Kiedy wiosna nie nadchodzi
Anna Wysocka-Kalkowska
Wydawnictwo: Psychoskok
Liczba stron: 265
Data wydania: 2014-10-07
Ocena: 5/6
Za oknami już praktycznie zima, a ja tęsknię do wiosny, bo to niezwykła pora roku, która budzi do życia nie tylko naturę, ale także wyzwala w człowieku jakąś specyficzną radość serca i duchową siłę. Dlatego, korzystając z okazji postanowiłam zaznajomić się z debiutancką powieścią Anny Wysockiej-Kalkowskiej zatytułowaną, ''Kiedy wiosna nie nadchodzi''. Jakie są moje wrażenia po lekturze? Najpierw kila słów o fabule.
Julia to atrakcyjna, samotna mężatka, której mąż od ośmiu lat pracuje w Stanach i jak na razie nie myśli o powrocie do kraju. W zaistniałej sytuacji, Weronika, oddana przyjaciółka, namawia ją na rozwód, lecz bezskutecznie. Jednak w dniu trzydziestych piątych urodzin Julii, następuje przełom wydarzeń. Kobieta wyjeżdża do Kaźmierza Dolnego, (gdzie kilka lat temu zaraz po ślubie kupiła dom od pewnego staruszka o imieniu Bernard), żeby uporządkować wszelkie zaległe sprawy i rozliczyć się z przeszłością. Jeszcze przed planowaną podróżą, otrzymuje od Weroniki list od swojej zmarłej matki, który zawiera pewną szokującą rodziną tajemnicę. Jak dalej potoczą się losy naszej bohaterki? Czy nadal będzie cierpliwie czekać na swojego męża? I jaki sekret skrywała jej rodzicielka?
Fabuła sama w sobie może i nie powala żadną nowatorską świeżością, ale jest pełna ciepła i swoistego uroku. Mamy młodą, trzydziestokilkuletnią słomianą wdowę, która nie widziała swojego męża od ośmiu lat.
''– Nie dali mi wizy, a jemu skończyła się siedem lat temu…''.
Mimo to ciągle na niego czeka i wciąż wierzy, że kiedyś wróci. Bardzo zdumiał mnie ten wątek. Może pewnych rzeczy nie ogarniam, ale wydaje mi się, że jeśli dwoje ludzi naprawdę się kocha, to znajdzie sposób, aby się ze sobą spotkać. Dlatego nie rozumiem zachowania obojga małżonków. Wprawdzie pod koniec powieści, autorka podała prawdziwy powód nieobecności Marcina, niemniej uważam, że ich związek miał szansę na wspólną przyszłość w Polsce. Pomijając ten fakt, byłam pełna podziwu dla niezachwianej miłości Julii. Nie wiem, czy byłabym w stanie tyle lat czekać na ukochanego, nie znając dnia ani godziny jego powrotu. Zatem w pełni popierałam sugestię Weroniki, odnośnie rozwodu.
''Nie można tak długo rozpamiętywać, nie można karmić duszy tęsknotą, jeśli nie ma już nadziei. Ty też nie możesz dłużej czekać''.
Istotną rolę w powieści odkrywa także wątek związany z listem napisanym przez matkę Julii. Okazuje się, że dziewczyna ma brata. Co zrobi z tą wiedzą? Czy spróbuje odnaleźć jedynego żyjącego krewnego? A może nie warto rozgrzebywać przeszłości? Odpowiedzi na te wszystkie pytania znajdziecie w niniejszej książce.
Anna Wysocka-Kalkowska w subtelny, romantyczny sposób uświadamia, co w życiu najważniejsze, czyli miłość, wiara i nadzieja, trzy podstawowe wartości, najbardziej ukryte, niedostrzegalne, ale jednocześnie najważniejsze i najsilniejsze uczucia. Wspomina również o siostrzani-braterskiej więzi, wielkiej sile przyjaźni międzyludzkiej oraz szczęściu, które może nas spotkać nawet wtedy, kiedy najmniej się go spodziewamy. Szczególnie ujęła mnie za serce piękna metafora relacji Julii z Bernardem, pokazująca, że pomimo znaczącej różnicy wieku możliwa jest przyjaźń młodego i starego człowieka, bo liczy się charakter i dobre serce, a nie to, jak ktoś wygląda.
Całość napisana jest pięknym językiem, barwnie, plastycznie, z dużym wdziękiem. Bohaterowie zostali dobrze wykreowani, są charakterystyczni, z poczuciem humoru, dają się polubić. Sprawiają wrażenie realnych, prawdziwych, jakby żywych. Akcja, w znacznej części osadzona w uroczej scenerii Kazimierza Dolnego, płynie spokojnie, bez żadnych gwałtownych zwrotów, ale pod powierzchnią pozornej nudy kłębią się gwałtowne uczucia i emocje od rozpaczy, żalu, strachu i lęku, po bezgraniczną radość, wzruszenie, optymizm, szczęście, miłość i pomyślność. Ogólnie jestem zadowolona. Jedynie okładka nie zyskała mojej aprobaty.
To przejmująca, lekko nastrojowa historia o rodzinnych sekretach, trudnych wyborach, przyjaźni, różnych barwach życia i miłości, która rodzi się w ciszy serc. Idealna propozycja na zimowe wieczory i nie tylko. Serdecznie polecam.
~~~
źr. |
– To tak jak z tą czekoladą, moje dziecko. Jesz ją, w pewnym momencie doprowadza cię do mdłości, ale masz świadomość, że jutro znowu będziesz mieć na nią ochotę. Na żadną inną, bo ta jest twoją ulubioną''.
***
Ach, zmyłka, "W nadziei na lepsze jutro", taki tytuł ma jedna z powieści Ewy Bauer... :)
OdpowiedzUsuńTak masz rację, jednakże mój tytuł posta nie nawiązuje do książki Ewy Bauer, tylko jednym zdaniem określa fabułę 'Kiedy wiosna nie nadchodzi''. :)
UsuńZdaję sobie z tego sprawę, po prostu mi się automatycznie skojarzyło :)
UsuńTeż miałam podobne skojarzenia, więc się wcale Tobie nie dziwię :)
UsuńJestem ciekawa tej tajemnicy, na pewno była zaskakująca.
OdpowiedzUsuńLubię książki o sekretach rodzinnych, jednak ta fabuła mnie nie zainteresowała.
OdpowiedzUsuńO tajemnicach mogłabym czytać i czytać, byle tylko były dobrze ukryte i intrygujące :)
OdpowiedzUsuńJeszcze się zastanowię nad tą książką, chyba mam kilka bardziej interesujących pozycji póki co na oku :)
OdpowiedzUsuńPierwsze słyszę o t książce, niemniej, może kiedyś przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńLubię zimę, więc do wiosny mnie nie ciągnie, ale na tę książkę mam ochotę. Może dlatego, że znam małżeństwo, które przez 18 lat żyło oddzielnie, bo mąż tyle lat pracował w USA. Poza tym tajemnicza rodzinna historia zawsze mnie intryguje, stąd też mam pociąg do tej powieści :-)
OdpowiedzUsuńA ja nie znoszę zimy, bo jestem mało odporna na choróbska, dlatego też prawie cały czas choruje.
UsuńCo do książki, serdecznie polecam. Nie jest to co prawda literatura wysokich lotów, ale bije od niej jakieś ciepło, przy którym aż chce się ogrzać.
Podziwiam małżeństwo, które przez 18 lat żyło oddzielnie. Ja chyba bym tak nie potrafiła, ponieważ jestem ogromną zazdrośnicą i zaraz układałabym w swojej głowie jakieś scenariusze związane ze zdradą męża:)
Pomijając zdradę (bardzo prawdopodobną w ciągu tylu lat) to po co w ogóle brać sobie męża, skoro nigdy go nie ma?
UsuńA książkę przeczytam:)
Nie każdy mężczyzna jeszcze przed ślubem deklaruje się, że będzie pracował za granicą. Czasem kilka lat po ślubie, tak życie przypiera do muru, że małżonkowie muszę szukać innej alternatywy.
UsuńJak zwykle intrygujesz mnie :)
OdpowiedzUsuńHmmmm... Może kiedyś :-)
OdpowiedzUsuńOkładka faktycznie taka bez wyrazu, ale książka zapowiada się przyzwoicie. Będę ją miała na uwadze.
OdpowiedzUsuńA mi się okładka bardzo podoba :)
UsuńA ja mam wrażenie, że ta okładka to wersja robocza, jakby grafik jej jeszcze nie skończył...
UsuńTym razem taka wizja nie przypadła mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńLubię tajemnice i polskich autorów, dlatego z chęcią poznam ta książkę :)
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja bardzo zachęca, ale na razie nie mam na nią czasu ;)
OdpowiedzUsuńI kolejna pozytywna lektura. :) Zgadzam się, że okładka jest... dziwna, ale ogólnie treścią mnie zachęciłaś. Lubię romantyczne, spokojne historie z przesłaniem, od których aż bije ciepło i taka... życzliwość. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Sherry
Też uważam, że okładka mogłaby być znacznie lepsza. Powyższa kompletnie do mnie nie przemawia. Na szczęście książka broni się ciekawą, przejmującą fabułą.
UsuńRównież pozdrawiam!
Widzę zmiany w tytule bloga, super!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńOch, ja też bym chciała, żeby już była wiosna. Zwłaszcza że wstałam dzisiaj z obolałym gardłem, a wiosną mi się to nie zdarza:(
OdpowiedzUsuńWspółczuję. Ja też kilka dni temu zmagałam się z choróbskiem, ale na szczęście już jest lepiej. Życzę zatem szybkiego powrotu do zdrowia.
UsuńMam na oku kilka podobnych powieści, więc nie wiem czy zdecyduje się przeczytać akurat tą książkę, ale wątek o małżonkach, którzy nie widzieli się przez tyle lat może być czymś ciekawym.
OdpowiedzUsuńKusisz jak zawsze...
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się zdecyduję ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam już o tej książce i chętnie poznałabym główną bohaterkę. W pewnym sensie ją podziwiam.
OdpowiedzUsuńTen ostatni cytat- niesamowity i piękny :)
OdpowiedzUsuńTo takie w starym stylu... Kochać ciągle i nieustająco mimo upływu lat. Przeczytam kiedyś.
OdpowiedzUsuń"Nie wiem, czy byłabym w stanie tyle lat czekać na ukochanego, nie znając dnia ani godziny jego powrotu."- ja też nie wiem. Co do tematyki książki- w moich klimatach, więc jak mi się trafi to przeczytam.
OdpowiedzUsuńMoże jak już się uporam z zaległościami to sobie przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam i gorąco polecam!!!!
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce wcześniej, sama okładka by mnie nie przekonałam - ale jak poznałam fabułę jestem jej ciekawa :)
OdpowiedzUsuńJuż sam tytuł mi się podoba ;) nie słyszałam o tej książce. Chętnie bym ją przeczytała.
OdpowiedzUsuńJuż sam fakt, że na okładce jest błąd w pisowni nazwiska autorki (w dwuczłonowych nazwiskach nie daje się spacji pomiędzy myślnikiem...) sprawia, że coś mnie od tej książki odrzuca. Aż boję się, jakie inne błędy jeszcze znajdują się w tej publikacji.
OdpowiedzUsuńNie miałam o tym zielonego pojęcia. Ale poczytałam w sieci (http://www.rjp.pan.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=1044:zapis-nazwisk-dwuczonowych&catid=44:porady-jzykowe&Itemid=58), i faktycznie masz racje.
UsuńJak dla mnie zima mogłaby trwać od 24 do 26 grudnia. :)
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiada się ciekawie, więc chętnie kiedyś ją przeczytam.
Podoba mi się okładka :) A sama książka... przemawia do mnie. Czy kobieta może tyle czekać? Może. Może też czekać mężczyzna. Znam takie przypadki, w jednym po 5 letnim czekaniu pewien znajomy znalazł sobie inną kobietę, są po ślubie, spodziewają się dziecka :) Czasami miłość jest silniejsza i trzyma nas w sidłach, mimo tego, że wiemy, że to jest złe i nie ma sensu. :)
OdpowiedzUsuńJaki uroczy, taki prosty, ale przy tym piękny cytat:) Nie wiem czy wiesz, ale ja uwielbiam czytać wszystkie powieści obyczajowe, a ta, za sprawą Twojej recenzji, już zyskała moją aprobatę:)) I nawet okładka w swej prostocie jest ujmująca:)
OdpowiedzUsuńCytat z czekoladą rozłożył mnie na łopatki. Ostatnio zjadłam 2 w 3 dni, choć długo jej nie jadłam. Książka sie zapowiada nawet ciekawie, choć jak zobaczyłam okładkę i przeczytałam nazwę wydawnictwa, to trochę się zraziłam.
OdpowiedzUsuńZima byłaby cudowna, ale ten mróz... Piękne cytaty, zachęcają do sięgnięcia, bo mimo że to prosta powieść ma sobie jakąś magię. Podoba mi się kwestia listu, jak również okładka. Podoba mi się pomysł. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Nie spotkałam się z tą książką a bardzo lubię tego typu historie. Będę miała na uwadze i tytuł i wydawnictwo :)
OdpowiedzUsuńBardzo zainteresowałaś mnie książką, i musze przyznać,że okładka w pewien sposób przyciąga, wpada w oko :) może ze względu na żółty kolor, który uwielbiam!:)
OdpowiedzUsuńP.s
Ja też najbardziej lubię wiosnę! a zimą mam podobnie do Ciebie, ciągle choruję :/
Przepraszam za prywatę, ale przeniosłam się na nową domenę i nie ma mnie w obserwowanych. Szczegóły tutaj: http://www.recenzje-kiti.pl/2014/12/juz-jest-nowa-domena-wwwrecenzje-kitipl.html
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie, więc się rozejrzę i jak znajdę to z przyjemnością przeczytam :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się tytuł i okładka, a Twoja recenzja mnie zachęciła; może przeczytam :D
OdpowiedzUsuńCiągle się zaskakuję tym, ile jest polskich fajnych książek. Tę mam ochotę przeczytać.
OdpowiedzUsuńLubię takie historie, więc będę miała książkę na uwadze :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie pozytywne książki. Z przyjemnością przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPoczątkowy zarys może trochę schematyczny, ale rodzinna tajemnica... hmmm... Przyznaję, że ku własnemu zaskoczeniu coś mnie ciągnie do tej książki :)
OdpowiedzUsuńPodobne wątki zawsze są u mnie mile widziane, więc może sama postaram się z nią zaprzyjaźnić :)
OdpowiedzUsuńOkładka rzeczywiście, nie wzbudziła u mnie zainteresowania.. ale treść wydaje się ciekawa. :-)
OdpowiedzUsuńSekrety podsycają atmosferę książki :) mogłoby być ciekawie!
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się skuszę :) Bliżej nieokreślonej przyszłości.
OdpowiedzUsuńCyrysiu, narobiłaś mi ochoty na tę książkę. Chciałabym, żeby ktoś kiedyś porównał mnie do takiej czekolady właśnie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo może być ciekawa książka, będę o niej pamiętać ;)
OdpowiedzUsuńOby ta wiosna przyszła do nas szybko :)
OdpowiedzUsuńHm, zapowiada się ciekawie ;)
OdpowiedzUsuń