Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

piątek, 26 września 2014

Wywiad z Weroniką Wierzchowską


Mała Pisareczka
1. Kim chciała Pani zostać, jak była dzieckiem i dlaczego?

Naukowcem i fotografem jednocześnie. A to dlatego, że ojciec zabierał mnie do ciemni, która znajdowała się przy laboratorium, w fabryce, w której pracował. Widok pań w białych fartuchach i zapach chemikaliów zapadły mi w pamięć chyba na zawsze.

2. Miasta czy wieś? - jaki typ życia bardziej Pani odpowiada?

Zależy od humoru. Kiedy jest chęć na spokój i ciszę, to jestem wiejską dziołchą. Kiedy trzeba dmuchać do najbliższego sklepu trzy kilometry, zimą nie dojechała odśnieżarka i wyłączyli prąd, zamieniam się w mieszczucha i tęsknię za cywilizacją.

Joanna Stoczko 
1. Oglądając pewien film, zauważyłam na ścianie restauracji jednego z głównych bohaterów tekst: „Nigdy nie pozwól, by strach przed działaniem wykluczył Cię z gry”. Zgadza się Pani z tą myślą? Gdy postanowiła Pani napisać, a następnie wydać swoją książkę, to dosięgły Panią w którymś momencie wątpliwości typu: „książka się nie przyjmie”, „skrytykują ją” itp.?

Każdy autor boi się porażki, konfrontacji z gustami czytelników i bezlitosnym rynkiem. Tylko przekonani o własnej wielkości grafomani nie pękają i bez drgnięcia powieki ślą w świat swoje dzieła. Obawy zatem zawsze są. Krytyki jakoś panicznie się nie boję, może jestem jednak grafomanką? Przygotowałam się, że mogę dostać lanie od niezadowolonej czytelniczki, przecież nie ma takiego co by wszystkim dogodził i napisał dzieło podobające się każdemu. Wątpliwości są zdrowe, pozwalają nie popaść w zbytnią pychę, ale nie powinno się im ulegać i pozwolić sparaliżować.

2. „Nikt nie może uciec przed własnym sercem. Dlatego już lepiej słuchać, co ono mówi. Aby żaden niespodziewany cios nigdy cię nie dosięgnął”- możemy przeczytać w „Alchemiku” Paula Coelho. W pracy i w życiu prywatnym częściej słucha Pani serca, czy jednak rozumu? Co w Pani przypadku jest bardziej zawodne?

W pracy działa wyłącznie rozum, serce zostawiam w domu. Ono jest przeznaczone wyłącznie dla bliskich. Co jest bardziej zawodne? U mnie? Kiedy mi się to miesza i próbuję problem inżynieryjny rozwiązać intuicyjnie, zamiast ruszyć łepetyną albo odwrotnie, kiedy nazbyt logicznie rozważam własne uczucia względem partnera. Jakby było nad czym się zastanawiać!

3. Co jest dla Pani ważniejsze- iść czy dojść? Co czuła Pani w chwili pisania kolejnych stron książki? Jakie uczucia (być może ze sobą sprzeczne) Pani towarzyszyły, gdy ją Pani skończyła?


Dla mnie liczy się osiągnięcie celu, droga do niego jest mniej istotna. Pisząc kolejne strony żyłam tworzoną historią, to ważne, by autor dał się porwać temu co pisze. A gdy skończyłam, czułam właściwie wyłącznie niepokój. Żadnej radości, euforii, ulgi, szczęścia. Wyłącznie niepokój. Nie wiedziałam, czy historia sztymuje. Autor nie jest w stanie ocenić własnej opowieści. Bałam się żeby te kilka miesięcy roboty nie skończyło w koszu. Dlatego, kiedy redaktor z wydawnictwa zadzwonił do mnie i powiedział, że nie mógł się oderwać i urwał cztery godziny snu, by dokończyć czytanie, mało co nie nasikałam w majty z ulgi. Okazało się, że historia gra jak należy ;-)

Kasia Jabłońska 
1. Czy jest jakaś epoka historyczna, w której najchętniej umieszcza Pani swoich bohaterów i która najbardziej Panią inspiruje? 

Mam słabość do XIX wieku, ale ten jest nie lubiany przez polskich czytelników. Kojarzy się im chyba niezbyt radośnie i porywająco, z dziełami Żeromskiego, Reymonta, Orzeszkowej, Konopnickiej. Historia nas wtedy nie rozpieszczała, co narzuca ponure tło dla opowieści z tamtych czasów. Mnie natomiast niezwykle inspiruje tamten klimat – damy w krynolinach,  gentlemani w lśniących mundurach, belle epoque, romantyzm i szalone zrywy narodowe.

2. Jaki jest Pani przepis na tak niesamowitą przemianę, jaką jest zrzucenie 30 kg?

Trzeba wezwać na pomoc dobre wróżki, które schowają przed nami czekoladę i wędliny, a podrzucą warzywa i owoce. Dobrze, żeby potrafiły solidnie kopać w tyłek i zmusić delikwentkę do wysiłku.

3. Czy ma Pani jakąś swoją ulubioną bohaterkę książkową?

Daenerys, z Sagi Lodu i Ognia, Martina. Kibicuję jej i zazdroszczę smoków i samozaparcia w drodze do celu. Smoki rozwiązałby nie jeden problem ;-)

martucha180 
1. Zapewne ma Pani przyjaciółkę Wenę. Jaka ona jest?

Nie zabawiam się z Weną, jest zbyt płocha i niestała. Ma, dziwka, humory i potrafi przychodzić w najmniej odpowiednich chwilach lub opuścić człowieka wtedy, kiedy jej potrzebuje. Niech ją piekło pochłonie!
Ignoruję ją i piszę przy pomocy Dyscypliny i Samozaparcia. Na tych wróżkach można bardziej polegać.

2. Czym jest dla Pani SŁOWO?

Narzędzie do wyrażania myśli i snucia opowieści. Poza tym rzadko przemawiam WIELKIMI LITERAMI dlatego raczej korzystam ze zwykłych, prozaicznych słów. SŁÓW używają raczej TWÓRCY LITERATURY, PISARZE i ARTYŚCI. Ja jestem jedynie autorką powieści obyczajowych ;-)

3. Pisanie książek wymaga lekkiego pióra. Jak z jego lekkością było w czasach szkolnych? Jak Pani wypracowania oceniali poloniści – co chwalili, a co krytykowali? Czy widzieli w Pani talent literacki czy wręcz przeciwnie?

Wręcz przeciwnie <płonie rumieńcem>.
Tylko nauczycielka rosyjskiego chwaliła mnie za zwięzłość i konkretność. Polonistki tłukły mnie słownikami po łbie za bazgranie, ortografy, interpunkcję i gramatykę. Ich nie interesowały same opowieści tylko ich językowa poprawność. A z tym był przez długi czas kłopot.
   
mam namyszy 
1. Moja miłość do słodkości jest doprawdy nierozerwalna. Gdy się złoszczę- sięgam po słodycze, jestem szczęśliwy- sięgam po słodycze. A gdyby dziwnym trafem zamieniła się Pani w "coś słodkiego", co by to było? Jakie miałaby Pani nadzienie?

Ha! Dobre pytanie!
Byłabym gorzką czekoladą z kryształkami soli (jadłam kiedyś taką, to było to!). Miała w sobie i słodkość i gorycz i chrupała w zębach kryształkami, które eksplodowały strzałami słoności. Czyli wszystkiego po trochu. Żeby nie było nudno.

2. Nasz byt to ciągła gonitwa za nieubłaganym losem. Jedni ścigają marzenia, drudzy łapią w siatkę życia motyle nadziei, gnając na oślep, zaś inni ciągle poszukują własnego kawałka ziemi. Wciąż szukamy siebie, wciąż wychodzimy za granice. Jaki jest Pani cel? Czego Pani szuka? Jak ważne są dla Pani obiekty naszych starań?

Motyle nadziei w siatce życia? Muszę to sobie zanotować… Skąd to wziąłeś, chłopaku?
Szukam sposobu na przetrwanie odgrywając różne role. Raz jestem naukowcem, raz kurą domową, chwilę później autorką powieści, inżynierem, babą nachodzącą biblioteki i tak dalej i dalej. Celu nie mam, odbijam się od barier potencjału jak elektron wędrujący po swoim orbitalu. Jest niby gdzieś na nim, ale gdzie i kiedy, nigdy nie wiadomo. Zmierza przed siebie jako fala prawdopodobieństwa, właściwie nie wiadomo po co i jako kto – cząstka, czy energia. Po prostu jest gdzieś tam i robi swoje.

3. Natrafiłem ostatnio na bardzo ciekawy cytat Phila Bosmans'a, który aż zmusza człowieka do kontemplacji. "Czas to nie dro­ga szyb­kiego ruchu po­między kołyską a gro­bem, czas - to miej­sce na za­par­ko­wanie pod słońcem". Jak rozumie Pani te słowa?

Phil za dużo pije. Czas nie jest miejscem tylko czwartym wymiarem rzeczywistości. Żyjemy w trzy wymiarowej przestrzeni, którą uzupełnia czas. Płyniemy w jego strumieniu i tyle. OK, wiem, że to metafora i że chodzi w niej o to, że człowiek powinien wykorzystać dany mu czas na szukanie szczęścia, a nie pierdoły, bo zmarnuje życie. Ale jestem babą z technicznym wykształceniem i twardo stąpam po ziemi. Trudno wykrzesać ze mnie natchnione strofy i poetyckie życiowe mądrości.

nieidentyczna 
1. Wielu ludzi obecnie stwierdza, że rzadko czyta książki. Są wśród nich i tacy, którzy w ciągu roku nie przeczytają ani jednej. Jak Pan i myśli, czy możliwe jest pełnowymiarowe i pełnowartościowe życie bez literatury? Czy istnieje jej jakiś dobry zamiennik?

Znam wiele osób, które nie czytają zupełnie nic i żyją w pełni szczęśliwie. Niektórzy po prostu nie potrzebują tego typu rozrywki, innych ona zwyczajnie męczy. Czytanie przecież wymaga wysiłku i jest absorbujące. Myślę, że to ma związek z budową mózgu. Osoby pozbawione w nim ośrodka przyjemności związanego z czytaniem są w pewien sposób kalekie i trzeba im zwyczajnie współczuć. Dobrze jest je przytulić i pocieszyć, dać czekolady. Wiele więcej nie da się zrobić.
Czy ich życie jest pełnowartościowe? Pewnie tak. Natura zwykle uzupełnia braki dając coś w zamian. Osoby nieczytate mają z pewnością rozwinięte inne zmysły. Zamienniki znajdują sobie same.

2. Jaką zasadą kieruje się Pani podczas pracy twórczej –pisania? 

Nie przynudzać, nie wymądrzać się, nie moralizować. Zapewnić czytelnikowi rozrywkę. Dobrą, nie obrażającą jego inteligencji. Amen.

3. Proszę dokończyć: „Dobry pisarz to…” 

Najlepiej przystojny brunet wieczorową porą, inteligentny i szarmancki. O, taki były dobry! Przynajmniej dla mnie.

Monika Piotrowska-Wegner 
1. Gdyby znalazła się Pani na bezludnej wyspie, to jaką książkę chciałaby Pani mieć ze sobą i dlaczego akurat tę?

Chemię organiczną, Morisona i Boyda. Jest w niej opisane z grubsza jak zrobić z byle czego wszystkie potrzebne do godnego życia substancje.

2. Pomysł na książkę "Szukaj mnie", to według mnie strzał w dziesiątkę. Na pewno znajdzie się na listach książek do przeczytania wielu czytelników. A moje pytanie brzmi: skąd pomysł na taki pomysł, żeby teraźniejszość przepleść z tak odległą przeszłością? Czy może w Pani rodzinie ktoś natknął się na zapomniany list lub pamiętnik?

Niestety nie, a szkoda, bo uwielbiam stare pamiętniki, listy, nawet dokumenty. Pomysł, by wymieszać dwie epoki, narodził się z powodu przekonania o niechęci czytelniczek do XIX wieku. Pomyślałam, że jednak spróbuję im sprzedać opowieść z tej epoki, ale w taki sposób, by tego zbyt drastycznie nie odczuły. I tak pojawiła się myśl, że należy połączyć dawny romans ze współczesną obyczajówką.

3. Zakładając, że Niebo istnieje, co chciałaby Pani usłyszeć od Boga u bram Raju?

Byłaś grzeczną dziewczynką, Werka. A teraz masz, to twój apartament na resztę wieczności. Na wprost nieskończona biblioteka, po lewej bufet w którym nie istnieją kalorie, a po prawej salon masażu. Dobrej zabawy!

Elenkaa _ 
1. Uwielbiam połączenie współczesności z tajemnicza historią z dawnych czasów! Moim ulubionym okresem jest I poł. XX wieku. A które lata Panią ciekawią najbardziej?

Lubię przełom XVIII i XIX wieku, czyli czasy napoleońskie, potem klimaty wiktoriańskie i nasz, polski XIX wiek właściwie w całości. Fascynuje mnie także starożytny Rzym, a ostatnio również wczesne średniowiecze skandynawskie, czyli epoka wikingów. Najbardziej mnie przeraża II wojna i stalinizm i o tym okresie nie chciałabym pisać.

2. Moim marzeniem jest wydanie własnej książki i ujrzenie jej w sprzedaży...Co Pani czuła widząc swoją pierwszą książkę na półce w księgarni?

Uderzenie gorąca i kołatanie serca. Chyba mi ciśnienie skoczyło, ale radość to przysłoniła. Dlatego o mało nie zaczęłam piszczeć i tupać, niewiele brakowało i były skandal w Empiku ;-)
Trzymam kciuki za powodzenie i życzę, by Twoje marzenie się szybko spełniło.

3. Bardziej podoba się Pani życie na wsi, czy w mieście?

Odpowiedź na początku wywiadu.

izabela81 
1. Czy chciałaby Pani (podobnie jak Julia z "Szukaj mnie") podjąć wyzwanie i udać się w fascynującą podróż w dawne czasy, poznając swoje korzenie?

Uuu, pewnie! O przodkach znam tylko podstawowe informacje i najdalej kilka pokoleń wstecz. Trafił się prapradziadek powstaniec, prababka Austriaczka, ale poza tym właściwie nic o nich nie wiem. Fajnie byłby ich poznać bliżej. Taką szansę dałam Juli.

2. W "Szukaj mnie" bardzo starannie, z dbałością o detale odtworzyła Pani zabytkową architekturę Warszawy i okolic. Czy jakoś szczególnie Pani się do tego przygotowywała, jak to wyglądało?

Architektura i topografia miasta ma znaczenie drugorzędne, dużo na ich temat łatwo znaleźć w sieci, nawet na Wikipedii (choć znalazłam tam błąd, o który potem wykłócałam się z redaktorem). Mnie bardziej ciekawili ludzie i to jak żyli w dawnych czasach. Dlatego pilnie przestudiowałam wszystkie książki Stanisława Milewskiego i zbiorki pamiętnikarskie. Polecam np. „Kuferek Kasydy” – wybór z pamiętników XIX kobiet z różnych warstw społecznych. Można tam niejako z pierwszej ręki wyczytać, jak wtedy żyły dziewczyny.

3. Co skłoniło Panią do przerwania kariery jako chemiczki w wielkiej korporacji i zamieszkania na wsi?

Życie! Złożyło się kilka czynników, na koniec dostałam kopniaka w dupę od korporacyjnego systemu i sama poleciałam jak wystrzelona z procy. Wylądowałam na wiosce i gotowe.

Katarzyna K
1. Niestety, ale nie miałam okazji jeszcze przeczytać Pani książki. Jak zachęciłaby mnie Pani, w jednym zdaniu, do sięgnięcia po "Szukaj mnie"?

Look into my eyes, look into my eyes, the eyes, the eyes, not aroud the eyes, look into my eyes, a teraz udaj się do księgarni i kup moją książkę, a potem czytaj ją, czytaj, czytaj, zrobisz to gdy policzę do trzech i klasnę w dłonie, raz, dwa, trzy! <klask>

2. Czy wydarzenia opisane w powieści, choć w małym stopniu, wydarzyły się naprawdę?

Nie. O znaczy tak, niektóre życiorysy są zaczerpnięte z prawdziwych, ale o tym sza!

3. Pytanie raczej prywatne, a nie dotyczące powieści :) : Jak Pani tego dokonała i pozbyła się tylu kilogramów!!? Przy okazji, gratuluję :)


Amputowałam sobie obie nogi.
Żartuję, oczywiście. Tak naprawdę złożyłam ofiarę demonom, które odessały mi nadmiar tłuszczu. Wystarczy narysować pentagram, wziąć czarną kurę i…

zielonomi
1. Każdy z pisarzy ma swój warsztat pracy, ceremoniał pracy nad książką (obowiązkowo kubek z kawą/muzyka w tle/grobowa cisza/określona pora i ilość godzin itp.). Jaki jest Pani? Jak Pni organizuje sobie swój pisarski świat?

Piszę kiedy mam czas. Zdarzało się, że w hałasie i z ludźmi łażącymi mi za plecami i gadającymi. Wyrobiłam sobie umiejętność wyłączenia się i nie reagowania na bodźce i przeszkadzajki. Dochodzi do tego, że potrafię prowadzić rozmowę, pisząc jednocześnie. Potem z rozmowy nie pamiętam ani słowa.
Druga sprawa, to że staram się być systematyczna i siadać do pisania, czy się chce, czy nie. Ktoś mądry powiedział, że robota autora to nie jest sprint na krótki dystans, ale zadanie dla maratończyka. I miał rację.

2. Jak to jest pewnego dnia otworzyć okno i ujrzeć nową przestrzeń - nie miejską a wiejską? Jakie uczucia wtedy w Pani dominowały? Jak to jest zacząć wszystko od nowa w zupełnie innym klimacie?

Przyznam, że nie stało się to z dnia na dzień. Nie było jak w filmie ;-) Przeżyłam jednak swoje i zmiana była mi cholernie potrzebna. Wszystko jedno na co, byle skończyć z tym co dotychczas i zacząć wszystko od nowa. Czułem więc przede wszystkim ulgę i lekkość. Jakby te 30 kilo spadło ze mnie ot tak. Ten stan utrzymywał się długo, trwa chyba do dziś.

Sylwka S. 
1. Każda z nas zawsze marzyła o księciu z bajki, przystojnym z poczuciem humoru. Jaki typ mężczyzn się dla Pani podobał jak była Pani nastolatką?

To było tak dawno, że już nie pamiętam. Z pewnością podobał mi się Tomek Wilmowski, bohater cyklu powieściowego Szklarskiego. Był taki dzielny i tak wierny wobec swojej Sally. Słodziutki, aż do przesady.

2. Wspomnienie z dzieciństwa, który pamięta Pani do dziś?

Przejazd na trasie Kutno-Włocławek pociągiem napędzanym przez prawdziwą lokomotywę, używaną wtedy jeszcze przez PKP na mniej uczęszczanych trasach. Tak, jestem tak stara, że pamiętam parowozy…

3. Każdy ma w życiu sytuacje, z których jest dumny lub odwrotnie. Co najbardziej szalonego zrobiła Pani w swoim życiu, a co chciałaby zrobić?

Weszłam z przyjaciółkami na koncert i na backstage (do pokoju artystów) podając się za reporterkę. Miałyśmy po 18 lat, byłyśmy wyposażone w kamerę i aparat z wielkim flaszem. Do tego przeprowadziłyśmy z pełną powagą wywiady z kapelami. W mojej skali szaloności był to mocny wyczyn. Co chciałabym zrobić kopniętego? Zagrać wikinga w filmie historycznym. Faceta z toporem.

Zosia Samosia :) 
1.  Którzy pisarze są dla Pani inspiracją? 

Ci, którzy aktualnie mi się podobają. A zmienia się to dość płynnie, nie mogę więc podać nazwisk, ani nawet gatunku literackiego.

2. Do dziś pamiętam zapach ... ?


Pirydyny. W laboratorium, w czasie uczniowskich praktyk. Nie można zapomnieć chwili, gdy pierwszy raz powącha się to świństwo. Ma kopa. Od razu powoduje wymiotne skurcze.

3. Gdyby wiedziała Pani, że ma przed sobą tylko jeden dzień życia, jakby go Pani spędziła i co by robiła w tych ostatnich minutach? Oprócz spędzenia czasu z najbliższymi bo tego pragnie każdy z nas.
 

Zosiu, co też Ci chodzi po głowie? Skąd takie mroczne pomysły, dziewczyno? Lepiej skupić się na sprawach miłych, szkoda czasu na umieranie. Nie myślę o śmierci i rzeczach ostatecznych, to nieprzyjemne i przykre. Po co się zadręczać? Ja nie będę tego robiła, nawet w ostach minutach przed śmiercią. Najwyżej sobie zanucę Always Look on the Bright Side of Life.

Ciasteczkowa 
1. Czy był w Pani życiu jakiś szczególny okres do którego bardzo chętnie by Pani powróciła?

Pewnie. Młodość, czas studiów, zabawy i beztroski. Czym bardziej się oddala tym chętniej bym do niego wróciła. Pierwsze lata w pracy. Też jeszcze byłam młodziutką i wesołą trzpiotką. Fajnie było, chcę jeszcze. Szkoda, że to niemożliwe.

2. Czy w dzieciństwie miała Pani jakieś pasje? Proszę o nich opowiedzieć.

Książki. Jako jedyna na podwórku, co było trochę deprymujące. Jeździłyśmy z przyjaciółkami w weekendy do Warszawy na targowiska (nie było jeszcze centrów handlowych, a w sklepach właściwie same pustki). Przyjaciółki wydawały kieszonkowe na ciuchy i płyty (winylowe, przywiezione przez handlarzy z zachodu), a je kupowałam książki. Czasem były to pirackie tłumaczenia odbite na powielaczu i zszyte chałupniczą robotą. Taki był wtedy dostęp do literatury popularnej, a pasja książkowa wymagała poświęceń ;-)

3. Co jako chemiczka myśli Pani o zwiększaniu arsenału nuklearnego przez światowe mocarstwa?

Jako chemiczka nic nie mam do powiedzenia, bo broń nuklearna nie ma z chemią nic wspólnego. To produkt fizyków, a nawet możemy uściślić – fizyków jądrowych. Jedyne oświadczenie, jakie mogę wydać, to że mi się to zupełnie nie podoba.

Edyta Chmura 
1. „Prawie całe zło świata wywodzi się z faktu, że ktoś się czegoś boi.” – tak mówiła Valancy w „Błękitnym zamku” Lucy Maud Montgomery. Zgadza się Pani z tą opinią? Czego Pani boi się najbardziej?

Ciekawy cytat, ale nie czuję się kompetentna, by wypowiadać się w sprawie całego zła na świecie. To mnie przerasta. Ja najbardziej boję się inwazji obcych i tego, że zachoruję na chorobę nowotworową. Nie wydaje mi się, że swoimi lękami mogłabym komuś zaszkodzić lub wywołać jakieś zło, ale kto wie?

2. "Szukaj mnie" - bardzo intrygujący tytuł :) Czego Pani szuka w życiu, a może już Pani odnalazł to wszystko, co potrzebuje do szczęścia?

Chyba tak. Nie wiem czego mi jeszcze potrzeba. Raczej niczego wzniosłego i górnolotnego, jestem prostą, przyziemną babą. Właśnie mi prąd wyłączyli i jego mi aktualnie potrzeba. Musiałam zapalić lampę naftową, bo nie widzę klawiatury. W takich momentach docenia się uroki cywilizacji i postępu technicznego. O, cholera, niech włączą zanim mi się rozmrozi zamrażarka! Uroki mieszkania na wsi, kurza morda! Trochę odbiegłam od pytania, mam nadzieję, że się nie gniewasz.

3. Dużo się mówi o tym, że coraz mniej osób sięga po książki, że pisarze polscy nie radzą sobie z zagraniczną „konkurencją” (mam na myśli znane nazwiska pisarzy z innych państw), że nie warto zajmować się pisaniem, bo to czasochłonne i niedochodowe zajęcie. Jaki jest, w Pani odczuciu, polski rynek wydawniczy? Czy trudno było Pani znaleźć wydawcę książki?

Trudno nie było. Trzeba trochę szczęścia i cierpliwości i wydawcę zawsze się znajdzie. Aha, trzeba jeszcze napisać powieść rokującą powodzenie, taką w którą wydawca będzie chciał zainwestować. Potem już leci z górki.
Pisanie jest czasochłonne i trudne, nie gwarantuje też finansowego sukcesu. To zajęcie dla pasjonatów, uparciuchów lub wariatów. Najlepiej, by autor łączył w sobie wszystkie te cechy.
Rynek wydawniczy przechodzi przeobrażenie. Wszedł VAT na książki, czytelnictwo rzęzi, a książki są nagminnie kradzione na Chomiku. Z drugiej strony rozwija się gałąź ebookowa i ponoć coś drgnęło ze sprzedażą ogólnie. Rynek otrząsa się właśnie ze straszliwej zapaści, która pogrzebała wiele księgarni i nie jedno wydawnictwo. Co z tego wyniknie zobaczymy.
Czy warto zajmować się pisaniem, nie odpowiem. Jeśli ktoś nastawia się na szybki zysk, niech lepiej odpuści. Jeśli ktoś czuje, że ma iskrę bożą do opowiadania historii i to po prostu lubi, niech pisze ile wlezie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dziękuję serdecznie Weronice Wierzchowskiej za poświęcenie swojego czasu oraz za udzielenie nam niezwykle interesującego wywiadu. 

Składam także gorące podziękowania wszystkim, którzy wzięli udział w konkursie i zadali pytania.

Nagrodę w postaci książki "Szukaj mnie'' otrzymuje:

Kasia Jabłońska 

Gratuluje zwycięzcom i pozdrawiam!!! 

Cyrysia

18 komentarzy:

  1. Pani Weronika odczuwała pewne obawy przed swoim pierwszym wywiadem... niepotrzebnie ;) Wyszedł bowiem bardzo dobrze, a całość czyta się z ogromną przyjemnością przy dobrej gorącej herbatce ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy wywiad. Z wielkim zaciekawieniem czyta się każdą odpowiedź :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wena dziwką! A to dobre :) Ciekawe, dlaczego pisarka nie chce ujawnić swego wizerunku...

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję. Pisanie z pewnością nie jest zbyt dochodowe, ale dzięki osobom, które robią to z pasji możemy czytać ciekawe powieści :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Widać komentujący postarali się z pytaniami, a Autorka wybrnęła z każdego pytania idealnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. czytając pytanie mam namyszy poczułam deja vu ;) To pytanie zadaje niemal każdemu autorowi i świetnie odpowiadają ;) Kreatywnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratuluję zwyciężczyni i oczywiście jak zwykle świetny wywiad :)

    http://pasion-libros.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Podoba mi się niezmiernie odpowiedź na moje pytanie dot. zasady, którą kierowała sie autorka przy pisaniu. To coś o niej świadczy, a mnie szczerze zachęca do sięgnięcia po jej ksiazki :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Niepotrzebnie obawiała się autorka wywiadu:) Mam tylko uwagę, że czytelnicy też lubią wiek XIX:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Po takim wyśmienitym wywiadzie, mam wielką ochotę na tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo miło się czytało :)
    Gratulacje dla Kasi :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciary mnie przeszły, taki dobry wywiad! Mam ochotę poznać Werę, to świetna babka musi być!
    Nie no, super siię czytało i garść inspiracii. Ba!!!! nawet dwie garście ;-) Dzięki Cyrysia za możliwość czytania podczas bezsenności niedzielnej:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że NASZ wspólny wywiad z autorką umilił ci czas podczas bezsenności niedzielnej.
      Nie znam Weroniki osobiście, ale powyższa rozmowa jest najlepszym dowodem na to, że to świetna, z poczuciem humoru dziewczyna :)

      Usuń
  13. Mnie XIX wiek kojarzy się wyłącznie dobrze. Mam więc coś wspólnego z panią Wierzchowską.

    OdpowiedzUsuń

Zaglądaj, czytaj, przegryzaj moje słowa, ale wychodząc, zostaw po sobie niezatarty ślad swojej obecności...