Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

środa, 10 grudnia 2014

Wywiad z Anną Fryczkowską

fot. Monika Motor
Wojtek Q
Jaki tytuł miałoby Pani życie? Dlaczego?

Kryminał: „Dziewczyna, która nudziła się za szybko”.
Dla dzieci: „O złośliwej Ani z Żoliborza”.
Esej: „Siostrzaność”.
Poradnik: „Jak skutecznie przytyć w tydzień”.

izabela81
Czy chciałaby Pani schronić się od czasu do czasu w takim kurorcie, w jakim schroniła się Wanda z „Kurortu Amnezja”? 

Pewnie, że tak. Lubię jeździć nad morze zimą. Mało ludzi, krótki dzień, wysokie fale. Cisza, zero frytek i gofrów, pusta plaża, szare światło. Zaduma.

kwiatusia
Gdyby miała Pani możliwość stać się na kilka chwil bohaterką/bohaterem jednej z Pani powieści - to kogo i jaką scenę by Pani wybrała?

Pies z „Kurortu Amnezja. Bo chętnie pobiegałabym sobie boso po plaży w lutym, tak, żeby nie było mi zimno w nogi.

Małgorzata Zaczytana
Trzy zwierzaki w domku - to sporo (ja mam cztery :) ) i świadczy o tym, że kocha Pani koty i psy. Czy preferuje Pani psią i kocią arystokrację, czy też uważa, że hasło "Nie kupuj - adoptuj" powinno szerszą rzeszę zwolenników i trzeba dołożyć więcej starań, że te wszystkie psie i kocie biedy znalazły swoje domki.

Gratuluję pani czwórki! Myśmy planowali najwyżej jedno zwierzę, ale… Pierwszy kot, Czarek, przybłąkał się do nas na wakacjach na wsi, mieszkał z nami przez całe lato, potem zabraliśmy go do Warszawy. Miałam wrażenie, że jeden zwierzak w mieszkaniu w kamienicy wystarczy, ale w wakacje rok później córka przyhołubiła maleńką koteczkę z plamką na brodzie. Byłam twarda, ale kiedy zbudowała jej domek w pudełku po konserwach, z tapczanem i fotelem, zmiękłam. Kocica ma na imię Bródka. Do dwóch kotów doszedł w następnym roku pies, zapchlony szczeniak. Odpchliłam go, wyleczyłam rany. Mój syn go pokochał, powiedział, że bez psa do domu nie wraca i nazwał Pulpetem, bo maluch, jak się u nas odpasł, to go wzdęło. Co miałam zrobić? Bałam się, że w następnym roku przywiozą z wakacji krowę, ale na szczęście się upiekło. Koty to dachowce, pies, gdy ktoś pyta o rasę, nazywany jest wilczurem mazowieckim, niektórzy w to wierzą J Cała trójka jest wierna, urocza, pocieszają, gdy trzeba, siebie, nas, trzymają ze sobą, gdy broją, cieszę się, że są częścią naszego rodzinnego stada. Wszystkich zachęcam do takich adopcji, schroniska są pełne potencjalnych przyjaciół.

Elenkaa _
Co Pani czuła widząc swoją pierwszą książkę na półce w księgarni? Jakie emocje temu towarzyszyły?
+
Kasia Jabłońska
Jakie uczucia towarzyszyły Pani przy wydaniu pierwszej książki i czy teraz, premierę własnego utworu odbiera już Pani inaczej?

Co czułam? Że złapałam Pana Boga za nogi. Teraz jednak już wiem, że do tych nóg ciągle jeszcze daleko J Wydanie książki powszednieje jak wszystko, choć zawsze z niepokojem czekam na pierwsze reakcje czytelników i czytelniczek, na pierwsze recenzje. Zawsze najbardziej boję się opinii z trzech blogów recenzenckich, bo ich autorki są szczere do bólu i nie boją się krytykować: „Krymifantamania” Agnieszki Hofmann, „A to książka właśnie!” Bernadetty Darskiej oraz „Jane Doe z offu”.

Elenkaa _
Czy brała Pani udział w wyborze okładki?
+
Lustro Rzeczywistosci

Jaki miała Pani wpływ na wygląd okładki (jest piękna!) i promocję książki?

Dostałam dwa projekty okładek, wybrałam ten, który wszystkim wydawał się mniej komercyjny, ale ujął mnie od początku, duszną, złowrogą atmosferą. Fajny jest, prawda?
A co do promocji: zajmuje się nią specjalny, wcale niemały i wykwalifikowany dział w wydawnictwie. Ja jestem od pisania. Tyle, że czasem udzielę jakiegoś wywiadu, pojadę do radia czy telewizji, gdy mnie zaproszą.

fot. Monika Motor
Elenkaa _
Skąd bierze Pani pomysły na swoje historie? Czy są oparte na życiu Pani lub Pani bliskich/znajomych?

Z głowy, z życia, z gazet, z własnych, poprzetwarzanych emocji, ale przede wszystkim z pytań: dlaczego i co ona/on/oni wtedy czuli.
Najwięcej pomysłów przychodzi, kiedy się na nie nie czeka. Podczas spacerów z psem,  wypraw z kijkami, jazdy autobusem, siedzenia przy stoliku kawiarnianym lub przy oknie. Przy oglądaniu filmu albo podczas rozmów. Dlatego wszędzie chodzę z notesem, zapisuję zdania, pomysły, urywki. Życie jest tak nieskończenie fascynujące, że mam problem z wyborem, na czym się skupić.

Małgorzata Zaczytana
Jaki jest Pani ukochany zakątek w Warszawie?

Najbardziej lubię Żoliborz, gdzie mieszkam. Najmniejsza dzielnica Warszawy, z dość specyficznym zestawem ludzkim, zaprojektowana przez przedwojennych spółdzielców, z równowagą między domkami jednorodzinnymi, kamienicami, terenami zielonymi i budynkami użyteczności publicznej. Projektantom nowych osiedli przydałoby się takie myślenie o przestrzeni miejskiej, jaką mieli projektanci i architekci z międzywojnia. Przed wojną były tu peryferie, nie chciały się tu zatrudniać pomoce domowe, bo trudno było dojechać, no i przez długi czas nie było kościoła, bo spółdzielcy w pierwszej kolejności postawili przedszkola, szkoły, sklepy, parki, zieleńce, kina. Chyba nie umiałabym się stąd wyprowadzić, codziennie na spacerze z psem odkrywam nowe uroki Żoliborza.

Sylwka S.
Gdzie jest Pani miejsce na ziemi? Gdzie najlepiej się czuje, odpoczywa i ładuje swoje akumulatory. 
+
Kasia Jabłońska

Czy jest takie miejsce na świecie, do którego uciekłaby Pani, by odciąć się od wszystkiego, zrelaksować i odpocząć?

Jakiś czas temu najemcy opuścili kawalerkę, która do nas należy. Zrujnowali ją. Wyremontowałam ją i czekam z wynajmem, aż wyleczę zawiedzione zaufanie. Na razie co rano chodzę tam z laptopem. Cztery gołe, białe ściany. Stół na kółkach. Krzesło. Ekspres do kawy. Sprzęt muzyczny i parę płyt. Natomiast nie ma internetu. Nie ma pokus. Nic nie ma. Poza poczuciem tymczasowości, które czyni czas tam spędzany tym cenniejszym. Ta pustka działa terapeutycznie, tak jak i cisza w oddaleniu od internetu. Tam odpoczywam. Tam piszę.

Edyta Chmura
Amnezja jest dla mnie niewyobrażalnym stanem... mieć w głowie całkowitą pustkę i uczyć się świata od nowa, to straszne! Ale gdyby dało się wymazać z pamięci tylko jedno wydarzenie czy chciałaby Pani takiej wybiórczej amnezji? Czy jednak wszystko dzieje się po coś i zapomnienie pewnych zdarzeń nie jest dobrym rozwiązaniem?

Moje myśli na ten temat opisałam na czterystu stronach „Kurortu Amnezja” :). Ale jeśli miałabym się skracać: to, co boli, jednocześnie nas formuje. Cierpienie jest ceną świadomości. Ta myśl początkami sięga do opowieści o Adamie i Ewie. Lepiej wiedzieć więcej i pamiętać więcej, czy lepiej wiedzieć mniej, ale dzięki temu nie opuszczać raju? Ewa z Adamem wybrali za nas. To i dar, i ciężar. Ale kto powiedział, że ma być łatwo?

Joanna Stoczko
 „Człowiek jest jak garderoba – ściera się i niszczy. Musi jednak wytrzymać wszystkie rzeczy, które mu się przytrafią w życiu i nawet po upadku wracać do pionu”- możemy przeczytać w książce „Profesor Tutka” Jerzego Szaniawskiego. Czy pisząc „Kurort Amnezja” dopadł Panią w pewnej chwili jakiś większy kryzys? Jeśli tak, to jak Pani sobie z nim poradziła? Jeśli nie, to czy może nam Pani zdradzić, co pomagało Pani w pisaniu kolejnych stron?

Pamiętam „Profesora Tutkę”, i świetne rysunki Daniela Mroza do tych książek, to jedna z moich dziecięcych lektur. Dopiero po jakimś czasie zrozumiałam, że – mimo obrazków – to książka wcale nie dla dzieci. Drugą moją ulubioną lekturą z dzieciństwa był „Komizm” Jana Stanisława Bystronia, kompendium wiedzy o tym, co śmieszy ludzkość, z przykładami. Trzecią przewodnik operowy pełen librett oper, które niemal wszystkie, poza komicznymi, kończyły się śmiercią głównych bohaterów. Z tzw. normalnych lektur czytałam Małgorzatę Musierowicz, każdy tom po kilkanaście razy.
A co do kryzysów: zawsze pomaga obcowanie z cudzym talentem. Słucham sobie na przykład Niny Simone, Arpeggiaty czy Astora Piazzoli, oglądam jakiś świetny serial, ostatnio „Breaking Bad”, chciałabym tak dobitnie umieć opowiadać; albo zaglądam choć na parę stron do dobrej prozy, teraz do „Ksiąg Jakubowych” Tokarczuk. Nic gorszego niż wejść w momencie kryzysu na Facebooka, wtedy nic już się nie da wykrzesać z chwili poza statusami.


Anastazja B.
Skąd Pani czerpie inspiracje? Czy jako mała dziewczynka wykazywała Pani zdolności literackie?

Pisałam odkąd nauczyłam się czytać, czyli jeszcze w przedszkolu. Mama do dziś przechowuje te pierwsze opowiadania i powieści, durniutkie i naiwne. Pierwszą wartościową powieść napisałam sporo po trzydziestce.

martucha180
Pisanie książek wymaga lekkiego pióra. Jak z jego lekkością było w czasach szkolnych? Jak Pani wypracowania oceniali poloniści – co chwalili, a co krytykowali? Czy widzieli w Pani talent literacki czy wręcz przeciwnie? 
+
Lustro Rzeczywistosci

Jakie wydarzenie w pani życiu stworzyło Annę-Autorkę?

Większość sukcesów literackich zawdzięczam polonistkom i polonistom, którzy mnie uczyli i chwalili. Moja polonistka z podstawówki, Jadwiga Olejarz, wychowała trójkę pisarzy, bo spod jej ręki wyszedł również Krzysztof Varga i Grażyna Plebanek. Z wdzięcznością wspominam również polonistę z warszawskiego liceum Batorego, Sławomira Żórawskiego, zadawał nam odlotowe prace domowe. Po sprawdzeniu którejś z nich napisał mi przy ocenie: „Świetnie. Myślę, że mogłabyś rozważyć zostanie pisarką”. Szkoda, że porzucił zawód, bo dobry nauczyciel jest  nie do przecenienia. Mam wrażenie, że polonistka mojej córki, Anna Żuczek, też wychowa kilku pisarzy, a na pewno wychowuje tłumy czytelników.

Kasia Jabłońska
Tworzy Pani wyraziste, świetnie zanalizowane psychologicznie postaci. Czy łatwiej jest stworzyć postać kobiecą, czy męską?

Kobiece bardziej mnie interesują. Męskie literatura już nieco wyeksploatowała, natomiast kobiece, mam wrażenie, ciągle pozostają nieco niedoinwestowane. Kobiety przez stulecia opisywano wyłącznie jako ofiary, zdobycze, ozdoby; gdy bywały bohaterkami, zamykano je w schematycznej formule romansu. U mnie często to panowie bywają ofiarami, zdobyczami, ozdobami. Literacka zamiana miejsc.

kwiatusia
Proszę nam zdradzić Pani przepis na napisanie dobrej powieści. Co w trakcie pisania jest dla Pani najłatwiejsze, a co najtrudniejsze? Czy pojawiał się brak weny twórczej, problemy ze znalezieniem wydawcy?

Wydawcę mam od lat tego samego, to Prószyński i S-ka. A przepis? Trzeba pisać o tym, co nas obchodzi i porusza do głębi. A potem? Ja stosuję klasyczną dramaturgię trzyaktową, dużo suspensów (nauczyłam się tego pisząc scenariusze filmów i seriali), a potem redaguję w nieskończoność, co polega głównie na wycinaniu. Z ostatniej mojej książki, „Kurort Amnezja”, usunęłam ponad 80 stron.

Zosia Samosia :)
Motto, którym kieruje się Pani w życiu?

„Mniej znaczy więcej”. W pisaniu, gdy wywalam wszystkie zbędne słowa. W życiu, gdy unikam niepotrzebnych czynności, głupich rozmów, śmieciowego spędzania czasu, czytania durnych książeczek o niczym. W tym „mniej” można naprawdę dużo znaleźć.
fot. Adam Kozak

Joanna Stoczko
Wprost kocham bajki. W dzieciństwie musiałam poświęcić moim bajkowym ulubieńcom (błękitnym stworkom) przynajmniej pół godziny każdego dnia. Ale muszę przyznać, że ta moja miłość ani trochę od tamtego czasu nie zmalała. A wręcz przeciwnie, każdego dnia rośnie w siłę. Gdyby życie było bajką o Smerfach, to jak Pani uważa, jakim niebieskim ludzikiem byłaby Pani biorąc pod uwagę charakter, sposób bycia? Dlaczego akurat tym?

Za wcześnie się chyba urodziłam, by docenić Smerfy. Wolę „Shreka”. Tam byłabym pewnie bohaterem tytułowym. Albo „Gdzie jest Nemo”. Tam chciałabym być rybą Dory, bo podoba mi się motto: „Mówi się trudno i płynie się dalej”.

Małgorzata Zaczytana
Którą z polskich pisarek/pisarzy współczesnych ceni Pani najbardziej i dlaczego? 
+
Sylwka S.

Jaki rodzaj literatury lubi Pani najbardziej czytać? Czy jest jakaś książka, do której bardzo często Pani wraca i która ma w sobie ogromną wartość dla Pani?

Czytam wszystko. Za dużo. Od piątego roku życia, od dziesiątego 2-3 książki tygodniowo. Nie wszystkie zostały w pamięci, wiadomo, ostatnio zresztą podoba mi się coraz mniej. Co ostatnio? „Łaskawe” Littela. „Czerwony płatek i biały” Fabera. „Muskając aksamit” Waters. „Umiłowana” Toni Morrison. „Kwietniowa czarownica” Majgull Axelsson. „Katoniela” Ewy Madeyskiej. „Dom dzienny, dom nocny” Tokarczuk. „Piaskowa góra” Bator. Książki na tym poziomie zdarzają się raz na kilkaset lektur. A co do moich ulubionych polskich pisarek: trwam w nieustannym zachwyceniu Olgą Tokarczuk i Joanną Bator.

kwiatusia
Proszę sobie wyobrazić, że jako znana pisarka została Pani poproszona o spotkanie z zagorzałymi molami książkowymi, którzy nie sięgają po rodzimą literaturę, aby przedstawiła Pani argumenty oraz przekonała ich, że jednak warto sięgać po książki polskich pisarzy - zarazem namawiając ich, aby sięgnęli również po Pani twórczość? Zgodziłaby się Pani? Jeśli tak, to proszę przedstawić uzasadnienie, którego by Pani użyła na spotkaniu?

Lubię rozmawiać z molami książkowymi, od razu czuję wspólnotę dusz. A co bym powiedziała? Nie zamykajcie się, zanim nie spróbujecie. Zanim coś odrzucicie, sprawdźcie. Nie patrzcie tylko na to, co stoi na półkach w empikach, poszukajcie recenzji na dobrych blogach, poszukajcie książek dla siebie. Nie zastanawiajcie się, kto to pisał, Polak czy Amerykanin, kobieta czy mężczyzna, tylko sprawdźcie, czy nie powiedział czegoś ważnego właśnie dla was.

izabela81

W "Kurorcie amnezja" porusza Pani wątki feministyczne, mówiące o tym, jakie nie powinny być kobiety. A według Pani, jakie nie powinnyśmy być my kobiety?

Feminizm jest właśnie po to, żeby nikt nie mówił kobietom, jakie mają być, tylko żeby miały możliwość stać się, kim chcą. Trochę o tym w mojej ostatniej książce napisałam.

Edyta Chmura

Jakie wydarzenie / usłyszane lub przeczytane słowa dotyczące Pani twórczości najmocniej rozgrzały Pani serce, sprawiając, że skakało ono z radości :)?

Gdy serce skacze, należy się niezwłocznie udać do kardiologa :) Pewnie, że lubię, gdy czytelnicy chwalą moje pisanie, biorę sobie też do serca wszelkie merytoryczne krytyki. Najbardziej boję się recenzji z kilku blogów recenzenckich. Gdy tam piszą o mnie dobrze, oddycham z ulgą.

Anastazja B.
Napisała Pani sporo powieści, bo aż sześć - gratuluję i podziwiam. Gdyby otrzymałaby Pani możliwość wyboru jednej powieści do ekranizacji, która by to była i dlaczego? 

fot. Emilia Nadratowska
„Kurort Amnezja”! Już mam nawet obsadę. Marianna: Scarlett Johansson. Wanda: Hilary Swank. Za kamerą Jane Campion, podobne mroki i przestrzeń, jakie chciałabym widzieć w „Kurorcie Amnezja” pokazała w świetnych „Tajemnicach Laketop”. W rolach ciotek – surowa Maggie Smith i stanowcza Judy Dench. Marek – Benedict Cumberbatch, złowrogi i pociągający. Oleś – James McAvoy, chociaż boję się, że wtedy trudno by mu się było oprzeć. Detektywka – może by się zgodziła Imelda Staunton...  Na rolę Psa należałoby rozpisać casting :)

Wojtek Q
Moja miłość do słodkości jest doprawdy nierozerwalna. Gdy się złoszczę - sięgam po słodycze, jestem szczęśliwy - także sięgam po słodycze. A gdyby dziwnym trafem zamieniła się Pani w „coś słodkiego”, co by to było? Jakie miałaby Pani nadzienie?

Lubię to nadzienie, które mam :) Nieźle działa, zwłaszcza to, którym nadziano czaszkę.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dziękuję serdecznie Annie Fryczkowskiej za poświęcenie swojego czasu oraz za udzielenie Nam niezwykle interesującego wywiadu. 


Składam także gorące podziękowania wszystkim, którzy wzięli udział w konkursie i zadali pytania.

Nagrodę w postaci książki "Kurort amnezja'' otrzymują:

1. Joanna Stoczko
2. Małgorzata Zaczytana
3. Kasia Jabłońska
 

Gratuluje zwycięzcom i pozdrawiam!!! 

Cyrysia

36 komentarzy:

  1. Świetny wywiad :D
    Aż się chce przeczytać którąś z książek tej pani :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję za nagrodę!
    Świetne odpowiedzi autorki na zadane pytania. "Mówi się trudno i płynie się dalej"? Wyczuwam nowe motto :) Nie miałam przyjemności przeczytać jeszcze żadnej książki Pani Fryczkowskiej, więc tym bardziej się cieszę, że będę mogła zagłębić się w jej najnowszą powieść. Już się nie mogę doczekać.
    Gratuluję pozostałym laureatkom ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo interesuje mnie ,,Kurort Amnezja". Ostatnio widziałam ją w księgarni i cudem powstrzymałam się, żeby jej nie kupić, ale myślę, że następnym razem nie będę miała tyle silnej woli.
    Gratulacje!

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawdę jeszcze mocniej lubię teraz panią Anie :) miło dowiedzieć się, że mamy o dziwo sporo podobnych przemyśleń

    OdpowiedzUsuń
  5. Wywiad istotnie ciekawy, a pisarka z tej kobiety zacna :-) Czytałem Trafiona-Zatopiona i bardzo mi się podobało.

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię czytać przygotowane przez Ciebie wywiady. :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo dziękuję za nagrodę :). Naprawdę jestem bardzo szczęśliwa, że uda mi się rozpocząć w najbliższym czasie przygodę z twórczością Pani Ani :).
    A wywiad super - dzięki Krysiu, że dzięki Tobie poznajemy lepiej polskich współczesnych pisarzy. Brawo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raz jeszcze gratuluję i mam nadzieję, że twórczość Pani Ani przypadnie ci do gustu.
      Cieszę się, że moja konkursowa forma wywiadów zyskuje w Waszych oczach coraz większą aprobatę. W takim razie postaram się ją nadal kontynuować.

      Usuń
  8. Świetny wywiad :) Nie znam twórczości tej autorski, ale chyba najwyższy czas to zmienić ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kolejny świetny wywiad. Gratulacje dla zwycięzców. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Każdy wywiad u Ciebie jest niezwykłą dawką informacji o autorach, świetny wywiad:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Pani Ani życzę, żeby „Kurort Amnezja” faktycznie został zekranizowany, a dziewczynom serdecznie gratuluję. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Gratuluję udanego wywiadu! Książka co prawda nie w moim stylu, ale przynajmniej poznałam troszkę tę ciekawą autorkę :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Po takim cudnym wywiadzie, nie pozostaje mi nic innego, jak zajrzenie do twórczości autorki.

    OdpowiedzUsuń
  14. Największy plus ma u mnie ta Pani za podejście do zwierząt :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Autorka sprytnie połączyła nasze pytania i w dodatku odpowiedziała na dwa za jednym zamachem ;) Fajny wyszedł z tego wywiad, a o tej książce nadal marzę ;) Macie obie z autorką dar przekonywania ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo się cieszę i jeszcze raz dziękuję:) a wywiad wyszedł naprawdę ciekawy:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Wiele już czytałam dobrego o Żoliborzu... Kiedyś muszę koniecznie zobaczyć tę dzielnicę... Ciekawy wywiad wyszedł:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Wyszło super ;) już pierwsze pytanie przykuło moja uwagę, ciekawie wypadło to wszystko, gratulacje! :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ktoś Cię powinien nagrodzić za promocję polskiej literatury, bo ja dzięki Tobie wciąż odkrywam nowych autorów.

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo ciekawa rozmowa i dla tych którzy lubią czytać, i dla tych których interesuje pisanie.

    OdpowiedzUsuń
  21. Piszę tutaj, chociaż mój komentarz nie dotyczy jedynie tej notki, a wiele wcześniejszych. Jestem osobą czytającą nałogowo, kupującą dużo książek, przy tym nie bojącą się wydawać swoich pieniędzy na nazwiska mało znane, czy debiutantów. Uważam, że to bardzo dobrze, gdy promuje się nieodkryte jeszcze perełki, nowe nazwiska.
    Ale mam wrażenie, że ten blog robi w tej kwestii więcej złego niż dobrego. Mam nadzieję, że nie poczuje się Pani urażona, gdy napiszę wprost: to, co tu znalazłam to moim zdaniem w dużej mierze promocja szmiry jako dobrej i ciekawej literatury. Czytając tego bloga zastanawiam się, czy jest Pani po prostu osobą o guście bardzo odmiennym od mojego, czy też pisane tu recenzje są w dużej mierze zamawiane/pisane na zasadzie promowania znajomych? Przy całej mojej dobrej woli, jakoś trudno mi uwierzyć, że ktoś może polecać szczerze książki tak grafomańskie, jak dzieła Katarzyny Michalak, Marty Grzebuły czy Adriana Saddlera.
    Nie wiem, czy nie widzi Pani, że autorzy Ci mają problemy z poprawnym sformułowaniem zdania, czymś czego dzieci uczą się w podstawówkach, nie mówiąc już o skonstruowaniu spójnej fabuły... Naprawdę nie rozumiem, po co kogoś takiego promować. To wyrządza więcej szkody mało znanym polskim autorom, bo czytelnik, który kilka razy na czymś takim się sparzy, może zacząć utożsamiać wszystkich rodzimych debiutantów z grafomanami...
    Nie chodzi mi o to, by czytywać jedynie prozę ambitną. Szanuję też, że każdy recenzent może mieć zdanie na temat danej pozycji diametralnie różne od mojego.
    Ale kiedy ktoś wystawia same laurki książkom, nie zwracając uwagi nawet na widoczne w nich na pierwszy rzut oka rażące błędy, zaczynam się zastanawiać nad jego uczciwością wobec czytelnika, nad rzetelnością tego co robi. I mam bardzo ograniczone zaufanie do takiego bloga, zaczynam traktować go z rezerwą.
    Mam nadzieję, że nie potraktuje Pani tego komentarza jako atak na siebie, lecz jako konstruktywną krytykę i wyrażenie wątpliwości ze strony czytelnika.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widocznie mamy całkowicie odmienne gusta, ponieważ przytoczone przez Panią grafomańskie dzieła (mimo niedociągnięć), podobają mi się. W trakcie czytania danej literatury w dużej mierze skupiam się na fabule, akcji i bohaterach, dlatego czasami mogę nie zauważyć oczywistych błędów/ nieścisłości itp. Ale jestem TYLKO blogerką, która dzieli się z innymi swoją czytelniczą pasją, a nie profesjonalnym krytykiem literackim. Dlatego moje teksty w większości przypadków są słabsze językowo i edytorsko od tekstów zawodowców. Wybieram lektury (nie promuje znajomych pisarzy, gdyż takowych nie mam), które mnie interesują i pisze o nich całkowicie subiektywnie. Dzięki temu pomagam przeciętnemu czytelnikowi zorientować się, która spośród książek, jakie ukazują się na polskim rynku, trafi w ich gusta.
      Nie wystawiam same laurki książkom. Przeciwnie. Jeśli dana pozycja nie nie spełnia moich indywidualnych oczekiwań, nie boję się o tym pisać, czego przykładem może być np. ta recenzja: http://cyrysia.blogspot.com/2014/11/wyimaginowana-iluzja.html, która nie spotkała się z aprobatą wydawnictwa, dlatego podziękowałam za współpracę, gdyż nie zmierzam ''słodzić'' komuś wbrew własnemu sumieniu.
      Niemniej, dziękuję Pani za konstruktywną krytykę i wyrażenie wątpliwości, wszak każdy ma prawo do wyrażenia swojego zdania.
      Również pozdrawiam.

      Usuń
    2. Rozumiem, nie wszystkim musi podobać się to samo. Dobrze, że umie Pani podziękować za współpracę wydawnictwu, które nie oczekuje szczerej opinii, lecz słodzenia. Takie postępowanie byłoby mało honorowe.
      Życzę powodzenia w realizacji dalszej czytelniczo - recenzenckiej pasji.

      Usuń
    3. Cieszę się, że doszłyśmy do porozumienia. Dziękuję za kulturalną konwersację.

      Usuń
  22. Nie wiedziałam, że w "Kurorcie..." są watki feministyczne, ale to coś zdecydowanie dla mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Słyszałam o autorce, lecz nie miałam okazji czytać jej książek. Ostatnio w ogóle więcej czytam zagranicznych autorów, niż polskich, chyba czas włączyć więcej rodzimej literatury do biblioteczki :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Czytałam "Starsza pani wnika" :) świetna książka, mam ochotę zapoznać się z innymi dziełami :)

    naczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  25. Autorka wydaje się niesamowicie sympatyczna, więc jak tu nie przeczytać jej książek? :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Bardzo lubię czytać wywiady u Ciebie. Ten z p. Fryczkowską przeczytałam z wielką przyjemnością, bardzo lubię książki tej autorki.

    OdpowiedzUsuń

Zaglądaj, czytaj, przegryzaj moje słowa, ale wychodząc, zostaw po sobie niezatarty ślad swojej obecności...