Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

niedziela, 3 października 2021

''LINA'' ANNA DAN #czytamlegalnie - prawo autorskie i piractwo

 

Moi Drodzy,
8 października na legimi w zakładce "darmowe ebooki" w formacie mobi, epub i pdf - będziecie mogli całkowicie bezpłatnie pobrać ''Linę'' najnowszą powieść Anny Dan. Ta książka jest przygotowana w całości staraniami autorki i wydana w formie darmowego ebooka. Autor jest jedynym podmiotem, który może podjąć decyzję o zrzeczeniu się wynagrodzenia. 


Klika słów od Autorki:

    Nikt nie może zdecydować za mnie i wrzucić moich książek za darmo do sieci. Nikt nie może rozporządzać cudzą własnością. Ta książka, tak samo jak każda inna, jest opatrzona znakiem © i strzeżona prawem autorskim.

    Przy mojej poprzedniej książce, ''Solo'', nie podjęłam decyzji o darmowej publikacji, a jednak wrzucono  ją do sieci, żeby każdy mógł ją sobie pobrać za darmo. To nic innego jak akt hejtu i przemocy względem mnie. To kradzież mojej własności intelektualnej i naruszenie prawa.

    Napisanie, wydanie i wypromowanie książki wymaga setek godzin pracy wielu ludzi. Ci, którzy nielegalnie udostępniają książki w serwisach darmowego hostingu plików typu chomikuj.pl, docer.pl, doci.pl, a także ci, którzy je za darmo pobierają, niweczą tę pracę.

    Zapytasz, w jaki sposób udostępnienie tej książki za darmo ma pomóc w walce z piractwem. To się wydaje sprzeczne z logiką.  Nic podobnego. Piraci wciąż używają argumentu, że książki są za drogie, wiec publikując za darmo, wytrącam im oręż z ręki. Można czytać legalnie za darmo – na przykład korzystając z bibliotek. Wiele legalnych, darmowych plików znajduje się na legimi, publio czy virtualo. Można też pobrać książki bezpłatnie z ChmuraCzytania.pl albo Ebooks43.pl.

    W nawoływaniu do legalnego czytania nie chodzi tylko o pieniądze. Chodzi o zasadę, o praworządność, o szacunek. Wielu autorów – od Stephena Kinga po Cory Doctorova –  ma w swoim dorobku książkę opublikowaną niekomercyjnie, bo autorom nie chodzi tylko o pieniądze. To piratom chodzi wyłącznie o pieniądze – i dlatego kradną.

Mam do Ciebie prośbę, Czytelniku.

    Jeśli podobała Ci się ta książka, zarekomenduj albo spraw komuś legalny egzemplarz ''Solo''. Jak mu się spodoba, ''Linę'' będzie mógł czytać za darmo. Czytanie to nie jest czynność dokonywana w samotności. Czytanie to bycie częścią społeczności dzielącej się radością z obcowania z książką. Nie potrafię sobie wyobrazić radości, która bierze się z przestępstwa.

    I stąd moja druga prośba: szerz świadomość legalnego czytania. Tak po prostu, po ludzku.




Poniżej przedstawiam Wam kilka pytań i odpowiedzi dotyczących piractwa książkowego.

 Czy mogę udostępniać e-booki w social mediach?

 Nie. Nie możesz rozdawać na prawo i lewo kupionego pliku. W ten sposób naruszasz prawo i zachęcasz innych do pobierania z nielegalnego źródła, czyli również naruszania prawa. Zgodnie z prawem możesz dzielić się kupioną książką z osobami, z którymi pozostajesz w ścisłych relacjach osobistych. Możesz więc podzielić się e-bookiem (pod warunkiem, że jest legalny) z mamą lub siostrą, ale nie z każdym użytkownikiem Internetu.

Pamiętaj, że nikt w Internecie nie jest anonimowy.

 Podobno tylko ten, kto wrzuca pliki do Internetu, łamie prawo. Pobierający już nie. Czy zatem mogę bezpłatnie pobierać e-booki ze stron oferujących hosting plików?

 Zgodnie z aktualnym orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej nielegalne jest nie tylko udostępnianie, lecz także pobieranie utworów pochodzących z nielegalnego źródła. W sieci funkcjonuje wiele stron, które umożliwiają bezpłatne pobieranie e-booków. Czasem są to pliki, które ktoś kupił legalnie, a potem wrzucił do Internetu. Ponieważ taka osoba nie ma praw do rozpowszechniania danej książki, to pobieranie od niej pliku jest nielegalne. A zatem pobierasz z nielegalnego źródła, czyli twoje działanie spełnia przesłankę TSUE.

 Czy mogę zrobić z książki słuchowisko albo inscenizację albo przetłumaczyć książkę, której nie ma po polsku, i udostępnić potem nagranie albo plik tłumaczenia w Internecie? Zaznaczam, że nie czerpię z tego żadnych korzyści finansowych.

 Niestety nie. Ludzie często mylą brak korzyści z legalnością, a to nie ma ze sobą nic wspólnego. Słuchowisko, tłumaczenie czy adaptacja sceniczna to dzieła ZALEŻNE. To oznacza, że nie mogłyby powstać, gdyby nie istniała książka oryginalna, a ich rozpowszechnianie ZALEŻY od zgody autora książki oryginalnej. A zatem, rozpowszechnianie dzieła zależnego bez zgody autora jest nielegalne. Nie ma znaczenia, czy na tym zarabiasz, czy nie. Autor mógłby sprzedać prawa do tłumaczenia albo słuchowiska, więc Twoja działalność przyczynia się do jego utraconych korzyści.

 Jak prosto sprawdzić, czy korzystam z książek legalnie?

W międzynarodowym prawie autorskim funkcjonuje tzw. test trójstopniowy. Sprowadza się on do trzech przesłanek, zgodnie z którym korzystanie z utworu jest legalne:

1)  korzystanie w ramach wyjątkowego przypadku określonego w ustawie (np. dozwolony użytek osobisty, prawo cytatu),

2) nienaruszanie normalnego korzystania z utworu,

3) nieprzynoszenie nieuzasadnionego uszczerbku interesom uprawnionego (autora, wydawcy).


Rozporządzając książką, zadaj sobie zatem kilka pytań:

a) czy osoba, od której pożyczyłem e-booka, jest mi faktycznie bliska i zrobiła to z uwagi na łączące nas relacje? I czy jej e-book pochodzi z legalnego źródła?

b) czy z kupionych legalnie książek nie robię własnych audiobooków albo PDF-ów i nie dzielę się nimi dalej w sieci?

c) czy kupiłem e-booka w sklepie, który jest wiarygodny i pobrał ode mnie opłatę (której część będzie stanowić wynagrodzenie autora)?

Znane na bookstagramie zjawisko wędrówki egzemplarza, zwane Book Tourem, mieści się jeszcze w granicy legalnego korzystania. Ale wrzucenie e-booka na grupę fejsbukową już nie.

 Czy mogę nagrać książkę i wrzucić własny audiobook na YouTube?

 Nie. Takie działanie nie jest zgodne z prawem. Publikowanie audiobooka wymaga pozyskania od autora czy wydawcy prawa do korzystania z tekstu książki. Nie możesz zatem samodzielnie, bez odpowiedniej zgody nagrywać własnych audiobooków z książek i udostępniać tych nagrań w Internecie. Takie działanie powoduje, iż autor nie dostaje swojego wynagrodzenia za wydaną książkę oraz naraża Cię na odpowiedzialność karną.

 Czy mogę wykorzystywać fragmenty książek we własnych publikacjach?

 Zgodnie z prawem można wykorzystywać fragmenty książek bez zgody twórcy lub wydawcy wyłącznie w ramach prawa cytatu. Z prawa cytatu można korzystać wyłącznie wtedy, jeśli Twoja publikacja mieści się w ramach wyjaśniania, nauczania, analizy krytycznej lub naukowej. Jeśli bez zgody uprawnionych opatrzysz swoją publikację cytatami z innych książek, które nie są w tej publikacji konieczne, a stanowią jedynie ozdobniki czy urozmaicenie, to naruszasz prawo. Cytować możesz w recenzji, na lekcji w szkole, w artykule naukowym na dany temat. Cytat jest uprawomocniony tylko wtedy, kiedy jest konieczny – kiedy bez zacytowania nie przeprowadzisz analizy czy wywodu naukowego.

 I jeszcze jedna uwaga: sprzeczne z prawem jest tak obszerne cytowanie danego utworu, że nie będzie już konieczne zapoznanie się z jego oryginałem. Nie można zatem traktować prawa do cytatu tak, że po przeczytaniu Twojej publikacji, nie trzeba będzie już sięgać po książkę oryginalną.

 Wielu ludzi sprzedaje używane książki na allegro albo OLX. Czy mogę sprzedawać przeczytane e-booki?

 Sprzedaż e-booków w sklepie jest świadczeniem usługi, a nie sprzedażą egzemplarzy. Prawo autorskie działa tak, że w momencie sprzedaży fizycznego egzemplarza książki przez podmiot uprawniony (autora, wydawcę) następuje tzw. wyczerpanie prawa i dalej nabywca może rozporządzać fizycznym egzemplarzem jak swoją własnością. Wyczerpanie prawa nie następuje przy sprzedaży ebooka, ponieważ nie jest to de facto sprzedaż, lecz usługa (licencja), a przedmiot tej transakcji jest niematerialny.

 Słowem: gdy już raz kupisz e-booka, jego dalsza odsprzedaż nie jest możliwa. E-book nie jest materialnym egzemplarzem. Nabywając go, kupujesz nie towar, lecz usługę.

 Czy jeśli kupię kserokopie książek, to takie działanie będzie legalne?

 Nie wolno sprzedawać kserokopii książek. Dokonując zakupu tego rodzaju sprawiasz, iż autor nie dostaje wynagrodzenia za wydaną książkę. Często kseruje się książki pochodzące z bibliotek. To przynosi uszczerbek autorom, ponieważ od książek wypożyczanych w bibliotece autorzy również otrzymują wynagrodzenie. Nazywa się to Public Lending Right. Lepiej więc wypożyczyć, niż kupować ksero.

Kserokopie książek możesz wykonać na użytek osobisty – czyli możesz skserować sobie kupioną albo wypożyczoną książkę, żeby samemu z takiej kserokopii korzystać, ewentualnie udostępnić ją osobom pozostającym z Tobą w związku osobistym lub ścisłym stosunku towarzyskim. Nielegalne jest jednak masowe kserowanie książek.

 Skoro to jest nielegalne, to dlaczego tylu ludzi to robi?

 Ludzie nie czują, że postępują źle, bo zbudowali sobie całą narrację, która usprawiedliwia ich postępowanie. Oto co się składa na „mentalność pirata”:

„Okraść wydawcę to co innego niż okraść człowieka”.

„Jedno pirackie pobranie nikomu nie zaszkodzi”.

„Lepiej być cwaniakiem niż frajerem”.

„Udostępnianie plików za darmo to promocja autora”.

„Nielegalne czytanie to też czytanie, więc trzeba się cieszyć, że ludzie w ogóle czytają, gdy czytelnictwo upada”.

To nie są prawdziwe argumenty, to jest racjonalizacja kradzieży. A kradzież jest zła. Tak było za czasów Hammurabiego i tak też jest dzisiaj.

Zanim pobierzesz darmowy plik, zastanów się. Jeśli jest to książka, którą można kupić w sklepach oferujących ebooki typu publio, virtualo, legimi, to darmowa wersja jest zwykle nielegalna. Jeśli ją pobierzesz, naruszysz prawo. Jeśli wrzucisz swój własny, legalnie nabyty egzemplarz do sieci, również naruszysz prawo. Każda transakcja w sieci zostawia ślad. A Ty zasilasz grono ludzi o „mentalności pirata”.

Pewnego pięknego dnia możesz otrzymać wezwanie i nie będzie to copyright trolling, czyli ulubione pojęcie piratów, które ma ludziom zamydlić oczy i ukryć istotę rzeczy. Będzie to zwykłe postępowanie prawne. Powstaje coraz więcej coraz prężniejszych organizacji i kancelarii specjalizujących się w egzekwowaniu prawa autorskiego.

18 komentarzy:

  1. Autorka wychodzi z ciekawą inicjatywą. Jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja także jestem pełna podziwu dla Autorki, że zdecydowała się na tak wspaniałe przedsięwzięcie.

      Usuń
  2. Jak najbardziej, popieram inicjatywę autorki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Również popieram inicjatywę Autorki. Szczytny cel, szczytna sprawa. Pozdrawiam Cyrysiu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super inicjatywa. Do tego świetnie, obszernie i jasno wszystko wyjaśnione.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo podoba mi się ta inicjatywa autorki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem bardzo na tak z inicjatywą autorki. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety w Polsce w dziedzinie prawa autorskiego jest jeszcze wiele do zrobienia. Sama padłam ofiarą kradzieży zdjęć i treści z mojego bloga. Własność intelektualna to wciąż dla wielu ludzi abstrakcja.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawy wątek. Uważam, że prawo powinno być przestrzegane w każdym zakresie. Piractwo to kontrowersyjny temat.

    OdpowiedzUsuń

Zaglądaj, czytaj, przegryzaj moje słowa, ale wychodząc, zostaw po sobie niezatarty ślad swojej obecności...