Stokrotki w deszczu
Anna Gratkowska
wydawnictwo: Replika
data wydania: listopad 2012
ISBN: 978-83-76742-12-0
liczba stron: 228
ocena: 4- / 6
"Stokrotki w deszczu", to debiutancka powieść Anny Gratkowskiej, absolwentki Instytutu Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Poznajemy główną bohaterkę, dwudziestokilkuletnią kobietę, od kilku miesięcy szczęśliwą mężatkę. Jurek jest dla niej całym światem i oparciem w trudnych chwilach. Szczególnie wspiera ją duchowo podczas poszukiwania pracy, ale mimo ukończenia studiów dziennikarskich kobieta nie spotkała się jeszcze z żadną ciekawą ofertą. Głęboko jednak wierzy, że dobry los się w końcu do niej uśmiechnie. Tymczasem, pewnego dnia Jurek ofiaruje tymczasową gościnę swojemu koledze Michałowi, którego porzuciła dziewczyna. Młoda małżonka nie jest zadowolona z tego stanu rzeczy. Jej frustracja pogłębia się jeszcze bardziej, gdy w wyniku niefortunnych zdarzeń okazuje się, że współlokator musi zostać znacznie dłużej. Jak od teraz będzie wyglądać życie młodych małżonków z nowym domownikiem? Czy powyższa sytuacja nie zburzy ich intymnych relacji małżeńskich?
Po przeczytaniu ,,Stokrotek w deszczu’’ ciągle mam mieszane uczucia. Gdyby położyć na jednej szali negatywne i pozytywne aspekty, wydaje mi się, że zrównoważyłyby się ze sobą. Na początku duży plus należy się za lekki, płynny styl narracji, który sprawił, że z niezwykłą swobodą i zainteresowaniem śledziłam fabułę książki. Kolejnym, niezwykle ważnym i wartościowym elementem są współczesne problemy poruszane przez autorkę. Nie brak w tej historii rodzinnych, osobistych lub małżeńskich dylematów, z którymi boryka się wiele przeciętnych rodzin. Młode małżeństwa bardzo często na ,,starcie’’ zmagają się z brakiem własnego lokum, pieniędzmi oraz pracy. Każdy dzień, to dla nich swoiste wyzwanie i walka o przyzwoity byt. Anna Gratkowska pokazała również troski i obawy związane z macierzyństwem. Nie zawsze jest tak pięknie i różowo, jak pokazują to reklamy telewizyjne pieluszek dziecięcych. Gdy dziecko (planowane, bądź nie) pojawia się na ziemskim padole, obraca cały świat o 180 stopni, dlatego każdą niemal kobietę przeraża wizja wychowywania swojego potomstwa, ponieważ boi się, czy sprosta nowym wymaganiom, jako matka. Autorka wspomina również o chorobie- cukrzycy, która brzmi niczym wyrok dla organizmu pełnego energii, ale widzimy również pozytywną stronę tego stanu rzeczy. Chory całkowicie zmienia swoje życiowe priorytety nadając im głębszy sens. Mamy także wieloraką miłość między dziećmi a rodzicami, a także pomiędzy małżonkami oraz przyjaciółmi. Każde jej oblicze stanowi cudowne meritum uczuć.
Muszę teraz wspomnieć o kilku moim zdaniem mankamentach. Nie podobał mi się fakt, iż główna bohaterka pozostała bezimienna. Może to był celowy zabieg autorki, który miał na celu realne utożsamienie się z perypetiami dwudziestokilkuletniej kobiety, lecz mnie osobiście nie przypadł do gustu. Pomysł na fabułę uważam za całkiem ciekawy, ale, jak dla mnie zbyt mało oryginalny. Myślałam, że postać Michała będzie niczym szalejące tornado, którego celem jest zburzyć i spustoszyć związek młodych małżonków. W rzeczywistości, nowy lokator nie wniósł niczego konkretnego do historii ,,Stokrotek w deszczu’’ i równie dobrze mogłoby go wcale nie być. Niemniej jednak zdaje sobie sprawę z tego, że jego wizyta stanowiła pewne przesłanie. Jakie? O tym musicie dowiedzieć się sami.
Każdy, kto ma ochotę na niezobowiązującą, przyjemną lekturę polecam przeczytać ,,Stokrotki w deszczu’’. Wierzę, że odnajdziecie w tej powieści cząstkę siebie, ponieważ historia opisana przez Annę Gratkowską urzeka realizmem wydarzeń. Osobiście liczyłam na więcej dramaturgii i szaleństwa uczuć, ale mimo wszystko czas spędzony z powyższą książką nie uważam za stracony. Zapraszam.
***
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Replika.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Anna Gratkowska- Pisze od niedawna. W dzieciństwie próbowała się parać poezją, ale nie bardzo jej wychodziło, więc dała sobie spokój. Obecnie tworzy opowiadania do szuflady, ewentualnie by męczyć nimi przyjaciół. Chciałaby kiedyś napisać książkę, ale wciąż nie ma czasu. Słucha muzyki rockowej, zaczytuje się w J. Irvingu. Uzależniona od kawy, nie zamierza przechodzić na odwyk.
Mimo, że ma tyle samo zalet co wad, to jednak myślę, że mi się spodoba. Lubie takie lekkie lektury :) Dlatego gdy ją spotkam, to na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńJeśli na nią natrafię to na pewno przeczytam, pomimo że nie lubię książek w których główna bohaterka nie ma imienia.
OdpowiedzUsuńChyba nie moje klimaty. Ostatnio czytam książki o zupełnie odmiennej tematyce.;)
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji wiem, że nie będę jej usilnie poszukiwała w księgarniach czy bibliotece, ale jeśli do mnie trafi to dam jej szansę.
OdpowiedzUsuńJuż sam tytuł pozytywnie nastraja...:)
OdpowiedzUsuńOj kusisz :)
OdpowiedzUsuńTa książka prezentuje się całkiem zachęcająco, więc jeżeli wpadnie mi w ręce, to czemu nie. Ostatnio czytam prawie same ciężkie książki, więc przyda się odmiana.
OdpowiedzUsuńKolejna polska debiutantka:) Na dodatek kończyła uniwersytet niedaleko mnie:)
OdpowiedzUsuńPolska literatura to nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńKiedy zobaczyłam tytuł, to skojarzyły mi się "Stokrotki w śniegu" Evansa. Jakoś podobnie brzmi, tylko różni się rodzajem opadu :-)Nie traćmy nadziei, może autorka się jeszcze rozkręci. W końcu mówią, że debiut jest najtrudniejszy :-)
OdpowiedzUsuńMiałam identyczne skojarzenie z powieścią Evansa tak, jak ty, ale tematycznie obie książki bardzo się różnią.
UsuńTeż wierzę, że autorka się rozwinie literacko, czego jej z całego serca życzę.
Jak spotkam z ciekawością zajrzę do niej. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMam zamiar przeczytać tę powieść, ale nie rozumiem, dlaczego autorka nie nadała bohaterce imienia. Moim zdaniem to przeszkadza w identyfikacji, bo czytelnik nieustannie może się zastanawiać nad tym i denerwować, że nie może nazwać tej postaci.
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię bezimiennych bohaterek i drażni mnie bardzo ten aspekt, dlatego zaniżyłam ocenę, ale mam nadzieję, że w kolejnej powieści autorka jednak zmieni nastawienie w tej kwestii.
UsuńNiestety mam zbyt dużo książek o podobnej tematyce, więc tym razem się wstrzymam;)
OdpowiedzUsuńjakoś nie kusi mnie pozycja, nie moje klimaty - ale dobrze, że coraz więcej książek wydają debiutanci :)
OdpowiedzUsuńZbyt wiele książek czeka na swoją kolej bym traciła czas na średnią pozycję (bo taką pozycją dla mnie jest książka, która równoważy swoje plusy z minusami). Wolę przeczytać coś o podobnej tematyce ale lepszym wykonaniu :)
OdpowiedzUsuńPo kilku pierwszych zdaniach Twojej recenzji książka skojarzyła mi się z "Trzema obliczami pożądania", ale później pierwsze wrażenie minęło :)
OdpowiedzUsuńTemat macierzyństwa i dylematów z tym związanych bardzo mnie interesuje, więc ja pewnie sięgnęłabym po książkę.
Czytając opis fabuły, też miałam wrażenie, że będzie to książka utrzymana w klimacie ,,Trzech oblicz pożądania'', na co też po trochu liczyłam:-) Niestety historia ,,Stokrotek w deszczu'' jest zgoła odmienna tematycznie, niemniej jednak warto ją poznać.
UsuńDam sobie spokój z tą książką. Mam co czytać a czytać dla samego czytania- to nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńPolska debiutantka i ciekawa książka. Oby więcej takich pozycji na naszym rynku.
OdpowiedzUsuńMnie tam bardzo zaciekawiła. Przeczytam
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę. Życzę owocnych poszukiwań i przyjemnej lektury.
UsuńCiekawa jestem tej książki, więc rozejrzę się za nią.
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach to byłam nią bardzo mocno zainteresowana, ale po Twojej recenzji jestem w kropce, bo znając swoje podejście do tego typu fabuł, mogę psioczyć na powieść, dlatego nie będę szaleć za "Stokrotkami..." ale jak mi się ta kniga trafi, to oczywiście przeczytam :)
OdpowiedzUsuńMuszę mieć tę książkę, koniecznie :)
OdpowiedzUsuńBezimienna główna bohaterka to ciekawy pomysł, ale podejrzewam że nieco by mnie to irytowało. Cała fabuła nie wydaje mi się zbyt interesująca...nie wiem, po prostu mnie nie zachęca.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam że Cię poprawiam, ale mówi się że coś zmienia się o 180, a nie 360 stopni..
Właśnie zastanawiałam się, czy pisze się że coś się zmienia o 180, czy raczej o 360, ponieważ w moim środowisku mówią o 360 stopni a ja słyszałam tą wcześniejszą wersję.
UsuńW każdym razie dziękuję za uwagę i zaraz poprawię :-)
Azumi ma rację. Jeśli coś zmienia się o 360 stopni to wraca do punktu wyjścia, a jeśli o 180 stopni - zmienia się diametralnie. :)
UsuńZapamiętam sobie. Dzięki dziewczyny za info :-)
UsuńPo Twojej recenzji widzę, że to książka jakich wiele...
OdpowiedzUsuńLubię czasami sięgnąć po lekką i niezobowiązującą lekturę, zatem możliwe, że kiedyś wezmę się za "Stokrotki w deszczu". Martwi mnie jednak to, że główna bohaterka nie ma imienia, czego bardzo nie lubię.
OdpowiedzUsuńLubię polską literaturę, lecz niestety nie widzę w tej książce niczego, co mogłoby mnie zainteresować. "Stokrotki w deszczu" nie wyróżniają się niczym szczególnym spośród wielu powieści, które pojawiły się ostatnio na rynku wydawniczym.
OdpowiedzUsuńTytuł skojarzył mi się ze "Stokrotkami w śniegu" R.P. Evansa. Sama opowieść jednak nie zachęca. Lubię, kiedy książka wyróżnia się czymś spośród innych.
OdpowiedzUsuńMiałam to samo skojarzenie :) Również nie jestem zainteresowana tą książką :)
UsuńWidzę, że mamy ostatnio wysyp polskiej powieści:) Cieszę się strasznie, bo mimo wielu zagranicznych sympatii, ja ciągle stawiam na naszych. Ta książka jakoś mnie nie porywa, ale nie mówię nie. Po prostu daję szansę każdemu polskiemu autorowi:)
OdpowiedzUsuńSam tytuł jest uroczy, ale historia.. cóż, może zapoznam się z nią kiedyś, jak będę miała ochotę na coś lekkiego i odprężającego :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!