Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

piątek, 25 czerwca 2021

''Meksykańska hekatomba'' Wojciech Kulawski

''Meksykańska hekatomba''
 Wojciech Kulawski
Wydawnictwo CM
Data wydania: 25.06.2021r.
Ocena: 10/10
Patronat medialny:

    W ostatnim czasie coraz chętniej sięgam po literaturę z dreszczykiem, by choć na chwilę oderwać się od codziennych stresów i problemów. Dlatego kiedy otrzymałam propozycję zrecenzowania książki ''Meksykańska hekatomba'' – nie wahałam się ani chwili. Z twórczością Pana Wojciecha Kulawskiego miałam już okazję zetknąć się i zdecydowanie zaiskrzyło. Autor najpierw zachwycił mnie swoim kunsztem pisarskim w powieści ''Poza granicą szaleństwa'', a następnie we wrześniu 2020 wciągnął mnie do świata ''Syryjskiej legendy'', będącej pierwszą częścią sensacyjno-przygodowego cyklu z niestrudzonymi szwajcarskimi archeologami w roli głównej. Teraz nadszedł wyczekiwany moment na premierę kontynuacji serii. Tym razem historia osadzona jest w Meksyku – trzecim co do wielkości kraju Ameryki Północnej, o różnorodnej kulturze, urozmaiconych krajobrazach i bardzo wysokim wskaźniku przestępczości. Czy jestem zadowolona z lektury? A może spotkało mnie wielkie rozczarowanie? Nie będę Was trzymać dłużej w niepewności i od razu napiszę, że jest MOC! W moim mniemaniu wykonano naprawdę kawał porządnej roboty.

    Fabuła zaczyna się w momencie, kiedy dziesięciometrowej średnicy meteoryt uderza w kompleks wypoczynkowy niedaleko miasta Ciudad Juarez w Meksyku, gdzie na wakacjach przebywa słynny archeolog Tim Mayer wraz ze swoim przyjacielem Dariem Argento z Bernisches Historisches Museum. 

''W pewnym momencie Dario, który miał założone przyciemniane okulary, zauważył dziwny obiekt na niebie.
– Widzisz to? – zapytał, wskazując palcem do góry.
– Co? – Tim wybudził się z drzemki. Zmrużył oczy, przyłożył rękę do czoła i zauważył niewielki świetlisty obiekt na niebie, który był zbyt blisko słońca, aby zobaczyć go wyraźnie bez okularów przeciwsłonecznych.
– Nie masz wrażenia, że to się zbliża? – Dario wstał z leżaka i stanął na brzegu basenu. Mayer podniósł się i dołączył do kolegi. Z niemałym zainteresowaniem obserwowali świecący na niebie punkt. Po kilkunastu sekundach nie mieli już wątpliwości, że spadający obiekt się powiększa.
– Sądzisz, że spłonie w atmosferze? – zapytał Tim.
– Mam taką nadzieję – odrzekł zaniepokojony Dario.
Mężczyźni odczekali kolejne dwie minuty, obserwując dziwne zjawisko. W pewnym momencie zauważyli, że obok nich zebrał się spory tłum ludzi. Wszyscy, zamiast wypoczywać przy basenie, gapili się w niebo.
W pewnym momencie wśród zgromadzonych pojawiły się pierwsze okrzyki w języku hiszpańskim.
– On w nas uderzy![...] W pewnym momencie jego blask był tak wielki, że przyćmił nawet palące słońce. Kilkanaście sekund później nastąpiła hekatomba.''

    Ginie wielu niewinnych ludzi, sporo zostaje rannych, a reszta próbuje jakoś wydostać się z tego piekła. Niestety nie jest to takie proste, ponieważ w promieniu kilku kilometrów od katastrofy uszkodzeniu ulegają wszystkie urządzenie elektryczne, zaś wojsko i siły rządowe Meksyku szczelnym kordonem otaczają obszar zniszczenia, wprowadzając bezwzględną kwarantannę wśród żyjących ofiar. Co z tego wyniknie? Czy uda się ocalałym wziąć sprawy w swoje ręce i wrócić do normalności? Jaką cenę przyjdzie im za to zapłacić?

    Ta książka to istna petarda, która w niczym nie ustępuję zagranicznym bestsellerom. Jest doskonale przemyślana, zrealizowana z dużą starannością i z dbałością o każdy szczegół. Nie skupia się na jednym wiodącym motywie, lecz zawiera  wiele wątków, które się wzajemnie przenikają, tworząc niejednoznaczne, wielowarstwowe dzieło o dużym ładunku emocjonalnym. W rezultacie oprócz monitorowana skutków kataklizmów po spadku kosmicznej skały, odkrywamy ściśle tajne rządowe laboratorium, w którym prowadzone są badania na dzieciach, a także jesteśmy świadkami krwawych porachunków pomiędzy dwoma gangami narkotykowymi o strefy wpływów oraz bezwzględnej gry o władzę wśród wysoko postawionych polityków i służb wywiadowczych (CIA i CISEN). A nad tym wszystkim unosi się nie lada zagwozdka – dlaczego dwadzieścia pięć lat temu dokładnie w to samo miejsce uderzył identyczny meteoryt? Uprzedzam, rozwiązanie tej zagadki wcale nie jest takie oczywiste, jak się wydaje. Jesteście gotowi, aby podjąć to wyzwanie? 

''Dwadzieścia pięć lat temu dokładnie w to samo miejsce uderzył inny meteoryt Powstała wówczas wielka dziura. Ponieważ tereny te były niezamieszkałe, niewiele osób o tym mówiło. Nikt nie ucierpiał. Przyjechali rządowi – ciągnął Enrique – i zabrali kamień. Dwa lata później postawiono tu fundamenty pod nowe hotele.''

    Zazwyczaj nie lubię, kiedy przez powieść przewija się mnóstwo bohaterów, bo czasem trudno się połapać, kto jest kim. Jednak w tym przypadku autor zadbał o  różnorodność i wyrazistość postaci, pokazując ich indywidualny charakter, odmienne punkty widzenia oraz jasno ustanowione pomiędzy nimi relacje. Dzięki temu bez trudu można zwizualizować ich w swojej głowie, a z niektórymi nawet złapać swoistą więź. Wprawdzie pierwsze skrzypce odgrywa tutaj bystry archeolog Tim Mayer, to jednak moją największą uwagę przykuł czternastoletni Jan Matjas. Chłopak nie ma ani matki, ani ojca, a na świat przyszedł dzięki surogatce, która najprawdopodobniej była Polką. Od urodzenia przechodził szkolenia na programistę Zjavy. Jego specjalizacją były algorytmy genetyczne oparte na sztucznej inteligencji, które z czasem stały się celem jego egzystencji. Jako ciekawostkę dodam, iż jest najistotniejszym elementem w całej tej fabularnej układance. Natomiast niemałe kontrowersje wywołuje Frida Acosta – narzeczona Leonarda Santiago, szefa narkotykowego gangu trzęsącego całym północnym Meksykiem, która pod płaszczykiem uroczej, temperamentnej kobiety, skrywa mroczne oblicze, owładnięte nienawiścią i zemstą. Generalnie wszyscy wnoszą istotny wkład w całą historię.

    Niewątpliwą zaletą książki jest potoczysty styl, barwny język oraz plastyczność opisów. Próżno tu szukać szczegółowej charakterystyki prac archeologicznych, przydługich wywodów na temat piramid i zabytków Meksyku, czy mętnych naukowych definicji. Nie brakuje za to rządowych sekretów, przygód, intryg, zdrad, pościgów, strzelaniny, namiętności i nieoczekiwanych niespodzianek. A im dalej w las, tym więcej trupów. Akcja momentami przypomina jakiś upiorny horror, pełen nieobliczalnych szaleńców. Nie wiadomo, komu można zaufać, kto jest jej przyjacielem, a kto śmiertelnym wrogiem. Duży plus należy się również autorowi za realistyczne przedstawienie scen katastroficznych. To musiało być spore wyzwanie, któremu (moim zdaniem) podołał znakomicie. Oczyma wyobraźni widziałam wielki lej w ziemi, niczym po wybuchu ogromnej bomby, języki ognia trawiące zawalone budynki, pokiereszowane osoby chroniące się w różnych szczelinach oraz żołnierzy w kombinezonach izolacyjnych stojących za siatką, odgradzającą teren kompleksu hoteli. Coś naprawdę wstrząsającego. By jednak nie było za słodko, w tej beczce miodu, dodam malutką łyżkę dziegciu. A jest nią zakończenie, które kompletnie mi nie przypasowało. Spodziewałam się innego obrotu sprawy, aczkolwiek zapewne większość czytelników będzie zadowolona, że każdy w końcu dostał to, na co zasłużył. Ja mimo wszystko czuję smutek i niedosyt. 

    Podsumowując: ''Meksykańska hekatomba'' to trzymająca w napięciu i serwująca mocne doznania opowieść o konieczności dokonywania trudnych  wyborów, przyjaźni, lojalności, różnych odcieniach miłości, zdradzie, śmierci i poświęceniu. Ma w sobie coś hipnotyzującego, co nie pozwala się od niej oderwać. Przekonajcie się sami, do czego doprowadziło uczestnictwo w piekielnym eksperymencie zorganizowanym przez rządy Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej i Meksyku. Bez dwóch zdań – doskonały materiał na film akcji.   

 


Skusicie się na powyższy tytuł?

11 komentarzy:

  1. Jak tylko wygrzebię się ze swojego stosiku, który czeka na przeczytanie, będę chciała przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadza się, to rewelacyjna powieś, która bardzo mocno wciąga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli mocno wciąga - to czemu nie - Cyrysiu ? Pozdrawiam, miałem aktywny dzień. 124 minuty na zewnątrz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że by mi się spodobała. Bardzo lubię takie trzymające w napięciu fabuły.

    OdpowiedzUsuń
  5. Brzmi ciekawie, mogłaby mi się spodobać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Raczej nie zdecyduję się na lekturę tej książki, bo muszę wygrzebać się z zaległości 😁

    OdpowiedzUsuń
  7. Ta książka ma wszystko, to co mi się podoba w książkach.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  8. Z chęcią kiedyś się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Gratuluję patronatu. Ja nie planuję czytać tej książki. Fabuła jak dla mnie zbyt dziwaczna i odrealniona.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nabrałam apetytu, tylko czasu brak...

    OdpowiedzUsuń

Zaglądaj, czytaj, przegryzaj moje słowa, ale wychodząc, zostaw po sobie niezatarty ślad swojej obecności...