Każdy z nas ma swoich ulubionych pisarzy, do których twórczości wraca w ciemno. Ja też nie jestem wyjątkiem. Dlatego kiedy dowiedziałam się, że Wojciech Kulawski wydaje kolejną książkę – moja radość była przeogromna. Albowiem to jeden z niewielu polskich twórców, który piszą nie tylko po to, by zapewnić czytelnikom świetną rozrywkę, lecz w swoich tekstach stawia trudne pytania, oraz przemyca uniwersalne zasady, którymi stara się kierować w życiu. Jego ''Poza granicą szaleństwa'', ''Syryjska legenda'' i ''Meksykańska hekatomba'' – dostarczyły mi cały wachlarz emocji i stały się pożywką dla refleksji nad fundamentami bytu i relacji międzyludzkich. Nie inaczej było tym razem. Autor po raz kolejny udowadnia, że nie spoczywa na laurach, tylko wciąż tworzy zaskakujące, wartościowe dzieła.
"Patostreamerzy" stanowią piąty tom przygód nieustraszonych policjantów komendy stołecznej. Ale bez obaw, znajomość poprzednich części nie jest konieczna, gdyż każda z nich opowiada inną historię. Niemniej zachęcam do sięgnięcia po przygody opisane na kartach czterech dotychczasowych tekstów pana Wojciecha, gdyż naprawdę warto. Lecz wróćmy do meritum, czyli do fabuły niniejszej publikacji. Pewnego dnia na kilkunastoarowej posiadłości we wsi Truskaw, położonej na terenie Kampinoskiego Parku Narodowego, warszawscy śledczy znajdują zwłoki spalonego mężczyzny rozciągniętego na kształt zdeformowanej litery X. Ze wstępnych ustaleń wynika, że przed śmiercią był torturowany, zamordowany i rozczłonkowany za pomocą tarczy tnącej. To jednak nie koniec niespodzianek. Okazuje się, że ktoś nagrał i upublicznił całe to brutalne morderstwo.
Kim jest samozwańczy rycerz sprawiedliwości? Czy pokaże swoją prawdziwą twarz, odsłaniając pobudki, jakie nim kierują? A może prawda nigdy nie zatriumfuje?
Może zabrzmi to jak zwykły frazes, lecz mam wrażenie, że każda kolejna powieść w wykonaniu Wojciecha Kulawskiego, jest jeszcze lepsza, bardziej wciągająca i emocjonująca od poprzedniej. "Patostreamerzy" całkowicie zdominowały moje myśli i sprawiły, że spojrzałam na pewne sprawy z zupełnie innej perspektywy. Autor porusza cięższe tematy, takie jak przemoc fizyczna i psychiczna w rodzinie, molestowanie, alkoholizm, zażywanie nielegalnych substancji, poczucie pustki egzystencjalnej, kontrolowana zdrada, świadomy sen bądź też oglądanie wulgarnych filmów lub transmisji online, prezentujących zachowania uznawane za szkodliwe i destrukcyjne. Poruszane zagadnienia prowadzą do konkluzji dotyczących natury człowieka i jego pierwotnych instynktach, które czają się w każdym z nas i wciąż kuszą, starając się wydostać na powierzchnię. Czy świat naprawdę zmierza ku apogeum moralnego zepsucia? Jak odróżnić mistyfikację od rzeczywistości, prawdziwe emocje od tych udawanych? Może podczas tej lektury znajdziecie odpowiedź na wszystkie nurtujące pytania.
To bardzo mocna książka, która niepokoi już samym tytułem, jeśli już się wie, co on oznacza. Kim są patostreamerzy i co to w ogóle jest? Otóż stream oznacza prowadzoną na żywo transmisję internetową w serwisach takich jak YouTube czy Twitch, zaś przedrostek pato - pochodzi od słowa patologia. W Polsce to zjawisko zaczęło się rozwijać od roku 2017 roku i niestety przybiera na sile. Zapewne zetknęliście się w mediach lub publicznym dyskursie o takich wyznaniach jak np. oblewanie się lodowatą wodą, spożywaniu kapsułek do prania, polewanie swojego ciała łatwopalnym płynem, a następnie podpalenie się lub połknięcie łyżki mielonego cynamonu w czasie poniżej 60 sekund bez wypicia czegokolwiek. Im bardziej obsceniczne transmisje, tym większy fejm danej osoby. Na dodatek odbiorcy podczas internetowych przekazów wpłacają im tzw. „donejty”, czyli przelewy gotówki. Popyt rodzi podaż. Straszne to wszystko, a niestety prawdziwe.
Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego niektórzy ludzie dają akceptację i pozwolenie na ten niebezpieczny trend? W tym momencie na usta cisną się słowa piosenki Czesława Niemena „Dziwny jest ten świat”.
Jedną z największych zalet powieści jest sprawnie poprowadzona intryga kryminalna, z dbałością o niezbędne szczegóły i udana w swojej nieprzewidywalności. Z jednej strony mamy prokuratora i policjantów z wydziału kryminalnego oraz dziennikarzy, chcących pomóc w śledztwie i grupę początkujących tancerzy pod skrzydłami Krzysztofa Tycana, a z drugiej strony środowisko patostreamerów, coraz śmielej poczynający sobie w sieci. Wśród nich ukrywa się nieobliczalny zwyrodnialec, który ma na celowniku kolejne ofiary. Co z tego wyniknie? Wojciech Kulawski z mistrzowską precyzją podrzuca fałszywa tropy i zwodzi nas na literackie manowce. A gdy wydaje się nam, że już wszystko zostało wyjaśnione – dostajemy przysłowiowy pstryczek w nos. Przygotujcie się na sporą dawkę ożywczej gimnastyki dla szarych komórek.
Kolejnym dużym plusem są także wyraziści, zróżnicowani bohaterowie. Każdy jest inny i każdy ma tu swoją historię. Co ważne, daleko im do ideałów. Wprost przeciwnie. Mają wady, przewinienia i momenty słabości, dzięki czemu nieco łatwiej zrozumieć ich postępowanie i lepiej wczuć w ich sytuację. Przyznam, że moją największą uwagę przykuł Rafał Trygar, podkomisarz niestroniący od alkoholu i narkotyków. Mimo nie najlepszej formy w dalszym ciągu posiada prawdziwie policyjnego nosa do roboty operacyjnej. Na szczęście nie jest ze swoimi problemami całkowicie sam. Ma wokół siebie wiernych przyjaciół, którzy gotowi są wyrwać go z odmętów uzależnienia. Z jakim skutkiem? To już musicie przekonać się sami. Pozostałe postacie (trudno tutaj wszystkich wymieniać) także wnoszą swój własny temperament i osobowość, nadając tym samym jedyny w swoim rodzaju koloryt.
Nie sposób odmówić autorowi znakomitego stylu pisania. Pisze lekko, barwnie i spójnie, dbając przy tym o równowagę między dialogami i opisami. Tempo akcji także jest dobrze wyważone – nie nuży, ani nie przytłacza. Z kolei nieustannie wyczuwalne napięcie, tworzy atmosferę strachu i niepewności tego, co może się wydarzyć. A ostatnia scena, to już taka wisienka torcie, która poraża, wstrząsa i daje mocno do myślenia. Generalnie całość dopracowana jest w każdym, najdrobniejszym elemencie. Jestem w pełni usatysfakcjonowana.
Podsumowując:
Jeśli szukacie ciekawego i niesztampowego kryminału, to "Patostreamerzy" mogą okazać się strzałem w dziesiątkę. Dzięki tej książce zobaczycie, jak wiele zła i nieszczęść, patologii i dewiacji jest na świecie oraz przekonacie się, że doświadczenie traumy może odcisnąć ogromne piętno na kondycji psychicznej poszkodowanego i wywołać druzgocące konsekwencje na jego całym życiu. Polecam wszystkim miłośnikom mocnych wrażeń.
To bardzo mocna książka i jakże przy tym wciągająca. Gorąco polecam.
OdpowiedzUsuńJa jednak chyba się nie skuszę nie moje klimaty.
UsuńMam w planach przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńTego autora jeszcze nie czytałam, ale może sięgnę po ten tytuł. :)
OdpowiedzUsuńRaz widziałam filmik z patostreamerem i dość. Przerażają mnie tacy ludzie. Takich mocnych wrażeń mi nie trzeba. Książka na pewno znajdzie swoich miłośników.
OdpowiedzUsuńfragment mocarny
OdpowiedzUsuńPrzerażają mnie takie rzeczy. Dla mnie to niepojęte żeby robić coś takiego.
OdpowiedzUsuńTo książka dla ludzi o mocnych nerwach. ;)
OdpowiedzUsuńMoże w przyszłości skuszę się na tę lekturę.
OdpowiedzUsuńmocne, ale warto poznać tę historię!
OdpowiedzUsuńIntrygująca mocna fabuła, choć nie wiem czy bym doczytała. ;)
OdpowiedzUsuńZainteresował mnie ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńTo może być naprawdę ciekawe. Zapisuję sobie tytuł!
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie tą wysoką oceną. Będę mieć powieść na uwadze :)
OdpowiedzUsuńTym razem nie jest to książka dla mnie. :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej książce i chciałabym ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńBędę mieć ją na uwadze :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że spodoba mi się. Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńChciałabym ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńZapowiedź ciekawa. Myślę, że przypadnie mi do gustu
OdpowiedzUsuń