Anastazja B.
1. Pisząc powieść czym głównie się Pani inspiruje? Inną książką, pogodą, filmem, muzyką? A może ludźmi, którzy Panią otaczają?
Inspirują mnie głownie ludzie, ich życie, ich problemy. I to zarówno
wokół mnie, jak i zupełnie obcy. Lubię ich słuchać, np. w pociągu, u
fryzjera, u lekarza. Nigdy nie jest jednak tak, że jakąś postać kopiuję
do swojej książki. Czasem jest to jakieś wydarzenie, czasem
wypowiedziane słowa, przeżycia. To jakby kamyczki mozaiki, do których
dokładam następne i powstaje zupełnie nowy obraz.
2. Gdyby miała by Pani dostać talent niesamowicie szybkiego czytania i możliwość dostania "ot tak" na pstryknięcie palcem każdej książki jaką Pani sobie wymarzy, ale kosztem niemożliwości pisania do końca życia...Co Pani by wybrała? I dlaczego, co dawałoby dla Pani większą radość?
Wybrałabym pisanie, bo bardzo lubię i sprawia mi to radość. To moja
pasja. I mogę sprawić radość innym ludziom, przynajmniej niektórym. A
książki i tak czytam, może niekiedy brakuje czasu, bo przecież nie tylko
piszę, ale i pracuję zawodowo. Myślę jednak, że kiedyś przeczytam te
wszystkie książki, które chcę.
3. Bała się Pani wydać swoją pierwszą książkę? Jak zareagowali na nią bliscy? Czy taki proces (wiadomo, ciężki) nie przeraził Pani?
Bałam się, trochę czułam się zażenowana, że moja książka znajdzie się na półce wśród tylu pięknych książek. Moi bliscy chyba nie byli aż tak bardzo zaskoczeni, bo wiedzieli o mojej pasji pisania. Ucieszyli się, a to ucieszyło mnie. Nawet w tajemnicy zorganizowali mi piękny wieczór w knajpce. Z prezentami, tortem, szampanem, kwiatami… To była ogromna niespodzianka. Szłam z koleżanką i myślałam, że wstępujemy do tej knajpki po drodze, na chwilę, żeby ustalić menu na jej imprezę rodzinną. Przeżyłam kompletne zaskoczenie! Jak w amerykańskim filmie. To było bardzo miłe.
nieidentyczna
1.Wielu ludzi obecnie stwierdza, że rzadko czyta książki. Są wśród nich i tacy, którzy w ciągu roku nie przeczytają ani jednej (sama -niestety- takich znam!:(). Jak Pani myśli, czy możliwe jest pełnowymiarowe i pełnowartościowe życie bez literatury? A może istnieje jej jakiś dobry zamiennik?
Nie, nie ma zamiennika. Książki nie da się zastąpić! Moim zdaniem
pełnowartościowe życie bez literatury nie jest możliwe. Ale jeśli komuś
odpowiada… Ja sobie tego nie wyobrażam. Lubię muzykę, film, teatr, ale
wszystko „oprócz”, a nie „zamiast”.
2. Jaką zasadą kieruje się Pani podczas pracy twórczej –pisania?
Trudne pytanie. Tak naprawdę nie zastanawiałam się nad tym. Może taką,
że uwielbiam happy end i moje książki muszą się dobrze kończyć.
3. Proszę dokończyć zdanie: „Dobry pisarz to…”
. …taki, którego czytają.
Kasia Jabłońska
1. Co daje Pani większą satysfakcję - praca z dziećmi, czy pisanie książek?
Trudno zmierzyć, bo każde zajęcie inną! Praca z dziećmi na ogół nie
przynosi efektu od razu. Tak jak w tej chińskiej maksymie „Chcesz mieć
efekt za rok, siej ryż, za 10 lat, zasadź drzewo, za 100 lat, ucz
ludzi.”No może trochę prędzej niż za sto lat, ale na pewno długo.
Pisanie książek to efekt od razu, co prawda „po kawałku”, ale widoczny!
Chyba jednak ważniejsza jest dla mnie praca z dzieckiem i świadomość, że
się coś z siebie da, że kształtuje się ludzkie losy. Mrówcza praca, ale
bardzo ważna. I odpowiedzialna. Dla mnie pisanie jest dodatkiem, pasją.
Kiedyś myślałam, że zrealizuję ją na emeryturze, ale do emerytury coraz
dalej…
2. Czy jest jakaś książka, która ma dla Pani szczególne znaczenie?
Rozumiem, że nie chodzi o moją. Szczególne znaczenie… Może pierwsza,
którą pokochałam i którą uważam za fenomen literatury dziecięcej,
„Dzieci z Bullerbyn”Astrid Lindgren. W swoim życiu przeczytałam wiele
interesujących książek, jakoś szczególny sentyment mam do „Smażonych
zielonych pomidorów”Fannie Flagg. Za klimat, ciepło, życiową mądrość.
Zaraz potem byłby „Grek Zorba”Nikosa Kazantzakisa.
3. Jakie to uczucie, zobaczyć po raz pierwszy swoje imię i nazwisko na okładce książki?
Uczucie ze wszech miar niezwykłe. Niedowierzanie. Zaskoczenie. No i radość, przeogromna!
Anne18
1. Skończyła Pani pedagogikę specjalną , a konkretnie oligofrenopedagogikę. Czy myślała Pani kiedyś , aby bohaterką swojej książki uczyć osobę niepełnosprawną intelektualnie? bo na pewno miała Pani z kimś takim do czynienia na studiach .
Myślałam, owszem. Nie wiem, czy główną bohaterką, bo nie mam jeszcze chyba odpowiedniej wiedzy na ten temat. Mimo studiów. To przecież trening, praktyka czynią mistrza. Takie pytanie zadał mi też pewien niepełnosprawny młody człowiek na jednym ze spotkań autorskich. Przymierzam się. W mojej czwartej książce jest chłopczyk, który ma „coś” z mojego Kuby. Mam niepełnosprawnego synka i to jemu chcę poświęcić jedną z moich książek. A właściwie zmaganiom matki. Dla innych matek. Ale to już będzie inny rodzaj literatury.
Taki jest świat
1. Jak widzi Pani swoją osobę i świat za 10 lat?
Ja bardzo rzadko wykraczam myślami w odległą przyszłość, może dlatego, że raczej twardo stąpam po ziemi. Chociaż 10 lat to w końcu nie aż tak daleko. Nawet nie będę jeszcze na emeryturze(gdyby nie zmieniono przepisów, to już bym była). Nie wiem. Wiem, co chciałabym. Móc cieszyć się z bliskimi życiem i dobrym zdrowiem. Nadal pisać i mieć swoich czytelników.
Joanna Stoczko
1. Oglądając pewien film, zauważyłam na ścianie restauracji jednego z głównych bohaterów tekst: ''Nigdy nie pozwól, by strach przed działaniem wykluczył Cię z gry''. Zgadza się Pani z tą myślą? Gdy postanowiła Pani napisać, a następnie wydać swoją książkę, to dosięgły Panią w którymś momencie wątpliwości typu: „książka się nie przyjmie”, „skrytykują ją” itp.?
Zgadzam się, strach często nas ogranicza. Tak naprawdę często ze strachu
rezygnujemy z czegoś, a potem żałujemy. Myślę, że lepiej starać się go
pokonać. Odważyć się. Pewnie, że miałam wątpliwości. Ale uznałam, że
skoro wydawnictwo chciało ją wydać, może ktoś będzie chciał ją czytać.
To pomogło mi pokonać niepewność. A krytyka… zawsze jest budująca.
2. Jak Pani uważa, dlaczego ludzie coraz rzadziej mówią swojej przysłowiowej drugiej połówce „Kocham Cię”?
W ogóle dzisiaj rzadziej ze sobą rozmawiamy, żyjemy w biegu, nie mamy
dla siebie czasu, wydaje nam się, że jak już się ze sobą jest wiele lat,
to słowa „kocham” nie trzeba używać. Nic bardziej mylnego. Miłość
trzeba podsycać, żeby nie wygasła. Bo jest niezwykle ważna w życiu. Daje
nam siłę.
3. Co jest dla Pani ważniejsze- iść czy dojść? Co czuła Pani w chwili pisania kolejnych stron książki? Jakie uczucia (być może ze sobą sprzeczne) Pani towarzyszyły, gdy ją Pani skończyła?
Wybieram trzecią wersję. Iść i dojść. Ważne, żeby iść, ale i dojść do celu. Co czułam pisząc? Radość, że mogę się spotkać z moimi bohaterami. To taki mój świat. Koniec pracy to radość, że się skończyło, ale i żal. No i ta niepewność, czy książka się spodoba czytelnikom.
monweg
1. Gdyby trafiła Pani na bezludną wyspę, to jaką książkę chciałaby Pani mieć przy sobie i dlaczego akurat tę?
Poradnik przetrwania. W przeciwnym wypadku pewnie bym z niej nie
powróciła. A na deser „Smażone zielone pomidory”Fannie Flagg. Lubię ją
za atmosferę, ciepło, klimat i życiową mądrość. Pewnie są inne podobne w
swej wymowie książki, ale ja pokochałam akurat tę.
2. Mój syn także studiuje filologię polską i bardzo dużo czyta, ma również swoich ulubionych pisarzy. W związku z tym jestem ciekawa kim Pani się zaczytywała?
Czytałam wszystko, co mi wpadło w ręce. Na studiach mieliśmy sporo
lektur z tzw. klasyki literatury, to zajmowało bardzo dużo czasu. I nie
zawsze to akurat mnie interesowało, ale należało je przeczytać.
Pamiętam, że zaczytywałam się Remarque’m. Potem wieloma innymi. Ale
Remarque’a przeczytałam od deski do deski.
3. Zakładając, że Niebo istnieje, co chciałaby Pani usłyszeć od Boga u bram Raju?
Że nie zmarnowałam swojego życia.
Anne18
1. Jakie to uczucie, kiedy pisze się ostatnie zdania powieści?
Wielka radość, że doprowadziłam rzecz do końca, żal, że się skończyło i … niepewność, czy się spodoba.
martucha180
1. Zapewne ma Pani przyjaciółkę Wenę. Jaka ona jest?
Kapryśna, raz szczodra, raz skąpi swoich darów, ale potrafię się z nią dogadać, okiełznać, ubłagać, wykorzystać…
2. Czym jest dla Pani SŁOWO?
Tworzywem, budulcem, ale nie takim zwyczajnym. Słowo musi odpowiednio
brzmieć, czasem zmieniam jakieś słowo na inne, bo mi nie pasuje, nie
brzmi odpowiednio.
3. Pisanie książek wymaga lekkiego pióra. Jak z jego lekkością było w czasach szkolnych? Jak Pani wypracowania oceniali poloniści – co chwalili, a co krytykowali? Czy widzieli w Pani talent literacki czy wręcz przeciwnie?
Lekkie pióro miałam zawsze. Podobno w ósmej klasie pisałam prace na poziomie maturalnym (zdanie mojego polonisty). Z krytyką się nie spotkałam. Pisałam również „książki”, ale dobrze, że zaginęły. Ale talent literacki we mnie widzieli.
mam namyszy
1. Moja miłość do słodkości jest doprawdy nierozerwalna. Gdy się złoszczę- sięgam po słodycze, jestem szczęśliwy- sięgam po słodycze, nudzi mi się- sięgam po słodycze, czytając książkę. A gdyby dziwnym trafem zamieniła się Pani w "coś słodkiego" (przyjmijmy, że zostałaby Pani trafiona różdżką czarownicy Zochy Straszliwej III ), w co by się Pani zmieniła i jaką miała masę/ nadzienie? Jaki byłby przepis, żeby Panią upiec?
Ze słodyczy najbardziej lubię schabowe. Naprawdę wolę konkrety! Słodycze
lubię, owszem, mam nawet swoje ulubione,ale sięgam po nie stosunkowo
rzadko, np. uwielbiam raffaello. One już mają nadzienie – migdał. To
chyba moja bajka.
2. Ludzie robią sobie tatuaże, żeby coś upamiętnić. Jedni tatuują sobie wizerunki rodziny, drudzy zaś wolą mieć na skórze coś abstrakcyjnego. Gdyby Pani musiała, jaki tatuaż i gdzie umieściłaby Pani na swoim ciele? Miałby dla Pani jakieś sentymentalne znaczenie?
Nie mam pojęcia, nie zastanawiałam się, nie lubię tatuaży, podobają mi
się u niektórych ludzi, młodych dziewczyn, ale sama nigdy nie dałabym
sobie z własnej woli niczego wytatuować. A na siłę? Może małe serduszko.
Banalne? Trudno. A gdzie? Tam, gdzie najmniej boli i gdzie byłoby
niewidoczne.
3. Nasze całe życie składa się z olbrzymiej palety kolorów. Jakie kolory przybiera Pani życie? Dlaczego?
Jestem optymistką i często zakładam różowe okulary, więc moje życie przybiera różowe kolory.
Irena Bujak
1. Jak Pani się czuła kiedy okazało się, że zostanie wydana Pani pierwsza powieść?
Byłam zaskoczona, zdziwiona, a nawet zażenowana i przerażona, jak to
będzie, zobaczyć swoją książkę, swoje nazwisko wśród innych na półce
księgarskiej. Nie byłam pewna, czy na to zasługuję.
2. Czy pamięta Pani swoją pierwszą przeczytaną samodzielnie książkę?
Nie pamiętam, jedną z pierwszych były „Dzieci z Bullerbyn”, potem
„Bułeczka”, ale tej pierwszej nie pamiętam. Dużo książek najpierw
czytali mi rodzice.
3. Kim chciała być Pani w dzieciństwie?
Z zamierzchłego dzieciństwa pamiętam, że chciałam być dyrygentem, bo uważałam, iż dyrygent nic nie robi. Musiałam być bardzo leniwa! Potem chciałam być dziennikarką, pisarką albo nauczycielką. Nauczycielką chyba chciałam być bardzo długo, sadzałam na kanapie rząd lalek i bawiłam się w szkołę. Zazdrościłam koleżance, która miała mamę nauczycielkę i przyniosła jej prawdziwy dziennik. Zostałam nauczycielką. Dziennikarką też byłam przez pewien czas, co prawda lokalną, ale za to i telewizyjną, i prasową. Pisarką się wciąż nie czuję, ale książki wydaję. Tylko dyrygentem nie mam szans zostać. Słoń mi na ucho nadepnął. Ale muzykę kocham!
Małgorzata Zaczytana
1. Urodziła się Pani 13 grudnia - "trzynastka" nie jest więc dla Pani pechową liczbą. A czy jest Pani przesądna?
Nie jestem przesądna, mimo że urodziłam się trzynastego w piątek. Nie
narzekam na pecha, chociaż moją osiemnastkę „zepsuł” generał Jaruzelski.
Jestem życiową optymistką, a pecha odpędzam daleko. Jak w tym wierszyku
: „Nigdy nie mów: mam pecha, mów: mam szczęście, a ono się uśmiecha”!
2. Czy uważa Pani, że opinie publikowane na blogach mają wpływ na popularność autora? Czy opinie pozytywne przysparzają mu więcej czytelników?
Myślę, że tak. Opinie na blogach są ważne, ludzie je czytają. Pewnie, że
te pozytywne są lepsze, ja też lubię, jak mi ktoś coś szczerze poleci.
Ale niekiedy i te niepochlebne mogą pomóc. Czasem sięgam po książkę,
którą skrytykowano, właśnie, żeby się przekonać, czy słusznie. Blogi to
znak naszych czasów. Sama niedawno założyłam bloga i żałuję, że tak
późno.
3. Cohen i Beatlesi (też ich bardzo lubię) - jak zachęciłaby Pani młodzież, żeby oderwała się trochę od współczesnych "wyjców" i posłuchała tej wspaniałej klasyki?
Może czasem wystarczy włączyć jakiś piękny „kawałek”? Młodzież ich nie zna, więc nie słucha. Trzeba ich „osłuchać”. Wierzę, że muzyka sama do nich przemówiłaby.
kwiatusia
1. Czy po wydaniu kilku powieści zdarza się Pani po wysłaniu tekstu do wydawnictwa mieć wątpliwości typu: „A jednak mogłam napisać to inaczej, albo coś dopisać i dlaczego wcześniej nie wpadło mi to głowy?” Czy pojawiają się obawy przed premierą nowej książki, czy spodoba się czytelnikom i czy fani nie będą zawiedzeni?
Czasem miewam takie myśli, ale tylko jeśli chodzi o jakieś konkretne
zdanie lub wyraz. Dobrze, że wydawnictwo przesyła jeszcze raz lub dwa
tekst do korekty, więc czasem mogę jeszcze dokonać zmian. Ale to są
tylko zmiany kosmetyczne, nigdy zasadnicze.
2. Czy przed przystąpieniem do pisania powieści ma Pani już stricte określoną fabułę; czy bohaterowie, ich losy, zwroty akcji powstają dopiero z chwilą tworzenia powieści?
Tylko ogólny zarys, ale niektórzy bohaterowie, niektóre wydarzenia
powstają już w trakcie pisania. Nigdy nie lubiłam zbyt szczegółowego
planowania od początku do końca, nie tylko podczas pisania.
3. Czym jest dla Pani pasja? Czy wyobraża sobie Pani życie bez niej?
Pozdrawiam serdecznie,
Pasja to radość i sens życia, pasja nadaje życiu treść, kolory, jest jego nieodłącznym komponentem, bez niej życie blaknie i smutnieje.
Sylwia Silviana
1. Gdyby Pani miała w trzech słowach określić charakter swojej twórczości, jakie byłby to słowa?
Literatura lekka, łatwa i przyjemna.
2. Jakie cechy twórczości (kunsztu) ceni Pani u innych pisarzy?
Umiejętność zainteresowania czytelnika. Książka musi wciągać, żeby trudno było się od niej oderwać.
3. Na jakim pisarzu nigdy by się Pani nie chciała wzorować i dlaczego.
Nie chcę się na nikim wzorować i nawet nie próbuję. Ani też nie chcę nikogo dyskredytować. Myślę, że każdy pisarz ma swoich czytelników. Jeden pisze tak, drugi inaczej. „Do dustibus es non disputandum”.
Paula S
1. Czy chciałaby Pani, aby któraś z Pani książek została zekranizowana?
Tak, najbardziej „Jak zjeść słonia”. Uważam, że jest najbardziej „filmowa”.
Nulek
1. "Burgund" to jedno ze słówek, które bardzo lubię i hołubię - ze względu na brzmienie i skojarzenia (całkiem przyjemne, choć nie zawsze typowe). Jakie jest Pani ulubione słowo/słowa? :) No i dlaczego, oczywiście. :)
Też bardzo lubię to słowo i koniecznie chciałam umieścić je w tytule.
Mimo zawiłości gramatycznych, które jako polonistce spędzały mi sen z
powiek. Chodzi o dopełniacz : burgunda czy burgundu? Zwróciłam się do
językoznawców i … odpowiedzi były różne. Bałam się, że ktoś zarzuci mi
błąd. Ale nie chciałam zrezygnować z tego słowa w tytule właśnie dla
jego piękna i brzmienia.
2. Gdyby miała Pani zostać wysłana w przestrzeń kosmiczną i mogła Pani wybrać tylko 3 książki na tę dłuuuugą wyprawę - co by to były za lektury?
Fannie Flagg „Smażone zielone pomidory”
Nikos Kazantzakis „Grek Zorba”
I przez sentyment „Dzieci z Bullerbyn” Astrid Lindgren
3. Gdyby mogła Pani wybrać się w podróż do świata którejś z ulubionych książek, to do jakiej książki chciałaby Pani wskoczyć - choć na chwilę? :)
Na pewno do jednej z nich!
Aniela M
1. Hanna Krall mówi, że pisze się z myślą o jednym konkretnym czytelniku. Ona pisała dla Michała Radgowskiego, zastanawiając się, co powie, jak przeczyta. Potem zwracano jej uwagę, że to metoda niesłuszna, że powinno pisać się z myślą o śpiącym podróżnym z dworca w Koluszkach :) Jak jest w Pani przypadku-czy pisze Pani mając w głowie konkretnego odbiorcę – „słuchacza” pisanych opowieści?
Nie myślę o jakimś konkretnym czytelniku ani o śpiącym podróżnym. A kto
czyta moje książki jako pierwszy? Wydawca, do którego ja wysyłam. Potem
dopiero moje koleżanki i moja rodzina. Poza mężem, który moich książek
nie czyta, ale nie zmuszam go do czytania babskiej literatury.
2. Komu pierwszemu daje Pani do przeczytania swoje książki lub ich fragmenty? Kogo najchętniej pyta Pani o radę i opinię ... ?
Nigdy nie pokazałam żadnego fragmentu nikomu, zanim ukazał się drukiem. O
zdanie pytam znajomych i przyjaciół, zresztą sami mi o tym mówią,
dzielą się swoimi przemyśleniami. Czasem proszę o jakiś pomysł, sugestie
w trakcie pisania.
3. Czy są pytania, które by chętnie Pani zadała swoim czytelnikom? :)
pozdrawiam serdecznie,
życzę niegasnącego źródła inspiracji i zadowolenia z tworzenia oraz dzielenia się tą twórczością z innymi :)
Dziękuję za życzenia. Czytelników najchętniej zapytałabym, jak to się stało, że sięgnęli po moją książkę.
iza.81
1. W "Szczęściu w kolorze burgunda" opisuje Pani trudne relacje rodzinne. Jaka jest Pani osobista recepta na udane relacje rodzinne?
Nie wiem, czy jest jakaś recepta. Myślę, że to kwestia doboru, czasem
się mówi „dobrali się jak w korcu maku”, nieważne czy na zasadzie
przeciwieństwa czy podobieństwa. Zawsze uważałam, że życie jest sztuką
kompromisu. Czasem trzeba ustąpić, przymknąć oko. Najważniejsze, to mieć
dla siebie czas, rozmawiać ze sobą. I okazywać sobie serce, nawet
jeśli ma się „-dzieści” i „-dziesiąt lat”. No i warto zostawić pewien
margines niezależności, którą każdy z nas potrzebuje.
2. Kojarzę Panią jako osobę z dużym poczuciem humoru jaki przelewa Pani na papier. Co chciała Pani w ten sposób przekazać czytelnikom?
Poczucie humoru jest niezwykle ważne w życiu, pozwala na dystans do
rzeczywistości. Nie na darmo mawiają, że „śmiech to zdrowie”. Pogodnym
ludziom, z poczuciem humoru żyje się łatwiej. I to udziela się innym.
Jestem optymistką i to między innymi, ten optymizm, wiarę, że wszystko
się pomyślnie ułoży, chciałabym przekazać swoim czytelnikom.
3. Jaki kolor ma dla Pani szczęście? Również koloru burgunda, czy może inny?
Czasem jest w kolorze burgunda, a czasem w kolorze pomarańczy.
Patrycja T
1. Co myślisz o blogach internetowych, na których są umieszczane opowiadania własnego autorstwa? Czy czytałaś kiedyś jakieś?
Ludzie piszą blogi, bo chcą zaistnieć. Raczej czytałam blogi z
recenzjami książek lub opowieściami o podróżach. Opowiadań nie
czytałam, ale jeśli trafię na jakieś, to pewnie z ciekawości przeczytam.
2. Czy kiedykolwiek myślałaś o zmianie gatunku literackiego np. na kryminał? Czy to kompletnie nie twój styl?
Nie, nie myślałam o kryminałach. Chyba nie są w moim stylu, chociaż
gdyby było takie zapotrzebowanie… Już prędzej myślałam o jakiejś
bardziej historycznej, z wykorzystaniem wątków rodzinnych, ale to wymaga
dłuższego przygotowania. Na to jednak nie mam zbyt dużo czasu. Chcę
jeszcze napisać książkę o Kubie, moim niepełnosprawnym synu, nawet już
zaczęłam ją pisać. To będzie książka matki dla innych mam. Taka trochę
„ku pokrzepieniu serc”.
3. Czy posiada Pani jakąś książkę z dzieciństwa, do której ma Pani sentyment? Dzięki, której zainteresowała się Pani książkami z poza obowiązkowej literatury szkolnej?
Tak, „Dzieci z Bullerbyn”, „Bułeczka”, „Dom pod kasztanami”. Ale nie wiem, czy były w lekturze, czy spoza. Spoza kanonu była na pewno ukochana „Bella i Sebastian”. W dzieciństwie czytałam bardzo dużo, nawet z latarką pod kołdrą, gdy mama lub tato zgasili mi światło. Mogłabym wymienić jeszcze wiele tytułów, bo zawsze kochałam i kocham książki.
Sylwka S.
1. Każda z nas zawsze marzyła o księciu z bajki, przystojnym z poczuciem humoru. Jaki typ mężczyzn się dla Pani podobał jak była Pani nastolatką?
Trudno mówić o typie. Musiał być ciepły, serdeczny, właśnie z poczuciem
humoru. I najlepiej żeby umiał grać na gitarze. Mój mąż co prawda grać
nie potrafi, ale pod innymi względami pasuje…
2. Najzabawniejsza sytuacja jaka się Pani wydarzyła w szkole, a którą Pani pamięta do dziś ?
Od kiedy zostałam nauczycielką, szkoła to jakby mój drugi dom. Każdy
dzień jest inny. Pamiętam, gdy zaczynałam pracę w małej szkole na wsi i
dostałam wychowawstwo, wypełniając dziennik, zapytałam chłopca o zawód
ojca. „Dojarz” – usłyszałam. „Miejsce pracy”- pytam dalej. Spojrzał na
mnie, jakbym była niespełna rozumu i odpowiedział „W oborze”.
3. Każdy ma w życiu sytuacje, z których jest dumny lub odwrotnie. Co najbardziej szalonego zrobiła Pani w swoim życiu, a co chciałaby zrobić?
Raczej twardo stąpam po ziemi i trudno mówić o jakichś szczególnych szaleństwach. Kiedyś, jeszcze podczas studiów, wpadłam na pomysł, żeby przelecieć się samolotem do Warszawy (były zniżki dla studentów), po to, żeby sprawdzić jak to jest oderwać się od ziemi. Namówiłam koleżankę i poleciałyśmy. Wracałyśmy pociągiem, bo już nam nie starczyło kasy. Nie wiem, czy to szaleństwo, wtedy na pewno trochę szaleństwa w tym było. Albo gdy pędziłyśmy za znanym aktorem ulicami Warszawy, żeby zdobyć autograf. A co chciałabym zrobić? Jeszcze nad tym pomyślę.
Paula Korobejko
1. Czy przeżyła pani kiedykolwiek to co ukazane jest w Pani książkach ?
Raczej nie, ale czasem ktoś z moich znajomych może odnaleźć tam coś, co
przeżył lub powiedział. Uwielbiam słuchać innych ludzi i zdarza mi się,
że wykorzystuję niektóre wątki. Ale nigdy od początku do końca, coś
zmieniam, dopisuję…
2. Jakiej magii Pani używa, że tak chętnie sięgamy do Pani książek, że nie można się od nich oderwać, że wciągają po uszy? :)
Piszę zwyczajnie, o zwykłych ludziach, dodaję odrobinę poczucia humoru, szczyptę optymizmu i już!
3. Czy jest taka tematyka, taki gatunek literacki, czyli takie „zamówienie wydawcy”, którego Pani mogłaby nie podjąć napisać ?
Nie boję się wyzwań i gdyby było zapotrzebowanie, na pewno bym spróbowała każdej tematyki. Nie wiem, co by z tego wyszło, ale na pewno bym spróbowała.
Edyta S
1. Często się mówi "nie oceniaj książki po okładce". Ja jednak muszę przyznać, że dla mnie okładka ma bardzo duże znaczenie. Jest to moje pierwsze zetknięcie z książką na podstawie którego serducho zabije mi mocniej do danej lektury lub przejdę obok niej obojętnie. Zdarza mi się nawet kupić jakieś czytadełko tylko dlatego, iż okładka mnie urzekła.
Czy dla Pani ma znaczenie to, jak będzie wyglądała okładka Pani książki? Wyobraża ją sobie Pani, gdy oddaje książkę do wydawnictwa? Ma Pani wpływ na to co znajdzie się na niej? A może jest to Pani rzecz zupełnie obojętna? Albo z ciekawością czeka Pani na to jak będzie wyglądała oprawa Pani kolejnej książki? Czy zdarzyło się, że któraś z okładek Pani lektur się Pani nie spodobała lub podoba się szczególnie? Jeśli tak to o jakie tytuły chodzi?
Zawsze jestem bardzo ciekawa, jak będzie wyglądała okładka mojej
książki. Uważam, że okładka jest bardzo ważna , musi przyciągać
czytelnika. Ale nie wyobrażałam sobie wcześniej moich okładek ani też
nie miałam wpływu na to, co się na nich znajdzie. Za to za każdym razem
rzeczywiście z niecierpliwością czekałam na ich projekt. I nigdy się nie
zawiodłam.
2. Praca w szkole to bardzo wymagające zajęcie. Niby kończy się ją po kilku godzinach, a w domu często nadrabiamy mnóstwo pracy papierkowej, wymyślamy kolejne tematy zajęć, przygotowujemy się do nich, do tego zebrania, rady pedagogiczne, uroczystości szkolne, przygotowania do tych imprez itp. Zajęcia te niejednokrotnie pochłaniają znacznie więcej czasu niż te umowne 40 godzin pracy w tygodniu. Mimo, iż praca ta nie jest ciężka fizycznie to niejednokrotnie wynosi się z niej do domu wielki bagaż obciążenia psychicznego. Wiem o tym doskonale. ;)
Pisarstwo zdecydowanie nie jest łatwą sztuką. O tym wiem, bo marzę, aby kiedyś wydać swoją książkę i kilka razy próbowałam coś napisać. ;) Kończyło się tym, że po kilku dniach odpuszczałam, gdyż nie wystarczało mi czasu na inne zajęcia. A Pani wydaje jedną, a czasem dwie książki w roku. :D Do tego: rodzina, dom, dzieci. Jak udaje się Pani pogodzić te wszystkie zajęcia? Nie myślała Pani nigdy o tym, aby rzucić pracę w szkole i zająć się wyłącznie pisaniem lub odpuścić sobie pisanie i skoncentrować się tylko na pracy pedagogicznej - zyskując w ten sposób więcej czasu dla siebie i dla bliskich?
Może im więcej zajęć, tym jesteśmy bardziej poukładani? Ja zawsze miałam
ich dużo, kiedyś byłam redaktorką programów w telewizji lokalnej,
pisałam artykuły do gazety lokalnej. I zawsze marzyłam o pisaniu. Jeżeli
potrafię wszystko pogodzić, to nie chciałabym z niczego rezygnować. A
czas to pojęcie względne. Znam takich, którzy twierdzą, że nie mają
czasu, a tak naprawdę przecieka on im między palcami. Owszem, niekiedy
mam zaległości np. w prasowaniu, ale i na to jest sposób. Mam bardzo
dobrą koleżankę, z którą umawiam się na ploty i prasujemy…
3. Znam osoby, które czytają książki i marzą o tym, aby samemu coś napisać? Czy ma Pani jakieś rady dla takich osób? Podpowiedzi, jak zacząć? Co zrobić, aby wydać książkę?
Serdecznie pozdrawiam Panią Karolinę oraz Cyrysię. :*
Mogę jedynie powiedzieć, w jaki sposób ja wydałam. Odważyłam się i wysłałam książkę na konkurs ogłoszony przez wydawnictwo. Znalazłam się poza podium, to znaczy nie otrzymałam nagrody, ale wydawnictwo zaproponowało kilku osobom wydanie książki. I tak to się zaczęło… Ale najważniejsza rada to się odważyć! Do odważnych świat należy!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziękuję serdecznie Karolinie Kubilus za poświęcenie swojego cennego czasu i udzielenie niezwykle interesującego wywiadu.
Składam także gorące podziękowania wszystkim, którzy wzięli udział w
konkursie i zadali
pytania. ♥
Do nagrody autorka wytypowała:
iza.81
Nulek
Gratuluje zwycięzcom i pozdrawiam!!!
Cyrysia