Jak u siebie
Izabella Frączyk
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: Październik 2014
Liczba stron: 408
Ocena: 4+/6
Niespodziewany spadek po zmarłym może być źródłem szczęścia bądź przyczyną wielu zmartwień i problemów. Coś na ten temat zdradzi Nam główna bohaterka powieści ''Jak u siebie'' Izabelli Frączyk.
Eliza Lisewicz pracuje jako pielęgniarka w ekskluzywnym domu seniora na Marcowym Wzgórzu. Uwielbia swoją pracę i swoich podopiecznych. W szczególności zaprzyjaźniła się z ekscentryczną arystokratką, 94-letniej panią Ludwiką. W związku z tym, po jej śmierci otrzymuje w spadku nie tylko biżuterię, ale również zrujnowany podmiejski hotel Zacisze, o dość wątpliwej reputacji. Eliza jest lekko podłamana tym faktem, lecz postanawia podjąć wyzwanie i wspólnie z najlepszą przyjaciółką Igą, odrestaurować otrzymaną nieruchomość. Tymczasem zgłasza się syn Ludwiki z roszczeniem o zachowek. Co z tego wyniknie? Czy spadkobiercy dojdą do obopólnego porozumienia, czy może wejdą na wojenną ścieżkę?
Izabella Frączyk to absolwentka Akademii Ekonomicznej w Krakowie oraz Wyższej Szkoły Handlu i Finansów Międzynarodowych w Warszawie. Pisaniem zajęła się w 2009 roku. Do tej pory wydała: ''Pokręcone losy Klary'' (2010), ''Kobiety z odzysku'' (2011), ''Dziś jak kiedyś'' (2013), ''Koniec świata'' (2014) oraz ''Jak u siebie''. Jej książki są z reguły ciepło przyjmowane przez czytelników. Osobiście lubię twórczość tej pisarki, toteż nie mogłam odmówić sobie przyjemności poznania i przeczytania najnowszej pozycji.
Sam pomysł na fabułę uważam za ciekawy i dobrze przedstawiony. Główne skrzypce gra Eliza. Kobieta ma wszystko, o czym marzyła. Stabilny związek, mieszkanko na warszawskiej Starówce i wymarzoną pracę pielęgniarki. Jednak wraz ze śmiercią swojej ulubionej podopiecznej, w jednej chwili jej spokojny, poukładany świat wywraca się do góry nogami. Na wskutek omyłki dostaje w spadku podupadły hotel. A z powodu ciągu kolejnych nieporozumień traci ukochaną pracę i chłopaka. Dotychczasowa łatwa i przewidywalna egzystencja, prawie całkowicie pozbawiona niespodzianek zmienia się w kalejdoskop nieprzewidzianych trudności i problemów. Eliza będzie musiała stawić czoło wyzwaniom, o jakich jej się nawet nie śniło. Autorka rzuca naszą bohaterkę na głęboką wodę.
''Nowa praca, nowi ludzie, nowe wyzwania, jedna wielka niewiadoma, masa kłopotów, milion szybkich decyzji w kwestiach, o których dotąd nie miała bladego pojęcia, i jeszcze na dodatek jakieś szemrane rodzinne rozgrywki pomiędzy zmarłą a jej podłą rodziną''.
Książkę pochłonęłam z wielką przyjemnością i zapałem delektując się zabawnymi perypetiami dwóch serdecznych przyjaciółek, które porwały się z motyką na słońce, próbując wyremontować hotel Zacisze. Renoma tego budynku już dawno straciła swój blask. Teraz jest to rudera, w która wymaga gruntownej naprawy lub modernizacji. Jakby tego było mało, obecna klientela składa się z wyjątkowych gości, o podejrzanych kontaktach i profesji.
''Bo tu idzie sobie w łeb strzelić, kochaniutka. Jak nie dziwki, to ruska mafia, jak nie ruska mafia, to jakieś szkolenia, na których goście chleją do rana i demolują wyposażenie''.
Pisarka w sposób rzeczowy i lekko satyryczny odsłania kulisy prowadzenia własnego biznesu. Pokazuje, ile na tej drodze czeka nas niespodzianek, zakrętów, wyzwań, zwłaszcza, jeżeli ktoś jest niedoświadczony w tej materii. To codzienne zmaganie się z nowymi wyzwaniami, m.in. trzeba spełnić wiele wymogów sanitarnych i dotyczących bezpieczeństwa, umieć odpowiednio rozporządzać finansami, być gotowym na poszerzanie swoich horyzontów itp. Czy w takim przypadku Eliza poradzi sobie z hotelem? Zdradzę jedynie, czekają Was nie lada atrakcje.
Od samego początku polubiłam główną bohaterkę. Szczególnie spodobała mi się jej niezwykła metamorfoza z dobrodusznej, ciepłej kobietki w herod-babę, trzymającą w garści całkiem spory biznes. Wcześniej wprzęgnięta do kieratu, nie czuła potrzeby zmian w swoim życiu. Ale nowe obowiązki spowodowały, że spojrzała na rzeczywistość z całkiem innej perspektywy. Nagle odkryła w sobie wolę walki o byt, własne dobro i własne zdanie, dzięki czemu stanowczo, konsekwentnie nauczyła się w sekundę podejmować kluczowe decyzje. Niekłamaną sympatię wzbudziła we mnie również przebojowa, energiczna, tryskająca humorem Iga, która z Elizą tworzyła idealny tandem. Ciekawą osobowość miała także pani Ludwika, dlatego żałuję, że tak szybko ''zeszła ze sceny''.
W powieści pojawia się także subtelny, naturalny wątek miłosny między Elizą a Karolem Kownackim, przedstawicielem zagranicznej firmy, która specjalizuje się działalnością deweloperską i inwestycyjną. Mężczyzna pomieszkuje w hotelu, ponieważ niebawem w pobliżu ma powstać nowa obwodnica. Ale to nie jedyny powód. Jego celem jest coś znacznie ważniejszego, ale to już musicie dowiedzieć się sami. W ogólnym rozrachunku książka mi się podobała, aczkolwiek liczyłam na więcej dynamizmu, efektowniejsze sceny akcji i bardziej rozwinięte postacie drugoplanowe.
''Jak u siebie'' to lekka, pełna uroku komedia romantyczna. Znajdziesz tu dobry humor, pogodny nastrój oraz wyrazistych, zwariowanych bohaterów na tle niecodziennych sytuacji. Polecam przede wszystkim fanom pisarki i miłośnikom literatury rozrywkowej.
***
Wydawnictwo Prószyński i S-ka.
To może być coś dla mnie!! :D
OdpowiedzUsuńChociaż nie czytam takich historii, to coś w niej jest, że mnie intryguje:)
OdpowiedzUsuńNa chandrę i poprawę humoru może być dobra.
OdpowiedzUsuńSubtelny wątek miłosny? Biorę :)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że lepsza będzie ta książka... może kiedyś, na pewno nie teraz.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że byłaby to przyjemna dla mnie lektura ;) chętnie bym sięgnęła, choc moja lista książek "na już" jest baardzo długa. Może ktoś się zlituje i mi sprezentuje :D
OdpowiedzUsuńGdy będę mieć nastrój na lżejsze lektury, na pewno nie odmówię sobie przyjemności kolejnego spotkania z prozą Izabelli Frączyk.
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu zapoznać się z książkami autorstwa tej pani :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę tę mam już na mojej liście "must have". Myślę, iż nie będę się przy niej nudzić :)
OdpowiedzUsuńBleh, komedie romantyczne mnie osłabiają.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa fabuła, ostatnio lubię takie książki, więc może się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńJuż od dłuższego czasu powyższa pozycja figuruje na mojej półeczce "chcę przeczytać". Nawet miałam ją otrzymać, ale przez jakieś zawirowania w wydawnictwie otrzymałam zamiast romantycznej komedii książkę sensacyjną o odciętej głowie biskupa... Ale co, narzekać nie będę :)
OdpowiedzUsuńA najnowszą powieść Izabelli Frączyk wcześniej czy później i tak dorwę ;)
No to niezłe zawirowania są w wydawnictwie skoro taką przerażającą powieść ci wysłali, ale z drugiej strony, nie ma co narzekać, wszak sensacja i groza także czasami jest potrzebna. A najnowszą powieść Izabelli Frączyk i tak zapewne wkrótce zdobędziesz. Życzę owocnego polowania :)
UsuńNo tak, mrożące krew w żyłach książki są również potrzebne. W sumie to nawet cieszę się z takiej pomyłki, bo uwielbiam grozę zawartą w powieściach. To jest to, co uwielbiam na równi z romansami :)
UsuńDziękuję. W takim razie w najbliższym czasie wybieram się na łowy :)
Komedie romantyczne i ja? Hahaha :D
OdpowiedzUsuńSłyszałam juz o tej książce. Chętnie ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie :)
OdpowiedzUsuńKsiążka właśnie taka, jaka powinna być komedia romantyczna. Gdy będę miała dość pogody, z przyjemnością po nią sięgnę:)
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, brzmi ciekawie. ;)
OdpowiedzUsuńJuż dawno nie czytałam komedii romantycznej, chętnie sięgnę po ,,Jak u siebie" jeśli potrzebować będę dawki relaksu :)
OdpowiedzUsuńBardzo zabawna lektura z rodzaju tych do poczytania na odstresowanie się :-)
OdpowiedzUsuńIdealna książka na ten zimowy, mroźny czas :)
OdpowiedzUsuńCiekawa, jak zawsze, recenzja :)
OdpowiedzUsuńNie w moim stylu, ale muszę przyznać, że coś mnie do niej ciągnie :)
OdpowiedzUsuńChyba jednak nie. Użerania się z własnym biznesem mam dosyć na własnym podwórku, komedie romantyczne również jakoś do mnie nie trafiają. Co nie zmienia faktu, że recenzja jest świetna.
OdpowiedzUsuńAkurat ten aspekt pokazany jest z dużą dozą humoru i optymizmu, dlatego uważam, że książkę można śmiało czytać.
Usuńps. dziękuję za słowa uznania pod adresem mojej opinii :)
Mam tę książkę na półce, jak tylko przekopię się przez aktualne stosy zabiorę się za nią:)
OdpowiedzUsuńTa pani z okładki ma bardzo bujne włosy, trzeba przyznać:)) Co do książki, wydawać się może, że to historia jakich wiele na rynku, ale mnie od razu zafascynowała postać głównej bohaterki i jej przyjaciółki. Lubię takie historie, ot co:)
OdpowiedzUsuńChciałabym przeczytać i móc śledzić przemianę bohaterki tej książki. :-)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy mam ochotę na komedię romantyczną. Ale myślę, że na jesienną chandrę to może być dobre lekarstwo :)
OdpowiedzUsuńLubie historie o hotelach/domach pozostawionych w spadku o ile wiążą się z duchami :)
OdpowiedzUsuńAktualnie nie jestem zainteresowana powyższym tytułem. :)
OdpowiedzUsuńLubię komedie romantyczne :) więc to chyba coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńCzasem dobrze jest przeczytać lekkie komedie romantyczne, dla odprężenia, bądź poprawy humoru:).
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo fajnie. Chętnie skusiłabym się na jakąś komedie romantyczną :)
OdpowiedzUsuńDla mnie najlepsze były wątki dotyczące prowadzenia hotelu, po prostu mistrzostwo świata. Wielki szacunek dla autorki za przygotowanie merytoryczne.
OdpowiedzUsuńTaką pogodną książkę z chęcią bym przygarnęła w te ponure dni. Bardzo lubię powieści, których bohaterki muszą sobie poradzić na przykład z prowadzeniem hotelu :)
OdpowiedzUsuńBrzmi całkiem, całkiem. :) Jednak doba zdecydowanie mogłaby być dłuższa, bo ostatnio mam wrażenie, że brakuje mi czasu dosłownie na wszystko. ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic p.Izabelli, więc chętnie sięgnę po jej najnowszą powieść. Szczególnie po takiej recenzji :)
OdpowiedzUsuńIle to już ostatnio było tych spadków, ale i tak mam na nią ochotę, lubię takie historie!
OdpowiedzUsuńW sumie nic nowego, ale jak spotkam to czemu nie.
OdpowiedzUsuńTym razem to nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńPo prostu kusisz :P
OdpowiedzUsuńO! Tę książkę mam ochotę poznać ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam o niej przed chwilą u Awioli i bardzo mnie zainteresowała.
OdpowiedzUsuńTym razem sobie ją podaruje.
OdpowiedzUsuńMam ochotę właśnie na taką książkę! Komedię romantyczną z takim ciekawym zabarwieniem. I okładka też jest śliczna :)
OdpowiedzUsuńTo zdecydowanie moja książka, już się nie mogę doczekać kiedy wpadnie w moje łapki ;)
OdpowiedzUsuńO! Jak uroczo! :) Nie dość, że interesujący zwrot akcji - chodzi mi o ten spadek, to jeszcze romantyczny wątek i pozytywna zmiana bohaterki! :) Bardzo chętnie poświęciłabym czas na zaznajamianie się z tą pozycją. :) Nie ukrywam, że w zbliżające się zimowe dni, przydałoby mi się coś optymistycznego. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Super fabuła, idealna dla mnie. Muszę zamówić książkę u Św. Mikołaja:)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że ja jeszcze nie czytałam nic tej autorki? Mam dwie książki i nie mam kiedy się za nie zabrać. Ale okładki mają piękne ;)
OdpowiedzUsuńKomediom romantycznym mówię tak :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę niedawno wygrałem w konkursie. Na pierwszy rzut oka to nie moje tereny, ale lubię eksplorować nieznane mi gatunki :-) Przeczytam na sto procent.
OdpowiedzUsuńKoniec świata tej autorki przypadł mi do gustu i myślę, że i ta mi się spodoba ;)
OdpowiedzUsuń