źródło |
Małgorzata Kasprzyk
Wydawnictwo: Videograf
Data wydania: 29 stycznia 2018
Liczba stron: 416
Ocena: 7+/10
Patronat medialny:
Humorystyczna opowieść o utworzeniu rodziny patchworkowej z dwóch rodzin rozbitych. Kiedy Zosia i Janek decydują się na ślub, są dojrzałymi ludźmi po przejściach. Mają dorosłe dzieci, które żyją już własnym życiem, toteż rodzice są pewni, że ich związek nie spowoduje w układach rodzinnych większych zmian. Dokładają jednak starań, aby młodsze pokolenie było ze sobą w przyjacielskich stosunkach. Przynosi to niespodziewane efekty uboczne, w rezultacie których obydwoje zaczynają rozumieć, że duże dzieci to naprawdę duży kłopot…
Małgorzata Kasprzyk – absolwentka filologii angielskiej na Uniwersytecie Warszawskim, pracowała jako lektor, tłumacz i urzędnik państwowy. Wykonywanie poważnych zawodów zaowocowało pisaniem niepoważnych książek. Kieruje je do wszystkich, którzy chcą poprawić sobie humor. Lubi muzykę, kino i podróże. Kocha wszystkie zwierzęta, a szczególnie jednego niesfornego kota.
Autorkę znam jako częstą bywalczynię mojego bloga, dlatego kiedy dowiedziałam się, że wydaje swoją pierwszą książkę – postanowiłam czym prędzej przekonać się, jakie posiada umiejętności pisarskie. Czy potrafi stworzyć interesującą historię, podkreślić jej znaczenie, przekazać najważniejsze emocje, a jednocześnie odnaleźć swój indywidualny, wypracowany styl? A może jeszcze długa droga przed nią zanim będzie obiecującą prozatorką? Jestem już po lekturze ,,Rodzinnych rewolucji'' i mogę śmiało napisać, że dostałam do ręki naprawdę udany debiut, który nie tylko oferuje kilka godzin przyjemnej rozrywki, ale także niesie pewne uniwersalne wartości oraz skłania do kilku istotnych refleksji. Czego chcieć więcej?
Poznajemy Dominikę – trzydziestoletnią singielkę, w pełni oddaną swojej pracy i robieniu kariery prawniczej. Pewnego dnia dziewczyna dowiaduje się, że jej mama zamierza drugi raz wyjść za mąż za Janka, sympatycznego pana, który również ma dorosłe dziecko. Dominika i jej młodszy brat Czarek cieszą się ze szczęścia swojej rodzicielki i w pełni aprobują jej wybranka oraz jego syna Artura. Wszystko zdaje się układać idealnie. Jednak wkrótce nieoczekiwanie pojawiają się pierwsze zgrzyty. Czy mimo różnych komplikacji nowo powstała rodzina dojdzie do porozumienia i znajdzie rozwiązanie dla swoich problemów?
To kawał dobrej obyczajowej prozy "ku pokrzepieniu serc". Autorka z właściwym sobie zmysłem obserwacji opisuje dobrze nam znaną codzienność okraszoną radością i smutkiem, uroczymi wzlotami i upadkami, spokojną rutyną i wiarą w lepsze jutro. Błyskotliwie uświadamia nam, że wszystko, co nas spotyka, dzieje się po coś, ma w sobie jakiś cel - nawet wówczas, gdy nie potrafimy tego dostrzec. Że każde wydarzenie czy to pozytywne czy negatywne uczy nas czegoś nowego: szacunku, pokory, wrażliwości lub doceniania małych rzeczy.
Powieść porusza niezwykle ważny i bardzo dziś aktualny temat rodzin patchworkowych. Czy zrekonstruowana z poprzednich związków parantela może być szczęśliwa? Czy można żyć w zgodnej symbiozie i odnaleźć porozumienie?
,,Czytała kiedyś o rodzinach patchworkowych, składających się z byłych małżonków, ich aktualnych partnerów i dzieci z poprzednich związków, lecz było to dla niej pojęcie abstrakcyjne. Do głowy by jej nawet nie przyszło, że takie osoby mogą łączyć jakieś więzi. Myślała, że to rodzina tylko z nazwy – przypadkowy zlepek ludzi, którzy niekiedy noszą to samo nazwisko. Teraz jednak skłonna była przyznać, że się myliła.''
Dotychczas byłam przekonana, że ciężko funkcjonować w takim nietypowym układzie, gdzie trzeba połączyć i zgrać różne systemy wartości. Jednak dzięki ,,Rodzinnym rewolucjom'' zrozumiałam, że osoby żyjące w skomplikowanych relacjach także mogą zbudować stabilną, bezpieczną więź i odnaleźć pozytywne strony działania w tej pełnej wyzwań sytuacji. Wprawdzie potrzeba na to dużo czasu, pracy i kompromisów, ale dla chcącego nie ma nic trudnego.
Niniejsza książka dotyka także zagadnienia traumy porozwodowej i wynikających z nich konsekwencji. Jedni radzą sobie z nią lepiej, inni gorzej. Zazwyczaj najbardziej cierpią dzieci, które nie potrafią poradzić sobie ze złością, bólem i poczuciem krzywdy, co w efekcie rzutuje negatywnie na ich przyszłe stosunki interpersonalne. Tak też jest w przypadku Dominiki, która nie wykazuje najmniejszego zainteresowania płcią przeciwną. Padają nawet podejrzenia o skłonności lesbijskie. Tymczasem jej niechęć do mężczyzn wynika z niekorzystnego wzorca wyniesionego z domu. Nietrudno zatem dojść do wniosku, że lepsza jest dla niej samotność niż słuchanie kłamstw i znoszenie zdrad. Czy wobec tego dziewczyna nigdy nikogo nie pokocha? Tego już musicie dowiedzieć się sami.
Niniejsza książka dotyka także zagadnienia traumy porozwodowej i wynikających z nich konsekwencji. Jedni radzą sobie z nią lepiej, inni gorzej. Zazwyczaj najbardziej cierpią dzieci, które nie potrafią poradzić sobie ze złością, bólem i poczuciem krzywdy, co w efekcie rzutuje negatywnie na ich przyszłe stosunki interpersonalne. Tak też jest w przypadku Dominiki, która nie wykazuje najmniejszego zainteresowania płcią przeciwną. Padają nawet podejrzenia o skłonności lesbijskie. Tymczasem jej niechęć do mężczyzn wynika z niekorzystnego wzorca wyniesionego z domu. Nietrudno zatem dojść do wniosku, że lepsza jest dla niej samotność niż słuchanie kłamstw i znoszenie zdrad. Czy wobec tego dziewczyna nigdy nikogo nie pokocha? Tego już musicie dowiedzieć się sami.
,Kiedyś była nawet zadowolona, że córka jest osobą rozsądną i nie wplątuje się pochopnie w nieudane związki. Przecież ona sama zrobiła głupstwo, poddając się w młodości urokowi czarującego, przystojnego mężczyzny, który okazał się niepoprawnym kobieciarzem. Nie chciała, żeby Nika popełniła ten sam błąd. Podziwiała jej chłodny, racjonalny stosunek do życia, niechęć do ulegania emocjom oraz zaangażowanie w pracę i karierę. Była pewna, że dzięki tym cechom uniknie wielu rozczarowań.(…) Gdy jednak lata mijały, a w życiu Dominiki nic się nie zmieniało, po raz pierwszy przyszło jej do głowy, że chyba chodzi o coś więcej niż zdrowy rozsądek.''
Na uznanie zasługuje również kreacja bohaterów, bardzo przekonująca i realistyczna. Z łatwością można ich sobie wyobrazić, wczuć się w ich emocje i zżyć się z nimi. Jak każdy z nas mają jakieś wady, zalety, popełniają błędy i ulegają słabościom. Aczkolwiek w moim mniemaniu troszkę za mało dopracowano ich psychologiczną warstwę. Zabrakło paru niuansów, dokładniejszego spojrzenia na targające nimi wewnętrzne rozterki, wątpliwości i pragnienia, przez co niektóre istotne kwestie straciły na swojej randze. Mam tu głównie na myśli pewien podarunek od losu, który zamiast stać się pretekstem do szerszej analizy – został uznany za coś oczywistego, nad czym nie warto się zbytnio rozdrabniać. Trochę szkoda, że spłycono tę problematykę, acz z drugiej strony nie ma co tego aż tak mocno roztrząsać.
Całość napisana jest prostym językiem, bez udziwnień stylistycznych i zbędnego wodolejstwa. Opisy są plastyczne, dialogi brzmią naturalnie i całkiem nieźle współgrają z ogólną atmosferą, zaś tempo rozwoju akcji wartkie i ciekawe - każdy rozdział wnosi wiele nowych wrażeń. Ale żeby nie było za słodko, do tej beczki miodu dodam malutką łyżkę dziegciu. Opis fabuły sugerował humorystyczną historię, toteż byłam przekonana, że będzie wręcz tętniła od komizmu. Niestety, a może stety nie znalazłam tutaj nic zabawnego. Według mnie to życiowa, mądra opowieść, a nie jakieś żartobliwe czytadło. Jest to oczywiście drobnostka, która nie wpływa znacząco na mój odbiór treści.
Podsumowując:
,,Rodzinne rewolucje'' to lekka, a zarazem niebanalna lektura o rodzinnych i osobistych perturbacjach, nieprostych wyborach, niełatwej sztuce przebaczania, a także o miłości, przyjaźni i otwieraniu się na drugiego człowieka. Bezpretensjonalnie i z wdziękiem daje do zrozumienia, że nigdy nie jest za późno nadać swojej egzystencji odpowiedni kierunek i koloryt. Wystarczy tylko brać pełnymi garściami to, co daje nam teraźniejszość, a wszystko się samo ułoży. Polecam!
Książka z tego co widzę zahacza o codzienność, co lubię :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, bo poki co mam nadmiar takich poważnych lektur (oczywiście na własne życzenie ;) i potrzebuję jakiejś odskoczni (Kłopoty mnie kochają leża w torbie - dzisiaj odebrałam :) ale nie skreślam, jeszcze się zastanowię :)
OdpowiedzUsuńGratuluję. Brzmi całkiem ciekawie.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam... kiedyś. Na razie czasu brak.
OdpowiedzUsuńLubię takie humorystyczne powiesci ;)
OdpowiedzUsuńTemat bardzo na czasie, teraz jest dużo takich rodzin.
OdpowiedzUsuńBardzo serdecznie gratuluję patronatu. Wlaśnie czekam na swój recenzentki egzemplarze Jestem bardzo ciekawa, jak odbiorę tę książkę.
OdpowiedzUsuńGratuluję patronatu. A jeśli chodzi o książkę to kto wie? Może i ja przeczytam :)
OdpowiedzUsuńChciałabym przeczytać tę książkę. :)
OdpowiedzUsuńNiebawem i ja napiszę o tej książce.
OdpowiedzUsuńNa pewno coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńGratuluje patronatu, ale tym razem książka mnie nie kusi :(
OdpowiedzUsuńGratuluję patronatu. Po raz kolejny czuję się skuszona, zwłaszcza, że to mocno życiowa powieść.
OdpowiedzUsuńMyślę, że ta książka jest bardzo potrzebna na rynku :)
OdpowiedzUsuńNa razie nie mam na nią zbyt wielkiej ochoty.
OdpowiedzUsuńJa bym się chętnie skusiła :)
OdpowiedzUsuńOkładka bardzo wpadła mi w oko. Jest taka prosta, ale jednocześnie rzucająca się w oczy. Z pewnością chciałabym ją przeczytać. Wydaje mi się, że takie perypetie rodzinne dotyczą wielu z nas - czytelników, ciekawie byłoby poznać ten świat oczami autorki! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, poprostualeksandraa :)
Będę miała na uwadze ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńTakie życiowe historie są naprawdę warte poznania...
OdpowiedzUsuń