Wreszcie nadszedł ten długo wyczekiwany wywiad z Niną Reichter :) Zgodnie
z zasadami konkursu, Pani Nina wybrała najciekawsze jej
zdaniem pytania i udzieliła na nie odpowiedzi. Zapraszam do przeczytania
wywiadu.
###
Mała Pisareczka
1. Bardzo, bardzo jestem ciekawa, czy była Pani (a może nadal jest) fanką Tokio Hotel? Jeżeli tak, to który z braci Kaulitz jest Pani ulubieńcem?
Nigdy nie byłam fanką zespołu (choć lubię ich jako czwórkę) – byłam
fanką braci. I nadal jestem – fanką ich charyzmy. To cecha sine qua non
rozpoczęcia kariery muzycznej – a oni mają charyzmy tak dużo, że
starczyło na 10 lat obecności w biznesie, w którym co chwila pod kimś
otwiera się zapadnia.
Są ludzie wyjątkowi, i tacy, którzy są
przyciągający. Nie wiem, czy zaliczyłabym Kaulitzów do tej pierwszej
grupy, ale do drugiej – na pewno. A który z braci jest moim ulubieńcem?
Hmm… od sześciu lat zadaję sobie to pytanie przed snem ;) To długo. Więc
może jednak są wyjątkowi?
2. Ma Pani w planach napisanie kolejnych powieści? Jeżeli tak, to czy byłaby to tematyka podobna do OS?
Gdyby założyć, że jeśli w nowych książkach pojawi się wątek miłosny, to
nazwiemy to „tematyką podobną do OS” – to tak, będzie wspólny mianownik.
Jednak mam w planach także powieść, w której uczucie stanowi tło.
Chciałabym, aby moje książki były różnorodne i chciałabym przyzwyczaić
do tego czytelnika. Także – będą totalne romansidła, ale między nimi
może być też thriller :) Dla przykładu – popatrzmy na S. Kinga. Jego
książki, szczególnie te spoza gatunku horroru, nie są do siebie podobne –
każda traktuje o innym problemie. A jednak King ma wiernych czytelników
bez względu na obszar literacki, w jakim się porusza. To oczywiście
ambitne założenie, ale chciałabym czegoś takiego dla siebie.
3. Jaka scena z OS jest pani ulubioną?
Myślę, że równie dobrze mogłabyś zapytać matkę pięcioraczków, które z dzieci jest jej ulubionym. (Chociaż odpowiedź jest trudna, dopóki są bobasami. Może gdyby wchodziły w okres dojrzewania, kwestia przestałaby być aż tak problematyczna :))
Ale wracając do sedna – nie wiem. I to nie dlatego, że o tym nie myślę (bo to pytanie – na przykład na targach w Krakowie – padło kilkadziesiąt razy), ale dlatego, że jest tak wiele scen, które są dla mnie ważne (choć niekoniecznie muszą być istotne dla powieści), że nie potrafiłabym wybrać między nimi, nawet gdyby dano mi nieograniczony czas do namysłu. Sporo scen jest nierozerwalnie związanych z moimi wspomnieniami – nic dziwnego, że nie potrafię ich zhierarchizować. Ale wspomnienia pisarza, na których opierają się sceny, i spowodowane tym osobiste przywiązanie do nich to jedno. Są jeszcze wspomnienia Z PISANIA tych scen. Niekiedy świetne. Niezapomniane. Więc jak tu wybrać? Nie sposób… między a miłością.
Natalia_Lena
1. Wszyscy oczekują na premierę trzeciego tomu Ostatniej spowiedzi, a ja swoim pytaniem chciałabym wybiec jeszcze dalej w przyszłość - czy planuje pani napisać kolejne książki, a jeśli tak, to czy może pani zdradzić nam coś więcej na ten temat?
To pytanie również wielokrotnie pojawiło się na Targach i mnie
zaskoczyło. Nie wiem czemu ludzie przyjęli, że seria OS, jako „dzieło
skończone” ma też oznaczać mój finisz jeśli chodzi o karierę pisarską.
Wręcz przeciwnie. Nie wiem skąd pomysł, że przestanę pisać – chociaż
rzeczywiście nie mam zamiaru wypuszczać nowości co kwartał jak ciepłych
bułek z piekarni. Nie lubię pisać w takim trybie – a może przede
wszystkim – nie umiem. Uważam, że jeśli powieść ma być przemyślana,
powinna się „odleżeć”. Podziwiam jednak (mówię to bez sarkazmu) tych,
którzy potrafią wypuszczać książki tak szybko. Pisarzowi potrzebne są
różne umiejętności. To jest jedna z nich.
2. Jak - w skrócie - wyglądała pani pisarska droga od napisania pierwszego zdania do premiery pierwszego tomu ,,Ostatniej spowiedzi"?
Myślę, że podobnie jak droga każdego, kto pisze. Książkę pisze się słowo
po słowie. Tak samo jak mur stawia się cegła po cegle. Dopiero z
perspektywy czasu i dystansu widać, że stał się wielki i majestatyczny.
A
od momentu ukończenia tekstu do wydania? Minęły dwa lat. I dobrze.
Wiele się przez ten czas nauczyłam, sporo mogłam poprawić. Dzisiaj
wolałabym, żeby minęły trzy. Hmm… a może nie…
3. Tak nawiązując do tytułu trylogii: ,,Ostatnia spowiedź to dla mnie...?" Czym jest dla pani Ostatnia spowiedź? Spełnionym marzeniem, początkiem pisarskiej przygody czy może jeszcze czymś innym?
Spełnionym marzeniem. Ale też początkiem. Czego? Myślę, że zmian. A do jakiego końca mnie zaprowadzi? Nie wiem.
Elenkaa _
1. Co Pani czuła, widząc swoją pierwszą książkę na półce w księgarni?
Zastanawiałam się, czy to na pewno moja książka. A tak poważnie, ktoś
kiedyś powiedział – pisarz (nie pamiętam nazwiska), że: dopóki tekst
znajduje się w pliku wordowskim, jesteś z nim mocno związany. Ale widząc
go już w formie książki na księgarskiej półce, czujesz pewien rodzaj
oddzielenia. Wtedy, gdy to usłyszałam, nie wiedziałam o co chodzi i
zastanawiałam się, jak można czuć oddzielenie od własnych słów. Słów,
które się przecież pamięta. Ale teraz dostrzegam, że jest w tym część
prawdy. Choć nie potrafię wyjaśnić, dlaczego.
2. Czy planuje Pani pisać książki nie będące częścią jakiejś serii?
Tak, planuję. Planów jest naprawdę bardzo dużo :)
3. Przyznam, że moją uwagę do książek przyciągnęły piękne okładki. Czy brała Pani udział w ich wyborze i czy jest Pani z nich zadowolona? :)
Miałam to szczęście, że Wydawnictwo, w którym publikuję – Novae Res - jest bardzo otwarte na partnerską współpracę. Dlatego mogłam uczestniczyć w tworzeniu projektów od początku ich powstawania i okładki OS powstały w większości wg moich pomysłów i sugestii – jedynie fachowo spiętych przez grafików. To ja wyszukiwałam zdjęcia w bankach zdjęć komercyjnych, później podsyłałam propozycje. Dyskutowaliśmy i wspólnie wybieraliśmy optymalne rozwiązanie – rzecz, która zdarza się rzadko na linii autor-wydawca. Nie wiem, jak jest gdzie indziej, bo publikowałam tylko w Novae Res, ale gdy jeszcze współpracowałam z Agencją Autorską Zet-Zet (której chcę serdecznie podziękować za bezinteresowność, rady i cierpliwość do debiutanta) usłyszałam na wejściu, że autorowi raczej nie pozwala się „grymasić” przy okładce. O okładce (czasem też o tytule) decyduje dział marketingu wydawnictwa. Dlatego jestem zadowolona, że wyciągając po premierze z kartonu egzemplarze autorskie, nie muszę się denerwować, że książkę, w którą włożyłam wiele serca, ktoś zepsuł nadając jej formę, która nie koresponduje z moim pojęciem estetyki. To duży komfort być zadowolonym z finalnego produktu.
Doomisia♥
1. Jeśli byłaby szansa na ekranizację "Ostatniej spowiedzi" jakich aktorów widziałaby pani w roli Bradina i Ally?
Myślę, że jeśli chodzi o Ally, to modelka, którą wybraliśmy na okładkę tomu II i III (to ta sama osoba) jest idealna. Natomiast Bradin i Tom? Tu chyba Jakub Gierszał musiałby się rozdwoić. Dlaczego? Patrząc na fizyczność, to niemal Bradin. A Tom? No cóż, chociaż – w moim odczuciu – Gierszał nie jest podobny do Toma, to jest on najlepszym młodym Polskim aktorem, więc zarazem osobą, która podołałaby tej roli w taki sposób, żeby oddać cierpienie. Potrzebowałby jednak (i nie wiem, jak by to załatwił) szczypty chodu Bartosza Obuchowicza. Chyba jestem zbyt wymagająca ;)
Jednak pomijając powyższe uważam, że tworzenie takich list to nie najlepsze posunięcie. Każdy widzi fizyczność bohaterów inaczej – i tak powinno pozostać, bo między innymi to różni literaturę od filmu. W książkach wprawdzie też mamy wykreowany świat, jednak taki, który czytelnik może dostosować do własnych potrzeb. Film narzuca to, co książka pozwala rozwijać. Poza tym to nie wygląd, a dobrze nakreślony charakter postaci pozwala czytelnikowi spojrzeć na bohatera oczami autora. Więc zostawmy fizyczność.
mam namyszy
1. Moja miłość do słodkości jest doprawdy nierozerwalna. Gdy się złoszczę- sięgam po słodycze, jestem szczęśliwy- także sięgam po słodycze. A gdyby dziwnym trafem zamieniła się Pani w "coś słodkiego", co by to było? Jakie miałaby Pani nadzienie?
Nie lubię słodyczy. A gdy myślę o czymś najpaskudniejszym, a
równocześnie najbardziej ciekawym, bo słodkogorzkim, przychodzi mi na
myśl lukrecja. Więc chyba byłabym lukrecją. Ale z drugiej strony brzmi
to jak napuszona kreacja własnej osoby pt. Och Jaka Jestem Tajemnicza – a
tego nie znoszę. Więc powiem inaczej. Nie lubię słodkiego, ale lubię
słone. Prawdopodobnie po prostu byłabym miseczką mdłych, słono-kwaśnych
chipsów Tyrrells Salt & Vinegar (uwielbiam je). I tyle.
2. Ma Pani niesamowitą możliwość spotkania się z Ally oraz Bradinem, bohaterami z Pani książek. Jakie miejsce wybrałaby Pani na spotkanie i o co chciała ich zapytać?
To nie jest niesamowita możliwość. Spotykam ich w mojej głowie kiedy
chcę – chociażby teraz. A teraz siedzę w piżamie z laptopem na kolanach i
grzeję się suszarką, bo mi zimno. Ally, przywołana w myślach, właśnie
usiadła po turecku na moim biurku. I powiedziała: „Zastanów się,
kobieto, co piszesz, bo… piżama, serio? To wywiad. Masz być poważna, a
brzmisz jak pijana albo chora psychicznie.”
A Bradin (stojący obok) się na to roześmiał.
Tom
nawet nie podniósł głowy. Bawi się telefonem. Siedzi przy ścianie i ma
własne sprawy. Poza tym mało go obchodzi, co tu dla Was nabzdurzę. No
cóż, wybaczam mu. Taki już jest ;)
3. Słyszymy ją, gdy spokojnie powiewa w lesie. Dostrzegamy ją także ukrytą pomiędzy metrem, a ruchliwą drogą. Można powiedzieć, że jest niesamowitą czarodziejką, bowiem jak nikt działa na nasze uczucia. Rozwesela, smuci i zabawia. To właśnie melodia. Kobieta, której nie widzimy, ale słyszymy doskonale. Jaką melodią jest Pani życie? Czy jest pobudzającym rockowym koncertem, czy jednak powolną operą mydlaną?
Jest melancholijnym, płynącym wolno soundtrackiem nastrojowego, spokojnego filmu o miłości. Przynajmniej od jakiegoś czasu.
Sylwia Niemiec
1. Jakimi cechami, według Pani, powinien charakteryzować się pisarz, autor książek?
Pracowitością; wręcz obłąkańczym zapałem do pracy. I konsekwencją. Oraz
szczerością. I odwagą. Pisarz, który nie ma odwagi pisać o własnych
emocjach, nie napisze prawdy o niczyich.
Ale najlepiej wskazuje to King:
„Bo
pisarze pamiętają wszystko [...]. Zwłaszcza bolesne przeżycia. Rozbierz
pisarza do naga, wskaż palcem na jego blizny, a on zaserwuje ci
opowiastkę o najdrobniejszej z tych blizn. O tych większych napisze
sporych rozmiarów powieść. Nie wymiga się amnezją. Dobrze jest mieć
odrobinę talentu, jeżeli chcesz być pisarzem, ale tak naprawdę to tym,
czego potrzebujesz, jest zdolność przypominania sobie okoliczności, w
jakich nabawiłeś się każdej z tych blizn.”
Stephen King (z książki Misery)
Przydaje się też przekorny brak strachu przed odbiorem ;)
2. Czy podczas pisania OS miała Pani wewnętrzne dylematy, przełomy, czy był taki moment, kiedy pisząc zdała sobie Pani sprawę, że coś Pani robi nie tak (w Pani życiu osobistym), czy na jakiejś płaszczyźnie dopadły Panią wyrzuty sumienia?
Na pewno zaniedbywałam w tym czasie to, co psychologowie na terapiach małżeńskich nazywają “wartościowym czasem dla pary”. Kino, długie rozmowy, wspólne leniwe weekendy. Ale dylematów z tego tytułu sobie nie przypominam :)
Magnitudoa
1. Jak brzmiało pierwsze zdanie, które stworzyła Pani podczas pisania pierwszego tomu książki OS?
„Ja znałam ich obu”. I chodziło o dwie twarze Brade’a. Zdanie to znajdowało się w przemowie Ally w III tomie – kto czytał, ten wie, o co chodzi. Tę przemowę napisałam najpierw, jeszcze zanim zaczęłam pisać OS I.
monalisap
1. Z którym bohaterem/ bohaterką swoich powieści czuje się Pani najbardziej związana i dlaczego?
Na razie z Wielką Trójcą OS: Ally, Bradinem i Tomem – chyba w
jednakowym wymiarze, choć gdybym miała plasować tych bohaterów na
pozycjach, to właśnie Tom, a nie Brade, byłby na drugim miejscu.
Natomiast mam nadzieję, że będę miała okazję odpowiedzieć na to pytanie
za pięć lat i powiem co innego. Naprawdę mam taką nadzieję.
2. Czy show-biznes jako środowisko ma swoje własne prawa wg Pani? Jeśli tak, to jakie?
Myślę, że jak w każdym środowisku, w którym wchodzą w grę duże pieniądze, jest tam sporo nieczystych intencji, bezwzględnych decyzji i po prostu obłudy. Ot, natura ludzka.
martucha180
1. Zapewne ma Pani przyjaciółkę Wenę. Jaka ona jest?
Gdyby to miała być przyjaciółka, to musiałybyśmy umówić się na długą i
raczej nieprzyjemną pogawędkę przy winie, bo niewdzięczna franca
przepadła jak kamień w wodę i nie odzywała się od roku (nie słyszała o
Facebooku?). A tak poważnie. Wena jest jak szczęśliwy rozbłysk światła w
mroku na wyboistej drodze. Gdy się pojawi, możesz iść pewnie, bo
widzisz, gdzie znajdują się kamienie, które trzeba omijać, żeby przez
nie nie przepaść. Przez większość czasu jednak musisz się nauczyć
chodzić po ciemku (a raczej po omacku). Droga trwa wtedy dużej, lecz
jeśli jesteś ostrożny, także dojdziesz do celu. Choć prawdopodobnie z
poobijanymi kolanami.
2. Czym jest dla Pani SŁOWO?
Dłutem. Nie, nie przejęzyczyłam się. Dłutem.
3. Pisanie książek wymaga lekkiego pióra. Jak z jego lekkością było w czasach szkolnych? Jak Pani wypracowania oceniali poloniści – co chwalili, a co krytykowali? Czy widzieli w Pani talent literacki czy wręcz przeciwnie?
Byłam świetna w rozprawkach i wytykaniu innym ich głupoty za pomocą pióra – to było chwalone, pamiętam :) Ale nie pamiętam ani jednego zdania na temat jakichś innych moich tworów literackich – jeżeli w ogóle tak będziemy je nazywać.
Joanna Stoczko
1. Oglądając pewien film, zauważyłam na ścianie restauracji jednego z głównych bohaterów tekst: „Nigdy nie pozwól, by strach przed działaniem wykluczył Cię z gry”. Zgadza się Pani z tą myślą? Gdy postanowiła Pani napisać bloga, to spodziewała się Pani, że skończy się to pierwszą debiutancką powieścią? Gdy wydawała Pani I część "Ostatniej spowiedzi", to dosięgły Panią w którymś momencie wątpliwości typu: „książka się nie przyjmie”, „skrytykują ją” itp.?
„Nigdy nie pozwól, by strach przed działaniem wykluczył Cię z gry”. Hmm…
Myślę,
że wszyscy – szczególnie w dzisiejszych czasach, gdy jesteśmy
zastraszani poczuciem ciągłej rywalizacji, i od dziecka urabiani do
bycia ludźmi o zaniżonym poczuciu własnej wartości (bo to najlepszy
konsument) – powinniśmy powiesić sobie te słowa nad łóżkiem.
Henry Ford powiedział kiedyś: Ten kto uważa, że może, ma rację. Ten, kto uważa, że nie może – prawdopodobnie też ją ma.
Czy
gdy pisałam OS w formie bloga przypuszczałam, że będzie z tego powieść?
Nie. Bo nie miałam takich planów (przyszły dopiero pod koniec tworzenia
tekstu). Natomiast nigdy nie miałam wątpliwości, czy książka się
przyjmie. Najmniejszych. Bo z OS było trochę jak z pamiętnikiem. Piszesz
dla siebie i piszesz prawdę (w pewnym sensie). Obchodzi Cię, jak to się
„przyjmie”? Raczej nie.
Gdy jesteśmy szczerzy i działamy w zgodzie z
sobą, nie kończy to zwykle autopretensją. Inaczej, gdy chcemy kogoś
oszukać. W tym wypadku siebie albo czytelnika.
Poza tym, prawda emocjonalna z reguły sprzedaje się całkiem nieźle :)
2. „Nikt nie może uciec przed własnym sercem. Dlatego już lepiej słuchać, co ono mówi. Aby żaden niespodziewany cios nigdy cię nie dosięgnął”- możemy przeczytać w „Alchemiku” Paula Coelho. W pracy i w życiu prywatnym częściej słucha Pani serca, czy jednak rozumu? Co w Pani przypadku jest bardziej zawodne?
W moim przypadku jedno i drugie dobrze ze sobą współdziała, więc chyba po prostu mam szczęście :)
3. Co jest dla Pani ważniejsze- iść czy dojść? Co czuła Pani w chwili pisania kolejnych stron, kolejnych zdań książki (bloga)? Jakie uczucia (być może ze sobą sprzeczne) Pani towarzyszyły, gdy skończyła Pani niesamowicie emocjonująca historie prostej, nieśmiałej dziewczyny i znanego, zabójczo przystojnego rockmana?
Ważne jest dla mnie dojście do celu. Ale jeżeli nie bawi mnie sam proces, wiem, że dojdę donikąd.
Jakie
uczucia mi towarzyszyły, gdy skończyłam? Rozpierająca (pewnie dość
niezdrowa)…Duma. Skończyłam pisać 02.08. Do dziś to dla mnie bardzo
ważny dzień w roku.
4. Móc zadać pytania tak niesamowitej pisarce, to już jest nagroda sama w sobie. Z niecierpliwością oczekuje na kolejne pełne napięcia i emanujące prawdą Pani książki.
To niesamowicie miłe słowa. Dziękuję serdecznie :)
Patka
1. Z pewnością każdy fan serii zgodzi się ze stwierdzeniem, że dodanie soundtracku do odpowiednich cen książki było strzałem w dziesiątkę. I tu rodzi się pytanie: skąd wziął się taki pomysł i czy to wybrane piosenki inspirowały kolejne sceny, czy wręcz przeciwnie- szukała ich Pani już po napisaniu rozdziału?
To nie było zamierzone, ale dość często soundtrack pomagał w stworzeniu
sceny poprzez stawanie się mimowolną inspiracją. Z reguły najpierw był
pomysł na scenę, potem piosenka, potem tekst rozdziału. Oczywiście
soundtracki nie towarzyszą wszystkim scenom, tylko takim, gdzie istotnie
były potrzebne. Nie szukałam niczego na siłę.
2. Bohaterowie serii muszą przejść naprawdę wyboistą drogę by odnaleźć wspólne szczęście, a los stawia przed nimi coraz to nowe wyzwania. Zapewne również dla Pani, jako pisarki wyzwaniem było znalezienie rozwiązań dla tych wszystkich problemów. Czy zdarzyło się kiedyś, że podczas pisania, historia skomplikowała się do tego stopnia, że nie wiedziała Pani jakie rozwiązanie powinni wybrać bohaterowie? Jeśli tak jaka to była sytuacja?
Tak, zdarzyło się, że się zapętliłam. Ale tych scen nie ma w książce, bo
jako pierwszych się ich pozbyłam. Ponieważ odcinki na blogu
publikowałam co tydzień, wpadłam kiedyś na pomysł by dodać Bradinowi
jeden wypadek w tomie II. Miał to być wypadek samochodowy i miał się
wydarzyć przed samym podjęciem decyzji o dziecku (i też w pewnym sensie
ją przyśpieszyć). Podobało mi się, jak napisane były tamte sceny, ale
sam pomysł uważałam za nachalny (i – co tu dużo mówić – tani). Nigdy się
to nie zmieniło, więc podczas redakcji z ulgą to wyrzuciłam.
3. Często zdarza się, że autorzy powracają do swoich serii w krótkich nowelkach, lub tomach pisanych z perspektywy innego bohatera. Czy planowała Pani podobny powrót do serii, czy tom III jest ostatecznym rozstaniem z Bradinem i Ally?
Pisanie o bohaterach OS (Ally, Bradinie czy Tomie) w taki sposób, żeby
byli oni postaciami pierwszoplanowymi na pewno jest już skończone. Cykl
Ostatnia spowiedź jest zamkniętą całością i nie wyobrażam sobie
rozgrzebywania tego, lub dopisywania kolejnych wątków (chociaż to
kuszące, bo znam bohaterów tak dobrze, że prawdopodobnie mogłabym to
robić jedną ręką, świetnie się przy tym bawiąc). Ale, jak to powiedział
kiedyś Harlan Coben w rozmowie o Myronie Bolitarze, bohaterze jego serii
kryminalnej: Jest pewna określona prawdopodobieństwem ilość nieszczęść,
która może spotkać jedną osobę; i tylko kilka razy może dojść u niej do
przetasowania priorytetów życiowych wskutek traumatycznych przeżyć. Po
przekroczeniu tej liczby wszystko staje się niewiarygodne. Dlatego nigdy
nie wrócę do OS w sensie kontynuacji.
Jednocześnie nie wykluczam, że
w kolejnych książkach inny bohater np. usłyszy Bitter Grace w radiu –
tego typu sprawy. Jednak raczej nie będzie to nic więcej.
4. Chciałam jeszcze zapytać o to, czy inne powieści także są planowane, ale przekroczyłabym limit, a takie pytanie już padło. Dlatego nie pozostaje mi nic innego niż trzymać kciuki i mieć nadzieję, że odpowiedź będzie twierdząca, bo z przyjemnością zgromadziłabym na swojej półce jak największą kolekcję książek Pani autorstwa ;-)
Dziękuję serdecznie.
Sylwka S.
1. Każda z nas zawsze marzyła o księciu z bajki, przystojnym z poczuciem humoru. Jaki typ mężczyzn się Pani podobał jak była Pani nastolatką?
Niepokorny brunet o brązowych oczach. Czyli – powiedzmy
sobie szczerze – nastoletnia sztampa :) Ale miałam rozstrzał, bo drugi w
kolejce do tronu był John Smith z Pocahontas – a więc trochę ten mój
gust miał rozbieżnego zeza :)
W liceum coś się zmieniło i podobali mi
się tylko mężczyźni ze znaczną, naprawdę znaczną nadwagą (ciekawe jaki
problem osobowościowy znalazłby w tym doktor Freaud, gdyby się nad tym
zastanowił).
Na studiach z kolei modliłam się do dobrze ubranych chuderlawców w typie Bradina.
Potem wszystko się jakoś uśredniło. Życie uśrednia :) (hasełko prawie tak trafione jak „zawsze coca-cola”). Ale
bądźmy poważne.
|
Bill Kaulitz / Josh Halloway |
Każda z nas ma taki jeden typ. Ja mam dwa. Lubię
facetów bardzo, ale to niemal słownikowo męskich, albo takich całkiem
dziwnych – takich że nie da się ich zaklasyfikować do żadnej kategorii.
Dlatego moja skala waha się od Billa Kaulitza do Josha Hollowaya. Za to
bez półśrodków.
Wybryk w tym zestawieniu stanowi Mark Darcy z Bridget
Jones, który jest po prostu tak ujmująco ciepły i przywodzi na myśl
rozgrzewającą herbatę w świąteczny dzień, że może nawet składać te swoje
majtki w kostkę i nic mnie do niego nie zniechęci.
Ok, ale teraz mówimy już o zachowani, a nie o wyglądzie.
2. Wspomnienie z dzieciństwa, które pamięta Pani do dziś?
Uczucie niemal magicznego oczarowania i specyficznego dziecięcego
entuzjazmu, gdy po raz pierwszy w wigilijne popołudnie oglądałam Kevina
samego w domu. Czułam się jakbym przeżywała przygodę, weszła do jakiejś
zaklętej krainy, jak w amerykańskim śnie.
Wyobrażałam sobie, że i u
mnie na kominku wiszą czerwone, robione na drutach skarpety, że i na
mojej ulicy są domy przystrojone jak zółto-czerwone pochodnie. Od tamtej
chwili atmosfera świąt zawsze ma dla mnie tę magię. Chodź może inaczej –
staram się, by mój dom emanował taką właśnie atmosferą magii. To dla
mnie ważne. Każdego roku kupuję masę czerwono-złotych świątecznych
bibelotów, choć mam ich już mnóstwo, i każdego roku mam wielką frajdę
dekorując dom. Potem siadam w salonie pod kocem i popijając grzane wino
nad którym unosi się zapach goździków, cieszę oko tym, jak wygląda
otoczenie wokół mnie.
3. Każdy ma w życiu sytuacje, z których jest dumny lub odwrotnie. Co najbardziej szalonego zrobiła Pani w swoim życiu, a co chciałaby zrobić?
Co najbardziej szalonego…
Na pewno nie jestem typem szalonego łowcy wrażeń. Myśl o skoku na bungee wywołuje u mnie raczej falę nerwowego śmiechu niż ekscytacji, a informacje o tym, że ktoś, gdzieś znów przeszedł po linie bez zabezpieczeń nad budynkami przyprawiają mnie o chęć wykonania pobłażliwego gestu piętnującego głupotę, a nie o westchnięcie zachwytu.
Chyba lubię przygody bezpieczne – niesamowite podróże w głąb dżungli z książkami Cejrowskiego, wyprawy (nawet w kosmos) z perspektywy kinowego fotela. Szalone rzeczy robiłam tylko w miłości i było to dawno temu. Ale nie opowiem o nich teraz. Znajdziecie je na kartach książek.
#Ivy
1. Zauważyłam, że wielu pisarzy ma w swoim domu mruczące istoty, zwane kotami. Dlatego też moja myśl brzmi tak: czy koty lubią przeszkadzać w pisaniu czy jednak dają tę siłę, by przetrwać zastój słów i zacząć tworzyć dalej?
Koty lubią słodko przeszkadzać we wszystkim i każdy, kto obcował z nimi bliżej, dobrze o tym wie. Mój upodobał sobie wędrowanie wte i wewte po klawiaturze komputera, ale robi to tylko wtedy, gdy (wydaje mu się, że) go nie widzę.
Myślę, że koty są po prostu mniej inwazyjne od psów, więc dla pisarzy wygodniejsze. Nic nie wyprowadza mnie z równowagi bardziej niż sytuacja, kiedy dobrze mi się pracuje, lecz muszę wyjść (np. z psem na siku). Mój kot lubi wylegiwać się na kolanach, bardzo lubi też spać ze mną w łóżku (całkiem dosłownie) na mojej szyi. Ale to Devon. To co innego. To nie koty a raczej specyficzne połączenie psa, pluszaka, gremlina i małpy. (A teraz, Suri, możesz bezkarnie ugryźć Panią za to, co powiedziała publicznie na twój temat).
izabela81
1.Młodsze czytelniczki znajdują w Pani książkach romantyczne głębokie uczucie, a dojrzałe kobiety - własne życiowe decyzje, ich konsekwencje, wnioski i tęsknotę za naiwnością. Jak i co zrobić, aby zainteresować książką różne pokolenia kobiet?
Nie wiem, czy pisanie książki pod presją celu zainteresowania nią
kogokolwiek poza autorem to dobry pomysł. Myślę, że co najmniej
ryzykowny. Natomiast zasadza jest jedna. Ludzie są podobni. Więc jeżeli
tobie podoba się twoja książka, jesteś nią oczarowany i uważasz, że jest
prawdziwa (bo emocjonalna a nie efekciarska) to istnieje spore
prawdopodobieństwo, że znajdzie się co najmniej kilkanaście innych osób,
którym również się ona spodoba. A może kilkanaście tysięcy.
2. "Poczuj, jak kocha ten, którego kochają tysiące..." Czy chciałaby Pani to poczuć?
Hmm (uśmiecha się tajemniczo) :)
3. Czy czytając książki, szuka Pani w nich odpowiedzi na nurtujące Panią pytania?
Nigdy tych odpowiedzi nie szukam. Ale przeważnie znajduję.
Sensitiva
2. Do której z bohaterek OS Pani najbliżej?
Na pewno do Ally. Obdarowałam ją swoim (oślim) uporem bardzo hojnie. Ale Violet także nie jest mi obca. Rozumiem ją. Dlatego nie chciałam, by tworzyła w tej historii postać negatywną, bo w moim zamyśle nigdy nie była zła ani okrutna. Była tylko zakochana. A za to nikogo nie możemy winić.
Mroczna Enfer
1. Czytając trochę o Pani natknęłam się na część wywiadu w którym spytano Panią o ulubioną książkę. Odpowiedziała Pani jeśli można zacytuje „Nie umiałabym wybrać jednej. Ale gdyby na świecie miał pozostać tylko jeden autor, to bez zastanowienia King – bo genialny Yates już nie żyje.” Trochę zaintrygowało mnie to o King'u , bo ja też bardzo lubię tego pisarza i jego książki. Też chciałam dowiedzieć się kim był Yates, więc poszperałam w Internecie i jego dzieła mnie zaciekawiły. Możliwe że dzięki Pani znajdzie jego dzieła i je przeczytam(Albo sie postaram). Mało jest autorów książek, którzy lubią innych autorów. Ale ja mam pytanie co do King'a. Za co Pani lubi tego autora, czy brała pani jakieś inspiracje z jego dzieł do własnych książek, albo dzięki niemu zaczęła Pani pisać inne książki (chodzi mi czy Pani pisała jakiegoś bloga, książkę, której Pani nie opublikowała)?
King to temat rzeka. A próba objęcia w ramki elementów, za które lubię
jego twórczość, jest jak próba złapania muchy pod naparstek. Ilekroć
chcę zacząć zdanie uzasadniające tę miłość, przypominam sobie, że
powinnam przecież zacząć od czegoś innego. Czy rzadko spotyka się
autorów, którzy lubią innych autorów? Wątpię. Może nie wszyscy przyznają
się do swoich sympatii, ale na pewno mają faworytów. To naturalne. Poza
tym czytanie jest integralną częścią tego zawodu. Czytasz, by łapać
rytm ale też się doszkalać. Co to by była za katorga, gdybyśmy czytali,
ale nie mieli ulubionych autorów, ani z tego frajdy? Musiałabym się
przebranżowić.
Zastanawiam się nad Kingiem już od dłuższej chwili i
myślę, że najbardziej (poza świetnym stylem) lubię w jego książkach to,
że mnie zaskakują.
Nie tylko fabularnie, ale ze sceny na scenę. A
tak naprawdę ze zdania na zdanie. Pisarze mają to do siebie, że
meandrują w schematach. Niektórzy tworzą zbitki zdań tak banalne, że z
początkiem akapitu jesteś już w stanie przewidzieć, co znajdziesz na
jego końcu. King nigdy nie ciągnie czytelnika za sobą utartym szlakiem.
Obrazy są żywe, nowe, ciekawe a nie powtarzalne jak reklamy polis
ubezpieczeniowych. Poza tym komentowanie umiejętności Kinga… no co tu
dużo mówić – mnie peszy. Więc może pogadamy o nim w wywiadzie za 20 lat,
jeśli będzie ku temu okazja?
|
"Oto kto wpisywał dedykacje do książek - prawda się wydała!" |
2. A teraz zadam takie pytanie nie związane z książkami. Tak jak we wcześniejszym pytaniu znalazłam, że Pani lubi koty. Nie byle jakie. Rasa Devon Rex jest jedną z moich ulubionych, jestem wielka miłośniczką kotów, każdej rasy. Ale ulubione to Devon Rexy, Sfinksy i koty Brytyjskie. Sama mam dwa w domu. Chciałabym wiedzieć za co Pani tak lubi te koty (Devon Rex) i czy Pani posiada kota, lub koty?
Tak, mam cudowną ciekawską Devonicę, bardzo drobną. Ale pisałam o niej wyżej, więc nie chcę, żeby ugryzła mnie dwukrotnie :)
3. No i ostatnie pytanie. Takie krótkie. Czy ma Pani jakieś rady dla młodych pisarzy, którzy zaczynają swoją przygodę? Chciałabym strasznie wiedzieć. Pisze własne opowiadania i historie, ale potrzebuje jakieś rady.
Potrzebuję „jakiejś rady” to bardzo głęboka woda. Nie mogę Ci
odpowiedzieć, skoro nie określiłaś, w jakim zakresie rady potrzebujesz?
Planu fabuły? Warsztatu?
Myślę, że taką zawsze-bezpieczną radą jest:
dużo czytać. To nikomu jeszcze nie zaszkodziło (a tym, którzy chcą
pisać bardzo pomaga) – ale chyba najlepszą radą, jaką usłyszałam
(przekazał mi ją Lee Child, jakże personalnie, poprzez Youtube) było:
nie słuchaj żadnych rad, bo mają tę wadę, że zapadają w pamięć. Inną
dość ciekawą dał Harlan Coben: Jeśli możesz zajmować się w życiu
czymkolwiek innym niż pisaniem – rób to! Także wybierz sobie radę,
która najbardziej Ci się podoba, a ja natomiast idę rzeźbić w literkach
przez następne (pewnie) siedem godzin, bo wbrew wszelkim radom i logice –
to jedno zajęcie mnie nie nudzi.
4. Chciałabym Pani tylko jeszcze podziękować za tak wspaniałe książki. Nie mogę się doczekać „Ostatniej Spowiedzi. Tom III”. Życzę Pani inspiracji do kolejnych udanych części, lub nowych powieści i nowych fanów, których jest naprawdę dużo.
Bardzo mi miło, dziękuję :)
Zosia Samosia :)
1. Pani motto życiowe to ''Nie być roszczeniową'' dlaczego akurat to. Jakie to motto ma przesłanie dla Pani?
To najciekawsze pytanie. Nie być roszczeniową to dla mnie „nie czekać,
aż ktoś coś zrobi dla ciebie” – albo za ciebie. I nie podchodzić do
spraw z nastawieniem: to mi się należy. Ludzi w ten sposób myślących
jest mnóstwo. Jeśli się rozejrzysz się, wszędzie ich zobaczysz. Siedzą z
nachmurzonymi minami, z założonymi rękami, i opowiadają każdemu, kto
tylko chce ich słuchać, jak to ktoś inny zawiódł ich oczekiwania.
Póki
będziesz myśleć, że coś ci się należy, niczego nie dostaniesz.
Natomiast gdy zakasasz rękawy i zatroszczysz się o wszystko
samodzielnie, nagle pojawi się kolejka ludzi, którzy zechcą ci pomóc.
Być może dlatego, że świat lubi liderów. Ale także dlatego, że nagle
staniesz się dla innych świetnym interesem – takim, na którym mogą
zarobić. I nagle decyzje będą należeć do ciebie. A wszystko dlatego, że
na początku dawałaś coś z siebie, zamiast oczekiwać.
2. Do dziś pamiętam zapach ... ?
…szamponu do włosów, gdy miałam siedemnaście/osiemnaście lat, stałam pod
prysznicem, a ciepła woda spływała mi po twarzy. Gdzieś na zewnątrz, w
tym samym czasie, działy się najgorsze rzeczy w moim życiu. Zapach
sprowadza cię z powrotem do chwil i miejsc. Ten zapach tam właśnie mnie
sprowadza. To był Timotei. Pachniał kasztanami.
3. Gdyby wiedziała Pani, że ma przed sobą tylko jeden dzień życia, jakby go Pani spędziła i co by robiła w tych ostatnich minutach? Oprócz spędzenia czasu z najbliższymi bo tego pragnie każdy z nas.
Kiedyś o tym myślałam. Dawno temu. I doszłam do wniosku, że napisałabym najlepszą, najbardziej emocjonalną scenę, jaką byłabym w stanie wykrzesać z własnej smutnej duszy.
Ale teraz już nie wiem. Użycie uśrednia :) A poza tym moja dusza już nie jest smutna.
Gosiek BK
1. Czy ma Pani w planach napisać kolejną książkę? Z jakiego gatunku i o czym ona by była?
Z jakiego gatunku… Moim zamiarem (jeśli nie planem) jest zaskakiwać czytelnika. Nie być jednowymiarową. J.K. Rowling jest tu świetnym przykładem. Wszyscy zastanawiali się, co napisze, po HP. Więc i ja Was zaskoczę. Mam nadzieję – nie raz. Jednak wątek miłośny zawsze będzie się przewijał – nie pójdę w miecze i smoki, bez obaw.
Anita Stepień
2. Gdyby była taka możliwość i mogła by Pani przeżyć jeden dzień jako inna osoba nie koniecznie już żyjąca kto to by był i w jakim momencie życia tej osoby by Pani chciała trafić?
Byłaby to piosenkarka o bardzo szerokiej skali głosu. Lubię śpiewać, ale naprawdę nie mam do tego talentu. Chciałabym móc się wydrzeć na całe gardło (chociażby w zaciszu 4 ścian mieszkania, niekoniecznie na scenie) i doświadczyć, jakie to uczucie, gdy z gardła wydobywają się piękne, bezbłędne, czyste dźwięki. Więc chodzi raczej o przeżycie związane z umiejętnościami, których nie mam, a nie o konkretną osobą.
Marta Czaicka
1. Czy w Pani życiu stało się coś co skłoniło lub zainspirowało Panią do napisania tej historii?
Tak.
2. Czy po wydaniu pierwszej książki było coś co w tej chwili chciała by Pani w niej zmienić?
Nie :) Ale za 5 lat pewnie się pojawi.
Ewa Robak
1. Witam serdecznie. Pamiętam jak dostałam OS na 18 urodziny. Zwykłą niezwykłą książkę, gdzie bohaterowie są tacy jak my. Stąd moje pytanie, czy Ally posiada Pani cechy charakteru? Czy wręcz przeciwnie, utożsamia kogoś kim Pani chciałaby skrycie być?
Czy chciałabym być skrycie nią? Nigdy w życiu. Natomiast jesteśmy
podobne. Charakterologicznie tożsame. Więc zdaje się, że nie uciekniemy
jedna od drugiej :)
2. Bardzo dziękuję za tą serię, która zmienia nasz światopogląd.
Wow. Dziękuję.
Literatka M.
2. Czy napisanie i wydanie książki było Pani marzeniem z dzieciństwa, czy może wzięła się Pani za swoją powieść tak 'z marszu' i się po prostu udało?
Gdyby ktoś powiedział mi 7 lat temu, że napiszę i wydam serię książek,
wyplułabym ze śmiechu wszystko, co akurat bym piła. Nie, to absolutnie
nie było moje marzenie. Chociaż przypominam sobie ciekawą myśl, gdy
miałam lat 11 – przez krótki czas chciałam napisać poradnik
chemiczno-kulinarny – ale to jedyne „pisarskie” marzenie, jakie
pamiętam. Nie pytajcie mnie dziś, o co mi chodziło :)
3. Pani twórczość jest znana i ceniona. Czuje się Pani spełniona zawodowo czy też ma Pani większe ambicje i chce coś więcej osiągnąć?
Czuję, że z Ostatnią spowiedzią stało się to, co powinno było się z nią stać. Ta seria była dla mnie najważniejsza – więc najważniejsze za mną. Z myślą „zrobiłam to, co miałam zrobić” wypływam teraz na ocean możliwości. To fajne mieć komfort takich odczuć. I płyniemy dalej.
Martyna Kapitanska
3. "Najpiękniejsze są niespełnione marzenia" napisał w jednej ze swoich powieści Rafał Kosik. Czy Pani ma takie marzenia? Czy może wraz z wydaniem książki zrealizowała Pani swoje wszystkie sny?
Ostatnio doszłam do wniosku, że człowiek staje się szczęśliwy, kiedy już nie chce się zmieniać. Jestem teraz na takim etapie. Nie zmieniam już siebie. W obecnej sytuacji nie zmieniłabym nic. Ale czy mam marzenia? Te ważne zrealizowałam, reszta to zachcianki. Pozostają jeszcze plany. Ale to po prostu efekt ciągłości interesów. Człowiek musi planować. Choć gdy jest szczęśliwy żyje bardziej tu i teraz.
kwiatusia
1. Czy przed przystąpieniem do pisania książki ma Pani już stricte określoną fabułę; czy bohaterowie, ich losy, zwroty akcji powstają dopiero z chwilą tworzenia powieści?
Bohaterowie są od początku jasno nakreśleni i nie umiem pracować bez
chociażby ramowego planu. Jednak szczegóły – tak – wpadają po drodze, i
zdarza się (choć nieczęsto) że fabuła podryfuje nagle dzięki jednej
niezaplanowanej scenie w inne lepsze miejsce. Jednak zwroty akcji muszę
znać od początku – chociażby dlatego, by odpowiednio je umiejscowić. Tak
naprawdę jestem typowym control freakiem, do wszystkiego robię „listy
zadań”. Ktoś, kto w chaosie czuje się jak w więzieniu nie mógłby zacząć
pisać powieści na żywioł, bo z pewnością doszedłby donikąd. Ja na pewno.
2. Czy po wydaniu książek Pani życie się zmieniło? Jakie są plusy i minusy bycia pisarką?
Moje życie bardzo się zmieniło. Przede wszystkim pracuję teraz dużo
ciężej (śmiech). Ale życie pisarza, wbrew stereotypowi mówiącemu o tym,
że to praca ciekawa i twórcza, jest dość samotnym zajęciem. Pisarz
wypływa na szerokie wody swojej wyobraźni z reguły w szlafroku, często
przed śniadaniem. Jeżeli ubierze się do obiadu – jest nieźle. Jeżeli nie
– jeszcze lepiej, bo to oznacza, że tym razem szerokie wody poniosły go
daleko i być może coś będzie z tych kilku godzin, w których hodował
garb. Dzwoniący w południe znajomi nie rozumieją, że „nie wyjdziesz na
lunch, bo pracujesz” – w końcu siedzisz w domu. A przychodzący wieczorem
małżonek nie umie uwierzyć, że napisałaś tylko kilka stron – to co
robiłaś cały dzień? Gdy rozmawiasz z koleżankami „o pracy” i opowiadasz
im o przygodach bohatera literackiego, zamiast o delegacjach i tabelkach
w excelu, zaczynają siedzieć sztywno i wiercić się na krześle, patrząc
na ciebie tak, jakbyś na ich oczach nagle zzieleniała albo miała coś na
nosie, a Sąsiadka Wiem Lepiej nieustannie się dziwi, że zamieniłaś
porządny zawód na hobby (przynajmniej do chwili, kiedy zobaczy twoje
zdjęcie w plotkarskim magazynie). Plusem tego zajęcia jest to, że nie
użerasz się z szefem – choć to też prawda w połowie. Twój szef (ty sam)
ma demony – często są to demony własnej niepewności, perfekcjonizmu.
Chyba nie umiem tchnąć pozytywnego ducha w odpowiedź na to pytanie…
Sorry :)
3. Czy zgadza się Pani ze słowami: "Niewiele rzeczy ma na człowieka tak wielki wpływ jak pierwsza książka, która od razu trafia do jego serca" (cytat pochodzi z książki "Cień wiatru" Carlos Ruiz Zafón)?
Jeśli tak, to proszę nam zdradzić tytuł pierwszej powieści, która Panią oczarowała.
Zgadzam się z tym stwierdzeniem całkowicie. I też mam swoją szufladkę „Arcydzieła”. Ale wolę myśleć, że ta NAJBARDZIEJ WYJĄTKOWA książka jest jeszcze przede mną. A ta pierwsza najpierwsza… no cóż… Napisał ją mężczyzna. Być może kiedyś Wam o niej opowiem :)
P. S. Właśnie sprawiłaś, że wstałam z fotela i sięgnęłam po powieść Zafona, która czekała na swoją kolejkę :)
Pozdrawiam,
N.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziękuję serdecznie Pani Ninie Reichter
za poświęcenie swojego cennego czasu oraz za udzielenie Nam niezwykle interesującego wywiadu.
Składam także gorące podziękowania wszystkim, którzy wzięli udział w
konkursie i zadali
pytania.
Nagrodę w postaci dowolnie wybranego przez siebie tomu "Ostatniej spowiedzi'' otrzymują:
1. Magnitudoa
2. ZosiaSamosia
Gratuluje zwycięzcom i pozdrawiam!!!
Cyrysia
Wybór był trudny, ale klamka zapadła. Postanowiłam wybrać:
Kasia Jabłońska