Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

piątek, 3 kwietnia 2020

''Pruskie baby'' Małgorzata Starosta # PATRONAT MEDIALNY

Pruskie baby
Małgorzata Starosta
Wydawnictwo: Agencja Reklamowo-Wydawnicza "Vectra"
Liczba stron: 336
Ocena: 7/10
Patronat medialny:
Nikt tak nie potrafi zepsuć świąt jak własna rodzina. Zwłaszcza gdy znienacka postanawia dać się zabić...

   Edyta, uciekająca od nieszczęśliwego małżeństwa na rodzime Podlasie, niespodziewanie znajduje się w centrum kryminalnej intrygi. Rodowe sekrety jeden po drugim wdzierają się w sielską atmosferę Wielkanocy. Komendzie Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu patrzy na ręce ABW, w Augustowie na jaw wychodzą zaskakujące koligacje, a zbiegi okoliczności mnożą się niczym grzyby po deszczu.

   Nieszczęśliwa dziewczyna, samolubny maminsynek, zdemoralizowana kuzynka, przebojowa babcia i błyskotliwy policjant. A nawet trzech policjantów.

   „Pruskie baby” to ciepła, pełna humoru opowieść o poszukiwaniu siebie, sile rodziny i tajemnicach z przeszłości. Czy ta Wielkanoc mogłaby wyglądać inaczej? Z pewnością, gdyby tylko przytrafiła się komuś innemu. [opis wydawcy]

   Małgorzata Starosta. Bibliofilka, polonistka, niedyplomowana etnolożka. Zawodowo od wielu lat związana z branżą nieco odmienną od literackich upodobań. W zasadzie całkiem różną. Poetka i prozatorka, autorka nagradzanych opowiadań obyczajowych i kryminalnych a także wierszy i bajek dla dzieci. ''Pruskie baby'' to jej debiutancka powieść, będąca pierwszą częścią serii komedii kryminalnych, których akcja umiejscowiona jest na Dolnym Śląsku oraz wśród mazurskich jezior. Autorka w swojej twórczości porusza tematy poszukiwania siebie, dokonywania trudnych wyborów, budowania relacji. Z przymrużeniem oka opowiada o sile rodziny, przyjaźni i miłości. Oraz o trupach - tych martwych i tych niekoniecznie.

    Lubię sięgać po debiuty i zawsze patrzę na nie przychylnym okiem. Uważam bowiem, że każdemu, a zwłaszcza początkującemu pisarzowi – należy się kredyt zaufania. Dlatego, gdy otrzymałam propozycję recenzji ''Pruskich bab'', postanowiłam sprawdzić, jak autorka radzi sobie ze słowem pisanym. Czy potrafi zaciekawić odbiorcę i tym samym sprawić, że ciężko oderwać się od czytania. Czy może musi jeszcze nabrać doświadczenia, zarówno pod względem warsztatu, jak i treści. Teraz, kiedy jestem już po lekturze, mogę powiedzieć, że to całkiem dobry kryminał, który już od pierwszej chwili budzi zainteresowanie i angażuje do samego końca. Mam co prawda kilka drobnych uwag, ale o tym później. Najpierw kilka słów o fabule.

   Poznajemy Edytę Prusko – dwudziestoośmiolatkę pracującą jako tłumacz literatury kryminalnej. Kobieta od niemal dwóch lat jest żoną Rafała Suryma – rozpieszczonego trzydziestolatka, uzależnionego emocjonalnie od mamusi i nieporadnego życiowo korporacyjnego szczura. Czar prysł pół roku po ślubie, kiedy zrozumiała, że ich na pozór dobrane małżeństwo jest niczym innym jak klasycznym mezaliansem dusz. Wielka miłość okazała się być tylko fascynacją, seksualnym popędem i ulotnym zauroczeniem.

''— Ja dla niego w ogóle przestałam się liczyć — zacietrzewiła się w końcu, z trudem hamując łzy cisnące się do oczu. — Tylko praca i praca, wielki pan menedżer projektu, żyjący w świecie słupków z liczbami. Książek nie czyta wcale, do kina ze mną wychodzić nie chce, woli oglądać mecze piłki nożnej, albo spotykać się z jakimiś nadętymi bufonami. Od pół roku prawie w ogóle ze sobą nie rozmawiamy, a ja nawet przestałam się o to starać.''

   W zaistniałych okolicznościach Edyta decyduje się spędzić Wielkanoc w gronie swoich najbliższych, na Podlasiu, a mąż postanawia zostać we Wrocławiu, aby zjeść świąteczne śniadanie z ukochaną mamusią. Nieoczekiwanie Rafał wplątuje się w sam środek zbrodniczej afery. Ktoś zamordował Urszulę Wierszycką – kuzynkę Edyty, która w dniu swojej śmierci miała potajemną randkę z Surymem. Co tak naprawdę wydarzyło? Czy to był zwykły przypadek czy zabójstwo z zimną krwią?

''Jakim cudem ten leniwy maminsynek dał się uwikłać w morderstwo? I czy na pewno dał się uwikłać? A może on wcale takim maminsynkiem nie jest i oblicze nieporadnego pracoholika to tylko zasłona dymna?''

   Autorka serwuje nam błyskotliwą, na poły humorystyczną powieść połączoną z lekkim akcentem kryminalnym, która intryguje, rozśmiesza i porusza zardzewiałe szare komórki do wysiłku w szukaniu winowajcy całego zamieszania. Pod przykrywką niezobowiązującej komedyjki detektywistycznej odkrywa przed nami rodzinne tajemnice przodków, obrazuje pewne skrywane zależności i zaburzenia psychiczne oraz obnaża ludzkie słabości, żądze i najskrytsze pragnienia. Tym samym uświadamia, że człowiek ze swej natury jest istotą zbyt skomplikowaną, aby móc go jednoznacznie ocenić. Dlatego nie można być pewnym nikogo w stu procentach. Bo nigdy nie wiadomo, co kryje się pod maską jego gestów i słów. Jakie tak naprawdę emocje szaleją w jego umyśle. Przygotujcie się na zaskakujące odkrycia i inne niespodzianki.

   Zdecydowanie największą zaletą tej książki jest świetny, swobodny styl, w jakim została napisana. Potoczysta narracja, nadzwyczaj plastycznie opisy, zgrabne dialogi, umiejętnie stopniowana akcja, mocno zagmatwana intryga oraz żartobliwy wydźwięk poszczególnych scen (śmiałam się w głos, czytając niektóre fragmenty) – to wszystko składa się na niezwykle udaną literacką rozrywkę, nie tylko dla fanów gatunku.

''— Tu się pracuje! — krzyknął zza drzwi kuchennych Emil, którego wezwały obowiązki.
— Przepraszam, Emilu, będziemy ciszej! — odkrzyknęła ugodowo pani Krystyna.
— Jakie tam ciszej! — wrzasnął kucharz. — Mówię, że się pracuje i nic nie słychać. Głośniej mówcie!''

   Spodobał mi się również pomysł przybliżenia architektury i pamiątek wielkiej historii dotyczących Augustowa jak np. zabytkowa Kamieniczka Rynek Zygmunta Augusta 28  z 1801 roku zwana ''Domem Napoleona'', gdyż 8 grudnia 1812 r. nocował w niej Napoleon Bonaparte podczas powrotu z inwazji na Rosję. Z kolei z powstaniem miasta wiąże się romantyczna legenda, która głosi, że zostało ono założone na pamiątkę miejsca pierwszej schadzki Zygmunta II Augusta i Barbary Radziwiłłówny. To ponoć dla upamiętnienia ukochanej kobiety król polecił założyć w miejscu spotkania gród. Nie miałam pojęcia, że ten teren w północno-wschodniej Polsce jest tak bogaty kulturowo i historycznie. Coś niesamowitego.

    Przez karty książki przewija się cała plejada barwnych i zróżnicowanych postaci, które z łatwością można sobie wyobrazić. Są tacy jak my – mają swoje lęki, marzenia i problemy. Wśród nich prym wiedzie Edyta, która rozczarowana swoim małżeńskim życiem – szuka ukojenia, zrozumienia i wsparcia w ramionach rodziców. Tymczasem okazuje się, że i oni też mają swoje poważne troski. Jakie? Tego musicie dowiedzieć się sami. Sporo kontrowersji budzi również małżonek Prusko – bezduszny egoista, skupiony wyłącznie na czubku własnego nosa. Aż dziw bierze, że można być taką nierozgarniętą mendą, niemającą własnego zdania. Moją sympatię zdobył natomiast Andrzej vel Jędrek, starszy brat Karoliny (przyjaciółki głównej bohaterki). To przystojny śledczy z Komendy Powiatowej Policji w Augustowie, a w dodatku niespełniona miłość Edyty. Jest nie tylko bystry, wrażliwy i atrakcyjny, ale także dobrze wychowany i taktowny. Generalnie każda jednostka wyróżnia się na tle pozostałych, dodając tej opowieści swoistego kolorytu.

   W ogólnym rozrachunku jestem usatysfakcjonowana, aczkolwiek kilka rzeczy nie przypadło mi do gustu. Przede wszystkim gubiłam się w tych rodzinnych i geograficznych powiązaniach o Pruskach, Wojnarskich i Dębińskich. Do samego końca nie udało mi się połapać, kto do jakiego pokolenia należy. Zdecydowanie za dużo tych praprapra... przodków. Spory niedosyt odczuwam także z powodu braku wątku uczuciowego. Coś delikatnie się tliło, ale niestety szybko zgasło. Nie dokończono również epizodu Edyty i jej męża. Zabrakło mi jakieś burzliwej konfrontacji między nimi, postawienia  przysłowiowej "kropki nad i" w ich namiastce związku. Samo zakończenie też bez upragnionych fajerwerków. Ot, dochodzenie, tak oficjalne, jak i nieoficjalne, zostało zamknięte, i tyle. Jednak patrząc na całokształt, plusy przesłaniają minusy, a to najważniejsze. 

   Podsumowując: ''Pruskie baby'' to zakręcona dziwnym splotem wydarzeń i nieodgadnionymi kolejami losu opowieść o chorej zazdrości, nienawiści, abstrakcyjnie pojmowanej sprawiedliwości i śledztwie prowadzącym do ujawnienia zaskakującej prawdy. Dowcipnie i bezpretensjonalnie pokazuje, jaki ten świat jest mały, a na dodatek nic nie dzieje się w nim przez przypadek. Zapraszam do lektury. Pozytywne wrażenia gwarantowane!

12 komentarzy:

  1. Ja dzisiaj też publikuję recenzję tej książki. Powiązania rodzinne to rzeczywiście skomplikowany temat w fabule powieści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o powiązania rodzinne, to zawsze miałam problem w tym temacie. Dlatego mimo moich najszczerszych chęci, pogubiłam się w tych całych wielopokoleniowych koligacjach.

      Usuń
  2. Gratuluję patronatu. Wiele dobrego słyszałem o tej książce. Czekamy na recenzję Twoją i Wioli :)

    OdpowiedzUsuń
  3. dzięki dr ADELEKE za sprowadzenie mojego męża do mnie! Jestem bardzo szczęśliwa, że już nigdy nie wierzę, że będę z mężem. Mój przyjaciel powiedział mi o dr ADELEKE więc postanowiłem spróbować i to działa przed 48 godzin mój mąż zadzwonił do mnie i błagał mnie, aby wybaczyć mu to było jak marzenie dla mnie. Skontaktuj się z nim na wezwanie / WhatsApp +27740386124 lub e-mail: aoba5019@gmail.com i dziękuję później.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy ja znajdę czas na te wszystkie dobre książki? :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem, czy mam na nią ochotę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluję patronatu. A książkę z wielką ciekawością przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Całkiem zachęcająca recenzja. Gratuluję patronatu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Lepszego zdjęcia do tej książki chyba nie można byłoby zrobić. Super! Może kiedyś się na nią skuszę 😉

    OdpowiedzUsuń

Zaglądaj, czytaj, przegryzaj moje słowa, ale wychodząc, zostaw po sobie niezatarty ślad swojej obecności...