1. Jakiego gatunku książki / na jaki temat nigdy nie chciałaby Pani stworzyć i dlaczego?
Za nic w świecie nie napisałabym horroru, bo ich po prostu nie lubię, a to dlatego, że się boję i potem śnią mi się one w nocy ;)
2. Istnieje wrażliwość muzyczna artystyczna, emocjonalna, życiowa itp. Jak zdefiniowałaby Pani wrażliwość literacką?
Powiedziałabym, że jeśli ktoś jest wrażliwy, to w mniejszym czy większym stopniu na wszystkie dziedziny życia i sztuki. Dla mnie literatura to dziedzina artystyczna.
Bogumiła Sławska
1. Co spowodowało, że powieść jednak opuściła szufladę ? :)
Moja córka ją przeczytała i uznała, że tekst jest wart opublikowania. To ona wysłała maszynopis do Agencji Literackiej Macadamia. Jak widać ma szczęśliwą rękę.
2. Gdyby czas się cofnął czy poprawiłaby Pani coś w swoim życiu?
Jasne, chociaż niewiele. Zapewne każdy ma coś, co z perspektywy czasu chciałby poprawić. Jednak zdaję sobie sprawę, że niektóre wybory prowadzą do określonych skutków. Dlatego czasem zastanawiam się, czy pewne moje decyzje, które wydają mi się błędne, nie są właśnie tymi dobrymi.
3. Jakie jeszcze teksty fabularne ukrywa Pani przed mami ? :))
Nie za wiele, kilkanaście opowiadań i trzy zaczęte powieści, z czego dwie zamierzam skończyć:)
Katarzyna Kat.
1.Jak wspomina Pani pracę jako wykładowca na Akademii Sztuk Wizualnych w Poznaniu?
Bardzo miło. Ogólnie bardzo dobrze czuję się w towarzystwie młodych ludzi. Uwielbiałam towarzystwo studentów. Moje zajęcia wypadały tylko jeden, dwa dni w tygodniu, zazwyczaj w poniedziałek i wtorek, więc do następnych już zdążyłam zatęsknić. Za to dzięki tym spotkaniom czułam power na resztę dni tygodnia.
2. Czy bohaterowie (Jagoda i Leszek w "Szczęście do poprawki") byli wzorowani na kimś dla Pani bliskim lub znajomym?
W pewnym sensie tak, to taka kompilacja znanych mi osób, które przechodziły podobne problemy, jak Jagoda i Leszek. Jednak żadna z postaci nie jest konkretną osobą z "realu". Dlatego wszelkie podobieństwo do znanych mi osób jest czysto przypadkowe.
3. Czy gospodarstwo agroturystyczne, wspomniane w Pani książce wiąże się z Pani pasją do jazdy konnej?
Coś w tym jest. Był moment, gdy pojawił się nawet pomysł założenia takiego gospodarstwa, ale skończyło się tylko na pomyśle i nic z tego nie wyszło. Za bardzo byłam skupiona na mojej pracy zawodowej. Dlatego w powieści pojawia się motyw z gospodarstwem i końmi. Podobają mi się stare dworki i od dziecka uwielbiam konie, chociaż dziś już nie jeżdżę.
Patrycja Waniek
1. Co jest Pani większą pasją konserwatorstwo, malarstwo, czy pisanie? Co sprawia Pani największą przyjemność.
Wszystko. Trudno byłoby mi wybrać jedną dziedzinę. Od kiedy pamiętam uwielbiałam malować, dzięki czemu trafiłam do szkoły plastycznej, a dzięki tej szkole trafiłam do pracy w konserwacji zabytków. Natomiast o pisarstwie myślałam już będąc nastolatką, ale nie było na to czasu. Wtedy też nie czułam się na siłach, żeby pisać, więc skończyło się na kilku opowiadaniach. Dopiero później, gdy zdecydowałam się zebrać swoją wiedzę pozłotniczą i przekazać ją innym, postanowiłam też sprawdzić się i napisać powieść. Krótko mówiąc mam takie etapy w życiu, gdy jedna pasja wychodzi przed drugą, a po jakimś czasie znów mi się zmienia i robię coś innego. Wszystko zależy od pomysłów.
2. O Pani można przeczytać, że powieści fabularne chowała Pani do szuflady. Czy poza tą powieścią skrywa Pani jeszcze więcej książek z tego gatunku? A może piszę Pani też powieści odmienne, może fantastyczne?
Mam jeszcze zaczęte trzy powieści. Jedną z nich chciałabym skończyć w najbliższym czasie, być może już na jesieni. A fantastykę świetnie pisze moja córka.
izabela81
1. Akcja promocyjna "Szczęście do poprawki" wydawnictwa Prószyński i S-ka wydała mi się bardzo trafiona. Recenzenci otrzymali tajemniczą przesyłkę. Zawierała ona wydruk, kartkę oraz kopertę. Na kartce wydrukowano list, w którym bohaterka zwracała się bezpośrednio do nich. Była tam też koperta z napisem "Otworzyć dopiero po lekturze załączonego tekstu !!!". Przecież wiadomo, że jeśli się komuś zabroni się czegoś zrobić to tylko wzbudza ciekawość. Ja nie wiem, czy potrafiłabym się powstrzymać. A czy Pani byłaby w stanie, gdyby otrzymała taką przesyłkę i co Pani osobiście myśli o takiej promocji?
Ja jestem bardzo zadowolona z takiej promocji i uważam, że jest oryginalna i ogólnie dobrze zaplanowana. Mogę tylko podziękować Wydawnictwu. A co do koperty z napisem "Otworzyć dopiero po lekturze załączonego tekstu"... no cóż, przypuszczam, że ciekawość wzięłaby górę i natychmiast bym ją otworzyła :)
2. "(…) największą przyjemnością w życiu jest pokonywanie własnych słabości. Często wydaje nam się, że nie możemy czegoś zrobić, że coś jest dla nas nieosiągalne, a tymczasem wystarczy spróbować. Przezwyciężenie własnych lęków wzmacnia i dodaje pewności siebie, a zdobywanie szczytów pozbawia nas demonów, które sami sobie stworzyliśmy. Uświadamiamy sobie wtedy, że możemy osiągnąć dużo więcej, niż myśleliśmy." A jak było w Pani przypadku - czy miała Pani w swoim życiu taki moment, kiedy musiała stanąć do walki z własnymi słabościami?
Miałam mnóstwo takich momentów. Myślę, że nasze życie właśnie na tym polega. Na przykład kiedyś miałam problem z wchodzeniem na wysokie rusztowania z powodu lęku wysokości. Nawet wejście na taboret powodowało, że miałam nogi jak z waty. W konserwacji zabytków praca na wysokościach jest na porządku dziennym. Gdy zatrudniłam się w Pracowni Konserwacji Zabytków, byłam bardzo młoda i jakoś nie byłam świadoma, że to będzie konieczne. No i przyszedł ten pierwszy raz, gdy musiałam wejść na rusztowanie. Wdrapałam się na górę, po czym usiadłam w kącie i ze strachu chciało mi się płakać. Uświadomiłam sobie wtedy, że mam dwa wyjścia, albo przezwyciężę swój lęk, albo będę musiała zrezygnować z zawodu, który już zdążyłam pokochać. Chyba już Pani wie, co wybrałam? :)
3. Co jest dla Pani największym szczęściem?
Bliscy. Ale też, gdy wszystko układa się po mojej myśli.
kwiatusia
1. Czy przed przystąpieniem do pisania książki miała Pani już stricte określoną fabułę; czy bohaterowie, ich losy, zwroty akcji powstały dopiero z chwilą tworzenia powieści?
Zanim zaczęłam pisać, miałam już z grubsza przemyślaną fabułę i nawet zakończenie, ale okazało się, że moi bohaterowie podejmowali inne decyzje niż zakładałam i w trakcie pisania wszystko się pozmieniało. Dzięki temu powieść powstawała na bieżąco. Szczerze mówiąc, tak jest ciekawiej. Jedyne, co nie uległo zmianie, to główny problem, który chciałam zawrzeć w książce i przesłanie.
2. Proszę nam zdradzić przepis na napisanie dobrej powieści. Co w trakcie pisania było dla Pani najłatwiejsze, a co najtrudniejsze? Czy pojawi się brak weny twórczej; problemy ze znalezieniem wydawcy? I czy miała Pani wpływ na wybór okładki do książki?
Moim zdaniem nie ma jednego/uniwersalnego przepisu na napisanie dobrej powieści. Przynajmniej ja go nie znam, chociaż kiedyś czytałam „Jak napisać dobrą powieść” Alberta Zuckerman'a, ale potem wszystkie przeczytane książki wydawały mi się podobnie napisane i do przewidzenia. Nawet na jakiś czas straciłam przyjemność czytania. Natomiast w trakcie pisania mojej powieści nie kierowałam się żadnymi wskazówkami i nie zamierzam tego robić w przyszłości. Wszystko działo się intuicyjnie. Chciałabym rozwijać się niezależnie, żeby mój styl był moim, a nie akademickim, chociaż może niektórzy uznają to za błąd.
Nie pamiętam, co było dla mnie łatwiejsze, a co trudniejsze. U mnie to raczej jest kwestia dobrego lub złego samopoczucia i głowy wolnej od kłopotów. A wena twórcza pojawia się wtedy, gdy już się wciągam w pisanie. Jak już się rozkręcę, to podświadomie myślę tylko o tym, nawet przy robieniu naleśników.
Z wydawcami zawsze jest trudno debiutantom. Takich problemów nie mają tylko pisarze z wyrobionym już nazwiskiem, chociaż i tym się zdarza. Polecam felietony Andrzeja Pilipiuka, on bardzo fajnie opisuje, jakie trudności musi pokonać pisarz, zanim jego pierwsza powieść ukaże się na półce w księgarni.
Okładkę zaproponowało mi Wydawnictwo Prószyński i tak się złożyło, że zaakceptowałam już pierwszą propozycję.
3. Czym jest dla Pani pasja i czy wyobraża sobie Pani życie bez niej?
Pasja, to coś, co sprawia, że życie nie jest nudne. Nie potrafiłabym żyć bez pasji.
martucha180
1. Co w Pani powieści i wcześniejszych książkach było do poprawki? Do czego zastrzeżenia miał redaktor? Z czym się biedził korektor?
Głównie przecinki, zawsze miałam z nimi problem. Choć zdarzyły się i dyskusje na temat konkretnych słów czy wyrażeń, ale ostatecznie udało nam się osiągnąć kompromis.
2. Z którego zabytku, który Pani konserwowała, jest Pani najbardziej dumna i dlaczego?
Ze wszystkich, ale gdybym bardzo chciała coś wyłuskać, to największą satysfakcję daje praca przy tych sztandarowych obiektach klasy „0”, które trafiły na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
3. W mojej wsi niszczeje zamek krzyżacki, bo prywatny właściciel nic nie robi, zaczął remont ponad 10 lat temu i przestał. W okolicznych wsiach podobnie jest z pałacami – mają prywatnych właścicieli, ale opuszczone budowle stoją i niszczeją. Aż mnie serce boli, bo z zamkiem i jednym pałacem mam cudowne wspomnienia z dzieciństwa. Jaki ma Pani pomysł na to, by piękne polskie zabytki w końcu zostały „postawione na nogi”, by w końcu ktoś się nimi poważnie zainteresował i przywrócił ich do świetności? Co robić z leniwymi właścicielami zabytków?
To ogromny problem i też nad tym boleję, bo sama znam takie zaniedbane obiekty. Wprowadzono przepis, który pozwala sprzedawać zabytki prywatnym właścicielom po to, żeby nowi gospodarze o nie zadbali. Jednak nie wszyscy nabywcy to rozumieją i są odpowiedzialni. Niestety tworząc tą ustawę, nie pomyślano o bacie na tych, którzy nierozważnie dokonują zakupu. Moim zdaniem powinien być przepis, który każe tych właścicieli, którzy doprowadzają te majątki do ruiny. W końcu to jest nasze dobro narodowe, spuścizna po poprzednich pokoleniach.
Magdalena Sobieszczyk
1. Jaki według Pani był najciekawszy zabytek, który zdarzyło się pani restaurować?
Pracowałam przy wielu ciekawych obiektach i długo można by wymieniać. Przytoczę kilka jak np. Fara Poznańska, Pałac Ostrogskich w Warszawie, gdzie obecnie mieści się Muzeum Chopina, Neue Kammern w obiekcie Sanssousi w Poczdamie, kościoły w Henrykowie, Paradyżu i w Łasku. Każdy z nich jest wyjątkowy i wymagał innych zabiegów konserwatorskich.
Joanna Mikulec
1. Jak Pani myśli, ile stron miałaby książka poświęcona o Pani życiu?
Przynajmniej 800 stron drobnym drukiem ;)
2. Podobno pisała Pani do tej pory "do szuflady". Co się stało, że postanowiła Pani wydać jeden ze swoich tekstów? Czy to wyszło tak po prostu, czy jednak jakiś moment w Pani życiu na tym zaważył?
To nie było związane z żadnymi przeżyciami. Od czasu do czasu miałam takie myśli, żeby wydać tę powieść, ale niewiele czasu mogłam poświęcić na szukanie wydawcy i pierwsze próby spełzły na niczym. Dopiero moja córka postanowiła działać. Ja wtedy za bardzo się nie wtrącałam. Prawdę mówiąc troszkę nie wierzyłam, że to się uda.
3. Widzę, że mam z Panią wiele wspólnego. Dużo czytam, lubię też bardzo pisać. Od zawsze jestem romantyczką (i to chyba za bardzo), a ostatnimi czasy zrobiłam się wrażliwa na sztukę. Myślę nawet, że dogadałabym się z Panią bez problemu - przynajmniej na pewno nie zabrakłoby nam tematów do rozmów ;). Jestem też marzycielką i ciekawi mnie przedostatnie zdanie, iż wciąż wierzy Pani w marzenia. Czy zatem Pani marzenia dotąd się nie spełniły? A może spełniły się te mniej chciane? Jeśli jednak nie, to czy zechciałaby się Pani ze mną podzielić na jakie marzenia dalej Pani czeka?
To znaczy, że jest Pani osobą kontaktową jak ja.
Wciąż wierzę, że marzenia się spełniają i ja swoje spełniam. Robię sobie taką listę życzeń i działam. A po jakimś czasie okazuje się, że wszystko albo większość już się ziściło, lub pojawiły się możliwości realizacji moich planów, więc uaktualniam spis, robiąc nową listę. To działa, nawet w przypadku tych marzeń, które pozornie wydają się niemożliwe do spełnienia. Jest tylko jeden problem, mianowicie nie każde pragnienie spełnia się z dnia na dzień, a ja jestem z natury bardzo niecierpliwa, więc muszę uczyć się pokory i czekać.
Po zachodzie słońca...
1. Do świata której z powieści chciałaby się Pani udać jeśli istniałaby taka możliwość? Dlaczego właśnie ta powieść?
Nie ma takiej powieści, wolę być tu i teraz. Kiedyś miałam podobne myśli. Na przykład chciałam być w powieści Przeminęło z wiatrem albo w Duma i Uprzedzenie, ale zaraz potem myślałam sobie, a co by było, gdybym trafiła do tych czasów i los spłatałby mi figla, i zamiast pięknej panienki „ze dwora”, dałby mi rolę przekupki przy straganie albo biednej praczki?
2. Jaka była najbardziej szalona rzecz jaką Pani zrobiła w życiu?
Zaczęłam budować dom mając 600 złotych na koncie :D
3. Jaka jest Pani recepta na szczęście?
Nie mam recepty na szczęście i sama chciałabym ją poznać. Jeśli ktoś jest w jej posiadaniu, bardzo proszę, niech się ze mną podzieli.
Book Worm
1. Każdy z nas ma gorsze i lepsze dni, każdy z nas ma też chwile kiedy coś nie wychodzi i ma się ochotę rzucić wszystko w kąt. Miewa Pani takie dni bez weny, natchnienia do pisania? Jak sobie Pani z nimi radzi? Walczy Pani czy pozwala by przeminęły swobodnie czekając na te lepsze?
Na ogół staram się być systematyczną i przezwyciężać lenistwo, ale nic na siłę, więc czasem, gdy już widzę, że kompletnie nic mi nie wychodzi, po prostu odpuszczam i czekam na lepszy nastrój.
2. Gdyby spotkała Pani w życiu osobę, która powiedziałaby, że jest w stanie spełnić Pani jedno marzenie (nawet takie mało realne do spełnienia) w zamian tylko za egzemplarz Pani najnowszej książki, co by to było?
Nie mam bladego pojęcia, co by to mogło być. Jestem przyzwyczajona sama sobie wszystko organizować. Myślę, że dałabym mu egzemplarz książki w podzięce za jego dobre chęci.
3. Czy pisząc ‘Szczęście do poprawki’, pozwalała Pani zerknąć na zarys tekstu komuś bliskiemu, by wysłuchać sugestii, czy trzymała Pani go w tajemnicy, aż do postawienia ostatniej kropki?
Czytała moja córka, z której zdaniem bardzo się liczę. Ma wyczucie literackie, dużo czyta i sama pisze, więc jest moim pierwszym recenzentem.
Agnieszka T
1. „Szczęście do poprawki” to historia, której napisania nie powstydziłoby się samo życie. Dlaczego postanowiła Pani napisać powieść inspirowaną codziennością, a nie np.: horroru czy kryminału?
Samo życie pisze najlepsze scenariusze, a horrorów nie lubię. Natomiast kryminał mnie kusił, ale nie miałam pomysłu na fabułę.
2. Napisanie powieści obyczajowej wbrew pozorom nie łatwe. Czy ma Pani własny przepis na dobrą książkę i jakie są jej fundamentalne składniki?
Nie mam przepisu na dobrą książkę. „Szczęście do poprawki” to moja pierwsza powieść fabularna, więc dopiero się okaże, jak odbiorą ją czytelnicy. Mam nadzieję, że dobrze.
3. Arleta Tylewicz niewątpliwie ma artystyczną duszę, a mnie ciekawi po jakie książki najchętniej sięga kobieta na co dzień obcująca ze sztuką i kto jest jej ukochanym bohaterem literackim?
Uwielbiam klasykę, która zajmuje szczególne miejsce w moim sercu, ale też literaturę współczesną. Czytam głównie powieści obyczajowe, ale też czasem kryminały, czy powieści romantyczne, biograficzne, literaturę polską i zagraniczną. Niestety nie mam ukochanego bohatera, za to mam ukochanych pisarzy. W młodości zaczytywałam się Chmielewską, potem Worton'em, potem Coehlo, a w ostatnich latach uwielbiam Grisham'a.
Gab riela
1. Czy pamięta Pani dzień, w którym coś podpowiedziało, że mogłyby Pani zacząć pisać? Jak dawno temu to było i co dokładnie się stało, że aktualnie wydaje Pani swoja pierwszą książkę? Czy wiążą się z tym dniem jakieś szczególne wspomnienia?
Właściwie wszystko zaczęło się w grudniu 2005 roku, gdy akurat nie miałam zleceń na prace konserwatorskie. Brakowało mi zajęcia, więc postanowiłam zebrać swoją wieloletnią wiedzę i napisać podręcznik dla młodych adeptów pozłotnictwa. Jestem osobą, która wpada na pomysł i prawie natychmiast go realizuje. Zaraz po Nowym Roku zasiadłam do komputera i zaczęłam pisać. Tak się złożyło, że niebawem ktoś zainteresował się moją pracą i zaproponował mi spotkanie w Wydawnictwie eMPi2. Udało się i w 2007 roku wyszła książka Sztuka pozłotnictwa i inne techniki zdobienia. W dniu, w którym otrzymałam pierwsze, jeszcze pachnące drukiem egzemplarze, pomyślałam, że mogłabym spróbować napisać powieść. Zawsze mnie to korciło, ale wcześniej jeszcze w siebie nie wierzyłam. Dopiero wydanie pierwszej książki sprawiło, że poczułam się odważniejsza.
2. Życie wielu książkowych bohaterów wcale nie jest łatwe. Bardzo często postacie postawione są w sytuacji bez wyjścia, gdy ktoś przypiera ich do muru. Nie wiedzą jak sobie poradzić, ale mimo to się nie poddają. Co Pani robi w takiej sytuacji? Poddaje się, czy może walczy? Jeśli tak, to jaki sposób?
Gdy życie porządnie dociśnie mnie do podłogi zamykam się w domu na dzień lub kilka dni i cierpię, czasem nawet płaczę, a potem nagle wstaję, zakasuję rękawy i mówię „Nie dam się. Ja wam jeszcze pokażę!” i działam. Zawsze udaje się wyjść z trudnej sytuacji, tylko czasem nie od razu to wyjście widać. Dlatego ja pozwalam sobie na ujście złości i rozpaczy, bo to oczyszcza, uspokaja i rozjaśnia umysł, ale ostatecznie nigdy się nie poddaję. Mówiąc słowami jednej z bohaterek powieści „Bóg stawia przed nami przeciwności, ale tylko takie, z którymi możemy sobie poradzić. Jeśli coś jest ponad nasze siły, to zawsze znajdzie się ktoś, kto poda nam rękę i pomoże pokonać przeszkodę.”
3. Zapewne nie wszystkim spodobała się Pani twórczość, bo nawet przy najlepszej książce zawsze znajdą się takie osoby, którym ona nie przypadnie do gustu. Jak często spotyka się Pani z negatywnymi opiniami i w jaki sposób je Pani odbiera? Czy dają do myślenia i bierze je Pani do serca, a może je Pani zbywa i zbytnio się nimi nie przejmuje?
Problem w tym, że to jest moja pierwsza powieść i jeszcze za bardzo nie wiem, czego mogę się spodziewać. Przez to jestem trochę bardziej wrażliwa niż ktoś, kto ma już wyrobioną markę i wiernych czytelników. Na razie większość recenzji jest budujących, a zarzutami, że temat nie jest już świeży, a zakończenie przewidywalne, się nie przejmuję. Temat miłości i zdrady zawsze będzie na czasie, bo to jest nieodłączny element naszego życia. Przypominam sobie takie dzieła, jak „Miłość w czasach zarazy”, „Przeminęło z wiatrem”, „Duma i uprzedzenie”, „Samotność w sieci”, a nawet „Romeo i Julia”, czy chociażby większość powieści Evans'a, albo Trylogię Sienkiewicza (długo by tu wymieniać), wszystkie one są przewidywalne. Tego typu literatura ma pewien schemat. Wszystkie powieści kończą się na dwa sposoby: szczęśliwie, lub tragicznie. Jeśli powieść jest ku pokrzepieniu serc, kończy się dobrze, jeśli ma być wyciskaczem łez, źle. Dla mnie istotą treści jest to w środku, przeciwności losu, jakie spotykają bohaterów i sposób, w jaki sobie z nimi radzą. Dlatego oceniam książkę w całości, a nie za sam początek i koniec. Ale póki co czekam, aż będzie więcej opinii. Może potem uda mi się wyciągnąć z nich jakieś wnioski na przyszłość i przerobić to na sukces w następnej powieści. Krótko mówiąc, może to być bardzo cenne i konstruktywne.
Edyta Chmura
1. W powieści poruszyła Pani temat zdrady. Gdyby Pani została zdradzona czy chciałaby o tym wiedzieć czy lepiej nie cierpieć i żyć w nieświadomości (dla uściślenie - jest to czyn jednorazowy albo bardzo krótki romans, z którego nie powstają skutki inne niż wyrzuty sumienia)?
Każdy ma inną wrażliwość i tolerancję, dlatego trudno jest powiedzieć, co jest lepsze dla danej osoby, czy związku. Jednak ja wolałabym wiedzieć i ewentualnie wybaczyć, jeśli widziałbym w tym sens. Jestem przekonana, że prędzej czy później kłamstwo i zdrada i tak wyjdzie na jaw. Czy fakt, że jest to krótki romans coś zmienia? Nie wiem. Z mojego punktu widzenia, jeśli komuś raz się udało zdradzić, to może i drugi raz spróbować, chociaż oczywiście jak zawsze zdarzają się wyjątki.
2. „Prawie całe zło świata wywodzi się z faktu, że ktoś się czegoś boi.” – tak mówiła Valancy w „Błękitnym zamku” Lucy Maud Montgomery. Zgadza się Pani z tą opinią? Czego Pani boi się najbardziej?
Trudno mi powiedzieć. Nie zastanawiałam się nad tym. Łatwiej byłoby mi wyrazić swoje zdanie, wiedząc, w jakim kontekście pojawiła się taka opinia. A jeśli chodzi o mnie, to chyba najbardziej boję się słabości i bezradności.
3. Czy jako mała dziewczynka przejawiała Pani miłość do zajęć artystycznych? Jak w czasach bez internetu, telefonów komórkowych i otwartych granic najchętniej spędzała Pani czas?
Od najmłodszych lat lubiłam malować, rysować, śpiewać, tańczyć i miałam bardzo bujną wyobraźnię, więc nigdy się nie nudziłam nawet, gdy byłam sama. Wolny czas najczęściej spędzałam z koleżankami i kolegami. Potrafiliśmy świetnie się bawić. Zawsze mieliśmy coś ciekawego do roboty, zwiedzaliśmy okoliczne jeziora, pływaliśmy kajakami, jeździliśmy na rowerach, konno, organizowaliśmy wypady wozami w teren, żeby zrobić ognisko, zimą chodziliśmy do kina albo na basen, przesiadywaliśmy w kawiarniach, sami też urządzaliśmy klub młodzieżowy, a potem w nim dyskoteki i bale sylwestrowe. Wbrew pozorom nie było nam nudno bez telefonów i internetu. Wręcz przeciwnie, byliśmy bardzo zżyci, towarzyscy i pomysłowi. Myślę, że dzisiejszej młodzieży właśnie tego brakuje.
Małgorzata P
1. Książki sprawiają czasem, że człowiek zapomina o otaczającym świecie i potrafi się w nich całkiem zatracić. Parę razy z ich powodu zdarzyło mi się przejechać przystanek autobusowy, na którym miałam wysiąść. Czy Pani zdarzyła się kiedyś taka sytuacja? Jeśli tak to czy pamięta Pani przy jakiej książce?
Co prawda nie zdarzyło mi się przegapić przystanku, ale wiele książek mnie wciągnęło tak, że trudno było mi się od nich oderwać i wrócić do rzeczywistości. W tej chwili przychodzi mi na myśl „Ostatni brzeg” - postapokaliptyczna powieść Nevila Shute'a.
2. Jednym z moich licznych marzeń jest domek z ogródkiem,a w nim hamak gdzie wieczorami w ciszy mogłabym czytać książki. Jakie kwiaty królują bądź będą w Pani ogrodzie? Czy jest w nim hamak, a jeśli tak to czy lubi Pani w nim czytać książki?
Dopiero niedawno zamieszkałam w moim domku, a działkę kupiłam w szczerym polu z widokami, więc mój ogród dopiero jest tworzony od podstaw. Strasznie długo rosną te drzewka i krzewy :) Na początku zrobiłam projekt i chciałam urządzić wszystko zgodnie z planem, ale szybko okazało się, że każda wizyta w sklepie ogrodniczym kończy się wielkimi zakupami, a w ogrodzie jest pełen spontan i duża różnorodność. Hamaku jeszcze nie mam, ale podoba mi się ten pomysł :)
3. Uwielbia Pani teatr. Teraz rzadziej do niego zaglądam, lecz pamiętam jeszcze spektakl, który wywarł na mnie duże wrażenie i oglądałam go kilka razy w różnych obsadach. Był to Musical Metro. Czy jest sztuka, która w szczególny sposób na Panią wpłynęła i mogłaby Pani ją polecić?
Tak się złożyło, że w teatrze byłam kilka lat temu na Krawcu, a ostatnio zaglądam do Teatru Muzycznego i Opery, co oznacza, że oglądam głównie operetki. Szczerze mówiąc, już sam fakt bycia w operze czy teatrze jest dla mnie wielkim przeżyciem i świętem, więc wszystko mi się podoba :)
Bogdan N
1. Uwielbiam czytać, ale gdy porównuję siebie z moją żoną, to wychodzi na to, że moja żona czyta i więcej, i szybciej ;) Co Pani na to, aby wprowadzono w Polsce Dzień Kobiet Czytających? Oczywiście taki dzień byłby ustawowo dniem wolnym od pracy dla Pań, a mężowie zamiast kwiatka kupują swoim Paniom solidne zestawy książkowych nowości:)
Brawo! To świetny pomysł, podpisuję się pod nim obiema rękoma :D
2. Teraz mamy wakacje, uwielbiam urlop, można pojechać nad morze lub w góry. Pisarze nie mają wakacji. Potrafią wszędzie szukać inspiracji do kolejnej książki :) Gdzie w tym roku będzie Pani szukała swojego uroczyska? Ja kocham Polskę i planujemy z rodziną urlop w Bieszczadach. Życzę Pani udanych wakacji <3
Już dawno zapomniałam, co to są wakacje. W ostatnich latach tak dużo wyjeżdżałam służbowo, że pobyt w domu stał się dla mnie odpoczynkiem. Tu będę szukała inspiracji. Chciałabym tylko mieć więcej czasu na pisanie.
Dziękuję i również życzę dobrego wypoczynku :)
3. Napisała już Pani dwie książki. Czy pisząc książki myśli Pani już o blogerach i krytykach literackich? Zdarzyło się Pani zmienić coś w książce specjalnie, ponieważ uznała Pani, że to się nie spodoba?
Tak się złożyło, że pisząc obie książki nie myślałam jeszcze o ich wydaniu, recenzjach i blogerach. Założyłam, że najpierw trzeba napisać, żeby mieć co pokazać, a potem myśleć o reszcie. Dzięki temu udało mi się uniknąć presji.
Szczęśliwa Mama
1. Bardzo często czytam, że ulubionym zwierzęciem domowym dla Pisarzy jest kot. "Podobno mruczenie kotów może sprawić, że zrosną się nawet pogruchotane na miazgę kości albo czyjaś dusza ozdrowieje. Jednak kiedy tak się stanie, koty odchodzą, nie oglądając się nawet za siebie. Miłość kota pozbawiona jest nieśmiałości. Nie stawia warunków, ale też nie składa obietnic" (Nina George - "Lawendowy pokój"). Ja również kocham koty i uważam, że to właśnie koty wybierają swoich właścicieli. Co Pani o tym sądzi? Czy również posiada Pani kota?
Wygląda na to, że jak zwykle jestem wyjątkiem od reguły ;) Nigdy nie miałam kota, a to dlatego, że od dziecka wychowywałam się z psami. Z moich obserwacji wynika, że koty są niezależne i jeśli ktoś im się nie spodoba, to pójdą w swoją stronę. Ja chyba jestem do zaakceptowania, bo zagląda do nas kotka, którą czasem dokarmiamy, ale moje psy ją straszą. Kto wie, może kiedyś sprawię sobie jakiegoś malutkiego kociaka, żeby wcisnąć się w standard.
2. Wspominając dzieciństwo nasuwa mi się obraz moich dziadków, którzy siedzą przed kominkiem, dziadek pali fajkę, w całym domu unosi się zapach wanilii, a babcia robi na drutach ciepły sweter dla kolejnego wnuka. W kominku pali się ogień, w domu jest ciepło i przyjemnie, a dziadek zaczyna gawędzić o czasach wojennych (mój dziadek przeżył I i II Wojną Światową). Czasem babcia coś dopowie i tak za każdym razem moja wiedza o tych czasach się pogłębia. Na lekcjach historii w szkole bardzo często wykorzystywałam te wiadomości, co bardzo podobało się moim nauczycielom. Oczywiście również dużo czytam książek o tematyce historycznej, wojennej. Czy i Pani czerpała też wiadomości od dziadków, a potem wykorzystała w swoich powieściach? Czy może dzięki rozmowom z dziadkami czy też innymi członkami rodziny naszły Panią konkretne pomysły do wykorzystania w książce? Jak bardzo Pani życie czy też życie kogoś z rodziny wpisuje się na karty Pani książek? Czy wydarzenia, jakie Panią dotąd spotkały stają się inspiracją dla losów bohaterów? A jeśli tak, to jakie?
Bardzo lubiłam słuchać opowieści dziadków, ale Oni odeszli, gdy miałam 9 i 10 lat, więc byłam za mała by zgłębiać wiedzę rodzinną i wiele faktów wyleciało mi z głowy. Potem, gdy byłam starsza, słuchałam opowieści mojej mamy i cioć. Jest historia rodzinna (moich dziadków), którą warto by opisać, ale na razie miałabym trudności z tłem historycznym. Do tego trzeba się solidnie przygotować i poszerzyć wiedzę. Natomiast moja powieść powstała na bazie wielu historii, jakie usłyszałam od różnych osób. Te fakty posłużyły mi do ułożenia fabuły, która jednak jest fikcją literacką.
3. Pisanie na pewno wciąga i uzależnia. Spróbowało się raz i chce się jeszcze, więcej. Jakie są więc Pani dalsze plany pisarskie? Czy myślała Pani o pisaniu książek dla dzieci i młodzieży? Czy pozostanie Pani w kręgu powieści dla dorosłych?
Na razie pozostanę przy powieściach dla dorosłych, chociaż kusiło mnie też pisanie książek dla dzieci, a nawet myślałam o robieniu do nich własnych ilustracji, ale niestety do tej pory nie było na to czasu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziękuję serdecznie Pani Arlecie Tylewicz za poświęcenie swojego czasu oraz za udzielenie Nam niezwykle interesującego wywiadu.
Składam także gorące podziękowania wszystkim, którzy wzięli udział w konkursie i zadali pytania.
Nagrodę w postaci książki ''Szczęście do poprawki'' otrzymują:
Book Worm
izabela81
Gratuluje zwycięzcom i pozdrawiam!!!
cyrysia