Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

środa, 11 września 2013

Pan-Uległa


Ogrodnik szoguna
Thomas Petersin 

 
wydawnictwo: Novae Res
data wydania: 14 sierpnia 2013
ISBN: 9788377228463
liczba stron: 648
ocena: 4-/6








      Od kiedy słynny Grey wykreowany przez E.L. James zagościł na naszym rynku wydawniczym coraz więcej osób zaczęło interesować się BDSM oraz relacjami Pan-Uległa. Ja również próbuje zrozumieć ten dziwny, seksualny układ, dlatego tym razem sięgnęłam po książkę ,,Ogrodnik szoguna’’ Thomasa Petersina. Czy lektura tej książki rzeczywiście pozwoliła mi lepiej pojąć temat dominacji? Zapraszam do czytania.

Peter Abel to wybitny specjalista od budowy i rozruchu ciągów produkcyjnych w przemyśle drzewnym. Przez pewien czas był zaręczony z Daisy, która odeszła, gdy dowiedziała się o jego bezpłodności. Od tego czasu mężczyzna traktuje kobiety zupełnie inaczej. Nie przyzwyczaja się do nich. Zawiera z nimi jedynie dobrowolny układ polegający na pełnej uległości partnerki. Dzięki tej konwencji Abel potrafi stworzyć ze zwykłego diamentu cudowny oszlifowany brylant. Na czym to polega? Otóż kobietom często brak konsekwencji w realizacji zamierzonego celu, dlatego Pan często wbrew ich chwilowym słabościom pomaga w osiągnięciu wytyczonych aspiracji. Obecnie Peter spotyka się Kaylinn, którą za obopólną zgodą tresuje na posłuszną suczkę. Niestety pewnego dnia, w wyniku nieprzewidzianych okoliczności mężczyzna musi wyjechać na inny kontynent, aby objąć stanowisko dyrektora w firmie Keyaki. W zaistniałej sytuacji zwraca wolność swojej kobiecie. Tymczasem w nowym miejscu poznaje młodziutką księgową Oksanę Grigoriewnę. Początkowo nie zwraca na nią większej uwagi, lecz po kilku dniach wchodzą we wzajemną interakcje. Dziewczyna dowiaduje się o nietypowych upodobaniach swojego szefa.

,,Nie traktuj tego dosłownie-to tylko zabawa, alegoria, gra. Jak wszystko między nami. Całe życie jest grą. Ci, którzy myślą inaczej, kończą w szpitalu albo w prosektorium’’.


Czy Oksana zgodzi się kontynuować bliską znajomość z dominującym kreatorem kobiet?

Dotychczas przeczytałam wiele książek poruszających tematykę dominacji i za każdym razem czułam niedowierzanie, szok a nawet obrzydzenie. Nie rozumiałam, jak można na własne życzenie dać się tak upodlić? Dopiero powyższa lektura dała mi upragnione objawienie, dzięki czemu z całkiem innej perspektywy spojrzałam na relacje Pan-Uległa. Teraz lepiej rozumiem działania kobiet, które decydują się być niewolnicami dla swojego Guru. Nie każda płeć piękna chce być odważna, przebojowa i samowystarczalna. Niektóre z nich wolą oddać swoje życie w inne ręce, aby poprowadziły je w stronę doskonałości i duchowego spełnienia. Taka jest właśnie rola Pana. To on jest Opiekunem, Przewodnikiem, który szkoli, dba, nagradza lub karze wedle uznania.

,,To dla twojego dobra. Kara ma wielką moc; przywraca zaburzoną równowagę. Oczyszcza psychikę. Odbudowuje radość i dobre mniemanie o sobie’’.


Natomiast Uległa z radością, wiarą i oddaniem zgadza się na wszystko, co postanowi jej Pan. Nie ocenia i nie poddaje analizie jego zachowania. Ufa mu bezgranicznie, gdyż wie, że czeka ją za to nagroda- psychofizyczna satysfakcja i zadowolenie. Podobnie jest w przypadku BDSM. Byłam przekonana, że w tej dziedzinie mężczyzna jest sadystą, zaś jego partnerka masochistką, ponieważ nie wyobrażałam sobie, jak można seks łączyć z brutalnym biciem i poniewieraniem. Okazuje się, że w tej kwestii nie chodzi tylko i wyłącznie o zadawanie bólu. Ta perwersja ma na celu pomóc nam przełamać nasze wszelkie pierwotne instynkty, bariery i ograniczenia. Niestety wiele osób nie potrafi tego zaakceptować. Nadal ze zgorszeniem patrzymy na osoby preferujące tę dewiacje zaliczając ich do gorszej kategorii. "Ogrodnik szoguna" pokazuje jednak, że partnerzy stosujący zasadę dominacji wcale nie są wybrakowani emocjonalnie, wręcz przeciwnie. Podobnie, jak w zwyczajnych, waniliowych związkach potrafią obdarzać siebie nawzajem zaufaniem, zrozumieniem, oddaniem czy miłością. Nie ma tutaj miejsca na kłamstwa i oszustwa, gdyż od samego początku ich układ jest jasny.

Książka Thomasa Petersina wzbudziła we mnie wiele sprzecznych emocji. Na początku miałam ochotę wyć ze złości, ponieważ wiało nudą z każdej niemal strony. Liczyłam na bardziej dynamiczną akcję i zmysłowe sceny erotyczne, tymczasem dostałam nudną papkę niesmacznej tresury kobiety zmieniającej się w suczkę a potem w klacz. Nie lubię, kiedy ktoś odgrywa rolę danego zwierzęcia. Człowiek jest człowiekiem i powinien w tej formie pokazywać swoją osobowość. Przemogłam jednak swoją niechęć i postanowiłam dalej brnąć przez tę dziwaczną historię. Na szczęście gdzieś koło dwusetnej strony w trakcie rozpoczęcia emocjonujących losów dyrektora Abla i księgowej Oksany fabuła nabrała upragnionego tempa i kolorytu. Najbardziej na plus zaskoczył mnie fakt, iż sceny łóżkowe nie przyćmiewają innych wydarzeń, dzięki czemu będziemy świadkami zgrabnie zakreślonej intrygi oraz poznamy klika interesujących dramatycznych i sensacyjnych wątków. Z kolei trzecioosobowa narracja umożliwia poznanie sprawy z różnego punktu widzenia, zaś wyraziści bohaterowie o barwnej osobowości bez przeszkód zapadają w pamięć. Jedynie zakończenie nie przypadło mi do gustu. Wolałabym nieco inne rozwiązanie, lecz ogólnie nie było źle.

,,Ogrodnik szoguna’’ to nietypowa, odważna literatura erotyczna ukazująca prawdziwe relacje Pana i Uległej. Zmusza także do refleksji nad pochopnym osądzaniem czyjeś seksualności. Każdy z nas ma przecież prawo odkrywać siebie i spełniać swoje najbardziej skryte, perwersyjne fantazje. Reasumując, nie żałuje czasu spędzonego przy tej książce, niemniej nie zaliczę jej też do kanonu swoich ulubionych lektur z tego gatunku. Z drugiej strony uważam, że warto sięgnąć po tę pozycje choćby w celu lepszego zrozumienia jej tematu. Zapraszam.

***
Wydawnictwo Novae Res.


68 komentarzy:

  1. Faktycznie dużo tego typu książek u nas...Jak dla mnie aż za dużo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Greya nie czytałam (chyba mieszczę się w gronie niewielu) i jakoś nie spieszy mi się do nadrobienia tej zaległości. Proponowana przez Ciebie lekturę, z chęcią poznałabym bliżej;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tym razem to nie książka dla mnie. Nie przepadam za takimi powieściami, a jest ich ostatni wysyp jak grzybów pod deszczu... Grzybów też nie lubię swoją drogą :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja jakoś mam mieszane uczucia, co do tej lektury

    OdpowiedzUsuń
  5. Zrobiłą się teraz jakaś moda na takie książki...

    OdpowiedzUsuń
  6. I to aż na 648 stronach??? Naprawdę płakać mi się chce, jak widzę kolejny klon Greya. A wartościowe książki leżą gdzieś zapomniane, a ich autorzy są upokarzani przez wydawnictwa. Ależ jestem zła!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Póki co czeka na mnie Grey, więc zacznę od tej trylogii. Podoba mi się okładka tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  8. Szczerze powiedziawszy nie mam w zwyczaju rozmyślać nad czyjąś seksualnością, więc nie sądzę, by jakakolwiek refleksja odnośnie nie mojej seksualności była mi potrzebna. Dlatego też raczej nie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja chyba jednak sobie daruję. : )

    OdpowiedzUsuń
  10. Tej pozycji stanowczo mówię nic, szkoda mi czasu na tego typu lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Totalnie nie dla mnie - cały ten szum wokół literatury erotycznej mnie tylko irytuje - w ogóle nie zachęca. Dla samej zasady będę omijać :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Po Greyu nic mnie nie zachęci do sięgnięcia po taką literaturę. Niepotrzebnie go czytałam...

    OdpowiedzUsuń
  13. Jakoś ostatnio przeszła mi ochota na czytanie literatury erotycznej.

    OdpowiedzUsuń
  14. Zawsze piszesz tak, ze mam ochote od razu zaczac czytac recenzowana ksiazke:) Po te tez bym chetnie siegnela:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Chyba jednak nie dla mnie, i podziwiam, że dałaś radę po tym nudnym początku, ja bym pewnie odpuściła;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Czeka na mojej półce :) i w sumie ciekawa jestem jak ja ją odbiorę :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Dopiero koło dwusetnej strony coś się zaczyna dziać konkretniejszego? Szkoda no... I też nie lubię przyrównywania ludzi do zwierząt, szczególnie w odniesieniu do BDSM, to jedna z najbardziej upokarzających rzeczy, jaka może człowieka spotkać. Może kiedyś po tę książkę sięgnę, ale to może jest przez wielkie Ż pisane ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Książka stoi na półce, ale to nie moje klimaty:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie czytałam, ostatnio faktycznie spory wysyp książek o tej tematyce. Tak w temacie przypomniał mi się film ,,Sekretarka" nie wiem czy widziałaś :) Erotyczne gry między sekretarką a szefem; dziwny, ale przez to mi się nawet podobał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam tego filmu, o którym wspominasz, ale skoro tematyką odrobinę zbliżony jest do ,,Ogrodnika'' to będę chciała go obejrzeć:-)

      Usuń
  20. Całkiem sporo się tego pojawiło po Greyu i ja z chęcią je wszystkie poznaje :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie przepadam za literaturę erotczną. Wręcz jej nie znoszę, dlatego "Uległej" podziękuje :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja już podziękuję za tego typu literaturę. Grey i Cross "dali mi jasno do zrozumienia", że mam sobie odpuścić tego typu literaturę, nawet najlepszą.

    OdpowiedzUsuń
  23. Niestety nie dla mnie ;)
    http://qltura.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  24. Okładka bardzo mi się podoba, treść troszkę mniej:)

    OdpowiedzUsuń
  25. A mnie zakończenie się podobało - rzeczywiście niespodziewane, ale jak się zastanowić po fakcie, to - biorąc pod uwagę osobowość Satoko - oczywiste.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście biorąc pod uwagę osobowość Satoko zakończenie jest takie, jak powinno. Niemniej jednak osobiście wolałabym zupełnie inne. jakoś po prostu zamarzył mi się bardziej szczęśliwy Happy End :-)

      Usuń
    2. W zakresie stosunków Oksana-Peter nic nie zostało przesądzone. Zauważ, że Satoko nie zdaje sobie sprawy z tego, że Peter zamierza "dorosnąć" do Oksany. W podtekście rysuje się zmiana w stosunkach między nimi.

      Usuń
    3. Masz racje i wolę myśleć o ,,tej'' wersji zakończenia :-)

      Usuń
  26. 200 pierwszych stron nudny - to raczej nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie, nie dla mnie takie książki. Fabuła mnie nie zaciekawiła, no i dłużyzny na początku. Tym razem mówię pas :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie lubię książek z tego gatunku, więc bez żalu odpuszczam :)

    OdpowiedzUsuń
  29. No super, wszędzie takie książki, a ja nie wiem, czy jeszcze czytać czy już totalnie olać ten gatunek...

    OdpowiedzUsuń
  30. Co oni z tym BDSM? Niby taka niszowa preferencja seksualna, a Grey sprowadził ją do komercji. Jak widać w dzisiejszych czasach nawet tak kontrowersyjne praktyki mogą się dobrze sprzedać;)
    Ale lektura na pewno nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  31. Książka nie dla mnie, mam już dość książek o tej tematyce które wręcz zalewają obecny rynek.

    OdpowiedzUsuń
  32. Czytając recenzję, cały czas kiwałam głową, bo potwierdzała wszystkie moje przypuszczenia, że to kolejne wcielenie Greya, że znów facet-pan i kobieta-niewolnica, że zdecydowanie nie dla mnie itd, aż dotarłam do fragmentu: "sceny łóżkowe nie przyćmiewają innych wydarzeń" - noooo, to by było w tym gatunku rzeczywiście coś nowego, rewolucja wręcz :D Nie zamierzam się jednak przekonywać na własnej skórze, zwłaszcza, że dałaś 4-, a na tyle długo już czytam Twojego bloga żeby wiedzieć, że jest to u Ciebie ocena surowa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja ocena faktycznie jest nieco surowa ale to głównie dlatego, że początek (ok. 200 stron) był dla mnie strasznie nudny i to w dużej mierze zaważyło na tak niskiej nocie.

      Usuń
  33. Nie rozumiem skąd ta fascynacja tego typu literaturą - może ktoś mi to wytłumaczy?
    kolodynska.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będę wypowiadać się w czyimś imieniu, ale uzasadnię swój punkt widzenia w tej kwestii.
      Uważam, że literatura erotyczna także jest potrzebna, jak typowy kryminał, fantastyka, czy romans. Każdy czytelnik ma różne zapotrzebowania i jedni wolą poczuć strach podczas krwawego kryminału, inni wyruszyć w fantastyczną podróż z wróżkami, smokami, jak również niektórzy szukają odskoczni od łóżkowej rutyny itp.
      W każdym razie osobiście lubię ,,tego'' rodzaju powieści i raczej w tej kwestii zdania nie zmienię. Może to wynika z tego, iż szukam jakiś bodźców do mojego erotycznego życia a może mam taką ,,rozwiązłą'' naturę :-)
      Nie chce na siłę doszukiwać się powodów. Po prostu w moim przypadku erotyki dają mi rozrywkę i odskocznię od monotonii dnia codziennego.

      Usuń
    2. Wszystko co jest, jest potrzebne. Inaczej by tego nie było. To wniosek z księgi Genezis, Rozdział I - "i wszystko było dobre". Uczeni do dziś spierają się , dlaczego dobry i do czego potrzebny jest komar.
      A co do literatury erotycznej: na pewno jest bardziej wartościowa i jej przesłanie edukacyjne jest bardziej moralne (bo o moralność, jak sądzę, Ci chodzi) niż literatura kryminalna, sensacyjna z apoteozą morderców i edukowaniem jak uniknąć wykrycia, poradniki produkcji bomb domowym sposobem i wiele innych dzieł sprzedawanych i prezentowanych wszędzie. Czy nie jest dziwne, że pokazanie kopulacji, która jest źródłem życia i przyjemności, jest objęte ostracyzmem społecznym, a pokazanie morderstwa, zabójstwa i aktu terroryzmu nie? Dzieci jakoby nie mogą zobaczyć w telewizorze męskiego prącia (któremu zawdzięczają swoje istnienie i które jest dziełem Bożym), a mogą oglądać przemoc, zadawanie cierpień ludziom i zwierzętom przez ludzi i różne "typowe" dla naszej cywilizacji bestialstwa! Czemu o to nie pytasz?

      Usuń
  34. Mam mieszane uczucia, ciekawość czytelnicza jest, ale znów mam dość takiej tematyki :) Pożyjemy, zobaczymy:) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Właśnie zastanawiam się nad przeczytaniem tego tytułu :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Na razie ją sobie odpuszczę, może kiedyś do niej powrócę... Przeraża mnie ta nuda przez tyle stron...

    OdpowiedzUsuń
  37. Jakiś ,,specjalista" określił ten nurt w literaturze ,,porno dla mamusiek". Nie przemawia to do mnie, nie podnieca, nie zmusza do refleksji. Greya omijam szerokim łukiem, po ,,Ogrodnika..." też nie zamierzam sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  38. Ja wiem, że kompletnie do mnie nie docierają Twoje refleksje, że tego nie akceptuję i w ogóle, nietolerancyjna jakaś jestem, ale...

    "Taka jest właśnie rola Pana. To on jest Opiekunem, Przewodnikiem, który szkoli, dba, nagradza lub karze wedle uznania" - nie wiem dlaczego za każdym razem, kiedy w tym kontekście widzę słowo "kara", wyrywa mi się z ust mimowolne "ja pierdolę". A naprawdę nie używam wulgaryzmów, z zasady! Ta literatura, w ogóle całe sado-maso nigdy do mnie nie trafi. Traktuję to tak samo, jak Ty wcześniej - jako upodlenie siebie samej. I będę to traktować w ten sposób już chyba zawsze. Niedobrze mi, jak sobie myślę, że facet może sobie z kobiety zrobić taką zabawkę, że w ogóle kobieta może własnowolnie pozbawić się prawa do podejmowania własnych decyzji, bo jak będzie je chciała zachować, to jej się układ z porypem (przepraszam, ale później mi się słowo "pan" bardzo źle kojarzy) rozleci. No sorry, ale nie.

    Skoro już przy erotyce jesteśmy, chciałabym móc wreszcie przeczytać coś przyjemnego, nawet z tym dodatkiem lekkiej władczości i poddania (byle bez przesady), ale, na litość boską, bez żadnych cholernych sado-maso i problemów psychicznych objawiających się u głównych bohaterów. Niestety, nie zdarzyło mi się trafić na nic takiego, bynajmniej nie, jeśli mówimy o tych książkach wydanych po Greyu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma ludzi bez problemów psychicznych - pytanie jak sobie z nimi radzą.
      Nieujawniony przez "cyrysię" motyw "Ogrodnika szoguna" to ten, że Pan wzmacnia psychikę swoich uległych - na tym właśnie polega jego rola "kreatora".
      A rola uległej jest prostsza - ona nic nie musi. Pan musi - musi być mądrzejszy, silniejszy, odpowiedzialny... Jego rola jest trudna i wcale nie ma wiele możliwości manewru, więc to on jest tym przymuszanym.

      Usuń
    2. Rzeczywiście nie wspominałam o tym aspekcie, umknęło mi. Jedynie ogólnikowo napisałam, że Pan, jako kreator ludzkiego ciała i umysłu prowadzi swoją Uległą do doskonałości, co za tym idzie wzmacnia ją psychicznie i fizycznie a to jest naprawdę trudne zadanie, bowiem Nauczyciel cały czas musi ,,myśleć'', jak dbać o swoją kobietę, by stworzyć z niej perfekcyjny w każdym calu brylant.

      Usuń
    3. A ja powiem że bycie uległa wcale nie jest upokorzajace Wszystko zależy jakie relacje łączą ludzi Bo jeśli jest to miłość to nie ma możliwości o upodleniu. Jest za to ogromne zaufanie i odkrywanie nowych doznań Sama jestem w takim związku i od kad w nim jestem, jestem szczęśliwa a nie upokorzona. Wszystko zależy od Was. Pozdrawiam :-P

      Usuń
    4. Najważniejsze, żebyś Ty się czuła w związku szczęśliwa, spełniona i kochana. A ''rodzaj'' okazywanej przez Was miłości nie powinien nikogo z zewnątrz obchodzić. Takie jest moje zdanie w tej kwestii.

      Usuń
    5. Jasne,bycie ulegla nie musi byc upokarzajace...relacja Pan-Ulegla łaczy mnie z mezem od kilku lat tylko i wylacznie w strefie erotycznej. Zalezy jak kto lubi. Pozdrawiam.

      Usuń
    6. Otóż to, najważniejsze żeby samemu dobrze czuć się w takim układzie. A co mówią i myślą inni - to nieistotne.
      Również pozdrawiam.

      Usuń
  39. Oj ta książka nie jest dla mnie.Dominacje oraz uległość znalazłam w powieści ''Osiemdziesiąt dni żółtych'',którą ledwo skończyłam przeczytać.Od tego czasu powiedziałam ''NIE!'' książkom o tematyce mocno seksualnej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Osiemdziesiąt dni" to wulgaryzm na wulgaryzmie. Doskonale rozumiem, dlaczego nie chcesz mieć z tym więcej nic wspólnego.

      Usuń
    2. Zgadzam się z tobą. Faktycznie "Osiemdziesiąt dni" aż kipi od wulgaryzmów. Też mi się nie podoba ta seria.

      Usuń
  40. Tym razem nie jestem przekonany co do tej książki. :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Mnie przeraża ta ilość stron :) przy takim temacie :)

    OdpowiedzUsuń
  42. U mnie na razie przesyt tą tematyką. Na blogu pojawią się trzy erotyczne recenzje. Czas odsapnąć :P

    OdpowiedzUsuń
  43. Rany, czytając niektóre wypowiedzi, wychodzi na to, że przez "Pięćdziesiąt twarzy Grey'a" literatura erotyczna kojarzona jest już wyłącznie z tematami sado-maso, które opanowują rynek czytelniczy dokładnie wg tych samych mechanizmów, co wampiry po sławetnej sadze "Zmierzch". Kompletnie nie dociera do mnie też koncepcja czytania danej książki, po to tylko, żeby przekonać się, dlaczego jest ona taka sławna, popularna, dobrze sprzedająca się, etc. - dzisiaj o wiele mniej liczy się treść, a fundamentalnego znaczenia nabierają dobrze zaprojektowana okładka oraz nachalna reklama, przekonująca, że mamy do czynienia z absolutnym arcydziełem. Z tych wszystkich powodów, wszelakiej maści "hitom" tego rodzaju mówię stanowcze NIE :)

    OdpowiedzUsuń
  44. Dziewczyna, która lubi być związana, czasem zakneblowana i pieszczona lub łaskotana :) Warto czasem pofantazjować ;)

    Pozdrawiam i gratulują fajnego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  45. A ja sobie zamowilam te ksiazke,ciekawi mnie swiat bdsm oczywiscie bardziej po stronie dominacji nademna i cala reszta niz ze strony sado-maso...mozna calkiem urozmaicic zwiazek bawiac sie oczywiscie strefa erotyczna np.z mezem . Co do ksiazek tego rodzaju-hmm dla mnie sa ok nie mam zastrzezen,zalezy jak na to spojrzec ja nie patrze na to jak na zwykly erotyk....pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie również swego czasu ciekawił świat bdsm, ale jednak stwierdziłam, że to nie dla mnie. Po prostu nie jestem na tyle emocjonalnie dojrzała, żeby podejmować się tak nietypowej relacji. Ale książkę polecam - daje dużo do myślenia.
      Pozdrawiam.

      Usuń

Zaglądaj, czytaj, przegryzaj moje słowa, ale wychodząc, zostaw po sobie niezatarty ślad swojej obecności...