Maybe someday
Colleen Hoover
Wydawnictwo: Otwarte
Stron: 360
Ocena: 6/6
W życiu spotykają nas różne sytuacje, na które często nie mamy wpływu.
Sydney Blake jest młodą, niezależną dziewczyną. Studiuje, pracuje, ma własne mieszkanie, które dzieli wspólnie z najlepszą przyjaciółką oraz przystojnego chłopaka - Huntera. Ale pewnego dnia, w ciągu kilku chwil, wszystko się sypie niczym domek z kart, kiedy Sydney przyłapuje Huntera na zdradzie z jej współlokatorką. Zrozpaczona, zostawia niewiernych zdrajców szukając innego lokum. Zupełnie niespodziewanie swoją pomoc ofiarowuje jej Ridge – sąsiad z naprzeciwka. Wkrótce oboje odkrywają, że ten pozornie nic nieznaczący gest dobroci, zmienia ich życie na zawsze...
Twórczość Colleen Hoover miałam okazję poznać podczas lektury ''Pułapki uczuć'', ''Szukając kopciuszka'' oraz ''Hopeless''. Przytoczone powieści wspominam całkiem pozytywnie, aczkolwiek obyło się bez większego zachwytu. A jak było tym razem? Bez porównania. Nie jest to kolejny banalny, przerysowany wyciskacz łez o skrzywdzonej dziewczynie, która próbuje na nowo poskładać swoje życie. Przeciwnie. Autorka stworzyła wyjątkową, fascynującą historię o wielkiej pasji i namiętności do muzyki, a także o czystej, prawdziwej miłości, która tak naprawdę nie powinna mieć racji bytu.
Nie bez powodu ta powieść zajęła drugie miejsce w plebiscycie Goodreads Choice Awards 2014 w kategorii Romans, i znajduje się na liście bestsellerów „New York Timesa”. Uważam, że nagroda w pełni zasłużona, ponieważ książka jest nie tylko dobrze napisana, ale również charakteryzuje ją niepowtarzalny klimat, piękna muzyka płynąca z głębi duszy i niezwykłe emocje. Ja w każdym razie jestem oczarowana.
Fabuła wydaje się mało odkrywcza, mimo to niesamowicie wciąga i urzeka. Poznajemy dwoje głównych bohaterów: Sydney, która znalazła się na bruku, ze złamanym sercem oraz Ridge, tajemniczy sąsiad mieszkający naprzeciwko. Tych dwoje poznało się już wcześniej podczas ''wspólnych'' wieczornych spotkań na balkonie, gdzie Ridge grywał na gitarze, zaś Sydney nuciła pod nosem do jego muzyki. Przy bliższym kontakcie okazuje się, że chłopak ma blokadę twórczą, jego utworom brakuje tekstów. Natomiast Blake z niezwykłą łatwością potrafi uformować właściwe słowa do danej melodii. W zaistniałych okolicznościach Ridge przyjmuje pod swój dach swoją muzę, by razem tworzyć piosenki dla jego zespołu. Jednak nie wszystko przebiega zgodnie z planem, gdyż pewne sprawy wymykają się spod kontroli.
Autorka stworzyła przejmujący wątek miłosny, który budzi wzruszenie oraz wewnętrzne rozdarcie. Z powodu pewnej ułomności Ridge ma częsty kontakt fizyczny z Sydney. Więc kiedy znajdują się w takich momentach, granice stają się zamazane, a reakcje niezamierzone. Mimo to z całych sił starają się zwalczyć rosnące pożądanie, tym bardziej, że chłopak od kilku lat jest w stałym, szczęśliwym związku.
''Niezależnie od tego, co do ciebie czuję, i od tego, czy moim zdaniem mogłoby się nam udać, nigdy jej nie zostawię. Kocham ją. Kocham ją od chwili, kiedy ją poznałem, i będę ją kochał aż do śmierci''.
Zapewne od razu pomyślicie sobie "kolejny oklepany trójkąt miłosny''. Stop! Mylicie się w swojej ocenie. Chodzi tu o coś znacznie głębszego. Kiełkujące uczucie między bohaterami sukcesywnie wyrasta z przyjaźni, wzajemnego zaufania, wrażliwości i zrozumienia. Silnie przeżywałam ich wzajemne interakcje. Ridge stanął przed bardzo trudną decyzją: z jednej strony wierność i lojalność wobec swojej ukochanej, z drugiej strony: czyste porozumienie dusz. Kogo wybierze i jakie będą tego konsekwencje? Tego musicie dowiedzieć się sami.
''Patrzę, jak zamyka za sobą drzwi. Przyciskam dłoń do piersi, bojąc się przeczytać to, co na niej napisał.
Widziałam to w jego oczach.
Widziałam w nich ból, żal, lęk... i miłość.
Trzymam dłoń przyciśniętą do piersi. Nie chcę czytać słów, które tam napisał, bo wiem, że pozbawią mnie całkowicie nadziei na nasze »może kiedyś«''.
''Maybe someday'' aż tętni muzyką. Piosenki napisane przez Ridge i Sydney są szalenie fascynujące, klimatyczne, nastrojowe i inspirujące. Brak mi słów, żeby opisać ich piękno. W dodatku pisarka we współpracy z Griffinem Petersonem stworzyła specjalny album zawierający wszystkie utwory, które przez zeskanowanie telefonem i odczytanie specjalnego kodu, można samemu wysłuchać. Wspaniała niespodzianka.
Mogłabym tak pisać i pisać bez końca, gdyż niniejsza lektura wywarła na mnie ogromne wrażenie. Wszystko mi się w niej podobało: barwny, plastyczny język kształtujący twórczą wyobraźnię, świetne dialogi, wciągająca akcja i satysfakcjonujące zakończenie. Czego chcieć więcej? Nic, tylko czytać.
Uwierzcie mi na słowo – to jedna z najlepszych powieści w swoim gatunku. Można się w niej zapomnieć, zatracić i odpłynąć. Nikogo nie pozostawi obojętnym. Bez wahania po nią sięgnijcie - naprawdę warto.
***
Wydawnictwo Otwarte
Wiedziałam, że ci się spodoba. A skoro tobie to mi z pewnością też. Muszę jej szukać :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Może kiedyś spróbuję:)
OdpowiedzUsuńmoże kiedyś...
OdpowiedzUsuńA może właśnie teraz! :))
UsuńPortfel mówi "może kiedyś", ale czytelnicza pasja i chęć czytania krzyczy "właśnie teraz" :P
Usuńsięgnę najszybciej jak się dało ;) Widzę, że rzeczywiście jest do czego się spieszyć ;)
OdpowiedzUsuńMam na półce i chętnie przeczytam, ale czeka na swoją kolej w moim słoiczku TBR :)
OdpowiedzUsuńCo oznacza skrót TBR? Oświeć mnie, proszę :))
UsuńTeż nie wiem co oznacza ten skrót. The Book coś tam... O.o
UsuńCo do książki - widzę, że jest wszędzie i widzę, że wywołuje takie same reakcje. I chyba się skuszę po zdanej sesji. W lipcu...
Kolejna zachęcająca recenzja tej książki. Po prostu MUSZĘ ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńKochana Cyrysiu, ogromnie się cieszę z Twojej piekielnie emocjonalnej i cudownej recenzji z zachwytem na pierwszym planie, bo mój egzemplarz właśnie do mnie zmierza :)
OdpowiedzUsuńTwój zachwyt mnie tak przekonał, że chyba sobie kupię tę książkę. Jestem pod jej wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuńA mnie do tej książki najbardziej przekonuje płyta. Czytanie i słuchanie muzyki jednocześnie, to dopiero musi być uczta dla duszy!
OdpowiedzUsuńWszyscy się zachwycają tą książką i ja chyba też muszę po nią sięgnąć;) Mam nadzieję, że jest chociaż w połowie tak dobra, jak ją opisujesz;)
OdpowiedzUsuńwww.ksiazkoholiczka94.blogspot.com
Wascynująca powieść warto przeczytać po takiej recenzji.
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam :) Z resztą przeczytam wszystko spod pióra Hoover, bo bardzo lubię jej książki :) A o tej słyszałam już tyle dobrego, że nie mogę się doczekać aż trafi w moje ręce :)
OdpowiedzUsuńNie znam poprzednich książek autorki, nie miałam do nich zacięcia, ale ta powieść mnie intryguje, a szczególnie postać uroczego sąsiada ;-)
OdpowiedzUsuńSąsiad faktycznie jest uroczy i co najważniejsze, nie ma rozdmuchanego ego, jak co niektórzy przystojniacy. To bardzo wrażliwy artysta, który na pewno skradnie Twoje serce.
UsuńMuszę w końcu zacząć czytać twórczość tej pisarki. Może w wakacje będę mieć tyle czasu, że gdzieś ją wcisnę. Z tego co widzę, jej książki są warte poznania. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Czytanie przy relaksującej muzyce bardzo mi odpowiada :)
OdpowiedzUsuńJedna z moich ulubionych powieści Hoover :) Jest po prostu świetna :).
OdpowiedzUsuńUwielbiam! Może nie tak jak Hopeless, ale bardzo mi przypadła do gustu! :)
OdpowiedzUsuńO rany! Czuje się mocno zachęcona, tym bardziej, że muszę wyrównać opinię o autorce, podobało mi się Hopeless, gorzej było z Losing Hope i Pułapką uczuć ( której nie dokończyłam ). Przekonuje mnie Twój zachwyt, muzyka i oczywiście ciekawy wątek miłosny :)
OdpowiedzUsuńHopeless czytałam, ale jakoś nie piałam nad nim z zachwytu w przeciwieństwie do powyższej pozycji :)
UsuńNie mówię nie, ale na chwilę obecną aż tak mnie ta powieść nie ciekawi.
OdpowiedzUsuńGdybym jeszcze nie miała tej książki, po twojej recenzji na pewno bym się na nią skusiła;)
OdpowiedzUsuńMam ją na swojej liście ;)
OdpowiedzUsuńDziś właśnie ją zakupiłam. Koniecznie muszę poznać tę niesamowitą historię :)
OdpowiedzUsuńKsiążki nie planowałam przeczytać, ale skoro trójkącik jest głębszym uczuciem, a postacie wyraziste, to z chęcią poznam historię :)
OdpowiedzUsuńzaczynam polowanie na tę autorkę. Nie czytałam nic jej autorstwa, a tymczasem każda jej książka jest bardzo zachwalana. MUszę nadrobić swe braki.
OdpowiedzUsuńTeraz już jestem pewna, że muszę przeczytać! Hopeless mi się spodobało, ale nie czułam aż takiej huśtawki emocji, jaką Ty teraz opisujesz i nie wciągnęłam się aż tak. Dobrze, że rozwiałaś wątpliwości na temat trójkąta. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Też podczas czytania Hopeless nie czułam tej upragnionej huśtawki emocjonalnej. Natomiast powyższa powieść bez dwóch zdań - skradła mi serce.
UsuńNie czytałam jeszcze nic tej pisarki, ale ta książka chyba najbardziej mnie przekonuje z jej dorobku literackiego.
OdpowiedzUsuńSame pochlebne recenzje czytam więc trzeba w końcu ruszyć do księgarni i zakupić Maybe Someday. A przy okazji może i inne książki Hoover, bo po lekturze "Hopeless" mam ochotę na więcej :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/
I jak tu odmówić?!
OdpowiedzUsuńPrzede mną nadal nieprzeczytane Hopeless, chociaż ta wydaje się być nawet ciekawsza! Twoja recenzja jest niezwykle zachęcająca! :)
OdpowiedzUsuńW 100% popieram recenzje.Cudowna ksiazka! A glowny bohater- Ridge to naprawde wyjatkowy facet. Jesli ktos jest juz w posiadaniu ksiazki i czeka ona na swoja kolej to przerwijcie wszystko i zacznijcie czytac bo warto!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że nasze odczucia po niniejszej lekturze w pełni się pokrywają ;) Rzeczywiście jest to cudna powieść, warta swego czasu i uwagi.
Usuń"Hopeless" od dawna stoi na mojej półce i nadal nie przeczytałam, chyba będę musiała znaleźć czas i w końcu sięgnąć po książki tej autorki, skoro wywołują tak wiele emocji :)
OdpowiedzUsuńSuper! Czytałam 'Hopeless' i nie byłam przekonana do autorki, ale widzę, że to, co wówczas mnie drażniło, w tej książce się nie pojawia. Twój tekst bardzo zachęca do dania jej kolejnej szansy :)
OdpowiedzUsuńJejku, ogromnie mam ochotę na tę książkę!
OdpowiedzUsuńKsiążka przypadła mi do gustu, ale wciąż uważam, że nie jest to Hoover w najlepszym wydaniu :)
OdpowiedzUsuńA która książka Hoover Twoim zdaniem jest najlepsza?
UsuńMuszę ją w końcu przeczytać :) Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńKażdy zachwyca się tą książką, a więc ja też postanowiłam przeczytać i mam już e-booka, którego dziś mam zamiar zacząć czytać.
OdpowiedzUsuńhttp://diamentowe-slowa.blogspot.com ZAPRASZAM DO MNIE
Zdecydowanie mnie zachęciłaś :)
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci tej książki. Wiesz, że chciałam ją przeczytać. Niestety wydawnictwo nie odpowiada na moje maile :/
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja. Muszę się w końcu bliżej poznać z tą pisarką. Po Twojej recenzji mam pewność,że ta książka będzie najlepszym początkiem znajomości z Colleen Hoover :)
OdpowiedzUsuńPotrafisz zachęcić. Tytuł już zapisałam. Uwielbiam takie muzyczne niespodzianki. :)
OdpowiedzUsuńW końcu jestem na Twoim blogu i muszę przyznać, że mam sporo zaległości! :-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie wczoraj skończyłam ją czytać i w pełni się z Tobą zgadzam. Książka jest niesamowita :))
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że podzielasz moje odczucia po tej lekturze.
Usuńtak mi się skojarzyło, że imię bohatera - Hunter, to "łowca", także... a książka chyba nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńHunter to były chłopak naszej bohaterki, który ją zdradził z jej najlepszą przyjaciółką i pojawia się, aby na wstępie powieści. Dlatego nie masz się czego obawiać :)
Usuńbędę chciała się zapoznać z tą książką :)
OdpowiedzUsuńPrzekonałaś mnie :) Chętnie sięgnę po niebanalną opowieść o miłości, którą w niestandardowy sposób wykorzystuje ten nieszczęsny trójkąt miłosny. Poza tym ostatnio pod wpływem impulsu kupiłam dwie powieści z gatunku New Adult, więc mogę poszukać też trzeciej :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę z tego powodu :)
UsuńJestem zaskoczona, że pokusiłaś się o powieści z gatunku New Adult. Wiem, że na co dzień wolisz coś zupełnie innego. Mimo to mam nadzieję, że choć odrobinę będziesz zadowolona.
Sama jestem zaskoczona swoim wyborem, ale cóż, poszłam za głosem czytelniczego serca :) Niedługo powinnam zabrać się za czytanie :)
UsuńRzeczywiście pomyślałam, że będzie to oklepany trójkącik, ale skoro ma być inaczej... Myślę, że się skuszę i nie będę tego żałować :)
OdpowiedzUsuńJaka ładna recenzja i nota wysoka. Zbieram tytuły na wakacje, wpisze tę na moja listę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie za słowa uznania pod adresem mojej recenzji. A książkę polecam, bo naprawdę warto.
Usuńwow 6/6? Nie pozostaje mi nic innego, jak ... przeczytać :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tak bardzo ci się spodobała. :) Ja byłam nią równie mocno zachwycona. :) Zresztą, ja jestem zakochana w piórze Colleen, przez ostatnie tygodnie czytam jej książki jak tylko mogę najszybciej bo są mi potrzebne jak powietrze. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Uwielbiam "Hopeless", więc i tę powieść muszę przeczytać. Mam nadzieję, że rzeczywiście okaże się tak wspaniała :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam "Hopeless", więc i tę powieść muszę przeczytać. Mam nadzieję, że rzeczywiście okaże się tak wspaniała :)
OdpowiedzUsuńNie czuję się przekonana do tej pozycji jednak nie wykluczam, ze kiedyś ją mogę ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńDopiero dzięki twojej recenzji dowiedziałam się o czym jest ta książka. Wcześniej gdzieś rzucała mi się w oczy, a ponieważ "Hopeless" nie powaliło mnie na kolana jakoś szczególnie nie zainteresowałam się tą książką. Jednak twoja opinia jak to zwykle była dała mi wiele do myślenia. "Może kiedyś" przeczytam ;D
OdpowiedzUsuńrecenzje-starlight.blogspot.com
W pierwszej kolejności uwiodła mnie okładka, potem reklama tej książki a teraz Twoja recenzja. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko usiąść wygodnie i poddać się tej opowieści. Dziękuję i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCóż, po części mam problem z tą Panią, gdyż od paru dobrych miesięcy czeka na mnie w kolejce "Hopeless" i jakoś zupełnie nie mogę się za nią zabrać. Może to wina tych wszystkich super pozytywnych recenzji, a ja nie chcę ponownie zostać zawiedziona? Nie wiem, ale chyba tak trochę słabo nie czytać książki, którą czytał już cały świat ;) To chyba odpowiedni czas, aby się przełączyć na tryb "mobilizacja" ;)
OdpowiedzUsuńJeśli natomiast mowa o "Maybe someday", to czuję się zainteresowana. Ocena mówi sama za siebie, a jako wielka fanka muzyki muszę sama poznać te jak sama piszesz inspirujące piosenki ;)