Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Tajemica, magia i uczucia.


Miłość? Bardzo proszę.

Aurelia Es


wydawnictwo: Replika
data wydania:grudzień 2012
ISBN: 978-83-7674-213-7
liczba stron: 276

ocena: 3 / 6






        Aurelia Es, to pseudonim literacki tajemniczej pisarki i poetki, absolwentki filologii angielskiej na Uniwersytecie Warszawskim. W 2010 roku powstała jej pierwsza debiutancka powieść  ,,Kochanek malutki’’, zaś obecnie nakładem Wydawnictwa Replika  ukazała się kolejna książka autorki zatytułowana  „Miłość? Bardzo proszę”.

Urszula, zwana przez najbliższych Szyszką, to dwudziestosiedmioletnia dziewczyna, która mimo młodego wieku ma już za sobą ciężki bagaż doświadczeń. Zawsze mogła jednak liczyć na bliskich przyjaciół z kamiennicy przy ulicy Krzywej m.in. emerytowanego księdza Franciszka, pary homoseksualistów Marcela i Sebastiana, przyszywaną babcię Julię oraz Młodego Franka zakochanego w niej do szaleństwa. To właśnie dzięki ich nieustannej pomocy Szyszka ukończyła studia graficzne  i rozpoczęła kolejny etap w swoim życiu. Do szczęścia brakowało tylko miłości, lecz i ona wreszcie zapukała do jej drzwi przedstawiając się, jako Adam. Idylliczna harmonia uczuć niestety nie trwała wiecznie. Pewnego dnia ukochany nieoczekiwanie znika, ale to nie koniec kłopotów. Szyszkę odwiedza tajemnicza kobieta. Czego nieznajomy gość chce od Urszuli. Czy ma to jakiś związek z Adamem?

Sięgając po książkę „Miłość? Bardzo proszę” muszę przyznać, że oczekiwałam od niej bardzo wiele, jednak z całym szacunkiem dla Aurelii Es i jej pracy włożonej w tworzenie powyższej powieści, niestety się zawiodłam. Pomysł na fabułę uważam za bardzo ciekawy i emocjonujący, ale według mnie zabrakło tutaj staranniejszego dopracowania. Już na samym wstępie styl narracji niezwykle mnie irytował. Brakowało w nim płynności i lekkości przekazu. Niektóre opisy i metafory w moim odczuciu były zbędne, co spowodowało, że  nie potrafiłam skupić się na głównym nurcie historii. Także metafizyczne akcenty nie wzbudziły we mnie zachwytu. Nie czułam tej wszechobecnej aury magii i czarów. Jak dla mnie były one zbyt mało wyeksponowane i szkoda, że autorka nie rozbudowała owe wątki na szerszą skalę. Niektóre sceny są naprawdę godne uwagi, ale mimo wszystko zabrakło im głębszej wyrazistości uczuć i emocji. Osobiście liczyłam na większą dynamikę wydarzeń oraz mocniejszą dramaturgię ludzkich zachowań.

Czy polecam „Miłość? Bardzo proszę”? W tej kwestii raczej wstrzymam się od głosu. Byłam przygotowana na zupełnie coś innego, ale może inny czytelnik znajdzie w tej książce to ,,coś’’, czego ja nie dostrzegłam, dlatego jeśli jesteś zainteresowany tematyką powyższej powieści, to zapraszam. Być może najnowsze dzieło Aurelii Es tobie jednak przypadnie do gustu. Spróbuj się sam o tym przekonać.

***
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Replika. 


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Blog autorki: KLIK.



37 komentarzy:

  1. Po takiej recenzji to sadzę że niewielu bedzie chętnych :) No chyba że do wypozyczenia z biblioteki.Im prostszy i częściej eksploatowany watek tym trudniejszy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam Kochanka malutkiego i od tego czasu straciłam ochotę na jakiekolwiek książki autorki. I w tej powieści wymienione mankamenty skutecznie mnie zniechęcają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam twoją recenzje ,,Kochanka malutkiego'' i zauważyłam, że twoje uwagi względem tej książki pokrywają się z moimi zastrzeżeniami co do ,,Miłość? Bardzo proszę'', czyli jak widać, obie książki bardzo są stylistyczne zbliżone i nie każdemu mogą one przypaść do gustu, tak, jak było w naszym przypadku.

      Usuń
  3. Po Twojej recenzji póki co sobie odpuszczam. Ale nie wykluczam, że kiedyś przeczytam...

    OdpowiedzUsuń
  4. Może autorka jeszcze się rozwinie. Nie trzeba tracić nadziei i dać jej szansę :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatnio bardzo ostrożnie podchodzę do książek obyczajowych wydawnictwa Replika, bo niestety bywa, że mnie rozczarowują, dlatego dam sobie spokój z tą pozycją, tym bardziej że na razie mam co czytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niestety też od jakiegoś czasu jestem rozczarowana powieściami obyczajowymi z wyd. Replika, ale mimo wszytko nie poddaje się i ciągle szukam ciekawej ,,perełki''.

      Usuń
  6. W tej książce podoba mi sie jedynie okładka , fabuła juz niestety do mnie nie trafia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj, nie, nie moja bajka w ogóle, a i ocena nie powala :/

    OdpowiedzUsuń
  8. Patrząc na Twoje poprzednie recenzje mogę stwierdzić, że jeśli Ci coś się nie spodobało to i mi też zapewne się nie spodoba, więc ją sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  9. dziękuję za miły komentarz, mam nadzieję, że Ci się u mnie spoddobało na tyle, żeby zaobserwować i wpadać częściej ;))

    OdpowiedzUsuń
  10. może kiedyś się skusze, ale to nie jest gatunek po jaki sięgam z przyjemnością:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak będzie okazja to na pewno dam jej szansę, ale jakoś specjalnie jej szukać nie będę ;) Szkoda, że mimo fajnego pomysłu, nie do końca Ci sie spodobała.

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajnie, że napisałaś taką szczerą recenzję, bo rzadko sięgam po czytadła, a gdy już to staram się wybierać dobre, by nie marnować czasu i oczu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Źle bym się czuła pisząc nieprawdę. Mnie niestety ta książka nie zachwyciła i starłam się poprzeć argumentami dlaczego tak się stało, ale może ktoś inny zobaczy w niej to coś, czego ja nie dostrzegłam.

      Usuń
  13. Doceniam Twoją szczerość, raczej nie będę ścigać tej powieści. Cieszę się, że napisałaś o swoich odczuciach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogłam inaczej. Nie lubię ,,słodzić'' niepotrzebnie wbrew moim zasadom.

      Usuń
  14. Oj, w takim razie nie sądzę, bym się zainteresowała książką na tyle, by przez nią przebrnąć. Chyba że mnie odpowiednio na to "nastroi" :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Szkoda, bo miałam chrapkę na tę książkę. Oczywiście nadal będę ją mieć na względzie, ale mój optymizm nieco opadł:) Dzięki za szczerą opinię. Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy z nas ma inny gust czytelniczy i to co jednych drażni w danej powieści u innych osób będzie brane za zaletę, dlatego uważam, że nie wolno ,,skreślać'' tej książki całkowicie, wręcz przeciwnie, trzeba dać jej szansę, więc jeśli tyko czujesz zainteresowania tematyką ,,Miłość? Bardzo proszę'', to zachęcam do przeczytania.

      Usuń
  16. Zastanawiałam się nad tą książką, ale po recenzji myślę, że na razie się wstrzymam. Może za jakiś czas?

    OdpowiedzUsuń
  17. Cóż za szczęśliwość bije po oczach z tej okładki. ;D Książka nie dla mnie...

    OdpowiedzUsuń
  18. Hmm... mam mieszane uczucia do tej książki. Jeszcze się zastanowię.

    OdpowiedzUsuń
  19. Po lekturze twojej recenzji raczej odpuszcze sobie tę ksiażkę.

    OdpowiedzUsuń
  20. Zdecydowanie nie przeczytam. Lubię, gdy styl tekstu jest dopracowany, ładny, ale bez egzaltowanych metafor (chyba że pasują do treści, a do powieści obyczajowych nie pasują).

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie sięgnę, bo nie przepadam za tego typu książkami i jeszcze nie zachęciła mnie Twoja recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  22. Cyrysiu,
    zajrzyj na stronę książki, o której pisałam http://www.weltbild.pl/boze-narodzenie_p11044088.html - jest tam kilka skanów stron i można skorzystać :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Trochę przegięli z okładką. Ja bym jej nie wzięła do domu... ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Dzięki za ostrzeżenie. Nie zamierzam sięgać.

    OdpowiedzUsuń
  25. jak dla mnie trochę zbyt ckliwe..

    OdpowiedzUsuń
  26. Taka wesoła, wiosenna okładka, przyciąga uwagę.:P
    Niestety nie sięgnę po tą książkę, myślę, że mi także nie przypadłaby do gustu.:-)
    Piszesz świetne recenzje.:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Dzięki Cyrysiu za ostrzeżenie....Książkę sobie daruję :)

    OdpowiedzUsuń

Zaglądaj, czytaj, przegryzaj moje słowa, ale wychodząc, zostaw po sobie niezatarty ślad swojej obecności...