Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

czwartek, 25 listopada 2021

Wywiad z Grzegorzem Dziedzicem

Daria723

Czy gdyby istniał wehikuł czasu przeniósłby się Pan wstecz? A może jednak w przyszłość?

GD: Nie sądzę, żebym chciał przenosić się w czasie, bo moje życie tu i teraz jest satysfakcjonujące. Jeśli już, to przeniósłbym się na kilka dni do czasów i miejsc, które opisuję, czyli do Chicago sprzed stu lat. W ten sposób poczułbym panujący tam klimat i zaoszczędził sobie sporo czasu spędzanego na reasearchu.

Jakie jest Pana najpiękniejsze wspomnienie?

GD: Moje najpiękniejsze wspomnienia związane są z podróżami i odkrywaniem nowych miejsc. Doświadczyłem w życiu kilku chwil, kiedy piękno i majestat przyrody na chwilę odebrały mi mowę. Dlatego nie przestaję podróżować. Jestem uzależniony od zachwytu nad pięknem świata. Żałuję tylko, że mam na podróże tak mało czasu.

Martucha180

Czym jest dla Pana SŁOWO?

GD: Słowo jest dla mnie przede wszystkim sposobem na życie. Jako terapeuta, zarabiam rozmawiając z ludźmi, wcześniej, jako dziennikarz też utrzymywałem się ze słowa, choć głównie pisanego. Teraz dołożyłem do tego pisanie książek, więc znowu – klejenie słów w zdania i opowiadanie historii to mój kolejny sposób na eksploatację słowa dla własnych potrzeb.

Jestem uzależniona od książek. Ostatnio czytam nawet na przystanku autobusowym, bo szkoda mi czasu. Jaką terapię można by zastosować w przypadku takiego uzależnienia?

GD: Proszę czytać tylko dobre książki :) Dopóki nie zaniedbuje Pani swoich obowiązków, dbania o siebie i relacji z ludźmi, nie ma się czego obawiać.

Anne18

Czy Pana zdaniem istnieje coś takiego jak książka idealna?

GD: Myślę, że żaden człowiek nie jest w stanie stworzyć dzieła idealnego. Nie sądzę też, że chciałbym przeczytać idealną książkę. Być może takie książki będzie pisała wkrótce sztuczna inteligencja. Książka musi mieć w sobie element ludzki, z ludzką niedoskonałością i chropowatością. Wolę prawdę i szczerość niż doskonałość. Lubię książki, od których nie mogę się oderwać, które mnie niepokoją i wzbudzają silne emocje. I które nie nudzą, a doskonałość jest nudna.

Jest Pan psychoterapeutą, więc zapytam. Która grupa zawodowa/ wiekowa Pana zdaniem będzie po ustaniu pandemii najbardziej potrzebować wsparcia właśnie psychologa/psychoterapeuty?

GD: Pandemia największe szkody emocjonalne wyrządziła dzieciom i młodzieży. Zdalne nauczanie w separacji od rówieśników zakłóciło naturalne etapy rozwojowe u dzieci. Dlatego obserwujemy teraz oblężenie gabinetów psychoterapeutów przez pacjentów w wieku szkolnym. Oczywiście nie tylko ta grupa wiekowa ucierpiała psychicznie na pandemii. Myślę, że pandemia i towarzyszące jej lęk i izolacja odcisnęły się na psychice wielu ludzi. Człowiek nie może funkcjonować bez kontaktu z drugim człowiekiem. Relacje są podstawą zdrowia psychicznego. A poza tym, terapia jeszcze nikomu nie zaszkodziła.

Unknown

W procesie tworzenia książki występuje wiele osób: redaktorzy, korektorzy, beta czytelnicy. Kto Pana zdaniem jest najważniejszy, oprócz autora oczywiście?

GD: Wszyscy są ważni, bo powstawanie książki to proces. Zaniedbanie na którymkolwiek z etapów tego procesu skutkuje gorszym produktem końcowym. Wydawanie książek to sport zespołowy. To, co teraz napiszę zabrzmi być może jak banał, ale najważniejsi są czytelnicy. Bez czytelników książka to martwy byt. Co komu po książce, której nikt nie chce czytać?

Evek/ewwwek/ewa

Z którym z bohaterów Twojej książki chciałbyś się spotkać na żywo? :)

GD: Trudne pytanie, bo nie ma w "Żadnych bogów, żadnych panów" ani jednej sympatycznej postaci, może poza Zosią. Intryguje mnie główny bohater, czyli Teo Rucki, choć nie sądzę, żeby poświęcił mi więcej niż pół minuty swojego czasu. Najwięcej ciepłych uczuć mam do księdza Romana. Gdyby to było możliwe, zaprosiłbym go do siebie na terapię, żeby zrobił coś ze swoim piciem.

Klaudek884

Czy któraś z Pana profesji wpłynęła bezpośrednio na chęć napisania książki? Jeśli tak, to w jaki sposób?

GD: Zacząłem pisać książkę, kiedy pracowałem jako dziennikarz w „Dzienniku Związkowym”, najstarszej i największej polskojęzycznej gazecie w Chicago. Miałem dostęp do archiwum gazety i chętnie zaglądałem do wydań z początku XX wieku. Okazało się, że polonijna rzeczywistość sto lat temu była zupełnie inna niż ta dzisiejsza. Zrozumiałem, że Polonia wyparła ze świadomości całe okresy historyczne i miejsca na mapie miasta, które kiedyś ją definiowały. Postanowiłem przypomnieć o tych białych plamach i napisałem powieść, która rozgrywa się w miejscach i realiach bliskich ówczesnej rzeczywistości. A że są to realia brutalne i szorstkie, świetnie pasowały do konwencji gotyckiego kryminału retro.

Ew

Skąd pomysł na napisanie książki?

GD: Część odpowiedzi jest zawarta powyżej. Po prostu byłem ciekaw, o czym chicagowska Polonia postanowiła zapomnieć. Okazało się, że o fascynujących kartach swojej historii: pracy w rzeźniach i stalowniach, polskich gangach, wewnętrznych konfliktach, zaangażowaniu Polaków w ruch anarchistyczny i socjalizm, wojnach z innymi grupami etnicznymi, itd. Kiedy dotarłem do faktów, okazało się, że mam gotowe tło do książki. A zostanie pisarzem od dziecka miałem w planach. Postanowiłem te plany zrealizować, szczególnie że polskie Chicago to praktycznie nietknięta literacka nisza.

Czy gdyby Pan miał szansę zmienić jedną rzecz w swoim życiu, co by to było?

GD: Pierwsze, co przychodzi mi do głowy, to że próbowałbym zostać i żyć w Polsce, bo emigracja, pomimo swoich zalet, to rozdarcie i życie w obcym miejscu. Z drugiej strony, nie napisałbym wtedy „Żadnych bogów, żadnych panów”, a moje życie potoczyłoby się zupełnie inaczej. Czyli jednak nie zmieniłbym niczego.

Gosia

Psychoterapeuta to trudny zawód, dlaczego właśnie na niego się Pan zdecydował?

GD: Moim zdaniem górnik, rolnik czy nauczyciel to zawody o wiele trudniejsze. Jeszcze w Polsce chciałem studiować psychologię, ale w końcu wybrałem dziennikarstwo. Psychologię skończyłem dopiero w Chicago. W 2010 roku zacząłem pracować jako terapeuta uzależnień w programie odwykowym stworzonym dla bezdomnych Polaków i tak zaczęła się moja przygoda z terapią. Praca z ludźmi, asystowanie im przy zmianie życia, daje mi poczucie robienia czegoś sensownego. Tego poczucia celowości brakowało mi chociażby w gazecie, gdzie trzeba gonić za newsem, a sens wyznacza data kolejnego wydania. To nie dla mnie, dlatego nie mógłbym żyć tylko z pisania. Potrzebuję czuć się potrzebny. 

Jakie jest Pana największe marzenie literackie?

GD: Na to pytanie odpowiadam zaraz przed premierą mojego debiutu, więc mam takie krótkoterminowe marzenie, żeby moja powieść została zauważona, a nie przepadła w nawale wydawanych książek. A marzenie większe, żeby seria zdobyła czytelników, którzy z niecierpliwością będą czekali na kolejny tom. 

sw882656

Z Pana perspektywy; życie w Polsce czy w Stanach dostarcza więcej emocji i sytuacji godnych ich wykorzystania przez twórców jako literackich pierwowzorów w swoich książkach?

GD: Jeśli chcesz napisać powieść, miejsce nie ma znaczenia, bo wszędzie czają się dobre i warte opowiedzenia historie. Kiedy wyjeżdżałem z Polski ponad 20 lat temu, to był inny kraj niż dzisiaj. Życie było trudniejsze, utrzymanie się było wyzwaniem, a ludzie napędzani byli silnymi emocjami. W Stanach żyje się łatwiej, bo stosunek kosztów życia do zarobków jest korzystniejszy niż w Polsce. Z drugiej strony niektórzy określają Stany mianem „luksusowego obozu pracy”, bo łatwo tu wpaść w pułapkę ciągłego zarabiania pieniędzy. Jaki to wszystko ma wpływ na pisanie książek? Mówi się, że pełny żołądek nie wpływa dobrze na kreatywność i coś w tym jest. Z drugiej strony, nie wyobrażam sobie napisania wiarygodnej książki z akcją w Chicago bez poczucia klimatu tego wyjątkowego miasta. Tak jak trudno jest pisać o emigracji, nie będąc emigrantem. 

Czy tak różnorodna aktywność zawodowa odcisnęła swoje piętno na Pana twórczości i płynących stąd przekazów dla czytelników?

GD: Bez wątpienia odcisnęła. O wiele łatwiej pisze się o rzeczach, których się doświadczyło, czy to w przestrzeni osobistej czy zawodowej. Ja miałem okazję spróbować wielu zawodów. Na początku mojej amerykańskiej przygody pracowałem na budowie, sprzątałem parkingi wypożyczalni samochodów, a potem nauczyłem się fachu płytkarza. Do dziś lubię pracować rękami, bo to konkretne i organiczne. Jestem wdzięczny za te doświadczenia, nie tylko dlatego, że sam potrafię zrobić remont łazienki. W swojej książce piszę o robotnikach. Byłem robotnikiem więc wiem, o czym piszę. Potem pracowałem z bezdomnymi alkoholikami i narkomanami i to doświadczenie też uważam za bezcenne, a w mojej książce przewija się temat uzależnienia. W końcu zostałem psychoterapeutą i codziennie mam okazję poznawać ludzi, ich ból i tajemnice. Oczywiście nie wykorzystuję historii, które słyszę od moich pacjentów, ale wiele z nich jest dla mnie źródłem inspiracji. Wiedza o ludzkiej naturze i jej meandrach z pewnością pomaga w konstruowaniu postaci literackich.

Agnieszka Cz.

Która postać była dla Pana najtrudniejsza do napisania, która ma najwięcej Pańskich cech?

GD: Żadna z nich nie była znacząco trudniejsza od innych, ale chyba najwięcej problemów przysporzył mi kapitan Clayton Trotwood. Może dlatego, że niewiele nas łączy. Przyznam też, że łatwiej jest mi tworzyć postaci męskie niż kobiece, z oczywistego powodu bycia mężczyzną. Większość z pierwszoplanowych postaci mojej powieści ma coś ze mnie. Teodor Rucki to trochę taki ja, gdybym wyłączył lęk i stępił trochę wrażliwość. Z kolei moja ulubiona postać, czyli ksiądz Roman Ogorzałek, też ma sporo moich cech. To wersja mnie, gdybym  życiowo się nie pozbierał. Inne postaci są wzorowane na ludziach, których w życiu spotkałem, ale zaznaczam, że wszelkie podobieństwa do realnych zdarzeń i osób są zupełnie przypadkowe.

Pana wymarzony czytelnik to...?

GD: Taki, który po przeczytaniu mojej powieści nie będzie mógł doczekać się na sequel. Także taki, który wchodzi ze mną w dialog, zgłasza konstruktywną krytykę i jest dociekliwy. Zapraszam Państwa do dyskusji. Najłatwiej znaleźć mnie w mediach społecznościowych. Odezwijcie się, jestem niezmiernie ciekaw Waszych opinii. 

______________________________

Zwycięzcą/zwyciężczynią konkursu jest uczestnik/uczestniczka ukrywający/a się pod nickiem sw882656. 

W imieniu swoim oraz wszystkich Czytelników mojego bloga dziękuję Panu Grzegorzowi Dziedzicowi za niezwykle interesujący wywiad.

Laureatowi wyróżnionego pytania serdecznie gratuluję i czekam na maila wraz z podaniem swoich danych adresowych do przekazania nagrody.

Pozdrawiam Was Wszystkich Serdecznie,
Cyrysia

11 komentarzy:

  1. Gratuluję zwycięzcy. I gratuluję pasjonującego wywiadu. Twórczość Autora Cyrysiu przede mną, ale chyba to się szybko zmieni. Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajna rozmowa wyszła. Dziękuję autorowi za odpowiedź na moje pytania. Gratuluję nagrodzonej osobie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Interesting interview questions, excellent answers, Have a great day.

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka już u mnie, więc cieszę się, że mogłam przeczytać wywiad :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zawsze mnie ciekawią wywiady z osobami, które tyle razy zmieniały kierunek w swoim życiu: najpierw dziennikarstwo, później terapeuta teraz pisarz... :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zalecenia terapeuty wykonam z przyjemnością.

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny wywiad :) Gratulacje dla zwycięzcy :)

    OdpowiedzUsuń

Zaglądaj, czytaj, przegryzaj moje słowa, ale wychodząc, zostaw po sobie niezatarty ślad swojej obecności...