Efektor
Thomas Arnold
Wydawnictwo: Agencja Reklamowo - Wydawnicza Vectra
data wydania: 26 października 2017
liczba stron: 368
Ocena: 9/10
Thomas Arnold
Wydawnictwo: Agencja Reklamowo - Wydawnicza Vectra
data wydania: 26 października 2017
liczba stron: 368
Ocena: 9/10
Patronat medialny:
David Ross – starszy detektyw wydziału zabójstw z Cleveland – zostaje zawieszony w obowiązkach służbowych za napaść na aresztowanego. Na prośbę pewnej kobiety jedzie do Michigan, gdzie zniknął jego były "towarzysz broni", z którym kilka dni wcześniej odbył dziwną rozmowę. Wynajmowany przez Jamesa Adamsa pokój został przeszukany i zdewastowany, jednakże kamery ochrony motelu nie zarejestrowały niczego podejrzanego. Ross dochodzi do wniosku, że być może to sam Adams dokonał zniszczeń. Tylko dlaczego?
Piętrzą się niejasności, a spokojne miasteczko, napiętnowane wydarzeniami sprzed dekady, szybko ukazuje swoje drugie oblicze. Wszyscy bacznie przyglądają się nowemu przyjezdnemu, który zaczyna zadawać coraz bardziej niewygodne pytania.
źródło opisu: www.arw-vectra.pl/efektor
Thomas Arnold (Arnold R. Płaczek) - urodził się w 1985 roku w Rybniku. Obecnie mieszka w niewielkiej miejscowości na Śląsku - Rydułtowach. Ukończył farmację na Śląskim Uniwersytecie Medycznym. Pracuje w zawodzie.
W 2013 roku ukazała się jego debiutancka powieść, thriller medyczny – „Anestezja”, w 2015 kryminały - „33 dni prawdy” i „Tetragon”, a w 2016 roku thriller medyczny – „Horyzont umysłu”. Kiedy nie pisze, sam chętnie czyta. Najczęściej sięga po książki sensacyjne, przygodowe, kryminały oraz thrillery. Do jego ulubionych autorów należą B. Haig, R. Ludlum, D. Brown, C. Cussler, H. Coben, M. Palmer, J. Patterson. Pracuje nad następnymi książkami.
Pamiętam początek drogi pisarskiej autora i jego wszelkie wątpliwości związane z odbiorem swojego tekstu przez czytelników i recenzentów. Wszak nie sztuka napisać książkę. Sztuka ją wydać i utrzymać ten status wkroczenia na rynek wydawniczy. Ale ja mimo wszystko od razu wiedziałam, że Thomas Arnold daleko zajdzie i będzie piął się coraz wyżej i wyżej. I jak się okazało, intuicja mnie nie zawiodła. W swoim dorobku literackim posiada kilka fantastycznych książek, które w niczym nie ustępują najlepszym zagranicznym powieściom, a nawet je przewyższają. Dlatego bez najmniejszych obaw zabrałam się za czytanie ,,Efektora'', spodziewając się solidnej dawki niezapomnianych wrażeń. Tak też się stało. Dostałam kawał dobrej, rasowej prozy, która wciąga niczym odkurzacz i na długo pozostaje w pamięci. Czego chcieć więcej?
Ponownie spotykamy się z Davidem Rossem, który przez swoją nadmierną impulsywność zostaje odsunięty od aktualnie toczącego się śledztwa. W dodatku musi odbyć kilka terapeutycznych sesji z policyjnym psychologiem. Ale to nie koniec niespodzianek. Pewnego dnia mężczyzna dostaje niepokojący telefon od swojego byłego partnera, Jamesa Adamsa – z prośbą o pomoc w pewnej wątpliwej kwestii. Wkrótce potem kontaktuje się z nim jakaś nieznajoma kobieta, która twierdzi, że Adams zniknął w dziwnych okolicznościach. Policjant decyduje się więc przyjechać do Michigan, aby dowiedzieć się, co się stało. Szybko okazuje się, że nic nie jest takie proste, jakby się mogło wydawać. Pojawia się coraz więcej znaków zapytania i coraz więcej wrogów, którzy nie spoczną, dopóki nie wyeliminują zagrożenia ze strony niechcianych gości w mieście. Co z tego dalej wyniknie? Czy Ross znajdzie swojego przyjaciela? I dlaczego miejscowa społeczność jest tak wrogo usposobiona?
Mogę napisać tylko jedno – REWELACJA! Ku mojej wielkiej radości czwarty tom bije na głowę swoje poprzedniczki. Choć trzy poprzednie części wspominam niezwykle pozytywnie, to jednak niniejsza publikacja zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu. Znalazłam tu wszystko, co lubię w pełnokrwistych dreszczowcach, czyli szantaże, „naginanie” prawa, manipulacje, zdrady, pościgi, tajemnice, poświęcenie, heroiczną walkę o przetrwanie oraz mroczny, psychodeliczny wręcz klimat, świetnie współgrający z brutalniejszymi scenami. Autor bez wątpienia stawia na oryginalność i niesztampowe podejście do tematu, bo próżno tu szukać tanich zagrywek dramaturgicznych, zaniedbań konstrukcji fabularnej czy wszechogarniającej bylejakości. Każdy szczegół został pieczołowicie przemyślany i dopracowany tak, by stanowił spójną, efektowną całość. Dzięki temu otrzymujemy prawdziwą ucztę literacką dla naszej wyobraźni.
Niewątpliwie największą zaletą książki jest fenomenalna kreacja głównego bohatera. Niesamowicie ujął mnie swoją nieokiełzaną osobowością. Z jednej strony świetny funkcjonariusz, ze znakomitymi statystykami. Z drugiej – samotny, ekscentryczny indywidualista nie liczący się z niczyim zdaniem (dwukrotnie zawieszany w obowiązkach za konflikty z przełożonymi). Jednak za tą fasadą arogancji i pewności siebie, kryje się człowiek z problemami i lękami. Co mu dolega? Tego już musicie dowiedzieć się sami. Równie frapujące są postacie drugoplanowe: zróżnicowane, charakterystyczne i niejednoznaczne. Praktycznie każdy ma przysłowiowego trupa w szafie i ciągnie za sobą welon osobliwych zdarzeń, co znacznie uplastycznia wielowymiarowość historii.
Kolejny duży plus należy się za misternie splecioną intrygę. Thomas Arnold jak zwykle pogrywa sobie z czytelnikiem, bawiąc się z nim w "ciepło - zimno". Zręcznie podsuwa fałszywe tropy, zwodzi na manowce i multiplikuje wątki, łącząc przeszłość sprzed 10 lat z teraźniejszością. Napaść na lokalnego pastora, seria dziwnych zgonów noworodków, niewyjaśnione wypadki, szemrane interesy, pozornie przypadkowe zabójstwa. Jaki jest wspólny mianownik tych spraw? Snułam różne teorie, obstawiałam najbardziej absurdalne hipotezy, jednak koniec końców rozwikłanie zagadki przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Pod wielowarstwową kompozycją otwierają się drzwi do najbardziej skrywanych, najciemniejszych zakamarków ludzkiej natury, aby wyciągnąć na światło dzienne czyhające tam potworności. Niezapomniane emocje gwarantowane!
Ponownie spotykamy się z Davidem Rossem, który przez swoją nadmierną impulsywność zostaje odsunięty od aktualnie toczącego się śledztwa. W dodatku musi odbyć kilka terapeutycznych sesji z policyjnym psychologiem. Ale to nie koniec niespodzianek. Pewnego dnia mężczyzna dostaje niepokojący telefon od swojego byłego partnera, Jamesa Adamsa – z prośbą o pomoc w pewnej wątpliwej kwestii. Wkrótce potem kontaktuje się z nim jakaś nieznajoma kobieta, która twierdzi, że Adams zniknął w dziwnych okolicznościach. Policjant decyduje się więc przyjechać do Michigan, aby dowiedzieć się, co się stało. Szybko okazuje się, że nic nie jest takie proste, jakby się mogło wydawać. Pojawia się coraz więcej znaków zapytania i coraz więcej wrogów, którzy nie spoczną, dopóki nie wyeliminują zagrożenia ze strony niechcianych gości w mieście. Co z tego dalej wyniknie? Czy Ross znajdzie swojego przyjaciela? I dlaczego miejscowa społeczność jest tak wrogo usposobiona?
Mogę napisać tylko jedno – REWELACJA! Ku mojej wielkiej radości czwarty tom bije na głowę swoje poprzedniczki. Choć trzy poprzednie części wspominam niezwykle pozytywnie, to jednak niniejsza publikacja zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu. Znalazłam tu wszystko, co lubię w pełnokrwistych dreszczowcach, czyli szantaże, „naginanie” prawa, manipulacje, zdrady, pościgi, tajemnice, poświęcenie, heroiczną walkę o przetrwanie oraz mroczny, psychodeliczny wręcz klimat, świetnie współgrający z brutalniejszymi scenami. Autor bez wątpienia stawia na oryginalność i niesztampowe podejście do tematu, bo próżno tu szukać tanich zagrywek dramaturgicznych, zaniedbań konstrukcji fabularnej czy wszechogarniającej bylejakości. Każdy szczegół został pieczołowicie przemyślany i dopracowany tak, by stanowił spójną, efektowną całość. Dzięki temu otrzymujemy prawdziwą ucztę literacką dla naszej wyobraźni.
Niewątpliwie największą zaletą książki jest fenomenalna kreacja głównego bohatera. Niesamowicie ujął mnie swoją nieokiełzaną osobowością. Z jednej strony świetny funkcjonariusz, ze znakomitymi statystykami. Z drugiej – samotny, ekscentryczny indywidualista nie liczący się z niczyim zdaniem (dwukrotnie zawieszany w obowiązkach za konflikty z przełożonymi). Jednak za tą fasadą arogancji i pewności siebie, kryje się człowiek z problemami i lękami. Co mu dolega? Tego już musicie dowiedzieć się sami. Równie frapujące są postacie drugoplanowe: zróżnicowane, charakterystyczne i niejednoznaczne. Praktycznie każdy ma przysłowiowego trupa w szafie i ciągnie za sobą welon osobliwych zdarzeń, co znacznie uplastycznia wielowymiarowość historii.
Kolejny duży plus należy się za misternie splecioną intrygę. Thomas Arnold jak zwykle pogrywa sobie z czytelnikiem, bawiąc się z nim w "ciepło - zimno". Zręcznie podsuwa fałszywe tropy, zwodzi na manowce i multiplikuje wątki, łącząc przeszłość sprzed 10 lat z teraźniejszością. Napaść na lokalnego pastora, seria dziwnych zgonów noworodków, niewyjaśnione wypadki, szemrane interesy, pozornie przypadkowe zabójstwa. Jaki jest wspólny mianownik tych spraw? Snułam różne teorie, obstawiałam najbardziej absurdalne hipotezy, jednak koniec końców rozwikłanie zagadki przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Pod wielowarstwową kompozycją otwierają się drzwi do najbardziej skrywanych, najciemniejszych zakamarków ludzkiej natury, aby wyciągnąć na światło dzienne czyhające tam potworności. Niezapomniane emocje gwarantowane!
Autor posiada swój wypracowany styl pisania: klarowny, czytelny, a jednocześnie swobodny i sugestywny. Naturalnie skonstruowane dialogi, barwne i plastyczne opisy, mistrzowsko budowane napięcie, ekscytująca akcja pełna nieoczekiwanych zwrotów i nieoczywiste zakończenie, które zostawia odbiorcę w stanie totalnej konsternacji - to wszystko składa się na niezapomnianą rozrywkę intelektualną. Do pełnej satysfakcji zabrakło mi jedynie choćby maleńkiego wątku miłosnego. To byłaby taka wisienka na torcie. Ale i tak nie ma co narzekać, bo książka prezentuje wysoki poziom i naprawdę warto po nią sięgnąć.
,,Efektor'' to hipnotyzujący thriller, który już od pierwszych stron chwyta nas w swoje szpony szaleństwa, prowadząc w sam środek piekła i chaosu, gdzie stopniowo odkrywane są przed nami kolejne karty przerażającej gry. Gdzie nic nie jest tym, czym się wydaje, wszystko ma swoje drugie, trzecie, a może i czwarte dno. Czy odważysz się je odkryć? Zdecydowanie polecam!
Z każdą, kolejną książką autora poprzeczka jest coraz wyższa. Niebawem opublikuję swoją recenzję.
OdpowiedzUsuńMasz rację. Autor rozwija swój literacki talent w iście ekspresowym tempie. Oby tak dalej :)
UsuńNie czytałam jeszcze nic tego autora, ale postaram się to zmienić.
OdpowiedzUsuńPo takiej recenzji grzechem byłoby nie przeczytać. Lubię medyczne thrillery więc zapoluje również na Anestezję
OdpowiedzUsuńThrillery bardzo lubię, dlatego chętnie sięgnę po tę książkę. ;)
OdpowiedzUsuńMam w planach poznać twórczość autora, a swoją recenzją zmotywowałaś mnie do tego, aby zrobić to jak najszybciej.:)
OdpowiedzUsuńEfektowna okładka;)
OdpowiedzUsuńW pierwszej kolejności elektryzuje mnie okładka. Przypomina mi wnętrze jednego z bunkrów w Gierłoży.
OdpowiedzUsuńRaczej małe szanse, że się skusze... :(
OdpowiedzUsuńCałkowicie się zgadzam z recenzją (książka już "pożarta"), to jeden z moich lubionych autorów tego gatunku. Nie chwaląc się (sic!) mam wszystkie książki z dedykacją autora, jednak nie to wpływa na moją ocenę. Polecam każdemu wielbicielowi (wielbicielce też) dobrych kryminałów książki Arnolda, nikt się nie zawiedzie, ale warto zacząć od poczatku cyklu.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że podzielasz mój entuzjazm nad twórczością Arnolda. Mam nadzieję, że jak najwięcej czytelników doceni jego literacki talent.
UsuńDoceniam od "Anastezji"
UsuńTo tak jak ja :)
UsuńZaintrygowałaś mnie i to bardzo, nie spodziewałam się, że to taka ciekawa historia :)
OdpowiedzUsuńWidać, że autor nie spoczął na laurach i pnie się do góry :)
OdpowiedzUsuńTematyka ciekawa, więc będę miała na uwadze :)
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo ciekawie, jeszcze nic nie czytałam tego pisarza, trzeba by nadrobić.
OdpowiedzUsuńo to koniecznie muszę rozejrzeć się za tomem pierwszym!
OdpowiedzUsuńUwielbiam się bać, więc wkrótce wyruszam na książkowe zakupy :) :p
OdpowiedzUsuńOoooo tak, trafia na moją listę!
OdpowiedzUsuń