Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

środa, 31 stycznia 2018

ZAPOWIEDŹ: ''Z otchłani'' Martyna Senator - pod patronatem medialnym LŚC

Miło mi poinformować, iż mój blog: LITERACKI ŚWIAT CYRYSI objął patronatem medialnym książkę: ,,Z otchłani'' Martyny Senator. 
Po poruszającej powieści  „Z popiołów” przyszedł czas na zapierające dech „Z otchłani”.  Kolejna odsłona świetnie zapowiadającej się serii Martyny Senator.

W milczeniu podnoszę się z krzesła, zakładam kurtkę i ruszam w stronę drzwi. Moje nogi drżą, głowa huczy od nadmiaru chaotycznych myśli, a serce powoli pęka na pół. Adam chwyta mnie za rękę. Po raz kolejny przeprasza. Błaga o wybaczenie. Zapewnia, że mnie kocha. Napędzana gniewem biorę zamach i uderzam go pięścią w twarz. Mocno. Najmocniej, jak tylko potrafię. Jest w szoku. Nie przypuszczał, że kiedykolwiek go uderzę. A ja nie przypuszczałam, że kiedykolwiek mnie zdradzi.

Po wyznaniu Adama świat osunął się Kaśce spod nóg. Nic nie jest takie, jak sądziła. Kiedy na jej drodze staje Szymon, dziewczyna ani myśli dać szansę miłości z Tindera. Gdyby wszystko mogło być zupełnie proste, a nie kompletnie zagmatwane, życie byłoby znacznie przyjemniejsze. Ale czas dać spokój mrzonkom i zacząć żyć według nowych zasad.

Premiera: 15.02.2018

 Zapraszam również na:



Skusicie się?

wtorek, 30 stycznia 2018

Wywiad z Hanną Urbankowską

Monika Płatek
Czy wierzy Pani w istnienie aniołów?

Jak najbardziej! Wierzę, że każdy człowiek ma przy sobie, do pary, niewidzialnego opiekuna, chociaż podejrzewam, że nasze wyobrażenia na ich temat mogą się okazać chybione… W końcu trudno własnego anioła zaprosić na kawę, wypytać o zainteresowania i przy okazji dokładnie go obejrzeć.

Jaka jest Pani recepta/przepis na szczęśliwe, pełne, udane życie?

Czasem się boję, że wypracuję taką receptę dopiero na starość, kiedy uda mi się zyskać odpowiedni dystans do życia… Tylko, niestety, trudno będzie się cofnąć w czasie. Póki co, staram się dbać o dobre relacje z bliskimi, realizować pasje. Walczę też z samą sobą o to, żeby mieć czas na to, co najważniejsze. To dziwny paradoks, że czas na bzdury mamy właściwie zawsze, a z ważnymi rzeczami bywa różnie…

Elaho
Co według Pani jest najtrudniejsze w pisaniu książek?

Myślę, że dla mnie najpoważniejszym wyzwaniem będzie tworzenie historii, które czyta się lekko i bez zgrzytania zębami, a jednocześnie niosą w sobie jakieś znaczenie dla czytelnika, prowokują do refleksji. Ale bardzo możliwe, że za jakiś czas będę miała zupełnie inną odpowiedź na to pytanie.

Cottonara
Czy dzieciom podobają się Pani ilustracje? Jakie elementy sprawiają Pani największa trudność w rysunkach dla dzieci?

Mam nadzieję, że tak. Cały czas dobrze pamiętam, jakie obrazki podobały mi się, kiedy sama byłam dzieckiem i staram się iść w tę stronę. Trudności się pojawiają, kiedy trzeba skończyć pracę na termin… Samo malowanie sprawia mi frajdę, a jeśli coś nie wychodzi, to zaczynam od nowa.

Lucyna W-l
Czy odczuwa Pani w swoim życiu obecność Anioła Stróża?

Mam wrażenie, że tak. Anioły zawsze były mi bliskie, jako dziecko miałam poczucie, że są tuż-tuż. Jednego z nich podejrzewałam o chowanie się za firanką. A zasypiając, lubiłam sama sobie opowiadać bajki na dobranoc i byłam przekonana, że te szczególnie dobre historie są autorstwa anioła – w końcu na pewno nie wymyśliłabym ich sama!

Judytka Judytka
Po przeczytaniu o czym jest książka moim pierwszym skojarzeniem był film Miasto aniołów, a u Pani skąd pomysł na napisanie książki o aniołach

Oglądałam ostatnio ten film, bardzo mi się spodobał. A jeśli chodzi o moją książkę, to początkowo chciałam napisać historię o trzech przyjaciółkach, które starają się zrealizować swoje plany i napotykają na różne przeszkody. Pomysł, żeby w opowieści pojawili się też aniołowie, przyszedł mi do głowy zupełnie nagle i od razu poczułam, że to jest to!

Monika Płatek
Jest Pani doktorantką wydziału filozofii UW, na co dzień pracuje Pani w bibliotece. Zapytam skąd wziął się pomysł na napisanie książki "Noworoczne anioły"? Czyżby Anioł Stróż maczał w tym palce?

Też się nad tym zastanawiałam… Nie jest to zupełnie nieprawdopodobne. W każdym razie, lubię myśleć, że mój Anioł mógł kibicować tej książce, podczas gdy ja pisałam.

Dorota Falęcka
Co "łatwiej" Pani przychodzi: pisanie tekstów popularyzujących o tematyce filozoficznej, pisanie wierszy czy powieści, a może rysunek? Która z tych czynności przynosi Pani największą radość i spełnienie?

Każda z tych rzeczy sprawia mi frajdę. I z każdą wiążą się wyzwania. W pewnym sensie najłatwiej przychodzi mi rysowanie, bo nie przeszkadza mi wtedy ani obecność innych ludzi, ani nawet grający telewizor. Zdarza się nawet, że jednocześnie pracuję nad jakąś ilustracją i jednym okiem oglądam serial. Z kolei do pisania potrzebuję samotności. O wierszach trudno coś konkretnego powiedzieć, bo pojawiają się same, kiedy chcą. Ale chyba jednak najważniejsze są książki… Pisanie daje największe poczucie wolności. To szansa na stworzenia własnego świata i bohaterów którzy, jeśli się uda, nabierają życia. Możliwości są nieograniczone.

Kasia
Czy pamięta Pan od czego wszystko się zaczęło, ten moment - "napisze książkę", co miało na to wpływ?

O pisaniu marzyłam od dziecka. Do dziś mam w szufladzie stosik pierwszych książek, które moja mama pracowicie przepisywała dla mnie na maszynie do pisania, żebym mogła je zilustrować, zszyć i cieszyć się, że napisałam prawdziwą książkę.

Jak zaczyna Pan pisać książkę, to czy ma już Pan ułożoną w głowie historie od początku do końca, czy tylko jakiś zarys, a dopiero przy pisaniu tworzy się cała reszta?

Wypróbowałam już obie metody. Początkowo próbowałam pisać powieści, tak jak pisze się wiersze – mając tylko bardzo niejasne poczucie, o czym chcę napisać i dużo emocji… Okazało się to karkołomnym zadaniem. Dlatego zaczęłam pracować bardziej metodycznie. Przy „Noworocznych Aniołach” miałam w głowie pomysł na zarys historii i na klamrę, spinającą całość, więc wiedziałam, w którą stronę zmierzam. Miałam też rozpisany, dla bezpieczeństwa, szczegółowy plan z historiami poszczególnych postaci… Nie bardzo się przydał, bo moi bohaterowie co i rusz mnie zaskakiwali i nie potrafiłam ich do niczego zmusić; a już na pewno nie do postępowania zgodnie z planem.

Czy bohaterki "Noworocznych aniołów" lubią czytać książki lub powielają Pani pasje?

Zuzanna pasjonuje się malarstwem, Matylda próbuje pisać, a Anka jest uparta jak wół w dążeniu do celu… Więc tak, podzieliłam się z nimi moimi pasjami. Dorzuciłam też trochę nowych. Scena, w której bohaterka czyta książkę, też znalazła miejsce w powieści.

Falasa Falasa
Czy na co dzień odczuwa Pani obecność aniołów wokół siebie?Jaki jest Pani stosunek do anielskich stworków? I czy miała Pani wpływ na okładkę?

Zaczynając od pytania o okładkę – nie miałam, zachwyciłam się nią dopiero, kiedy przesłano mi gotowy projekt. Ale myślę, że to dobrze, okładka i tak jest przedmiotem gorących dyskusji w wydawnictwie. Jeszcze by tego brakowało, żeby i autor się wtrącał… 
Z aniołami wiążą się dla mnie same pozytywne emocje. Wierzę w ich obecność, chociaż, jak pisałam wyżej, żałuję, że jest tak dyskretna i nic nie można wiedzieć na pewno…

Ewa C.
Jakimi 3 słowami opisałaby Pani siebie? 

Twórcza, radosna, wrażliwa. Ale warto byłoby spytać moich bliskich, może podrzuciliby zupełnie inne określenia. Wiem, że dużo osób odbiera mnie przede wszystkim jako bardzo spokojną osobę.

Najlepszy deser według Pani, to...?

Coś z czekoladą. 

Co w życiu sprawia Pani najwięcej przyjemności?

Hmmm… Trudno wybrać, życie generalnie wydaje mi się bardzo przyjemne. Powiedzmy, że spacery po lesie, góry… Czytanie książek. Pisanie. Poranna kawa. Wieczór z przyjaciółkami. Rodzinne wyprawy do kina. Albo kiedy mój chłopak wpada po mnie po pracy i robimy razem zakupy w supermarkecie. Po prostu mnóstwo rzeczy.

Ewelina Łukawska
Czy czuje się Pani spełniona życiowo? A może jednak czegoś brakuje?

Podejrzewam, że w życiu zawsze tak jest, że czegoś jeszcze brakuje. Dlatego idziemy do przodu. Poza tym, nawet gdyby niczego do szczęścia nie brakowało, to człowiek jest na tyle marudny, że coś sobie znajdzie… Na pewno mogę powiedzieć, że czuję się bardziej spełnioną osobą, odkąd ukazała się drukiem moja pierwsza książka. 

Gdyby ktoś zaproponował Pani wyprawę dookoła świata, która rozpoczyna się właśnie dziś, właśnie teraz, byłaby Pani gotowa rzucić wszystko i na nią wyruszyć?

Szczerze mówiąc, nie wiem. Chyba wolałabym wyruszyć w taką podróż na własnych warunkach i wtedy, kiedy sama będę chciała.

Jak ma na imię Pani Anioł Stróż, jeśli posiada go Pani?

A to akurat moja tajemnica :)

Sabina
Skąd pomysł na studiowanie filozofii?

Zawsze miałam tendencję do filozofowania… Idąc na studia miałam jeszcze nadzieję, że uda mi się znaleźć odpowiedź na kilka „przeklętych pytań” dotyczących istnienia Boga, sensu życia i tym podobnych spraw… Ponieważ słabo z tym poszło, to zostałam jeszcze trochę i przy okazji napisałam rozprawę doktorską. Ale ostatecznie znalazłam moje odpowiedzi poza studiami i okazało się, że nie nadają się do zawarcia w filozoficznym traktacie. Co nie zmienia faktu, że studia dały mi niezwykle dużo i gdybym miała wybierać jeszcze raz – znów wybrałabym filozofię. I, być może, zgłębiłabym wtedy zupełnie inne tematy. To są wyjątkowe studia, z których każdy wyciągnie coś innego.

Czy lubiła Pani "ścisłe" przedmioty w szkole? Jak sobie Pani z nimi radziła?

Osobiście jestem "ścisłowcem" i dla mnie męką były na studiach zajęcia z filozofii,ale dzięki dobrym wykładowcom można było sporo zapamiętać:-)
Lubiłam – do pewnego czasu. Potem szkoła mnie do nich zniechęciła. Teraz próbuję czasem na własną rękę coś przeczytać (np. o współczesnej fizyce), ale zwykle brakuje mi wiedzy i cierpliwości. Mam wrażenie, że autorzy takich książek starają się jak mogą, żeby spopularyzować trudne zagadnienia i wyjaśnić je tak, żeby każdy je pojął… Po czym następuje moment krytyczny, w którym taki autor macha ręką i zaczyna pisać tymi swoimi znaczkami i wzorami, a ja odpadam od książki. A tak na marginesie, to filozofia bywa też nauką ścisłą. Sama napociłam się na zajęciach z logiki – same znaczki, a przecież trzeba to było zaliczyć! 

Kto był pierwszym czytelnikiem książki "Noworoczne anioły"?

Miałam paru „pierwszych czytelników”. Przyjaciółkę, która czytała duże fragmenty i dyskutowała ze mną o książce; drugą przyjaciółkę, która przeczytała całość i zawdzięczam jej kilka poprawek w tekście; no i chłopaka, który asystował przy powstawaniu książki, ale uparł się, że przeczyta powieść dopiero, gdy naprawdę będzie gotowa.

Zacisze Lenki
Pisze Pani i ilustruje, a czy jest szansa, że napisze Pani i zilustruje komiks?

To ciekawy pomysł. Jeszcze trochę ponad moje możliwości, ale kto wie…

Jeśli miałaby Pani szansę napisać książkę w duecie, z kim podjęłaby się Pani współpracy?

Mogę odpowiedzieć od razu: mam już taką osobę. Póki co, układaliśmy razem historię, którą najprędzej można zaklasyfikować jako s-f. Czytaliśmy kolejne rozdziały znajomym i było z tym dużo frajdy. Nie wiem, czy ta książka wyjdzie kiedyś z przysłowiowej szuflady, ale mam nadzieję, że za jakiś czas wrócimy do wspólnego pisania.

Jak wygląda Pani biurko - twórczy nieład czy porządek?

Porządek, ale wymuszony przez brak miejsca: na moim biurku mieści się tylko laptop, kubeczek z herbatą i koszyczek na ważne rzeczy, więc musi być porządek, bo inaczej nie da rady nic zrobić. Za to w koszyczku na ważne rzeczy panuje taki chaos jak przed stworzeniem świata.

Gosia
Jakie jest Pani największe marzenie?

Zdaje się, że było nim wydanie książki… Więc: hurra!

Gdyby wybierała się Pani na bezludną wyspę i mogła zabrać ze sobą trzy rzeczy co by Pani wybrała?

Jeśli na bezludną wyspę, to dobry nóż, podręcznik survivalu i szczoteczkę do zębów. Ale pewnie i tak okazałoby się, że trzeba było zabrać zupełnie co innego.

Jaka jest Pani ulubiona książka, do której często zdarza się Pani wracać?

Zdecydowanie „Mistrz i Małgorzata” Bułhakowa. Ale nadal szukam kolejnych książek, które będę mogła postawić na półce obok tej. Ostatnio wróciłam do „Kronik anielskich” Vladimira Volkoffa. To chyba mało znany zbiór opowieści o aniołach, inspirowany Biblią i historią, przede wszystkim rosyjską. Moim zdaniem są znakomite.

Izunia Raszka
Załóżmy, że na jakiś czas mogłaby Pani przenieść się do świata przedstawionego w dowolnej powieści, jaką by Pani wybrała i dlaczego?

Najchętniej świat z książek Tolkiena… Elfy, hobbici i czarodzieje – chciałabym to zobaczyć!

Załóżmy, że proces napisania i wydania książki to potrawa. Jakie powinna mieć składniki?

Bardzo ciekawe założenie… Przede wszystkim musiałaby być to jedna z tych potraw, których nie robi się od razu, ale muszą się odstać. Do napisanej książki najlepiej wrócić po dłuższym czasie, zanim naprawdę będzie gotowa.

Jaka była mała Hania? Jakie zdrobnienie imienia z tamtych lat lubi Pani najbardziej?

Podobno byłam wesołym dzieckiem, które lubiło swobodę i w cudowny wręcz sposób wyłaziło z łóżeczka z balustradą, dążyło też do tego, żeby wspinać się na regały i parapety. Czyli pewnie nie różniłam się niczym od innych dzieci. Natomiast nigdy nie przepadałam za zdrobnieniami swojego imienia; no chyba, że w wykonaniu mojej mamy. 

IdęCośWszamać
Jaka jest Pani recepta, na szczęśliwe życie?

Dobre relacje z bliskimi, realizowanie pasji. Ułożenie spraw w taki sposób, żeby mieć czas na to, co ważne. No i dodałabym jeszcze, że istotne jest poczucie wdzięczności za to, co się ma. Nie znam ani jednej osoby, w której życiu wszystko, ale to wszystko, układałoby się idealnie. Widocznie to po prostu niemożliwe i szczęście trzeba znaleźć w codzienności: takiej, jaką się ma lub o jaką się powalczy.

Bożena Osowiecka
Kiedy byłam mała marzyłam o pracy w bibliotece, ale po drodze odkryłam, że to ekonomia jest moim powołaniem. Czy Pani marzenia o przyszłym zawodzie, a zawód wykonywany również tak diametralnie różnią się od siebie?

Kiedy ja byłam mała, marzyłam o pisaniu książek. Ale poza tym lubiłam rysować. I filozofować. Od zawsze uwielbiałam też czytać. W tej chwili mam poczucie, że zawodowo trafiłam idealnie – w bibliotece jestem wśród ludzi i książek, mam dobrą atmosferę w pracy i czuję się tam bardzo swojsko. A jednocześnie po pracy mam czas na moje pasje.

Wierzę, że szczypta filozofii nie zaszkodzi nikomu z nas, bo na co dzień za mało zastanawiamy się nad własnym bytem. Czy studia doktoranckie pomogły Pani w lepszym zrozumieniu świata i ludzi?

Trochę na pewno tak. Filozofia uczy kwestionowania zastanych poglądów i patrzenia na sprawy z wielu punktów widzenia, często bez osądzania, który jest „właściwy”. Ale sądzę, że mam jeszcze przed sobą wiele do nauczenia się.

Anioły z powieści "Noworoczne anioły" mają duży wpływ na życie bohaterek. Czy Pani również czuje, że znajduje się pod czyjąś opieką, że ktoś ingeruje w Pani życie?

Mam poczucie, że tak. Ale dopiero z dystansu zdarza mi się dostrzec, że jakieś trudności czy zaskakujące zdarzenia prowadziły do czegoś dobrego. Natomiast będąc w środku wydarzeń jestem zazwyczaj równie bezradna jak bohaterki mojej książki.

Zaczytana
Czy postawiła sobie Pani jakieś postanowienia noworoczne, jak tak to łączą się one choć trochę z celami bohaterek?

Miałam nietypowe postanowienie noworoczne, bo postanowiłam w tym roku częściej odpoczywać i mieć więcej czasu dla siebie. Ale zwykle nie robię postanowień, czasem przy okazji nowego roku zastanawiam się, czy nie zapomniałam o czymś ważnym.

Utożsamia się Pani, z którąś z bohaterek?

No cóż, nie. Chociaż każda z dziewczyn ma pewnie coś ze mnie. Zanim zaczęłam pracę, chodziło mi po głowie, żeby książkowe przyjaciółki były wzorowane na prawdziwych osobach. Ale kiedy tylko wzięłam się za pisanie, okazało się, że tworzenie ich charakterów od zera bawi mnie bardziej niż odwzorowywanie, dlatego zupełnie zarzuciłam ten pomysł.

Czy ma Pani swojego anioła stróża? :)

I ja, i każdy inny człowiek. Nie wykluczam, że niektórym towarzyszy więcej niż jeden anioł – bo właściwie czemu nie?

Małgosia Xxookds
Gdyby chciała przekonać Pani do istnienia aniołów osobę niewierzącą, co by jej Pani powiedziała?

Niestety, nie wiem. Pisząc „Noworoczne anioły” miałam nadzieję, że ta książka może kogoś sprowokować do namysłu nad tym, czy aniołowie istnieją albo w jaki sposób pomagają ludziom, czy są obecni przy nas cały czas, czy tylko w szczególnych momentach. Ale nie potrafiłabym przekonać kogoś, kto w anioły nie wierzy i w sumie nie wiem, czy chciałabym to robić. Jeśli aniołowie są w naszym życiu obecni i dyskretnie podsuwają nam dobre myśli lub inspiracje, to na pewno można się tymi „intuicyjnymi” podszeptami kierować, w samych aniołów nie wierząc ani trochę.

Jak w jednym zdaniu opisałaby Pani najszczęśliwszy dzień w swoim życiu?

Nie przychodzi mi do głowy jeden konkretny dzień, raczej wiele szczęśliwych momentów. Związanych z obecnością bliskich ludzi albo ze szczególnie pięknymi okolicznościami przyrody – a najlepiej i z tym, i z tym.

Dobrze zorganizowana, poważna, dokładnie spisująca każdy szczegół swojej powieści czy nieco zwariowana, mająca dziesiątki pomysłów (i nie mniej rozpoczętych lecz jeszcze nie do końca spisanych historii), wiecznie zmagająca się z brakiem czasu... jak wyobraża sobie Pani siebie za 30 lat? :)

Za 30 lat… Mam nadzieję, że będę miała jeszcze więcej ciekawych historii do opowiedzenia w, miejmy nadzieję, przyszłych książkach. Tylko żeby się nie okazało, że w tym odległym świecie przyszłości ludzie już nie czytają! A z dwóch opisów – jednak zdecydowanie bliższy wydaje mi się ten zwariowany.

KINGA
W jakiej sytuacji, anioły uchroniły Panią, co to było za zdarzenie?

Myślę, że dopiero kiedyś będziemy mieli szansę się dowiedzieć, w ilu sytuacjach pomagali nam aniołowie. Natomiast mój anioł kilkakrotnie mi się przyśnił i zawsze chronił mnie w tych snach. Kiedyś też pojawił się z pretensjami – wzięłam sobie jego uwagi do serca.

Który z aniołów mógłby być Pani lustrzanym odbiciem?

Hm, chyba nie stworzyłam w „Noworocznych aniołach” postaci podobnej do mnie… Natomiast z książkowych aniołów największą sympatią, poza główną trójką bohaterów, darzę poważnego, milczącego Elechiela i zaprzyjaźnionego z nim Izabiela, który przypomina małego, rozgadanego kupidynka. Jest pełen energii i nie potrafi usiedzieć w miejscu, podczas gdy Elechiel głównie siedzi i dobrotliwie się uśmiecha. Obaj pojawiają się w połowie książki.


W imieniu swoim oraz wszystkich Czytelników mojego bloga dziękuję Pani Hannie Urbankowskiej za niezwykle interesujący wywiad.

Autorką zwycięskiego pytania zostaje Ewelina ŁukawskaLaureatce serdecznie gratuluję i proszę o kontakt. Pozdrawiam wszystkich bardzo gorąco,
Cyrysia

poniedziałek, 29 stycznia 2018

Zakazany układ - K.N.Haner (fragment powieści)

Moi Drodzy,

Premiera ,,Zakazanego układu'' K.N.Haner tuż, tuż.  Tymczasem jako przedsmak literackich wrażeń: krótki fragment powieści. Co o nim sądzicie? Zaintrygował Was? Macie ochotę poznać całą historię? Osobiście polecam! Emocje gwarantowane!

 KLIKNIJ W LINK I PRZECZYTAJ FRAGMENT ,,ZAKAZANEGO UKŁADU''
Kliknij i przeczytaj fragment ,,Zakazanego układu''

niedziela, 28 stycznia 2018

"WOJNA W JANGBLIZJI. WE WNĘTRZU" AGNIESZKA STEUR || PATRONAT MEDIALNY

Agnieszka Steur
Wojna w Jangblizji We wnętrzu
Oprawa miękka
Liczba stron: 384
Wydawnictwo: Poligraf
Data premiery: 15 grudnia
Ocena: 7/10
Patronat medialny:
  Jak wygląda świat, gdy wojna się kończy? Co dzieje się z bohaterami, gdy odgłosy walki cichną? Czy wygrana z wrogiem jest gwarancją „żyli długo i szczęśliwie”?

  A może, by zapanował pokój, należy jeszcze wiele zrobić? Po zwycięskiej bitwie z wojskami Szmaragdowej Pani w Jangblizji zaczyna panować spokój. Istoty wracają do swoich domów i starają się odbudować życie zniszczone przez wojnę. Bardzo szybko jednak mieszkańcy Jangblizji przekonują się, że nie ma powrotu do tego, co było kiedyś, i że niełatwo jest zbudować nowe na zgliszczach starego. Część mieszkańców odważnie patrzy w przyszłość, są jednak i tacy, których zmiany drażnią.

  Nana i Roan wraz z przyjaciółmi wyruszają na poszukiwanie tajemniczych kul, które mają przywrócić równowagę w ich świecie. Przemierzając Jangblizję, odkrywają nieznane tereny i poznają istoty, o których nigdy wcześniej nie słyszeli. Wspólnie przeżywają wiele przygód, a ich przyjaźń, która nieraz wystawiana jest na próbę, z każdym dniem staję się silniejsza.

  Wyprawa do innego świata była bardzo trudna, a powrót do domu również nie jest łatwy, najciekawsza jednak okaże się wyprawa do własnego wnętrza…

  Agnieszka Steur – pisarka, dziennikarka i felietonistka, polonistka, nauczycielka, badaczka języka. Od lat mieszka w Holandii, a swoje doświadczenia emigracyjne i pasję do dwujęzyczności przeniosła na karty powieści fantasy. Absolwentka Uniwersytetu Amsterdamskiego. Od lat rzeczniczka dwujęzyczności i nauki języka polskiego dzieci urodzonych i wychowywanych w polsko-holenderskich rodzinach. Autorka licznych publikacji i warsztatów na temat dwujęzyczności. Wielokrotnie nagradzana za twórczość literacką. Otrzymała m.in.  wyróżnienie w konkursie o nagrodę marszałka senatu RP dla dziennikarzy polskich i polonijnych pt. „Polacy na ścieżkach świata – blaski i cienie”(2008), zajęła I miejsce w I Międzynarodowym Konkursie Literacko-Plastycznym Emigracja 2010 w kategorii proza,  zdobyła wyróżnieniem dla ludzi pióra „Przepustkę Literacką”  w konkursie organizowanym przez magazyn Zwierciadło (2012), dwukrotnie była nominowana w konkursie Polak Roku w Holandii w kategorii: Kultura(2012, 2015). Jest autorką powieści i wielu opowiadań: „Wojna w Jangblizji. W Tamtym Świecie”(2012), „Opowieść trzeciego stopnia” (2012), „Słowa do użytku wewnętrznego. Voedsel voor de ziel”(2013), „Wojna w Jangblizji. W Tamtym Świecie” (2013), „Wojna w Jangblizji. W domu” (2014), „Niespodziewane spotkania Kwaska”  (2015), „Bez okrycia” (2017), “Wojna w Jangblizji. We wnętrzu” (2017).

  „Wojna w Jangblizji. We wnętrzu” to ostatnia część trylogii fantasy opowiadającej o losach niezwykłych istot mieszkających w Jangblizji. Poprzednie tomy wspominam bardzo pozytywnie, toteż nie mogłam odmówić sobie przyjemności poznania dalszych losów głównych bohaterów. Czym autorka zaskoczyła mnie tym razem? A może jednak spotkało mnie rozczarowanie? Nie będę trzymać Was już dłużej w niepewności. Trzecia część nadal niezmiennie trzyma wysoki poziom. Znajdziemy tutaj mnóstwo niecodziennych odkryć, rodzących się obaw oraz całą paletę różnorodnych uczuć. Czego chcieć więcej? Nic, tylko czytać.

  Równowaga w Jangblizji została zachwiana przez wojnę z wojskami Szmaragdowej Pani. Życie mieszkańców tej krainy zmienia się nie do poznania. Pojawia się jakaś dziwna wrogość, nienawistne emocje i podstępne intrygi. Nana i Roan wraz z grupą zaufanych przyjaciół wyruszają na poszukiwanie tajemniczych kul, od których zależy spokojna przyszłość ich egzystencji. Jednak szybko okazuje się, że czeka ich niezwykle trudna wędrówka nie tylko przez nieznane terytorium, ale przede wszystkim ciężka przeprawa przez meandry swojej duszy. Jak sobie z tym poradzą?

  Nie ukrywam, że na co dzień preferuje zupełnie inne gatunki literackie, mimo to niniejsza seria całkowicie skradła moje serce, albowiem jest nie tylko świetnie napisana pod względem warsztatowym, ale przede wszystkim oferuje wyjątkowo oryginalną i wciągającą fabułę, plejadę nietuzinkowych bohaterów, fascynującą i pełną nieoczekiwanych zwrotów akcję oraz mądre i uniwersalne przesłanie uczące przyjaźni, tolerancji, szacunku, niesienia pomocy i postępowania zgodnie z wyznawanymi zasadami. Wszystko to zaś zostało ozdobione przepięknymi ilustracjami w wykonaniu Ewy Kieńko-Gawlik. Coś niesamowitego!

  Największym atutem książki jest jej baśniowy klimat. Z każdym słowem coraz głębiej wchodzimy w magiczny świat, który, choć podobny do naszego, niesie ze sobą wiele tajemnic, niebezpieczeństw, zaskakujących sytuacji oraz kilka istotnych wskazówek dotyczących umiejętności stawiania sobie celów i szukania dróg ich realizacji. Autorka pod przykrywką wykreowanej wizji przedstawia aktualne problemy naszej planety. Z właściwą sobie przenikliwością podejmuje temat poczucia wyższości w stosunku do innych, nierównego traktowania ze względu na odmienność rasową czy też lęku przed zmianami globalnymi, przed wszelką nowością, który popycha do niecnych czynów. W efekcie otrzymujemy kawał mądrego przekazu, tak bardzo potrzebnego dzisiejszym pokoleniom. Ideę tego, by nie być obojętnym na krzywdę i cierpienie w każdym wymiarze i pod każdą postacią. Bo niezależnie od koloru skóry, kraju z którego pochodzimy czy wyznawanych poglądów – każdemu należy się szacunek. 

  Kolejną zaletą powieści są wykreowane w niej postacie. Współżyje tu wiele różnych nacji – Ludzcy, Psowaci, Lotni, Myszowaci, Płynni, Owcowaci, Koniowaci, Repilowcy, Wilcy, Wróblowaci i wielu innych, zaś całym królestwem rządzi Król Taro wraz z małżonką Królową Zarą. Doskonale nakreślono ich charaktery i osobowości. Widać, jak ewoluują, zmieniają się pod wpływem różnych doświadczeń, nabierając znacznie większej dojrzałości niż wskazywałby na to ich wiek metrykalny. Dzięki temu wydją bardziej wiarygodni i łatwiej się z nimi utożsamiać. 
Podsumowując:
  To świetne, inteligentne zwieńczenie serii. Z brawurą i iście epickim rozmachem opowiada o odwadze, determinacji, sile przyjaźni, przełamywaniu schematów, poszukiwaniu szczęścia i własnej tożsamości oraz niezłomnej nadziei na lepsze jutro. Błyskotliwie uświadamia nam, że mimo wszelkich przeszkód i przeciwności losu zawsze warto podejmować wyzwania. Wszak w w każdym z nas tkwią ogromne pokłady odwagi, dobroci i ducha wiary, które potrafią przełamać wszelkie ograniczenia. Musimy tylko nauczyć się je w sobie odnajdywać. Polecam każdemu bez wyjątku!


sobota, 27 stycznia 2018

Muzyczna sobota - Dobre, bo polskie

MOI DRODZY

W kolejnej odsłonie cyklu: Muzyczna Sobota - Dobre, bo polskie, proponuję piosenkę ,,Szukam'' DKA.

Pod skrótem DKA kryje się urodzony w 1981 roku Daniel Kaczmarczyk, który obecnie studiuje nauki Polityczne na Uniwersytecie Stanowym Iowa, w USA. Daniel znany jest nie tylko na hiphopowej scenie. Ma też na koncie poważne osiągnięcia sportowe - srebrny medal mistrzostwo Polski w skoku w dal, trzykrotne mistrzostwo Polski juniorów.

.

piątek, 26 stycznia 2018

ZAPOWIEDŹ: ''Szósty po latach'' Agnieszka Lingas-Łoniewska

Moi Drodzy,

 6 lutego zapraszam na premierę  ,,Szósty po latach” - Agnieszki Lingas-Łoniewskiej. Nowe, poprawione i rozszerzone wydanie, w zmienionej szacie graficznej.

 
Opis fabuły:

Po latach od pierwszego wydania kryminalnej powieści Agnieszki Lingas-Łoniewskiej książka o seryjnym mordercy ponownie trafia do Czytelników – w wersji poprawionej i rozszerzonej o dodatkowe, trzymające w napięciu, zakończenie. Nowe postaci, nowe wątki i godny uwielbianej autorki suspens.

"[…] gdy ujrzała ten wzrok, zadrżała. Bo wszystko wróciło z podwójną mocą, cała okrutna i drastyczna przeszłość. Od dawna wiedziała, że chwila ponownego spotkania jej koszmaru sprzed lat nadchodzi, dlatego nie zdziwiła się, gdy po wyjściu ze swojego małego mieszkanka na Krzykach ujrzała jego wysoką postać. Nie próbował jej siłą wrzucać do swojego samochodu, po prostu pokazał jej zdjęcie syna. To wystarczyło. Posłusznie sama z nim pojechała. Musiała. Nie mogła ponownie stracić dziecka."

Gdy w grę wchodzi miłość, żadna siła nie jest w stanie powstrzymać inspektora Marcina Langera przed nadludzkim wysiłkiem i odnalezieniem oprawcy zielonookich blondynek, do których zalicza się jego ukochana. Gdy gra toczy się o zbawienie – psychopatyczny zabójca nie respektuje żadnych granic. Nawet jeśli zbawienie jest wyimaginowane, a motorem działania – obłęd. A może zwłaszcza wtedy.

 💘💘💘
 
Moja rekomendacja:

 Zapraszam również na:

  Dołącz do Fanów fanów autorki.
Kup książkę w promocyjnej cenie: KLIK
 
Skusicie się?

czwartek, 25 stycznia 2018

''Ripped'' Katy Evans || PATRONAT MEDIALNY

 Ripped
Katy Evans
Tłumaczenie: Gabriela Jakubowska
Cykl: Real (tom 5)
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Liczba stron: 400
Data premiery: 29 listopada
Ocena: 8/10
Patronat medialny:
Przystojna gwiazda rocka z dużą pewnością siebie.
Była dziewczyna z nieprzemyślanym planem…

  Pandora zakładała, że jej serce mogło być złamane przez byłego chłopaka tylko raz… dopóki Mackenna Jones nie wraca do miasta z największym koncertem w swojej karierze. Mówią, że dziewczyny zachodzą w ciążę tylko myśląc o trasie Crack Bikini, która ma być ogromnym sukcesem.

  Och, z pewnością okaże się ona hitem… gdy z przytupem wkroczy w nią Pandora. Ona i jej przyjaciółka Melanie są zdeterminowane, by upokorzyć go na scenie. Lecz kiedy zatrzymuje je ochrona i wzywają jej eks, Mackenna decyduje, że nie wniesie oskarżenia, jeśli Pandora dołączy do trasy pod pewnymi warunkami… takimi, które mają dać mu przewagę i sprawić, że ponownie będzie blisko niego.

  Wkrótce namiętność, która kiedyś ich łączyła, znów zaczyna płonąć, i bez względu na to, jak bardzo Pandora chce go nienawidzić, jej twarda fasada zaczyna pękać.

  Co gorsza, Mackenna również o tym wie. Lecz nie odkrył wszystkich jej sekretów…

  Katy Evans jest amerykańską autorką literatury obyczajowej dla kobiet. Jej książki znajdują się na listach bestsellerów "New York Timesa" oraz "USA Today". Mieszka w Teksasie wraz z mężem, dwójką dzieci i trzema psami. Seria "Real" ukazała się w Polsce nakładem wydawnictwa Papierowy Księżyc. 

  Poprzednie tomy serii Real odbieram z różnym natężeniem emocji – od zadowolenia po mały niedosyt. Mimo to z wielką niecierpliwością czekam na każdą kolejną powieść autorki. Toteż kiedy w moje ręce trafił ,,Ripped'' – bez wahania zabrałam się do lektury. Czy i tym razem jestem usatysfakcjonowana? A może otrzymałam odgrzewane kotlety bez polotu i innowacyjności?  Nie będę Was dłużej trzymać w niepewności i od razu napiszę, że jest dobrze. Można by nawet rzec, że pod niektórymi względami książka znacznie przewyższa pozostałe części cyklu. Jest w niej bowiem pewna druzgocąca tajemnica, która dodaje dramaturgii całej historii.  

  Poznajemy Pandorę, bliską przyjaciółkę Brooke i Melanie. Dziewczyna dowiaduje się, że w jej mieście obędzie się koncert Mackenna Jones – popularnej gwiazdy rocka, który niegdyś był jej wielką miłością, lecz z jakiegoś powodu ich drogi się rozeszły.  Jednak mimo upływu lat Pandora nadal czuje do swojego eks wielki żal pomieszany z nienawiścią. Dlatego postanawia skompromitować jego występ. Niestety sytuacja wymyka się spod kontroli i aby uniknąć poważnych konsekwencji swojego czynu dziewczyna musi towarzyszyć zespołowi podczas trasy koncertowej. Czy Pandora przystanie na tak absurdalną propozycję? A może dogada się z byłym chłopakiem i spróbuje rozwiązać sprawę polubownie?

,,Mackenna był największym źródłem bólu w moim życiu i kiedy jest w pobliżu, instynkt przetrwania budzi się we mnie ze zdwojoną siłą. Wszystko w nim jest dla mnie zagrożeniem – jego głos, jego pocałunek, nasza przeszłość, moje własne serce. Byłam pewna, że pozbyłam się własnego serca, lecz on sprawia, że uświadamiam sobie, że ono wciąż jest, gdzieś w głębi mnie. Żyje, kiedy on znajduje się blisko i krzyczy: Niebezpieczeństwo…!''

  Mogłoby się wydawać, że to kolejny banalny erotyk pozbawiony jakiejkolwiek głębi czy wartości. A jednak pod przykrywą przewidywalnego romansu odkrywamy bardzo życiowe problemy, które mogą być udziałem wielu z nas. Autorka pisze między innymi o szantażu emocjonalnym, ogromnym kompleksie niższości, niszczącej sile kłamstwa i trudnych wyborach, które często kładą się cieniem na całym życiu. Przenikliwie uświadamia, że miłość nie zawsze jest w stanie wszystko przezwyciężyć. Czasem przegrywa w starciu z ludzką podłością bądź źle pojmowaną troską o czyjeś dobro. Jednak los bywa przewrotny i  lubi płatać figle w najmniej spodziewanym momencie, zaś serce nie sługa. Przekonajcie się sami.

  Dobrze wykreowani i charyzmatyczni bohaterowie stanowią bezsprzeczny atut książki. Łatwo ich sobie wyobrazić i wczuć się w sytuację, w jakiej się znaleźli. Z kolei interakcje zachodzące między oraz gra psychologiczna, jaką podejmują – rozpalają zmysły i wyobraźnię odbiorcy. Mackenna to pewny siebie gwiazdor rock'a, ucieleśnienie mokrych snów wszystkich dziewczyn. Jednak pod tą maską zadufanego w sobie celebryty kryje się niezwykle wrażliwy mężczyzna, dźwigający ciężkie brzemię gorzkich doświadczeń. Natomiast Pandora na pierwszy rzut oka jawi się jaka arogancka i bezczelna gotka, która nosi w sobie dużo złości i rozgoryczenia. Acz z czasem daje się poznać jako bardzo sympatyczna dziewczyna, dotkliwie zraniona przez ludzi, którym bezgraniczne ufała. Stąd też jej obcesowość i porywczość. Przyznam szczerze, że nie przypuszczałam, że Pandora padła ofiarą aż tak okrutnej intrygi. Normalnie krew się we nie buzuje.

  Warto także docenić prosty język i lekki styl autorki. Nic tu nie jest przesadnie naciągane ani przesłodzone. Zadbano o każdy detal: wciągająca fabuła pełna niedomówień i domysłów; wyważone, plastyczne opisy; błyskotliwe dialogi okraszone uszczypliwymi ripostami oraz wyrównane tempo rozwijających się wydarzeń. To wszystko czyni lekturę interesującą, ale - przede wszystkim – godną uwagi. Nie sposób nie wspomnieć o zakończeniu, które zalewa nas falą nostalgii i nadziei na lepsze jutro. Aż łezka zakręciła mi się w oku. Nie pozostaje mi więc nic innego, jak tylko czekać na kolejne tomy cyklu— Legend i Racer. Mam nadzieję, że będą równie dobre a może i jeszcze lepsze. 

Podsumowując:
  ,,Ripped'' to poruszająca opowieść o cierpieniu, pragnieniu zemsty, odkrywaniu bolesnych wspomnień i próbie wybaczenia sobie i innym. To także piękna historia o gorących podmuchach uczuć, pokonywaniu własnych słabości, lęków i otwieraniu się na drugiego człowieka. Chwilami bawi i rozczula, a niekiedy denerwuje i skłania do przemyśleń nad odpowiedzialnością za swoje decyzje i decyzje innych. Serdecznie polecam!

środa, 24 stycznia 2018

Wielka promocja - kup 3 książki za 33 zł!

Wielka promocja - kup 3 książki za 33 zł!

To prosta matematyka - ponad 250 książek w niższej cenie! Wybierz z poniższej listy 3 książki i zapłać za nie tylko 33 zł, niezależnie od ich początkowej wartości. To tylko 11 zł za sztukę! Liczby mówią same za siebie - to naprawdę się opłaca ;)

Promocja trwa do 29.01.2018 do godz. 23.59!

Liczba egzemplarzy w promocji jest ograniczona - kto pierwszy, ten lepszy!

Kliknij w link i zamów: 

http://www.taniaksiazka.pl/promocje/id-155

PS. Koniecznie obejrzyjcie filmik 😅

KONKURS: Jesteś ZA czy PRZECIW?

KOCHANI

Zapraszam na kolejny konkurs. Do wygrania ''nasza MIŁOŚĆ, moja ZDRADA, twoja ŚMIERĆ'' Raya Kluuna [recenzjaKLIK]

Zadanie konkursowe:
Eutanazja za czy przeciw? Jaki jest Twój stosunek do zabijania na własne życzenie.
 Najciekawsze (moim zdaniem) uzasadnienie zostanie nagrodzone egzemplarzem książki ''nasza MIŁOŚĆ, moja ZDRADA, twoja ŚMIERĆ'' Raya Kluuna.

 〰〰〰

Będzie mi miło, jeśli:

- zostaniesz obserwatorem mojego bloga

- zostaniem obserwatorem mojego profilu w Google +
- polubisz fanpage mojego bloga na Facebooku
- udostępnisz informacje o moim konkursie 
  
Do dzieła!!! Naprawdę warto!



   Regulamin:
1. Organizatorem konkursu jest właścicielka bloga: LITERACKI ŚWIAT CYRYSI
2. Sponsorem nagród jest wydawnictwo Amber.
3. Aby wziąć udział w konkursie należy odpowiedzieć na pytanie: Eutanazja za czy przeciw? Jaki jest Twój stosunek do zabijania na własne życzenie.
4. Konkurs trwa od 24 stycznia 2018 roku do 30 stycznia. 
5. Ogłoszenie zwycięzcy nastąpi 1 lutego.
6. Nagrodą jest 1 egzemplarz książki 
''Nasza MIŁOŚĆ, Moja ZDRADA, Twoja ŚMIERĆ'' Ray Kluun.
7. W konkursie mogą brać udział osoby posiadające blogi oraz anonimowy uczestnicy. 
8. Konkurs skierowany do osób posiadających adres zamieszkania w Polsce.
9. Ze zwycięzcą skontaktuję się drogą mailową.
10. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.)

wtorek, 23 stycznia 2018

''Nasza MIŁOŚĆ, moja ZDRADA, twoja ŚMIERĆ'' Ray Klunn || PATRONAT MEDIALNY

Nasza MIŁOŚĆ, moja ZDRADA, twoja ŚMIERĆ
Ray Klunn
Tłumaczenie: Ryszard Turczyn
Wydawnictwo: Amber
tytuł oryginału: Komt een vrouw bij de dokter
data wydania: 11 stycznia 2018
liczba stron: 320
Ocena: brak
Patronat medialny:
Ta książka wywołała burzę!
Jedni nie mogli jej znieść.
Inni nie mogli się od niej oderwać.
Jedni uznali ją za wyraz największej podłości.
Inni – największej miłości.

  Stijn i Carmen są młodzi, piękni, bogaci i zakochani. Mają świetnie prosperujące firmy, dom w Amsterdamie, mnóstwo przyjaciół i cudowną córeczkę. Czerpią z życia pełnymi garściami. Aż do chwili, kiedy u radosnej, beztroskiej Carmen zostaje zdiagnozowana niezwykle rzadka i agresywna odmiana raka piersi...

 Stijn jest z Carmen podczas zabiegów, pobytów w szpitalach. Wspiera ją swoją miłością. Wieczorami jednak rzuca się w nocne życie i… w ramiona innych kobiet. 

  Aż wreszcie wiąże się z jedną z nich.

  Przygniata go poczucie winy, lecz jest rozdarty między uczuciem, jakie połączyło go z kochanką, a miłością do coraz bardziej cierpiącej żony. A kiedy jej ból staje się nie do zniesienia, Stijn pomaga Carmen odejść... na jej własnych warunkach.

,,Nasza MIŁOŚĆ, moja ZDRADA, twoja ŚMIERĆ'' to fabularyzowana autobiografia RAYA KLUUNA, która stała się międzynarodowym bestsellerem w 31 krajach. W samej Holandii została sprzedana w 1,2 miliona egzemplarzy. Zdobyła Publieksprijs voor het Nederlandse boek 2006 (Nagrodę Czytelników dla Książki Niderlandzkiej), a w 2009 została zekranizowana.

  Nie jest łatwo czytać historie oparte na faktach, zwłaszcza jeśli wiemy, jak się kończą. Mimo to postanowiłam zaryzykować i poznać bliżej przeżycia autora, który nieoczekiwanie musiał zmierzyć się  z czymś bardzo bolesnym i niewyobrażalnym, a mianowicie ze stratą ukochanej osoby. Jak sobie poradzić z tym brzemieniem? Jak żyć ze świadomością, że każdy dzień z żoną może być tym ostatnim? I wreszcie, jak przygotować się na ostatnie pożegnanie? Odpowiedzi na te pytania i wiele innych znajdziecie w niniejszej publikacji. 

  Stijn i Carmen są małżeństwem niemalże idealnym. Mają wspaniały dom, dobrą pracę, uroczą córeczkę, grono wiernych przyjaciół i miłość, która mimo upływu lat nie gaśnie. Jednak pewnego dnia sielanka zostaje przerwana, gdy Carmen znajduje na swojej piersi niepokojące zwyrodnienie. Seria specjalistycznych badań przynosi druzgocący wyrok: bardzo agresywna odmiana nowotworu. 

,, Wciąż jeszcze nie mogę tego pojąć. Mamy po trzydzieści sześć lat, cudowną córeczkę, każde z nas prowadzi własny biznes, żyjemy w Amsterdamie jak bogowie, mamy tabuny przyjaciół, robimy, co nam się żywnie podoba i nagle w Dniu Królowej siedzimy i przez pół dnia gadamy tylko o raku.''

  Zrozpaczona kobieta podejmuje się różnych metod leczenia, ale niestety po roku pojawiają się przerzuty. Mimo ogromnego bólu i zmęczenia Carmen nie poddaje się tak łatwo okrutnej chorobie. Tymczasem Stijn szuka ukojenia i zapomnienia w przygodnym seksie, a następnie wdaje się w romans, który nagle przeradza się w poważny związek. Czy w takiej sytuacji odejdzie od umierającej żony? A może zostanie z nią dopóki nie opuści ziemskiego padołu?

źr.
  To kawał mocnej, kontrowersyjnej prozy, której nie da się czytać ze spokojem. Emocje aż kipią. Złość, oburzenie, niedowierzanie, smutek i przygnębienie - niezmiernie trudno utrzymać je w ryzach. Autor szczerze, bez owijania w bawełnę opowiada o swojej niewierności, nieradzeniu sobie z przerażającą rzeczywistością, a także o wielkiej sile uczuć, która zmienia sposób postrzegania świata i uczy korzystać z każdej chwili, gdy przyszłość jest niepewna. Nie wybiela siebie ani swoich zachowań. Nie udaje, że jest wzorowym mężem. Przeciwnie. Jak na spowiedzi przyznaje się, że…

,,Jestem hedonistą, a zarazem ciężkim przypadkiem monofobii. Hedonistyczną część mnie Carmen uważała za wspaniałą – od razu stworzyło to naszą więź. Co do mojego panicznego strachu przed monogamią, to od samego początku już mniej to jej odpowiadało.''

  Z całą pewnością wiele osób nie zapała sympatią do Stijna. Jak można bowiem być tak podłym egoistą, zdradzać na lewo i prawo, kiedy małżonka jest jedną nogą w grobie? A ja mimo wszystko nie zamierzam go krytykować, oceniać czy dawać lekcje moralności. Co więcej – poniekąd rozumiem jego zachowanie. Nie próbuję nikogo usprawiedliwiać, ale ludzie robią czasem dziwne rzeczy, kiedy nie mogą sobie poradzić z własnymi problemami. Niektórzy uciekają się w pracę, inni popadają w uzależnienie od alkoholu czy narkotyków, a jeszcze inni drogę do uwolnienia znajdują w seksie. 

,,Facet z monofobią jest uzależniony od dreszczyku, jaki daje zdrada. Emocje takie jak żal i poczucie winy – dla normalnych ludzi jest to wbudowany w psychikę hamulec, który chroni ich przed zdradzaniem – są czymś, czego się oduczył. Facet z monofobią (kobitka też, ale to rzadsza sprawa) wmawia sam sobie, że nie wyrządza swojej partnerce żadnej krzywdy, kiedy pieprzy się z kimś za jej plecami. Mówiąc rzeczy w rodzaju: „dopóki ona o niczym nie wie”, „naprawdę wcale jej przez to mniej nie kocham, że uprawiam seks z kimś innym”, czy „potrafię oddzielić seks od miłości”, mydli tylko oczy sobie i innym. Głęboko w środku taki monofobiczny facet doskonale wie, że to wszystko tylko po to, żeby nie mieć moralnego kaca i żeby móc nadal dobrze o sobie myśleć. Bo nikomu nie udałoby się utrzymać takiego stylu życia, gdyby uważał siebie za kompletnie zakłamanego. Facet z monofobią w żadnym razie nie uważa, że jest nie w porządku.''

  Dodam jedynie, że Carmen doskonale wiedziała o monofonicznej przypadłości swojego męża. Sama też nie była nieskazitelnie niewinna. Dlatego uważam, że nie należy wylewać pomyje na Kluuna wypominając mu tylko złe rzeczy. Trzeba wspomnieć również o jego dobrych gestach: wspieranie żony podczas chemioterapii, pomoc przy załatwianiu potrzeb fizjologicznych czy spełnianie jej wszystkich zachcianek np. kupno nowego domu itp.

 źr.
źr.
  W książce poruszono również niebywale delikatny temat eutanazji – czyli śmierć na życzenie. Dotychczas byłam przekonana, że to zła decyzja, że to swoista forma samobójstwa, niezgodna z aspektem religijno-moralnym. Jednak przykład Carmen sprowokował mnie do innego spojrzenia na tę kwestię. Zdałam sobie sprawę z tego, że możemy zabronić nieuleczalnie choremu, będącemu w stanie terminalnym zakazać godnie odejść z tego świata. Że czasami lepiej ukrócić cierpienie niż trwać w koszmarnej agonii. A Wy jak się zapatrujecie na takie rozwiązanie?

Podsumowując:
  ,,Nasza MIŁOŚĆ, moja ZDRADA, twoja ŚMIERĆ'' przejmujące świadectwo walki o zdrowie, nieuchronności losu i  umiejętności pogodzenia się z tym, na co nie mamy wpływu. Przeraża, chwyta za serce, skłania do refleksji nad kruchością życia, ale jednocześnie pokazuje, jak cieszyć się każdym dniem, odnajdować radość w drobiazgach i doceniać codzienność jako dar. Polecam!