Sny
Anna Frankowska
wydawnictwo: Novae Res
data wydania: 2013
liczba stron: 324
ocena: 4/6
Sen jest nieodłącznym elementem naszej egzystencji. Często odzwierciedla wewnętrzne pragnienia, konflikty, problemy, przepowiada przyszłość bądź jest po prostu pustym wytworem naszej wyobraźni niemającej żadnego wpływu na życie. A gdyby ktoś mógł spełnić wasze sny, skorzystalibyście z tego przywileju?
Osiemnastoletnia Anastazja (Sasza), główna bohaterka ,,Snów’’ Anny Frankowskiej dotychczas była zadziorną, zbuntowaną nastolatką. Non stop paliła papierosy, piła alkohol, brała narkotyki, wdawała się w bójki i przeszła dwie próby samobójcze. W zaistniałej sytuacji zrozpaczona rodzicielka wysyła dziewczynę do ośrodka dla trudnej młodzieży. Podczas pobytu Sasza nieoczekiwanie odkrywa, że potrafi spełniać ludzkie sny. Na dodatek okazuje się, że została wybrana, by ocalić świat przed zbliżającą się apokalipsą. Ktoś jednak próbuje zniszczyć jej moce, dlatego z pomocą zakochanego w niej Adriana dziewczyna ucieka z placówki i szuka ratunku u innych osób. Na swojej drodze spotyka Małgorzatę-medium, która wraz ze swoim synem Dominikiem stara się pomóc. Czas ucieka. Koniec świata jest bliski. Czy uda się osiemnastolatce zapobiec nieszczęściu?
Debiutancka książka Anny Frankowskiej zaintrygowała mnie klimatyczną okładką i opisem fabuły, dlatego z ciekawością zagłębiłam się w jej treść. Czy warto było? Tak, chociaż nie do końca jestem usatysfakcjonowana. Pomysł na fabułę uważam za niezwykle trafiony, niestety z realizacją było odrobinę gorzej. Cała historia jest lekko dziwna, pokręcona, nietypowa, momentami nieco chaotyczna. Niektóre wątki sprawiają wrażenie, jakby były zmontowane w pośpiechu. Tymczasem akcja mknęła niczym pociąg ekspresowy. Czasami miałam chęć powiedzieć: dość, ja wysiadam, gdyż momentami od nadmiaru wrażeń odczuwałam zmęczenie. Najbardziej irytowało mnie zachowanie główniej bohaterki. Wydawało mi się, że mam do czynienia z trzynastoletnią, zagubioną, niezdecydowaną dziewczynką a nie z dorosłą, pewną siebie kobietą. Jej chwiejny sposób bycia oraz niestabilne podejście do spraw damsko-męskich wołało o pomstę do nieba. W jednej chwili dziewczyna tuliła się do Dominika, zaś w kolejnej całowała Adriana. Cała ta postawia była krótko mówiąc-infantylna. Język jest prosty, swobodny i konkretny, jednakże niektóre powtórzenia, zwłaszcza ,,namiętne oczy’’ budziły irytacje odbierając całą przyjemność czytania. Również przebieg końca świata w moim mniemaniu został nakreślony zbyt powierzchownie. Nie potrafiłam wyobrazić sobie nadchodzącego kataklizmu, w związku z czym nie czułam zupełnie nic. Żadnego strachu, niepokoju czy przerażenia, jakby całe wydarzenie toczyło się poza mną, gdzieś w odległej galaktyce. Jedynie zakończenie przypadło mi do gustu. Dopiero tutaj widać dojrzałość emocjonalną Anastazji. Wszelkie koszmarne wydarzenia, w których wcześniej uczestniczyła ukształtowały jej charakter i wzmocniły wolę życia.
Czy polecam ,,Sny’’? Oczywiście, lecz nie dla każdego. Jeśli oczekujesz wymagającej literatury młodzieżowej przekazującej wartościowe treści, to nie tędy droga. Po najnowszą prozę Anny Frankowskiej można sięgnąć w przypadku braku lepszej alternatywy. To ciekawa pozycja fantastyczna, przy której jedynie przyjemnie się zrelaksujesz. Wybór należy do ciebie. Zapraszam.
***
Wydawnictwo Novae Res.
Ja ostatnio szukam tylko wartościowych książek, wnoszących coś do życia. Lubię gdy miejscami akcja przyspiesza, ale też bez przesady! Nie cierpię gdy główna bohaterka mnie irytuje, mam ochotę dać takiej... krzesłem... w twarz. Delikatnie mówiąc. Chociaż okładka jest świetna, to ja „Snów” nie zamierzam czytać. Po co się męczyć. Moja podświadomość krzyczy, że książka mi się nie spodoba! :)
OdpowiedzUsuńKsiążka chyba raczej nie dla mnie,chociaż może córka się skusi:)
OdpowiedzUsuńJa raczej lubię książki o poważniejszej tematyce. Ta chyba by mi się nie spodobała, więc cieszę się, że ją sobie odpuściłam:)
OdpowiedzUsuńOj, i ja raczej tym razem podziękuję. To nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja, tak się zastanawiam czy to książka dla mnie :)
OdpowiedzUsuńTaka lekka książeczka, szybko ulatująca z pamięci
OdpowiedzUsuńraczej nie dla mnie
OdpowiedzUsuńNie sądzę, żebym przeczytał, nawet mimo Twojej opinii i oceny. :)
OdpowiedzUsuńKsiążka przede mną, już czeka na swoją kolej!
OdpowiedzUsuńJeszcze się zastanowię na lekturą :) na razie mam inne priorytety na półce :)
OdpowiedzUsuńPomyślę, bo coś do niej ciągnie, jednak muszę nadrobić inne lektury, które czekają na półce :)
OdpowiedzUsuńChyba się nie skuszę, ale Twoja recenzja jest pierwsza klasa!
OdpowiedzUsuńOdpuszczę sobie. Jeśli powieść jest chaotyczna trochę, nie czuć atmosfery zagrożenia związanej z nadciągającą apokalipsą, a bohaterka zachowuje się infantylnie, to jestem prawie pewna, że nie podobałaby mi się ta historia.
OdpowiedzUsuńOstatnio poszukuję takich książek- które pozwolą mi się odprężyć :) Chętnie się skuszę :)
OdpowiedzUsuńPo okładce myślałam, że to kolejna książka Sparksa. Być może kiedyś ją przeczytam jako 'zapychacz czasu' :)
OdpowiedzUsuńW chwili obecnej nie mam na tą książkę ochoty...
OdpowiedzUsuńAnna Frankowska nie jest autorką książek które wymieniłaś. Fakt, imię i nazwisko mają te same ale to zupełnie inna osoba.
OdpowiedzUsuńNaprawdę? Na portalu Lubimy Czytać, ktoś dodał książkę ,,Sny'' do dorobku Anny Frankowskiej, która napisała również inne książki wymienione przeze mnie i byłam pewna, że to ta sama osoba. Szkoda, że tak wprowadzają czytelnika w błąd. Dziękuję w takim razie za informacje.Żałuje jedynie, że na niektórych księgarniach internetowych nie będę mogła już zmodyfikować tej wiadomości ;-(
UsuńNa Lubimy Czytać ktoś zwyczajnie popełnił ten sam błąd i uznał, że to jedna i ta sama autorka. Poprawiłam błąd i na LC już są dwie panie Frankowskie.
UsuńMoim zdaniem na stronie wydawnictwa powinna być jakaś krótka notka na ten temat, gdyż wiele czytelników będzie wprowadzonych w błąd tak, jak ja.
UsuńZapychaczy aktualnie nie szukam. Moje półki uginają się od książek. :)
OdpowiedzUsuńFabuła rzeczywiście brzmi niezwykle interesująco. Ale mam wątpliwości co do wykonania. Myślę, że zawiodłabym się na tej książce - za bardzo porównywałabym ją do powieści Kinga dotyczących końca świata (w różnym pojęciu). A jemu akurat ciężko dorównać.
OdpowiedzUsuńPóki co nie potrzebuję zapychaczy czasu :)
OdpowiedzUsuńNa razie się nie skuszę, lecz może kiedyś.
OdpowiedzUsuńZapychacz może i tak, ale czasami i takie książki się przydają:))
OdpowiedzUsuńNo nie wiem.. Może na razie nie będę jej czytała, chociaż jakoś mnie zaciekawiła. Zastanowię się jeszcze :)
OdpowiedzUsuńpomyślę o niej, bo od czasu do czasu lubię taką lekką lekturę;) ale ta chaotyczność trochę mnie martwi;))
OdpowiedzUsuńNie słyszałam nigdy o tej pisarce. Okładka kusi, tylko szkoda, że wykonanie jest gorsze. Z braku laku może przeczytam.
OdpowiedzUsuńO nie, mnie by ta fabuła raczej nie zachęciła, strasznie naiwnie brzmi, choć doświadczenie nauczyło mnie, że czasem i takie historię okazują się czymś więcej, niż by streszczenie sugerowało :)
OdpowiedzUsuńWychodzi na to, że sobie daruję...
OdpowiedzUsuń"Zapychacz wolnego czasu" - ciekawe określenie. Ale przecież książki generalnie czyta się w wolnym czasie, prawda? No chyba że ktoś czyta w pracy. Ja nie umiem w pracy, chyba że jak robię dzieciakom klasówkę, ale wtedy znów będą ściągać. ;-)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że Cyrysi chodziło o to, iż po opisaną lekturę sięga się w przypadku braku lepszej alternatywy.
UsuńNiestety, książka nie wywarła na mnie pozytywnego wrażenia. Nie lubię prawie dobrej literatury.
Dokładnie to miałam na myśli, co napisała li_lia. Jak zwykle miałam pustkę w głowie i nie potrafiłam właściwe ubrać w słowa to, co chciałam przekazać. I wyszedł na wierzch mój prostacki język :-) Ale pracuje nad tym i już przerobiłam owe zdanie, by brzmiało bardziej odpowiednio:-) Dziękuję dziewczyny :-)
UsuńOjejku, ale wiem, co miałaś na myśli. :-) Nie napisałam tego po to, żebyś modyfikowała swój wpis. Ten "zapychacz wolnego czasu" można zrozumieć w dwojaki sposób. Kiedyś przy okazji recenzji "Szkiców z życia" ktoś określił naszego e-booka jako "zapchajdziurę i też wtedy pojawiły się rozmaite interpretacje tego wyrażenia. :-)
UsuńA ja się bardzo cieszę, że zwróciłaś na to uwagę, bo chce doskonalić swoje słownictwo i pisać bardziej poprawnie i dzięki li_lia znalazłam odpowiednie słowo dla moich chaotycznych myśli:-)
UsuńTymczasem jeśli chodzi o zapchajdziurę to już padłam ze śmiechu. Pierwszy raz słyszę o tak nietypowym wyrażeniu :-)
Czytasz książki w zawrotnym tempie, Cyrysiu :)
OdpowiedzUsuńA za tą książkę miałam się ostatnio wymienić na lubimy czytać, jednak zrezygnowałam i jak sie okazuje po Twojej recenzji, dobrze zrobiłam :) nie spodobałaby mi się :)
Widziałam ją gdzieś i fabuła mnie zainteresowała. Możliwe, że przy okazji sięgnę :)
OdpowiedzUsuńPrzy wyborze pozycji do recenzji też zastanawiałam się nad ta książką i w sumie nie żałuję, że jej nie wzięłam.
OdpowiedzUsuńPo opisie myślałam, że to naprawdę "będzie coś", lecz się pomyliłam i wyszła przeciętna książka ;/ Nie, dziękuję... nie mam czasu na jednowymiarowe historyjki.
OdpowiedzUsuńNiestety raczej sobie odpuszczę, jest tyle lepszych książek!
OdpowiedzUsuńOkładka jest przepiękna! Fabuła wydaje się być ciekawa, szkoda tylko, że troszkę pomysł nie został zrealizowany tak dobrze, jak mógł być. Lekką książkę taką, jak ta, zostawię sobie na kiedy indziej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nazwisko od razu mi się skojarzyło a tu proszę - debiutancka książka. Mam mieszane uczucia co do samej fabuły a i w Twojej recenzji dostrzegam sygnały, że niekoniecznie by mi się spodobała. Dlatego tym razem raczej się wstrzymam.
OdpowiedzUsuńNie mam e tej chwili ochoty na tylko poprawna opowiesc.
OdpowiedzUsuńNie dla mnie. Czuję, że by mnie nie wciągnęła.
OdpowiedzUsuńFabuła jak najbardziej dla mnie, ale ze średnim wykonaniem to myślę, że nie warto sięgać.
OdpowiedzUsuńOkładka śliczna, szkoda, że książka pod względem fabuły i wykonania niedopracowana.
OdpowiedzUsuńhmmm, na razie chyba jednak podziękuję :)
OdpowiedzUsuń