Monika Płatek
Czy wierzy Pani w istnienie aniołów?
Jak najbardziej! Wierzę, że każdy człowiek ma przy sobie, do pary, niewidzialnego opiekuna, chociaż podejrzewam, że nasze wyobrażenia na ich temat mogą się okazać chybione… W końcu trudno własnego anioła zaprosić na kawę, wypytać o zainteresowania i przy okazji dokładnie go obejrzeć.
Jaka jest Pani recepta/przepis na szczęśliwe, pełne, udane życie?
Czasem się boję, że wypracuję taką receptę dopiero na starość, kiedy uda mi się zyskać odpowiedni dystans do życia… Tylko, niestety, trudno będzie się cofnąć w czasie. Póki co, staram się dbać o dobre relacje z bliskimi, realizować pasje. Walczę też z samą sobą o to, żeby mieć czas na to, co najważniejsze. To dziwny paradoks, że czas na bzdury mamy właściwie zawsze, a z ważnymi rzeczami bywa różnie…
Elaho
Co według Pani jest najtrudniejsze w pisaniu książek?
Myślę, że dla mnie najpoważniejszym wyzwaniem będzie tworzenie historii, które czyta się lekko i bez zgrzytania zębami, a jednocześnie niosą w sobie jakieś znaczenie dla czytelnika, prowokują do refleksji. Ale bardzo możliwe, że za jakiś czas będę miała zupełnie inną odpowiedź na to pytanie.
Cottonara
Czy dzieciom podobają się Pani ilustracje? Jakie elementy sprawiają Pani największa trudność w rysunkach dla dzieci?
Mam nadzieję, że tak. Cały czas dobrze pamiętam, jakie obrazki podobały mi się, kiedy sama byłam dzieckiem i staram się iść w tę stronę. Trudności się pojawiają, kiedy trzeba skończyć pracę na termin… Samo malowanie sprawia mi frajdę, a jeśli coś nie wychodzi, to zaczynam od nowa.
Lucyna W-l
Czy odczuwa Pani w swoim życiu obecność Anioła Stróża?
Mam wrażenie, że tak. Anioły zawsze były mi bliskie, jako dziecko miałam poczucie, że są tuż-tuż. Jednego z nich podejrzewałam o chowanie się za firanką. A zasypiając, lubiłam sama sobie opowiadać bajki na dobranoc i byłam przekonana, że te szczególnie dobre historie są autorstwa anioła – w końcu na pewno nie wymyśliłabym ich sama!
Judytka Judytka
Po przeczytaniu o czym jest książka moim pierwszym skojarzeniem był film Miasto aniołów, a u Pani skąd pomysł na napisanie książki o aniołach
Oglądałam ostatnio ten film, bardzo mi się spodobał. A jeśli chodzi o moją książkę, to początkowo chciałam napisać historię o trzech przyjaciółkach, które starają się zrealizować swoje plany i napotykają na różne przeszkody. Pomysł, żeby w opowieści pojawili się też aniołowie, przyszedł mi do głowy zupełnie nagle i od razu poczułam, że to jest to!
Monika Płatek
Jest Pani doktorantką wydziału filozofii UW, na co dzień pracuje Pani w bibliotece. Zapytam skąd wziął się pomysł na napisanie książki "Noworoczne anioły"? Czyżby Anioł Stróż maczał w tym palce?
Też się nad tym zastanawiałam… Nie jest to zupełnie nieprawdopodobne. W każdym razie, lubię myśleć, że mój Anioł mógł kibicować tej książce, podczas gdy ja pisałam.
Dorota Falęcka
Co "łatwiej" Pani przychodzi: pisanie tekstów popularyzujących o tematyce filozoficznej, pisanie wierszy czy powieści, a może rysunek? Która z tych czynności przynosi Pani największą radość i spełnienie?
Każda z tych rzeczy sprawia mi frajdę. I z każdą wiążą się wyzwania. W pewnym sensie najłatwiej przychodzi mi rysowanie, bo nie przeszkadza mi wtedy ani obecność innych ludzi, ani nawet grający telewizor. Zdarza się nawet, że jednocześnie pracuję nad jakąś ilustracją i jednym okiem oglądam serial. Z kolei do pisania potrzebuję samotności. O wierszach trudno coś konkretnego powiedzieć, bo pojawiają się same, kiedy chcą. Ale chyba jednak najważniejsze są książki… Pisanie daje największe poczucie wolności. To szansa na stworzenia własnego świata i bohaterów którzy, jeśli się uda, nabierają życia. Możliwości są nieograniczone.
Kasia
Czy pamięta Pan od czego wszystko się zaczęło, ten moment - "napisze książkę", co miało na to wpływ?
O pisaniu marzyłam od dziecka. Do dziś mam w szufladzie stosik pierwszych książek, które moja mama pracowicie przepisywała dla mnie na maszynie do pisania, żebym mogła je zilustrować, zszyć i cieszyć się, że napisałam prawdziwą książkę.
Jak zaczyna Pan pisać książkę, to czy ma już Pan ułożoną w głowie historie od początku do końca, czy tylko jakiś zarys, a dopiero przy pisaniu tworzy się cała reszta?
Wypróbowałam już obie metody. Początkowo próbowałam pisać powieści, tak jak pisze się wiersze – mając tylko bardzo niejasne poczucie, o czym chcę napisać i dużo emocji… Okazało się to karkołomnym zadaniem. Dlatego zaczęłam pracować bardziej metodycznie. Przy „Noworocznych Aniołach” miałam w głowie pomysł na zarys historii i na klamrę, spinającą całość, więc wiedziałam, w którą stronę zmierzam. Miałam też rozpisany, dla bezpieczeństwa, szczegółowy plan z historiami poszczególnych postaci… Nie bardzo się przydał, bo moi bohaterowie co i rusz mnie zaskakiwali i nie potrafiłam ich do niczego zmusić; a już na pewno nie do postępowania zgodnie z planem.
Czy bohaterki "Noworocznych aniołów" lubią czytać książki lub powielają Pani pasje?
Zuzanna pasjonuje się malarstwem, Matylda próbuje pisać, a Anka jest uparta jak wół w dążeniu do celu… Więc tak, podzieliłam się z nimi moimi pasjami. Dorzuciłam też trochę nowych. Scena, w której bohaterka czyta książkę, też znalazła miejsce w powieści.
Falasa Falasa
Czy na co dzień odczuwa Pani obecność aniołów wokół siebie?Jaki jest Pani stosunek do anielskich stworków? I czy miała Pani wpływ na okładkę?
Zaczynając od pytania o okładkę – nie miałam, zachwyciłam się nią dopiero, kiedy przesłano mi gotowy projekt. Ale myślę, że to dobrze, okładka i tak jest przedmiotem gorących dyskusji w wydawnictwie. Jeszcze by tego brakowało, żeby i autor się wtrącał…
Z aniołami wiążą się dla mnie same pozytywne emocje. Wierzę w ich obecność, chociaż, jak pisałam wyżej, żałuję, że jest tak dyskretna i nic nie można wiedzieć na pewno…
Ewa C.
Jakimi 3 słowami opisałaby Pani siebie?
Twórcza, radosna, wrażliwa. Ale warto byłoby spytać moich bliskich, może podrzuciliby zupełnie inne określenia. Wiem, że dużo osób odbiera mnie przede wszystkim jako bardzo spokojną osobę.
Najlepszy deser według Pani, to...?
Coś z czekoladą.
Co w życiu sprawia Pani najwięcej przyjemności?
Hmmm… Trudno wybrać, życie generalnie wydaje mi się bardzo przyjemne. Powiedzmy, że spacery po lesie, góry… Czytanie książek. Pisanie. Poranna kawa. Wieczór z przyjaciółkami. Rodzinne wyprawy do kina. Albo kiedy mój chłopak wpada po mnie po pracy i robimy razem zakupy w supermarkecie. Po prostu mnóstwo rzeczy.
Ewelina Łukawska
Czy czuje się Pani spełniona życiowo? A może jednak czegoś brakuje?
Podejrzewam, że w życiu zawsze tak jest, że czegoś jeszcze brakuje. Dlatego idziemy do przodu. Poza tym, nawet gdyby niczego do szczęścia nie brakowało, to człowiek jest na tyle marudny, że coś sobie znajdzie… Na pewno mogę powiedzieć, że czuję się bardziej spełnioną osobą, odkąd ukazała się drukiem moja pierwsza książka.
Gdyby ktoś zaproponował Pani wyprawę dookoła świata, która rozpoczyna się właśnie dziś, właśnie teraz, byłaby Pani gotowa rzucić wszystko i na nią wyruszyć?
Szczerze mówiąc, nie wiem. Chyba wolałabym wyruszyć w taką podróż na własnych warunkach i wtedy, kiedy sama będę chciała.
Jak ma na imię Pani Anioł Stróż, jeśli posiada go Pani?
A to akurat moja tajemnica :)
Sabina
Skąd pomysł na studiowanie filozofii?
Zawsze miałam tendencję do filozofowania… Idąc na studia miałam jeszcze nadzieję, że uda mi się znaleźć odpowiedź na kilka „przeklętych pytań” dotyczących istnienia Boga, sensu życia i tym podobnych spraw… Ponieważ słabo z tym poszło, to zostałam jeszcze trochę i przy okazji napisałam rozprawę doktorską. Ale ostatecznie znalazłam moje odpowiedzi poza studiami i okazało się, że nie nadają się do zawarcia w filozoficznym traktacie. Co nie zmienia faktu, że studia dały mi niezwykle dużo i gdybym miała wybierać jeszcze raz – znów wybrałabym filozofię. I, być może, zgłębiłabym wtedy zupełnie inne tematy. To są wyjątkowe studia, z których każdy wyciągnie coś innego.
Czy lubiła Pani "ścisłe" przedmioty w szkole? Jak sobie Pani z nimi radziła?
Osobiście jestem "ścisłowcem" i dla mnie męką były na studiach zajęcia z filozofii,ale dzięki dobrym wykładowcom można było sporo zapamiętać:-)
Lubiłam – do pewnego czasu. Potem szkoła mnie do nich zniechęciła. Teraz próbuję czasem na własną rękę coś przeczytać (np. o współczesnej fizyce), ale zwykle brakuje mi wiedzy i cierpliwości. Mam wrażenie, że autorzy takich książek starają się jak mogą, żeby spopularyzować trudne zagadnienia i wyjaśnić je tak, żeby każdy je pojął… Po czym następuje moment krytyczny, w którym taki autor macha ręką i zaczyna pisać tymi swoimi znaczkami i wzorami, a ja odpadam od książki. A tak na marginesie, to filozofia bywa też nauką ścisłą. Sama napociłam się na zajęciach z logiki – same znaczki, a przecież trzeba to było zaliczyć!
Kto był pierwszym czytelnikiem książki "Noworoczne anioły"?
Miałam paru „pierwszych czytelników”. Przyjaciółkę, która czytała duże fragmenty i dyskutowała ze mną o książce; drugą przyjaciółkę, która przeczytała całość i zawdzięczam jej kilka poprawek w tekście; no i chłopaka, który asystował przy powstawaniu książki, ale uparł się, że przeczyta powieść dopiero, gdy naprawdę będzie gotowa.
Zacisze Lenki
Pisze Pani i ilustruje, a czy jest szansa, że napisze Pani i zilustruje komiks?
To ciekawy pomysł. Jeszcze trochę ponad moje możliwości, ale kto wie…
Jeśli miałaby Pani szansę napisać książkę w duecie, z kim podjęłaby się Pani współpracy?
Mogę odpowiedzieć od razu: mam już taką osobę. Póki co, układaliśmy razem historię, którą najprędzej można zaklasyfikować jako s-f. Czytaliśmy kolejne rozdziały znajomym i było z tym dużo frajdy. Nie wiem, czy ta książka wyjdzie kiedyś z przysłowiowej szuflady, ale mam nadzieję, że za jakiś czas wrócimy do wspólnego pisania.
Jak wygląda Pani biurko - twórczy nieład czy porządek?
Porządek, ale wymuszony przez brak miejsca: na moim biurku mieści się tylko laptop, kubeczek z herbatą i koszyczek na ważne rzeczy, więc musi być porządek, bo inaczej nie da rady nic zrobić. Za to w koszyczku na ważne rzeczy panuje taki chaos jak przed stworzeniem świata.
Gosia
Jakie jest Pani największe marzenie?
Zdaje się, że było nim wydanie książki… Więc: hurra!
Gdyby wybierała się Pani na bezludną wyspę i mogła zabrać ze sobą trzy rzeczy co by Pani wybrała?
Jeśli na bezludną wyspę, to dobry nóż, podręcznik survivalu i szczoteczkę do zębów. Ale pewnie i tak okazałoby się, że trzeba było zabrać zupełnie co innego.
Jaka jest Pani ulubiona książka, do której często zdarza się Pani wracać?
Zdecydowanie „Mistrz i Małgorzata” Bułhakowa. Ale nadal szukam kolejnych książek, które będę mogła postawić na półce obok tej. Ostatnio wróciłam do „Kronik anielskich” Vladimira Volkoffa. To chyba mało znany zbiór opowieści o aniołach, inspirowany Biblią i historią, przede wszystkim rosyjską. Moim zdaniem są znakomite.
Izunia Raszka
Załóżmy, że na jakiś czas mogłaby Pani przenieść się do świata przedstawionego w dowolnej powieści, jaką by Pani wybrała i dlaczego?
Najchętniej świat z książek Tolkiena… Elfy, hobbici i czarodzieje – chciałabym to zobaczyć!
Załóżmy, że proces napisania i wydania książki to potrawa. Jakie powinna mieć składniki?
Bardzo ciekawe założenie… Przede wszystkim musiałaby być to jedna z tych potraw, których nie robi się od razu, ale muszą się odstać. Do napisanej książki najlepiej wrócić po dłuższym czasie, zanim naprawdę będzie gotowa.
Jaka była mała Hania? Jakie zdrobnienie imienia z tamtych lat lubi Pani najbardziej?
Podobno byłam wesołym dzieckiem, które lubiło swobodę i w cudowny wręcz sposób wyłaziło z łóżeczka z balustradą, dążyło też do tego, żeby wspinać się na regały i parapety. Czyli pewnie nie różniłam się niczym od innych dzieci. Natomiast nigdy nie przepadałam za zdrobnieniami swojego imienia; no chyba, że w wykonaniu mojej mamy.
IdęCośWszamać
Jaka jest Pani recepta, na szczęśliwe życie?
Dobre relacje z bliskimi, realizowanie pasji. Ułożenie spraw w taki sposób, żeby mieć czas na to, co ważne. No i dodałabym jeszcze, że istotne jest poczucie wdzięczności za to, co się ma. Nie znam ani jednej osoby, w której życiu wszystko, ale to wszystko, układałoby się idealnie. Widocznie to po prostu niemożliwe i szczęście trzeba znaleźć w codzienności: takiej, jaką się ma lub o jaką się powalczy.
Bożena Osowiecka
Kiedy byłam mała marzyłam o pracy w bibliotece, ale po drodze odkryłam, że to ekonomia jest moim powołaniem. Czy Pani marzenia o przyszłym zawodzie, a zawód wykonywany również tak diametralnie różnią się od siebie?
Kiedy ja byłam mała, marzyłam o pisaniu książek. Ale poza tym lubiłam rysować. I filozofować. Od zawsze uwielbiałam też czytać. W tej chwili mam poczucie, że zawodowo trafiłam idealnie – w bibliotece jestem wśród ludzi i książek, mam dobrą atmosferę w pracy i czuję się tam bardzo swojsko. A jednocześnie po pracy mam czas na moje pasje.
Wierzę, że szczypta filozofii nie zaszkodzi nikomu z nas, bo na co dzień za mało zastanawiamy się nad własnym bytem. Czy studia doktoranckie pomogły Pani w lepszym zrozumieniu świata i ludzi?
Trochę na pewno tak. Filozofia uczy kwestionowania zastanych poglądów i patrzenia na sprawy z wielu punktów widzenia, często bez osądzania, który jest „właściwy”. Ale sądzę, że mam jeszcze przed sobą wiele do nauczenia się.
Anioły z powieści "Noworoczne anioły" mają duży wpływ na życie bohaterek. Czy Pani również czuje, że znajduje się pod czyjąś opieką, że ktoś ingeruje w Pani życie?
Mam poczucie, że tak. Ale dopiero z dystansu zdarza mi się dostrzec, że jakieś trudności czy zaskakujące zdarzenia prowadziły do czegoś dobrego. Natomiast będąc w środku wydarzeń jestem zazwyczaj równie bezradna jak bohaterki mojej książki.
Zaczytana
Czy postawiła sobie Pani jakieś postanowienia noworoczne, jak tak to łączą się one choć trochę z celami bohaterek?
Miałam nietypowe postanowienie noworoczne, bo postanowiłam w tym roku częściej odpoczywać i mieć więcej czasu dla siebie. Ale zwykle nie robię postanowień, czasem przy okazji nowego roku zastanawiam się, czy nie zapomniałam o czymś ważnym.
Utożsamia się Pani, z którąś z bohaterek?
No cóż, nie. Chociaż każda z dziewczyn ma pewnie coś ze mnie. Zanim zaczęłam pracę, chodziło mi po głowie, żeby książkowe przyjaciółki były wzorowane na prawdziwych osobach. Ale kiedy tylko wzięłam się za pisanie, okazało się, że tworzenie ich charakterów od zera bawi mnie bardziej niż odwzorowywanie, dlatego zupełnie zarzuciłam ten pomysł.
Czy ma Pani swojego anioła stróża? :)
I ja, i każdy inny człowiek. Nie wykluczam, że niektórym towarzyszy więcej niż jeden anioł – bo właściwie czemu nie?
Małgosia Xxookds
Gdyby chciała przekonać Pani do istnienia aniołów osobę niewierzącą, co by jej Pani powiedziała?
Niestety, nie wiem. Pisząc „Noworoczne anioły” miałam nadzieję, że ta książka może kogoś sprowokować do namysłu nad tym, czy aniołowie istnieją albo w jaki sposób pomagają ludziom, czy są obecni przy nas cały czas, czy tylko w szczególnych momentach. Ale nie potrafiłabym przekonać kogoś, kto w anioły nie wierzy i w sumie nie wiem, czy chciałabym to robić. Jeśli aniołowie są w naszym życiu obecni i dyskretnie podsuwają nam dobre myśli lub inspiracje, to na pewno można się tymi „intuicyjnymi” podszeptami kierować, w samych aniołów nie wierząc ani trochę.
Jak w jednym zdaniu opisałaby Pani najszczęśliwszy dzień w swoim życiu?
Nie przychodzi mi do głowy jeden konkretny dzień, raczej wiele szczęśliwych momentów. Związanych z obecnością bliskich ludzi albo ze szczególnie pięknymi okolicznościami przyrody – a najlepiej i z tym, i z tym.
Dobrze zorganizowana, poważna, dokładnie spisująca każdy szczegół swojej powieści czy nieco zwariowana, mająca dziesiątki pomysłów (i nie mniej rozpoczętych lecz jeszcze nie do końca spisanych historii), wiecznie zmagająca się z brakiem czasu... jak wyobraża sobie Pani siebie za 30 lat? :)
Za 30 lat… Mam nadzieję, że będę miała jeszcze więcej ciekawych historii do opowiedzenia w, miejmy nadzieję, przyszłych książkach. Tylko żeby się nie okazało, że w tym odległym świecie przyszłości ludzie już nie czytają! A z dwóch opisów – jednak zdecydowanie bliższy wydaje mi się ten zwariowany.
KINGA
W jakiej sytuacji, anioły uchroniły Panią, co to było za zdarzenie?
Myślę, że dopiero kiedyś będziemy mieli szansę się dowiedzieć, w ilu sytuacjach pomagali nam aniołowie. Natomiast mój anioł kilkakrotnie mi się przyśnił i zawsze chronił mnie w tych snach. Kiedyś też pojawił się z pretensjami – wzięłam sobie jego uwagi do serca.
Który z aniołów mógłby być Pani lustrzanym odbiciem?
Hm, chyba nie stworzyłam w „Noworocznych aniołach” postaci podobnej do mnie… Natomiast z książkowych aniołów największą sympatią, poza główną trójką bohaterów, darzę poważnego, milczącego Elechiela i zaprzyjaźnionego z nim Izabiela, który przypomina małego, rozgadanego kupidynka. Jest pełen energii i nie potrafi usiedzieć w miejscu, podczas gdy Elechiel głównie siedzi i dobrotliwie się uśmiecha. Obaj pojawiają się w połowie książki.
W imieniu swoim oraz wszystkich Czytelników mojego bloga dziękuję Pani Hannie Urbankowskiej za niezwykle interesujący wywiad.
Autorką zwycięskiego pytania zostaje Ewelina Łukawska. Laureatce serdecznie gratuluję i proszę o kontakt. Pozdrawiam wszystkich bardzo gorąco,
Cyrysia