Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

sobota, 30 sierpnia 2014

Wywiad z Agnieszką Steur

Kasia Jabłońska
1. Co zainspirowało Panią do pisania książek fantasy? Czy prywatnie też wybiera Pani takie lektury?


Bardzo lubię bajki i zawsze lubiłam dobrze skonstruowane historie. Kilkanaście lat temu zakochałam się w literaturze fantasy. Naprawdę uwierzyłam, że te książki mają magiczną moc a przy dobrej książce sen jest niepotrzebny. Zafascynowała mnie możliwość posługiwania się z jednej strony symbolami a z drugiej właśnie odpowiednią budową historii. Pisałam felietony, krótkie opowiadania i chciałam sprawdzić, czy z mojego pióra uda mi się wykrzesać trochę magii. Wtedy pomyślałam o tworzeniu w tym gatunku.

2. Co jest dla Pani sposobem na relaks?

Czas spędzony z rodziną + rozmowy z przyjaciółką + filiżanka kawy + czarowanie w kuchni + sklep z butami = mój relaks

3. Czy jest jakaś książka, która zajmuje szczególne miejsce w Pani sercu?


Zawsze i na zawsze (choć nie powinno się mówić zawsze, bo nigdy nie wiadomo, co przyniesie następna książka) najbliższą sercu będzie „Martwa natura z wędzidłem” Zbigniewa Herberta

Monika Piotrowska-Wegner
1. Załóżmy, że z niewiadomych względów znalazła się Pani na bezludnej wyspie, to jaką książkę chciałaby Pani mieć ze sobą i dlaczego akurat tę?


Gdybym tylko miała możliwość znaleźć się na bezludnej wyspie, chciałbym mieć na niej stos książek, których nie udało mi się jeszcze przeczytać ale bardzo chcę, wśród nich powinny się znaleźć: „Cmentarz w Pradze” Umberto Eco, „Dzienniki” Mrożka, i jeszcze najnowszy tom „Tuneli” Gordon & Williams. Bezsprzecznie musiałabym wziąć notatnik do spisywania pomysłów na moje książki.

2. Jakie słowa Pani nadużywa a jakich nie znosi?

Bardzo nie lubię sytuacji, w których rozpoznaję swoich rodaków po nadmiernej ilości wulgaryzmów i przekleństw. Sama natomiast nadużywam w mowie „ojejkuś” - chyba czas dorosnąć ;)

3. Zakładając, że Niebo istnieje, co chciałaby Pani usłyszeć od Boga u bram Raju?

„Dobra robota, Agnieszko!”

nieidentyczna
1.Wielu ludzi obecnie stwierdza, że rzadko czyta książki. Są wśród nich i tacy, którzy w ciągu roku nie przeczytają ani jednej. Jak Pani myśli, czy możliwe jest pełnowymiarowe i pełnowartościowe życie bez literatury? Czy istnieje jej jakiś dobry zamiennik?


Dla mnie nie ma, jak dotychczas, niczego co byłoby w stanie zastąpić człowiekowi obcowanie z książką, ponadto jestem przekonana, że ludzie, którzy nie czytają ogromnie wiele tracą, a najgorsze wg mnie jest to, iż nie zdają sobie nawet z tego sprawy, jak ich życie jest ubogie w niezwykłe doznania. Kocham również kino i prawie fanatycznie oglądam seriale, lubię na dłużej związać się z postaciami, jednak nie jest to zamiennik a dodatek.

2. Jaką zasadą kieruje się Pani podczas pracy twórczej –pisania?


Sprawić taką przyjemność moim czytelnikom, jakiej ja doświadczam czytając książki innych.

3. Proszę dokończyć zdanie: „Dobry pisarz to…”

... czarodziej

Joanna Stoczko
1. Oglądając pewien film, zauważyłam na ścianie restauracji jednego z głównych bohaterów tekst: „Nigdy nie pozwól, by strach przed działaniem wykluczył Cię z gry”. Zgadza się Pani z tą myślą? Gdy postanowiła Pani napisać, a następnie wydać swoją książkę, to dosięgły Panią w którymś momencie wątpliwości typu: „książka się nie przyjmie”, „skrytykują ją” itp.?


Zgadzam się całkowicie. Wątpliwości miałam mnóstwo, do teraz je mam, choć to bardziej strach niż wątpliwości a z tym strachem udaje mi się walczyć, dzięki moim bliskim. Trudno jest mówić w imieniu wszystkich, ale podejrzewam, że bardzo wielu twórców się boi. Ten strach jest dla mnie bardziej siłą napędową niż hamulcem. Robię to co kocham i mam nadzieję, że to właśnie widać w mojej twórczości.

2. „Nikt nie może uciec przed własnym sercem. Dlatego już lepiej słuchać, co ono mówi. Aby żaden niespodziewany cios nigdy cię nie dosięgnął”- możemy przeczytać w „Alchemiku” Paula Coelho. W pracy i w życiu prywatnym częściej słucha Pani serca, czy jednak rozumu? Co w Pani przypadku jest bardziej zawodne?

Zarówno w pracy jak i w życiu prywatnym słucham serca, zawodny jest chyba jednak bardziej w moim przypadku rozum, czasem za dużo marudzi. Najważniejsze decyzje w życiu podejmowałam słuchając właśnie serca i na dzień dzisiejszy mogę stwierdzić, że mam to szczęście, że serce częściej dobrze mi podpowiada.

3. Co jest dla Pani ważniejsze- iść czy dojść? Co czuła Pani w chwili pisania kolejnych stron książki? Jakie uczucia (być może ze sobą sprzeczne) Pani towarzyszyły, gdy ją Pani skończyła?


Idzie się zawsze, żeby dotrzeć do celu, zdecydowanie należę do osób, które dążą do celu nie porzucają marzeń. Cel jednak nie jest ważniejszy od przebytej drogi. To ona nadaje wartość temu, co chcę zdobyć, osiągnąć. Dlatego rozumiem, że czasem musi być długa. W czasie pisania czułam się różnie. Gdy tworzyłam pierwszą i drugą część Jangblizji, nie do końca wiedziałam jak potoczą się losy moich postaci. Moja droga była również drogą Nany, Ewy, Roana i Dawida. Szłam razem z nimi. To była również przygoda dla mnie. Gdy kończę pisać to w jednej chwili miesza się kilka uczuć; ulga, radość, chwila satysfakcji a potem smutek. No i od razu chcę pisać coś nowego.

fot. Gosia Lubbers
Sylwia Silviana
1. Jakie uczucia Pani towarzyszą w trakcie pisania książek?


To trochę jak w tym pytaniu powyżej. W trakcie pisania towarzyszy cała gama uczuć, od dziecięcej radości - przypominającej budowanie zamków z piasku poprzez frustracje, bo nie dopadła mnie jeszcze wizja tego, co ma się wydarzyć w powieści, którą tworzę, towarzyszą mi również ekscytacja i euforia, gdy wreszcie wiem, gdy widzę oczami wyobraźni, co znajdzie się na kolejnej stronie. No oczywiście czasem dopada mnie też strach, czy to co robię, ma sens.

2. Kto jest dla Pani inspiracją?


Największa inspiracją dla mnie są moje dzieci, ale zawsze powtarzam, że inspiracje znajduję wszędzie. Czasem ktoś coś powie, coś zobaczę, coś się wydarzy a to samo w mojej głowie przekłada się na fabułę. W drugiej części Jangblizji Roan kłóci się ze swym ojcem. Nie potrafią się zrozumieć. Inspiracja do tego rozdziału pojawiła się, gdy mój syn sprzeczał się ze swym tatą.  

mam namyszy
1. Moja miłość do słodkości jest doprawdy nierozerwalna. Gdy się złoszczę- sięgam po słodycze, jestem szczęśliwy- sięgam po słodycze, nudzi mi się- sięgam po słodycze, czytając książkę. A gdyby dziwnym trafem zamieniła się Pani w "coś słodkiego" (przyjmijmy, że zostałaby Pani trafiona różdżką czarownicy Zochy Straszliwej III ), w co by się Pani zmieniła i jaką miała masę/ nadzienie? Jaki byłby przepis, żeby Panią upiec?


Jestem mufinką z jagodami, żebym była dobrze upieczona i sprawiała rozkosz wyobraźni, musiałbym być troskliwie otulona ciepłym kocem, wymieszana z odrobiną ciszy, nieprzespanej nocy, smakiem świeżo zaparzonej kawy pod czułym i motywującym wzrokiem moich najbliższych.

2. Ludzie robią sobie tatuaże, żeby coś upamiętnić. Jedni tatuują sobie wizerunki rodziny, drudzy zaś wolą mieć na skórze coś abstrakcyjnego. Gdyby Pani musiała, jaki tatuaż i gdzie umieściłaby Pani na swoim ciele? Miałby dla Pani jakieś sentymentalne znaczenie?

Tatuaż pewnie ozdobiłby moje plecy, w każdym razie nie na widocznym dla wszystkich i rzucającym się od razu miejscu, byłoby to pięć niezapominajek.

3. Dostała Pani bardzo poważne zadanie. Ma Pani wcielić się w rolę przewodniczki po Jangblizji. Co pokazałaby Pani turystom- czytelnikom? Czego wolałaby uniknąć?

Niestety państw Myszowatych nie mogłabym pokazać - niedostępne są dla Ludzkich, ale z pewnością pokazałabym zamek króla i królowej, drzewa na Łąkach Lotnych, Wielką Rozpadlinę a na koniec, oczywiście Poddaństwo. Zdecydowanie nie pokazałabym wszystkich Trzech Wież. Nie wiadomo, kto jest tam zamknięty i jakie zaklęcie na nie zostało rzucone.

martucha180
1. Zapewne ma Pani przyjaciółkę Wenę. Jaka ona jest?


Moja Wena potrafi być natrętna, potrafi przychodzić w nieodpowiednich chwilach. Na przykład, gdy prowadzę samochód i nie mogę zanotować i potem całą drogę boję się, że zapomnę.  Przychodzi nieproszona a zaproszona czasem się nie zjawia, nie lubię, gdy pojawia się w nocy, a ja nie zapiszę zasypiam, i już nie wiem. Ale te nocne zapisane są najlepsze. Tak cudownie niepojęte, no bo skąd i jak. Wena potrafi wcielić się w różne osoby a czasem staje się niespodziewanie całym miejscem, irytuje mnie jej niecierpliwość, bo czasem chce bym się pospieszyła i a innym razem znów się ociąga.

2. Czym jest dla Pani SŁOWO?

Pozwolę sobie tu zacytować fragment mojej dwujęzycznej książki "Słowa do użytku wewnętrznego". Tam właśnie poświęciłam cały fragment temu, czym dla mnie jest słowo.
Słowa niczym podróżni niosą ze sobą walizki znaczeń. Podobne tułaczom wyruszają w drogę, bardziej lub skromniej obładowane. Każde ma swój bagaż, bez względu na wagę czy długość. Czasem jest to wielka torba, z przegródkami na każdą okazję, z ukrytymi znaczeniami, z niuansami nie do końca jasnymi. Czasami jest to po prostu papierowa torebka, w której prawie nic nie można schować. Słowo jak eteryczna mgła zawisa między nami i mogłabym przysiąc, że ma smak, ma kolor, dźwięk, który, mimo, że ucichł, nadal dźwięczy. Niekiedy można je poczuć, niczym pieszczotę dłoni, ciepły pocałunek lub uderzenie pięści.
Słowa gdzieś się czają, gotowe by wypłynąć. Niekiedy wymykają się za szybko, a czasami wymknie się tylko co drugie. Mogą uratować życie, ale też je odebrać. Brzmią tak nad podziw cudownie w ojczystym języku. Gdy są tłumaczone, stają się trochę niewymowne, już coś przed nami ukrywają. Słowa mogą być biedne, bo tak bardzo odarte z tego, co mogłyby przynieść. Każde ma znaczenie. Jak czarodziejskie wiolinowe klucze otwierają pięciolinie wspomnień, marzeń, ale również tego, co dziś. Potrafią też przepowiedzieć przyszłość, choć nie do końca należy im ufać. Często kłamią.
Słowa jak modlitwa o dłonie, o usta, o ciebie. Są też takie, które się dodaje, tak byle jak, ale nawet wtedy ta bylejakość ma znaczenie. Coś mówi o sobie i o tym, kto otworzył usta. Tak często odchodzą i tak bardzo jest ich brak. Rozumieć bez słów to lepsze niż rozumieć co drugie słowo. Są też takie, których nie zdążymy wypowiedzieć. Choć tak naprawdę nikt jeszcze w to nie wierzy. Nikt do teraz, bo później już jest łatwiej.

3. Pisanie książek wymaga lekkiego pióra. Jak z jego lekkością było w czasach szkolnych? Jak Pani wypracowania oceniali poloniści – co chwalili, a co krytykowali? Czy widzieli w Pani talent literacki czy wręcz przeciwnie?


W czasach szkolnych nie było źle, mam dobre wspomnienia. Za to początek studiów sprawił, że moje pisarstwo zostało zakute w kajdany dbałości o składnię, poprawność, językową, ortograficzną, i interpunkcyjną, za to niezwykle inspirujące były zajęcia języka polskiego na Uniwersytecie Amsterdamskim i słowa mojej mentorki „Myślałaś o tym, żeby to, co piszesz opublikować? Powinnaś to zrobić” sprawiło, że moje pióro znów zostało uwolnione i nabrało lekkości.

izabela81
1. Czy chciałaby Pani żyć w świecie Jangblizji? A może w jakimś innym wymarzonym świecie?


Przeniosłabym się na pewno i żyłabym w Jangbizji.

2. W "Wojnie w Jangblizji" porusza Pani temat tolerancji i dyskryminacji rasowej (świetne tematy do dyskusji na zajęciach szkolnych). Co myśli Pani o tym, aby powieść ta trafiła do kanonu lektur szkolnych? Jak by Pani na to zareagowała?

Po pierwsze ucieszyłabym się i byłabym niezwykle dumna, martwiłabym się jednak, czy dzieci zmuszane do jej czytania polubiliby ją. Po drugie żywię nadzieję, że z pomocą moich bohaterów nauczycielom łatwiej byłoby uczyć tolerancji a uczniowie lepiej zrozumieliby, jak fascynujące, potrzebne i piękne są różnice między istotami.

3. Jak Pani – jako pisarka – odnajduje się w gąszczu tego całego fantastycznego nazewnictwa?

To nie jest dla mnie problem, ponieważ sama wymyślam nazwy. Jednak przyznam, że czasem mogę troszeczkę się zgubić, wtedy pomaga mi tablica z notatkami.

Anne18
1. Dlaczego zdecydowała się Pani na taki niecodzienny kierunek studiów i to jeszcze nie w Polsce, ale samym sercu Holandii?

Filologię polską rozpoczęłam w Polsce, w trakcie studiów wyjechałam do Holandii, gdzie postanowiłam zamieszkać, ale że należę do osób, które lubią dokończyć rozpoczętą pracę, podjęłam naukę na UvA na podobnym kierunku.

2. Czy myślała Pani o tym aby napisać książkę w dwóch językach jeśli tak to w jakich i dlaczego?


Myślałam, napisałam w języku polskim i niderlandzkim „Słowa do użytku wewnętrznego”, marzę o tłumaczeniu na język niderlandzki  trylogii Jangbizjańskiej.

3. Jakie jeżyki obce Pani zna, a jakie chciałaby poznać?

Posługuję się 2 językami obcymi, holenderskim i angielskim. Marzy mi się nauka języka hiszpańskiego. Mój syn uczy się języka francuskiego i gdy go słucham myślę, ja również bardzo chciałabym znać ten język, ale wydaje mi się, że nauczyć się go już nie dałabym rady.

fot. Gosia Lubbers
Elenkaa _
1. Dlaczego wybrała Pani Uniwersytet Amsterdamski i kierunek Języki Słowiańskie i Kultura?

UvA był jedyną holenderską uczelnią, która miała kierunek z językiem polskim.

2. Podoba się Pani bardziej Polska, czy Holandia?

Nie mogę wybrać jednego z tych krajów, oba są już częścią mnie.
ulvang

1. Jangblizja-jak najkrócej i w najprostszy sposób może Pani scharakteryzować tą krainę czy ziemię (nie znam jeszcze Pani twórczości dlatego zadaje takie pytanie), kto na niej żyje i czy możemy o niej tylko fantazjować czy może istnieje gdzieś w realnym świecie jakaś kraina czy wyspa, która przypomina Pani literacką Jangblizję?

Jangblizja jest całkowicie wytworem mojej wyobraźni, to moje pragnienie cudownego spokoju, harmonijnego, czystego ekologicznie miejsca, pełnego kojącej zieleni i istot, które nauczyły się obok siebie żyć, ale równocześnie jest to miejsce dalekie od ideału, bo jak wszędzie moi bohaterowie: Lotni, Koci, Płynni czy Ludzcy, zarówno młodzi jak i dorośli zmagają się problem bycia odpowiedzialnym za siebie oraz innych, uczą się szanowania odmienności i przeciwstawiania złym decyzjom.

2. Najbardziej znaną polską osobą żyjącą kiedyś w Utrechcie był śp. Włodzimierz Smolarek. Czy interesuje się Pani piłką nożną a może jakimś innym sportem?

Jeśli chodzi o sport to, jako mieszkania Holandii bardzo często jeżdżę na rowerze.

3. Jakie przesłanie niesie Pani trylogia i do jakiego grona czytelniczego jest skierowana? Tylko dla młodzieży a może kobiet bo ostatnio spotkałem się z takim feministycznym podejściem polskich pisarek, które z góry zakładają, że piszą tylko dla płci pięknej.

Pisząc Wojnę w Jangblizji myślałam o młodym czytelniku, nie kierowałam się jego płcią. Później, już po wydaniu pierwszej części z przyjemnością dowiedziałam się, że książkę czytają również dorośli.

Sylwka S.
1. Każda z nas zawsze marzyła o księciu z bajki, przystojnym z poczuciem humoru. Jaki typ mężczyzn się dla Pani podobał jak była Pani nastolatką?

W wieku nastoletnim podobali mi się mężczyźni w typie pana Darcy z "Dumy i uprzedzenia" i Bohuna z "Ogniem i mieczem". A wymarzonym księciem z bajki byłaby racjonalna mieszanka obu tych bohaterów.

2. Wspomnienie z dzieciństwa, który pamięta Pani do dziś?

Najlepsze wspomnienia to na pewno te związane z wakacjami spędzanymi w Rychwałdzie, w pięknych zielonych okolicach, które w dużej mierze stały się inspiracją do wyobrażenia części Jangblizji. Złych nie chcę wspominać :-)

fot. Gosia Lubbers
3. Każdy ma w życiu sytuacje, z których jest dumny lub odwrotnie. Co najbardziej szalonego zrobiła Pani w swoim życiu, a co chciałaby zrobić?

Dumna jestem z wielu rzeczy: z decyzji wyjazdu do innego i zupełnie obcego dla mnie kraju z mojej rodziny i przyjaciół oraz z tego jak wielu wspaniałych ludzi poznaję. Odczuwam dumę również, kiedy myślę o wydaniu moich książek, "Wojny w Jangblizji" i "Słów do użytku wewnętrznego".  Natomiast wolałabym zapomnieć o sytuacjach, w których boleśnie doświadczałam tego, kiedy pozwalałam wpływać innym ludziom na to, że źle się czułam sama z sobą.
Szalone zdecydowanie w moim życiu było jeszcze do niedawna to, że sama nie wiem jak udawało mi się pogodzić rolę żony, mamy, przyjaciółki, pani domu, pisarza, nauczyciela, studentki, badacza językowego, blogerki i dziennikarki. Teraz tych ról jest mniej, ponieważ skończyłam studia, ale kto wie, może znów zacznę coś robić w tym kierunku.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dziękuję serdecznie Agnieszce Steur za poświęcenie swojego czasu oraz za udzielenie nam niezwykle interesującego wywiadu. 

Składam także gorące podziękowania wszystkim, którzy wzięli udział w konkursie i zadali pytania. ♥


Do nagrody autorka wytypowała:

Gratuluje zwycięzcom i pozdrawiam!!! 

Cyrysia

26 komentarzy:

  1. Świetny wywiad. Z przyjemnością go przeczytałam przy porannej kawie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo interesująco wyszło, przeczytałam z przyjemnością:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja także :)
      Gratuluję nagrodzonym i Tobie Cyrysiu kolejnego wywiadu. Ale ty masz tempo. Dopiero co czytałam u Ciebie na blogu inny :P

      Usuń
  3. Książki wciąż przede mną, więc tym chętniej przeczytałam tę rozmowę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mnie zainteresowało, wyszło świetnie! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie chcę nikogo osądzać, lecz czy przeczytaniu wywiadu, dostrzegłam iż już gdzieś te pytania widziałam. Mam na myśli mam namyszy, nie osądzam nikogo, lecz wpisywanie ciągle tych samych pytań, jest chyba trochę nie fair. Ale nie mi to oceniać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeważnie zadaję 2 takie same pytania (pierwsze), bo mi się podobają :) a trzecie staram się czasami modyfikować :) tutaj wiele osób zadaje pytania wypisanymi schematami, bo jeżeli nam się podobają, to dlaczego by nie :)

      Usuń
    2. Nie osądzam ani nic takiego :) W końcu wybór nagrodzonych to wybór autorki, nie ma też w regulaminie, że nie można tych samych pytań zadawać, po prostu to jest moje zdanie, nikt nie musi się z nim zgadać, bo sądzę, że to jest coś w stylu, jakby napisać pracę konkursową i rozsyłać ją wszędzie tam, gdzie by przypasowała : )

      Usuń
    3. Cóż, tak już jest, że każdy ma inne zdanie :) Ale nikt nikomu nie zabroni, żeby robił dokładnie tak samo :) Po prostu nie chcę, aby moje powtarzające się pytania rozumowano jako "nie fair". Ja po prostu z czystej ciekawości chcę poznać upodobania kulinarne autorów. I choćbym zmienił całe pytanie, to i tak brzmiałoby tak samo. Przyznaję ci rację, ale ja nie chcę nikomu na źle. :) Również i ty możesz utworzyć własny schemat pytań :) Serdecznie cię pozdrawiam i jednocześnie zapraszam na blogowy konkurs http://cienwlasnychmysli.blogspot.com/ . :)

      Usuń
  6. Takich wywiadów nie przeprowadza nikt inny ;) Świetnie wyszło ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Porównanie pisarza do czarodzieja podoba mi się najbardziej. Świetny wywiad!

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny wywiad.
    Dziękuję :) Nie spodziewałam się takiej miłej wiadomości. Bardzo ciekawią mnie książki Pani Steur, także bardzo się cieszę, że będę mogła zajrzeć do ich wnętrza ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo spodobały mi sie odpowiedzi na moje pytania, długie i wyczerupjące. Wspaniały wywiad. gratuluję wygranym!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawy wywiad i gratulacje dla zwycięzców :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie znam autorki, aczkolwiek wywiad jest dosyć przyjemny :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie znam ten autorki, nie czytałam jej książek ale z wywiadu wynika, że trochę nie moja tematyka.. Ciekawy wywiad! :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Codziennie sobie uświadamiam, że mam jeszcze do poznania twórczość bardzo wielu autorów...
    Gotowanie mi też troszkę przypomina czarowanie:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak zwykle ciekawy wywiad :)
    Gratulacje dla laureatów :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Podoba mi się odpowiedź na pierwsze pytanie. Moim zdaniem pisanie książki to tworzenie akcji jak najbliższej wyobrażeniom pisarza i odpowiedni dobór symboli, które sprawią, że książka będzie atrakcyjna dla obytego w kulturze czytelnika.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie ma problemu. Wręcz przeciwnie. Jest mi bardzo miło, że zechciałaś podlinkować powyższy wywiad z autorką.

    OdpowiedzUsuń

Zaglądaj, czytaj, przegryzaj moje słowa, ale wychodząc, zostaw po sobie niezatarty ślad swojej obecności...