Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

środa, 30 czerwca 2021

KONKURS: ➳ Ustrzel książkę 📚

  KOCHANI,

Zapraszam na kolejny ''strzelecki'' konkurs. 
👇

 PIERWSZA OSOBA, która prześle do mnie zdjęcie/screen z licznikiem 3 633 333 wyświetleń mojego bloga - OTRZYMA powieść pt."MIŁOŚĆ I NIENAWIŚĆ Kobiety z Uroczyska" Moniki Rebizant-Siwiło.

AKTUALIZACJA

Tym razem dwie osoby ''ustrzeliły'' liczbę 3 633 333. W tym przypadku o zwycięstwie decyduje zasada: kto pierwszy ten lepszy. Po dokładnym rozpatrzeniu e-maili najszybszą osobą okazała się: 
Joanna Ilasz 


Gratuluję i już niebawem zapraszam kolejny strzelecki konkurs :)
   


Zgłoszenia proszę przesyłać tylko i wyłącznie na maila wraz z dopiskiem:

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych celem ogłoszenia wyników konkursu tj. podanie mojego imienia, nazwiska w przypadku wygranej.


kryniame@wp.pl  


Będzie mi miło, jeśli:

- zostaniesz obserwatorem mojego bloga
- polubisz fanpage mojego bloga na Facebooku
- udostępnisz informacje o moim konkursie 
  
Do dzieła!!! Naprawdę warto!


Regulamin:
1. Organizatorem konkursu jest właścicielka bloga: LITERACKI ŚWIAT CYRYSI
2. Sponsorem nagrody jest wydawnictwo Replika.
3. Aby wziąć udział w konkursie należy wykazać się refleksem i jak najszybciej podesłać do właścicielki bloga zdjęcie z licznikiem 3 633 333 wyświetleń bloga LŚC
4. Konkurs trwa od 30 czerwca 2021 roku aż do momentu ''ustrzelenia'' licznika wyświetleń. 
5. Ogłoszenie zwycięzcy nastąpi w niniejszym poście.
6. Nagrodą jest 1 egzemplarz książki:"MIŁOŚĆ I NIENAWIŚĆ Kobiety z Uroczyska''Moniki Rebizant-Siwiło.
7. W konkursie mogą brać udział osoby posiadające blogi oraz anonimowy uczestnicy. 
8. Konkurs skierowany do osób posiadających adres zamieszkania w Polsce.
9. Ze zwycięzcą skontaktuję się drogą mailową.
10. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.)

poniedziałek, 28 czerwca 2021

ZAPOWIEDŹ: "Pocztówki z Portugalii" Jolanta Kosowska

 

Moi Drodzy,
 14 lipca odbędzie się premiera powieści "Pocztówki z Portugalii" Jolanty Kosowskiej. Serdecznie zachęcam do zapoznania się z ww.tytułem.

Gęste mgły i słoneczne klify magicznej Portugalii wzbudzają zachwyt Olgi, utalentowanej artystki i dziennikarki. Jej fotografie, które zwyciężyły w międzynarodowym konkursie, zostaną zaprezentowane na wystawie w Lizbonie. Jednak Olga, poza zbieraniem laurów, ma jeszcze jeden ważny powód, żeby odwiedzić piękny kraj na zachodnim brzegu Europy. Młoda kobieta zamierza rozwiązać zagadkę zniknięcia Andrzeja Komorowskiego, artysty, który z niewiadomych przyczyn zerwał kontakt ze swoją rodziną. Z białych mgieł snujących się tuż przy ziemi powoli wyłaniają się ostre kształty i coraz bardziej intensywne barwy zdarzeń z niedalekiej przeszłości…


Skusicie się?

sobota, 26 czerwca 2021

Wywiad z Izabelą Szylko

Unknown

Czy jeśli ma Pani zamiar przeczytać książkę i obejrzeć film na jej podstawie, to kolejność jest dla Pani istotna?

Oba warianty są dla mnie tak samo interesujące. Jeśli najpierw zobaczę film i mi się spodoba, chętnie sięgam po książkę, z której zazwyczaj można dowiedzieć się o wiele więcej. Czasami przeczytana książka zachęca mnie do obejrzenia filmu, i wtedy z dużym zaciekawieniem analizuję, jak scenarzysta poradził sobie z tekstem literackim.

Anne18

Czy dziennikarzowi łatwiej być reżyserem bo ma mnóstwo pomysłów, potrafi organizować, sporządzać i produkować swoje wizje, które są trochę jak teksty tyle, że przenoszone na ekran ? A może nie ma to najmniejszego znaczenia ? Pytam jako absolwentka studiów związanych z dziennikarstwem.

Ja mam taką teorię, że reżyser – to nie jest zawód, tylko charakter. Najważniejsza umiejętność reżysera, polega na znajomości natury ludzkiej, co się przekłada na dobór odpowiednich współpracowników. Równie ważne są umiejętności organizacyjne; trzeba tak pokierować pracą swojej ekipy, aby wydobyć z ludzi wszystko to, co mają najlepszego do zaoferowania. Trzeba również umieć odróżnić prawdę od fałszu, i dobry scenariusz od złego, i to powinno wystarczyć ;-)

Jak wyglądają studia reżyserskie w Londynie? Proszę zdradzić trochę "kuchni" dotyczącej tego filmowego, związanego z potrzebą posiadania między innymi zmysłu obserwacji i kreatywnego myślenia kierunku.

Kursy reżyserskie w Londynie merytorycznie nie różnią się niczym od tego, co oferują polskie uczelnie. Towarzystwo jest bardziej międzynarodowe - w Polsce trudniej jest na roku mieć kolegów z Malezji, a praktyki w BBC są bez wątpienia ciekawsze, niż w TVP. Największą wartością dodaną jest możliwość przebywania w jednym z najbardziej ekscytujących miast świata i poznania go od podszewki.

Plus

Kryminalistycy twierdzą, że nie ma zbrodni doskonałej, są tylko sprawy niewykryte. Zgadza się Pani z tym stwierdzeniem?

Gdyby kryminalistycy przeczytali „Damę z blizną”, to może zmieniliby zdanie ;-) A poważnie. Wyobrażam sobie, że można zaplanować doskonałą zbrodnię, ale nie ma się wpływu na okoliczności. Zawsze może wydarzyć się coś nieprzewidywalnego, co zamiesza w idealnym planie, albo przez nieuwagę można popełnić błąd, przez który wszystko się sypnie. Zbrodnia doskonała – to zbrodnia spontaniczna, bez motywu, bez planu, jednorazowa. Ale, na szczęście, takie morderstwa zdarzają się tylko w literaturze, więc co do istoty, można się zgodzić z kryminalistykami.

Która postać była dla Pani najtrudniejsza do napisania, może któraś ma jakieś Pani cechy?

Wszystkich bohaterów trudno mi się budowało, może z wyjątkiem Olczaka, szefa sztabu kandydata na prezydenta, bo to postać karykaturalna, wręcz komediowa. Inne postaci ewoluowały w trakcie pisania. Zarówno komisarz Hardy jak i Adela Dobosz wiele mają ze mną cech wspólnych, ale nie przyznam się których ;-)

Daria723

Co Pani czuje kończąc swoją książkę? Dumę, niepewność, radość, a może ulgę?

Najpierw ulgę, że to już koniec, przez krótką chwilę, bo zaraz potem pojawia się myśl: no tak, teraz trzeba będzie to wszystko poprawiać. A potem jeszcze trzeba to będzie wydać i dopiero wtedy zacznie się kocioł. Tego ostatniego etapu najchętniej wolałabym uniknąć, siedzieć sobie gdzieś w kącie i wymyślać nowe historie. Ale tak się nie da. Umberto Eco powiedział kiedyś: „Dla siebie autor robi tylko listę zakupów, którą wyrzuca po fakcie. Wszystko poza tym jest przeznaczone dla innych.”

Gdyby mogła Pani napisać z kimś duet, kto by to był i dlaczego właśnie ta osoba?

Napisałam kiedyś scenariusz wspólnie z Moniką Mostowik i bardzo dobrze nam się pracowało. W przypadku scenariuszy to normalna praktyka. Natomiast wspólnego pisania książki nie potrafię sobie wyobrazić. Ja piszę średnio kilka stron dziennie. A gdybym trafiła na kogoś, kto pisze trzydzieści? A poza tym, książka jest zawsze bardziej osobista, nawet gdy tworzymy postaci, które pozornie nie mają z nami nic wspólnego. Scenariusz jest półproduktem pisanym dla innych. Tu podmiot liryczny nie występuje, z wyjątkiem wyjątków, oczywiście, czyli reżyserów, którzy piszą scenariusz dla siebie i opowiadają o sobie.

Kathy Leonia

Czy pisząc książki bierze Pani inspirację z różnego rodzaju filmów, seriali?

Oczywiście. Oglądając z zapartym tchem seriale „House of Cards” i „Breaking Bad” marzyło mi się, aby stworzyć podobnie niejednoznacznego głównego bohatera. Nie wiem, na ile mi się to udało.

Tayen

Kryminały w moim odczuciu to powieści, które prowadzą przez zawiłości ludzkiego umysłu i bardzo często ukazują ciemne strony człowieka. Czy Pani osobiście lub pośrednio (np. przez inne lektury) zetknęła się z mroczną stroną człowieka i to właśnie ona stała się natchnieniem do napisania powieści?

Nie mam morderczych skłonności, może dlatego lubię historie wydobywające mroczną naturę człowieka. Na szczęście stykam się z nią tylko w literaturze albo w kinie. Natchnieniem do napisania książki była polska rzeczywistość, a zwłaszcza to, co dzieje się ostatnio w polityce. Pomysł, żeby opisać to w konwencji kryminalnej pojawił się niespodziewanie, ale gdy już się pojawił nie było wyjścia – trzeba było zacząć pisać.

Czy zajmowanie się pisaniem kryminałów, a więc też analizowaniem psychiki (choćby jedynie postaci bohaterów) sprawia, że Pani mocniej analizuje zachowanie ludzi z otoczenia?

Zdecydowanie tak. Pisarz musi mieć w sobie coś z psychologa. Często się zdarza, że różnimy się z rodziną czy znajomymi co do oceny pewnych osób, i niestety, zdarza się, że dochodzi do sytuacji, gdy mogę powiedzieć: „a nie mówiłam”, a bardzo tego nie lubię.

Gosia

Jakie jest Pani największe marzenie literackie?

Chciałabym napisać książkę, w której razem z bohaterami mogłabym przeżyć naprawdę wielką przygodę, taką niemożliwą w prawdziwym życiu. I to marzenie jest bliskie spełnienia.

W którą bohaterkę lub bohatera literackiego chciałaby się Pani wcielić na jeden dzień, gdyby miała Pani taką możliwość.

Chciałabym być Karolcią z książki dla dzieci Marii Krüger. Wspaniale by było mieć koralik, który spełnia życzenia. Choć nie wiem, czy to dobry pomysł, bo najpierw musiałabym stracić pół życia, żeby mieć pewność, jakie życzenia wypowiedzieć.

Agnieszka W.

Czy negatywne opinie motywują czy zniechęcają do pisania?

Negatywne opinie są zawsze najcenniejsze, o ile jest to konstruktywna krytyka. Wtedy można uczyć się na błędach. Kiedy jednak autorowi recenzji coś się nie spodobało, bo akurat czytał trzy książki na raz i pomylił wątki z różnych powieści (nie żartuję, tak również bywa), to wtedy można się tylko śmiać. Nie martwię się również recenzjami z rodzaju „mi się nie podobało”. Nie wszystkich da się zadowolić. Bywa też tak, że jakaś książka jest negatywnie oceniana, bo czytelnik, na przykład, nie akceptuje światopoglądu autora. I z tym nic się nie da zrobić.

Czy kiedyś zaczynała Pani pisać książkę od tytułu?

Zacząć od tytułu nigdy mi się nie zdarzyło. Moje tytuły zawsze rodzą się już po wszystkim, w dużych męczarniach. Nigdy jednak nie zaczynam pisać, jeśli nie mam dobrego, pierwszego zdania. Potem już jest z górki.

karolina.dylag

Pisząc książkę, inspirowała się Pani postaciami głęboko związanymi z kryminałem? Mam na myśli morderców, osoby skazane.

Nie. Wszystkie postaci z książki są od początku do końca wymyślone i nigdy nie miałam kontaktu z prawdziwymi zabójcami. Ostatni raz siedziałam w więzieniu w latach 90-tych. Przez kilka dni, kiedy kręciłam film dokumentalny w więzieniu w Siedlcach ;-)

Zaczynając pisać książkę, ma Pani jasno określony cel, fabułę, czy zdarza się ją Pani zmieniać w trakcie pisania?

Piszę książki „metodą scenariuszową”. Wymyślam najpierw intrygę, potem zarys fabuły, scena po scenie, czyli scenariuszowy treatment, a w końcu rozwijam poszczególne sceny. Zmiany w trakcie pisania są nieuniknione, zawsze jednak wiem, do czego dążę w zakończeniu.

martucha180

Czym dla Pani jest SŁOWO?

To jest pytanie – wytrych, można je zadać każdemu autorowi i czyhać, jak sobie z tym poradzi ;-) Można by na ten temat napisać siermiężny esej, ale kto by go tu przeczytał. Wolę wykpić się żartem: słowo to elementarna jednostka języka.

Violet

Kto był najbardziej szalonym nauczycielem w trakcie Pani edukacji?

„Szaleństwo” można rozumieć zarówno w pozytywnym, jak i negatywnym sensie. Wspomnienia o tych wspaniałych, „szalonych” nauczycielach, którzy nie tylko przekazywali nam wiedzę, ale robili z nas prawdziwych ludzi, o wiele szybciej zacierają się w pamięci, niż o tych „wariatach”, którzy najbardziej nam doskwierali. Najmocniej chyba utkwił mi w pamięci nauczyciel języka polskiego z liceum, który tępił wszelkie przejawy swobodnego myślenia o literaturze. Przychodził na lekcje z pożółkłymi kajetami, dyktował z nich jedynie słuszne interpretacje, z których potem odpytywał. Na dobrą ocenę mógł liczyć jedynie ktoś, kto cytował pana psora słowo w słowo.

Jakiego tekstu z filmu używa Pani w prawdziwym życiu najczęściej?

Moje pokolenie do dziś przerzuca się cytatami z filmów Barei, np. „klient w krawacie jest mniej awanturujący się”, albo „każdy kilogram obywatela z wyższym wykształceniem szczególnym dobrem narodu”. Bardzo też lubię teksty z „Seksmisji” Juliusza Machulskiego „Ciemność. Widzę ciemność” , „nasi tu byli” albo „Kopernik była kobietą”. Ale kto z młodzieży dziś wie o co chodzi?

peter.pan12 - NAGRODA

„Ostatnio, najczęściej pisarka.” Moje pytanie brzmi: dlaczego? Dziennikarstwo, reżyseria, scenopisarstwo, produkcja filmowa – co sprawiło, że każda z tych dziedzin odeszła na nieco dalszy plan i oddała palmę pierwszeństwa pisarstwu? Nie żebym miał zastrzeżenia, gdyż tworzy Pani niesamowite powieści, po prostu mnie to ciekawi. :)

Ja ciągle muszę robić coś nowego. Taki imperatyw kategoryczny ;-) W życiu zawodowym zwykle dochodzi się do takiego punktu, że osiąga się szczyt swoich możliwości, że już większej perfekcji zdobyć nie można. Wielu twórców „wypala się”, gdy dotrze do tego apogeum, zwłaszcza, jeśli osiągnęli sukces. Albo brakuje im energii, albo uwierzyli we własną wielkość, albo po prostu już im się nie chce, bo łatwiej odcinać kupony od dawnych sukcesów. Nie mają motywacji, więc nie są w stanie stworzyć niczego lepszego. Kiedy zmienia się dziedziny aktywności, nie ma miejsca na nudę i wciąż można dążyć do doskonałości ;-) 

A przy okazji: czy "Dama z blizną" naprawdę jest tak fantastyczna, jak piszą o tym w recenzjach? Apetyt rośnie. :D

Mam nadzieję, że „Dama z blizną” nie jest zła. W każdym razie najlepsza z tego, co do tej pory napisałam. Chyba więc pora na zmianę branży. Zawsze marzyłam, żeby otworzyć restaurację…

W imieniu swoim oraz wszystkich Czytelników mojego bloga dziękuję Pani Izabeli Szylko za niezwykle interesujący wywiad.

Laureatowi wyróżnionego pytania serdecznie gratuluję i czekam na maila wraz z podaniem swoich danych adresowych do wysyłki nagrody.

Pozdrawiam Was Wszystkich Serdecznie,
Cyrysia

Muzyczna sobota - Dobre, bo polskie 🎶

Moi Drodzy,

W kolejnej odsłonie cyklu: Muzyczna Sobota - Dobre, bo polskie, proponuję piosenkę ,,Cały świat'' w wykonaniu Kuby Jurzyk.

Kuba Jurzyk - wszechstronny i pełen energii wokalista. Finalista IV edycji programu X Factor. Wraz z przyjaciółmi tworzy prężnie działający kanał na youtubie Studio Accantus. Udziela się jako aktor głosowy współpracując m.in. z Disney Polska, gdzie użycza swojego głosu w filmach. Absolwent wydziału wokalno-estradowego ZPSM im. Fryderyk Chopina w Warszawie. 
Jeśli zamknę oczy dziś
nie otworzę jutro znów
to możliwe

A może gdy otworzę je
już nie będzie ciebie tu
to możliwe

To jak mogę dziś zatrzymać czas
żeby jutro było dziś
żeby noc nie zabrała

Co mam
chce zatrzymać teraz nas
bo mam
tuż obok cały świat
mam wszystko czego trzeba mi
bo mam cały świat
jesteś nim ty!

Rano już nie będzie mnie
wszytko zniknie jak we mgle
czy uwierzysz
a kiedyś znów zawołasz mnie
lecz to będzie tylko snem
czy uwierzysz?

To jak mogę dziś zatrzymać czas
żeby jutro było dziś
żeby noc nie zabrała

Co mam
chce zatrzymać teraz nas
bo mam
tuż obok cały świat
mam wszystko czego trzeba mi
bo mam cały świat
jesteś nim ty!

piątek, 25 czerwca 2021

''Meksykańska hekatomba'' Wojciech Kulawski

''Meksykańska hekatomba''
 Wojciech Kulawski
Wydawnictwo CM
Data wydania: 25.06.2021r.
Ocena: 10/10
Patronat medialny:

    W ostatnim czasie coraz chętniej sięgam po literaturę z dreszczykiem, by choć na chwilę oderwać się od codziennych stresów i problemów. Dlatego kiedy otrzymałam propozycję zrecenzowania książki ''Meksykańska hekatomba'' – nie wahałam się ani chwili. Z twórczością Pana Wojciecha Kulawskiego miałam już okazję zetknąć się i zdecydowanie zaiskrzyło. Autor najpierw zachwycił mnie swoim kunsztem pisarskim w powieści ''Poza granicą szaleństwa'', a następnie we wrześniu 2020 wciągnął mnie do świata ''Syryjskiej legendy'', będącej pierwszą częścią sensacyjno-przygodowego cyklu z niestrudzonymi szwajcarskimi archeologami w roli głównej. Teraz nadszedł wyczekiwany moment na premierę kontynuacji serii. Tym razem historia osadzona jest w Meksyku – trzecim co do wielkości kraju Ameryki Północnej, o różnorodnej kulturze, urozmaiconych krajobrazach i bardzo wysokim wskaźniku przestępczości. Czy jestem zadowolona z lektury? A może spotkało mnie wielkie rozczarowanie? Nie będę Was trzymać dłużej w niepewności i od razu napiszę, że jest MOC! W moim mniemaniu wykonano naprawdę kawał porządnej roboty.

    Fabuła zaczyna się w momencie, kiedy dziesięciometrowej średnicy meteoryt uderza w kompleks wypoczynkowy niedaleko miasta Ciudad Juarez w Meksyku, gdzie na wakacjach przebywa słynny archeolog Tim Mayer wraz ze swoim przyjacielem Dariem Argento z Bernisches Historisches Museum. 

''W pewnym momencie Dario, który miał założone przyciemniane okulary, zauważył dziwny obiekt na niebie.
– Widzisz to? – zapytał, wskazując palcem do góry.
– Co? – Tim wybudził się z drzemki. Zmrużył oczy, przyłożył rękę do czoła i zauważył niewielki świetlisty obiekt na niebie, który był zbyt blisko słońca, aby zobaczyć go wyraźnie bez okularów przeciwsłonecznych.
– Nie masz wrażenia, że to się zbliża? – Dario wstał z leżaka i stanął na brzegu basenu. Mayer podniósł się i dołączył do kolegi. Z niemałym zainteresowaniem obserwowali świecący na niebie punkt. Po kilkunastu sekundach nie mieli już wątpliwości, że spadający obiekt się powiększa.
– Sądzisz, że spłonie w atmosferze? – zapytał Tim.
– Mam taką nadzieję – odrzekł zaniepokojony Dario.
Mężczyźni odczekali kolejne dwie minuty, obserwując dziwne zjawisko. W pewnym momencie zauważyli, że obok nich zebrał się spory tłum ludzi. Wszyscy, zamiast wypoczywać przy basenie, gapili się w niebo.
W pewnym momencie wśród zgromadzonych pojawiły się pierwsze okrzyki w języku hiszpańskim.
– On w nas uderzy![...] W pewnym momencie jego blask był tak wielki, że przyćmił nawet palące słońce. Kilkanaście sekund później nastąpiła hekatomba.''

    Ginie wielu niewinnych ludzi, sporo zostaje rannych, a reszta próbuje jakoś wydostać się z tego piekła. Niestety nie jest to takie proste, ponieważ w promieniu kilku kilometrów od katastrofy uszkodzeniu ulegają wszystkie urządzenie elektryczne, zaś wojsko i siły rządowe Meksyku szczelnym kordonem otaczają obszar zniszczenia, wprowadzając bezwzględną kwarantannę wśród żyjących ofiar. Co z tego wyniknie? Czy uda się ocalałym wziąć sprawy w swoje ręce i wrócić do normalności? Jaką cenę przyjdzie im za to zapłacić?

    Ta książka to istna petarda, która w niczym nie ustępuję zagranicznym bestsellerom. Jest doskonale przemyślana, zrealizowana z dużą starannością i z dbałością o każdy szczegół. Nie skupia się na jednym wiodącym motywie, lecz zawiera  wiele wątków, które się wzajemnie przenikają, tworząc niejednoznaczne, wielowarstwowe dzieło o dużym ładunku emocjonalnym. W rezultacie oprócz monitorowana skutków kataklizmów po spadku kosmicznej skały, odkrywamy ściśle tajne rządowe laboratorium, w którym prowadzone są badania na dzieciach, a także jesteśmy świadkami krwawych porachunków pomiędzy dwoma gangami narkotykowymi o strefy wpływów oraz bezwzględnej gry o władzę wśród wysoko postawionych polityków i służb wywiadowczych (CIA i CISEN). A nad tym wszystkim unosi się nie lada zagwozdka – dlaczego dwadzieścia pięć lat temu dokładnie w to samo miejsce uderzył identyczny meteoryt? Uprzedzam, rozwiązanie tej zagadki wcale nie jest takie oczywiste, jak się wydaje. Jesteście gotowi, aby podjąć to wyzwanie? 

''Dwadzieścia pięć lat temu dokładnie w to samo miejsce uderzył inny meteoryt Powstała wówczas wielka dziura. Ponieważ tereny te były niezamieszkałe, niewiele osób o tym mówiło. Nikt nie ucierpiał. Przyjechali rządowi – ciągnął Enrique – i zabrali kamień. Dwa lata później postawiono tu fundamenty pod nowe hotele.''

    Zazwyczaj nie lubię, kiedy przez powieść przewija się mnóstwo bohaterów, bo czasem trudno się połapać, kto jest kim. Jednak w tym przypadku autor zadbał o  różnorodność i wyrazistość postaci, pokazując ich indywidualny charakter, odmienne punkty widzenia oraz jasno ustanowione pomiędzy nimi relacje. Dzięki temu bez trudu można zwizualizować ich w swojej głowie, a z niektórymi nawet złapać swoistą więź. Wprawdzie pierwsze skrzypce odgrywa tutaj bystry archeolog Tim Mayer, to jednak moją największą uwagę przykuł czternastoletni Jan Matjas. Chłopak nie ma ani matki, ani ojca, a na świat przyszedł dzięki surogatce, która najprawdopodobniej była Polką. Od urodzenia przechodził szkolenia na programistę Zjavy. Jego specjalizacją były algorytmy genetyczne oparte na sztucznej inteligencji, które z czasem stały się celem jego egzystencji. Jako ciekawostkę dodam, iż jest najistotniejszym elementem w całej tej fabularnej układance. Natomiast niemałe kontrowersje wywołuje Frida Acosta – narzeczona Leonarda Santiago, szefa narkotykowego gangu trzęsącego całym północnym Meksykiem, która pod płaszczykiem uroczej, temperamentnej kobiety, skrywa mroczne oblicze, owładnięte nienawiścią i zemstą. Generalnie wszyscy wnoszą istotny wkład w całą historię.

    Niewątpliwą zaletą książki jest potoczysty styl, barwny język oraz plastyczność opisów. Próżno tu szukać szczegółowej charakterystyki prac archeologicznych, przydługich wywodów na temat piramid i zabytków Meksyku, czy mętnych naukowych definicji. Nie brakuje za to rządowych sekretów, przygód, intryg, zdrad, pościgów, strzelaniny, namiętności i nieoczekiwanych niespodzianek. A im dalej w las, tym więcej trupów. Akcja momentami przypomina jakiś upiorny horror, pełen nieobliczalnych szaleńców. Nie wiadomo, komu można zaufać, kto jest jej przyjacielem, a kto śmiertelnym wrogiem. Duży plus należy się również autorowi za realistyczne przedstawienie scen katastroficznych. To musiało być spore wyzwanie, któremu (moim zdaniem) podołał znakomicie. Oczyma wyobraźni widziałam wielki lej w ziemi, niczym po wybuchu ogromnej bomby, języki ognia trawiące zawalone budynki, pokiereszowane osoby chroniące się w różnych szczelinach oraz żołnierzy w kombinezonach izolacyjnych stojących za siatką, odgradzającą teren kompleksu hoteli. Coś naprawdę wstrząsającego. By jednak nie było za słodko, w tej beczce miodu, dodam malutką łyżkę dziegciu. A jest nią zakończenie, które kompletnie mi nie przypasowało. Spodziewałam się innego obrotu sprawy, aczkolwiek zapewne większość czytelników będzie zadowolona, że każdy w końcu dostał to, na co zasłużył. Ja mimo wszystko czuję smutek i niedosyt. 

    Podsumowując: ''Meksykańska hekatomba'' to trzymająca w napięciu i serwująca mocne doznania opowieść o konieczności dokonywania trudnych  wyborów, przyjaźni, lojalności, różnych odcieniach miłości, zdradzie, śmierci i poświęceniu. Ma w sobie coś hipnotyzującego, co nie pozwala się od niej oderwać. Przekonajcie się sami, do czego doprowadziło uczestnictwo w piekielnym eksperymencie zorganizowanym przez rządy Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej i Meksyku. Bez dwóch zdań – doskonały materiał na film akcji.   

 


Skusicie się na powyższy tytuł?

czwartek, 24 czerwca 2021

Warszawska Nagroda Literacka. Znamy już piątkę zwycięzców 14. edycji

Książki laureatki Nagrody Literackiej Miasta St. Warszawy (Nagrody Literackiej Miasta St. Warszawy/ Facebook)

 Na barce zacumowanej na Wiśle ogłoszono w niedzielę wieczorem werdykt jury 14. edycji Nagrody Literackiej m.st. Warszawy


Ogłoszeniu rozstrzygnięcia jurorów przysłuchiwała się publiczność, siedząc na leżakach ustawionych na bulwarach naprzeciwko barki.

Jak co roku nagrodę przyznano w pięciu kategoriach.

A oto werdykt jurorów.
¨Proza: Zyta Rudzka „Tkanki miękkie"

¨ Poezja: Radosław Jurczak „Zakłady holenderskie"

¨ Literatura dziecięca (tekst i ilustracje): Aleksandra i Daniel Mizielińscy „Którędy do Yellowstone? Dzika podróż po parkach narodowych"

¨ Książka o tematyce warszawskiej: Grzegorz Piątek „Najlepsze miasto świata"

¨ Warszawska twórczyni: Joanna Rudniańska

Laureatów wyłoniło jury w składzie: Justyna Sobolewska (przewodnicząca jury), Maciej Jakubowiak (sekretarz sury), Anna Kramek-Klicka, Eliza Kącka, Jarosław Klejnocki, Agnieszka Sowińska oraz Karolina Szymaniak. Nagrody pieniężne otrzymają nie tylko laureaci, ale i nominowani autorzy.

Nagroda Literacka m.st. Warszawy to wyróżnienie, którego historia sięga czasów przedwojennych. Konkurs jest kontynuacją tradycji nagrody o tej samej nazwie, przyznawanej w latach 1926-38, a przerwanej przez wybuch II wojny światowej. Pierwszym jej laureatem był najstarszy syn Adama Mickiewicza - Władysław, ostatnim zaś przed wojną - Leopold Staff.

W nowych edycjach nagrody specjalnym wyróżnieniem jest tytuł – warszawski twórca przyznawany wybitnym pisarzom w szczególny sposób związanych z Warszawą. Pierwszym, w 2008 roku, uhonorowanym tym tytułem był Tadeusz Konwicki. W kolejnych latach tytuł warszawskiego twórcy otrzymali: Józef Hen (2009), Marek Nowakowski (2010), Janusz Głowacki (2011), Janusz Tazbir (2012), Joanna Kulmowa (2013), Wiesław Myśliwski (2014

wtorek, 22 czerwca 2021

Wywiad z M. F. Mosquito

Daria723

Co odczuwa Pani po skończeniu książki? Ulgę, dumę, a może chwilę zwątpienia?

Oj odczuwam wszystko to, co Pani wymieniła i zapewne jeszcze wiele innych emocji mi wtedy towarzyszy.  Najpierw jest oczywiście duma, że udało mi się napisać pewną historię, zwłaszcza, że na początku w ogóle nie sądziłam, że coś z tego wyjdzie. Jest też w pewnym sensie ulga, że skończyłam. Oczywiście po krótkim czasie przychodzi moment, kiedy odczuwam zwątpienie. Czy historia się spodoba? Czy wszystko razem do siebie pasuje, czy to ma sens i czy trafi do czytelnika. 

Natalia | natalia-recenzuje.pl

Gdyby zostały Pani tylko 24 godziny życia i mogłaby Pani w tym czasie robić wszystko oraz mieć wszystko, co by Pani wybrała? Jak wyglądałby ten dzień?

Z pewnością spędziłabym ten czas z rodziną i przyjaciółmi – kiedy jestem z nimi, mam wszystko co dla mnie najcenniejsze. Pewnie nie robilibyśmy niczego wystrzałowego i szalonego - po prostu bylibyśmy razem. 

AnnieK

Co by Pani zrobiła, gdyby wygrała milion złotych?

Oj, najpierw to pewnie nalałabym sobie lampkę wina żeby nieco ochłonąć. A później? Na dzień dzisiejszy pojechałabym na wymarzone wakacje do Włoch, a potem wróciła i otworzyła własne przedszkole, które prowadziłabym zgodnie z pedagogiką Marii Montessori. 

martucha180

Czym dla Pani jest SŁOWO?

Czym jest dla mnie słowo? Słowo jest czymś, co ma wielką moc – niby nic wielkiego, a jednak. Wypowiedziane słowa potrafią ranić bardziej niż ostrze noża, a pisane słowa mogą przetrwać tysiące lat. 

Czy jest jakiś temat w erotyce, którego Pani nie poruszy w swoich książkach? Jeśli tak, to dlaczego?

Myślę, że relacja w trójkącie jest czymś, czego nie poruszę nigdy w swoich powieściach. Kiedyś czytałam taką książkę i okazała się czymś, co zupełnie do mnie nie trafiło. Chociaż jak to mówią: nigdy nie mów nigdy. Życie nie raz mnie zaskoczyło, kiedyś zarzekałam się, że nigdy w życiu nie będę biegać, a teraz uwielbiam to robić. 

Martyna K.

Co najbardziej podoba się Pani na Kaszubach i czy wykorzystuje Pani piękno przyrody w literaturze?

Najbardziej podoba mi się krajobraz, który wręcz zachęca do aktywności fizycznej. Zachęca też oczywiście do relaksu, ja często siadam na tarasie i podziwiam otaczające mnie lasy. Lubię ten spokój, który tutaj jest. Uwielbiam też ludzi, którzy tu mieszkają. Kaszubi są bardzo pomocnymi ludźmi, chociaż mają też niezły charakterek. Oczywiście wykorzystuję piękno przyrody w literaturze, niejednokrotnie wysyłam moich bohaterów na Kaszuby i opisuję tam miejsca, które rzeczywiście istnieją. 

Kinga Grabowska

Zdradzi nam Pani co sprawiło największy problem w czasie pisania swej książki?

Największy problem sprawiły mi opisy, nigdy nie lubiłam ich robić.  Poza tym lubię kiedy wszystko nie jest tak dokładnie, szczegółowo opisane, bo dzięki temu czytelnik może stworzyć sobie własne wyobrażenie. Opisy, zdecydowanie to było dla mnie najgorsze. 

Agnieszka Czarnogórska - NAGRODA

Czy kończąc pisać książkę odczuwa Pani pustkę, czy czuje, że coś Pani zabrano czy jest może wręcz przeciwnie i nie ma Pani oporów przed "oddaniem" książki czytelnikom?

Nie czuję pustki, trochę mi żal, że to już koniec i czas pożegnać się z bohaterami, z którymi spędziłam ostatnie miesiące. Czuję też wielką nadzieję, że czytelnicy pokochają bohaterów, a czytanie tej historii sprawi im tyle radości, ile mi sprawiło jej pisanie. 

Wielu pisarzy skarży się na brak czasu na czytanie książek. Czy znajduje Pani czas na czytanie dla przyjemności i interesuje się dokonaniami "konkurencji" jeśli chodzi o gatunek, który Pani tworzy?

Nad tym ubolewam najbardziej, nie mam już tyle czasu na czytanie co kiedyś. Uwielbiam czytać książki, więc kiedy tylko mogę – czytam. Czytuję przede wszystkim erotyki i kryminały – w zależności od nastroju. Naturalnie interesuję się dokonaniami „konkurencji” chociaż muszę przyznać, że nie miałam jeszcze okazji czytać książki o tematyce mafijnej, których w ostatnim czasie jest tak dużo. Bardzo bym chciała ale niestety brak czasu. Mam swój stosik książek, które mam nadzieję, przeczytam w wakacje. 

Anne18

Książka, której bym nigdy nie przeczytała bądź sama nie napisała to.....

Zawsze daję szansę książce, każdej. Mam zasadę, że zawsze czytam do końca, nawet jeśli dobrnę do połowy i nie widzę sensu – czytam dalej. Czasem okazuje się, że coś naprawdę fajnego wydarzy się na końcu i cała historia zyskuje. 

Tayen

Powieści o ognistej miłości przesycone są uczuciami i emocjami. Dla mnie muzyka jest również językiem emocji. Czy podczas pisania książki towarzyszyła Pani jakaś konkretna muzyka, która mogłaby nas wprowadzić jeszcze głębiej w nastrój książki?

Podczas pisania potrzebuję zupełnej ciszy, abym mogła skupić się na historii, którą tworzę. Było tak od zawsze, kiedy uczyłam się do jakiegokolwiek egzaminu – potrzebowałam ciszy. Chyba wtedy lepiej słyszę swoje własne myśli. 

Seks wciąż jest niestety mocnym tabu w Polsce. Czy w związku z tą postawą napotkała się Pani z negatywnym odbiorem pomysłu na powieść?

Piszę pod pseudonimem i niewiele osób wie, że napisałam książkę. Kiedy zaczęłam pisać – nie mówiłam o tym nikomu. Sądziłam, że po kilku stronach nie będę już miała pomysłu i na tym się skończy. Mój mąż dowiedział się jako pierwszy a moje cudowne przyjaciółki były moimi pierwszymi recenzentkami. Pomysł bardzo im się spodobał i na chwilę obecną nie spotkałam się z negatywnym odbiorem mojego pomysłu ale to pewnie dlatego, że tak niewiele osób z mojego otoczenia o mnie wie.    

Gosia

Dlaczego zdecydowała się Pani akurat pisać ten gatunek??

Przez ostatnie lata czytałam bardzo dużo książek z tego gatunku, po prostu je uwielbiam. Oczywiście wszystko zaczęło się od Grey`a a potem już poleciała lawina. Jestem romantyczką i z radością czytam książki o miłości oczekując szczęśliwego zakończenia. Skoro mówimy o miłości, to również pojawia się seks, który jest jej nieodłącznym elementem. Według mnie erotyka to nie tylko niezliczona ilość namiętnych scen ale też uczucie, które się pojawia.  

Bożena Osowiecka

Internet pełen jest złotych myśli i cytatów na temat książek i czytania, a jaka jest Pani złota myśl dotycząca czytelnictwa?

Książka zabiera nas do zupełnie innego świata, pozwala nam zapomnieć o codzienności i przeżywać emocje razem z bohaterami. Nieraz zdarzało się, że razem z nimi płakałam, śmiałam się i przeżywałam wzloty i upadki. Strasznie mi się to podoba, czytelnictwo daje tak wiele możliwości.

Maite B

Czy jest osoba, przedmiot, rzecz, słowa, gesty lub coś innego - co potrafiłoby Panią przekonać do czegoś niemożliwego, do czegoś co nie jest w Pani stylu, do czegoś, co według Pani zdania jest niewykonania?

Hmm... Po trzydziestce stwierdziłam, że nie ma rzeczy niemożliwych.  Zarzekałam się, że nigdy nie będę biegać. Ja i bieganie? W życiu! A teraz kocham to robić! Morsować też nigdy nie miałam. Oj, mogłabym tak długo wymieniać. Myślę, że do pewnych rzeczy po prostu trzeba dojrzeć. Piszę pod pseudonimem i od początku zarzekałam się, że nigdy się nie ujawnię ale od jakiegoś czasu mówię tylko, że być może kiedyś do tego dojrzeję. 

W imieniu swoim oraz wszystkich Czytelników mojego bloga dziękuję Pani M. F. Mosquito za niezwykle interesujący wywiad.

Laureatowi wyróżnionego pytania serdecznie gratuluję i czekam na maila wraz z podaniem swoich danych adresowych do wysyłki nagrody.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie,
Cyrysia

poniedziałek, 21 czerwca 2021

"Wszystkie kształty uczuć" Edyta Świętek


Kochani, 

22 czerwca pojawi się  kolejne wznowienie powieści "Wszystkie kształty uczuć" Edyty ŚwiętekBardzo serdecznie zachęcam do zapoznania się z tym tytułem. Na zachętę mam dla Was krótki fragment powieści.

Niekochane dzieci

Dawid

   Zakochałem się.

   Czy, aby poczuć coś takiego, wystarczy dziesięć sekund? Tyle bowiem trwała chwila, gdy spoglądaliśmy sobie w oczy.

   Zauroczyły mnie brązowe tęczówki, długie rzęsy, łagodne łuki brwiowe o naturalnym kształcie i ciężkie powieki nieznajomej. Jej spojrzenie było krótkie, ale jakże uważne! Kiedy stała przede mną w kolejce, czułem jej delikatny zapach. Nie ciągnęła za sobą smugi ciężkich perfum, jak niektóre kobiety. Pachniała lekko, świeżo i delikatnie, przywodząc na myśl wiosenne kwiaty.

   Uroda obcej dziewczyny tchnęła wyrafinowaną subtelnością madonny – nie była agresywna i krzykliwa. Podziwiałem delikatne, nieco asymetryczne rysy, ładnie wykrojone usta o uniesionych w górę kącikach nadających jej twarzy pogodny wyraz oraz gęste, ciemne, długie do połowy pleców i lekko falujące włosy. Najbardziej jednak zafascynowały mnie filigranowe przeguby rąk i kostki u nóg – dzięki nim młoda kobieta przywodziła na myśl kruchą, porcelanową laleczkę.

   Poruszający był głęboki smutek, który dostrzegłem w jej źrenicach. W chwili, gdy skierowała na mnie wzrok, poczułem, jakby zajrzała mi w głąb duszy.

   Usta podkreślone delikatnym błyszczykiem wyszeptały:

   – Przepraszam.

   Jedenaście sekund wcześniej nadepnęła mi na stopę.

   Później odwróciła się w stronę kasjerki, aby zapłacić za swoje zakupy. Pochłonięta prozaicznymi czynnościami, jakie zazwyczaj odbywają się przy kasie, nie zauważyła, że obudziła we mnie głęboko uśpione uczucia, o istnieniu których nawet nie miałem pojęcia.

   Obserwowałem, jak pakuje sprawunki i podaje kasjerce kartę płatniczą. Chciałem zobaczyć, jak się nazywa. Niestety ekspedientka zasłoniła kciukiem prawie całe nazwisko i imię. Odczytałem tylko: „Kl…ak”, czyli prawie nic.

   Klara? Klementyna? Klotylda?

   Wcześniej chodziłem za nią krok w krok po całym sklepie, niemalże od pierwszej chwili, gdy tylko ją zobaczyłem. To głupie, wiem. Do tej pory nie zachowywałem się w taki sposób, ale nie mogłem oderwać od niej wzroku. Dostrzegłem w tej kobiecie coś, co natychmiast zapragnąłem uwiecznić. Byłaby wspaniałą modelką. Chciałbym kiedyś wyrzeźbić te harmonijne kobiece kształty.

   Nie miałem odwagi, aby ją zagadnąć. Usta odmówiły mi posłuszeństwa. Ostatnim przebłyskiem świadomości zapłaciłem za paczkę chipsów – jedyny produkt, który wrzuciłem do koszyka, aby móc stanąć za nią w kolejce do kasy (chociaż miałem w kieszeni całą listę zakupów) i wybiegłem na parking skąpany w promieniach sierpniowego słońca.

   Całe szczęście, że to nie był hipermarket, a zwyczajny wiejski sklep z kilkoma miejscami postojowymi. Odnalezienie dziewczyny wzrokiem nie nastręczyło mi żadnych trudności.

   Dostrzegłem ją, gdy zamykała bagażnik wysłużonego volkswagena golfa. Nagły podmuch wiatru rozwiał jej bujne włosy. Cóż to był za widok, gdy w brązowych pasmach odbiły się refleksy popołudniowego słońca! Nieznajoma odgarnęła niesforne kosmyki na bok, a później wsiadła do samochodu. Zanim odjechała, zdążyłem zauważyć, że samochód miał krakowskie numery rejestracyjne. Odetchnąłem z ulgą – nie będę musiał szukać jej po całym świecie. Bo w to, że jej poszukam, nie wątpiłem.

   – Kim jesteś? Skąd się tu wzięłaś? Przypadek? Czy może zabłądziłaś w te strony na dłużej? – zapytałem ją w myślach, patrząc, jak znika za zakrętem.

   Spoglądam na paczkę chipsów w ręce i wzdycham. Dopada mnie proza życia – miałem zrobić zakupy.

   Odwracam się, aby pchnąć przeszklone drzwi i widzę w nich moje odbicie zniekształcone przez skazę na szybie. Od razu przypominam sobie powód, dla którego nie zdobyłem się na odwagę, aby zagadnąć tajemniczą brunetkę.

   Jak na trzydzieści cztery lata wyglądam raczej staro. Wokół szarych oczu pojawiły się pierwsze zmarszczki. Siwieją mi włosy – to mnie chyba martwi najbardziej, ponieważ za mocno poskręcanymi długimi pasmami ukrywam nieciekawą twarz. Nie jestem przystojny. Nawet nie jestem przeciętny. Mam za duży nos z niewielkim garbem, licznie i bardzo głębokie blizny po wyjątkowo powikłanej ospie, którą przechodziłem jako nastolatek. Ciężko opadające powieki nadają mi wygląd wiecznie zaspanego. W moim obliczu nie ma absolutnie nic interesującego. Gdybym miał kiedyś strugać figurę Judasza, byłbym dla samego siebie najlepszym modelem.

   Nigdy nie miałem powodzenia wśród dziewczyn. Odkąd sięgam pamięcią, charakteryzowałem się nieśmiałością. Później, po chorobie, było jeszcze gorzej. Blizny skutecznie udaremniały moje kontakty z płcią przeciwną. W czasach szkolnych dziewczęta potrafiły okrutnie ze mnie kpić. Zasłaniałem twarz włosami – czułem się wtedy lepiej. Czasem chciałem stać się niewidzialny, lecz przy moim nieprzeciętnie wysokim wzroście jest to zupełnie niemożliwe. Być może właśnie dlatego Mariusz Kubas wybrał mnie na swojego przyjaciela – potrzebował kontrastu. W tym akurat jestem dobry, ponieważ gdy stoimy ramię w ramię, to on przyciąga spojrzenia kobiet, chociaż jest o głowę niższy i raczej wątły.

   Pierwszy raz w życiu myślę, że chciałbym go choć trochę przypominać. Bylebym nie był pustogłowym matołem, gdyż Kubas często potrafi zaskoczyć mnie bezdenną głupotą.

   Może wtedy miałbym jakąś szansę u tamtej dziewczyny?

   Dlaczego się z nim przyjaźnię, skoro uważam go za matoła?

   Nie wiem. Z przyzwyczajenia, wygodnictwa (mieszkamy blisko siebie), całe życie obok, razem w szkolnej ławce, te same fascynacje (przynajmniej niegdyś), wspólne przygody… Po prostu nie wiem.

   Wchodzę do sklepu. Z kieszeni spranych jeansów wyjmuję pogniecioną kartkę z listą zakupów. Mam niewielkie pojęcie o prowadzeniu domu. Skupiam się na zarabianiu pieniędzy i ułatwianiu życia nie najmłodszej matce. Staruszka dba o mój żołądek i inne potrzeby. Nieustannie suszy mi głowę, że powinienem poszukać sobie jakiejś miłej dziewczyny (ostatnio dziewczyna coraz częściej bywa zastępowana kobietą) i założyć rodzinę, bo przecież ona nie będzie żyła wiecznie.

   Mama nie ma konkretnych oczekiwań co do potencjalnej synowej. Nie musi być piękna, ponieważ jej zdaniem ładne dziewczyny są próżne. Bogactwo ani zaradność też nie są ważne. Byle była mądra i sympatyczna. Ona nie znosi głupoty, a ponadto nie wyobraża sobie, abym przyprowadził jakąś jędzę do domu, który, jako najmłodszy z czterech braci, dziedziczę po rodzicach.

   Nie przestając myśleć o nieznajomej brunetce, machinalnie wkładam do wózka kolejne produkty z listy. Powtarzam w myślach numer rejestracyjny jej samochodu. Na szczęście nie jest trudny do zapamiętania. To jedyny ślad, a ja wciąż czuję determinację, aby spróbować ją odnaleźć. I wiem, że gdyby los jeszcze raz postawił ją na mojej drodze, to nie zaprzepaściłbym kolejnej szansy – spróbowałbym ją zagadnąć. Nawet, gdyby miała mnie wyśmiać.

   Być może dla spokoju sumienia liczę właśnie na to. Kolejny raz udowodniłbym sobie oraz matce, że moim przeznaczeniem jest samotność i nie czeka na mnie nic poza przygodnymi znajomościami oraz szybkim, byle jakim seksem.

Klaudia

   Od trzech dni urządzam się w nowym miejscu. W związku z pracą, którą dostałam w tej niewielkiej wsi opodal Krakowa, przydzielono mi służbowe mieszkanie w szkolnym budynku. Do zagospodarowania mam dwa nieduże pokoje, kuchnię oraz łazienkę wielkości znaczka pocztowego. Prócz tego jest tu nieduża weranda i otoczony tujami taras, gdzie w ciepłe dni będę mogła sprawdzać zadania uczniów albo czytać książki. Gdy podnoszę wzrok wyżej, ponad szpaler iglaków, widzę ciemną linię puszczy. Już cieszę się na wędrówki po wielowiekowej kniei.

   Nareszcie! Po latach tułaczki będę miała własny kawałek świata. I nikt nie będzie mnie kontrolował, grzebał po moich rzeczach, zaglądał mi do chłodziarki!

   Lodówka… Dobry Boże! Ktoś mógłby się popukać w czoło, widząc, z jakim promiennym uśmiechem szoruję używany sprzęt, będący na wyposażeniu mieszkania.

   – Lodówka, lodówki, lodówce, lodówkę… – odmieniam wyraz przez przypadki.

   Popadam w zadumę. Sięgam pamięcią wstecz, w przeszłość oddaloną o miliony lat świetlnych. Z mojej twarzy gaśnie powoli uśmiech, to nic nadzwyczajnego, nie zwykłam uśmiechać się nazbyt często.

   Ja i moje rodzeństwo byliśmy notorycznie głodni. Ciotka kupowała chleb i serek topiony lub sadło, które topiła na smalec. Smażyła ohydne powidła z zielonych pomidorów. Niekiedy gotowała kapuśniak. Domowe menu sprowadzało się do kapuśniaku (dzisiaj nienawidzę tej zupy, przywołuje okropne wspomnienia z dzieciństwa) oraz kilku tanich i prostych potraw. To jedzenie zupełnie nam nie służyło. Wszyscy byliśmy wychudzeni jak szczapy.

   Jako nastolatka miałam skłonności do omdleń – zdarzały mi się bardzo często i w różnych sytuacjach. Kiedyś zobaczyła to sąsiadka z góry. Ona dobrze wiedziała, co dzieje się w naszym mieszkaniu – na pewno wiele słyszała przez cienki strop i niedomknięte okna. Ciotka była zła, że ta kobieta wciąż nas podsłuchuje.

   Za którymś razem sąsiadka postanowiła zainterweniować. Zeszła do nas z wyżyn swojego piętra. Rozsiadła się w fotelu i spojrzała na mnie krytycznie znad okularów.

   – Powinna ją pani lepiej karmić, pani Mieciu. To duża dziewczyna i już dojrzewa. Jak będzie kiedyś żyła z chłopem? Nie da rady, nie będzie miała sił.

   – A co ja na to poradzę – warknęła ciotka – skoro tak wybrzydza przy jedzeniu?! – Tutaj skrzywiła się szpetnie i zaczęła mnie przedrzeźniać. – Tego nie będę, tamtego nie będę! Jak francuski piesek!

   – No, to zamiast kupować nowy telewizor, pani Mieciu, może by pani kupiła dzieciom szynkę? – zasugerowała kobieta.


Skusicie się?

niedziela, 20 czerwca 2021

Konkurs fotograficzny :)

 

Moi Drodzy,

 Wawa Info jest jednym z patronów medialnych 14. Nagrody Literackiej m.st. Warszawa i ogłasza konkurs na zdjęcie jednej książki, wybranej przez siebie z spośród nominowanych tytułów.

Wybrane zdjęcia zostaną opublikowane na profilu Nagroda Literacka m.st. Warszawy na Facebooku oraz na profilu Wawa Info. Nagrodą dla autorki lub autora najciekawszego zdjęcia będzie zestaw książek laureatów nagrody (zwycięzców poznamy już 20 czerwca).

Konkurs trwa do końca miesiąca, czyli do 30 czerwca do godziny 23:59, zgłoszenia należy wysyłać na adres wskazany w regulaminie konkursu ->


Życzę powodzenia!



Kto z Was się skusi?