"Bądź osobą dającą wsparcie. Świat ma już wielu krytyków." - Dave Willis ❤

niedziela, 11 lipca 2021

Pocztówki z Portugalii | Jolanta Kosowska | Zaczytani

Moi Drodzy,
 14 lipca odbędzie się premiera powieści "Pocztówki z Portugalii" Jolanty Kosowskiej. Serdecznie zachęcam do zapoznania się z fragmentem powieści:

*  *  *

Olga

To  był dziwny wieczór.  Konrad odwiózł mnie do hotelu  i poczekał, aż wejdę do środka. Pomachał mi na pożegna- nie ręką, przesłał buziaka. Było późno. Siedząca na portierni dziewczyna obrzuciła mnie chłodnym spojrzeniem.

   Boa noite – rzuciłam w jej stronę.

   Boa noite odpowiedziała.

Weszłam do pokoju, wzięłam prysznic, położyłam się do łóżka i nie mogłam zasnąć. Moje myśli krążyły wokół Konrada. Postanowiłam obejrzeć zrobione w Monserrate zdjęcia. Magiczny był ten poranek. Mgła, tajemnica, romantyzm i groza. Niesamowity pałac i jeszcze bardziej niesamowity ogród. Nie dziwię się lordowi Byronowi, że na chwilę tu zamieszkał. To miejsce pasowało do jego twórczości, natury, umiłowania podróży i podbojów miłosnych. Najpierw przerzuciłam szybko zdjęcia z pałacu. Były dobre, ale ja chciałam pooglądać te z ogrodu. Pamiętam wszystko dokładnie. Tuż na wprost wyjścia stała fontanna, a obok niej te przeraźliwie czerwone kwiaty w gazonach. W fontannie pływały różowe nenufary i złote rybki. Zrobiłam tam mnóstwo zdjęć. Przez moment wydawało mi się, że mgły jest więcej. Pamiętam, odwróciłam się w kierunku pałacu. Jego ledwie rysująca się we mgle fasada wydawała się czymś niezwykłym.

Nagle zaczęło mi się wydawać, że widzę postać stojącą dwa metry ode mnie. Powiększyłam zdjęcie. Potem cofnę- łam parę klatek. Teraz widziałam już na każdym zdjęciu od momentu, kiedy wyszłam z pałacu. Tak jakby odkleiła się od pałacowego muru i ruszyła za mną. Przypomniało mi się, że słyszałam czyjeś kroki. Dźwięki tłumione przez mgłę wy- dawały się czymś nierealnym. Myślałam, że wyobraźnia płata mi figle, a teraz widzę, że skradał się za mną jakiś człowiek. Pamiętam, ruszyłam potem ścieżką wzdłuż murów.

  W gęstniejącej mgle widać było szerokie smugi światła padające z rozświetlonych okien. Zaczęłam przerzucać kolejne zdjęcia. Szukałam na nich postaci. Jedna ze smug oświetlała gazon z kwiatami i jakąś rzeźbę. Pamiętam,   że wyrzeźbiona postać wydawała się tak realna, że pra- wie krzyknęłam z przerażenia. Miałam wrażenie, że ktoś bezszelestnie wyłonił się z białej, gęstej mgły i stanął tuż przede mną z groźnie uniesioną dłonią. Wtedy widziałam tylko rzeźbę. Na zdjęciu widziałam rzeźbę i skuloną po- stać człowieka ukrytego za nią. Niech to szlag! Co to za bzdury?! Po co ten człowiek za mną szedł?!

Doszłam do schodów. Stopnie prowadziły w dół, były mokre i śliskie. Ich koniec niknął w gęstej mgle, jakby prowadziły donikąd. Zrobiłam tam kilka zdjęć. Oglądałam je teraz w powiększeniu. Szukałam chowającej się we mgle postaci. Była, stała za pniem drzewa, na którym wisiały tamte rośliny, przypominające dyn- dające trupy. Towarzyszyła mi wszędzie, w ogrodzie różanym i wśród meksykańskich kaktusów, była tuż obok ruin. Towarzyszyła mi przez całą wędrówkę po ogrodach pałacu Monserrate. Pamiętam, że robiłam zdjęcie za zdjęciem. Słyszałam tylko stukot migawki mojego aparatu     i nagle usłyszałam czyjeś korki. Kroki ucichły za węgłem muru. Do moich uszu doszedł szept. Donośny, złowrogi, dziwnie zniekształcony.

  Get out! Nie chcemy tutaj wścibskich obcych! Odwróciłam się w stronę głosu. Pomyślałam, że oszalałam. Mgła, półmrok, ruiny. To wszystko działało na wyobraźnię.

     –   Wynoś się! – usłyszałam ponownie.

Myślałam, że ten głos był wytworem mojej wyobraźni. Teraz zobaczyłam wszystko zupełnie inaczej. Jeszcze raz przerzuciłam zdjęcia w poszukiwaniu tamtej postaci. Mgła, deszcz, półmrok, brak turystów i skradająca się obok mnie postać. Nagle nawet ta kartka włożona za wycieraczki samochodu nabrała innego znaczenia. Ogarnął mnie niepokój. Wstałam sprawdzić, czy zamknęłam na klucz drzwi do pokoju. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła druga. Zawahałam się, ale narastający we mnie niepokój przeradzał się w bezimienny lęk, a po chwili w coraz bardziej namacalny strach. Zadzwoniłam do Konrada. 

Konrad

 –   Słuchaj, Ciapa! – powiedziałem, poklepując psa. – Kompletna klapa. Mózg nie dogadał się z sercem. Sam to wymyśliłem, a czuję się, jakbym miał rozdwojenie jaźni – zdawałem psu relację z minionego wieczoru. – Ty i tak nic nie zrozumiesz.

Nawet nie drgnął. Leniwie otworzył jedno oko. Dwa razy uderzył ogonem o podłogę. Było już późno. Ciapa nade wszystko ceni sobie święty spokój.

Byłem już w łóżku, kiedy zadzwoniła Olga.

  Obudziłam cię? – zapytała.

  Jeszcze nie spałem. Próbuję zasnąć. Coś się stało? – spytałem zaniepokojony.

Nagle dotarło do mnie, że jest druga w nocy. Dziwna pora na telefon. Serce zabiło mi szybciej.

   Leżę w łóżku i oglądam zdjęcia, które zrobiłam dzisiaj przed południem, chodząc po ogrodach pałacu Monserrate – powiedziała Olga.

  Byłaś dzisiaj w Monserrate? zapytałem zaskoczony. – Nic nie mówiłaś.

  Byłam przed południem. Pojechałam do Sintry wcześnie rano w związku z pewnym reportażem, którego już od dawna nie mogę skończyć.

  Piszesz reportaż o Sintrze? zdziwiłem się.

  Nie o Sintrze, a o pewnej rodzinie mieszkającej we Wrocławiu. Taka dziwna historia, która prowadzi w okolice Sintry. Chciałam wykorzystać okazję, że tutaj jestem –wy- jaśniała. Pomyślałam, że może uda mi się coś zrozumieć. Chciałam zrobić to dla siebie. Zapewne nigdy o tym nie napiszę. Taka wiedza dla wiedzy, bardzo mi potrzebna, żeby wytłumaczyć sobie ludzkie postępowanie. Szukam pewnego mężczyzny, który nagle urwał kontakt ze swoją rodziną dukała.

Nic z tego nie rozumiałem, ale miałem wrażenie, że Olga nie chce, żebym zrozumiał.

  Daleko uciekł wszedłem jej w słowo. Musiał mieć jakieś powody. Może nie warto go szukać…

   Może i nie warto – przyznała. – Szukam go sama dla siebie. On nikomu do niczego nie jest już potrzebny. Bywają takie sprawy, które spędzają nam sen z powiek, które chcemy zrozumieć. To jest właśnie taka sprawa.

   I co? – dopytywałem. – Odnalazłaś faceta?

   Nie, jakby się rozpłynął w powietrzu.

   Może go tu wcale nie było? Mieszka spokojnie na przykład pod Krakowem, a Sintra to ściema.

  Tak nie jest. To wiem na pewno… Opowiem ci kiedyś tę historię, ale nie teraz. Teraz jest już bardzo późno. Nie o tym chciałam ci powiedzieć, tylko o Monserrate.

   Bardzo lubię to miejsce wtrąciłem niepewnie.

Nie mogłem zrozumieć, do czego zmierza. Nagle przyszło mi na myśl, że ona po prostu chce ze mną pogadać. Ja też za nią tęskniłem.

   Jeden facet wspomniał mi dzisiaj o tym miejscu. Chciał mnie nawet umówić z jakimś mieszkającym    w Sintrze Polakiem.

  Rozmawiałeś z Brunonem? – zapytałem. – Kupujesz kafelki?

  Nie kupuję kafelków – odpowiedziała zaskoczona. – To z tobą umówił mnie Bruno?

  Na to wygląda parsknąłem śmiechem. Wpadłaś mu w oko.

   Skąd wiesz? – zaperzyła się.

   Sam mi to powiedział. Pamiętasz, jak przerzucił się w trakcie rozmowy na portugalski?

   Pamiętam odpowiedziała. Uraziło mnie to dodała chłodniej.

   Niepotrzebnie stwierdziłem. On na swój sposób jest bardzo nieśmiały. Nie powiedziałby tego nigdy po angielsku, wiedząc, że go zrozumiesz. Mówił, że wyglądasz jak anioł, masz jasne włosy, oczy koloru wód oceanu przy przylądku Cabo da Roca, malinowe usta. Jesteś piękna, powabna i niesamowita… Do tego samotna i zagubiona. Że też się nie domyśliłem! Czekałbym tam do skutku.

   Szkoda, że nie czekałeś zabrzmiało dziwnie poważ- nie i niespodziewanie wzbudziło moją czujność.

   Nie spodobał ci się pałac? – zapytałem zdziwiony. – Jak zechcesz, to pójdziemy tam razem. To niesamowite miejsce.

  Tak niesamowite, że zdołało mnie przerazić.

  Przerazić? Chyba żartujesz.

   To miejsce mnie przeraziło – powtórzyła. – Dzisiaj rano była gęsta mgła zaczęła opowiadać. Ta mgła snuła się po alejkach i pomiędzy drzewami. Szłam z aparatem   i robiłam zdjęcia. Mgła jest czasem ciekawsza od promieni słońca. Otula, nie dopowiada, pozostawia miejsce na wyobraźnię. Tłumi dźwięki i wycisza… Parę razy w trakcie spaceru miałam wrażenie, że słyszę tuż obok siebie kroki, że słyszę trzask gałęzi złamanej czyjąś nogą. Wszystko zrzucałam na karb wyobraźni. Sceneria jak z horroru, zmysły pracują, wyobraźnia dopowiada resztę. W ruinach kościoła usłyszałam szept: Wynoś się! My tutaj nie chcemy wścibskich obcych. Za chwilę weszła do środka francuska para, którą widziałam już wewnątrz pałacu. Pomyślałam, że to zmysły płatają mi figla. Kiedy wróciłam do samochodu, to miałam za wycieraczkę włożoną kartkę z napisem Wynoś się!. Przyszło mi na myśl, że to dlatego, że zablokowałam część drogi wyjazdowej z jednego z do- mów stojących nieopodal pałacu.

  Dlaczego mi tego dzisiaj nie opowiedziałaś? – zapytałem zaskoczony.

   Nie wydawało mi się to ważne odpowiedziała cicho.

   Coś się stało, że nagle zmieniłaś zdanie? – dopytywałem zaniepokojony.

Nie odpowiedziała od razu. Milczenie się przedłużało.

   Coś się stało, kiedy wróciłaś do hotelu? powtórzyłem.

  Właściwie nic takiego. Leżałam już w łóżku. Zaczęłam oglądać zdjęcia, które tam zrobiłam dziś rano mówiła spokojnie, a we mnie niepokój narastał z minuty na minutę.

   I co? – zacząłem ją ponaglać.

  Cały czas ktoś za mną szedł. Ta postać jest widoczna na wielu zdjęciach – mówiła cicho. – Pierwszy raz pojawiła się przy fontannie, kiedy się odwróciłam, żeby zrobić zdjęcie pałacowi otulonemu mgłą. Nie zauważyłam jej wtedy.  Byłam skupiona na robieniu zdjęć. Zobaczyłam  ją dopiero teraz, na fotografii. Wygląda jak gęstsza mgła, jak duch przyklejony do ściany tuż przy drzwiach. Potem towarzyszyła mi już wszędzie. Żeby ją zobaczyć, musiałam tylko trochę powiększyć obraz. Głos, który słyszałam w ruinach kościoła, wydał mi się realny. Inaczej rozumiem też znaczenie kartki włożonej pod wycieraczkę. Wszystko ułożyło mi się w jedną, niezrozumiałą całość i nagle zaczęłam się bać.

   Może nadal to tylko sprawa wyobraźni – powiedziałem, sam nie wierząc w to, co mówię.

Przyjadę do ciebie. Pokażesz mi te zdjęcia.



Skusicie się?

18 komentarzy:

  1. Ja już polecem gorąco tę powieść. Jest mocno wciągająca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam inne książki autorki, więc tę też mam w planach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet nie wiesz kochana, jak bardzo chcę przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fragment ciekawy, jednak chyba nie mój "target" do końca. Pozdrawiam Cyrysiu serdecznie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Brzmi ciekawie, w sam raz na sezon urlopowy. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapowiada się fajna, wakacyjna książka :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chętnie skuszę się na książkę:)

    OdpowiedzUsuń
  8. lekka fajna powieść na leżaczek :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapowiada się idealnie na lato :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapowiada się ciekawa i przyjemna książka 😊

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam serdecznie ♡
    Niestety, nie znam ani książki ani nawet twórczości autorki. Zapowiada się fantastyczna lektura po którą warto sięgnąć. Na pewno będzie przyjemnie :) Historia zachęca do poznania powieści bliżej :) Świetna recenzja!
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam ochotę na tą książkę, możliwa jest ciekawa i zajmująca przygoda!

    OdpowiedzUsuń

Zaglądaj, czytaj, przegryzaj moje słowa, ale wychodząc, zostaw po sobie niezatarty ślad swojej obecności...