Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

czwartek, 26 grudnia 2019

''Anathema'' Piotr Podgórski

Anathema 
Piotr Podgórski 
Wydawnictwo WasPos
Data premiery: 4.12.2019
Liczba stron: 450
Ocena: 9/10
   Każdy z nas nosi w sobie przekleństwo, które jest sumą naszych zranień i złych doświadczeń. Anathema towarzyszy każdemu z nas. Marek to dziecko niechciane i nieakceptowane przez rodziców. Historia jego dzieciństwa i dorastania z jednej strony jest gehenną, z drugiej – naznacza ją wielka miłość babci. Kiedy w końcu udaje mu się spełnić marzenia i osiągnąć sukces w Stanach Zjednoczonych – właśnie wtedy pojawia się upiór z przeszłości: ten realny i ten wyimaginowany… Los nie pozostawia Markowi wyboru: musi wrócić do źródeł i stawić czoła osobistym demonom, aby te nie wyrządziły krzywdy jego córeczce. Czy ten powrót do ojczyzny zrzuci z Marka klątwę i pomoże mu ostatecznie uporać się z koszmarami z dzieciństwa, czy jednak zetknięcie twarzą w twarz z ponurą przeszłością okaże się zbyt trudne?

   Anathema to wielowymiarowa opowieść o samotności i miłości najbliższych, pełna lokalnych wierzeń i błyskotliwych refleksji o ludzkim życiu. Anathema to droga, którą każdy z nas przechodzi samotnie, bo w naszych konfrontacjach z lękami – nikt nie może nam pomóc. Ale powieść ta może cię wesprzeć w twojej wędrówce i w walce z tym, co dla ciebie złe lub straszne. [opis wydawcy]

  Piotr Podgórski. Autor "Trzy razy miłość", Zagubionego życia" oraz "Błękitnej wdowy". Współtwórca opowiadań w antologiach. Interesuje się psychologią i literaturą. Miłośnik i obrońca zwierząt, szczególnie psów. W wolnych chwilach pisze, czyta i odpoczywa na łonie przyrody.  Czynny obserwator natury ludzkiej. Z wykształcenia ogrodnik, ekonomista i pedagog specjalny. 

  Znam twórczość autora jeszcze z czasów, gdy publikował swoje powieści pod pseudonimem Piter Murphy. To wtedy jako jedna z pierwszych czytelniczek miałam przyjemność przeczytać ''Anathemę'' – wyjątkową historię, która wywołała we mnie lawinę emocji i zmusiła do wielu refleksji. Dlatego jestem ogromnie zadowolona, że po wielu latach książka powróciła w nowej, ulepszonej wersji. Żywię głęboką nadzieję, że aktualne wydanie spotka się z dużym zainteresowaniem i wieloma pozytywnym ocenami. Nie jest to bowiem kolejna, zwyczajna obyczajówka bez ładu i składu, lecz niezwykle klimatyczna i przejmująca opowieść, która tchnie odczuwalnym realizmem oraz dotyka uniwersalnych prawd na temat życia i podstawowych wartości. Przekonajcie się sami. 

   Fabuła na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się niczym szczególnym, jednakże im głębiej w nią wnikamy, tym bardziej zaskakuje nas swoją konstrukcją. Poznajemy Marka Makowskiego – mężczyznę, który od najmłodszych lat zmaga się z piętnem niekochanego dziecka. 

<<Po powrocie do domu starali się żyć normalnie, na ile tylko mogli sobie na to pozwolić, udając przed sobą do granic możliwości szczęście. Michalina dotykając niemowlęcia, czuła wielki smutek, który z czasem przerodził się w uczucie obce każdej prawie matce – obrzydzenie do własnego dziecka i odrzucenie go w sferze macierzyńskiej. W relacjach z mężem na nowo zagościło oddalenie i pojawiła się agresja werbalna. Józef nurzał się w alkoholu, firma prosperowała coraz gorzej, a sam właściciel stracił zainteresowanie jej prowadzeniem.>>

  Rodzice często stosowali wobec niego przemoc psychiczną i fizyczną, faworyzując jedynie młodszego syna. Sytuacja uległa zmianie dopiero po nieoczekiwanej śmieci matki Marka. To wtedy chłopiec trafił pod troskliwe skrzydła babci, która starała się zapewnić mu jak najlepszą opiekę. Kiedy jednak staruszka umiera, młodzieniec (zgodnie z jej wolą) opuszcza rodzinne strony i przenosi się do Stanów, gdzie jako John Smith odnosi sukces zawodowy i zakłada szczęśliwą, kochającą się rodzinę. Niestety poniewczasie okazuje się, że pomimo wszelkich starań nie udaje mu się uciec przed demonami z przeszłości. Czego bądź kogo dotyczy tytułowa anathema? Czy Marek wróci do Polski, aby uporządkować wszelkie niezałatwione sprawy? I kim jest tajemnica postać otoczona chmarą motyli, którą mężczyzna co jakiś czas spotyka na swojej drodze?

<<Naszedł czas zmierzenia się z demonami z dalekiej przeszłości przenikniętej zakurzonymi wspomnieniami – zamkniętymi w piwnicy najbardziej mrocznego kąta duszy i szczelnie przykrytymi osłoną nowego życia.>>

  Po raz drugi przeczytałam ''Anathemę'' i nadal jestem pod jej wielkim wrażeniem. To jedna z tych lektur, które na dłużej pozostaną w mojej pamięci. Widać, że autor włożył w nią naprawdę dużo serca. Z dużą dozą wrażliwości i subtelności, a jednocześnie wnikliwości dotyka trudnych kwestii społecznych, często bagatelizowanych przez większość ludzi, jak np. rodziny dysfunkcyjne, niechciane dzieci (ranione przez własnych rodziców), alkoholizm i wynikające z niego negatywne skutki, nienawiść, zazdrość, zawiść, syndrom DDD, rozliczanie się ze ''złą przeszłością'' czy też proces wzajemnego przebaczania i pojednania. Szerokie spektrum poruszanych zagadnień sprawia, że każdy znajdzie tu coś dla siebie.

  Największą siłą tej książki jest jej główny bohater, narysowany mocno, wyraziście i prawdziwie. Jak każdy z nas ma swoje wady, zalety, słabości i pragnienia. Dzięki temu znacznie łatwiej współczuć i utożsamiać się z nim. Serce mi się krajało z powodu tego, jak mocno cierpiał.

<<Małe serduszko nie rozumiało tego wszystkiego, ale instynktownie potrzebowało bezwarunkowej miłości. Dostawało natomiast codzienne odrzucenie i obelgi. Chłopiec nie potrafił prosić o tulenie, o zapach matczynego ciała. Rodzice skupili się na oczekiwaniu kolejnego potomka.

Marcin urodził się blisko dwa lata po pierworodnym. Okazał się zdrowym i silnym chłopcem. To jego płacz budził rodziców każdej nocy, ale nie narzekali, zawsze ochoczo zrywali się nocą, by przewinąć i ukołysać młodszego syna. Marek zaczynał rozumieć, że życie nie jest sprawiedliwe. Nie otrzymywał czułości, jaką był obdarowywany brat. Na twarzy niechcianego dziecka nie pojawiał się uśmiech, ale nie skarżył się na los i nie narzekał. Był cichym dzieckiem. Ledwo zauważalnym przez świat.>>

  Dzieciństwo Marka było prawdziwym piekłem na ziemi. Poznał smak ubóstwa, pijaństwa, nietolerancji i niepewności jutra w każdym możliwym tego słowa znaczeniu. Szczęście w nieszczęściu, że zamieszkał z babcią. ''Razem tworzyli dziwną konstelację w przestrzeni ziemskiej''. To dzięki niej wyrósł na dobrego i inteligentnego młodzieńca. Niestety pomimo tego nie udało mu się uwolnić od wspomnień, od ciężaru bycia śmieciem społecznym. Ten wątek dotkliwie uświadamia nam, że żadne pieniądze całego świata, ani miłość miliona kobiet nie są w stanie zastąpić ani zrekompensować dziecku rodzicielskiej obecności i bliskości, która niezwykle mocno wpływa na psychikę dziecka. Przygotujcie chusteczki, będą potrzebne.

  Ciekawym zabiegiem było osnucie głównego wątku powieści metafizycznym akcentem. Przez wiele lat, nie wiedzieć czemu - ukochana babuleńka Marka każdego wieczoru okadzała dom białą szałwią.

<<Obserwował, jak wijące kłęby dymu wchodzą w szpary i ciemne kąty. Miał niejasne przeczucie, że dym ma go chronić przed czymś, co może go zaatakować, przed nieokreślonym złem, które dało się wyczuć tylko nadprzyrodzonym zmysłem.>>

  Aurę zagadkowości i niepokoju potęguje dodatkowo pojawianie się w jego życiu motyli.  Czy to zwykły przypadek czy może jakiś przekaz z zaświatów? Piotr Podgórski doskonale potęguje klimat i wzmaga strach. Wstrzymywałam oddech w momencie pojawiania się tych pięknych owadów, które są swego rodzaju symbolem przemiany i odrodzenia, jak również prowadzą nas powoli, i sukcesywnie do odkrycia pewnych szokujących faktów. Nastawcie się na ekscytujący smak mrocznych tajemnic.

  Lubię styl pisania autora, jego niezwykły zmysł obserwacji, umiejętność uchwycenia najsubtelniejszych emocji oraz dbałość o szczegóły podpartą konkretnymi doświadczeniami. Dzięki temu wszystko staje się bardziej namacalne i wiarygodne, jakby odarte ze swojej fikcyjnej charakterystyki. Na uznanie zasługuje również przyczynowo-skutkowy sposób prowadzenia akcji. Każde wydarzenie  – to małe, zwyczajne i to wielkie, czemuś służy i do czegoś prowadzi. Innymi słowy – to co z pozoru może wydawać się stratą czasu, w gruncie rzeczy jest pomostem do lepszego zrozumienia swojego wewnętrznego ,,ja''. Piotr Podgórski zmusza nas bowiem do zastanowienia się nad sobą, swoją rodziną i dotychczas przemierzoną drogą, pokazując tym samym, że dopóki nie rozliczymy się z przeszłością i jej nie zaakceptujemy, nie damy rady pójść dalej.  Dlatego zamiast chować głowę w piasek, lepiej stanąć oko w oko z nieprzyjemną rzeczywistością, przyjmując ją z całym jej inwentarzem. Tylko tak mamy szansę uwolnić się z pułapki duchowej niemocy.

  Podsumowując: Dawno nie czytałam tak głębokiej, poruszającej i pełnej wartościowych przesłanek powieści. Jest swoistym drogowskazem w codziennym życiu. Nie tylko uczy, jak przebaczać bliźniemu, ale przede wszystkim uwrażliwia na brak tolerancji, poszanowania i akceptacji dla cudzych uczuć, poglądów, upodobań, wierzeń, działań lub obyczajów. Dajcie jej szansę! Nie pożałujecie."

28 komentarzy:

  1. Możliwe, że kiedyś się na nią skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo chcę przeczytać tę książkę. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proponuję więc czym prędzej ''upolować'' tę książkę ;)

      Usuń
  3. Jestem bardzo ciekawa tej historii 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Planuję ją przeczytać w przyszłym roku. Twoja pozytywna recenzja jeszcze bardziej mnie do tego zachęca.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli są wykorzystane lokalne wierzenia, to może się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jako autor "Anathemy" pięknie dziękuje. Znamy się wirtualnie od lat, a Twoje recenzje zawsze są dla mnie wyjątkowe.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję bardzo za recenzję ❣️Przeczytałam wszystko, co Piotr Podgórski napisał, ale takich emocji, jakie wywołała ANATHEMA, dawno nie doświadczyłam. Mogę powiedzieć, że Autor jak wytrawny wirtuoz gra na uczuciach czytelnika, odpowiednio buduje i dozuje napięcie tak, że nie sposób się oderwać od lektury. POLECAM ❣️❣️❣️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cała przyjemność po mojej stronie. Też uważam, że ''Anathema'' to jak do tej pory najlepsza powieść w dorobku autora. Prawdziwa, przejmująca i pełna wartościowych treści.

      Usuń
  8. Świetna recenzja, czytałam książkę i rzeczywiście jest taka, jak napisałaś, głęboka jest wymowa tej książki i warto zastanowić się nad wartością człowieka, mając na uwadze siebie i rodzinę. Takie książki zapamiętuje się, a recenzja to podkreśla

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie za miłe słowa. Starałam się choć trochę oddać ''głębię'' tej książki, bo jest tego warta.

      Usuń
  9. Czytałam, ale nie przypadła mi do gustu aż tak bardzo jak tobie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Głębia, silne emocje to coś co mnie zainteresowało w tej książce.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jest w planach, bo lubię powieści tego autora. Mam poprzednie, ale "Anathema" musi poczekać na regenerację finansów. Recenzja - nic dodać, nic ująć i jakże po jej przeczytaniu nie chcieć tej książki?

    OdpowiedzUsuń

Zaglądaj, czytaj, przegryzaj moje słowa, ale wychodząc, zostaw po sobie niezatarty ślad swojej obecności...