Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

środa, 9 kwietnia 2014

Wywiad z Nataszą Socha

alicjamagdalena
1.Czy sądzi Pani, że gazety w formie papierowej mają przed sobą jeszcze przyszłość czy za kilka lat zostaną całkowicie zastąpione przez Internet?


Myślę, że za jakiś czas pewnie znikną, ludzie zdecydowanie wolą urządzenia 10 w 1, które wymagają naciśnięcia jednego guzika i wszystko jest podane na tacy. Mam tylko nadzieję, że nie znikną papierowe książki, że ciągle jeszcze znajdą się ludzie, którzy będą chcieli trzymać w ręku prawdziwą książkę zamiast kawałka metalu.

2. Jak długo jeździ Pani konno, czy jest to trudne do nauczenia?


Nie jeżdżę długo, to była raczej krótka przygoda, która skończyła się wraz z zrzuceniem mnie z siodła przez podobno spokojnego konia :). Ale wierzgnął tak, że wylądowałam z dzikim okrzykiem w rowie. Teraz bardziej przyglądam się temu, jak radzi sobie z jazdą konną moja córka. W dzieciach nie ma tyle strachu i konie to chyba wyczuwają.

3. Jaka jest Pani ulubiona potrawa?

Zależy od nastroju. Czasem mam ochotę na domowy kapuśniak, okrutnie kwaśny, z kawałkami boczku, a czasem na ciepłe jeszcze ciasto drożdżowe z czereśniami i kruszonką.

zamałabydotknąćnieba
1.Kogo z autorów literackich( żyjących lub nie) chciałaby Pani spotkać?


Borisa Viana. Nikt nie potrafił tak absurdalnie i jednocześnie logicznie komponować opowieści. „Jacques załapał anginę plamistą, grając w przeciągu na swej nieokrzesanej fujarce”. To cytat z jednego z opowiadań. Uwielbiam taki styl. :)

2. Czy ma Pani problem z rozpoczęciem nowej powieści czy wręcz przeciwnie: wena przychodzi sama i z łatwością pisze Pani kolejne dzieło?

Problemem jest raczej czas. Przy dwójce dzieci ciągle jest coś do zrobienia. A jak już jest zrobione to jest jeszcze blog. A jak kończę wpis na bloga, to trzeba rozwiesić pranie. A jak pranie wisi, to z pewnością znajdę jeszcze tysiąc innych wymówek. Najważniejsze jest złapanie rytmu. Wtedy pisanie przychodzi „samo”.

3.Czy którąś swoja powieść darzy Pani szczególnym sentymentem? Jeśli tak, to dlaczego.


Chyba „Zbuki”, opowieść o wrednych ludziach, którzy ciągle nam czegoś      zazdroszczą. Ta książka przeszła trochę bez echa, bo okazało się, że jest zbyt absurdalna :) Ale ja ją właśnie dlatego lubię, bo ja kocham absurd, groteskę, Monthy Pytona, czarny humor i sarkazm.

nieidentyczna
1. Widzę, że jest z Pani taka artystyczna dusza - malowanie, pisanie, nawet gotowanie (które wg mnie jest również formą sztuki). Jak znajduje Pani na to wszystko czas? Jak udaje się łączyć Pani pasje z obowiązkami i rodziną?


Wszystko jest kwestią umiejętnego zaplanowania sobie czasu. Niestety ja nie jestem w tym mistrzynią i niemal zawsze robię zupełnie coś innego, niż sobie zaplanowałam. Ale żeby trochę odskoczyć od codzienności zapisuję się na kursy, które są o określone godzinie, w określonym czasie. Wtedy jest prościej. Zaliczyłam więc kurs akwareli, od trzech lat chodzę na kurs rzeźby – glina i szamot. Genialne, odstresowujące zajęcie, kiedy zanurzasz ręce w glinie i jak dziecko możesz do woli ugniatać, babrać się i nie przejmować się tym, że coś sobie pobrudzisz. Nasz dom jest obecnie zastawiony moimi „dziełami sztuki” oraz dziełami moich dzieci, które zajęcia z gliny mają w szkole.

2.Jakie były Pani początki w dziennikarskiej branży?

Zaczynałam w tygodniku „Wprost”. Jeszcze na studiach miałam tam praktyki, a potem spytałam redaktora naczelnego czy mogę przychodzić od czasu do czasu i pomagać w zbieraniu materiałów. Od tego przychodzenia i pomagania skończyło się na 10 latach pracy.

3.Proszę dokończyć zdanie: "Dobry pisarz to..."

Podobno dobry pisarz to bogaty pisarz, a bogaty pisarz, to dobry pisarz. Mam nadzieję, że to nieprawda... ;-)

monweg
1. Gdyby znalazła się Pani na bezludnej wyspie, to jaką książkę chciałaby Pani mieć ze sobą i dlaczego właśnie tę?


Jakąkolwiek książkę Borisa Viana. Bo w każdej sytuacji potrzebna jest dawka abstrakcyjnego  poczucia humoru. To pozwala przetrwać największe kryzysy.

2."Macocha" podobno świetna książka (niestety jeszcze nie czytałam, ale może uda mi się zgarnąć jeden egzemplarz to się przekonam). Skąd pomysł na taką książkę i kiedy będą następne.

Pomysł oczywiście z autopsji. Częściowo. Mój mąż jest mężem z odzysku i ma 2 córki. Dzisiaj już dorosłe, wtedy w wieku niebezpiecznym. Szczerze mówiąc nigdy nie dochodziło  między nami do spięć, nie planowałam ich też wysłać na Księżyc, ale wtedy właśnie w mojej głowie zrodził się pomysł na książkę. „A co by było, gdy one były wredne?” – pomyślałam. Jak się zachować w sytuacji, na którą nie jesteśmy przygotowani? No i zaczęłam pisać.

3. Jeżeli Niebo istnieje, to co chciałaby Pani usłyszeć od Boga u bram Raju (wiem, że Pani jest bardzo młoda, ale proszę wysilić wyobraźnię).

Ja już nie jestem BARDZO młoda, zostańmy zatem tylko przy „młodej” :) Chciałabym usłyszeć: „No, nareszcie. Przynajmniej będzie wesoło”.

Eta
1.Czy jest coś, co urzeka Panią w Poznaniu?


Od czasu kiedy wyjechałam za granicę, urzeka mnie wszystko, bo to moje rodzinne miasto. Uwielbiam Festiwal Teatralny Malta, uwielbiam Teatr Nowy i Polski, do których biegałam przynajmniej raz w tygodniu jako nastolatka. Podkochiwałam się wtedy w Mariuszu Sabiniewiczu, który grał Konrada w „Dziadach” Mickiewicza i kiedy w białej koszuli rzucał się na kolana, by zacząć monolog: „Kobieto, puchu marny”... byłam przekonana, że to do mnie. No, ale jako dziecko myślałam, że Janek z Czterech Pancernych też tylko do mnie mruga z telewizora :)

2. Co skłoniło Panią do zamieszkania w Niemczech i jak Pani się tam czuje?

Mąż mnie skłonił. Początkowo czułam się obco, bo nie znałam języka. Teraz jestem na etapie „mentalnego rozkraczenia” – jedną nogą siedzę w Niemczech, drugą ciągle w Polsce. I tak już pewnie zostanie.

3.Gdyby miała Pani możliwość przeprowadzenia wywiadu z dowolną postacią literacką, kto by to był?

Aragorn z „Władcy Pierścieni”. Ale nie wiem czy bym z nim rozmawiała  :)

Joanna Jarząbek
1.Moje pytanie jest może trochę dziwaczne, ale bardzo ciekawi mnie czy jest znana pani książka pt: 'Slaughterhouse 5' i czy mogła by być dla inspiracją do napisania książki o podróży w czasie?


Ta książka to mieszanka satyry, absurdu i science fiction. Podobno najważniejsza w dorobku Vonneguta. Wszystko może być inspiracją, a podróże w czasie to zawsze ciekawy temat. Tyle, że ja bym się cofnęła bardzo daleko. Do epoki smoków i elfów.

2. Co jest pani główną inspiracją do tworzenia?

Codzienność. Niemal w każdym domu, w każdej rodzinie rozgrywają się historie, które  same w sobie są opowieściami. Trzeba je tylko zaobserwować, wyłapać, przerobić na literki i ... mamy książkę.

3. Czy mieszkanie poza krajem dla artystki, jaką jest Pani jest trudne? Czy może pomaga w pisaniu nowych dzieł?

Jest inne. Nie mogę na przykład opowiedzieć sąsiadce dowcipu o rannych pantoflach, które krwawią spod łóżka, bo go nie zrozumie. I nie mogę z nią wspólnie obejrzeć „Misia”. :)

martucha180
1. Zapewne ma Pani przyjaciółkę Wenę. Jaka ona jest?


Ulotna. Kiedy czujesz, że ją dorwałaś za nogę, nagle okazuje się, że w ręku masz tylko but. Reszta zwiała. Ale czasem sama przylatuje i mówi: no dobra, zostanę trochę...

2. Czym jest dla Pani SŁOWO?


Zabawą. Lubię grę słów. Lubię kiedy słowa układają się w zwroty lub zdania, które smakują jak najlepsze pralinki. Kiedy czytałam „Grę anioła” Zafona, nie mogłam oderwać się od jego wyrafinowanych opisów. Tam każde słowo było smaczne, dopieszczone, czasem nawet aż grafomańskie. „Ciemne chmury ocierały się o dachy, odbierając ulicom wszystkie ich barwy”. Mniam.

3. Pisanie książek wymaga lekkiego pióra. Jak z jego lekkością było w czasach szkolnych i jak jest na studiach? Jak Pani wypracowania oceniali poloniści – co chwalili, a co krytykowali? Czy widzieli w Pani talent literacki czy wręcz przeciwnie?

Chyba zawsze lubiłam pisać i zawsze moje szkolne wypracowania były długie i nafaszerowane mnóstwem słów, często zbędnych. :) Kiedy napisałam próbną maturę z historii, mój nauczyciel oznajmił: „ja już sam nie wiem, czy to fakty czy fantazja”. A kiedy na języku polskim mieliśmy napisać dowolne wypracowanie z hasłem „przyjaźń” w tle, napisałam opowieść o mojej przyjaciółce, której na plaży wybuchł piecyk gazowy, wskutek czego oblepiły ją morskie glony. Moja nauczycielka spojrzała wtedy na mnie.... z niepokojem w oczach :)

Agasam
1. Dziennikarstwo, blogowanie, pisanie książek co sprawia Pani najwięcej artystycznej radości?


Pisanie książek, bo można do woli używać swojej wyobraźni i wymyślać niestworzone historie. Czasem piszę w podobny sposób na blogu, bo niemal zawsze dana potrawa z czymś mi się kojarzy.

Katarzyna Szafran
1. Czy jest taka książka w Pani życiu, która towarzyszy Pani od lat?


Karolcia i niebieski koralik. Szukam go od lat, a lista życzeń rośnie. I niezmiennie Kubuś Puchatek, który „pękł balonik”.

2. W gotowaniu ważny jest przepis i proporcje. Czy aby napisać dobrą książkę też potrzebne są te rzeczy, czy często jest to czysta improwizacja?


Każda książka jest inna. Pisząc literaturę  faktu musimy mieć przepis. Musimy mieć podstawowe składniki, dokładnie odważone i upiec z nich powieść sensowną i prawdziwą. Tworząc fikcję literacką, możemy raz sypnąć więcej mąki, raz cukru, zmieniać do woli proporcje dolać ulubionego likieru, dodać chili do czekolady i dopiero kiedy całość wyjedzie z piekarnika wiemy czy nam się udało.

3. Czy z tworzonymi przez Panią ilustracjami dla dzieci wiąże się jakaś szczególna (wesoła, wzruszająca, przekorna) historia?

Kiedyś miałam stworzyć jesiennego ludzika do cyklu opowiadań przedszkolnych dla dzieci. Moja córka spojrzała na to, co namalowałam i powiedziała: Golum.

kwiatusia
1. Czy po wydaniu pierwszej powieści Pani życie się zmieniło? Jakie są plusy i minusy bycia autorką?


Chyba niewiele się zmieniło, nadal piorę, gotuję, sprzątam dom i klatkę szczura. Plus jest taki, że w mojej głowie często powstają równoległe światy, do których tylko ja mam dostęp. Minus – niektórzy uważają, że jestem nienormalna :)

2. Czym jest dla Pani pasja i czy wyobraża sobie Pani życie bez niej?

Pasja to taki odpowiednik „motyli w brzuchu”. Kręcisz się i wiercisz, bo czujesz, że musisz coś napisać, namalować, wyrzeźbić, nagrać. I masz na to straszną ochotę. Oczywiście pasja często dostaje w dziób od codzienności. Sięgasz po pióro, by stworzyć wiekopomne dzieło, a tu nagle dzwonią ze szkoły: „Filip ma rozwolnienie”.

3. „Wonderful world”, czy jednak ”Dziwny jest ten świat”? :)

Jedno i drugie. W zależności od nastroju, pogody, a nawet rozmowy z listonoszem.

joanna.stoczko
1. Czy okładka jest dla Pani ważnym elementem książki, czy trzyma się Pani powiedzenia "nie ocenia się książki po okładce"?


Szkoda byłoby oceniać treść po okładce, ale jak wiadomo opakowanie ma znaczenie. W końcu najpierw kupujemy oczami. Pierwsza okładka Macochy była... paskudna :). Najnowsza jest apetyczna, ładna i zachęcająca. Co nie zmienia faktu, że treść książki pozostała taka sama.

2. Jakie jest Pani ulubione miejsce na ziemi, w którym czuje się Pani szczęśliwa i spełniona?

Łóżko moich dzieci. Pachnące ich piżamkami. Raj dla każdej matki :)

3. Kim chciała Pani zostać, kiedy była mała?


Lekarzem chirurgiem. Babrającym się w krwistych wnętrznościach ludzkiego ciała. Miałam nawet taką lalkę z materiału, wielkiego Murzyna w zielonych galotach, któremu wstrzykiwałam zupę pomidorową w ramach leczenia. Po miesiącu lala Murzyn zaczęła wydawać upiorną woń.

Sylwka S.
1.Czym najbardziej się Pani zaczytuje?


Jak już wspominałam Borisem Vianem, książkami Zafona, uwielbiam też serię o damskim fryzjerze hiszpańskiego autora Eduardo Mendozy, który sam o sobie mówi, że uprawia „powieściowe chuligaństwo”. Genialny humor. Często wracam do „Władcy pierścieni” i „Harry’ego Pottera”. I do przygód Adriana Mole’a.

2. Skąd czerpie Pani wenę na tytuły książek jak również na okładki?

Tytuł sam się rodzi w głowie, zupełnie przypadkiem. Okładkami zajmuje się wydawca, ja je tylko akceptuję. Lub nie. :)

3. Gdyby złapałaby Pani złotą rybkę i mogła spełnić trzy życzenia. Kto byłby nimi obdarowany i jakie byłby by to życzenia?

Miałabym jedno życzenie – poproszę o niebieski koralik Karolci.

Justyna G.
1. Skąd się wziął pomysł na postaci i fabułkę "Macochy" czy w książce jest sama fikcja, czy może ziarenko prawdy.


Na to pytanie już odpowiedziałam wyżej :) Częściowo z własnych doświadczeń. A w każdej innej postaci znaleźć można cechy charakteru osób, które mnie otaczają.

2. Gdybyś miała 9 żyć jakbyś je spędziła?


Pewnie skusiłabym się na 9 żyć w 9 różnych okresach czasu. Zaczęłabym od długich włosów i wielkich elfickich uszu. Chciałabym polatać na smoku. Być żoną Wikinga. I spotkać Juliana Tuwima.

3. Czy lubisz podróżować? Jakie miejsca chciałabyś zwiedzić w pierwszej kolejności?

Lubię i podróżuję. Na swojej niemieckiej wsi stworzyłam klub podróżujących kur domowych. Raz, dwa razy w roku w towarzystwie 4-5 bab oddalamy się samolotem w różne miejsca. Bez mężów, bez dzieci. Z pustą walizką, by usprawiedliwić ewentualne zakupy. Była już Barcelona, Lizbona, Londyn, Madryt. Planujemy Rzym, Casablancę, Nowy Jork. A ja chciałabym bardzo do Nowej Zelandii. Są tam podobno miejsca, w których komórki nie mają zasięgu. No i domy hobbitów :).

syl_ko91
1.Czy uważasz się za osobę twardo stąpającą po ziemi?


Bardzo. Mój mąż twierdzi, że nawet w zwykłych komplementach wietrzę podstęp.

2.Czy czujesz się w pełni szczęśliwa? Co więc powoduje te szczęście?

Zależy od dnia. Albo raczej od słońca. Im więcej słońca, tym więcej szczęścia. Kiedy widzę ponure chmury plujące zimnym deszczem, mam ochotę wleźć pod kołdrę i udawać, że jestem prześcieradłem. Nie ma mnie. Wrócę wraz z pierwszymi promykami słońca.

3.Gdybyś wiedziała, że masz przed sobą tylko jeden dzień życia co byś zrobiła w ten ostatni dzień?

Próbowałabym przespać ten dzień mając nadzieję, że w ten sposób oszukam przeznaczenie, które nie zorientuje się, że mój ostatni dzień właśnie minął.

iza.81
1. Co by Pani zrobiła, gdyby w Pani domu pojawiło się obce dziecko, a Pani miała stać się dla niego matką? Czy zachowała by się Pani podobnie jak główna bohaterka "Macochy"?


Nikt nie wie jak by się w takiej sytuacji zachował, dopóki się z nią nie zmierzy. Można obiecywać sobie, że będziemy mądre i wyrozumiałe, a w rzeczywistości mieć podłe myśli. Lub na odwrót. Każdy przypadek jest inny. Każde dziecko jest inne i każda sytuacja wymaga innych zachowań.

2. Skąd u Pani taki absurdalny dowcip i niebanalny humor, który przelała Pani na kart "Macochy"?

Humor pozwala przetrwać najgorsze chwile. Zwłaszcza absurdalny humor. Prawie każda niefajna sytuacja, odpowiednio sparodiowana w naszej wyobraźni, przestaje być taka straszna. Towarzyszyłam ostatnio koleżance podczas gastroskopii, której się potwornie bała. Podali jej środek znieczulająco-ogłupiający i owinęli czerwonym kocem, bo zrobiło jej się zimno. Co to? – pyta przerażona i mało już cokolwiek kojarząca. – Przykryli cię świeżo ściągniętą skórą z renifera. Jeszcze z resztkami krwi – mówię jej. Było to tak bezsensowne, że zaczęła się śmiać i bez problemu wpakowali jej wtedy rurkę w gardło.
Żałuję, że w Polsce jest tak mało zabawnej literatury, powieści, które rozśmieszają, po których czujemy się lepiej. Pewnie wynika to z faktu, że takiej literatury nie traktuje się poważnie. U nas wszyscy czytają autorów nagrody Nike, piją wytrawne wino, słuchają jazzu i oglądają Jarmuscha. Gdyby w Polsce ktoś napisał „Bridget Jones”, pewnie przeszła by bez echa, bo co to za temat, w którym nie ma patologii, biedy, blokowisk i „czarnego Śląska”. Tymczasem poprzez absurd można wbrew pozorom powiedzieć dużo więcej niż opisując szczegółowe skopanie głównego bohatera.

3. Czy ma Pani wrażenie, że "Macocha" przypomina trochę taki amerykański sitcom?

Wszystko może być sitcomem, nawet sadzenie rzodkiewek w ogródku. A co dopiero pojawienie się pasierbicy pod własnym dachem!

Eliza K.
1. Co Pani poświęciła, aby napisać i wydać "Macochę"?


Tylko swój czas. I trzepot serca, kiedy wysłałam książkę do wydawcy z pytaniem „wydacie?”

2. Kto jest pierwszym czytelnikiem Pani książki?

Ja sama. :) Skończoną książkę biorę do ręki, udaję, że jej nie znam i czytam od deski do deski. Następnie wykreślam tzw. „suchary” oraz fragmenty śmieszne, przy których się nie zaśmiałam.

patrycja marika
1. Co (lub kto) był Pani inspiracją do napisania powieści "Macocha"?


Odpowiedź wyżej

2. Czy wyobraża sobie Pani własne życie bez pisania?

Człowiek potrafi odnaleźć się w każdej sytuacji, więc gdybym z jakichś powodów nie mogła dalej pisać, to pewnie wymyśliłabym coś innego. Na przykład wycinanie kwiatków z cebuli.

3. Gdyby nie została Pani pisarką czym by się Pani zajmowała? Czy Pańskie życie wyglądało by wtedy inaczej? Jeżeli tak, to w jakim sensie?

Nadal chciałabym zostać lekarzem. Albo reżyserem. Mogłabym również zawodowo śpiewać, niestety wyję jak ranna koza. Tak twierdzi mój mąż i co gorsza, ma rację :)

danmiko19
1. Emil Zola miał kiedyś powiedzieć, że najlepszy temat leży na ulicy, wystarczy tylko chcieć się po niego schylić. Mam wrażenie, że hołduje Pani tej właśnie refleksji... Dlaczego zatem tak wielu woli iść na łatwiznę, piekąc literackie zakalce???


Każdy temat jest dobrym tematem. Tylko trzeba go umieć sprzedać. Umiejętnie opisać, ozdobić, wykończyć. Nie ma złych tematów, jest tylko nie najlepsze wykończenie. Im bardziej skupiamy się na tym, by wymyślić coś oryginalnego, nietypowego tym gorsze gnioty nam wychodzą. W banalnym stwierdzeniu, że najlepsze scenariusze pisze samo życie, jest mnóstwo prawdy. Sąsiadka za rogiem ma męża, który zbiera używane rękawiczki. Czy to nie jest rewelacyjny wstęp do jakiejś zakręconej historii?

2. Wena to sprawa bardzo subiektywna. Ale zapytam z męskiej ciekawości...Kiedy "dopadają" Panią najlepsze, nie zawsze racjonalne pomysły na książkę, na życie, na szeroko rozumiane "jutro"?

W nocy. Pomysły mi się śnią. Nie zawsze dobre, ale przynajmniej jakieś. Kiedyś przyśniło mi się, że powinnam napisać opowieść o muszkieterach. Najlepiej trzech, plus czwarty z doskoku. Kiedy się rano obudziłam z natchnieniem w oczach, dotarło do mnie, że ktoś mnie już ubiegł... :)

Ale tak serio, to pomysły wpadają do głowy przypadkiem. Patrzysz na kogoś kto ma jedno oko brązowe, a drugie niebieskie i nagle przed oczami staje ci gotowa postać literacka. Trzeba jej tylko stworzyć fajne tło, po którym mogłaby się poruszać.

3. Bohaterowie nigdy nie są wolni od porównań... Pierwowzór głównej bohaterki - co w tym przypadku okazało się kreatywnym fundamentem?

W książce jest  fragment, w którym główna bohaterka  biega po sklepach zbierając próbki kremów pod oczy, by w ten sposób zdobyć większą ilość drogiej mikstury z pyłem księżycowym. To ja. :) Jest też o używaniu staniku w sprayu. To też ja. Nic nie zadziałało.

 Aleksandra X
1. Ma Pani dwójkę dzieci, skąd tyle czasu na pisanie, prowadzenie bloga i inne pasje? Nie przeszkadza to w życiu rodzinnym?


Bardzo często jedna czynność wyklucza drugą i na odwrót. Tu chyba chodzi o proporcje. I o odpowiedź co jest ważniejsze. Przeczytałam kiedyś, że kiedy dziecko woła cię, bo chce ci pokazać tęczę, a ty akurat wrzucasz pranie do pralki, to powinnaś pognać w stronę dziecka. Bo pralka poczeka, a tęcza nie.

2. Nagle znajduje się Pani w krainie, w której niczego i nikogo Pani nie zna. Jaka jest pierwsza myśl i czynność?

Wstaję i szukam drzwi. Zawsze jest bowiem jakieś wyjście.

3. Łatwiej jest wybaczyć czy zapomnieć? Dlaczego?

Jestem zodiakalnym Skorpionem. Według teorii - nie zapominam i nie wybaczam. A w rzeczywistości – wybaczyć potrafię, ale zapomnieć nie. Nie wiem dlaczego. Tak mam. W każdej chwili potrafię otworzyć w głowie szufladę z dokładną datą i opisem zdarzenia, w którym ktoś okazał się wredną świnią.

Katarzyna K
1. Jakie uczucia, emocje towarzyszyły Pani, gdy na półce w księgarni zobaczyła Pani swój debiutancki egzemplarz?


Pogłaskałam czule okładkę, a książkę przesunęłam w  bardziej widoczne miejsce. Jak Carrie w „Seksie w wielkim mieście”. :)

2. Co według Pani jest najtrudniejszą stroną pisania, a co tą najłatwiejszą i zarazem najprzyjemniejszą?

Mobilizacja do pisania. Przestanie szukania wymówek pt. och, może jeszcze umyję okna u sąsiada albo nakarmię przelatujące żurawie. Kiedy już złapiesz rytm, samo pisanie jest fajne. Wchodzisz w świat swoich bohaterów i o wszystkim decydujesz. „Dam ci rude włosy i mały biust. Będziesz mieszkać w lesie. Ugryzie cię myszoskoczek. Nie umiesz jeździć na nartach, ale za to świetnie wyplatasz koszyki”. Wszystko zależy od ciebie.

3. Słyszałam o takim powiedzeniu, że książka składa się z dwóch części: z tego, co autor napisał i z tego, czego nie napisał. A jak jest z Panią? Jakiego tematu nie poruszyła Pani w swoich książkach? I czy jest taki temat, którego Pani za nic w świecie nie poruszy?

Każdy z nas ma jakiś temat tabu, o którym nigdy nie napisze. Tym tematem jest zazwyczaj... prawda. Postaci literackie w jakimś sensie nas przypominają, ale nigdy w stu procentach. A jeśli mają wady, podłe myśli i wstrętne cechy charakteru to najczęściej otrzymują je bohaterowie poboczni. Na wszelki wypadek.
Edyta Ch.
1. Ma Pani wspaniałe poczucie humoru, nieco złośliwe, ale pełne smaku…czyli dokładnie takie jakie lubię :) Nie zawsze jednak da się tryskać optymizmem. W jaki sposób odreagowuje Pani złość: rzuca Pani ciastem o stolnicę bezlitośnie je gniotąc, popada Pani w artystyczny szał, malując pełne zgrozy wizje, przelewa Pani emocje na - Bogu ducha winny – papier czy może siada cichutko w kącie i czeka, aż Pani przejdzie :) ? 


Odpowiem fragmentem z mojej książki „Gotuj, karm i kochaj”.
„Pewnego dnia (a było to jakieś cztery lata temu)  mój mąż obudził się zlany potem (męskie uderzenia gorąca) i odkrył, że jego przeznaczeniem jest… motor! Pęd ku wolności na czarnym demonie, w obcisłych skórzanych ciuchach i uśmiechem zdobywcy na nieogolonej gębie. Poinformował mnie o tym z wypiekami na twarzy i ogniem w oczach. Kiedy usłyszał dobitne NIE, zamarł i spojrzał na mnie jakbym go opluła żrącą cieczą. Więc mu uprzejmie przypomniałam, że miał już wypadek samochodowy i wylądował najpierw na drzewie, a potem na 8 tygodni w szpitalu, że ma dwójkę małych dzieci, którym jeszcze trochę się przyda, mimo menopauzy, andropauzy i każdej innej pauzy. Nie muszę oczywiście dodawać, że wszelkie kolejne próby podejmowania przez niego motorowego tematu były przeze mnie konsekwentnie ignorowane.
Aż tu pewnego dnia otwieram skrzynkę na listy i przeglądam pocztę. Moją uwagę przykuła zwykła prosta koperta z napisem „Fahrschule” – przesyłka od miejscowej „nauki jazdy”. Wzgardziłam wpajaną mi od dzieciństwa tajemnicą korespondencji i otworzyłam list. I co? Rachunek za ukończony kurs jazdy na motorze!!! Zagotowałam się niczym bulion wołowy, ale chwilowo milczałam. Następnego dnia było jeszcze gorzej, bo w bagażniku samochodowym znalazłam pełen sprzęt do jazdy – wspomniane wcześniej motorowe ciuchy z mega wyczesanymi butami, które stały przed samym moim nosem. Tym razem zagotowałam się jak dwa buliony, pognałam do domu, chwyciłam kubek z gorącą herbatą i miskę zgniłych śliwek przeznaczonych do kompostownika. Zrobiłam z tych dwóch rzeczy fascynujące mazidło, które wepchnęłam do motorowych butów i ugniotłam motorowymi skarpetami. Dopiero wtedy przyszło pewne ukojenie. Śliwkowo-herbaciana breja została odkryta przez niego na pięć minut przed egzaminem końcowym! W pierwszym odruchu chciał wracać do domu, by mnie osobiście zabić zgniłym butem, ale ostatecznie założył foliowe worki na nogi i wsunął je w upaćkane motorowe kozaczki. Niestety zdał”.
Tak właśnie odreagowuję :) 

2. Spotkałam się nie raz z opiniami, że to mężczyźni są najlepszymi kucharzami, ponieważ gotowanie traktują jako pasję, a kobiety jako codzienny żmudny obowiązek, który narzucono im już za czasów jaskiniowców…mężczyzna rzucał do groty upolowaną sarnę i rób, kobieto, z tym, co chcesz. A jak jest u Pani – zawsze ciągnęło Panią do gotowania czy to zamiłowanie przyszło z czasem?

Bardzo nie lubię stereotypów. Podziału ról na męskie i damskie, utartych opinii, że facet to kuchenny mistrz, a baba zwykła kura cuchnąca olejem do smażenia. Umówmy się jednak, że gotowanie w domu częściej przypada w udziale kobietom. Ja z tym nie dyskutuję, bo lubię gotować. I pomyślałam sobie, że skoro i tak większość z nas, kobiet gotuje, to dlaczego nie przerobić tej czynności w rodzaj pasji, sztuki? Kiedyś odwiedziła mnie koleżanka, z którą razem pracowałyśmy we Wprost. Piłyśmy wino, oglądałyśmy mistrzostwa Europy w piłce nożnej (bo grała Hiszpania, a ja jestem fanką Fernando Torresa) i nagle doszłyśmy do wniosku, że pora na odczarowanie stereotypu kury domowej. Od dzisiaj nasze gotowanie będzie sztuką! No i z tych dyskusji najpierw powstał blog chilifiga.pl, a potem nasza wspólna książka „Gotuj, karm i kochaj”, w której udowadniamy, że gotowanie nie musi być skomplikowane, że tak naprawdę każda z nas może zostać kulinarną boginią. Wystarczy parę tricków, trochę spontaniczności i chęć dostrzeżenia zabawy w gotowaniu.

3. Niewątpliwie wielkim atutem w kreacji postaci literackich jest ich realność - kogoś nam przypominają, mają wady i zalety, wewnętrzne wątpliwości, popełniają błędy, czyli po prostu, są tacy jak my. Z bohaterką jakiej książki Pani najmocniej się utożsamia, bo macie podobny charakter, czuje Pani, że tak samo myślicie, podejmujecie takie same decyzje itp.?

Z Anną Kareniną. Bo też nie znoszę ani społecznych, ani mentalnych gorsetów.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dziękuję Natasze Socha za poświęcony czas i niezwykle interesujący wywiad.
Również składam serdeczne podziękowania wszystkim, którzy wzięli udział w konkursie i zadali pytania. Bardzo się cieszę, że zawsze mogę na Was liczyć ♥ 

Do nagrody autorka wytypowała:
  
donmiko19 
martucha180

Gratuluje i pozdrawiam!!!

Cyrysia 

18 komentarzy:

  1. Jak zwykle gratuluję wygranych i niezwykłego wywiadu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny wywiad wyszedł z tych pytań :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam z zainteresowaniem.
    Powtórzę się, ale trudno - to kolejny świetny wywiad Zachęcił mnie do poznania twórczości autorki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję :) Najbardziej spodobała mi się ta odpowiedź: "Pogłaskałam czule okładkę, a książkę przesunęłam w bardziej widoczne miejsce. Jak Carrie w „Seksie w wielkim mieście”. :)" :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę, że pisarka ma poczucie humoru :) Dziękuję za docenienie mych pytań! Gratuluję koleżance.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cóż innego mogę napisać, bardzo ciekawy wywiad;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem skąd, ale bardzo znajomo wygląda mi twarz autorki :) Wywiad - jak zwykle bardzo udany, ciekawy i pytanie super. Gratulacje dla nagrodzonych!

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba jestem totalną ignorantką, bo do tej chwili nie wiedziałam, kto to jest... musiałam sprawdzić.

    OdpowiedzUsuń
  9. Autorka wydała mi się bardzo ciekawą osobą, taką, którą chciałoby się poznać w "realu";)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak zwykle świetny wywiad. Pani Natasza to interesująca osoba.
    Gratulacje dla zwycięzców.

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetna kobieta! Wywiad czytałam z wielkim uśmiechem na twarzy :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeszcze kilka minut temu nie wiedziałam o istnieniu pani Nataszy. Teraz już wiem, że jest to wspaniała kobieta i z przyjemnością kiedyś zapoznam się z jej twórczością.
    Wywiad genialny. Brawo. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. odpowiedź z tęczą... piękna :))) jestem zauroczona "Macochą", rewelacyjnie napisana powieść :))))
    wszystkim, którzy zadali tak ciekawe pytania gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Obszerny wywiad. Gratuluję ciekaeej rozmowy!

    OdpowiedzUsuń
  15. To tylko moje wrażenie, czy pytań było baaardzo dużo? :)

    Wywiad jak zawsze ciekawy :) Aż żałuję, że nie czytałam "Macochy".

    naczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń

Zaglądaj, czytaj, przegryzaj moje słowa, ale wychodząc, zostaw po sobie niezatarty ślad swojej obecności...