Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

wtorek, 20 sierpnia 2013

Nietypowa profesja.


A komu czasem nie odbija?
Bożydar Grzebyk

wydawnictwo: Grodkowskie
ISBN: 978-83-62007-16-5
liczba stron: 181
ocena: 4+/6









     Bożydar Grzebyk z wykształcenia historyk, z natury idealista, z konieczności życiowej przyziemny pragmatyk, w wolnych chwilach, zwłaszcza nocami oddaje się swojej pisarskiej pasji. Dotychczas ukazały się trzy utwory autora: ,,A komu czasem nie odbija’’ (powieść), ,,Współczesne opowieści żydowskie’’ (zbiór opowiadań), ,,Astrolog’’ (e-book) – (powieść sensacyjna). Zaintrygowana tajemniczym, groteskowym tytułem książki ,,A komu czasem nie odbija’’ postanowiłam bliżej zagłębić się w jej teść. Czy warto było? Bez wątpienia tak.

Jurek Święconka to bardzo inteligentny, błyskotliwy i zarazem nieśmiały mężczyzna. Pracuje w dewocjonaliach u pana Kuferka, lecz nie potrafi dogadać się z dyrektorem, ani z ze współpracownikami, dlatego pewnego dnia zostaje zwolniony z roboty. Swoje smutki topi w pobliskim pubie wraz z dwoma recydywistami Grafem i Bibułą. Przypadek sprawia, że jeszcze tego samego dnia mężczyzna wygłasza ,,ostatnie pożegnanie’’ na czyimś pogrzebie. Pan Miecio, właściciel firmy pogrzebowej ,,Święta Pamięć’’  zafascynowaną bystrym mówcą zatrudnia go do swojej branży. Od teraz Jureczek na każdym opłaconym pogrzebie wypowiada kilka słów o danym zmarłym. Oprócz znajomych z pracy niemal wszyscy są zachwyceni jego profesjonalnym podejściem do tej nietypowej posady. Tymczasem w mieście grasuje seryjny morderca zwany ,,Maniusiem-Brzytewką’’. Niefortunne okoliczności sprawiają, że policja podejrzewa Jurka. Czy rzeczywiście Święconka jest bezlitosnym zabójcą? Komu tutaj tak naprawdę odbija?

Z dużą dozą zainteresowania sięgnęłam po dzieło Bożydara Grzebyka oczekując zgodnie z reklamą zamieszczoną na okładce wymagającego czytadła. Wprawdzie sama szata graficzna nie przykuła mojej uwagi, ale jej absurdalny tytuł- zdecydowanie tak. Muszę przyznać, że sama fabuła nie trąci żadną oryginalnością, ale mimo to jest niezwykle ciekawie nakreślona. Perypetie Jureczka okazały się nader absorbujące i z uśmiechem na ustach śledziłam rozwój ich wydarzeń. Styl narracji jest jasny i klarowny z nutą filozoficznego akcentu. Natomiast bohaterowie nakreśleni są bardzo naturalnie i spontanicznie. Bez przeszkód mogłam sobie wyobrazić ich zachowanie, mentalność i sposób postrzegania otaczającej rzeczywistości. Akcja płynie swoim miarowym, jednostajnym rytmem, ale nie będziemy narzekać na nudę, wręcz przeciwnie. Cały czas coś się dzieje. Niejednokrotnie będziemy świadkami zabawnych sytuacji, które wprawią was w dobry nastrój.

,,A komu czasem nie odbija’’ to interesująca, niebanalna lektura dla każdego. Autor w niezwykły sposób pokazał, jak wygląda w dzisiejszych czasach mobbing, chora rywalizacja o dobra materialne oraz adoracja układów, znajomości itp. Między wierszami po jeziorze humoru pływa tutaj delikatna, gorzka ironia i groteska, która zmusza czytelnika do wielu ideologicznych refleksji. Chcesz się temu poddać? Zapraszam w takim razie do w/lektury.

***
Wydawnictwo Grodkowskie.

51 komentarzy:

  1. Wiem, że nie ocenia się książek po okładce, ale ta - w moim odczuciu - jest okropnie nijaka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą. Ogólnie recenzja zachęciła mnie do lektury, za to okładka okropnie odstrasza:)

      Usuń
  2. Wydaje mi się, że chyba nie polubiłabym się z tą książką ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dosyć... dziwna okładka. Fabuła chyba mnie jednak nie przekonuje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie się zapowiada, muszę znaleźć tę książkę. : )

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaczęłam czytać tę książkę, ale chwilowo odłożyłam na później. Moja ocena chyba będzie podobna do Twojej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna tematyka. Jestem ciekawa głównie tej adoracji chorych układów.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czasami naprawdę warto jest przeczytać coś, co sprawi, że będziemy się uśmiechać przy lekturze. Tylko z drugiej strony tak sobie myślę, czy naprawdę jest się z czego śmiać, patrząc na naszą smutną i chorą polską rzeczywistość. A może już tylko to nam zostało?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma tutaj takiego typowego humoru komediowego. To raczej ironiczny humor połączony z satyrą, który pokazuje naszą polską rzeczywistość w całkiem innym świetle.

      Usuń
  8. Myślę, że książka przypadłaby mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam i określiłam ją mianem dobrej.

    OdpowiedzUsuń
  10. Niebanalna mówisz? ostatnio mam ochotę na coś bardzo niebanalnego i jak widzę odjechany niebieski kolor moich paznokci nie wystarcza ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Rzeczywiście tytuł przyciąga wzrok:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie jestem przekonana do tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  13. pierwszy raz słyszę o tym autorze i o tej książce. Brzmi ciekawie, rozejrze się za nią :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Normalnie nie zwrocilabym na nia uwagi, ale po Twojej recenzji chetnie bym ja przeczytala:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Książka już czeka u mnie na półce. Myślę, że się nie zawiodę.

    OdpowiedzUsuń
  16. straszna mieszanka w warstwie fabularnej. nie jestem do końca przekonana.

    OdpowiedzUsuń
  17. Bożydar - jakie ładne imię! Lubię takie imiona: wszelkie Bogumiły, Mirosławy itp. ;) O książce, jak i o autorze wcześniej nie słyszałam, ale ten humor (a nawet całe jezioro humoru, jak piszesz) brzmi zachęcająco.

    OdpowiedzUsuń
  18. Na podstawie Twojej recenzji można wywnioskować jedno: nie oceniaj po okładce, bo jest ona naprawdę koszmarna, a fabuła wcale nie. :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Książka wydaje się być ciekawą no i zaintrygowała mnie ta nutka filozoficznego akcentu :-) Faktycznie okładka to jeden wielki koszmar - jeśli jest dziełem profesjonalnego grafika to powinien on ponieść karę za stworzenie czegoś takiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koszmarne sa chyba okładki z emo wampirami. Pewnie sie nie znam

      Usuń
  20. Nie, nie, nie, to zupełnie nie moja bajka. Nie podoba mi się i okładka, i fabuła, dlatego zdecydowanie rezygnuję z tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  21. Paskudna szata graficzna odepchnęła mnie kiedy ta książka trafiła do moich rąk. Jednakże po zapoznaniu się z Twoją opinią postanowiłam zmienić swoje nastawienie i być może sięgnę po tę historię.

    OdpowiedzUsuń
  22. Jakoś nie czuję tej książki, więc sobie ją odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  23. Wymowny tytuł, okropna okładka i treść na czasie, co daje miks o którym sama nie wiem co sądzić :D
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Okładka robiona w Paincie... Spod znaku: "I Ty możesz zostać grafikiem komputerowym!". Nie, serio. Tym razem nie pomógł nawet fakt, że jest na niej kot. Położyła kozacki tytuł i jeszcze bardziej kozackie dane osobowe autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ton powyższej wypowiedzi i argumentacja w dyskusji jest odpowiedzia na pytanie dlaczego w Polsce jest tyle słabych okładek. 'Faktem powszchnie znanym jest, to, ze wydawcy nie lubia współpracować z grafikami po ASP, bo tak sie właśnie zachowuja. Dlatego okładki sa albo zagraniczne, albo robie je redaktorzy techniczni.

      Usuń
  25. Czytałam - świetna książka, tak inna wśród tylu książek, ale okładka nieudana.

    OdpowiedzUsuń
  26. Ciekawe jak stoi sprawa z humorem, bo fabuła wskazuje na potencjalnie dużą dawkę czarnego humoru, który uwielbiam. W takim wypadku być może dałbym się skusić :)

    OdpowiedzUsuń
  27. A ja o czym innym, a jednak w temacie: imię autora jest dziś niespotykane, osobiście nie słyszałam o żadnej osobie, która by się tak nazywała. Chociaż ostatnio przyjęliśmy pracownika imieniem Jurand i teraz jak o nim mówimy z koleżanką, to dodajemy "a ze Spychowa";)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również nie znam nikogo o takim imieniu, chociaż przyznam, że bardzo mi się podoba ;-)
      Co do waszego pracownika Juranda, to też posiada nietypowe imię, ale znane, przynajmniej w moich kręgach.

      Usuń
  28. Ciekawie się zapowiada, a nie myślałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Oooo zapowiada się świetna lektura :) cieszę się, że u Ciebie zawsze można znaleźć takie oryginalne kąski :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Hmm a ja chyba podziękuję, bo wymagających czytadeł mam aż w nadmiarze i okładka jest... okropna;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Jejku, bardzo jestem jej ciekawa, a jaka świetna okładka!

    OdpowiedzUsuń
  32. Brzmi ciekawie, chętnie bym przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
  33. Nie jestem do końca przekonana czy to książka dla mnie i chyba nie zaryzykuje czytania.

    OdpowiedzUsuń
  34. Niestety, ale są to z pewnością nie moje klimaty i raczej odpuszczę sobie lekturę tej powieści, ponieważ tak naprawdę nie znalazłam w niej nic coby mnie interesowało :/

    OdpowiedzUsuń
  35. Kurcze, już sama okładka mnie odstraszyła. Nie jestem przekonana co do tej książki, chyba sobie odpuszczę :) Pozdrawiam,, Livresland :*

    OdpowiedzUsuń
  36. Okładka bardzo powściągliwa. Mam nadzieję, że treść ratuje tę pozycję. ;)

    OdpowiedzUsuń
  37. Wiem że powtarzam to co już pisano ale okładka makabryczna... Moim zdaniem zniechęca do książki. Czasem efektownie napisany tytuł zrobiłby lepszy efekt... Jeśli ktoś za ten projekt zgarnął pieniądze powinien oddać je autorowi z nawiązką... Sama książka wydaje się ciekawa, oby doczekała się ładniejszego wydania...

    OdpowiedzUsuń
  38. Też mam ją na półce, niedługo się za nią zabiorę;)

    OdpowiedzUsuń
  39. Z tego co widzę to książka chyba przypadła by mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Uwielbiam książki, które nie biorą na poważnie rzeczywistości, dzięki temu można odreagować zły dzień w pracy, czy w domu :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Fajne nazwiska mają bohaterowie:) A okładka miażdży:)

    OdpowiedzUsuń
  42. Nie mówię nie, może kiedyś się skuszę, brzmi nieźle:)

    OdpowiedzUsuń
  43. O tej okładce napisano juz wiele głupot. Jak np, to ze jest nijaka.To jest dobra okładka. Opinie krytyczne sa niesprawiedliwe. Jdenak sądząc po poziomie emocji swoja role spełniła.
    Inna sprawa, ze jak bezrobotni graficy biorą są sie do pisania, to wychodzi hejterstwo, a nie dyskusja. Jednym słowem przyganiał kocioł garnkowi. Podobno w Rosji internauci są bardziej napastliwi, więc moze i tak jest ok.

    OdpowiedzUsuń

Zaglądaj, czytaj, przegryzaj moje słowa, ale wychodząc, zostaw po sobie niezatarty ślad swojej obecności...