Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

sobota, 29 lutego 2020

Muzyczna sobota - Dobre, bo polskie 🎶

Moi Drodzy,

W kolejnej odsłonie cyklu: Muzyczna Sobota - Dobre, bo polskie, proponuję piosenkę zatytułowaną ,,Proszę pana'' w wykonaniu Sanah.

Sanah, a właściwie Zuzanna Jurczak (ur. 1997) jest wokalistką reprezentującą nurt indie pop czy art pop. Pisze również teksty, komponuje i gra na skrzypcach oraz pianinie. Wiosną 2020 roku pojawi się jej debiutancki album.

piątek, 28 lutego 2020

WYNIKI KONKURSU: ZŁE MIEJSCE 💀

MOI DRODZY,

Podaję wyniki konkursu, w którym można było wygrać ''Złe miejsce''- K.N. Haner. 

Dziękuję wszystkim uczestnikom za udział w konkursie. Podesłaliście kilka ciekawych historii, o których można powiedzieć, że znaleźliście się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. Miałam nie lada problem z wyłonieniem zwycięzcy, ale ostatecznie zdecydowałam się nagrodzić poniższą wypowiedź:
Ew

Też kiedyś się znalazłam w złym miejscu o złej porze, na szczęście nie byłam sama, a z przyjaciółką.

Zawsze pod koniec wakacji (chodziłyśmy wtedy do gimnazjum), chcąc uczcić wolne, ostatniego dnia sierpnia robiłyśmy coś dziwnego i niekoniecznie normalnego. Wtedy postanowiłyśmy wykąpać się nago w jeziorze (mieszkałyśmy w mieście wręcz otoczonym jeziorami, więc było gdzie wybierać). Oczywiście, poszłyśmy głęboko w las. Zacisze, spokój, na uboczu, czyli innymi słowy: ludzi brak. Kiedy się już wykąpałyśmy i zaczęłyśmy się zbierać do powrotu, zza krzaków wyskoczył na nas goły, stary facet. Stanął w miejscu, uśmiechnął się (do tej pory pamiętam jego krzywy uśmiech) i się zapytał, czy chcemy popatrzeć i czy chcemy dotknąć. Byłyśmy przerażone, ale kiedy zaczął się zbliżać, puściłyśmy się biegiem przed siebie. Gonił nas przez połowę drogi, aż na szczęście wpadłyśmy na jakąś rodzinę.
Fot. ze strony: klik

I już nigdy więcej z przyjaciółką nie "czciłyśmy" ostatniego dnia lata. A przynajmniej nie w taki sposób na odludziu i w lesie. :)



Laureatce serdecznie gratuluję i proszę o kontakt mailowy wraz z danymi do wysyłki nagrody.

wtorek, 25 lutego 2020

ZAPOWIEDŹ: ''Bezmiar cierpienia'' Adriana Rak # PATRONAT MEDIALNY

Projekt okładki: Marta Lisowska - Grafik

Moi Drodzy,
16 kwietnia lutego pojawi się w księgarniach ''Bezmiar cierpienia'' Adriany Rak.
Oficjalny opis książki:

Dwudziestojednoletnia Izabela właśnie zakończyła trudny związek, do czego skłoniła ją niewierność ukochanego. Dziewczyna jest załamana, ale z pomocą najbliższych staje na nogi i postanawia opuścić swój malowniczy Gdańsk, by wyjechać do Łeby, gdzie ma zacząć sezonową pracę.

Adam to dwudziestoletni, niezwykle dojrzały, ale też pogubiony chłopak, który z powodu ciężkiej sytuacji życiowej musi podejmować się każdej pracy. Wyjazd do Łeby i opuszczenie swojego dwuletniego synka to dla niego konieczność. Chłopak żyje z dnia na dzień, bo doskonale zdaje sobie sprawę z tego, w jak beznadziejnej sytuacji się znalazł.

Ta dwójka poharatanych przez los młodych ludzi poznaje się przypadkiem w restauracji, w której pracuje Adam. Już od pierwszych chwil nawiązują ze sobą niezwykłą więź, która przetrwa wiele przeciwności losu… Czy jednak przyjaźń wystarczy, by zapobiec temu, co podpowiadają myśli?

Obraz może zawierać: 1 osoba, tekst
Do czwartku włącznie trwa przedsprzedaż autorska "Bezmiaru cierpienia".
Cena książki to 24zł/sztuka plus 14zł koszt wysyłki.

Istnieje możliwość zakupu wszystkich moich pozostałych powieści. Cena jednej to również 24zł. Przy zakupie większej ilości książek, cena wysyłki nie zmienia się.

Jeśli ktoś chciałby zamówić torbę/kubek to również istnieje taka możliwość. Cena torby 12zł, cena kubka 13zł :)

Zainteresowanych zachęcam do nadsyłania wiadomości na priv AutorkiTUTAJ.


Skusicie się?

poniedziałek, 24 lutego 2020

''Powiedz, że wrócisz'' Roma Nowicz # PATRONAT MEDIALNY

''Powiedz, że wrócisz''
 Roma Nowicz
Wydawnictwa Videograf S.A.
Data premiery: 28 lutego
Ilość stron: 257
Ocena: 9+/10
Patronat medialny:
   Przyjaźnili się od zawsze. Ona i ich dwóch. Jeden został policjantem, a drugi gangsterem. Pewnego dnia stali się wrogami. Ona musiała dokonać wyboru pomiędzy tym, co słuszne, a tym, co podłe. Nie miała świadomości, że kierując się rozsądkiem, zamieni swoje życie w piekło, a siebie – w ofiarę. Dopiero po latach zrozumiała, iż przez cały czas żyła w kłamstwie, a przyjaciel okazał się jej największym zagrożeniem. Chcąc ochronić swoją największą miłość, jest gotowa milczeć, nawet za cenę utraty ukochanego. Czy prawda wyjdzie na jaw i odsłoni przebiegłą intrygę sprzed lat, czy zwycięży kłamstwo?

   Opowieść o namiętności, żądzy posiadania i manipulacji oraz o tym, w jaki sposób można zniszczyć duszę drugiego człowieka, a zagubioną kobietę zamienić w bezwolną ofiarę. [opis wydawcy]

   Roma Nowicz – rocznik ’79. Pracuje jako pedagog, dlatego też wolałaby pozostać anonimowa, przynajmniej na razie. Ognistym temperamentem, jak przystało na pół-Włoszkę, mogłaby obdarzyć kilka kobiet. Ojciec zakorzenił w niej miłość do bigosu, ale najczęściej to pizza i makaron goszczą na jej stole. Spalając kalorie podczas wieczornego biegania, obmyśla pomysły na kolejne powieści. Nie ma jasnej wizji tego, czego oczekuje od życia, natomiast doskonale zdaje sobie sprawę, czego nie chce. Nie chce już więcej chować swoich książek do szuflady, stąd pomysł na debiut w ramach… prezentu na 40. urodziny.

   Doskonale pamiętam jak bardzo zachwyciłam się debiutem autorki. ''Zapomnij o mnie'', bo o nim mowa, to niezwykła, a jednocześnie szalenie wciągająca powieść z elementami dramatu, niesztampowego romansu, erotyki i thriller, która dostarczyła mi masę niezapomnianych wrażeń. Dlatego bez najmniejszego wahania postanowiłam sięgnąć po najnowszą publikację naszej zdolnej twórczyni polskiej literatury. I muszę przyznać, że jestem ogromnie zaskoczona. Nie spodziewałam się, że ta książka będzie tak inna od swojej poprzedniczki. Wydaje się bardziej kontrowersyjna, emocjonalna, momentami wręcz bolesna w odbiorze, a przez to mocno zapadająca w pamięć. Aż ciężko pozbierać myśli...

    Poznajemy trzydziestoletnią Natalię, właścicielkę eleganckiej restauracji w nadmorskim kurorcie, która od kilku lat tkwi w destrukcyjnym związku ze swoim przyjacielem z dzieciństwa. Miało być tak pięknie, a tymczasem małżeństwo z Dominikiem okazało się czymś innym, niż się spodziewała. Kobieta chciałaby się rozwieść, lecz to nie takie proste, jak mogłoby się wydawać. Pewnego dnia zupełnie niespodziewanie w życiu Natalii ponownie pojawia się Igor – jej pierwsza młodzieńcza miłość, którą kiedyś dotkliwie zraniła. Mężczyzna ciągle ma do niej wielki żal, jednocześnie nie potrafi się jej oprzeć.

>>Stałam pośrodku kantorka, jakbym była posągiem i nie rozumiałam słów Igora. Tak samo jak tego, dlaczego nagle zniknął z mojego życia, by pojawić się po pięciu latach, przepełniony złością, wyrzutami i chorą namiętnością, która nie pozwalała mu przejść obok mnie obojętnie.<<

   Oboje czują, że nie są sobie obojętni. Najpierw jednak trzeba stawić czoła demonom przeszłości i trudom teraźniejszości. Co z tego wyniknie? Czy znajdą w sobie odwagę i siłę, żeby stanąć do walki z ich wspólnym wrogiem?  A może po raz kolejny rozsądek wygra z sercem?

   Dawno nie czytałam tak dobrej, wciągającej historii, która nie tylko znakomicie obrazuje studium toksycznej miłości, namiętności i żądzy, lecz przede wszystkim zdejmuje klapki z oczu i mądrze uświadamia, że pozory mogą być mylące, a ludzie uchodzący w społeczeństwie za wzór wszelkich cnót, potrafią za zamkniętymi drzwiami swoich domów pokazać swoją najgorszą stronę - oblicze kata. Trzeba mieć stalowe nerwy, aby dotrwać z bohaterami do finiszu… Emocjonalna petarda!

   Największą zaletą tej książki są bez wątpienia niezwykle zróżnicowane postacie oraz żywe interakcje zachodzące między nimi. Każdy z nich jest inny, każdy ma swoją historię i całkowicie odmienne doświadczenia życiowe. Łączy ich jednak wspólna przeszłość i teraźniejszość naznaczona wrogością, konfliktami, kłamstwami i manipulacyjnymi zagrywkami. Pierwsze skrzypce gra oczywiście Natalia. Początkowo jej współczułam, lecz jedna scena z jej udziałem sprawiła, że dużo straciła w moich oczach. Zachowała się jak niewyżyta lafirynda,  tłumacząc się sama przed sobą, że robi to tylko z zemsty. Kretyńskie zachowanie i głupie usprawiedliwienie. Największa nagana należy się jednak Dominikowi. Ewidentnie występuje u niego syndrom podwójnej osobowości. Jest jak doktor Jekyll i pan Hyde. Z jednej strony troskliwy, kochający i słodki, a z drugiej strony chamski, nieobliczalny i brutalny. Aczkolwiek poniekąd rozumiem jego chwiejność uczuciową, na którą złożyło się wiele czynników m.in. chorobliwa zazdrość, zdrada, lęk przed porażką itp. Wspomnę jeszcze o Igorze. Od razu zapałałam do niego sympatią. Niby zwykły bandzior, a jednak ma w sobie pokłady czułości, dobroci i wrażliwości, które maskuje pod pancerzem rozgoryczonego mściciela. Generalnie każda jednostka wnosi od siebie jakiś koloryt.

   Co do wątku miłosnego - poprowadzony został bardzo umiejętnie i nie przytłacza wymuszoną melodramatycznością. Wszystko zaczęło się w czasach licealnych, kiedy to pewnego dnia Igor i Dominik uświadomili sobie, że czują do Natalii coś więcej niż tylko koleżeńską sympatię. Jednak tylko jeden z nich mógł liczyć na odwzajemnienie swego uczucia. Mogłoby się wydawać, że dokonany wybór nie wpłynie w najmniejszym stopniu na łączącą więź trójki przyjaciół. Niestety nadzieje okazują się płonne. Niespodziewane wydarzenia zmuszają dziewczynę do podjęcia trudnych decyzji.

>>Młodość to czas popełniania błędów i fałszywych osądów rzeczywistości. I jeśli nawet można w pewien sposób usprawiedliwić moje zachowanie, nie szukam rozgrzeszenia u innych, ale po prostu chcę wybaczyć sama sobie.<<

   Autorka uzmysławia nam, że gdy w grę wchodzą emocje, nic nie jest proste, jednoznaczne i przewidywalne. Że czasami lepiej jest zaufać intuicji – tego, co podpowiada serce, niż słuchać zdrowego rozsądku. Bo nie zawsze sprawy wyglądają tak, jak się wydaje na pierwszy rzut oka. Dodatkowo ujawnia, dokąd może doprowadzić zawiść, zazdrość i chęć zemsty. Nastawcie się na okrutną grę pozorów, w której nie wiadomo, kto tak naprawdę rozdaje karty.

>>Czyżby czekał tyle lat, by mnie zniszczyć? To było mało prawdopodobne, ale możliwe. Zaczęłam mieć wątpliwości, bo przecież to znana prawda, że miłość od nienawiści dzieli tylko krok.<<

   Powieść porusza trudny, ale jakże istotny temat jakim jest przemoc domowa, czyli znęcanie się fizyczne nad członkiem rodziny, ale także dręczenie psychiczne, wykorzystywanie seksualne i ekonomiczne. Problem ten występuje nie tylko w środowisku patologicznym, lecz może dotknąć każdego bez względu na status społeczny. Niektórym ludziom ciężko jest uwierzyć, że ktoś, kto w oczach ogółu cieszy się nieposzlakowaną reputacją ­– w zaciszu domowych pieleszy przeistacza się w bezwzględnego tyrana. Tymczasem w większości przypadków agresorami są zwykli ludzie ''z sąsiedztwa'', którzy do perfekcji opanowali techniki kamuflażu.

>>Superglina otrzymujący odznaczenia, bohater ratujący topiące się dzieci z morza, duma lokalnej społeczności i wzór do naśladowania miałby gwałcić swoją żonę? Albo bić ją?<<

   Patrząc z boku zastanawiamy się często, dlaczego maltretowane kobiety wbrew wszelkiemu rozsądkowi tkwią przy swoich oprawcach. Można wręcz odnieść wrażenie, że nie chcą odejść z tego piekła. Że lepszy znany wróg niż nieznany przyjaciel. Zwłaszcza gdy winowajca przeprasza i ze łzami w oczach przysięga, że zrobił to ostatni raz, że zachował się okrutnie, bo został sprowokowany. Autorka przedstawia nam mechanizm działania psychicznego terroru, gdzie dominuje bezradność, strach, poczucie winy, osamotnienie, wstyd oraz brak wiary w możliwość zmiany swojej sytuacji. Jednocześnie pokazuje, jak łatwo ulec technikom prania mózgu, które w następstwie prowadzą do stopniowej utraty poczucia własnej wartości i rezygnacji z walki o własną godność. Jak zatem wyzwolić się z tęgo kręgu zła i odzyskać niezależność? Odpowiedzi szukajcie na kartach niniejszej publikacji.

>>Dominik od zawsze był mistrzem wzbudzania we mnie poczucia winy. Wmawiał mi różne rzeczy, a ja z czasem sama zaczynałam w nie wierzyć. A jeśli istnieje wina, musi być i kara. A kiedy już mi ją wymierzał, na różne sposoby pastwiąc się nade mną i mnie dręcząc, za każdym razem obiecywałam sobie, że ten był ostatni. Jak na ironię losu mój mąż zaczynał się wtedy zachowywać jak rycerz na białym koniu. Były łzy, przeprosiny i kwiaty. Czasami jakiś drobiazg na zgodę. Tylko w tych przeprosinach zawsze pojawiało się jakieś „ale”. Czyli moja wina.<<

   Roma Nowicz posiada bardo przyjemny styl pisania. Urzeka mnie jej lekkość pióra, plastyczność opisów, niesamowity klimat oraz autentyczność poruszanych zagadnień. Narracja toczy się w dwóch płaszczyznach czasowych: współczesnej oraz sprzed kilkunastu lat. Dzięki temu na przemian śledzimy aktualne wydarzenia i cofamy się do przeszłości, będącej bezpośrednim następstwem i kontynuacją tego, co dzieje się obecnie. Na uznanie zasługuje także wartkie tempo akcji, obfitujące w różnorodne incydenty, niespodziewane epizody i gorące sceny erotyczne. Jedyny minus w moim odczuciu, to niektóre wątki, które mogłyby zostać nieco bardziej rozwinięte, jak np. machlojki Sabiny, czy ogólnie coś więcej o rodzinie Igora i Dominika. Są to jednak drobnostki. Cała reszta wypada nadzwyczaj pozytywnie.

   Podsumowując: To pulsująca podskórnym napięciem opowieść o dokonywaniu niełatwych wyborów, manipulacji, hipokryzji, obłudzie, rywalizacji  – a także o cienkiej granicy między nienawiścią i miłością. Tej książki nie da się czytać na raty, ani ze spokojem, ponieważ niemal na każdym kroku porusza do głębi, wstrząsa, szokuje, przeraża, ale też daje do myślenia. Z całą pewnością nie pozostawi nikogo obojętnym i sprawi, że niejednej osobie serce zabije mocniej. Po stokroć polecam! 

sobota, 22 lutego 2020

Muzyczna sobota - Dobre, bo polskie 🎶

Moi Drodzy,

W kolejnej odsłonie cyklu: Muzyczna Sobota - Dobre, bo polskie, proponuję Jareckiego z zaskakującym singlem i teledyskiem ''Kochanie'' z gościnnym udziałem Roberta Cichego w blues-rockowym stylu.

Jarecki, właściwie Jarosław Kubów – polski raper i wokalista, członek zespołu muzycznego Kultórwa. Od 2003 r. prowadzi solową działalność artystyczną. Laureat nagrody im. Anny Jantar na 43. Krajowym Festiwalu Polskiej Piosenki.

To nie był przypadek,
że poznałem Cię właśnie tam.
To nie był przypadek,
bo wiem, że on tak właśnie chciał.
Szukam odpowiednich słów kochanie.
Szukam odpowiednich nut kochanie .

Jak mam powiedzieć Ci,
co tak naprawdę czuję?
Kiedy serca krzyk,
rozsądku nie potrzebuje.
Ufam Ci kiedy mówisz,
że przetrwamy wszystko.
Słucham jak serce podpowiada mi,
kiedy jesteś blisko i tylko;
złap mnie za dłoń i wyszeptaj mi kocham Cię
złap mnie za dłoń i wyszeptaj mi kocham Cię.

piątek, 21 lutego 2020

KONKURS: ZŁE MIEJSCE 💀

Moi Drodzy,

Przychodzę do Was z konkursem, w którym można wygrać ''Złe miejsce''- K.N. Haner. 

Zadanie konkursowe:

Chyba każdy z Was choć raz w życiu znalazł się w niewłaściwym miejscu, o niewłaściwej porze. Podzielcie się swoją nietypową sytuacją, jaka Was spotkała.


Jedna osoba, która najbardziej zaintryguje mnie swoją historią otrzyma ''Złe miejsce'' K.N. Haner.

__

Będzie mi miło, jeśli:

- zostaniesz obserwatorem mojego bloga 
- udostępnisz informacje o moim konkursie

Do dzieła!!! Naprawdę warto!


   Regulamin:
1. Organizatorem konkursu jest właścicielka bloga: LITERACKI ŚWIAT CYRYSI
2. Sponsorem nagrody jest wydawnictwo: Editio Red.
3. Aby wziąć udział w konkursie należy w komentarzu opisać  swoją nietypową sytuację, jaka Was spotkała.
4. Konkurs trwa od 21 lutego 2020 roku do 26 lutego 2020 roku do godz. 23.59
5. Ogłoszenie zwycięzcy nastąpi 29 lutego 2020 roku.
6. Nagrodą jest egzemplarz powieści ''Złe miejsce'' K.N. Haner.
7. W konkursie mogą brać udział osoby posiadające blogi oraz anonimowy uczestnicy.
8. Konkurs skierowany do osób posiadających adres zamieszkania w Polsce.
9. Ze zwycięzcą skontaktuję się drogą mailową. 
10. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.)
11. Udział w konkursie jest jednoznaczny z wyrażeniem zgody na nieodpłatne upowszechnianie, publikację prac w dowolnej formie (wraz z danymi osobowymi autorów).

wtorek, 18 lutego 2020

ZAPOWIEDŹ: ''Fikcja'' Sylwia Bies # PATRONAT MEDIALNY

Moi Drodzy,
12 marca lutego pojawi się w księgarniach thriller psychologiczny "FIKCJA" Sylwii Bies.
Kiedy doświadczona bolesną przeszłością Kaja nareszcie odnajduje bezpieczną przystań u boku kochającego męża, los zakpił z niej kolejny raz. Nagła śmierć Wojtka to dopiero początek dramatu, z jakim przyjdzie się jej zmierzyć. Niespodziewana propozycja pomocy okazuje się śmiertelnie niebezpieczną pułapką. Kaja nikomu nie może ufać. Nawet samej sobie i własnym wspomnieniom. A może przede wszystkim im… Gdy już tylko cienka linia dzieli ją od obłędu, postanawia zawalczyć o prawdę za wszelką cenę. Czy dotychczasowe życie Kai to wyłącznie fikcja? Jak bolesna okaże się rzeczywistość?


Obraz może zawierać: 1 osoba, fotka z ręki i zbliżenie

Sylwia Bies - rocznik '88. Oświęcimianka z urodzenia i wyboru. Polonistka, styliska paznokci, nauczyciel zawodu, miłośniczka książek i dalekich podróży. Jej debiutancka powieść - thriller psychologiczny "FIKCJA" - wkrótce stanie się rzeczywistością!
 


Skusicie się?

poniedziałek, 17 lutego 2020

KONKURS: ➳ Ustrzel książkę 📚

KOCHANI,

Ostatnim razem razem nikomu nie udało się ustrzelić właściwej liczby. Zatem bawimy się dalej. 

 PIERWSZA OSOBA, która prześle do mnie zdjęcie/screen z licznikiem 3 266 666 wyświetleń mojego bloga - OTRZYMA powieść: ,,Nieodpowiednia dziewczyna'' J. Harrow.

AKTUALIZACJA

Tym razem jedna osoba ''ustrzeliła'' liczbę 3 266 666. 
Tym szczęśliwcem jest Lena.




Gratuluję i już niebawem zapraszam na kolejny strzelecki konkurs :)
  




Zgłoszenia proszę przesyłać tylko i wyłącznie na maila wraz z dopiskiem:

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych celem ogłoszenia wyników konkursu tj. podanie mojego imienia, nazwiska w przypadku wygranej.

kryniame@wp.pl  


Będzie mi miło, jeśli:

- zostaniesz obserwatorem mojego bloga
- polubisz fanpage mojego bloga na Facebooku 
-zaobserwujesz moje konto na Instagramie
- udostępnisz informacje o moim konkursie 
  
Do dzieła!!! Naprawdę warto!


Regulamin:
1. Organizatorem konkursu jest właścicielka bloga: LITERACKI ŚWIAT CYRYSI
2. Sponsorem nagrody jest wydawnictwo Zysk i S-ka.
3. Aby wziąć udział w konkursie należy wykazać się refleksem i jak najszybciej podesłać do właścicielki bloga zdjęcie z licznikiem 3 266 666 wyświetleń bloga LŚC
4. Konkurs trwa od 17 lutego 2020 roku aż do momentu ''ustrzelenia'' ustalonego licznika wyświetleń. 
5. Ogłoszenie zwycięzcy nastąpi w niniejszym poście.
6. Nagrodą jest 1 egzemplarz książki: ,,Nieodpowiednia dziewczyna'' J.Harrow.
7. W konkursie mogą brać udział osoby posiadające blogi oraz anonimowy uczestnicy. 
8. Konkurs skierowany do osób posiadających adres zamieszkania w Polsce.
9. Ze zwycięzcą skontaktuję się drogą mailową.
10. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.)

sobota, 15 lutego 2020

Muzyczna sobota - Dobre, bo polskie 🎶

Moi Drodzy,

W kolejnej odsłonie cyklu: Muzyczna Sobota - Dobre, bo polskie, proponuję piosenkę zatytułowaną ,,Skrzydła'' w wykonaniu zespołu ZOUZY.

ZOUZY - to wyjątkowa formacja kobieca. Cztery fantastyczne instrumentalistki oraz charyzmatyczna wokalistka Sabina Nycek, która swoim wykonaniem utworu „Roar" podbiła serca widzów VI edycji The Voice of Poland. Swoim kobiecym wdziękiem i delikatnym podejściem do muzyki dziewczyny wnoszą na Polska scenę muzyczną ciepło i uśmiech dla każdego słuchacza. Inspiracją dla zespołu były stylowe lata 70 oraz folkowe brzmienia gitar które w połączeniu z popowym charakterem tworzą coś wyjątkowego . ZOUZY to wrażliwość, radość i siła kobiet.

Ja mówię wreszcie dość i bum
Teraz wiem
Teraz wiem
Co robię
Energii w górę idzie słup
Nie ma zen
Nie ma zen
Jest ogień

Ja mówię wreszcie dość i bum
Późno, wiem
Lecz lepiej niż wcale
Mogłabym dłużej ciągnąć to

Podpalam most za mostem
Idę jak buldożer
Rozpędu siłą lądy tnę jak morze
Już nie odbierze mi tej mocy
Żaden inny człowiek
Bo już nigdy nie pozwolę mu

Ogłaszam dziś
Bo głos znowu mam
Podcięte skrzydła pilnie odkupię
Jak coś wiesz – daj znać
Gdzie mogę je znaleźć
Czy starczy ich tam
Podcięte skrzydła pilnie odkupię
Jak coś wiesz – daj znać!

Ilu jest takich co jak my
Beton ich, beton ich uziemił
Czasami trudno wyrwać się
Musisz się
Musiszsię
Sam zmienić

Ja powiedziałam wreszcie dość
Późno, wiem
Lecz lepiej niż wcale
Mogłabym dłużej ciągnąć to
Ale jestem światłem jak pochodnia
Ale przecież serce dobrze wie
Kiedy iść, a kiedy stać i czekać
Ono nigdy się nie myli, nie

Ogłaszam dziś
Bo głos znowu mam
Podcięte skrzydła pilnie odkupię
Jak coś wiesz – daj znać
Gdzie mogę je znaleźć
Czy starczy ich tam
Podcięte skrzydła pilnie odkupię
Jak coś wiesz – daj znać!

Ogłaszam dziś
Bo głos znowu mam
Podcięte skrzydła pilnie odkupię
Jak coś wiesz – daj znać
Gdzie mogę je znaleźć
Czy starczy ich tam
Podcięte skrzydła pilnie odkupię
Jak coś wiesz – daj znać!

piątek, 14 lutego 2020

PREMIERA: : ''Wieczny'' Agnieszka Ziętarska # PATRONAT MEDIALNY [fragment powieści]

Moi Drodzy,
Dzisiaj, tj. 14 lutego jest premiera powieści "Wieczny'' Agnieszki Ziętarskiej - finał cyklu ''Niezmienni''. Serdecznie zapraszam do nabycia ww. książki. Na zachętę krótki fragment:
Stałam w miejscu, oczekując, że zobaczę na własne oczy ich śmierć. Data wkrótce zmieniła się na ten dzień. Wzeszło słońce i... nagranie się skończyło. Czarny ekran potwierdził moje przypuszczenia. Skoordynowany atak nastąpił z zaskoczenia. Nie byli na to gotowi. Większość pewnie spała, gdy armia Przewodników postanowiła przerwać barierę.
   – Nic więcej tu nie znajdziemy – podsumował Amat, wstając z krzesła. Zobaczył moją minę i podszedł niepewnie. Następnie położył dłonie na moich ramionach.
   – Obiecuję ci, że zrobię to, co tylko będę mógł, żeby dowiedzieć się, czy przeżyli – powiedział.
   Musiałam przyznać, że wyglądał jak przywódca. Silny, pewny siebie oraz nieustraszony. Pasowała mu ta rola. Na nieszczęście ja byłam realistką, więc nie mogłam się z nim zgodzić.
   – Jeśli ktoś ocalał, już dawno usłyszelibyśmy o tym – szepnęłam, dalej stojąc w miejscu. Nie odnajdowałam pocieszenia w żadnych pustych obietnicach.
   – Przecież Primus był świadomy zagrożenia. Jestem pewien, że obmyślili kilka świetnych planów ucieczki – dodał Felis, prowadząc nas powoli w stronę lochu.
   Niepokój rósł w nas z każdym krokiem. Był niemal namacalny. Prosiłam i prosiłam, żeby doktor był tam, gdzie jego miejsce – za kratami. Na dole panowały całkowite ciemności, więc Amat za pomocą swoich umiejętności rozświetlił cele. Wszystkie żarówki zapaliły się jednocześnie. Podeszłam do krat, za którymi znalazłam jedynie ściany wymazane krwią. Kiedy ostatnio przyszłam się z nim zobaczyć, gryzmolił coś, mamrocząc pod nosem. Preus dołączył do mnie i chwycił za grube pręty, oddzielające mnie od krwawej tapety. Drzwi ani drgnęły, a cela dalej była zamknięta. Po co w ogóle fatygowali się po otwarciu krat?
   – Śmieszna sprawa – odparł Preus równie zdziwiony jak ja.
   – Obawiam się, że to wcale nie jest śmieszne – westchnął Amat i jednym dotknięciem otworzył zamek. Bez żadnych ceregieli wszedł do środka, dokładnie przyglądając się ścianom. Wyciągnął telefon i zrobił kilkanaście zdjęć.
   – Domyślasz się, co to może znaczyć? – zapytał Felis, obejmując mnie mocno. Dopiero teraz poczułam, jak bardzo jest mi zimno. Trzęsłam się dalej wpatrzona w przestrzeń.
   – Nie jestem pewien niektórych fragmentów, ale część potrafię rozczytać.
   Zaczął, wpatrując się w podłogę, którą również pokrywały ciemne, krwawe znaki.
   – I nadejdzie dzień, w którym zasmakują zdrady, bowiem jeden spośród nich będzie odpowiedzialny za cały zamęt. Mrok pochłonie jego marną duszę, sprowadzając na świat zwątpienie. Rozprzestrzeni się ono, a moc na powrót przyjmie odpowiedni kształt, by zwalczyć wszelkie ślady nieprawości. Tak oto Przewodnicy zdobędą to, czego pragną. Tak zakończy się czas dostatku, a przyjdzie niczym niezmącony strach. Posłuszeństwo zostanie nagrodzone, a nielojalność zmieciona raz na zawsze. 
   Wszyscy milczeliśmy. Czułam się tak, jakby sam doktor wypowiedział te słowa przepełnione nienawiścią. Nie był prorokiem, a szaleńcem, który dbał wyłącznie o swoje interesy.

Skusicie się? Znacie poprzednie części serii?

czwartek, 13 lutego 2020

Wywiad z Wojciechem Kulawskim

Daria723
Miał Pan problemy w trakcie pisania? Jakąś blokadę bądź chwile zwątpienia, że czytelnicy odrzucą Pana książkę?

Blokady oczywiście się zdarzają. W momencie, kiedy siadam do klawiatury, nie mam opracowanego dokładnego planu powieści, raczej coś w rodzaju uproszczonego konspektu z kluczowymi momentami i przede wszystkim zakończeniem historii. Dopiero podczas pisania wypełniam te punkty treścią, co nie ukrywam, bywa czasami trudne. Chodzę wówczas niczym struty, a moja rodzina nie wie, co się ze mną dzieje. Na szczęście, wcześniej czy później, udaje mi się te trudności pokonać. 

Pisząc książkę, nie myślę o czytelnikach. Staram się przede wszystkim stworzyć taką książkę, jaką sam chciałbym przeczytać. Dopiero potem liczę na to, że znajdą się zwariowani ludzie, którzy myślą podobnie jak ja i moja opowieść ich zainteresuje. Stawiam przede wszystkim na historię, która w mojej twórczości jest najważniejsza. Może kiedyś, kiedy będę już stary i znudzony fabułą, zajmę się formą i stworzę coś na wzór Ulissesa Jamesa Joyce’a 😉. Na razie bawię się w snucie opowieści, których w mojej głowie kotłuje się jeszcze sporo. I mam szczerą nadzieję, że nigdy nie zabraknie mi nowych pomysłów, bo to dla pisarza oznaczałoby literacką śmierć.

Gdyby mógł Pan stworzyć z kimś autorski duet, kto by był? Dlaczego akurat ta osoba?

Chciałbym napisać coś ze Stanisławem Lemem. To mój wielki mentor, niedościgniony wzór zarówno w kwestii warsztatu, jak i konstrukcji historii. Wielka szkoda, że w pewnym momencie fabuła przestała go interesować i nie pisał już beletrystyki. Już widzę, jak bardzo fragmenty napisane przeze mnie, różniłyby się na niekorzyść od prozy mistrza. Kilku redaktorów musiałoby się potem głowić, jak wyrównać i wygładzić nasze teksty. A może moje fragmenty byłyby pisane z narracji dziecka, wówczas może by to nawet przeszło 😉

Asia
Czy lubi Pan grać w piłkę nożną i której polskiej drużynie Pan kibicuje?

Uwielbiam grać w piłkę nożną. W szkole zawsze stałem na bramce, bo miałem dobry refleks i brak instynktu samozachowawczego 😉 tzn. rzucałem się na piłki, nie zważając na konsekwencje. Pamiętam, że cierpiały z tego powodu głównie moje palce, które co raz były wybijane przez mocniejsze piłki posyłane przez kolegów.

Nie mam ulubionej drużyny, bo piłka nożna w Rzeszowie niestety nie stoi na najwyższym poziomie, choć wywodzi się stąd wielu znanych piłkarzy jak choćby Pan Jan Domarski. Lubię za to oglądać mistrzostwa Świata czy Europy, w których gra reprezentacja Polski. Siedzę wówczas w towarzystwie znajomych i zagryzam paznokcie, kibicując naszym. 

Magdalena F
Czy potrafiłby Pan przekroczyć jakieś granice (oprócz granic kraju)?

Uważam, że człowiek raz na jakiś czas, powinien przekroczyć jakieś własne granice. Dzięki temu może się rozwijać. Chodzi w szczególności o wychodzenie z własnej strefy komfortu, doświadczanie czegoś nowego. Bo tylko w ten sposób można zakosztować czegoś nieznanego, sprawdzić, czy to ci pasuje. Oczywiście nie namawiam nikogo do przekraczania granic prawa, czy rzeczy niebezpiecznych, bo to już uważam za głupotę. Chodzi przede wszystkim o granice własnych ograniczeń.

Czy w książce znajdziemy choć jakieś małe wątki z Pana życia?

Oczywiście tak. Pisarz czerpie przede wszystkim z własnych doświadczeń, bo to sprawia, że jego proza jest prawdziwa. Braki uzupełnia odpowiednim researchem albo po prostu wyobraźnią. Osoby, które znają mnie bliżej, niemal od razu dostrzegą, które fragmenty są wymyślone, a które są z życia wzięte. Nawet pisząc fantastykę, należy się trzymać pewnych reguł i zasad, bez których historia przestaje być wiarygodna. Z tego powodu nie lubię na przykład fantasy z całym spektrum magii i czarowaniem, bo bardzo trudno jest znaleźć w niej racjonalną granicę dla stworzonej rzeczywistości. Do dziś pamiętam przeczytaną gdzieś historię, w której bohater, nie mając przy sobie brzytwy, ogolił się magią a potem zatrzymał się na rwącej rzece, której w żaden sposób nie był w stanie sforsować bez łodzi. Zresztą w fantastyce zawsze pozostaje to specyficzne mrugnięcie okiem do czytelnika, rodzaj umówienia się na pewną niedorzeczność. 

Gosia
Jakie jest Pana największe marzenie? A może udało się już je zrealizować?

Jestem racjonalistą i w miarę możliwości staram się realizować swoje marzenia. Pamiętam, że zawsze chciałem napisać, a potem wydać książkę. W momencie, kiedy mi się to udało, wyznaczyłem sobie nowe cele, do których dążę. Nie będę o nich opowiadał, aby nie zapeszać. Wyznaczanie sobie nowych wyzwań, to motor napędowy do życia. Jednak nic na siłę i za wszelką cenę, bo to się na długą metę nie opłaca. Nie sądzę, że należy dążyć do celu po trupach. Trzeba przede wszystkim pozostać człowiekiem i cieszyć się z tego, co mamy. Rodzina, zdrowie, praca i pasja. Czy można chcieć czegoś więcej? 

Skąd u Pana zamiłowanie do literatury? Kto je w Panu zaszczepił i czy stara się Pan nim zaczepić swoich najbliższych, szczególnie dzieci??

To dosyć dziwne, bo nikt w mojej rodzinie nie pisał. Wzięło się to u mnie chyba z potrzeby wyrażenia samego siebie. Będąc dzieckiem, rysowałem komiksy, potem tworzyłem proste gry komputerowe. Niestety dość szybko spostrzegłem, że w pojedynkę nie uda mi się porwać publiczności nowym Doomem czy Wiedźminem. Tworzenie gier i ogólnie oprogramowania to prawdziwy przemysł, gdzie pojedynczy człowiek jest tylko trybikiem (wiem coś o tym 😊). Przerzuciłem się wówczas na literaturę, bo tam twórca pozostaje sam ze swoim tworzywem (przynajmniej na początku). Zacząłem od opowiadań, potem przyszły dłuższe formy. Pisałem przede wszystkim fantastykę, bo ta pociągała mnie najbardziej. Nadal ją zresztą uwielbiam, choć uprawiam też inne formy, aby się rozwijać. Jeśli chodzi o moją rodzinę, to chwała im za to, że znoszą tę moją pisarską pasję. Nie jest łatwe godzenie obowiązków ojca, męża, pracy na etacie i pisania. Jeśli jednak ktoś kocha tworzenie historii, to zawsze znajdzie trochę czasu, aby realizować się twórczo. A czytanie u nas w domu jest na porządku dziennym, są książki i dla dzieci i dla dorosłych.

Kinga Grabowska - NAGRODA
Zdradzi nam Pan co sprawia Panu największą trudność w czasie pisania książki?

Tworzenie powieści dzielę na trzy fazy. Wymyślanie historii, tworzenie konstrukcji i samo pisanie.

Wymyślanie historii trwa czasem bardzo długo, bo kilka elementów musi zaskoczyć, abym doszedł do wniosku, że warto o tym napisać. Mam również zaprzyjaźnionego pasjonata książek, który czasami podrzuca mi różne pomysły. Najtrudniejsze w tym etapie jest układanie dużych klocków, dzięki którym cała ta wieża ma szansę ustać. I to jest pierwszy trudny moment.

Potem przychodzi etap konstrukcji powieści, kiedy rozpisuję wydarzenia w formie niezbyt szczegółowego konspektu. I tu również bywają zacięcia, kiedy coś do siebie nie pasuje. Chodzę wówczas z głową w chmurach, zastanawiając się nad przyczynami i skutkami działania mojego bohatera. Albo nad jego przeszłością, która ma wpływ na obecne zachowanie. To drugi trudny moment w opowiadaniu historii.

I potem przychodzi etap pisania, które ja żartobliwie nazywam „odgarnianiem śniegu”. Pierwsza wersja opowieści zawsze jest strasznie kwadratowa i bywa takim właśnie szukaniem ścieżki pod grubą warstwą śniegu. Czasami udaje się ją znaleźć, a czasami się błądzi. W każdym wypadku istnieje trudność w pierwszym zapisaniu słów na pustej kartce, które potem mają się zamienić w dłuższą historię. Dopiero mając pierwszą surową wersję tekstu widać, gdzie się popełniło błędy. 

Potem już jest łatwiej, bo cała historia jest już w głowie i to zwykle szczegółowo rozpracowana. Trzeba ją tylko poprawić, uwzględniając wiedzę, którą zdobyło się w trakcie „odgarniania śniegu”. I na koniec pozostaje wygładzanie, leżakowanie potem znowu wygładzanie. Niektórzy pisarze na tym etapie się zapętlają i poprawiają tekst w nieskończoność. Kiedyś sam tak robiłem. Obecnie nauczyłem się odkładać powieść w momencie, kiedy ilość włożonej pracy nie przekłada się już na jakość. Mam to szczęście, że na każdym etapie mogę porozmawiać z moim przyjacielem i zapytać go, co sądzi o historii. Ta pomoc jest tak nieoceniona i daleko idąca, że potem redaktor z wydawnictwa ma stosunkowo niewiele pracy i zwykle zgłasza ledwie kilkanaście uwag do konstrukcji tekstu. Potem pozostaje korekta, która również bywa uciążliwa, ale człowiek ma już wizję własnej książki w rękach, więc to go motywuje do pracy.

Czy istnieją jakieś tematy tabu, których nie chce Pan poruszać w swoich książkach?

Owszem, mam w głowie kilka pomysłów, które cały czas przekładam na potem, bo wiem, że są kontrowersyjne. Chciałbym napisać kiedyś powieść, która w sposób fabularyzowany będzie opowiadała o zmianach, jakie zaszły w religii katolickiej od jej zarania aż do dziś. I bynajmniej nie chciałbym tym tekstem niczego udowadniać a jedynie uświadomić, w jaki sposób powstaje religia, mit czy legenda. Sądzę, że zadaniem pisarza jest zadawanie odpowiednich pytań, a nie moralizowanie, albo co gorsze przekonywanie do swoich racji. To czytelnik ma we własnym sumieniu odpowiedzieć sobie na zadane pytania.

Chodzi mi również po głowie również historia fabularna związana z obozami koncentracyjnymi NKWD na ziemiach polskich w latach 1945–1948. To bardzo trudny i bolesny okres w historii powojennej Polski. Może kiedyś się odważę. 


Klaudia Adamczyk
Który researcher wspominasz najlepiej, a który był dla ciebie najtrudniejszy?

Na przełomie maja i czerwca 2020 nakładem Wydawnictwa CM ukaże się nowa seria sensacyjno-przygodowa ze szwajcarskimi archeologami w roli głównej. Zawsze pociągały mnie klimaty rodem z Tomb Rider, Mumii czy Indiany Jonesa, dlatego research dotyczący najciekawszych miejsc Syrii, gdzie dzieje się akcja pierwszej książki, był dla mnie szczególnie ciekawy. Wielka szkoda, że Syria została doszczętnie zniszczona wojną domową i wiele opisanych przeze mnie miejsc już nie istnieje. Mam również napisaną drugą książkę z serii. Tym razem bohaterowie zostaną umieszczeni w niebezpiecznym, rządzonym przez narkotykowe gangi Meksyku. W głowie mam też plan na trzecią część dziejącą się częściowo w Ameryce łacińskiej częściowo na Spitsbergenie. 

Jeśli chodzi o najtrudniejszy research to problematyczna była dla mnie Rosja i Petersburg, gdzie dzieje się akcja mojej niewydanej powieści Skopcy. Musiałem się sporo nagłowić i naczytać, żeby oddać realia tamtego miejsca i specyficznego rosyjskiego myślenia. Mam tylko nadzieję, że moja praca i trud nie pójdą na marne i kiedyś powieść się ukaże w druku.

Jak wyglądał proces tworzenia powieści "Poza granicą szaleństwa"?

Będę spojlerował, dlatego, jeśli ktoś nie czytał powieści „Poza granicą szaleństwa”, proszę pominąć moją odpowiedź. Na początku miałem napisane opowiadanie rozgrywające się w zakładzie psychiatrycznym na początku lat dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku. Pomyślałem sobie, że to byłby dobry początek jakiejś dłuższej historii. Chciałem napisać o walce dwóch grup, z których jedną stanowiłyby same kobiety. Wiedziałem, że będzie w powieści umieszczony jakiś taniec, bo to już jest tradycją w moich kryminałach. Do tego dochodziła kontynuacja starych wątków z poprzednich tekstów. Wiedziałem również, że chciałem stworzyć kobiecy odpowiednik ojca chrzestnego Vito Corleone z powieści Mario Puzo. I mając taki zlepek pomysłów, zacząłem pisać konspekt, zastanawiając się, jak to wszystko połączyć w strawną całość. Trwało to z miesiąc, aż dotarłem do momentu, kiedy mogłem zacząć pisać. Potem podczas tworzenia musiałem decydować o poszczególnych akcentach i pomniejszych tematach. 

Karolina
Taniec to dla mnie to żywioł, to wyrażanie swoich emocji, pragnień, to ucieczka od smutku, to siła do działania, to trochę taka metafizyka. A dla Pana czym jest taniec?

Postrzegam taniec podobnie. Szczególnie taniec w parach, to mistyczne połączenie dwóch osób, energia spajająca ciała i dusze. Radość z tańca można przyrównać tylko z ujrzeniem swojej wydanej powieści 😉. Uwielbiam szczególnie tańce latynoskie (Bachata, Kizomba, Salsa, Tango argentyńskie), bo jest w nich ten rodzaj energii, które szczególnie pozytywnie nastraja do życia. Powinniśmy się od Latynosów uczyć pogody ducha i radości. Ci ludzie zwykle materialnie mają niewiele, co wcale nie sprawia, że są smutni czy rozgoryczeni. Życzyłbym sobie, aby Polacy przeszli swoistą metamorfozę i potrafili cieszyć się ruchem i tańcem. Oczyma wyobraźni widzę tłum ludzi na placu zamkowym w Warszawie tańczących w zimie Salsową ruedę dla rozgrzewki 😉. 

Czerpie Pan inspiracje z NOCNYCH rozmów z ludźmi. Czy ludzie, w otoczeniu ciemności, w ciszy, są bardziej otwarci, są bardziej naturalni i prawdziwi? Serdecznie pozdrawiam

Cisza i noc nastraja do zwierzeń i intymnych rozmów. Szczególnie przy lampce wina ludzie opowiadają prawdziwe historie, które są głębokie i dużo ciekawsze, niż codzienne płytkie konwersacje. Długa i szczera rozmowa z drugim człowiekiem jest prawdziwą wartością. Niestety w dzisiejszym zabieganym świecie nie mamy czasu na podobne dyskusje. Mam też wrażenie, że ludzie nie potrzebują już takich rozmów, wystarczą nam smartfony i Instagram. A może boimy się, że przy takiej głębokiej dyskusji z drugim człowiekiem, moglibyśmy dowiedzieć się czegoś niewygodnego o samym sobie? 

Konrado98
Czy myślał Pan kiedyś o napisaniu kryminału, który toczy się właśnie w Rzeszowie, w mieście Pana zamieszkania, a w moim mieście studiów :P?

Myślałem o napisaniu zbioru opowiadań, którego akcja działaby się w dziewiętnastym wieku pod austriackim zaborem, gdzie trafił Rzeszów po rozbiorach. Chciałem stworzyć postać lekarza-medium, który pomagałby ludziom. Świat medycyny sprzed dwustu lat niezwykle mnie fascynuje, bo przypomina salę tortur. Mój bohater walczyłby z siłami zła, duchami zjawami oraz wszelkiego rodzaju monstrami opisywanymi w słowiańskich mitologiach. A przy okazji leczyłby okolicznych ludzi zgodnie ze sztuką i wiedzą uznawaną przez dziewiętnastowiecznych medyków. A o tym, co działo się w gabinetach lekarskich można przeczytać w kilku książkach, z których polecam na przykład „Stulecie Chirurgów” Jürgena Thorwalda. Najbardziej krwisty horror nie umywa się do tego, co dzieje na stronach tej książki. Może kiedyś wrócę do tego pomysłu. Potrzebuję jeszcze zrobić research, aby odpowiednio oddać klimat tamtej epoki.

Dlaczego podjął się Pan napisania książki, co w ogóle sprawiło, że zainteresował się Pan książkami, a szczególnie kryminalnymi, czy miały na to wpływ jakieś wydarzenia w Pańskim życiu? Jakie?

Zanim stworzyłem swój pierwszy kryminał „Listę sześciu”, wcześniej napisałem trzy książki science-fiction. Niestety żadne wydawnictwo nie chciało ich wydać, bo taki jest zwykle los nieznanego debiutanta. Kryminałem zaraziłem się podczas Międzynarodowego Festiwalu Kryminału, gdzie dostałem się dwukrotnie jako laureat konkursu na opowiadanie. Miałem tam warsztaty z takimi tuzami pióra jak Mariusz Czubaj, Marcin Wroński, Marta Mizuro, Robert Ostaszewski czy Marcin Świetlicki. Złapałem wówczas kryminalnego bakcyla i doszedłem do wniosku, że spróbuje uderzyć w tę właśnie nutę. I jak widać, opłaciło się. Poza kryminałami piszę również inne gatunki jak thriller, horror czy powieści sensacyjno-przygodowe. Jeśli wszystko się powiedzie, w czerwcu 2020 uda się zaprezentować czytelnikom moją całkiem inną twarz. 

Emilia Walczak
Jest Pan informatykiem skąd wzięła się pasja pisania kto jest ulubionym Pana pisarzem i gdy przez przypadek trafił do Pana wehikuł czasu, to co by Pan wybrał wrócić do przeszłości, i czy chciał by Pan wiedzieć, co go czeka w przyszłości?

To prawda, że jestem raczej umysłem ścisłym. Od kiedy jednak pamiętam, tkwiła we mnie potrzeba wyrażenia się, opowiedzenia o tym, w jaki sposób postrzegam świat. Chyba dlatego zacząłem tworzyć, aby wypełnić tę uwierającą mnie lukę. I faktycznie pisanie okazało się strzałem w dziesiątkę. Uwielbiam opowiadać historie. To jest coś, co daje mi spełnienie. A jeśli przy okazji moja historia spodoba się czytelnikom, to zadowolenie jest jeszcze większe. Nie ma nic lepszego niż opinia czytelnika, który zarwał noc, bo tak bardzo wciągnęła go moja książka. I z wypiekami na twarzy opowiada mi o swoich wrażeniach z lektury. To jest właśnie sens tworzenia. Dawanie ludziom czegoś od siebie.

Mam wielu ulubionych pisarzy i chyba nie potrafię wskazać jednego. Wielką estymą darzę Stanisława Lema i to nie tylko za jego twórczość, ale za to, jakim był człowiekiem i erudytą. A czytam zwykle seriami i tematycznie. Obecnie od kilku miesięcy lubuję się w literaturze faktu, czytam wywiady (np. ze świętej pamięci cudownym księdzem Janem Kaczkowskim) biografie (polecam Keith Richards – Życie, Paul Trynka - David Bowie. Starman. Człowiek, który spadł na ziemię czy Geniusza - A. Scott Berga). Pewnie jak mi się to znudzi, wrócę do beletrystyki a może do poradników o tym, jak żyć 😉.

Do przeszłości nie chciałbym wrócić, bo jeszcze przez przypadek coś bym zepsuł w moim dotychczasowym życiu. A szkoda niszczyć coś, co jest dobre. Jestem szczęśliwy tu i teraz. Niczego bym nie zmienił. Co do przyszłości, to chciałbym zobaczyć, jak będzie wyglądała ludzkość i świat za tysiąc lat. Ten rozwój cywilizacyjny, który osiągnęliśmy przez ostatnie lata, jest niezwykle imponujący. Uważam, że my ludzie możemy kiedyś odpowiedzieć na pytania dręczące nas od zarania dziejów. Nie wolno nam tylko poprzestawać w rozwoju. To jest nasza wspólna praca do wykonania. Mam tylko nadzieję, że nie zmarnujemy szansy i nie zniszczymy ziemi i przy okazji samych siebie. Takiej przyszłości nie chciałbym zobaczyć.
Basia P.
Staje przed Panem możliwość podróży w czasie. Wybrałby Pan podróż do przyszłości czy przeszłości? I dlaczego?

Do przyszłości i to tylko po to, aby zobaczyć, jak ludzkość wykorzystała swoje możliwości intelektualne na pożytek Ziemi i drugiego człowieka. W żadnym wypadku nie chciałbym wiedzieć, kiedy umrę, czy kiedy wydarzą się jakieś katastrofy. Wolę żyć w nieświadomości. Również podróż w przeszłość nieszczególnie mnie interesuje. Patrzę z optymizmem przed siebie i staram się realizować swoje plany.

Gdyby mógł Pan wybrać sobie jedną wyjątkową supermoc? Co to byłoby? Dlaczego akurat wybrał Pan tę moc?

Jako dziecko wielokrotnie śniłem, że latam. To było tak cudowne przeżycie, że pamiętam je do dziś. Kolega z aeroklubu Rzeszowskiego zabrał mnie do dwuosobowej awionetki. Dzięki tej przejażdżce zdałem sobie sprawę, jak niesamowitą wolność daje latanie. To coś zupełnie innego niż lot pasażerskim Boeingiem. Zazdroszczę ptakom, które mogą traktować z góry wszystkie te nasze ludzkie problemy.

Paweł
Pańskie powieści zdają się gonić za rzeczywistością, porusza Pan tematy innowacyjne i nierzadko doniosłe społecznie lub też z lekka kontrowersyjne. By nie zarzucić fasadowości ani zmanierowania należy stwierdzić, że istotną pobudką ich powstawania jest obserwacja otaczającego nas świata oraz chęć podzielenia się tymi obserwacjami w fabularnej formie. Czy istnieje możliwość, że zbliżone zapędy zaprowadzą Pana do sięgnięcia po literaturę faktu i napisania reportażu? Nie będę ukrywał, iż chętnie poddałbym krytyce taki utwór.

Poruszanie w powieściach spraw istotnych jest ważne, bo temu właśnie ma służyć literatura. Zadaniem pisarza jest zadawanie pytań, poruszanie zakrytych obszarów w podświadomości czytelnika i zmuszanie go do zastanawiania się nad istotnymi sprawami. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby przy okazji serwować dobrą rozrywkę. Na razie skupiam się na beletrystyce i wymyślaniu historii, bo to sprawia mi wiele radości. Mam ten luksus (nie utrzymuję się z pisania 😊 a mój wydawca nie narzuca mi, co mam pisać), że nie muszę się zamykać w jednym nurcie i mogę tworzyć literaturę z różnych gatunków. Współczuję pisarzom, od których wydawca wymaga skończenia trzydziestej piątej powieści kryminalnej, bo trzeba zrealizować budżet. Uważam, że to zabiłoby we mnie pasję, która w pisaniu jest dla mnie najważniejsza. Oczywiście nie wykluczam, że kiedyś sięgnę po reportaż i literaturę faktu. Pociąga mnie również tzw. mainstream, gdzie nie trzeba się trzymać gatunkowych ram. Sądzę jednak, że to raczej pieśń przyszłości.

Basia
Skąd czerpie pan wenę i pomysły i ten czas by pisać bo w świecie zabiegania pracy i rodziny coraz go mamy mniej Czy nie czy rodzina na tym nie jest poszkodowana ze ma pan go mniej dla nich? Pozdrawiam i życzę kolejnych sukcesów.

Wyrobiłem sobie rutynę, dzięki której jestem w stanie poświęcać na pisanie dwie godziny każdego dnia. Robię sobie przerwy w niedzielę, aby ten czas przeznaczyć dla rodziny. Osiągnąłem pewien rodzaj spokoju i schematyczności w mojej pracy twórczej, która pozwala mi siadać przed laptopem i nie marnować ani minuty. Choć niestety nie da się być pisarzem tylko przez dwie godziny dziennie. Wszystkie te historie siedzą mi w głowie i rozmyślam o nich po nocach, czy choćby podczas obiadu. Jestem wówczas nieobecny i patrzę pustym wzrokiem w talerz ziemniaków, zamiast porozmawiać z żoną, o tym, co wydarzyło się w pracy. Na szczęście moja lepsza połówka dość szybko dostrzega te moje „zawiechy” i szybko przywraca mnie do rzeczywistości 😉. Moja rodzina jest dla mnie wszystkim i dziękuję, że jest dla mnie tak wyrozumiała. Bardzo mnie wspiera w mojej pasji. Chyba traktują ją jako część mojej osobowości, bez której byłbym zupełnie kimś innym.
W imieniu swoim oraz wszystkich Czytelników mojego bloga dziękuję Panu Wojciechowi Kulawskiemu za niezwykle interesujący wywiad.

Laureatowi wyróżnionego pytania serdecznie gratuluję i czekam na maila wraz z podaniem swoich danych adresowych do wysyłki nagrody.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie,
Cyrysia