Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

środa, 23 października 2019

"Tylko martwi mogą przetrwać" D. B. Foryś # PATRONAT MEDIALNY

 "Tylko Żywi Mogą Umrzeć"
D. B. Foryś
Wydawnictwo: NieZwykłe
Data wydania: 23.11.2018
Ocena: 7+/10
MTylko martwi mogą przetrwać
D. B. Foryś
Wydawnictwo: NieZwykłe
Data wydania: 2019
Ocena: 7+/10

Miłość ma oczy anioła, śmierć – diabła. Zemsta właśnie zyskała moje!

  Mam na imię Tessa i cóż… Moje życie lekko się skomplikowało… Przebywam w mieście, którego nienawidzę. Wykonuję pracę, której nie lubię, i wciąż myślę o ludziach, których już dawno powinnam wyrzucić z pamięci. Jakby tego było mało, spotykam kogoś, kto najwyraźniej wszystko o mnie wie. Czego chce? Jest wrogiem czy sprzymierzeńcem? A może kręci się w pobliżu tylko po to, by odciągnąć moją uwagę od czegoś ważniejszego, jak na przykład te przeklęte skarabeusze, o których wciąż nic nie wiem. Jedno jest pewne – ja nigdy nie odpuszczam. [opis wydawcy]

   D. B. Foryś – Z wykształcenia programista i grafik, pisarka z zamiłowania. Pisze głównie fantastykę – ciężko jej tworzyć fabułę, w której nic z nieba nie spada lub spod ziemi nie wychodzi, ale zdarza jej się eksperymentować z thrillerem czy romansem. Swoją przygodę z pisarstwem zaczęła od publikowania opowiadań na portalu chomikuj.pl oraz wattpad.com. Od 2015 roku związana z grupą literacką Ailes. Na co dzień mieszka i pracuje we Wrocławiu, lecz marzy jej się mały domek nad oceanem na słonecznej Teneryfie. Ma milion pomysłów, które krok po kroku stara się realizować, wiecznie narzeka na brak czasu. Fanka powieści Paulo Coelho oraz filmów Quentina Tarantino. Przepada za komiksowymi superbohaterami, a także rozpływa się nad twórczością Warhola i Lichtensteina. Mogłaby słuchać Aurory godzinami. Do tej pory udało jej się wydać opowiadania w dwóch antologiach: "MDS: Miłosne Rewolucje" oraz "Godzina Diabła". Teraz przyszła kolej na solowy debiut "Tylko Żywi Mogą Umrzeć". Ciekawskich zapraszam na stronę autorską - KLK .

  Każdy czytelnik ma swój ulubiony gatunek literatury w zależności od jego zainteresowań. Jeśli chodzi o mnie, preferuję bardziej romanse, erotyki i obyczajówki, aniżeli kryminały, powieści historyczne czy biograficzne. Sporadycznie sięgam też po różnego nurtu fantastykę. Ale kiedy dostałam propozycję poznania "Tylko Żywi Mogą Umrzeć" D.B. Foryś (paranormalnego fantasy z domieszką horroru, romansu i komedii) – postanowiłam przełamać swój wewnętrzny opór, aby przekonać się, czy między nami coś ''zaiskrzy''. I muszę przyznać, że zostałam pozytywnie zaskoczona. Książkę czytało się lekko, przyjemnie i z zapartym tchem. Dlatego poszłam za ciosem i zabrałam się za "Tylko Martwi Mogą Przetrwać" - drugą część cyklu zatytułowanego "Tessa Brown". Czy kontynuacja okazała się równie dobra, co pierwszy tom? No cóż, nie będę ukrywać, że w moich oczach wypadła nieco słabiej od swojej poprzedniczki. Zabrakło mi kilku szczegółów, żeby odczuć pełną satysfakcję. Nie zmienia to jednak faktu, że seria jest porywająca i godna uwagi. 

  Nie minęło nawet pół roku od feralnych wydarzeń, w których świat Tessy wywrócił się do gry nogami. Teraz jedyne, co jej pozostało, to zemsta na tych, co ją skrzywdzili. Niestety swoje osobiste porachunki musi przełożyć na później, ponieważ światu grozi zbliżająca się wielkimi krokami apokalipsa. Czy zdoła zatrzymać wehikuł zagłady? A może nie da się uciec przed przeznaczeniem?

  "Tylko Martwi Mogą Przetrwać" mają bardzo ważną zaletę: nieprzewidywalność. Brak choćby mglistego wyobrażenia o ciągu wydarzeń, który zaraz nastąpi. Już od pierwszych stron autorka wprowadza nas w zatrważający nastrój intryg i niezliczonych tajemnic, gdzie wróg czai się wszędzie, a zewsząd czyha zagrożenie. Wojna Podziemi z Watykanem, bieganie za demonami, praca z tajną agencją,  szukanie skarabeuszy oraz ciągła walka z niewidzialnym dla większości społeczeństwa przeciwnikiem – to zaledwie przedsmak niezwykłych wrażeń, czekających na każdego czytelnika spragnionego przygód. A im dalej w fabułę, tym wyraźniej rysuje się zbliżający się Armagedon, który swoją anarchiczną siłą przenika nas do szpiku kości. Nastawcie się na ekstremalną jazdę bez trzymanki.

  Kolejnym atutem powieści jest bez wątpienia ciekawie i naturalnie poprowadzony wątek romantyczny okraszony szczyptą zmysłowej pikanterii. W życiu Tess nieoczekiwanie pojawia się Sebastian – pewien zagadkowy mężczyzna, który budzi w niej podskórny niepokój.

<<– Wolisz zostać, żeby odkryć, dlaczego wzbudzam w tobie strach. Mam rację? Miał. Mimo iż nigdy nie powiedziałabym mu tego wprost, dokładnie takie emocje przywoływał zawsze wtedy, kiedy tylko znajdował się w pobliżu. Dziki, niezrozumiały, irracjonalny, przejmujący lęk. Właśnie z tej przyczyny, zamiast szukać pretekstu czy możliwości ucieczki, pozwoliłam, by Morrow wywlekł nas na sam środek sali, objął mnie w talii, następnie umieścił moją rękę na swoim ramieniu i zaczął poruszać się powoli, powodując, że nasze uda raz za razem przywierały do siebie.>>

  Niemal w tym samym czasie po długiej nieobecności powraca także Kilian. W przeszłości dziewczyna zbudowała z nim bliską relację, a potem nagle zniknął bez słowa wyjaśnienia. 

<<– Zacisnął pięść i uderzył nią w ścianę; aż podskoczyłam, pierwszy raz widząc jego wybuch wściekłości. – Nie zniknąłem dlatego, że się dla mnie nie liczyłaś. Właśnie odwrotnie! Gdybym został w pobliżu, zniszczyłbym to, co było między nami, nie rozumiesz tego? Musiałem odejść, aby doprowadzić się do porządku, inaczej byś mnie znienawidziła.>>

  Co z tego dalej wyniknie? Kim jest nowo poznany chłopak? Czy jego intencje są szczerze? Z jakiego powodu Kilian porzucił Tess? Czy wrócą do siebie? D.B. Foryś ukazuje wachlarz skomplikowanych uczuć, aby dać nam do zrozumienia, że miłość to nie tylko szczęście i euforia, ale również wieczna udręka oraz strach o drugą połówkę. Ponadto uzmysławia, że związek nie powinien opierać się na kłamstwach. Lepiej od początku grać w otwarte karty, aniżeli ranić się wzajemnie. Bo tylko dzięki szczerości i zaufaniu można zbudować coś pięknego, a jednocześnie trwałego. 

<<Znałam każdy fragment tej powłoki, tego pancerza, bo jedynie to było widoczne i namacalne, ale marzyłam o czymś więcej. Pragnęłam ujrzeć w nim Kosmę, nie Kiliana. Nie demona, lecz człowieka. Nie ułudę, a „czystą brudną prawdę”, która pomogłaby mi zdecydować, czy istniała dla nas nadzieja. Mogłam przełknąć gorycz i zaakceptować jego wady, natomiast nie umiałam smakować słodyczy, wiedząc, że kryła się za nią zgnilizna. Potrzebowałam szczerości. Czarno na białym. Żadnych kolorów, by opisać swoje uczucia. Tęcza jest piękna, mimo wszystko to tylko zjawisko optyczne – światło odbijające się w kropli wody. Ja chciałam dojrzeć właśnie tę kroplę ukrytą gdzieś głęboko na samym dnie. Rzeczywistość. Bez złudzeń.>>

  Przygotujcie się na nieprzesłodzony i pełen uroku romans, który mocno pobudzi Waszą wyobraźnię.

  Dużym plusem książki są także bohaterowie – wyraziści, charakterni  i przekorni. Każdy z nich ma swoje wady, zalety i problemy, którym próbuje stawić czoła z lepszym lub gorszym skutkiem. Pierwsze skrzypce gra oczywiście zadziorna, odważna i temperamentna Tess. Kłopoty to jej drugie imię. Mimo to nie daje sobie  w kaszę dmuchać, a kiedy potrzeba – potrafi być empatyczna, wyrozumiała i ugodowa. Ciekawą postacią jest także Sebastian, który nie wiedzieć czemu usilnie próbuje zbliżyć się do Tess. Czyżby się w niej zakochał? Niestety prawda jest o wiele bardziej złożona, niż mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Wspomnę jeszcze o Kilianie. Chociaż nie jest człowiekiem, to jednak ma w sobie wiele ludzkich cech, przez co wydaje się bardziej  autentyczny, swojski i dzięki temu łatwiej go polubić. Generalne każda jednostka jest starannie nakreślona, kieruje się innymi pobudkami i wnosi do rozwoju fabularnego swoistą energię i koloryt.

  Na pochwałę zasługuje też styl autorki. Swobodnie operuje potoczystym językiem, umiejętnie buduje żywe dialogi okraszone humorem i sarkazmem, a także konsekwentnie prowadzi akcję, rozwijając wątki zgodnie z zasadami logiki. Żeby jednak nie było tak słodko, do tej beczki miodu dodam łyżkę dziegciu: według mnie za mało jest scen ukazujących walkę z nadprzyrodzonymi bytami, wiele nurtujących kwestii nie zostało wyjaśnionych, jak również samo zakończenie rozczarowuje. Liczyłam na bardziej spektakularne widowisko, jak to miało miejsce w pierwszej części finiszu, a tymczasem wszystko wydaje się jakby naprędce napisane, bez odpowiedniej złowieszczej oprawy. No cóż, pozostaje mi mieć nadzieję, że w trzecim tomie mój niedosyt całkowicie zniknie. 

  Podsumowując: Cykl "Tessa Brown" jest niczym rwący potok, który niesie ze sobą sporo niespodzianek, śmiechu, wzruszeń i niezapomnianych emocji. Zanurzcie się w mroczne odmęty nadnaturalnej rzeczywistości, gdzie nienawiść przeplata się z miłością, lojalność z kłamstwem, a wróg staje się sprzymierzeńcem. Jestem przekonana, że ta historia na  długo zapadnie w Waszej w pamięci. Przeczytajcie sami, i sprawdźcie czy mam rację.



 Skusicie się?

10 komentarzy:

  1. Może kiedyś się na nią skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie akurat jakoś specjalnie nie ciągnie do tego cyklu. Może że względu na wątki fantastyczne 😉

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie do mnie dotarły, więc zabieram się do czytania :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję patronatu :).

    Tak jak Ty wolę książki lekkie i przyjemne w czytaniu czyli literaturę kobiecą, obyczajową :).

    Fantastyki też nie czytam i już po samym tytule bym nie sięgnęła po te książki :).
    Z kolei filmy fantastyczne, s-fi lubię oglądać ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam na odwrót, książki fantastyczne czasem czytam, ale za filmami S-fi nie przepadam. Lubię jedynie paranormal romance np. Zmierzch, Pamiętniki Wampirów, Bestia itp.

      Usuń

Zaglądaj, czytaj, przegryzaj moje słowa, ale wychodząc, zostaw po sobie niezatarty ślad swojej obecności...