"Bądź osobą dającą wsparcie. Świat ma już wielu krytyków." - Dave Willis ❤

wtorek, 26 października 2021

Teija. Czarna róża - Alexandra Claire #PATRONAT MEDIALNY

Teija. Czarna róża
Alexandra Claire
Wydawnictwo: WasPos
Data wydania: 2021-10-27
Liczba stron: 351
Data Premiery: 27 października
Moja ocena: 9+/10
Patronat medialny:

    Przeprowadzka z bratem do nowego miasta. Pójście na studia, do wymarzonej pracy. Ucieczka od przeszłości. Rozpoczęcie nowego życia. Dla May Shannon taka propozycja wydała się idealna. Gdy ją przyjęła, a plan się powiódł, nareszcie mogła odetchnąć z ulgą. W końcu zyskała spokój. Jednak gdy pewnego dnia jest świadkiem wypadku samochodowego i ratuje życie Jase’a Callowaya, ten spokój znów zostaje zaburzony. Czy dla May może być teraz coś gorszego? Okazuje się, że może, kiedy na jej drodze do szczęścia stanie ktoś, kto będzie próbował zniszczyć wszystko, co przez ostatnie miesiące w swoim życiu budowała. [opis wydawcy]

   Alexandra Claire pochodzi z Gorzowa Wielkopolskiego. Zadebiutowała w 2016 roku powieścią z gatunku literatury młodzieżowej "Slatron.Przeznaczenie". Teraz na światło dzienne wyszła jej druga książka zatytułowana: "Teija. Czarna róża" - romans z wątkiem sensacyjnym adresowany do młodych dorosłych. To moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki i już teraz mogę śmiało stwierdzić, że na pewno nie ostatnie. Dostałam bowiem niezwykle emocjonującą historię, która wciąga bez reszty, prowokuje do refleksji i budzi uczucia głęboko ukryte w sercu. Jestem pozytywnie zaskoczona i mam apetyt na więcej.

   Fabuła na pierwszy rzut oka nie wydaje się szczególnie odkrywcza, lecz to tylko pozory. Pod płaszczykiem typowego, banalnego New Adult, kryje się niepokojący, zaprawiony grozą i niepewnością dreszczowiec o miłości, zatajonych sekretach, intrygach, poświęceniu i psychologicznej grze w kotka i myszce. Poznajemy dwudziestojednoletnią May Shannon, która pewnego dnia staje się świadkiem wypadku samochodowego i udziela pierwszej pomocy. Ofiarą jest Jase Calloway – młody, atrakcyjny mężczyzna. Po wyjściu ze szpitala poszkodowany odwiedza swojego Anioła Stróża, dziękując za uratowanie życia. Od samego początku przyciąga ich do siebie jakaś irracjonalna siła. Niestety dziewczyna nie ma co liczyć na spokój i szczęście. Ktoś skutecznie stara się wzbudzić w niej poczucie dezorientacji i zagrożenia. O co tu chodzi? Pewna jest tylko niepewność.

''Postać zatrzymała się tuż przede mną, przekrzywiając głowę na jedną stronę, a potem na drugą. W ogóle nie docierało do mnie, że za tą maską krył się człowiek. Miałam wrażenie, że znalazłam się przed obliczem diabła. Jego nogi stąpały po ziemi zadziwiająco cicho, gdy mnie okrążał. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że cała dygotałam z przerażenia. Nogi miałam jak z waty, jeden ruch i bym leżała.''

   Nie przypuszczałam, że ta książka będzie tak zaskakująca i ekscytująca. Tu niczego nie można z góry przewidzieć. Wydarzenia zmieniają się jak w kalejdoskopie, tajemnica goni tajemnicę, a emocje rosną ze strony na stronę. Alexandra Claire z właściwą sobie finezją prowadzi nas przez szereg dziwnych sytuacji: morderstwo, groźby, telefony, maski, włamanie, tajemnice, niedomówienia i manipulacje, aby pokazać, że los nie zawsze jest sprawiedliwy. Czasami potrafi bezlitośnie zadrwić z naszych marzeń, burząc w jednej chwili dotychczasowy ład. Przygotujcie się na nie lada niespodzianki.

   Dużą zaletą powieści są zróżnicowani bohaterowie uwikłani w realne problemy, sercowe dylematy i różne życiowe komplikacje. Wśród nich prym wiedzie May – spokojna i nieco wycofana dziewczyna, pracująca w księgarni na Capitol Street. Dziewczyna sama wychowuje brata, gdyż rodzice nie stanęli na wysokości zadania. Poza tym każdego dnia próbuje uwolnić się od dręczących bolesnych wspomnień i traumatycznych przeżyć, które wracają do niej niczym bumerang w koszmarach sennych. Jaka tragedia ją spotkała? To już musicie odkryć sami.

''Dostaliśmy z Leo szansę, by zacząć wszystko od nowa, sami. Mieszkaliśmy teraz daleko od tamtego życia. Mieliśmy przed sobą przyszłość, która już od paru miesięcy jest na wyciągnięcie ręki. Musiałam tylko pozbyć się ciężaru dawnych lat. Zapomnieć o tym, co się wydarzyło. Problem tkwił jednak w tym, że to cholernie trudne i nie wiedziałam, czy jestem w stanie to zrobić.''

   Równie ciekawą osobowością jest Jonathan - wzięty architekt, który przygotowuje się do przejęcia firmy swojego dziadka. Jednocześnie silny, pewny siebie i stanowczy, ale też czuły i opiekuńczy. Niestety nie jest do końca szczery wobec swojej wybawczyni, ukrywając przed nią niezwykle istotne, szokujące informacje. Chcecie wiedzieć o co chodzi? Zapraszam zatem do lektury. Wspomnę jeszcze o Sophie – przyjaciółce May. Bardzo bezpośrednia i szczera osoba. Kiedy trzeba potrafi zmotywować do działania, udzielić wsparcia i pomocy w trudnych chwilach. Natomiast moją szczególną sympatię zdobył Leo, brat Shannon. Mimo młodego wieku jest niezwykle rezolutnym i mądrym chłopcem. Generalnie każda z postaci wnosi dużo ożywienia i kolorytu do głównego wątku.

   Największym atutem niniejszej publikacji jest ciekawie poprowadzony wątek kryminalny, spowity tak gęstą mgłą niejasności, że do samego końca nie wiadomo, komu ufać, kogo podejrzewać. Pytania się mnożą niczym grzyby po deszczu, odpowiedzi jest coraz mniej, a wszelkie poszlaki prowadzą w ślepe zaułki.

>>Nie mogłam w to uwierzyć. Ktoś był w moim mieszkaniu. Ktoś chodził po tej podłodze. Ktoś wszedł do środka, doskonale zdając sobie sprawę, że się tu znajdowaliśmy, że wszyscy w jednej chwili trafiliśmy do sypialni. Ktoś to zaplanował. Obserwował nas. Bawił się z nami.
Podeszłam ostrożnie do przodu, jakby kwiaty miały zaraz wybuchnąć. Drżącymi palcami chwyciłam za kremowy twardy bilecik leżący po ich prawej stronie i otworzyłam go.
''Jeśli myślisz, że to początek nowego życia, to grubo się mylisz. Niedługo nadejdzie jego koniec. Charleston przestanie być bezpiecznym schronieniem.''<<

   Kto i dlaczego uporczywie prześladuje i nęka May? Enigmatycznie powiem: prawda nie zawsze szybko wychodzi na jaw. Liczy się cierpliwość i czekanie na właściwy moment.

   Styl pisania Alexandry Claire oceniam na duży plus. Stawia na prosty, acz sugestywny język, kreśli krótkie, barwne opisy, sprawnie buduje żywe dialogi oraz unika niepotrzebnego psychologizowania. Z kolei umiejętnie stopniowane napięcie sprawia, że nie sposób oderwać się od czytania. Jedyny niedosyt, jaki odczuwam, dotyczy kwestii uczuciowej. Liczyłam na więcej pikantnych opisów, zmysłowych scen i dramatycznych konfliktów. Mam nadzieję, że drugi tom pod tym względem wypadnie o wiele lepiej. Nie oznacza to, że wątek romantyczny jest nieciekawy i źle skonstruowany. Przeciwnie. Zabrakło jedynie odrobiny pazura, przysłowiowej wisienki na torcie. Pozytywnie zaskoczyło mnie natomiast nieoczywiste, otwarte zakończenie. Przeżyłam szok, z którego długo nie umiałam się otrząsnąć. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.

   Podsumowując: "Teija. Czarna róża" budzi jednocześnie zachwyt i trwogę, smutek i radość, bezradność i nadzieję na lepsze jutro. Ta książka dotyka najczulszych strun ludzkiej duszy i pokazuje, że mimo różnych przeciwności losu nie warto się poddawać. Nie warto zamykać się w kokonie własnych lęków, lecz spróbować zamknąć stary rozdział i otworzyć się na nową przyszłość, nawet jeśli jawi się w mało kolorowych barwach. Grunt, żeby nie stać w miejscu. Krótko mówiąc: polecam!


Skusicie się?

12 komentarzy:

  1. Skoro polecasz Cyrysiu, to czemu by nie ? W sumie to takie opowieści niegdyś czytywałem. Pozdrawiam serdecznie we wtorek. Z rana szybki spacer dla zdrowiem, potem zakupy, teraz języki obce, i po 14.15 znów zakupy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po takiej recenzji trzeba przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
  3. mimo że nie mój typ książek to styl pisania autorki jest fajny:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zachęciłaś mnie do przeczytania :) Gratuluję patronatu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ogromnie mnie zaciekawiłaś swoją recenzją.

    OdpowiedzUsuń
  6. Skoro budzi tyle emocji to chętnie skuszę się na tę lekturę.

    OdpowiedzUsuń

Zaglądaj, czytaj, przegryzaj moje słowa, ale wychodząc, zostaw po sobie niezatarty ślad swojej obecności...