Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

czwartek, 6 października 2016

WYNIKI KONKURSU: Coś dziwnego, niewytłumaczalnego...

 Moi Drodzy,

Czas ogłosić wyniki konkursu, w którym można było wygrać dwa egzemplarze niezwykłej powieści: 
 
 Wszystkim uczestnikom dziękuję również za tak liczny udział w konkursie. Jestem pod wrażeniem Waszych historii. Niektóre z nich są naprawdę przerażające. Miałam nie lada orzech do zgryzienia, ale ostatecznie postanowiłam nagrodzić poniższe wypowiedzi:
 
Angel Oscuro
Często powtarzam, że w średniowieczu spłonęłabym na stosie. I to nie jest tylko taki tam żart, bo mam na to dowody, nie jeden, nie dwa. W liceum nasza ś.p. matematyczka nigdy nie odwoływała sprawdzianów, nie dało się jej ubłagać, poprosić, nic się nie dało zrobić, sprawdzian, to była świętość. Raz stałam w drzwiach, już po dzwonku, patrzyłam w stronę pokoju nauczycielskiego. Kolega zapytał, co robię, a ja w żartach mu odparłam, że czaruję, by nie było klasówki. Nie było jej. Odłożyła.
Innym razem usłyszałam karetkę. Dźwięk koło mojego rodzinnego domu dość powszedni, ale myśl, jaka pojawiła się w mojej głowie już taka nie była: sąsiad nie żyje. Karetka zatrzymuje się dom dalej, lekarz wypisuje akt zgonu.
Jeżeli dzwonię do przyjaciół mówiąc, że mam złe przeczucia, wiedzą, że coś się stanie. Wiem, kiedy dzieje im się krzywda.
Takich historii jest kilka, to takie skrajne, zatrzymane w pamięci obrazy.
Nie wiem, dar to, czy przekleństwo, ale nauczyłam się temu ufać. I w tych dobrych i tych złych chwilach.

~~ * ~~

Koneko
Przypomina mi się jedna sytuacja.
Lekcja religii. Ksiądz wcześniej obiecał nam zajęcia o egzorcyzmach, opętaniach itd. Nad tablicą wisi krzyż. Mała salka, gdzieś z tyłu szkoły, brak rzutnika... A ksiądz lubi prezentacje, więc wymyślił sposób: przyniósł białą, dużą dyktę i zawsze stawiał ją na tym metalowym czymś od kredy i opierał o tablicę, a rzutnik przynosił swój.
Zanim przejdę do konkretnego wydarzenia, na samym początku zajęć ksiądz nagle odwrócił się do tyłu, zupełnie jakby coś za sobą poczuł.
Wszyscy gotowi na ciekawą lekcję, ksiądz bierze się za przygotowanie ekranu do rzutnika, unosi dyktę, stawia na podstawce do kredy i w tym samym momencie krzyż spada mu prosto na głowę.
W salce zrobił się szum. Zdezorientowany ksiądz bierze do ręki krzyż, ogląda go z każdej strony, bierze krzesło i chce go powiesić znowu i tu niespodzianka. W ścianie nie ma dziurki od gwoździa. Gwoździa nie ma nigdzie na podłodze. Na krzyżu nie ma śladu po taśmie dwustronnej czy kleju, jest za to widoczne miejsce, w którym był gwóźdź.
Ale ani gwoździa, ani dziurki w ścianie nie ma.
Do dziś nie wiem, jak ten krzyż był przymocowany, ani jak spadł. Jeśli wziąć pod uwagę to, o czym była lekcja, to można dojść do dziwnych wniosków. 


Gratuluję i proszę laureatów o kontakt mailowy.

17 komentarzy:

  1. Wow, nie spodziewałam się. :o
    Kliknęłam w post z ciekawości, żeby zobaczyć prace innych, bo byłam pewna, że są dużo lepsze od mojej, a tu taka niespodzianka. :D
    DZIĘKUJĘ i biegnę napisać maila. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja nigdy nie miałam na religii o egzorcyzmach! Aaa to pewnie dlatego, że w liceum się wypisałam ;D zresztą mój ksiądz tylko dekalogu uczył i nic więcej, gdzie on by z egzorcyzmem do młodych, pewno sam by się bał :D. Druga historia świetna! Gratuluje!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzeczywiście - niesamowite historie. Gratuluję laureatom!

    OdpowiedzUsuń
  4. Druga historia jest genialna, miałam ciarki :P
    justboooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Rzeczywiście na swój sposób przerażające historie :o

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
    SZELEST STRON

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję i gratuluję :) druga historia daje do myślenia

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratuluję! Faktycznie intrygujące historie! ;)

    OdpowiedzUsuń

Zaglądaj, czytaj, przegryzaj moje słowa, ale wychodząc, zostaw po sobie niezatarty ślad swojej obecności...