Moi Drodzy,
28.09 swoją premierę miała zupełnie nowa – wzruszająca, odważna i magiczna – powieść Katarzyny Michalak! Już niebawem podzielę się z Wami swoją opinią, a tymczasem zapraszam do przeczytania fragmentu książki.
Może myślisz, droga papierowa przyjaciółko, że moje „boję się” to
histeria, fanaberie, czy co tam Liwia wymyśli. Ach: lenistwo, zapomniałabym
o lenistwie! Powiedz to ludziom, którzy mają arachnofobię. Zaproponuj
komuś, kto panicznie boi się pająków, by wziął do ręki wielką włochatą
tarantulę. Albo komuś, kto nawet patrzeć nie może na rekiny, by wskoczył do
oceanu i popływał z żarłaczami. A kogoś z lękiem wysokości
postaw na szczycie strażackiej drabiny i każ mu przejść po wąskiej kładce
do okna wieżowca…
Że wyjście na dwór nie jest tak niebezpieczne
jak spotkanie z żarłaczem? Wierz mi, dla mnie jest. Nie wiem, jak to
nazwać: parę razy przed Tunezją byłam przerażona, ale potrafiłam sobie ze
strachem poradzić, opanować się, wytłumaczyć sobie, że to tylko pusty strych,
na którym na pewno nie ma duchów. Tak, tak, kiedyś strzeliło do głowy moim
kumpelom i mnie, żeby wywoływać duchy na starym zapuszczonym strychu.
Potem przez dłuuugi czas omijałam ten dom szerokim łukiem. Ale to był tylko
strach.
Natomiast tego, co czułam, gdy po półrocznym
domowym leczeniu mojego PTSD, fobii, depresji i czego tylko chcesz
próbowałam wyjść na dwór, do ludzi… nie dało się opisać słowami. Strach był
dosłownie paraliżujący. Stałam na klatce schodowej i nie mogłam ruszyć
ręką ani nogą. Nawet specjalnie się nie trzęsłam z przerażenia.
Zdrętwiałam. Nie mogłam nabrać powietrza, krtań zacisnęła się tak, że walczyłam
o oddech. Serce po prostu oszalało, nigdy w życiu nie bałam się tak strasznie.
Chyba nawet wtedy nie byłam aż tak przerażona, gdy bandzior wycelował do mnie
z karabinu. Tak. W tamtej chwili po prostu się bałam. Strasznie,
potwornie, ale potrafiłam wyszeptać parę słów, które uratowały mi życie. Jednak
gdy pół roku później próbowałam przełamać lęk przed ludźmi, strach mnie
pokonał.
Fot. Getty Images/iStockphoto |
Postałam tak długo albo krótko – nie
pamiętam – po czym następne, co zakonotowałam, to bieganina mamy
i taty dookoła mojego łóżka. Ponoć zbladłam, jakby odpłynęła ze mnie cała
krew, i straciłam przytomność.
Jednak nie to był koniec. Rodzice prosili
i błagali, bym walczyła o powrót do normalnego życia, a ja
przecież zrobiłabym dla nich wszystko. Naprawdę wszystko! Więc próbowałam. Co
parę miesięcy, za namową terapeutów, znów robiłam ten krok, jeden, za próg
naszego domu. I za każdym razem kończyło się tak samo: przerażenie
odbierające oddech, serce niemal wyskakujące z piersi, a potem utrata
przytomności. Potworny strach rodziców o mnie. Ich łzy i moje łzy.
Darowaliśmy sobie po kilkunastu takich jazdach,
ale życie ma dla mnie, jak widać, następną katorgę... Liwia zamierza mnie
wyeksmitować z domu. Jak? Nie mam pojęcia. Wyniesie nieprzytomną przed
blok i niech się nade mną lituje zbłąkany wędrowiec? Ona by mogła. Niech
myśli. Niech kombinuje. Była przy trzech próbach „leczenia” mnie z fobii.
Niech już dziś rezerwuje miejsce w karetce. Albo w kostnicy. Prawdę
mówiąc, wszystko mi jedno. Jestem zmęczona…
Skusicie się?
Mam nadzieję, że uda mi się poznać całość tej historii.
OdpowiedzUsuńPiękna zapowiedź :)
OdpowiedzUsuńTa książka ma piękną okładkę. A fragment mnie zaciekawił.
OdpowiedzUsuńPoczekam na recenzję, pozdrawiam Cyrysiu :-) .
OdpowiedzUsuńBiere w ciemno. Niestety znam problem fobii społecznej. Przeżyłam ataki paniki w różnych sytuacjach i choć nie było i nie jest u mnie tak źle jak u głównej bohaterki (problem z wyjściem z domu miewam tylko czasami) to już czuję się z nią związana i chętnie poznam tę historię <3 Fanaberie, lenistwo, eh jakie to prawdziwe. A problem pojawia się coraz częściej, dobrze, że jest poruszany. Moja terapeutka wspominała, ze ostatnio co druga osoba, która do niej przychodzi, ma fobię społeczną. Sama też znam osobę, która już lata nie wychodzi z domu...
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że jestem zaskoczona tym fragmentem! Wydaje mi się, że widziałam gdzieś zapowiedź tej książki, ale nie przypuszczałabym, że może dotyczyć takiego tematu. Czekam na całą recenzję!
OdpowiedzUsuńOjej, przeczytałam jednym tchem i chciałabym więcej. Z pewnością jest to bardzo ciekawa pozycja...
OdpowiedzUsuńZdziwiło mnie zdjęcie poniżej takiej fajne okładki ale już wiem, że pasuje idealnie...
OdpowiedzUsuńNiestety Ci co tego nie przeżyli często nie rozumieją, że strach aż tak potrafi sparaliżować. I często potrzeba wiele czasu żeby dana osoba wykonała kolejny krok. Choćby nawet takie wyjście na klatkę...
Czekam na recenzję. Niedługo i ja napiszę o tej książce 😊
OdpowiedzUsuńCzekam aż będzie dostępna w bibliotece.
OdpowiedzUsuńMyślę, że będzie mi się podobać. Chętnie poznam tą powieść
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie :) Chętnie przeczytam!
OdpowiedzUsuńZapisuję sobie tytuł :)
OdpowiedzUsuńNa czasie temat, jednak to nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńOgromnie współczuję bohaterce, dzięki takiej narracji bardzo dobrze można się wczuć w jej emocje. Nie wiem, czy przeczytam, ale mam wrażenie że książka będzie warta poznania.
OdpowiedzUsuń