Dwadzieścia minut do szczęścia
Katarzyna Mak
Wydawca: Novae Res
Data premiery: 20 listopada
Ilość stron:192
Ocena: 7/10
Patronat medialny:
Katarzyna Mak
Wydawca: Novae Res
Data premiery: 20 listopada
Ilość stron:192
Ocena: 7/10
Patronat medialny:
Michalina nie ma łatwego życia. Wychowana przez babcię, po jej śmierci boryka się z problemami finansowymi i własnym darem ściągania na siebie kłopotów. Impulsywna, a zarazem pozbawiona pewności siebie, wciąż zadręcza się pytaniem, czy u przyczyn jej wiecznego pecha leżą geny odziedziczone po rodzicach, o których babcia nigdy nie chciała z nią rozmawiać. Na szczęście przynajmniej jej studia przebiegają bez zakłóceń. Od upragnionego dyplomu dzieli dziewczynę już tylko praktyka w ekologicznym gospodarstwie rolnym. Nawet nie podejrzewa, że wyjazd na wieś przewróci cały jej świat do góry nogami.
„Dwadzieścia minut do szczęścia” to debiut młodej autorki Katarzyny Mak. Zauroczona niezwykle klimatyczną okładką oraz intrygującym blurbem zamieszczony na tylnej okładce – postanowiłam czym prędzej zabrać się za lekturę. Czy moje oczekiwania zostały w zupełności spełnione? Czy faktycznie otrzymałam romans jak z bajki? Zdecydowanie tak. Mamy rozgrzewające emocje, troszkę zamieszania i nieporozumień oraz kruszące serce zakończenie. Czego chcieć więcej? Co prawda niektóre szczegóły można było nieco lepiej dopracować, ale generalnie jest dobrze i wierzę, że przy kolejnej powieści będzie jeszcze lepiej.
Poznajemy Michalinę Zawadzką, która niebawem kończy studia na kierunku agrobiznes i tylko zaliczona praktyka oraz dobrze zdany egzamin dzielą ją od zdobycia upragnionego zawodu i wymarzonej, dobrze płatnej pracy. Dziewczyna wyjeżdża zatem na wieś, aby odbyć specjalne szkolenie w gospodarstwie ekologicznym. Niestety już pierwszego dnia nic nie idzie tak jak powinno. Pech zdaje się wręcz ją prześladować. Oliwy do ognia dolewa gburowaty szef, który nie toleruje niesubordynacji swoich pracowników. Co z tego dalej wyniknie? Czy Michalina osiągnie swój cel? A może los napisze dla niej zupełnie inny scenariusz?
Autorka serwuje nam życiową historię okraszoną nutką lekkich wzruszeń, łagodnej ironii, zmysłowego przyciągania oraz niespodziewanymi zdarzeniami. Z właściwą sobie prostotą i bezpretensjonalnością odsłania przed nami całkiem zwyczajne, a jednak często niedoceniane aspekty naszej codzienności, niejako zmusza nas do poszukiwania prawdy o sobie, jak również prowokuje do różnych przemyśleń natury egzystencjalnej. Można zatem rzec, że niniejsza publikacja nie jest tylko czczą rozrywką, ale także inspiracją do zmian na lepsze.
Siłą tej książki są bez wątpienia bohaterowie. Wyraziści, niejednoznaczni, dobrze umotywowani. Jak każdy z nas mają swoje wady, zalety, popełniają błędy i ulegają nieprzemyślanym impulsom, co czyni ich bardziej ludzkimi, bardziej wiarygodnymi. Prym oczywiście wiedzie Michalina - maniaczka koloru różowego. Życie ją nie rozpieszczało. Wychowywała ją babcia, która od dwóch lat nie żyje. Ale jest jeszcze coś. Dziewczyna nie potrafi płakać. Nigdy, odkąd pamięta, nie uroniła choćby jednej łzy. Skąd ta dziwna przypadłość? Zapewniam, że będzie zaskoczeni. Równie ciekawą postacią jest Mikołaj – szef Michaliny. Na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie oschłego i niedostępnego, ale to tylko złudzenie. W rzeczywistości to bardzo troskliwy, wyrozumiały i opiekuńczy mężczyzna. Chodzący ideał. Ale skrywa też pewną tajemnicę. Jaką? Przekonajcie się sami. Wspomnę jeszcze o Izie, współlokatorce Zawadzkiej, która niczym dobra wróżka, co rusz znajduje cudowne rozwiązanie wszystkich trudności. Nie myślcie jednak, że to jakieś czary. To swoista magia, co się zowie miłością…
Do gustu przypadł mi także wątek romantyczny. Urzeka naturalnością, magnetyzującą aurą i zagadkową otoczką, która została bogato nasączona pięknymi uczuciami oraz pewną intrygą przeprowadzoną w dobrej wierze. Sposób w jaki to wszystko się odbywa uświadamia nam, że receptą na udany związek jest nie tylko rozpalony ogień wzajemnej bliskości, ale przede wszystkim szczerość, zaufanie i rozmowa. Dlatego gdy pojawiają się jakieś nieprzyjemności czy niedomówienia – zamiast uciekać, lepiej skonfrontować się ze swoim lękiem.
Całość napisana jest bardzo prostym językiem, bez zbędnych opisów czy filozoficznych zagadnień. Niezwykle plastyczne opisy z łatwością przenoszą nas do wiejskiego otoczenia, gdzie na łonie niczym nieskażonej natury można zobaczyć konie, bydło, lasy, jeziora oraz pałacyk na wzgórzu, z którym wiąże się niesamowita legenda. Akcja toczy się jednostajnym rytmem, mimo to nie można narzekać na nudę. Mam jednak drobne zastrzeżenia co do małej objętości fabuły oraz nieco infantylnego sposobu bycia głównej postaci. Nie tylko można by było spokojniej rozwinąć niektóre wątki, ale także przeznaczyć więcej czasu na głębszą analizę psychologiczną Michaliny, nadając jej bardziej dojrzałych cech charakteru. Pomijając jednak ten fakt, to bardzo przyjemna lektura. W sam raz na kilka godzin relaksu.
Podsumowując:
„Dwadzieścia minut do szczęścia” to debiut młodej autorki Katarzyny Mak. Zauroczona niezwykle klimatyczną okładką oraz intrygującym blurbem zamieszczony na tylnej okładce – postanowiłam czym prędzej zabrać się za lekturę. Czy moje oczekiwania zostały w zupełności spełnione? Czy faktycznie otrzymałam romans jak z bajki? Zdecydowanie tak. Mamy rozgrzewające emocje, troszkę zamieszania i nieporozumień oraz kruszące serce zakończenie. Czego chcieć więcej? Co prawda niektóre szczegóły można było nieco lepiej dopracować, ale generalnie jest dobrze i wierzę, że przy kolejnej powieści będzie jeszcze lepiej.
Poznajemy Michalinę Zawadzką, która niebawem kończy studia na kierunku agrobiznes i tylko zaliczona praktyka oraz dobrze zdany egzamin dzielą ją od zdobycia upragnionego zawodu i wymarzonej, dobrze płatnej pracy. Dziewczyna wyjeżdża zatem na wieś, aby odbyć specjalne szkolenie w gospodarstwie ekologicznym. Niestety już pierwszego dnia nic nie idzie tak jak powinno. Pech zdaje się wręcz ją prześladować. Oliwy do ognia dolewa gburowaty szef, który nie toleruje niesubordynacji swoich pracowników. Co z tego dalej wyniknie? Czy Michalina osiągnie swój cel? A może los napisze dla niej zupełnie inny scenariusz?
Autorka serwuje nam życiową historię okraszoną nutką lekkich wzruszeń, łagodnej ironii, zmysłowego przyciągania oraz niespodziewanymi zdarzeniami. Z właściwą sobie prostotą i bezpretensjonalnością odsłania przed nami całkiem zwyczajne, a jednak często niedoceniane aspekty naszej codzienności, niejako zmusza nas do poszukiwania prawdy o sobie, jak również prowokuje do różnych przemyśleń natury egzystencjalnej. Można zatem rzec, że niniejsza publikacja nie jest tylko czczą rozrywką, ale także inspiracją do zmian na lepsze.
Siłą tej książki są bez wątpienia bohaterowie. Wyraziści, niejednoznaczni, dobrze umotywowani. Jak każdy z nas mają swoje wady, zalety, popełniają błędy i ulegają nieprzemyślanym impulsom, co czyni ich bardziej ludzkimi, bardziej wiarygodnymi. Prym oczywiście wiedzie Michalina - maniaczka koloru różowego. Życie ją nie rozpieszczało. Wychowywała ją babcia, która od dwóch lat nie żyje. Ale jest jeszcze coś. Dziewczyna nie potrafi płakać. Nigdy, odkąd pamięta, nie uroniła choćby jednej łzy. Skąd ta dziwna przypadłość? Zapewniam, że będzie zaskoczeni. Równie ciekawą postacią jest Mikołaj – szef Michaliny. Na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie oschłego i niedostępnego, ale to tylko złudzenie. W rzeczywistości to bardzo troskliwy, wyrozumiały i opiekuńczy mężczyzna. Chodzący ideał. Ale skrywa też pewną tajemnicę. Jaką? Przekonajcie się sami. Wspomnę jeszcze o Izie, współlokatorce Zawadzkiej, która niczym dobra wróżka, co rusz znajduje cudowne rozwiązanie wszystkich trudności. Nie myślcie jednak, że to jakieś czary. To swoista magia, co się zowie miłością…
Do gustu przypadł mi także wątek romantyczny. Urzeka naturalnością, magnetyzującą aurą i zagadkową otoczką, która została bogato nasączona pięknymi uczuciami oraz pewną intrygą przeprowadzoną w dobrej wierze. Sposób w jaki to wszystko się odbywa uświadamia nam, że receptą na udany związek jest nie tylko rozpalony ogień wzajemnej bliskości, ale przede wszystkim szczerość, zaufanie i rozmowa. Dlatego gdy pojawiają się jakieś nieprzyjemności czy niedomówienia – zamiast uciekać, lepiej skonfrontować się ze swoim lękiem.
,,Jechałam przed siebie, a może raczej uciekałam, może właśnie sama przed sobą. Zamiast skupić się na wyboistej leśnej drodze, wciąż zadręczałam się tym, co się zdarzyło.''
Całość napisana jest bardzo prostym językiem, bez zbędnych opisów czy filozoficznych zagadnień. Niezwykle plastyczne opisy z łatwością przenoszą nas do wiejskiego otoczenia, gdzie na łonie niczym nieskażonej natury można zobaczyć konie, bydło, lasy, jeziora oraz pałacyk na wzgórzu, z którym wiąże się niesamowita legenda. Akcja toczy się jednostajnym rytmem, mimo to nie można narzekać na nudę. Mam jednak drobne zastrzeżenia co do małej objętości fabuły oraz nieco infantylnego sposobu bycia głównej postaci. Nie tylko można by było spokojniej rozwinąć niektóre wątki, ale także przeznaczyć więcej czasu na głębszą analizę psychologiczną Michaliny, nadając jej bardziej dojrzałych cech charakteru. Pomijając jednak ten fakt, to bardzo przyjemna lektura. W sam raz na kilka godzin relaksu.
Podsumowując:
Cóż mogę powiedzieć..."może przeczytam "
OdpowiedzUsuńA ja chętnie zapoznam się z tym debiutem:-)
OdpowiedzUsuńLubię takie lekkie i przyjemne książki. Zapiszę sobie jej tytuł i będę ją mieć na uwadze. ;)
OdpowiedzUsuńTematyka bardzo przyjemna :)
OdpowiedzUsuńWspaniała recenzja. Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej książce. Myślę, że będzie idealna dla mnie. Uwielbiam takie klimaty. Ostatnio coraz bardziej przekonuję się do polskich pisarek.
OdpowiedzUsuńRzadko czytam takie pozycje, ale z tą zapoznam się z przyjemnością.
OdpowiedzUsuńMam ja na oku :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa wątku romantycznego. Piękna okładka.
OdpowiedzUsuńNa leniwy wieczór z książką idealna.:)
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo przyjemnie. Mogę dać jej szansę :)
OdpowiedzUsuńW chwili wytchnienia chętnie bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńKolejna dobrze zapowiadająca się polska autorka :)
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie, koń na okładce też. ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że dam szansę temu debiutowi :)
OdpowiedzUsuńBardzo nie lubię czytac debiutów ;) Gratuluję patronatu!
OdpowiedzUsuńBrzmi intrygująco, więc dlaczego nie? ;)
OdpowiedzUsuńKreacja głównej bohaterki ciekawa, poszukam książki w wolnej chwili :) Ciekawe dlaczego nie umie płakać...
OdpowiedzUsuń