Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

środa, 2 czerwca 2021

''Dama z blizną'' Izabela Szylko - FRAGMENT POWIEŚCI

Moi Drodzy,
10 czerwca odbędzie się premiera powieści ,,Dama z blizną'' Izabeli Szylko. To bez wątpienia najgorętszy kryminał tego lata! Na zachętę mam dla Was krótki fragment powieści:
    Obudził ją chłód. Jej ciałem wstrząsnął nagły dreszcz i wtedy poczuła, że ból rozsadza jej skronie. Po chwili zaczął rozlewać się również na inne części ciała. Najbardziej uwierał kręgosłup, leżała na czymś twardym, z jakąś wypukłością pośrodku. Chciała zmienić pozycję na wygodniejszą, ale nie dała rady. Nie mogła
poruszać rękami ani nogami, nie miała też sił, żeby podciągnąć całe ciało.
    Przypomniała sobie stadko dalmatyńczyków biegających po podłodze furgonetki, a zaraz potem twarz mężczyzny z supermarketu. Znów zadrżała. Minęło kilka długich chwil, zanim odważyła się otworzyć oczy.
    Nad swoją głową zobaczyła świecącą słabym światłem żarówkę żarową starego typu zawieszoną na kablu, tylko w metalowej oprawce. Była umieszczona tak nisko, że bez trudu dostrzegła na niej drobne kropeczki pozostawione przez muchy. Żarówka musiała tu wisieć od wielu lat.
    Leżała na stole, którego blat wykonany był chyba z jakichś starych drzwi, połączonych pośrodku drewnianą listewką. To ona wpijała się w jej plecy i powodowała ucisk.
    Ręce rozłożone były na tyle szeroko, że ból w nienaturalnie naciągniętych stawach barkowych zaczynał powoli stawać się o wiele bardziej dokuczliwy niż ból w kręgosłupie. Nadgarstki spętane skórzanym rzemieniem przywiązane były do grubych, metalowych haków wkręconych w drzwi. W podobny sposób przymocowano do blatu jej szeroko rozłożone nogi.
    Była zupełnie naga. Jej ciałem wstrząsnął kolejny dreszcz. Nie wiedziała już, czy to była reakcja organizmu na przenikliwy chłód, na rozlewający się po całym ciele ból, czy po prostu uświadomiła właśnie sobie, w jak beznadziejnym położeniu się znajduje.
    Musiała zostać zamknięta w piwnicy i to w głębokiej, bo temperatura na pewno nie przekraczała piętnastu stopni. W takim miejscu raczej nikt by nie zakładał klimatyzacji, a zresztą nie było słychać, aby pracował wentylator. O tym, że znajduje się pod ziemią, w wilgotnym miejscu, świadczył też zapach stęchlizny i butwiejącego drewna, z wyczuwalną nutą kiszonej kapusty.
    Pomieszczenie o wielkości około piętnastu metrów kwadratowych wydawało się niskie i nie było w nim okien. Pod ścianami ustawiono drewniane półki zbite z nieheblowanych desek, na których stały jakieś rupiecie i kilka zakurzonych słoików z ogórkami. W kącie zauważyła dwie drewniane beczki, tak stare, że obejmujące je obręcze dawno przerdzewiały, a między deszczułkami widać było wyraźne przerwy. Nie zauważyła wejścia do piwnicy, zapewne znajdowało się za jej głową.
    Nagle usłyszała za sobą jakiś ruch.
    – Obudziła się ślicznotka – usłyszała. – Jakże się cieszę. Długo na ciebie czekałem.
    Mężczyzna z supermarketu wyłonił się z cienia i ustawił tak, żeby Adela Dobosz dobrze go widziała.
    – Jak się czujesz?
    Adela otworzyła usta, ale nie mogła nawet poruszyć językiem. Odniosła wrażenie, że jest tak samo unieruchomiony jak reszta ciała.
    – No tak – roześmiał się. – Głupie pytanie.
    – Rozwiąż mnie – udało jej się wyksztusić.
    – Spryciara. Będę miał z tobą o wiele więcej zabawy, niż się spodziewałem.
    – Boli – wyrzęziła.
    – Cierpienie jest rzeczą ludzką. Jeśli ja mogłem cierpieć, to tobie też się coś od życia należy. Dużo się nacierpiałaś w życiu?
    Zaczęła odruchowo przeczesywać zasoby swej pamięci w poszukiwaniu
jakiegoś przeżycia, traumy, którą mogłaby rzucić na szalę, by zyskać jakąś kartę przetargową. Nic nie przyszło jej do głowy. Chyba rzeczywiście do tej pory cierpienie ją omijało.
    Jej milczenie odebrał jako odpowiedź.
    – No widzisz. To teraz przyszedł twój czas.
    – Dlaczego? – zapytała tylko.
    – Myślisz, że jesteś lepsza ode mnie? Że możesz sobie ze mnie drwić bezkarnie? Zwodzić mnie, obiecywać, a potem rzucać w twarz bukietem róż?
    – Jakich róż? Ja przecież pana w ogóle nie znam! – Adela przez chwilę chwyciła się naiwnej myśli, że może trafiła tu przez jakąś koszmarną pomyłkę.
    – Ciii… Tak ci się tylko wydaje. – Mężczyzna od razu rozwiał jej nadzieje. – Co z tego, że nigdy wcześniej mnie nie widziałaś, skoro zachowałaś się tak, jakbyś znała mnie od dawna i od dawna chciała mnie upokorzyć?
    – Przecież ja nic nie zrobiłam – zaprotestowała, chociaż zdawała sobie sprawę, że jej sytuacja jest beznadziejna. To przecież świr, z którym żadne dyskusje nie mają sensu.
    – Wystarczy, że udałaś, że nie istnieję. A przecież jestem, prawda? Wszystkie jesteście takie same. Wszystkie udajecie, że nie istnieję. I wszystkim wam się wydaje, że ujdzie to wam bezkarnie.
    – Ale ja naprawdę nic panu nie zrobiłam. – Adela spróbowała jeszcze raz, już tylko po to, żeby zyskać na czasie. Ale ile mogłaby dzięki temu zyskać? Minutę życia? Pięć? Tacy ludzie uwielbiają opowiadać o sobie. Jeśli sprowokuje mężczyznę do zwierzeń, może uda się przynajmniej odciągnąć to, co zaplanował, a w tym
czasie Marek na pewno zacznie jej szukać. – Czy mogłabym jakoś pomóc? – zaproponowała.
    Roześmiał się chrapliwie.
    – Wiedziałem, że będę miał z tobą niezłą zabawę. Chcesz się zabawić w psychoterapeutkę? Niestety, nie mam tutaj kozetki.
    – To nie zabawa. Nie wszystkie kobiety są złe. Trzeba tylko znaleźć do nich odpowiednie podejście.
    – Przydałoby się trochę pokory.
    – Mam się przyznać do winy w imieniu wszystkich kobiet?
    – Za późno na wyznanie win. Kara już została zasądzona. Teraz trzeba ją wykonać.
    Mężczyzna uśmiechnął się i wyjął z kieszeni kurtki brzytwę.
    – Od tego zaczniemy – wyjaśnił rozkładając ostrze i pochylając się nad twarzą Adeli.
    Szarpnęła się i krzyknęła.
    – Jak będziesz krzyczeć, zacznę od twojej szyi. Jeśli będziesz grzeczna, może pozwolę ci jeszcze trochę pożyć. Zresztą, mogłabyś krzyczeć do woli, i tak cię tutaj nikt nie usłyszy, tylko ja po prostu nie lubię hałasu.
    Szybkim ruchem przeciągnął brzytwą wzdłuż jej policzka. Linia cięcia natychmiast zabarwiła się na czerwono. Adela stłumiła w sobie krzyk.
    – Grzeczna dziewczynka. Zasłużyłaś na nagrodę.
Sięgnął do jednej z półek po metalowe pudełko, które zaskrzypiało cicho, gdy otwierał pokrywę. Potem wyjął strzykawkę z igłą.
    – Będzie fajnie – wyjaśnił, widząc przerażenie w jej oczach.
    Mężczyzna wbił igłę w żyłę Adeli i wycisnął zawartość strzykawki.
    – A teraz to, co najbardziej lubisz, prawda?
    W jednej trzeciej długości stołu, na którym leżała Adela umieszczone zostały zawiasy. Mężczyzna zwolnił klin łączący obie części blatu i opuścił dolną cześć tak, by nogi Adeli zwisały swobodnie.
    A potem zdjął spodnie.

Zaintrygował Was powyższy fragment powieści? Zamierzacie poznać bliżej ,,Damę z blizną''?

16 komentarzy:

  1. Ta książka już obiła mi się o oczy w przestworzach Internetu. I mimo tego, ze na pewno znajdzie wielu czytelników to nie, jak na razie do niej nie ciągnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fragment zwiastuje ciekawą lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fakt - lektura wydaje się być ciekawa. Ale teraz mnie do niej nie ciągnie.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Będę musiała przeczytać całość.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czuję się właśnie zaintrygowana, dziękuję za dodanie tego fragmentu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fragment faktycznie dość ciekawy, ale to nie moje klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wybrałaś mocny fragment. Świetna książka, którą także będę zachęcać fragmentem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja :) Blogger spłatał mi figla i publikowałam komentarze jako anonimowa osoba :)

      Usuń
  8. Myślę, że ta książka mogłaby mi się spodobać :D
    Być może skuszę się przeczytać :D Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Udało mi się zdobyć książkę z autografem. Będzie się czytać. :)

    OdpowiedzUsuń

Zaglądaj, czytaj, przegryzaj moje słowa, ale wychodząc, zostaw po sobie niezatarty ślad swojej obecności...