Moi Drodzy,
30 października odbyła się premiera powieści "Naprawdę jaki jesteś'' Agnieszki Walczak-Chojeckiej. Jestem już po lekturze tej książki i niebawem podzielę się z Wami swoją recenzją, ale już teraz z czystym sumieniem polecam Wam tę wyjątkową publikację. Emocje gwarantowane! Poniżej mała próbka tego, co Was czeka
Dziś zaś miał przeżyć swój chrzest bojowy. Przybrał więc minę groźnego koguta, zagryzł dolną wargę, dłonie zacisnął w pięści, by nikomu nawet nie przyszło do głowy, że podbrzusze ma wrażliwe i miękkie. Bojówka, do której należał, zaplanowała, że dopadnie dziś Izaaka, gdy ten będzie wychodzić z utargiem ze swojego sklepu. To pozwoli bez problemu upozorować napad rabunkowy i sprawi, że wina za okaleczenie ciała lichwiarza, które niewątpliwie będzie musiało nastąpić, spadnie na lokalnych rzezimieszków ze Śródmieścia. Jakież było jednak zdziwienie niedoszłych napastników, gdy okazało się, że lombard żydowskiego przedsiębiorcy zamknięty jest na cztery spusty, a w witrynie wisi kartka, że z powodu choroby właściciela punkt będzie nieczynny do odwołania.
– A niech to diabli! – skrzywił się Herman. – Całe przygotowania szlag trafił!
Jesienny chłód nieprzyjemnie przedarł się przez cienki materiał jego czarnego płaszcza, jakby natura chciała podkreślić fakt, że mimo jego gotowości tego wieczoru nie dane mu będzie się sprawdzić. Czy jednak po to jego grupa z zielonymi opaskami, na których widniała stylizowana ręka z podniesionym mieczem, przywędrowała do centrum, przyniosła ze sobą metalowe pałki i kastety, a jej członkowie wzajemnie zagrzewali się do boju, by teraz potulnie wrócić do domów? O nie! Skoro nie udała się jedna akcja, trzeba było wymyślić drugą i czym prędzej wyładować nagromadzoną w młodych ciałach adrenalinę.
Dlatego Mieczysław, najbardziej rosły i zadziorny spośród kolegów Hermana, dał znak pozostałym, by schowali się za winkiel kamienicy i byli cicho. Choć panujący tego wieczora ziąb nie sprzyjał spacerom, mężczyzna przyuważył dwie osoby, które wyszły z ozdobionego jaskrawym neonem nocnego klubu przy Foksal i z papierosami w dłoniach stanęły w świetle latarni. Ponieważ ich szyje zdobiły boa z białych piór, a na nogach miały wytworne szpilki z lakierowanej skóry, był pewien, że to kobiety. Jednak – o trwogo! – z ich ust wydobył się głośny męski śmiech i siarczyste przekleństwa.
– Cholerne cioty! – Mieczysław splunął na chodnik z obrzydzeniem. – Dalej, dajmy im popalić! – Skinął na swoich kolegów.
Chłopakom nie trzeba było dwa razy powtarzać. Ręce aż same rwały się do bójki, gorąca krew wrzała w żyłach, odkąd tylko się spotkali, cienkie, a zarazem twarde gazowe rurki i lśniące stalą kastety rozpalały im dłonie. Było ich czterech, co oznaczało liczebną przewagę. Wszyscy, oprócz Hermana, ochoczo pognali na drugą stronę ulicy i już po chwili zakłębiło się pod klubem niczym w kurniku. Niech sobie cioty nie myślą, że wolno paradować po ulicach w pończoszkach, gorszyć porządne społeczeństwo!
Wymierzenie kary powinno pójść łatwo, a jednak jeden z napadniętych okazał się nad wyraz zwinny. Okręcił się sam wokół siebie, zawirował i wbił Mieczysławowi ostrze obcasa w górną część stopy, aż ten zawył z bólu na całą okolicę. Przebierańcowi udało się wyrwać z rąk napastnika i już po chwili znalazł się na przeciwległym chodniku, gdzie jednak czekał na niego Herman.
Ten odruchowo zacisnął drobną dłoń na przedramieniu zbiega, dziwiąc się sam sobie, że ma tyle siły i wigoru. Wiedział, że musi capnąć, uchwycić, podstawić nogę, bo przecież inaczej koledzy zwymyślaliby go od łajz i patałachów, a na to nie mógł pozwolić. Wydął więc pogardliwie usta i syknął złowrogo nieznajomemu do ucha, żeby się nie miotał. Przybliżył do niego twarz i… zamarł.
– Lucjan? – wyszeptał z niedowierzaniem.
Pod mocnym makijażem rozpoznał twarz dawnego kolegi, z którym w szkolnych latach kradł może nie konie, ale śliwki z ogrodu sąsiada na pewno. Popatrzył na niego zdziwiony. Kiedyś zdawał mu się męski, nieugięty, nawet gdy był jeszcze chłopcem. Miał wtedy w sobie siłę, jaką Herman sam bardzo chciał dysponować. A teraz? Łaził po ulicach w damskich ciuchach… Obrzydlistwo.
Dawny kolega spojrzał na niego przenikliwie zielonymi oczami i uśmiechnął się blado, trochę ze smutkiem, a trochę ze zdziwieniem, jakby i on nie mógł uwierzyć, że spotykają się w takich okolicznościach. Herman uniósł zaciśniętą pięść i już miał się zamachnąć, a jednak się zawahał i rozluźnił uchwyt. Co jest? Przyszedł tu przecież, żeby bić, żeby pokazać siłę, rozgnieść na miazgę, a jednak wypuścił z rąk chłopaka, bo nie umiał rozpoznać uczuć, które nagle nim zawładnęły.
Bardzo się cieszę, że mogę podzielić się z nami swoimi doświadczeniami. Nazywam się Brenda i byłem szczęśliwy. Dopóki mój mąż nie powiedział, że go zdradzam, oboje staliśmy się dokuczliwymi parami, nie mógł w to uwierzyć, ani nie zaufał moim słowom, więc złożyliśmy wniosek o rozwód, później zostaliśmy rozdzieleni i ślubowaliśmy, że nigdy się nie pogodzimy. Długo próbowałem iść dalej, ale nie mogłem pozostać bez niego, więc zacząłem poszukiwania powrotu męża, a potem skierowano mnie do Dr.IZOYA. Świetny człowiek, którego spotkałem, rzucił zaklęcie miłosne i zmusił mojego męża do powrotu w ciągu 24 godzin. dzięki temu jestem tutaj, aby udostępnić kontakt dr IZOYA, skontaktować się z nim poprzez drizayaomosolution@gmail.com. Jest naprawdę potężny i specjalizuje się w następujących sprawach ...
OdpowiedzUsuń(1) Kochaj zaklęcia wszelkiego rodzaju. (2) Przestań rozwodzić się. (3) Zakończ jałowość. (4) Potrzebujesz pomocy duchowej.
Zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńBrzmi intrygująco :)
OdpowiedzUsuńMam w planach tę książkę :)
OdpowiedzUsuńKsiążka czeka na półce u siostry, więc może kiedyś się skuszę.
OdpowiedzUsuńBędę niebawem czytać tę książkę. Jestem jej strasznie ciekawa.
OdpowiedzUsuńNa razie odpuszczam. Nie nadążam z czytaniem.
OdpowiedzUsuńFragment bardzo zachęca do lektury. 😊
OdpowiedzUsuńDodam ją sobie do listy ,,Do przeczytania'', bo aktualnie teraz nie mam czasu i masę innych tytułów mi zalega.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Również i ja tytuł zapisuję :)
OdpowiedzUsuńBrzmi zachęcająco. Może nawet pobiorę sobie fragment e- booka.
OdpowiedzUsuńNie dla mnie.
OdpowiedzUsuń