Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

niedziela, 23 czerwca 2019

Wywiad z Jackiem Getnerem

Obraz może zawierać: 1 osoba
Daria723
Co Pana uszczęśliwia?

Rodzina, łapanie ryb, zbieranie grzybów, pisanie, zwycięstwa polskich sportowców. Dokładnie w tej kolejności 😊  

Gdyby mógł Pan stworzyć z kimś autorski duet, kto by to był? Dlaczego akurat ta osoba? NAGRODA

Tworzę nieustający duet autorski z moim ośmioletnim synem i myślę, że kiedyś uda się go zmaterializować w postaci książki. Z twórców, których książki już się ukazują, pewnie najchętniej stworzyłbym go z Alkiem Rogozińskim, z którym, mam wrażenie, rozumiemy się w pół słowa. Aczkolwiek muszę zaznaczyć, że generalnie sceptycznie podchodzę do popularnej od kilku lat w polskiej literaturze idei duetów autorskich, która, jak mi się wydaje, służy głównie celom marketingowym a nie literackim.

martucha180
Czym jest dla Pana SŁOWO?

Słowo jest dla mnie narzędziem pracy, przy pomocy którego kreuję światy w swoich książkach. Jest czymś, czym dla rysownika bywa kreska, po której jest rozpoznawany. Staram się je zmieniać w zależności od tego, co piszę, żeby ta kreska była właśnie nieco inna. Trenuję się codziennie w jego używaniu, żeby nie wyjść z formy. Staram się go nie nadużywać, bo wiem doskonale, że czasem lepiej jest mniej słów niż za dużo. To sprawia, że może bywam aż zanadto oszczędny i nie piszę zbyt długich książek 😊 

Jakie cechy, umiejętności trzeba posiadać, aby pisać scenariusze do filmów, seriali?

Tu mogę strawestować Andrzeja Bobkowskiego, że dobry scenarzysta to nie ten, który dobrze pisze, ale który dużo zauważa. Trzeba więc uważnie te życie podpatrywać by potem umieć je pokazać na mniejszym czy większym ekranie. Ważne jest również, aby oprócz umiejętności stricte humanistycznej, jaką jest pisanie, posiadać też choć odrobinę umysłu ścisłego, która pozwoli zapanować nad konstrukcją opowieści. Bo o ile w książkach bywa współcześnie dużo historii opowiedzianych nielinearnie, bez dbałości o konstrukcje, to filmy, a szczególnie seriale, to wciąż raczej historie linearne, z początkiem rozwinięciem i zakończeniem według modelu klasycznej dramaturgii. 

Gosia
Komedia kryminalna to niezwykle ciekawy, ale zarazem trudny gatunek. Skąd inspiracje do tekstów przy których uśmiechamy się czytając książki, czy słysząc napisany przez Pana scenariusz?

Inspirację pochodzą głównie z mojej wyobraźni, nie podpieram się nigdy żadnymi kronikami kryminalnymi czy opisami prawdziwych przestępstw. Dlatego zwykle biorąc do ręki jakiś przedmiot codziennego użytku zastanawiam, się, czy pasowałby na narzędzie zbrodni😉 Mam przy tym odruch, żeby nie traktować zbrodni poważnie. W trakcie pisania tak bardzo bowiem wczuwam się w bohaterów, że sam bym się chyba przestraszył tych wszystkich morderstw, które wymyślam. Dlatego łamię tę powagę śmiechem i wychodzi mi komedia kryminalna. 

Będąc małym chłopcem marzył Pan by zostać...?

Marzyłem o tym, aby cofnąć się w czasie, zostać dzielnym żołnierzem i przywódcą powstań narodowych, który by ich nie przegrał ale doprowadził do zwycięskiego końca 😉  

Irena
Co bardziej wciąga: pisanie scenariusza czy pisanie książki?

Nie czuję różnicy międzygatunkowej. Bardziej to zależy od tego, co mam do napisania. Książki piszę jakie chcę, scenariusze głównie na zamówienie. Dlatego wolę książki, gdzie bardziej mogę popuścić wodze fantazji. I przy okazji nie muszę liczyć się z kosztami bo choćbym wymyślił sto lokalizacji dla moich bohaterów, najdziwaczniejsze przygody, czy skomplikowane sytuacje, to nie ogranicza mnie budżet. Bo w książce efekty specjalne zastępuje wyobraźnia Czytelnika, którą trzeba tylko rozbudzić.  

Sabina
Podobno życie pisze nam takie scenariusze, że w filmach takich "cudów" nie ma. Czy Pan życie przypomina taki filmowy scenariusz czy taki których zdarzeń nie można przewidzieć?

Jeśli chodzi o pierwszą część pytania, to prawda, że życie pisze takie scenariusze. Ma bowiem nad każdym inny scenarzystą jedną wielką przewagę: nie musi zastanawiać się nad prawdopodobieństwem opisanych historii. Po prostu je pisze. A ludzie pióra nieraz muszą dumać nad tym, czy dana historia ma szansę zostać uznana przez Czytelników za prawdopodobną. 
Jeśli zaś chodzi o drugą część pytania to moje życie jest absolutnie zwyczajnie. Choć kiedy napisałem kilkadziesiąt krótkich, autobiograficznych opowiadań wiele osób twierdziło, że musiałem mieć niezwykłe życie. Tak nie było. Jak napisał bowiem Andrzej Bobkowski, „dobry pisarz to nie ten, który dobrze pisze, ale który dużo zauważa”. I ja dużo tych rzeczy naokoło siebie zauważam choć inni przeszliby obok nich obojętnie. I być może dlatego moje życie, mimo swej zwyczajności, jest ciekawsze od życia innych.  

Przy czym lub jak Pan najlepiej wypoczywa?

Najlepszą formą wypoczynku jest dla mnie czas spędzany z rodziną. Najchętniej na łapaniu ryb, zbieraniu grzybów, kąpielach, wędrówkach lub wspólnej lekturze. Albo wspólnym denerwowaniu się z synem, że nasi nie dają rady 😊 

Jola Jola
Jaki gatunek literatury króluje na Pana półkach?

Ostatnimi czasy na moich półkach królują zdecydowanie autobiografię. Lubię ten subiektywny punkt opisywania różnych historii, oczywiście pod warunkiem, że autor ma do siebie dystans i tak samo jak z innych potrafi śmiać się z siebie. Przedtem przez kilka ładnych lat najbardziej ulubionym gatunkiem były książki historyczne z epickim oddechem. Jako autor kryminałów nie pogardzę również czasem czymś z tego gatunku ale wolę klasykę i nie czytam zbyt wiele bezpośredniej konkurencji (dlaczego, to temat na odrębne pytanie😊) 

Czy Pana kariera potoczyła się zgodnie z planem, czy jednak przypadek sprawił, że jest Pan dzisiaj na tym etapie drogi?

Słowo kariera jest chyba w moim przypadku nieco zbyt poważne. A już na pewno jej nie planowałem. Po prostu w pewnym momencie dojrzałem do myśli, że prawnikiem, mimo odbywanych w tym kierunku studiów, raczej nie zostanę, dlatego trzeba sobie wymyślić jakiś inny sposób zarabiania na życie. I tak wymyśliłem sobie pisanie i tego się konsekwentnie od z górą dwudziestu lat trzymam, czasem tylko zmieniając gatunki tego pisania. Były chwilę, gdy chciałem je rzucić, bo niełatwo było znaleźć pracę, ale zawsze jakoś w końcu udawało mi się znaleźć pracodawcę, który był skłonny zapłacić za moje usługi 😉 

halkowal
Pisał Pan zarówno krótkie jak i dłuższe formy fabularne, scenariusze do seriali, a nawet zagłębił się Pan w świat gier komputerowych. Skąd tak duża różnorodność? Czy nie ma dla Pana różnicy jaką formą literacką się Pan zajmuje i do każdej podchodzi tak samo, czy może wręcz przeciwnie i wciąż szuka Pan nowych wyzwań podejmując się tworzenia na tak wielu polach? NAGRODA

To prawda, lubię szukać nowych wyzwań ale też częściowo zmusza mnie do tego życie. Kiedy akurat pisanie uprawiane do tej pory przestaje mi pozwalać zarobić na życie, zaczynam szukać nowego gatunku, dzięki któremu mógłbym się utrzymać. A różnica pomiędzy poszczególnymi formami literackimi oczywiście istnieje, dlatego każdej należy się uczyć od podstaw. Kiedy jednak potrafi się pisać to sądzę, że to wszystko przychodzi dużo łatwiej i szybciej i każdą nową formę po pewnym  treningu można opanować. I jeśli ktoś jest sprawny w jednym gatunku literackim, to gdy naprawdę chcę, poradzi sobie również w innym. 
Olsztyn24
Co uważa Pan za najprzyjemniejszy i za najmniej przyjemny element Pana pracy?

To się trochę różni w zależności od tego, co dokładnie piszę. Gdy pracuję nad Klanem, to najbardziej lubię to, że moje słowo zaraz zamieni się w ciało i napisany przeze mnie tekst zostanie nagrany. Bo owszem, można czasem pisać do szuflady ale jednak pewnie prawie każdy twórca chciałby, żeby jego teksty były czytane/oglądane przez wiele osób. Dlatego pewnie najprzyjemniejszym momentem w pisaniu książek jest ten, gdy wącham zapach farby drukarskiej na pierwszym egzemplarzu nowej książki. 

Dlatego też, przez analogię, najmniej przyjemnym momentem jest ten, kiedy uświadamiam sobie, że rzecz, którą napisałem i za którą ktoś nawet mi zapłacił, utknie na długi czas, a może nawet i całą wieczność, w szufladzie producenta lub wydawcy. Ale jak powiedział kiedyś bodaj Różewicz, każdy autor ma taki cmentarzyk, na którym chowa te swoje nie do końca narodzone dzieci. 

Karolina J
Obraca się Pan w świecie seriali. Gdyby powstał serial o Jacku Przypadku, kogo widziałby Pan w roli głównej? 

Myśląc o Przypadku widzę coraz to nowych aktorów, bo mój bohater starzeje się dużo wolniej niż potencjalni odtwórcy jego postaci. Jedną z moich pierwszych myśli był, jakieś dziesięć lat temu, gdy tworzyłem postać mojego detektywa, Borys Szyc. W tej chwili się już nie nadaje, ale to właśnie powinien być aktor, który ma w oku szelmowski błysk inteligencji. Myślę, że tak zupełnie realistycznie, odtwórca roli Przypadka, studiuje w tej chwili w szkole aktorskiej i nie jest mi znany. Ale gdy za pięć, czy dziesięć lat, dojdzie do ekranizacji książki, to wolałbym, żeby nadal był kimś mało znanym i żeby ta rola otworzyła mu drzwi do kariery.   

Jak objawia się u Pana proces twórczy? Nagle i gwałtownie czy spokojnie i według planu?

Mój proces twórczy trwa nieustannie, co powoduje, że bywam potwornie roztargniony. Bo Nawet robiąc sobie herbatę, gdzieś z tyłu głowy wymyślam kolejne rzeczy do tego co piszę. Staram się jednak, żeby to wszystko było uporządkowane i by moja praca trwała tak jak dzień każdej inne osoby, czyli pięć razy w tygodniu od dziewiątej do siedemnastej. Bo mam rodzinę i żaden najgenialniejszy nawet pomysł nie jest wart tego, żeby koniecznie nad nim usiąść i pracować kosztem najbliższych. Mogę go co najwyżej zapisać w kilku zdaniach, żeby gdzieś nie uciekł w chmury.    

Paweł R.
Czy miewa Pan czasem ochotę, by podczas kreowania bohaterów powieści umieścić pewien przytyk wymierzony w prawdziwą osobę - w ten sposób, by uważny czytelnik mógł zauważyć takie swoiste powiązanie? Literatura daje władzę. :) NAGRODA

Staram się prawie zawsze o drugie dno w tym co piszę. Żeby Czytelnik oprócz czystej rozrywki mógł zauważyć coś więcej. I często sięgam po prawdziwe postacie ale nie oddaję ich jeden do jednego. Na przykład dziennikarski celebryta, Bolko Szołtysik, przewijający się przez serię o panu Przypadku, jest ulepiony z trzech postaci, jedna z nich jest zresztą kobietą. Robię tak dlatego, że nie mam ochoty ośmieszać konkretnych osób ale zjawiska, które sobą reprezentują. 

W imieniu swoim oraz wszystkich Czytelników mojego bloga dziękuję Panu Jackowi Getnerowi za niezwykle interesujący wywiad.

Laureatom wyróżnionych pytań serdecznie gratuluję i czekam na maila wraz z danymi do wysyłki nagrody.

Pozdrawiam wszystkich bardzo gorąco,
Cyrysia

8 komentarzy:

Zaglądaj, czytaj, przegryzaj moje słowa, ale wychodząc, zostaw po sobie niezatarty ślad swojej obecności...