sobota, 31 lipca 2021
Muzyczna sobota - Dobre, bo polskie 🎶
piątek, 30 lipca 2021
Wywiad z Jolantą Kosowską
Basia Pozorska
Gdyby Pani miała możliwość podróży w czasie, to wybrałbym Pani przyszłość czy przeszłość, i dlaczego?
Wybrałabym przyszłość. Przeszłość była, minęła i nie mamy już na nią żadnego wpływu. Przyszłość można kształtować i zmieniać. Zależna jest od naszych działań, zamierzeń i marzeń.
Jakie chciałaby Pani usłyszeć ode mnie pytanie? Z jakiej dziedziny życia? A może już zadano Pani najlepsze pytanie w życiu.
Lubię pytania przemyślane, ciekawe, zaskakujące, które zmuszają mnie do zastanowienia, do konfrontacji z samą sobą.
Roksana Kołodziejczyk
Czy pandemia koronawirusa miała według Pani jakieś pozytywne skutki? Czy lockdown pokazał Pani, że na pewne kwestie, na które miała Pani już wyrobione zdanie, można spojrzeć z nowej perspektywy?
Pandemia nauczyła mnie pokory. Zabrała mi pewność siebie. Zawsze myślałam, że wszystko można przewidzieć, zaplanować i zrealizować. Teraz już wiem, że tak nie jest. Nawet najbardziej misterne plany mogą zawieść, cele mogą stać się niemożliwe do zrealizowania, a marzenia nagle potrafią zmienić swój kształt. Pandemia przewartościowała we mnie wiele. Pokazała mi, co tak naprawdę w moimi życiu jest ważne. Uświadomiła mi pewne emocje. Pokazała wartość przyjaźni i miłości. Zapraszam do przeczytania mojej powieści „W piekle pandemii”. Powieść miała swoją premierę w sierpniu ubiegłego roku. Została wydana nakładem Wydawnictwa Novae Res.
Czym jest dla Pani pisanie? Czy postrzeganie samego procesu twórczego przez Panią zmieniło się wraz z rozwojem kariery literackiej?
Pisanie to pasja, sposób na życie, lek na wszelkie zło, odskocznia od codzienności, wytchnienie po pełnym wrażeń dniu. Niczym nieograniczona wyobraźnia… Setki myśli do okiełzania, uczucie wolności. Pisanie to coś niesamowitego.
Nic się nie zmienia, nic nie powszednieje.
Karolina
Czym się Pani kieruje wybierając miejsca swych powieści?
Każda z moich powieści zabiera czytelników w inne miejsce. To miejsce musi pasować do fabuły książki, musi ją uzupełniać i dopowiadać. Tylko wtedy stanie się ono jeszcze jednym z bohaterów powieści. A tak jest w moich książkach.
Iwona Karmańska
Czy pisząc "Pocztówki z Portugalii" większość to wspomnienia z podróży czy duża część to autorska fikcja osadzona w przepięknych krajobrazach Portugalii?
„Pocztówki z Portugalii” opowiadają między innymi historię, którą nosiłam w sercu od dawna. Pewne wydarzenia wracały do mnie w snach, nachodziły we wspomnieniach, nie dawały o sobie zapomnieć. Szukała dla tej historii miejsca. Znalazłam je w Portugalii. Autor powieści to ktoś, kto potrafi przetworzyć prawdę życia w fikcję poruszającej opowieści, nie przekraczając nienaruszalnych granic. Dlatego fabuła powieści „Pocztówki z Portugalii” powstała w mojej wyobraźni, choć jej źródło bije w prawdziwych emocjach i przeżyciach.
Co daje Pani pisanie, czy jest to bardziej ucieczka od tego co wokół czy forma terapii?
Nie jest to ucieczka od rzeczywistości ani forma terapii. To pasja!
Daria 723
Gdyby mogła się Pani przenieść w dobrowolne miejsce na świecie, gdzie by to było i dlaczego?
Dużo podróżuję. Jest wiele miejsc, do których chciałabym pojechać. Wybór miejsca jest zależny od wielu rzeczy. Dzisiaj czuję się zmęczone. Pracowałam ponad dwanaście godzin. Przyjęłam mnóstwo pacjentów. Przeżyłam wiele emocji. Dzisiaj marzy mi się samotny, kamienny dom na wzgórzu w Toskanii, oddalony kilkanaście kilometrów od utwardzonej drogi, z widokiem na falujące łany zbóż i polne drogi, które niczym wstążki przepasują sąsiednie wzgórza. Spokój, cisza, szum wiatru… Czas, który zwolnił, myśli, które przestały pędzić.
Z kim by Pani chciała napisać duet?
Z moją córką Martą piszemy powieść „Spotkajmy się w snach”. Nie jest to takie proste.
Izunia
Jacy pisarze są Pani najbliżsi i które powieści by Pani poleciła i jaka podróż najbardziej utkwiła w Pani pamięci i sprawiła to że chciałaby Pani wrócić jeszcze w to miejsce a co do powieści Pani to są fantastyczne :)
Czytam mnóstwo. Bardzo lubię polskich pisarzy. Uważam, że piszą cudowne i niepowtarzalne książki.
Nie chcę tutaj nikogo wyróżniać.
Jest wiele miejsc, do których chciałabym wrócić. Na pewno wrócę do Prowansji, do Portugalii, do Wenecji… Na wakacje wybieram się do mojej ukochanej Chorwacji. Lubię wracać w znajome miejsca, chłonąć ich atmosferę, czuć się gdzieś jak u siebie w domu.
Agnieszka W.
O co jeszcze nikt Panią, nigdy (co dziwi ) nie zapytał?
Myślę, że jest wiele takich pytań.
Czy i co zmieniłaby Pani w życiu gdyby była taka możliwość?
Nie chciałabym zmieniać mojego życia. Wszystko w nim kocham i wszystko akceptuję.
Renata Kozłowska
Ma Pani serce podzielone na trzy części: dla fotografowania, pisania i leczenia. Gdyby musiała Pani z jednego zrezygnować, co byłoby najłatwiej odpuścić?
Wszystko jest mi bliskie i wszystko bardzo ważne. Cieszę się, że nie muszę z niczego rezygnować. Nie potrafiłabym. Każda z tych rzeczy jest cząstką mnie samej. Ja dopisałabym jeszcze do tego podróże.
Wchodzi Pani do restauracji, kelner podaje danie, patrzy Pani na nie i myśli, za jakie grzechy, nigdy tego nie przełknę. Co by to było?
Owoce morza, czernina i jarmuż.
Martyna k.
W jakim kolejnym miejscu planuje Pani osadzenie fabuły swojej powieści?
Już jesienią tego roku będzie miała premierę powieść z Dalmacją w tle. „Bożonarodzeniowa księga szczęścia” zabierze czytelników do Chorwacji.
Tayen
Chciałabym zadać pytania odnośnie tytułowych pocztówek, których jestem fanką od dzieciństwa po dziś :) Uważam, że to chwile zaklęte na papierze. Z jakiego najbardziej niezwykłego/egzotycznego miejsca otrzymała Pani pocztówkę?
Najbardziej zaskoczyły mnie pocztówki kupione na Costa Rice i w Meksyku.
Skąd była ostatnia pocztówka, którą Pani wysłała i do kogo.
W czerwcu wysyłałam z Portugalii pocztówki do przyjaciół i znajomych.
Martucha180
Czym jest dla Pani SŁOWO?
Bywa tworzywem, bywa narzędziem…Jest czymś niesamowitym.
Jakie książki w ramach terapii, leczenia poleciłaby Pani swoim pacjentom do czytania?
Polecam czasami w ramach terapii książki. Są to powieści pełen dobrych i ciepłych emocji.
MartynaAD
Podobno " co nas nie zabije to wzmocni..." Co wg Pani daje nam, kobietom siłę aby stawiać się przeciwnościom losu?
Niesamowita konstrukcja psychiczna, która umożliwia zobaczenie pozytywnych rzeczy wśród wielu przeciwności losu. Emocje i uczucia, które budują, napawają nadzieją, wzmacniają i dźwigają z kolan. Spostrzegawczość, która pozwala dostrzec w drobiazgach wielkie rzeczy. Wrażliwość, która dodaje życiu smaków, barw, zapachów i dźwięków.
Czy w najnowszej Pani książce jest coś co chciałaby Pani przekazać kobietom?
Oczywiście. Ta książka jest przede wszystkim o miłości, poświęceniu i tęsknocie za czymś, co utracone. Wyświechtanym słowom nadaje nowe znaczenie. Przywraca wiarę w człowieka.
Proszę zerknąć na wywiad na www.granice. pl https://www.facebook.com/granicepl/posts/10159294245911061
Gosia
Czy wierzy Pani w przeznaczenie?
Nie do końca. Uważam, że wiele zależy od nas. To nie ślepy los kieruje naszym życiem. Życie jest przyczynowo - skutkowe. Coś wynika z czegoś. Życie to ciąg wydarzeń i wynikających z tego konsekwencji.
Dokąd odbyła by Pani swoją podróż marzeń?
Jest wiele miejsc, które chcę jeszcze odwiedzić.
Dorota Falęcka
Czy gdyby życie dało Pani możliwość "startu" jeszcze raz, gdyby mogła Pani zacząć je od nowa, to czy dokonałaby Pani tych samych wyborów, czy podjęłaby Pani takie same życiowe decyzje, a może poszłaby Pani zupełnie inna ścieżką życiową?
Lubię swoje życie. Nie chciałabym go zmienić. Nie chodzi o to, że jest ono usłane różami. Nie jest. Ale jest moje, własne, jedyne i niepowtarzalne. Ukształtowało mnie i stworzyło po swojemu.
Czy czuje się Pani szczęśliwą i spełnioną życiowo kobietą?
Kiedyś dostałam od mojej córki jako prezent bożonarodzeniowy Księgę szczęścia. Na wielu stronach udowodniła mi, że moje życie jest dobre i szczęśliwe, że otaczają mnie bliscy ludzie. To było dziewięć lat temu, kiedy przez moment wydawało mi się, że niebo spadło mi na głowę, a ziemia zadrżała pod stopami. Ta Księga szczęścia pozwoliła mi się otrząsnąć. Moja córka miała rację, jestem szczęśliwa.
Marta
Co dało Pani impuls do napisania pierwszej książki i pomogło w dokończeniu jej?
Debiutowałam powieścią” Niepamięć”. Te historię napisało życie. Kiedyś miałam pacjentkę z niepamięcią wsteczną. Przyszło nam przejść razem przez całe to piekło. Chciałam o tym opowiedzieć. Do tej przez życie napisanej historii dodałam tylko trzy miłości, wielką przyjaźń i słoneczną, wakacyjną Chorwację. Do wydania tej książki namówili mnie przyjaciele.
Jaką radę dałaby Pani osobie, która chciałaby napisać swoją pierwszą książkę?
Jeżeli pisanie jest pasję, sposobem na życie, lekarstwem na zło, to warto pisać. Trzeba gonić swoje marzenia, bo tylko wtedy się spełniają.
Alicja S.
Co ostatnio sprawiło pani największą radość? :)
Premiera „Pocztówek z Portugalii”. Pierwsze recenzje, wywiady, opinie…
rodzinatestuje
Jaka pora dnia przynosi Pani największe natchnienie do pisania książek?
Bardzo lubię pisać nocą. Nic mnie wtedy nie rozprasza. Jestem tylko ja, światło lampki na klawiaturze, cicha muzyka w tle i wyobraźnia.
Ma Pani jakiś rytuał, który towarzyszy Pani pracy- np. kawa w konkretnej filiżance, czy włączenie ulubionej muzyki w tle?
Piję kawę z mojego ulubionego kubka. Słucham cicho muzyki. Zdarza mi się, że chodzę po pokoju i nagrywam sceny na dyktafon, bo moje myśli biegną szybciej, niż przesuwają się palce po klawiaturze komputera. Nastawiam sobie budzik na drugą w nocy, żeby jego dźwięk sprowadził mnie do rzeczywistości i przypomniał, że rano muszę iść do pracy.
karolina.dylag
Czy pisząc książkę sięgała Pani głęboko do wiedzy, którą ja Pani posiada, czy raczej pisała Pani co, leży na sercu"?
Jedno drugiemu nie przeszkadza. „Pocztówki z Portugalii” są pełne emocji.
Ma Pani plany na następną książkę, jeśli tak, czy będzie ona związana z pasjami, czy raczej z profesją?
Kolejna powieść jest już gotowa. Jej premiera będzie jesienią. Zabiorę czytelników w podróż do Chorwacji. Pięciu przyjaciół już od kilkunastu lat pisze do siebie początkiem grudnia listy bożonarodzeniowe. W listach tych opowiadają o tym, co ważnego wydarzyło się w ich życiu w mijającym roku. Stało się to ich zwyczajem. Na co dzień mieszkają daleko od siebie, mają swoje rodziny i swoje marzenia, priorytety i cele. Raz na kilka lat spędzają ze sobą tydzień wakacji. To wystarcza, żeby dawna przyjaźń nie przestała istnieć, żeby trwała nadal. Kiedyś chodzili do jednej klasy w ogólniaku. Byli wtedy nierozłączni. Po maturze poszli na różne uczelnie, ale to nie zniszczyło ich przyjaźni. Mają różne pasje i zawody. Mieszkają daleko od siebie. Zbliżały się kolejne święta Bożego Narodzenia. Nikt z przyjaciół nie otrzymał listu od Leny. Lenka zniknęła też z Facebooka, nie odpowiadała na e - maile, nie odbierała telefonów. Z każdym dniem przyjaciele niepokoili się coraz bardziej. Postanawiają ją odnaleźć w Chorwacji.
An.na
Które z wielu swoich osiągnięć życiowych ceni sobie Pani najbardziej?
Cieszę się, że udało mi się zapewnić godne życie mojemu niepełnosprawnemu synkowi.
Którą swoją książkę ceni Pani najbardziej i dlaczego?
Każda z moich książek jest dla mnie ważna i każda mieszka w moim sercu. Nie potrafię wskazać tej, która jest mi najbliższa, którą cenię najbardziej. Każdą kocham za coś innego.
orchidea12
Obecnie żyje Pani w Niemczech, ale gdyby mogła Pani przez jakiś czas zamieszkać i pracować w innym kraju, na jaki kraj by się Pani zdecydowała i dlaczego?
Najbardziej tęsknię za Polską. Kiedyś wrócę. Wiem to na pewno. Muszę tylko dobrze przygotować ten powrót. Wyjechałam, bo nie potrafiłam zapewnić swojemu choremu dziecku godnego życie w Polsce, wrócę, kiedy będę uważała, że jest to możliwe.
Jakie trzy cechy charakteru ceni sobie Pani u mężczyzn?
Opiekuńczość, pracowitość, zaradność i wierność.
No i wyszło, że cztery. Żadnej z tych cech charakteru nie mogę odrzucić. Każda jest dla mnie tak samo ważna.
Małgosia Śliwa
Czy chciałaby Pani aby któraś z Pani powieści została zekranizowana? Jeśli tak to która?
Oczywiście, że chciałabym. Potrafię sobie wyobrazić ekranizację „Niepamięci”, „Prosto w serce” i „Pocztówek z Portugalii”.Bez kogo lub czego nie wyobraża sobie Pani życia?
Nie wyobrażam sobie życia bez moich bliskich.
WU - NAGRODA
Książkę jakiego pisarza uważa Pani za nr 1 w rankingu najbardziej wartościowych lektur do przeczytania i dlaczego właśnie tę...?
Pewna książka towarzyszy mi przez całe moje świadome życie. To „Mały Książę”. Czytałam ją wiele razy. Za każdym razem odkrywam w niej coś nowego. Niektóre cytaty z tej książki stały się dla mnie drogowskazami na drodze życia. Rewelacja!
Czy jest osoba, która wspiera Panią mentalnie w trakcie pisania książki lub w inny sposób pomaga lub inspiruje?
Moja przyjaciółka, której zawdzięczam debiut, zmarła przed rokiem. Wspierała mnie przez wiele lat. Motywowała, pchała do przodu, stawiała do pionu i mówiła, że warto. Marudziła czasami, że wszystko robię na ostatnią chwilę, źle gospodaruję czasem, rozpraszam się. Tak naprawdę, to motywowała, wspierała i cieszyła się z każdej mojej książki. Czytała je jako pierwsza. Zmarła niespodziewanie. Nie udało nam się pożegnać. Było to tuż przed premierą „Wielkich włoskich wakacji”. Razem ze mną czekała na premierę. Cieszyła się z tej książki. Lubiła magię, niedopowiedzenia i tajemnice. Przechowuję ostatnią wiadomość od niej. „Ta książka jest niesamowita”. Wierzę, że Małgosi nadal kibicuje mi i mnie wspiera. Proszę przeczytać „Pocztówki z Portugalii,” odnajdzie tam Pani Małgosię.
Aleksandra Miczek
Jacques Polge, perfumiarz Chanele, powiedział: "Zapach jest językiem, który nie potrzebuje słów". Jaki zapach przemawia do Pani słów i o czym Pani przypomina?
Kocham zapachy. Dopełniają, dopowiadają, otulają, pobudzają zmysły. Bywają wspomnieniem. Bardzo przywiązuję się do zapachu perfum. Niektóre używam już wiele lat. Perfumy komponuje się jak utwory muzyczne. Każdy zapach składa się z trzech elementów, trzech nut. Jest to zbiór woni uwalniających się w trakcie kontaktu perfum ze skórą. Cała koncepcja nut zapachowych jest oparta na założeniu, że substancje zawarte w składzie perfum odróżniają się od siebie szybkością parowania, czyli trwałością. Mamy nutę głowy, nutę serca i nutę głębi. W moich perfumach nuta głowy to zapach mandarynek, goździków korzennych i kminku. Nutę serca tworzą zapachy kardamonu, manga, lukrecji i heliotropu. Nutę głębi zapach piżma, wanilii, jaśminu i róż. Kocham zapachy.
Iść czy dojść do celu? Co daje Pani większą satysfakcję? Co jest dla Pani ważniejsze?
Lubię planować, stawiać cele i realizować swoje plany. Lubię też osiągać cele.
Natalia Antkowiak
Kim jest tajemnicza Agnieszka, której dedykowała Pani swoją książkę?
Książkę dedykuję Agnieszce Mathias. Dzięki Agnieszce poznałam Portugalię, odnalazłam miejsce dla mojej historii. To miejsce pasuje idealnie do fabuły książki. Dopowiada, dopełnia i wycisza emocje. Wysokie klify, huk oceanu, mgły snujące się tuż przy ziemi, tajemnicze parki, ogrody, zamki i pałace. To Agnieszka pokazała mi Portugalię, która stała się jednym z bohaterów mojej książki. W tym roku byłyśmy tam znowu. Tym razem z egzemplarzem sygnalnym w dłoni. Proszę zajrzeć na @ Szuflada Jolanty Kosowskiej. Tam można zobaczyć relację z nasze tegorocznej wyprawy do Portugalii.
W jaki sposób wybiera Pani osoby, którym dedykuje książki?
Za każdym razem jest inaczej. Nie ma tu żadnych zasad i reguł. Jedno jest pewne, to bliscy mi ludzie, którzy w jakiś sposób wpłynęli na tworzenia danej książki.
wtorek, 27 lipca 2021
KONKURS: ➳ Ustrzel książkę 📚
KOCHANI,
Tym razem tylko jedna osoba wykazała się nie lada refleksem i uchwyciła 3 666 666 wyświetleń mojego bloga. Tym szczęśliwcem jest:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych celem ogłoszenia wyników konkursu tj. podanie mojego imienia, nazwiska w przypadku wygranej.
kryniame@wp.pl
sobota, 24 lipca 2021
Muzyczna sobota - Dobre, bo polskie 🎶
piątek, 23 lipca 2021
Wielkie internetowe Czytanie Nagrody Literackiej!
Książki
wyróżnione w 14. edycji Nagrody Literackiej m.st. Warszawy staną się
bohaterkami wyjątkowej czytelniczej akcji. Już 2 sierpnia fragmenty
nominowanych w tym roku tytułów oraz książek Joanny Rudniańskiej, tegorocznej
Warszawskiej twórczyni, będą czytane na żywo, w Internecie.
Czytanie łączy ludzi – wiadomo nie od dziś. Dlatego gorąco zachęcamy do udziału w akcji „Czytamy Nagrodę Literacką”, która ma przybliżyć nominowane i nagrodzone w tym roku tytuły. Wybrane fragmenty książek czytać będą osoby zajmujące się na co dzień propagowaniem czytelnictwa w mediach społecznościowych, na książkowych blogach i vlogach m.in.: Znalezione Przeczytane, Czytam bo chcę i już, Liniatura, wersetka, jakub_czytelnik, Kultura w kwarantannie, Czytam i piszę, malgorzata_love_books czy zabookowana.blog.
Do akcji mogą jednak przyłączyć się wszyscy, którzy kochają dobrą literaturę!
Czytanie na żywo odbędzie się 2 sierpnia o godz. 18.00 na profilu FB Nagrody Literackiej m.st. Warszawy. Aby dołączyć do czytających, należy zgłosić się do 30 lipca, wysyłając prywatną wiadomość na www.facebook.com/nagroda.literacka.warszawy.
Laureatki i laureatów 14. edycji Nagrody Literackiej m. st. Warszawy przypominamy na stronie www.kultura.um.warszawa.pl.
niedziela, 18 lipca 2021
KONKURS - poznaj mnie lepiej: Jolanta Kosowska
2. Sponsorem nagrody jest wydawnictwo Zaczytani.
5. Wywiad oraz ogłoszenie zwycięzcy nastąpi 30 lipca 2021 roku.
6. Nagrodą jest egzemplarz powieści ''
8. Konkurs skierowany do osób posiadających adres zamieszkania w Polsce.
9. Ze zwycięzcą skontaktuję się drogą mailową, o ile zapoda do siebie namiary. W przeciwnym razie laureat proszony jest skontaktowanie się z organizatorką konkursu. W przypadku, gdy zwycięzca w ciągu 7 dni nie odpowie na wiadomość, nastąpi wybór innego wygranego.
10. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.)
sobota, 17 lipca 2021
Muzyczna sobota - Dobre, bo polskie 🎶
czwartek, 15 lipca 2021
-40% na wszystko tylko do 18.07!
wtorek, 13 lipca 2021
WYNIKI KONKURSU: Selfie z książką Wojciecha Kulawskiego
MOI DRODZY,
niedziela, 11 lipca 2021
Pocztówki z Portugalii | Jolanta Kosowska | Zaczytani
* * *
To był dziwny wieczór. Konrad odwiózł mnie do hotelu i poczekał, aż wejdę do środka. Pomachał mi na pożegna- nie ręką, przesłał buziaka. Było późno. Siedząca na portierni dziewczyna obrzuciła mnie chłodnym spojrzeniem.
– Boa noite – rzuciłam w jej stronę.
– Boa noite – odpowiedziała.
Weszłam do pokoju, wzięłam prysznic, położyłam się do łóżka i nie mogłam zasnąć. Moje myśli krążyły wokół Konrada. Postanowiłam obejrzeć zrobione w Monserrate zdjęcia. Magiczny był ten poranek. Mgła, tajemnica, romantyzm i groza. Niesamowity pałac i jeszcze bardziej niesamowity ogród. Nie dziwię się lordowi Byronowi, że na chwilę tu zamieszkał. To miejsce pasowało do jego twórczości, natury, umiłowania podróży i podbojów miłosnych. Najpierw przerzuciłam szybko zdjęcia z pałacu. Były dobre, ale ja chciałam pooglądać te z ogrodu. Pamiętam wszystko dokładnie. Tuż na wprost wyjścia stała fontanna, a obok niej te przeraźliwie czerwone kwiaty w gazonach. W fontannie pływały różowe nenufary i złote rybki. Zrobiłam tam mnóstwo zdjęć. Przez moment wydawało mi się, że mgły jest więcej. Pamiętam, odwróciłam się w kierunku pałacu. Jego ledwie rysująca się we mgle fasada wydawała się czymś niezwykłym.
Nagle zaczęło mi się wydawać, że widzę postać stojącą dwa metry ode mnie. Powiększyłam zdjęcie. Potem cofnę- łam parę klatek. Teraz widziałam ją już na każdym zdjęciu od momentu, kiedy wyszłam z pałacu. Tak jakby odkleiła się od pałacowego muru i ruszyła za mną. Przypomniało mi się, że słyszałam czyjeś kroki. Dźwięki tłumione przez mgłę wy- dawały się czymś nierealnym. Myślałam, że wyobraźnia płata mi figle, a teraz widzę, że skradał się za mną jakiś człowiek. Pamiętam, ruszyłam potem ścieżką wzdłuż murów.
W gęstniejącej mgle widać było szerokie smugi światła padające z rozświetlonych okien. Zaczęłam przerzucać kolejne zdjęcia. Szukałam na nich postaci. Jedna ze smug oświetlała gazon z kwiatami i jakąś rzeźbę. Pamiętam, że wyrzeźbiona postać wydawała się tak realna, że pra- wie krzyknęłam z przerażenia. Miałam wrażenie, że ktoś bezszelestnie wyłonił się z białej, gęstej mgły i stanął tuż przede mną z groźnie uniesioną dłonią. Wtedy widziałam tylko rzeźbę. Na zdjęciu widziałam rzeźbę i skuloną po- stać człowieka ukrytego za nią. Niech to szlag! Co to za bzdury?! Po co ten człowiek za mną szedł?!
Doszłam do schodów. Stopnie prowadziły w dół, były mokre i śliskie. Ich koniec niknął w gęstej mgle, jakby prowadziły donikąd. Zrobiłam tam kilka zdjęć. Oglądałam je teraz w powiększeniu. Szukałam chowającej się we mgle postaci. Była, stała za pniem drzewa, na którym wisiały tamte rośliny, przypominające dyn- dające trupy. Towarzyszyła mi wszędzie, w ogrodzie różanym i wśród meksykańskich kaktusów, była tuż obok ruin. Towarzyszyła mi przez całą wędrówkę po ogrodach pałacu Monserrate. Pamiętam, że robiłam zdjęcie za zdjęciem. Słyszałam tylko stukot migawki mojego aparatu i nagle usłyszałam czyjeś korki. Kroki ucichły za węgłem muru. Do moich uszu doszedł szept. Donośny, złowrogi, dziwnie zniekształcony.
– Get out! Nie chcemy tutaj wścibskich obcych! Odwróciłam się w stronę głosu. Pomyślałam, że oszalałam. Mgła, półmrok, ruiny. To wszystko działało na wyobraźnię.
– Wynoś się! – usłyszałam ponownie.
Myślałam, że ten głos był wytworem mojej wyobraźni. Teraz zobaczyłam wszystko zupełnie inaczej. Jeszcze raz przerzuciłam zdjęcia w poszukiwaniu tamtej postaci. Mgła, deszcz, półmrok, brak turystów i skradająca się obok mnie postać. Nagle nawet ta kartka włożona za wycieraczki samochodu nabrała innego znaczenia. Ogarnął mnie niepokój. Wstałam sprawdzić, czy zamknęłam na klucz drzwi do pokoju. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła druga. Zawahałam się, ale narastający we mnie niepokój przeradzał się w bezimienny lęk, a po chwili w coraz bardziej namacalny strach. Zadzwoniłam do Konrada.
Konrad
– Słuchaj, Ciapa! – powiedziałem, poklepując psa. – Kompletna klapa. Mózg nie dogadał się z sercem. Sam to wymyśliłem, a czuję się, jakbym miał rozdwojenie jaźni – zdawałem psu relację z minionego wieczoru. – Ty i tak nic nie zrozumiesz.
Nawet nie drgnął. Leniwie otworzył jedno oko. Dwa razy uderzył ogonem o podłogę. Było już późno. Ciapa nade wszystko ceni sobie święty spokój.
Byłem już w łóżku, kiedy zadzwoniła Olga.
– Obudziłam cię? – zapytała.
– Jeszcze nie spałem. Próbuję zasnąć. Coś się stało? – spytałem zaniepokojony.
Nagle dotarło do mnie, że jest druga w nocy. Dziwna pora na telefon. Serce zabiło mi szybciej.
– Leżę w łóżku i oglądam zdjęcia, które zrobiłam dzisiaj przed południem, chodząc po ogrodach pałacu Monserrate – powiedziała Olga.
– Byłaś dzisiaj w Monserrate? – zapytałem zaskoczony. – Nic nie mówiłaś.
– Byłam przed południem. Pojechałam do Sintry wcześnie rano w związku z pewnym reportażem, którego już od dawna nie mogę skończyć.
– Piszesz reportaż o Sintrze? – zdziwiłem się.
– Nie o Sintrze, a o pewnej rodzinie mieszkającej we Wrocławiu. Taka dziwna historia, która prowadzi w okolice Sintry. Chciałam wykorzystać okazję, że tutaj jestem –wy- jaśniała. – Pomyślałam, że może uda mi się coś zrozumieć. Chciałam zrobić to dla siebie. Zapewne nigdy o tym nie napiszę. Taka wiedza dla wiedzy, bardzo mi potrzebna, żeby wytłumaczyć sobie ludzkie postępowanie. Szukam pewnego mężczyzny, który nagle urwał kontakt ze swoją rodziną – dukała.
Nic z tego nie rozumiałem, ale miałem wrażenie, że Olga nie chce, żebym zrozumiał.
– Daleko uciekł – wszedłem jej w słowo. – Musiał mieć jakieś powody. Może nie warto go szukać…
– Może i nie warto – przyznała. – Szukam go sama dla siebie. On nikomu do niczego nie jest już potrzebny. Bywają takie sprawy, które spędzają nam sen z powiek, które chcemy zrozumieć. To jest właśnie taka sprawa.
– I co? – dopytywałem. – Odnalazłaś faceta?
– Nie, jakby się rozpłynął w powietrzu.
– Może go tu wcale nie było? Mieszka spokojnie na przykład pod Krakowem, a Sintra to ściema.
– Tak nie jest. To wiem na pewno… Opowiem ci kiedyś tę historię, ale nie teraz. Teraz jest już bardzo późno. Nie o tym chciałam ci powiedzieć, tylko o Monserrate.
– Bardzo lubię to miejsce – wtrąciłem niepewnie.
Nie mogłem zrozumieć, do czego zmierza. Nagle przyszło mi na myśl, że ona po prostu chce ze mną pogadać. Ja też za nią tęskniłem.
– Jeden facet wspomniał mi dzisiaj o tym miejscu. Chciał mnie nawet umówić z jakimś mieszkającym w Sintrze Polakiem.
– Rozmawiałeś z Brunonem? – zapytałem. – Kupujesz kafelki?
– Nie kupuję kafelków – odpowiedziała zaskoczona. – To z tobą umówił mnie Bruno?
– Na to wygląda – parsknąłem śmiechem. – Wpadłaś mu w oko.
– Skąd wiesz? – zaperzyła się.
– Sam mi to powiedział. Pamiętasz, jak przerzucił się w trakcie rozmowy na portugalski?
– Pamiętam – odpowiedziała. – Uraziło mnie to – dodała chłodniej.
– Niepotrzebnie – stwierdziłem. – On na swój sposób jest bardzo nieśmiały. Nie powiedziałby tego nigdy po angielsku, wiedząc, że go zrozumiesz. Mówił, że wyglądasz jak anioł, masz jasne włosy, oczy koloru wód oceanu przy przylądku Cabo da Roca, malinowe usta. Jesteś piękna, powabna i niesamowita… Do tego samotna i zagubiona. Że też się nie domyśliłem! Czekałbym tam do skutku.
– Szkoda, że nie czekałeś – zabrzmiało dziwnie poważ- nie i niespodziewanie wzbudziło moją czujność.
– Nie spodobał ci się pałac? – zapytałem zdziwiony. – Jak zechcesz, to pójdziemy tam razem. To niesamowite miejsce.
– Tak niesamowite, że zdołało mnie przerazić.
– Przerazić? Chyba żartujesz.
– To miejsce mnie przeraziło – powtórzyła. – Dzisiaj rano była gęsta mgła – zaczęła opowiadać. – Ta mgła snuła się po alejkach i pomiędzy drzewami. Szłam z aparatem i robiłam zdjęcia. Mgła jest czasem ciekawsza od promieni słońca. Otula, nie dopowiada, pozostawia miejsce na wyobraźnię. Tłumi dźwięki i wycisza… Parę razy w trakcie spaceru miałam wrażenie, że słyszę tuż obok siebie kroki, że słyszę trzask gałęzi złamanej czyjąś nogą. Wszystko zrzucałam na karb wyobraźni. Sceneria jak z horroru, zmysły pracują, wyobraźnia dopowiada resztę. W ruinach kościoła usłyszałam szept: Wynoś się! My tutaj nie chcemy wścibskich obcych. Za chwilę weszła do środka francuska para, którą widziałam już wewnątrz pałacu. Pomyślałam, że to zmysły płatają mi figla. Kiedy wróciłam do samochodu, to miałam za wycieraczkę włożoną kartkę z napisem Wynoś się!. Przyszło mi na myśl, że to dlatego, że zablokowałam część drogi wyjazdowej z jednego z do- mów stojących nieopodal pałacu.
– Dlaczego mi tego dzisiaj nie opowiedziałaś? – zapytałem zaskoczony.
– Nie wydawało mi się to ważne – odpowiedziała cicho.
– Coś się stało, że nagle zmieniłaś zdanie? – dopytywałem zaniepokojony.
Nie odpowiedziała od razu. Milczenie się przedłużało.
– Coś się stało, kiedy wróciłaś do hotelu? – powtórzyłem.
– Właściwie nic takiego. Leżałam już w łóżku. Zaczęłam oglądać zdjęcia, które tam zrobiłam dziś rano – mówiła spokojnie, a we mnie niepokój narastał z minuty na minutę.
– I co? – zacząłem ją ponaglać.
– Cały czas ktoś za mną szedł. Ta postać jest widoczna na wielu zdjęciach – mówiła cicho. – Pierwszy raz pojawiła się przy fontannie, kiedy się odwróciłam, żeby zrobić zdjęcie pałacowi otulonemu mgłą. Nie zauważyłam jej wtedy. Byłam skupiona na robieniu zdjęć. Zobaczyłam ją dopiero teraz, na fotografii. Wygląda jak gęstsza mgła, jak duch przyklejony do ściany tuż przy drzwiach. Potem towarzyszyła mi już wszędzie. Żeby ją zobaczyć, musiałam tylko trochę powiększyć obraz. Głos, który słyszałam w ruinach kościoła, wydał mi się realny. Inaczej rozumiem też znaczenie kartki włożonej pod wycieraczkę. Wszystko ułożyło mi się w jedną, niezrozumiałą całość i nagle zaczęłam się bać.
– Może nadal to tylko sprawa wyobraźni – powiedziałem, sam nie wierząc w to, co mówię.
– Przyjadę do ciebie. Pokażesz mi te zdjęcia.