Gosia
Jakie jest Pani największe marzenie literackie?
Moim największym marzeniem literackim jest pisać i być czytanym.
Czy chciałaby Pani zobaczyć ekranizacje swojej powieści? A może ma Pani już typy aktorów, których by Pani chętnie widziała w głównych rolach?
Z całą pewnością. Pewnie każdy autor o tym marzy. Jednak uważam, że „ Dwadzieścia minut do szczęścia” mogłoby być odrobinę za krótkie na film. Przecież to tylko dwadzieścia minut 😉 Jednak mam jeszcze kilka innych pozycji. Może któraś z nich byłaby odpowiedniejsza?
Jakie trzy rzeczy zabrałaby Pani ze sobą na bezludną wyspę?:-)
Męża, dzieci i wnuczka, ale ich pewnie nie dotyczy pytanie, bo przecież oni nie są rzeczami. Jednakże gdyby zaszła taka potrzeba, to zabrałabym ze sobą książkę, szczotkę do włosów i gigantycznych rozmiarów packę na muchy do obrony przed pająkami, które jakoś dziwnie sobie wyobrażam na odludziu, jakim zapewne jest bezludna wyspa😉, a których ja tak panicznie się boję.
red_sonia
Czy więcej jest zalet czy wad mieszkania na wsi?
Ciężko powiedzieć jednoznacznie. Są i wady i zalety. Jednakże, kiedy ma się przy sobie ukochane osoby, to pomimo ciężkich dni, życie na wsi jest cudowne, zupełnie jak dobra książka pełna wrażeń i emocji. Mam nadzieję, że już nigdy nie będę musiała wracać do miasta, w którym się wychowywałam przed laty, bo chyba już do niego nie pasuję i nie potrafiłabym się w nim odnaleźć.
Czy mają Państwo zwierzęta w gospodarstwie?
Mamy całe mnóstwo zwierząt poczynając od tych najmniejszych psów, czy kotów do dość licznego stada bydła.
Sama kilka lat temu przeprowadziła się na wieś i marzę o własnym koniu ale to chyba na emeryturze 😉
Koń to wielka odpowiedzialność. Wiem coś o tym 😊
Ewa
Czy chciałaby Pani, aby któreś z dzieci w przyszłości także napisało książkę?
Oczywiście. Moje najmłodsze dziecko, syn pisze bardzo dobrze, ale nienawidzi czytać. Może mu się jeszcze zmieni… Może rośnie mój następca?
Czy chciałaby Pani cofnąć czas, i w pewnych sytuacjach postąpić inaczej?
Tak i to bardzo. Chyba każdy czasem by chciał, szczególnie w chwilach, kiedy zrobi się coś głupiego albo nieprzemyślanego. Czasami sama robię takie rzeczy, może dlatego, że jestem blondynką, a może z troski, czy miłości? Jednak nie zmienia to faktu, że bywa iż tego bardzo żałuję.
Aga S
Czy od dziecka lubiła Pani czytać? Pytam, bo po sobie wiem, jak wszystko może się zmienić. Kiedyś czytanie było dla mnie karą, a dziś jestem książkoholiczką :)
Czytałam od baaardzo wczesnej młodości, ale lektury szkolne nie były moją mocną stroną. Czytałam je, ale nie czerpałam z tego zbytniej satysfakcji. Wyjątkami był „ Mały książę”, „ Opowieść Wigilijna” i „ Ania z Zielonego Wzgórza”, ale tę chyba z kolei to można po części zaliczyć do literatury wczesno kobiecej, więc to oczywiste, że przypadła mi do gustu. Uwielbiam książki dla kobiet 😊
Co było trudniejsze: napisanie książki czy jej wydanie? Słyszy się sprzeczne opinie w tym temacie :)
Zdecydowanie wydanie. Sama czasem zadaję sobie pytanie, co trzeba zrobić, by swój debiut wydać chociażby bez własnego wkładu finansowego? Nie przeczę także, że pisanie nie jest trudne, w moim przypadku może jednak raczej bywa męczące, szczególnie wtedy, kiedy robi się to po godzinach ciężkiej pracy zawodowej. Tylko, co począć, kiedy się coś kocha robić?
Sabina Owczarzak
Czy w swojej książce opisuje Pani swoje elementy z życia, doświadczenia?
Moje książki to wytwór mojej wyobraźni i czasem własne sny, które pojawiają się niespodziewanie. Jednakże każda recenzja „ Dwudziestu minut do szczęścia” uświadamia mi, jak bardzo podobne cechy do mnie samej ma główna bohaterka, Michalina. Nie robiłam tego celowo. Moja podświadomość musiała najwyraźniej spłatać mi figla. Wcześniej, kiedy tworzyłam tę postać, nawet tego nie dostrzegałam.
Jakie to uczucie być "młodą babcią";-)?
Być młodą babcią to radość i wielka miłość, która rozsadza mi serce, które i tak jest już bardzo pojemne. To uczucie babcine, ale matczyne zarazem. Nie wiem, może to kwestia wieku 😊…
Marzena Klekot
Jaką rolę w Pani życiu odgrywają łzy i czy chciałaby Pani tak jak Michalina nie móc płakać?
Oj, z całą pewnością nie chciałabym nie móc płakać. Jestem beksą z natury, więc chyba by mnie to zabiło. Nie potrafię tłamsić w sobie emocji.
Czy Michalina pozna w końcu tajemnicę skrywaną przez babcię i czy miłość przyniesie głównej bohaterce ukojenie i spokój?
Oczywiście. Nie umiem aż tak bardzo gnębić swych bohaterów. Lubię czasem podroczyć się trochę z nimi, ale bardzo mocno przeżywam każde ich rozterki. Pisząc, śmieję się i płaczę, a do tego wkurzam sama na siebie, gdy komplikuję im życie. Zawsze musi być dobre zakończenie. Chyba jeszcze nie dorosłam, by było inaczej. 😉Zachęcam do przeczytania mojej książki.
Skąd czerpie Pani inspiracje i czy ma już Pani pomysły na kolejne powieści, a może są już napisane i zalegają gdzieś w szufladzie oczekując na Wydawcę?
Inspiracje czają się na mnie znienacka w codziennym życiu, w pracy, w uśmiechach i łzach ludzi, którzy mnie otaczają. „ Dwadzieścia minut do szczęścia” napisałam z lekkiej przekory. Czy jest jakaś różnica pomiędzy dwa…dzieścia a dwa? Tę książkę napisałam, by sprawić mężowi przyjemność. Zajrzał kiedyś ukradkiem, kiedy to poprawiałam swą pierwszą książkę i omylnie przeczytał słowo „firma”, które skojarzył z farmą. Zauważyłam wówczas ten błysk w jego oku i postanowiłam mu zrobić niespodziankę pisząc „ Dwadzieścia minut do szczęścia” w dwa tygodnie.
Mam jeszcze kilka gotowych pozycji, które oczekują na wydawcę, który we mnie uwierzy i mnie doceni.
Lucyna W-l
Czy ma Pani jakieś swoje ulubione miejsce, w którym może się "zaszyć" i mieć chwilę tylko dla siebie?
Niestety jeszcze nie mam takiej samotni, choć czasem bardzo bym chciała. Jednak przy tak licznej rodzinie, będąc komuś stale potrzebna, to bardzo trudne znaleźć choć wolną chwilę do pisania, a co dopiero miejsce.
Od dziecka chłonęła Pani książki jak gąbka wodę, czy ma Pani jakąś ulubioną, do której lubi powracać?
W zasadzie do tych młodocianych pozycji nigdy nie wróciłam, a było ich naprawdę wiele, ale E.L. James i jej trylogia stały się moją ulubioną pozycją, do której lubię czasem zajrzeć.
Kasia Tom
Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, czy w Pani domu kultywowane są jakieś tradycje staropolskie związane z tymi świętami?
W moim domu kultywowana jest pewna tradycja, tylko że nie staropolska, a angielska z jemiołą w roli głównej. Uwielbiam wigilijne przedpołudnie, kiedy to mąż szuka po naszych drzewach jabłoni krzaku jemioły, by potem uprzednio paląc zeszłoroczny, ubogi już w zeschnięte listki krzaczek, zawiesić nowy bukiecik nad naszymi głowami i obdarzyć mnie cudownym buziakiem, na który warto czekać cały rok. Wariat jeden, co 😉
Czy w Pani rodzinie jest zwyczaj obdarowywania się upominkami, czy przynosi je Święty Mikołaj czy raczej Gwiazdka?
Święty Mikołaj bywał w naszym domu często, a teraz to raczej podrzuca nam ukradkiem prezenty pod choinkę i jak zawsze się gdzieś spieszy… Pewnie niebawem się to zmieni, bo przecież nasz maleńki członek rodziny wkrótce podrośnie.
Czy ma Pani jakiś wymarzony prezent, który chciałaby otrzymać?
Nie mam wymarzonego prezentu, bo nie lubię ich dostawać. Bardzo lubię je robić, ale te emocje, kiedy sama jakiś dostaję, czasem mnie bardzo kłopoczą.
Zaczytana
Jakie wspomnienie przywodzi Pani na myśl tytuł książki "Dwadzieścia minut szczęścia"?
Jak już wcześniej pisałam, „ Dwadzieścia minut do szczęścia” napisałam pod wpływem impulsu i chyba właśnie przede wszystkim sam tytuł kojarzy mi się z tym niezwykle krótkim czasem, jaki zajęło mi napisanie tej powieści.
Czy podjęcie decyzji o wydaniu książki było trudne? Obawiała się Pani krytyki?
Podjęcie decyzji o napisaniu książki było trudne pod wieloma względami. Pragnęłam być anonimowa, ale jednocześnie chciałam też być czytana, a co za tym idzie zauważona. Jednakże zdaję sobie sprawę z faktu, że bez sensu jest trzymać to wszystko w tak wielkiej tajemnicy, ponieważ wiem, że bez względu na wszystko już nie przestanę tego robić, bo to kocham. Oczywiście że obawiam się krytyki, podobnie z resztą, jak i miłych słów, które nadal wywołują u mnie lawinę płaczu.
Czy zdecyduje się Pani na pisanie książek w innym gatunku niż obyczajówki i romans, czy aktualnie zostanie przy nich? :)
Tylko taką literaturę czytam i tylko taką chyba potrafię pisać. Niemniej mam w zanadrzu jedną pozycję dla dzieci i jeśli uda mi się ją gdzieś wydać, to zadedykuję ją mojemu najmłodszemu synowi i wnuczkowi. Być może jeszcze w przyszłości coś im stworzę? Czasem wydaje mi się, że sam Bóg mnie zesłał, bym była dobrą matką i żoną, i w tym jestem najlepsza, więc kiedy połączy się te dwie rzeczy, to siłą rzeczy wychodzi, że tylko spod mego pióra mogą wyjść obyczajówki z wątkiem romantycznym i ewentualnie książki dla dzieci.
Księgozbiór Kasiny
Jak wygląda Pani dzień pracy? Czy pisze Pani od godziny np 8.00 do 16.00? czy raczej jak wena przyjdzie, to zapomina Pani o całym świecie? I bardzo powiązane z tym pytaniem: jak wygląda Pani miejsce pracy? czy to mocno uporządkowana przestrzeń czy raczej wszechobecny chaos?
A to już zależy jaki. Najpierw jest praca zawodowa, czasem mało przyjemna, która jest potrzebna do zarabiania pieniędzy, a potem ta bardzo przyjemna, czyli twórcza. Piszę zazwyczaj nocą albo nad ranem, zależy jak na to patrzeć. Nauczyłam się już dogadywać z moją weną 😉, która czasem musi mieć do mnie wiele cierpliwości i być wyrozumiała, czekając aż znajdę czas i przeleję ją na papier. Lubię porządek i zdecydowanie wolałabym pisać w jednym miejscu, ale czasem ze względu na dość nietypowe godziny pracy twórczej, muszę zwyczajnie znaleźć tylko mały kącik, by nikomu nie przeszkadzać.
Skąd czerpie Pani inspiracje do swoich książek?
Inspiracje są wszędzie, tylko trzeba umieć je znaleźć. Inspirację do ostatniej książki, którą napisałam latem znalazłam patrząc na mojego spoconego podczas pracy męża. Te kropelki potu na jego czole przywiodły mi wówczas na myśl ciekawą historię. 😊 Ale miewam także sny. Ostatnio nawet je zapisuję, bo zdarzają się dość regularnie. Szkoda, że nie mogę sobie wówczas zrobić screena w mojej głowie obrazów, które wtedy dostrzegam 😊
Edyta
Dla każdej osoby szczęście oznacza coś innego. Gdyby Pani szczęście miało trwać tytułowe dwadzieścia minut, w jaki sposób wykorzystałaby Pani ten czas?
W zasadzie nie mam pojęcia. Tytuł mojej książki brzmi „ Dwadzieścia minut do szczęścia” , nie dwadzieścia minut szczęścia, więc wolałbym tego głębiej nie analizować, bo chyba nie lubię dramatów 😉
Jakie pytanie zadałaby Pani sobie, gdyby to Pani, jako jedna ze swoich czytelniczek, uczestniczyła w tym konkursie?
Wydaje mi się, że sama siebie zapytałabym, czy wolę czytać, czy może pisać? Czasem, kiedy jestem bardzo zmęczona, właśnie zadaję sobie bardzo podobne pytanie: „ Nie lepiej było mi pozostać przy samym czytaniu? Nie byłoby prościej”? 😊
Kobiety z reguły lubią czytać książki o kobietach. Odnajdują w nich obraz własnych marzeń, problemów, obraz samych siebie. Czy może Pani wskazać jedną bohaterkę literacką, z którą utożsamia się Pani najbardziej?
W zasadzie w każdej mojej bohaterce, które sama stworzyłam jest trochę mnie samej. Niemniej gdybym miała się utożsamiać z literaturą, którą niegdyś czytałam, to pewnie jestem trochę podobna do Ani z Zielonego Wzgórza, ponieważ jestem taka samą marzycielką jak ona i podobnie zresztą jak Ania mam „ swoją Marylę” 😉, która musi mnie czasem sprowadzić na ziemię.
Oblicza Rozy
Jakim jest Pani żywiołem: pełnym optymizmu i energii Ogniem, praktyczną i ceniącą ustalony plan Ziemią, logicznym i zamyślonym Powietrzem czy kierującą się emocjami Wodą?
Jakie jest Pani największe marzenie literackie?
Moim największym marzeniem literackim jest pisać i być czytanym.
Czy chciałaby Pani zobaczyć ekranizacje swojej powieści? A może ma Pani już typy aktorów, których by Pani chętnie widziała w głównych rolach?
Z całą pewnością. Pewnie każdy autor o tym marzy. Jednak uważam, że „ Dwadzieścia minut do szczęścia” mogłoby być odrobinę za krótkie na film. Przecież to tylko dwadzieścia minut 😉 Jednak mam jeszcze kilka innych pozycji. Może któraś z nich byłaby odpowiedniejsza?
Jakie trzy rzeczy zabrałaby Pani ze sobą na bezludną wyspę?:-)
Męża, dzieci i wnuczka, ale ich pewnie nie dotyczy pytanie, bo przecież oni nie są rzeczami. Jednakże gdyby zaszła taka potrzeba, to zabrałabym ze sobą książkę, szczotkę do włosów i gigantycznych rozmiarów packę na muchy do obrony przed pająkami, które jakoś dziwnie sobie wyobrażam na odludziu, jakim zapewne jest bezludna wyspa😉, a których ja tak panicznie się boję.
red_sonia
Czy więcej jest zalet czy wad mieszkania na wsi?
Ciężko powiedzieć jednoznacznie. Są i wady i zalety. Jednakże, kiedy ma się przy sobie ukochane osoby, to pomimo ciężkich dni, życie na wsi jest cudowne, zupełnie jak dobra książka pełna wrażeń i emocji. Mam nadzieję, że już nigdy nie będę musiała wracać do miasta, w którym się wychowywałam przed laty, bo chyba już do niego nie pasuję i nie potrafiłabym się w nim odnaleźć.
Czy mają Państwo zwierzęta w gospodarstwie?
Mamy całe mnóstwo zwierząt poczynając od tych najmniejszych psów, czy kotów do dość licznego stada bydła.
Sama kilka lat temu przeprowadziła się na wieś i marzę o własnym koniu ale to chyba na emeryturze 😉
Koń to wielka odpowiedzialność. Wiem coś o tym 😊
Ewa
Czy chciałaby Pani, aby któreś z dzieci w przyszłości także napisało książkę?
Oczywiście. Moje najmłodsze dziecko, syn pisze bardzo dobrze, ale nienawidzi czytać. Może mu się jeszcze zmieni… Może rośnie mój następca?
Czy chciałaby Pani cofnąć czas, i w pewnych sytuacjach postąpić inaczej?
Tak i to bardzo. Chyba każdy czasem by chciał, szczególnie w chwilach, kiedy zrobi się coś głupiego albo nieprzemyślanego. Czasami sama robię takie rzeczy, może dlatego, że jestem blondynką, a może z troski, czy miłości? Jednak nie zmienia to faktu, że bywa iż tego bardzo żałuję.
Aga S
Czy od dziecka lubiła Pani czytać? Pytam, bo po sobie wiem, jak wszystko może się zmienić. Kiedyś czytanie było dla mnie karą, a dziś jestem książkoholiczką :)
Czytałam od baaardzo wczesnej młodości, ale lektury szkolne nie były moją mocną stroną. Czytałam je, ale nie czerpałam z tego zbytniej satysfakcji. Wyjątkami był „ Mały książę”, „ Opowieść Wigilijna” i „ Ania z Zielonego Wzgórza”, ale tę chyba z kolei to można po części zaliczyć do literatury wczesno kobiecej, więc to oczywiste, że przypadła mi do gustu. Uwielbiam książki dla kobiet 😊
Co było trudniejsze: napisanie książki czy jej wydanie? Słyszy się sprzeczne opinie w tym temacie :)
Zdecydowanie wydanie. Sama czasem zadaję sobie pytanie, co trzeba zrobić, by swój debiut wydać chociażby bez własnego wkładu finansowego? Nie przeczę także, że pisanie nie jest trudne, w moim przypadku może jednak raczej bywa męczące, szczególnie wtedy, kiedy robi się to po godzinach ciężkiej pracy zawodowej. Tylko, co począć, kiedy się coś kocha robić?
Sabina Owczarzak
Czy w swojej książce opisuje Pani swoje elementy z życia, doświadczenia?
Moje książki to wytwór mojej wyobraźni i czasem własne sny, które pojawiają się niespodziewanie. Jednakże każda recenzja „ Dwudziestu minut do szczęścia” uświadamia mi, jak bardzo podobne cechy do mnie samej ma główna bohaterka, Michalina. Nie robiłam tego celowo. Moja podświadomość musiała najwyraźniej spłatać mi figla. Wcześniej, kiedy tworzyłam tę postać, nawet tego nie dostrzegałam.
Jakie to uczucie być "młodą babcią";-)?
Być młodą babcią to radość i wielka miłość, która rozsadza mi serce, które i tak jest już bardzo pojemne. To uczucie babcine, ale matczyne zarazem. Nie wiem, może to kwestia wieku 😊…
Marzena Klekot
Jaką rolę w Pani życiu odgrywają łzy i czy chciałaby Pani tak jak Michalina nie móc płakać?
Oj, z całą pewnością nie chciałabym nie móc płakać. Jestem beksą z natury, więc chyba by mnie to zabiło. Nie potrafię tłamsić w sobie emocji.
Czy Michalina pozna w końcu tajemnicę skrywaną przez babcię i czy miłość przyniesie głównej bohaterce ukojenie i spokój?
Oczywiście. Nie umiem aż tak bardzo gnębić swych bohaterów. Lubię czasem podroczyć się trochę z nimi, ale bardzo mocno przeżywam każde ich rozterki. Pisząc, śmieję się i płaczę, a do tego wkurzam sama na siebie, gdy komplikuję im życie. Zawsze musi być dobre zakończenie. Chyba jeszcze nie dorosłam, by było inaczej. 😉Zachęcam do przeczytania mojej książki.
Skąd czerpie Pani inspiracje i czy ma już Pani pomysły na kolejne powieści, a może są już napisane i zalegają gdzieś w szufladzie oczekując na Wydawcę?
Inspiracje czają się na mnie znienacka w codziennym życiu, w pracy, w uśmiechach i łzach ludzi, którzy mnie otaczają. „ Dwadzieścia minut do szczęścia” napisałam z lekkiej przekory. Czy jest jakaś różnica pomiędzy dwa…dzieścia a dwa? Tę książkę napisałam, by sprawić mężowi przyjemność. Zajrzał kiedyś ukradkiem, kiedy to poprawiałam swą pierwszą książkę i omylnie przeczytał słowo „firma”, które skojarzył z farmą. Zauważyłam wówczas ten błysk w jego oku i postanowiłam mu zrobić niespodziankę pisząc „ Dwadzieścia minut do szczęścia” w dwa tygodnie.
Mam jeszcze kilka gotowych pozycji, które oczekują na wydawcę, który we mnie uwierzy i mnie doceni.
Lucyna W-l
Czy ma Pani jakieś swoje ulubione miejsce, w którym może się "zaszyć" i mieć chwilę tylko dla siebie?
Niestety jeszcze nie mam takiej samotni, choć czasem bardzo bym chciała. Jednak przy tak licznej rodzinie, będąc komuś stale potrzebna, to bardzo trudne znaleźć choć wolną chwilę do pisania, a co dopiero miejsce.
Od dziecka chłonęła Pani książki jak gąbka wodę, czy ma Pani jakąś ulubioną, do której lubi powracać?
W zasadzie do tych młodocianych pozycji nigdy nie wróciłam, a było ich naprawdę wiele, ale E.L. James i jej trylogia stały się moją ulubioną pozycją, do której lubię czasem zajrzeć.
Kasia Tom
Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, czy w Pani domu kultywowane są jakieś tradycje staropolskie związane z tymi świętami?
W moim domu kultywowana jest pewna tradycja, tylko że nie staropolska, a angielska z jemiołą w roli głównej. Uwielbiam wigilijne przedpołudnie, kiedy to mąż szuka po naszych drzewach jabłoni krzaku jemioły, by potem uprzednio paląc zeszłoroczny, ubogi już w zeschnięte listki krzaczek, zawiesić nowy bukiecik nad naszymi głowami i obdarzyć mnie cudownym buziakiem, na który warto czekać cały rok. Wariat jeden, co 😉
Czy w Pani rodzinie jest zwyczaj obdarowywania się upominkami, czy przynosi je Święty Mikołaj czy raczej Gwiazdka?
Święty Mikołaj bywał w naszym domu często, a teraz to raczej podrzuca nam ukradkiem prezenty pod choinkę i jak zawsze się gdzieś spieszy… Pewnie niebawem się to zmieni, bo przecież nasz maleńki członek rodziny wkrótce podrośnie.
Czy ma Pani jakiś wymarzony prezent, który chciałaby otrzymać?
Nie mam wymarzonego prezentu, bo nie lubię ich dostawać. Bardzo lubię je robić, ale te emocje, kiedy sama jakiś dostaję, czasem mnie bardzo kłopoczą.
Zaczytana
Jakie wspomnienie przywodzi Pani na myśl tytuł książki "Dwadzieścia minut szczęścia"?
Jak już wcześniej pisałam, „ Dwadzieścia minut do szczęścia” napisałam pod wpływem impulsu i chyba właśnie przede wszystkim sam tytuł kojarzy mi się z tym niezwykle krótkim czasem, jaki zajęło mi napisanie tej powieści.
Czy podjęcie decyzji o wydaniu książki było trudne? Obawiała się Pani krytyki?
Podjęcie decyzji o napisaniu książki było trudne pod wieloma względami. Pragnęłam być anonimowa, ale jednocześnie chciałam też być czytana, a co za tym idzie zauważona. Jednakże zdaję sobie sprawę z faktu, że bez sensu jest trzymać to wszystko w tak wielkiej tajemnicy, ponieważ wiem, że bez względu na wszystko już nie przestanę tego robić, bo to kocham. Oczywiście że obawiam się krytyki, podobnie z resztą, jak i miłych słów, które nadal wywołują u mnie lawinę płaczu.
Czy zdecyduje się Pani na pisanie książek w innym gatunku niż obyczajówki i romans, czy aktualnie zostanie przy nich? :)
Tylko taką literaturę czytam i tylko taką chyba potrafię pisać. Niemniej mam w zanadrzu jedną pozycję dla dzieci i jeśli uda mi się ją gdzieś wydać, to zadedykuję ją mojemu najmłodszemu synowi i wnuczkowi. Być może jeszcze w przyszłości coś im stworzę? Czasem wydaje mi się, że sam Bóg mnie zesłał, bym była dobrą matką i żoną, i w tym jestem najlepsza, więc kiedy połączy się te dwie rzeczy, to siłą rzeczy wychodzi, że tylko spod mego pióra mogą wyjść obyczajówki z wątkiem romantycznym i ewentualnie książki dla dzieci.
Księgozbiór Kasiny
Jak wygląda Pani dzień pracy? Czy pisze Pani od godziny np 8.00 do 16.00? czy raczej jak wena przyjdzie, to zapomina Pani o całym świecie? I bardzo powiązane z tym pytaniem: jak wygląda Pani miejsce pracy? czy to mocno uporządkowana przestrzeń czy raczej wszechobecny chaos?
A to już zależy jaki. Najpierw jest praca zawodowa, czasem mało przyjemna, która jest potrzebna do zarabiania pieniędzy, a potem ta bardzo przyjemna, czyli twórcza. Piszę zazwyczaj nocą albo nad ranem, zależy jak na to patrzeć. Nauczyłam się już dogadywać z moją weną 😉, która czasem musi mieć do mnie wiele cierpliwości i być wyrozumiała, czekając aż znajdę czas i przeleję ją na papier. Lubię porządek i zdecydowanie wolałabym pisać w jednym miejscu, ale czasem ze względu na dość nietypowe godziny pracy twórczej, muszę zwyczajnie znaleźć tylko mały kącik, by nikomu nie przeszkadzać.
Skąd czerpie Pani inspiracje do swoich książek?
Inspiracje są wszędzie, tylko trzeba umieć je znaleźć. Inspirację do ostatniej książki, którą napisałam latem znalazłam patrząc na mojego spoconego podczas pracy męża. Te kropelki potu na jego czole przywiodły mi wówczas na myśl ciekawą historię. 😊 Ale miewam także sny. Ostatnio nawet je zapisuję, bo zdarzają się dość regularnie. Szkoda, że nie mogę sobie wówczas zrobić screena w mojej głowie obrazów, które wtedy dostrzegam 😊
Edyta
Dla każdej osoby szczęście oznacza coś innego. Gdyby Pani szczęście miało trwać tytułowe dwadzieścia minut, w jaki sposób wykorzystałaby Pani ten czas?
W zasadzie nie mam pojęcia. Tytuł mojej książki brzmi „ Dwadzieścia minut do szczęścia” , nie dwadzieścia minut szczęścia, więc wolałbym tego głębiej nie analizować, bo chyba nie lubię dramatów 😉
Jakie pytanie zadałaby Pani sobie, gdyby to Pani, jako jedna ze swoich czytelniczek, uczestniczyła w tym konkursie?
Wydaje mi się, że sama siebie zapytałabym, czy wolę czytać, czy może pisać? Czasem, kiedy jestem bardzo zmęczona, właśnie zadaję sobie bardzo podobne pytanie: „ Nie lepiej było mi pozostać przy samym czytaniu? Nie byłoby prościej”? 😊
Kobiety z reguły lubią czytać książki o kobietach. Odnajdują w nich obraz własnych marzeń, problemów, obraz samych siebie. Czy może Pani wskazać jedną bohaterkę literacką, z którą utożsamia się Pani najbardziej?
W zasadzie w każdej mojej bohaterce, które sama stworzyłam jest trochę mnie samej. Niemniej gdybym miała się utożsamiać z literaturą, którą niegdyś czytałam, to pewnie jestem trochę podobna do Ani z Zielonego Wzgórza, ponieważ jestem taka samą marzycielką jak ona i podobnie zresztą jak Ania mam „ swoją Marylę” 😉, która musi mnie czasem sprowadzić na ziemię.
Oblicza Rozy
Jakim jest Pani żywiołem: pełnym optymizmu i energii Ogniem, praktyczną i ceniącą ustalony plan Ziemią, logicznym i zamyślonym Powietrzem czy kierującą się emocjami Wodą?
To co powiem, chyba
jest fizycznie niemożliwe, ale przecież to pewnego rodzaju konkurs i
kawałek świata książek, a w książkach wszystko jest możliwe. Jestem
Ogniem i Wodą jednocześnie. Jest we mnie tyle skrajności i sprzeczności,
że nie mogę odpowiedzieć inaczej. Prostym przykładem na to, że tak
właśnie jest, jest fakt, że nawet kiedy idę do sklepu po praktyczne i
jakże wygodne obuwie sportowe, to wychodzę z niego z radością na twarzy
ze szpilkami pod pachą 😊
Mamy ze sobą dużo wspólnego: imię, ja jestem nauczycielką i po części również rolnikiem, mieszkam na wsi i kocham czytać :) Myślę więc, że i w Pani książce znajdę dużo wspólnych punktów dotyczących tego, co lubię czytać :) Czy wierzy Pani w przeznaczenie?
W zasadzie to dotąd chyba nie wierzyłam w przeznaczenie. Zawsze wydawało mi się, że nasze życie jest w naszych rękach i możemy je dowolnie kształtować pod warunkiem, że nie jesteśmy na to zbyt leniwi, czy strachliwi, by brać sprawy we własne ręce. Zdarzało się nawet, że rozmyślałam nad tym i zastanawiałam się, czy ludzie, którzy godzą się często na przeznaczenie, los, który nie każdego oszczędza nie są nawet trochę głupi, skoro tak łatwo się poddają? Tyle tylko, że kiedy powiedziała mi Pani, że ma na imię Kasia, jest nauczycielką, którą ja chciałam niegdyś być, mieszka Pani na wsi i kocha czytać, jak ja sama, to te dziwne podobieństwa skłoniły mnie do głębszej refleksji. Przed wieloma laty miałam wielkie marzenia, z których zrezygnowałam dla innych, a także samej siebie. Ktoś mógłby pomyśleć, że poddałam się własnemu przekornemu losowi, ale ja świadomie kształtowałam swe życie. Niczego bym w nim nie zmieniła. Jednak marzenia o pisaniu trochę zeszły na inny tor i gdyby nie kilka smutnych wydarzeń w mym życiu, to chyba nigdy nie podjęłabym kolejnej próby. Teraz jednak chyba zaczynam wierzyć w przeznaczenie, bo pomimo iż tak bardzo przez te wszystkie lata starałam się w sobie stłamsić potrzebę pisania, to ta właśnie potrzeba wygrała ze mną i chyba przekorny los postawił na swoim…
Autorką zwycięskiego pytania zostaje Oblicza Rozy (Kasia), która
sprawiła, że chyba zaczęłam wierzyć w przeznaczenie.
Bardzo ciekawy wywiad.:)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa rozmowa.
OdpowiedzUsuńNie znam tej autorki, ale ciekawy wywiad :)
OdpowiedzUsuńWyszło wspaniale. Pytania bardzo ciekawe, a odpowiedzi jeszcze ciekawsze :)
OdpowiedzUsuńLucyna W-l
szybko i przyjemnie się czytało
OdpowiedzUsuńGratulacje!
OdpowiedzUsuńGratuluję bardzo ciekawego wywiadu ;-)
OdpowiedzUsuńZe wszystkich wywiadów ten podobał mi sie najbardziej. Nie wiem w sumie dlaczego, moze to kwestia "przepytywanego"? W każdym razie Cyrysiu wywiady są trafione w 10! Świetny cykl (jeżeli można to tak nazwać) :)
OdpowiedzUsuńPani ze zdjęcia ma wnuczka?! Ja myślałam, że to moja równolatka :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wywiad- przyjemnie sie czytało odpowiedzi autorki :)
OdpowiedzUsuńBuziaczki i zapraszam do nas.<33
https://teczowabiblioteczka.blogspot.com/
Ciekawy wywiad :) Po świętach mam w planach lekturę powieści Pani Kasi :)
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący wywiad! :D
OdpowiedzUsuńPrzyjemny wywiad, dobrze mi się czytało :)
OdpowiedzUsuńLubię te wywiady, każde pytanie z innej bajki :)
OdpowiedzUsuńsuper wywiad, dobrze się czyta
OdpowiedzUsuńŚwietne pytania i odpowiedzi :)
OdpowiedzUsuńSuper wywiad, fajnie tak współtworzyć go:)
OdpowiedzUsuńWspaniały wywiad, bardzo przyjemnie się go czytało.
OdpowiedzUsuń