Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

poniedziałek, 3 lutego 2020

''Błądząca we mgle'' Magda Mila # PATRONAT MEDIALNY [fragment powieści]

Obraz może zawierać: tekst
Moi Drodzy,
11 lutego pojawi się w księgarniach trzeci tom serii ''Żywioły'' - ''Błądząca we mgle'' Magdy Mila. Na zachętę mam dla Was krótki fragment powieści:
Piję łyk kawy i rozglądam się po sali. Kilka stolików jest zajętych, a przy bufecie śniadaniowym stoją cztery osoby zastanawiające się, czy lepsza będzie szyneczka czy serek. Patrzę z obrzydzeniem na to, co sama mam na talerzu – bułkę, jajko sadzone i kilka plastrów pomidora.
Powinnam coś zjeść, bo czeka mnie ciężki dzień, może nawet najtrudniejszy w moim życiu. Ale żołądek mam tak zaciśnięty z nerwów, że muszę się zmuszać do przełknięcia choć kilku kęsów. Alkohol byłby lepszy. Na pewno by mnie rozluźnił. Jednak nie sięgnęłam po prosecco. Wciąż nie jestem pewna, jak mój organizm zareaguje, bo nadal moje doświadczenie z używkami jest zbyt małe. A muszę zachować trzeźwość i umysłu, i ciała. Od tego, jak potoczy się dzisiejszy dzień, zależy cała moja przyszłość.
Patrzę znowu na twarze ludzi kręcących się po restauracji rzekomo pięciogwiazdkowego, a w rzeczywistości obrzydliwego, jak na standardy, które znam, hotelu. Zarezerwowałam go bez głębszych analiz, gdy podjęłam decyzję. To znaczy – kiedy uznałam, że Nowy Jork jest pułapką, w której już zawsze będę dawną Kate, i po prostu postanowiłam stamtąd uciec.
Wszystko załatwiłam w kilka dni. Johnowi i Olivii powiedziałam, że jadę na weekend do domku rodziców Amy; przyjaciółce – że wyjeżdżam z dziadkami do Anglii. Kupiłam bilet lotniczy, sfałszowałam ich podpisy na zgodzie na lot, gdyby taka była potrzebna, a potem spakowałam walizkę i po wielogodzinnej podróży wylądowałam w Warszawie.
Poświęciłam dwa dni na kręcenie się po okolicy. Dobrze, że trafiłam tu o tej porze roku, bo nie wyobrażam sobie jak przygnębiające musi być to miasto zimą. Poza tym planowałam. Uznałam, że lepiej zaskoczyć ojca w domu. Adres zdobyłam wykonując jeden telefon do jego biura. Szokujące, jak bezmyślna potrafiła być jakaś szczebiocząca stażystka, która prawie spadła z krzesła, słysząc moje kłamstwa o pilnym dostarczeniu obrazu zakupionego na zagranicznej aukcji…
Dopijając kawę wyciągam z torebki zdjęcie, które wydrukowałam z internetu. Mój ojciec wygląda jak Michael Fassbender, o ironio! Amy ma plakat tego aktora na ścianie, a ja zaraz spojrzę na jego klona i powiem, jak bardzo go nienawidzę… Ten garniturek, koszula, lodowate spojrzenie – oczy identyczne jak moje. Mam nadzieję, że będę w stanie tak samo chłodno na niego patrzeć.
Odgryzam jeszcze kawałek bułki i wstaję. Jeśli chcę Tomasza Bergsona zastać w domu, to muszę zaraz się tam pojawić. W taksówce z trudem uspokajam drżące dłonie. Atakują mnie fale mdłości; nigdy nie byłam tak zdenerwowana. Ale powtarzam sobie – jesteś wredną, twardą suką, dasz radę. I tylko na tym staram się skoncentrować. W holu wysokiego apartamentowca podchodzę do portiera.
– Szukam pana Bergsona.
Uśmiecha się do mnie, ale kręci głową.
– Już wyszedł – odpowiada nienaganną angielszczyzną. – Ale pani Lilianna powinna jeszcze być.
Pani Lilianna? No, jasne. Przecież nie jest prawiczkiem, pewnie ma jakąś kobietę. Biorę głęboki oddech i zaciskam rytmicznie dłonie, kiedy portier uśmiecha się do mnie ze słuchawką przy uchu.
– Nie odbiera – mówi. Po chwili wychodzi zza kontuaru i idzie szybkim krokiem w stronę wybiegającej z windy kobiety.
– Pani Lilianno! Mają państwo gościa! – krzyczy. Nieznajoma zatrzymuje się. – Ta młoda dama szuka pana Bergsona – portier powtarza już normalnym głosem.
Kobieta przenosi spojrzenie na mnie i badawczo mi się przygląda. Nie zamierzam być dłużna. Z kpiącym uśmieszkiem skanuję ją wzrokiem. Jest atrakcyjna – szczupła, zadbana, ma piękne oczy i miłą twarz. Ale nie dam się zwieść.
– Pan Bergson już wyszedł – mówi. – Coś mu przekazać? – Patrzy na mnie pytająco i mruży z zastanowieniem oczy.
– Chcę się z nim spotkać – odpowiadam z naciskiem.
– Mogę do niego zadzwonić. Tylko potrzebuję jakieś imię, może nazwisko? – w jej głosie słyszę lekką irytację.
– Jestem Kate Wright. Córka. – Uśmiecham się zarozumiale, choć wszystko we mnie drży, gdy wypowiadam ostatnie słowo.
– Córka? Czyja córka? – Kobieta nie potrafi ukryć szoku na twarzy.
– Jestem córką Tomasza Bergsona, a ty masz do niego zadzwonić – cedzę.
Gapi się na mnie, nie reaguje. Czuję, że mam przewagę. Znacząco zerkam na telefon, który trzyma w dłoni, więc w końcu przytomnieje i dzwoni.
– Zacząłeś już spotkanie? – pyta nie odrywając ode mnie wzroku.
– Czyli masz teraz chwilę? Zaraz będę – mówi szybko i rozłącza się.
– Zawiozę cię do jego biura.
Uśmiecham się z satysfakcją, choć w środku cała drżę. Zastanawiam się, jak długo dam radę nie okazywać zdenerwowania.
– A ty właściwie kim jesteś? – pytam, gdy ruszamy w stronę drzwi. – Asystentka, sprzątaczka, kolejna dupa?
Kobieta zatrzymuje się na moment. Dobre trafienie.
– Nazywam się Lila Popławska.
– I…?
– Więcej cię nie powinno interesować.
W porządku. Przynajmniej mam chwilę na zebranie myśli i przygotowanie się do starcia. Spotkanie w biurze nie całkiem jest zgodne z moim planem, ale dam radę.
Idziemy na parking. W samochodzie biorę kilka głębszych oddechów, potem zerkam na nią. Zaciska palce na kierownicy, jest roztrzęsiona. Dawnej Kate pewnie byłoby jej żal. Ale zaraz myślę, że mogła znać prawdę i śmiać się z porzuconej córki, albo cieszyć, że żaden bachor im nie przeszkadza w cudownym życiu – i od razu wraca złość. Ciszę przerywa dzwonek komórki, potem piknięcie sygnalizujące nadejście wiadomości. Kobieta je ignoruje, więc kolejny raz kpiąco się uśmiecham.
Nie jedziemy długo. Już po kilku minutach samochód zjeżdża do garażu. Moja towarzyszka chwilę się rozgląda, po czym parkuje w poprzek, blokując jakieś dwa auta. Nieźle. Wyskakuje i trzaska drzwiami; też wysiadam, choć znacznie wolniej.
W windzie wciąż milczymy, a we mnie z każdym pokonanym piętrem rośnie niepokój. Zaraz go zobaczę. Wszystko przemyślałam – co zrobię, powiem, jak się zachowam. Ale teraz w głowie mam pustkę. Żaden egzamin, chłopak, problem – nic w moim życiu nie powodowało takiego paraliżu. Powinnam na chwilę gdzieś odpocząć i dojść do siebie.
Niestety kobieta nie daje mi na to szansy. Ciągnie mnie za rękę przez przestronny korytarz. Za szklanymi szybami siedzą gapiący się na nas ludzie. Zmierzamy do drzwi, które, mam wrażenie, zaraz mnie pochłoną.
Stajemy pod nimi. Sekunda wahania, szarpnięcie klamki i już są otwarte.
– Lila! Co się dzieje? – Siedzący za biurkiem mężczyzna podrywa się. To on, mój ojciec. Widzę, że chce coś jeszcze powiedzieć, ale zamiera, gdy mnie zauważa.
– Właśnie! To się dzieje. Kate Wright. Szuka cię.
.


Skusicie się?

11 komentarzy:

  1. Jestem zachęcona. Rozejrzę się za pierwszym tomem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta premiera zapowiada się bardzo interesująco.

    OdpowiedzUsuń
  3. Już nie mogę doczekać się kiedy przeczytam całość 😀

    OdpowiedzUsuń
  4. I zabrakło mi reakcji tatusia. Zapowiada się dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Same patronaty u Ciebie - gratulacje. :)

    Pomistrzowsku.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Siostra czytałam na pewno pierwszy tom, więc polecę jej też ten.

    OdpowiedzUsuń
  7. Fragment na pewno zachęci wiele osób do sięgnięcia po książkę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pierwszy raz słyszę o tej serii ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Twórczości autorki jeszcze nie miałam okazji poznać :)

    OdpowiedzUsuń

Zaglądaj, czytaj, przegryzaj moje słowa, ale wychodząc, zostaw po sobie niezatarty ślad swojej obecności...