~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Recenzje Silviany
1. Napisała już Pani kilka różnych książek (thriller i powieść obyczajowa). Który z tych dwóch gatunków jest Pani bliższy i dlaczego?
Lubię mieszać gatunki. A najbliższa mi jest powieść obyczajowa z elementami powieści psychologicznej, thrillera, powieści sensacyjnej, romansu… Pozornie mieszanina nieskładna i toksyczna, ale ja uważam, że z tego koktajlu może powstać coś bardzo ciekawego.
Bogumiła Sławska
Przyznam się, że jeszcze nie przeczytałam Pani książek, ale recenzje są bardzo zachęcające :)
A moje pytanie:
1. Czy losy bohaterów znane są Pani zanim książka zostanie napisana czy „rodzą„ się w trakcie pisania?
2. Czy nosi pani w sobie powieść zanim ją napisze, czy działa tu jakiś impuls, sytuacja lub spotkany człowiek?
Gdzieś tam w środku mnie te powieści istnieją dużo wcześniej niż zostaną napisane. Tak jest i teraz. Rodzi się pewna historia, którą chcę opowiedzieć. Jej bohaterowie są mi już bliscy, akcja toczy się szybko i nieoczekiwanie, Toskania kusi winnicami, łanami lawendy, gajami oliwnymi i tajemniczymi zamczyskami, w których może się wydarzyć wszystko… Muszę tylko wśród dziesiątków codziennych spraw znaleźć jeszcze czas, żeby tę nową historię przelać na papier.
Przy pisaniu książki co jest dla Panie ważniejsze: człowiek (bohater) czy sytuacja (akcja) ?
Oba te elementy są dla mnie równie ważne. Nie potrafię powiedzieć, co jest ważniejsze. Bez przekonywających bohaterów książka jest nijaka, nie budzi emocji, nie pozostawia przemyśleń, nie pozwala czytelnikowi zacząć żyć życiem swoich bohaterów. Ja lubię swoich bohaterów, chcę czuć, że żyją naprawdę. Kończę pisać książkę, a oni jeszcze zostają. Nie potrafię tak raptem o nich zapomnieć. Są dla mnie namacalni, żywi, targani emocjami… Są ludźmi z krwi i kości. A bez wartkiej i nieoczekiwanej akcji bohaterowie byliby jak aktorzy na scenie, wypowiadający wyuczone kwestie. Ona dodaje im autentyczności, bez której trudno by im było wciągnąć czytelnika w swój świat.
Karolina M.
Moje pytania będą nieco osobiste..., tak że z góry przepraszam. Zawsze ciekawiło mnie, dlaczego ktoś decyduje się, by podążać tak ciężką drogą jak bycie lekarzem. Dlatego pierwsze pytanie brzmi: dlaczego została Pani lekarzem? W Pani książce główny bohater jest lekarzem. Czy utożsamia się Pani z tą postacią i jej przeżyciami na linii pacjent-lekarz?
Myślę, że wielu maturzystów starających o przyjęcie na medycynę nie ma zielonego pojęcia o zawodzie lekarza. Biały fartuch, czyste ręce, prestiż społeczny – to działa jak magnez. Pomaganie innym, wrażenie , że jest się potrzebnym, uzależnia szybciej niż narkotyki. Ze mną było trochę inaczej. Byłam zdecydowanym humanistą. Marzyłam o studiach na uniwersytecie. Będąc w maturalnej klasie trafiłam na parę tygodni do szpitala. Tam mi pomogli. Wtedy właśnie zapragnęłam pomagać innym. Wszystkie moje powieści osadzone są w środowisku lekarskim. Nie utożsamiam się z żadnym z moich bohaterów, ale w każdym z nich można znaleźć dużo ze mnie.
Królowa Karo
1. A ja jestem ciekawa, jak to się stało, że lekarka napisała książkę. I to nie jakąś naukową, tylko powieść...
Na początku pisałam tylko dla siebie, bo to było mi bardzo potrzebne. Pamiętam dokładnie dzień, w którym zaczęłam pisać. Miałam ciężki dyżur, w trakcie którego musiałam stwierdzić zgon osiemnastoletniego samobójcy, który powiesił się na haku od lampy, podczas gdy jego rodzice spali w pokoju obok. Wróciłam do domu, na dworze padał deszcz, świat wydawał się rozmyty i zapłakany, a we mnie wszystko krzyczało. W mojej głowie rozszalała się burza uświadomionych i nieuświadomionych emocji, racjonalnych i pozbawionych sensu uczuć, żal do całego świata i do Pana Boga, bezsilność i złość, bunt i rozpacz. Pomyślałam sobie, że gdzieś mam ten mój piękny zawód, ten biały fartuch i czyste ręce… Zamarzył mi się świat spokojny, poukładany, pełen ciepła i uczuć, daleki od chorób, bólu, cierpienia i śmierci. Nie mogłam zasnąć. Usiadłam przy biurku i spróbowałam przelać to, co czułam, na papier… Pomogło. Powstało opowiadanie o tamtym chłopcu. Zaczęłam pisać do szuflady. To było takie antidotum na wszelkie zło. Taka odskocznia od codzienności. Po kilku latach odważyłam się pokazać światu swą pierwszą książkę. Debiutowałam w 2012 roku powieścią „Niepamięć”.
Ten debiut nagle wszystko zmienił. Skrzydła urosły mi u ramion. Poczułam, że wiatr powiał mi w żagle. W 2013 roku ukazał się thriller „Déjà vu”, a w 2014 roku powieść obyczajowa.
izabela81
Pani Jolu,
1. Czy wykonując zawód lekarza, było Pani łatwiej wcielić się w bohatera, opisać relacje lekarz – pacjent – rodzina i pokazać drugą stronę medalu pracy lekarza?
Oczywiście. Moi bohaterowie są po części mną samą, ich przemyślenia są często moimi, miotające nimi emocje nie są mi tak całkiem obce, ich wady znam doskonale, ich problemy jestem w stanie zrozumieć…
2. „Nie ma nieba” to dość sugestywny tytuł. A czym dla Pani jest niebo i czy wierzy Pani, że ono gdzieś tam istnieje?
Ktoś kiedyś powiedział, że Bóg mieszka w każdym z nas, w każdym z nas jest trochę z nieba. Myślę i czuję tak samo.
3. Jakie emocje najbardziej pragnie Pani przekazać czytelnikom w swoich książkach?
W moich książkach jest cała gama uczuć i emocji. Moi bohaterowie są żywi, kochają i nienawidzą, wątpią i nie tracą nadziei , płaczą i śmieją się, uciekają i wracają… Ale ja wierzę, że każdy człowiek jest z gruntu dobry, przyjazny, mądry i pomocny…
monalisap
1. Co było najtrudniejsze przy pisaniu powieści „Nie ma nieba”?
Z zamiarem napisania tej powieści nosiłam się już od dawna. Jest osobista, aczkolwiek nie opowiada o mnie, jej bohaterowie są mi bliscy, aczkolwiek nie są mną, wydarzenia są prawdziwe, chociaż ubrane w płaszczyk fikcji literackiej… Trudno mi było utrzymać dystans do tej historii, nie dać się jej powalić na kolana... Tak, to było najtrudniejsze…
2. Jakie cechy charakteru według Pani powinien posiadać lekarz, by dobrze wykonywać swój zawód? Dlaczego nadmierna empatia może zrujnować życie?
Dobry lekarz powinien mieć odpowiednią wiedzę, potrafić słuchać, rozmawiać językiem zrozumiałym dla pacjenta, powinien być empatyczny, ale w granicach rozsądku, asertywny w miarę potrzeby, cierpliwy, wyrozumiały, serdeczny, ciepły… Powinien w pacjencie widzieć partnera w walce o zdrowie. Ale przed wszystkim powinien kochać ludzi. A na drugą część pytania w pełni odpowiada moja ostatnia książka – nadmiar empatii może doprowadzić do tego, że lekarz straci dystans do pacjenta, co może mieć negatywne skutki nie tylko w przebiegu leczenia, ale również może się boleśnie odbić na życiu osobistym zarówno pacjenta, jak i lekarza.
martucha180
1. Napisała Pani różne gatunkowo powieści i w każdym dobrze się czuje. Czy jest gatunek, którego Pani nie tknie piórem? Jakiej książki nigdy Pani nie napisze?
Nigdy nie napiszę biografii.
2. Czym jest dla Pani SŁOWO… zarówno pod względem literackim, jak i zawodowym, lekarskim?
Słowo jest dla mnie zarówno narzędziem do wyrażania myśli, emocji, uczuć , jak i narzędziem do ukrywania myśli, emocji, uczuć.. A w życiu zawodowym – czasami jest gwarancją daną pacjentowi, a czasami nadzieją.
3. Kiedy przychodzą Pani do głowy najciekawsze pomysły? I gdzie je wtedy Pani zapisuje?
Ciekawy pomysł to rzecz chwili. Nigdy nie zapisuję swoich pomysłów. Pojawiają się i już są, zostają gdzieś we mnie, gromadzą się, uzupełniają, z czasem zlewają się w całość, czekają tylko na moment, kiedy spróbuję ująć je w słowa, nadać im nazwę i przelać je na papier.
Daga Błaszczyk
1. Jak wygląda u Pani proces pisania nowej historii? Czy woli Pani pisać rano, a może wieczorem? W ciszy czy z muzyką w tle?
Ja żyję bardzo szybko. Jestem ciągle w biegu. Pracuję jako lekarz, mam niepełnosprawne dziecko, często podróżuję, mam mnóstwo obowiązków różnego typu. Moje powieści powstają najpierw wewnątrz mnie. Akcja się toczy, bohaterowie przeżywają swoje przygody, z dnia na dzień zżywam się z nimi coraz bardziej. Towarzyszą mi, kiedy jadę samochodem, idą ze mną na spacer, odwiedzają ze mną moich chorych, pływają na basenie, towarzyszą mi tuż przed snem... Powieść zaczyna żyć obok mnie, dojrzewa, zmienia się, żyje własnym życiem. Aż przychodzi moment, kiedy wszystko jest już gotowe, kiedy wszystko jest już napisane gdzieś wewnątrz mnie od pierwszego do ostatniego słowa. Wtedy czekam już tylko na chwilę, kiedy będę mogła to wszystko przelać na papier. Siadam i piszę przez wiele dni. Mój ulubiony fotel, laptop na kolanach, przyciemnione światło, hektolitry wypijanej kawy, cicha muzyka w tle. Wyjście na spacer lub wyprawa basen, kiedy nagle coś nie idzie. Kilka kilometrów w ciszy i spokoju na własne rozmyślania. Unikam wtedy spotkań, niechętnie rozmawiam z ludźmi. Na chwilę jestem w tamtym świecie, scalam się z nim. Na jakiś czas tamta historia przyćmiewa wszystkie inne, tamci bohaterowie stają się najważniejsi. Kończę pisać i jeszcze na długo nie potrafię się od danej historii uwolnić. Mam wrażenie, że świat realny, w którym nie ma moich bohaterów, jest jakby niepełny, niekompletny... Aż do następnej podróży, następnego pomysłu, następnej powieści…
2. Jakie książki lubi Pani czytać prywatnie, jest jakaś, która najbardziej zapadła Pani w pamięć?
Czytam bardzo różne książki . Dwie z nich cenię sobie bardziej niż inne: „Małego księcia „ i „Sto lat samotności”.
Wojtek Q
1. Jaka jest Jolanta Kosowska?
Spontaniczna, przyjazna, otwarta, pomocna, czasami uparta ( w końcu zodiakalny baranJ), szczera. Nie cierpi: kłamstwa, obłudy, sztuczności, wulgarności, głupoty, nieszczerych uśmiechów i grzecznościowych podań dłoni, lenistwa, nudy, zamknięcia na poglądy i racje innych ludzi.
2. Gdyby Pani życie zamieniło się w książkę, jaki byłby jej tytuł i gatunek?
Byłaby to powieść obyczajowa z elementami thrillera, z odrobiną psychologii, z dużą dawką uczuć i emocji, z olbrzymią liczbą zmieniających się krajobrazów w tle. W tej książce byłoby mnóstwo innych ludzi. Wypełniałyby ją dźwięki, zapachy, kolory… Akcja toczyłaby się w zwariowanym tempie. Zwroty akcji byłyby zaskakujące. Byłoby ciepło, czasami gorąco. A tytuł? Myślę, że „Carpe diem”.
3. Jaki jest Pani przepis na ciasto ANTYRUTYNOWE, aby żaden dzień nie okazał się zakalcem?
Dziesięć łyżek życzliwości dla innych, pięć łyżek uśmiechu, worek empatii, szczypta asertywności, dwie łyżki otwartości, szczypta cierpliwości, pół szklanki spontaniczności, pół szklanki energii, szczypta nadziei, dwie łyżeczki skórki z wyobraźni, miłość i przyjaźń do smaku. Wszystko razem wymieszać i postawić na noc do lodówki. Stężałą masę pokroić na kawałki. Skonsumować na śniadanie. W postacie płynnej rozlać do szklanek. Podzielić się z innymi. Wypić duszkiem.
Krystyna Maszkowska
1. Co było iskierką do napisania każdej z Pani książek?
Emocje. Na początku każdej z moich książek są uczucia i emocje. Jakieś drobiazgi z otoczenia, jakaś rozmowa z ludźmi, jakiś dźwięk, jakiś widok, który nagle został pod powiekami, jakiś wieczór przy świecach w obcym kraju… Raptem drobiazgi uruchomiają całą lawinę emocji, które w magiczny sposób zaczynają gdzieś w środku układać się w nową historię. W przypadku „Deja vu” to było jak olśnienie. Pamiętam doskonale tamten moment. Pojechałam ze znajomymi kolejny raz do Wenecji. Odpoczywałam, siedząc na schodach przy Canal Grande. Nagle wydało mi się, że to sen, że nic nie dzieje się naprawdę. Nie ma miasta na dziesiątkach wysp, nie ma wąskich ulic i kanałów, nie ma tramwajów wodnych i gondoli, nie ma powoli zapalających się lamp, a głos tenora śpiewającego O sole mio wydał mi się zupełnie nierealny. Nagle most dell’Accademia stał się teatralną dekoracją, a kontury pałaców nad Canal Grande atrapą z papieru. Nierealny, nierzeczywisty świat, pełen iluzji, aktorów zmieszanych z tłumem, przygodnych widzów, sprytnie wciąganych w wymyślony przez kogoś, jeszcze niezrozumiały i nielogiczny scenariusz…. Zatarła się granica między jawą a snem, fikcją i wyobraźnią…. I nagle przyszło mi na myśl, że w tym mieście może wydarzyć się wszystko… Tak zrodził się pomysł na powieść Déjà vu.
Pawlacze
1. Co Pani sądzi o nakładaniu makijażu przez kobiety? Dodaje to urody czy jednak znacznie niszczy cerę?
Umiejętnie zrobiony makijaż podkreśla to, co jest wyjątkowe i piękne, ukrywa niedociągnięcia natury, sprawia, że czujemy się atrakcyjniejsze, pewniejsze siebie. Ja sama też się maluję.
2. Czy miała Pani przypadek, że nie potrafiła Pani zdiagnozować dolegliwości u pacjenta?
Oczywiście. Każdy lekarz ma dziesiątki takich przypadków. Nie wiedzieć czegoś nie jest grzechem, grzechem jest to ukrywać. Nikt nie wie wszystkiego, bo to jest niemożliwe. Medycyna to olbrzymia dziedzina wiedzy. Proszę przeczytać „Nie ma nieba”. Tam opisałam wiele trudnych przypadków. Na podstawie wywiadu, badania fizykalnego, badań dodatkowych można tylko postawić podejrzenie diagnozy. Do prawidłowego leczenia podejrzenie nie wystarcza. Często trzeba skorzystać z wiedzy innych, z ich diagnostycznych możliwości.
3. Co Pani sądzi o polskiej służbie zdrowia? Jest ona obiecująca na przyszłość czy raczej zaściankowa w obliczu innych krajów?
Polscy lekarze odnoszą sukcesy zawodowe na całym świecie, są szanowani i cenieni jako specjaliści. Medycyna jest taka sama. Różne są tylko możliwości wynikające z organizacji służby zdrowia i jej finansowania. Już od wielu lat niewiele rozumiem z organizacji służby zdrowia w Polsce… Ten temat budzi we mnie mnóstwo negatywnych emocji.
1. Zabiera Pani swoich bohaterów i śledzących ich losy czytelników w różne (jakże odmienne) miejsca na mapie Europy. Czy to właśnie bohaterowie Pani książek niejako ‘decydują’ o tym, gdzie się znajdą, gdzie przyjdzie im przeżyć wiele radosnych, jak i mniej przyjemnych chwil… A może to szczególna atmosfera i charakter – czy to chorwackich wysepek, czy romantycznej Wenecji albo klimatycznego Drezna – mają wpływ na to, z jakimi postaciami będzie nam dane na kartach pani książek się spotkać?
Chyba jednak najpierw są miejsca. A nawet na pewno one. Proszę przeczytać o tym, jak powstał pomysł na powieść o tytule „Deja vu”.
Katarzyna Żarska
1. Czy jako lekarz wierzy Pani, że dobra dusza może „iść do nieba”?
Wierzę w człowieka, w jego dobro, w to, że każdy ma w sobie cząstkę Boga.
2. Jaki system wartości stosuje Pani pisząc swoje powieści?
Raptem zmusiła mnie Pani do powtórki z filozofii, do przypomnienia sobie niemieckiego filozofa Schelera. Wartości utylitarne, hedonistyczne, wartości witalne, wartości duchowe, religijne… W moich książkach najważniejszy jest człowiek, czasem błądzący, czasem szukający swego miejsca na ziemi, czasem dyskutujący z Panem Bogiem, targany emocjami, szczęśliwy , smutny, cierpiący, potrzebujący pomocy… Ważne jest dobro, człowieczeństwo, szlachetność, przyjaźń, miłość… Jednym zdaniem – cała gama wartości.
3. Jaka jest Pani recepta na bycie szczęśliwą osobą?
Więcej dawać niż brać, pomagać innym, czuć się potrzebnym, cieszyć się z drobiazgów, znaleźć radość w każdym dniu, w każdym spotkaniu, w każdym uśmiechu, w każdym podaniu dłoni...
Magdalena Sz L
1. Co daje Pani większą satysfakcję: bycie lekarzem czy bycie pisarzem?
Nie porównywałabym tych dwóch rzeczy. Nie da się ich porównać. Jestem lekarzem. To mój zawód. Realizuję się w nim każdego dnia. Pisarstwo to pasja, bez której nie potrafię sobie wyobrazić mojego życia.
2. Lekarz i pisarz wydają mi się niepokrewnymi zawodami. Czy zaczęła Pani pisać, by odreagować w literackiej rzeczywistości trudy związane z pracą lekarza, czy też było to marzenie dzieciństwa?
Proszę spojrzeć na odpowiedź, której udzieliłam „Królowej Karo”.
3. I pytanie dość osobiste, jeśli zbyt osobiste proszę nie odpowiadać. Jak to się stało że Drezno stanęło na Pani życiowej drodze, powody osobiste czy zawodowe, dlaczego akurat Drezno ?
Wyjechałam z Polski, bo w pewnym sensie nie miałam już innego wyjścia. Choroba mojego synka postępowała, niepełnosprawność stawała się coraz większa, z dnia na dzień potrzebował on coraz więcej i więcej opieki i coraz więcej rzeczy niezbędnych do życia. Pomimo dyplomu ukończenia dwóch uczelni, trzech specjalizacji medycznych i paru miejsc pracy coraz trudniej było mi związać koniec z końcem. Oszczędności topniały w oka mgnieniu. Bliższa i dalsza rodzina zaangażowała się w pomoc, a i tak przyszłość wydawała się beznadziejna. Wyjechałam z jedną walizką, w której pod ubraniami miałam zdjęcia moich dzieci i te wszystkie wymagane dokumenty: uznanie dyplomu, dokument zezwalający na wykonywanie zawodu lekarza na terenie Niemiec, uznanie specjalizacji z medycyny ogólnej, zgodę na pracę w lecznictwie otwartym… Początkowo pracowałam w Sachsen-Anhalt. Później przeniosłam się do Drezna. Stąd jest bliżej do Polski, do mojego rodzinnego Wrocławia, do mamy. Tu kiedyś historia naszej ojczyzny splatała się z historią Saksonii, tu mówi się o Polsce przyjaźnie i często, prawie codziennie. Początkowo myślałam, że Drezno to taki chwilowy przystanek, coraz częściej mam jednak wrażenie, że przez przypadek znalazłam w Dreźnie swoje miejsce na ziemi.
Dominika K.
1. Ostatnio coraz częściej przekonuję się, że w ludziach stopniowo zanika empatia i współczucie... Czy brak tych odczuć staje się chorobą współczesnych ludzi?
Czasami mam takie wrażenie. Żyjemy za szybko, pędzimy bez sensu, stawiając sobie idiotyczne cele, tracimy sens życia. Nie chcemy, a może nie mamy czasu pochylić się nad problemami innego człowieka.
2. Czy często spotyka się pani z chorymi ludźmi, którzy stracili wiarę na odzyskanie zdrowia, przestali walczyć? Jak Pani zdaniem można przekonać takiego człowieka, że warto walczyć do końca?
Proszę przeczytać „Nie ma nieba”. Tam znajdzie Pani odpowiedź na to pytanie.
3. Czy zgadza się Pani ze słowami „nadzieja umiera ostatnia”?
Ja w każdym razie zawsze mam nadzieję do końca. Zawsze walczę do końca. Gdybym nie miała nadziei, to nie byłabym w stanie wykonywać swojego zawodu. W medycynie dwa dodać dwa to rzadko jest równo cztery. Każdy przypadek jest wyjątkowy, każdy przebieg choroby inny. Jeden z bohaterów „Nie ma nieba” mówi: „Naszą rzeczą jest leczyć i nie tracić nadziei, a boską decydować”. Zgadzam się z nim w pełni.
Joanna Mikulec
1. A czy prywatnie według Pani nieba nie ma?
Proszę przeczytać „Nie ma nieba”. Ta książka to w pewnym sensie odpowiedź na Pani pytanie.
2. Podobno lubi Pani podróżować. Jakie miejsce wspomina Pani najczęściej z tych swoich wycieczek, do którego powróciłaby Pani z przyjemnością jeszcze raz?
To prawda, że bardzo lubię podróżować. To w pewnym sensie mój sposób na życie. Wrażeń i wspomnień z podróży nikt mi nie zabierze. One już na zawsze będą we mnie. Moje życie biegnie od jednej do drugiej książki i od jednej do drugiej podróży. Lubię bywać gdzieś wiele razy, poczuć się gdzieś jak u siebie w domu. Poznać historię, kulturę, język, obyczaje, ludzi… Mieć tam przyjaciół i znajomych… Bywam często w Chorwacji, we Włoszech, w Grecji… Na stałe mieszkam w Saksonii. Pewnie powinnam marzyć o podróży dookoła świata, ale nie marzę. Jest jeszcze wiele miejsc, w których chcę się poczuć jak w domu. Wiosną byłam w Toskanii, w tej chwili jestem w Chorwacji...
3. Czy lubi Pani zmiany w swoim życiu?
To zależy. W każdym razie się ich nie lękam.
Agnieszka D.
Witam
Jestem po lekturze 2 z 3 pani książek. Są bardzo klimatyczne. Można w nich zauważyć pewien powtarzający się element poszukiwania (że tak to nazwę). Mam w związku z tym nieco przewrotne pytanie:
1. Jak długo szukała Pani swojej pisarskiej drogi? Czy zanim zasiadła Pani do pisania, wiedziała od razu dokładnie, co powstanie, jaki to będzie typ książki?
Proszę przeczytać wcześniejsze odpowiedzi.
2. Czy ma Pani wśród bardziej lub mniej znanych pisarzy pewien wzór, z którego czerpie pani inspiracje, np. co do stylu pisania?
Czytam bardzo dużo i bardzo różne książki. Nie ma jednego wzoru, z którego czerpię inspiracje.
3. Gdyby będąc w wieku lat nastu mogła spełnić Pani jedno ze swoich marzeń – jakie by to było marzenie? (nie pytam o teraźniejsze, bo wiadomo, że marzeń nie wypowiada się głośno)
Zawsze chciałam mieć własnego konia. W dorosłym życiu spełniło się to marzenie.
Patrycja Sudoł
1. Jak rozpoczęła się Pani przygoda z pisarstwem? Od kiedy Pani chciała pisać?
Proszę przeczytać wcześniejsze odpowiedzi.
2. Nie bała się Pani, że Pani książki „nie trafią do serc” czytelników?
Bałam się i boję. Cieszę się na każde spotkanie autorskie, czytam z wypiekami na twarzy wszystkie recenzje, cieszę się z każdego nowego czytelnika.
3. Co Panią interesuje poza pisarstwem?
Bardzo lubię podróżować. Interesują mnie nie tylko krajobrazy , lecz też historia, kultura, muzyka, literatura i zwyczaje odwiedzanych krajów. Lubię uczyć się języków obcych. Kocham czytać książki. Lubię muzykę. Interesuję się historią, psychologią, etyką. Kocham zwierzęta…
Bogdan N
1. Uwielbiam czytać, ale gdy porównuję siebie z moją żoną, to wychodzi na to, że moja żona czyta i więcej, i szybciej ;) Co Pani na to, aby wprowadzono w Polsce Dzień Kobiet Czytających?
Oczywiście taki dzień byłby ustawowo dniem wolnym od pracy dla Pań, a mężowie zamiast kwiatka kupują swoim Paniom solidne zestawy książkowych nowości :)’
Uważam, ze książka jest zawsze lepszym prezentem od kwiatka i to zupełnie niezależnie od okazji.
Mówi Pan, że kobiety czytają więcej od mężczyzn? Ja czasami postrzegam to zupełnie inaczej.
2. Teraz mamy wakacje, uwielbiam urlop, można pojechać nad morze lub w góry. Pisarze nie mają wakacji. Potrafią wszędzie szukać inspiracji do kolejnej książki :) Gdzie w tym roku będzie Pani szukała swojego uroczyska?
Część swojego urlopu spędziłam wiosną w Toskanii. Obecnie jestem w Chorwacji.
3. „– Jeanno, kobiety potrafią kochać o wiele mądrzej niż my! One nie kochają mężczyzny dla jego wyglądu. Nawet jeśli on się im bardzo podoba. – Joaquin westchnął błogo. – Kobiety kochają cię przez wzgląd na twój charakter. Twoją siłę. Twoją mądrość. Albo dlatego, że potrafisz zaopiekować się dzieckiem. Bo jesteś dobrym człowiekiem, masz honor i godność. One kochają cię inaczej niż mężczyzna kobietę. Nie z powodu kształtnych łydek ani nie dlatego, że w swoim garniturze budzisz zazdrość u jej koleżanek z pracy. Owszem, istnieją też takie kobiety, ale są tylko jak zły przykład dla innych” (Nina George „Lawendowy pokój”). Co sądzi Pani o tym cytacie? Czy uważa Pani, że kobiety i mężczyźni inaczej kochają? Co dla kobiet jest ważne w miłości, w wyborze Tego Jedynego?
Oczywiście, że mężczyźni i kobiety kochają inaczej, chociaż nie wiem, kto kocha lepiej. Znalazłam w Internecie pewną listę, która ponoć może okazać się odpowiedzią na Pana pytanie.
Co my, kobiety, kochamy w mężczyznach? Chyba to, że...
1. Potrafią rozbroić nas uśmiechem.
2. Pamiętają o dniu kobiet i walentynkach i zjawiają się u progu naszych drzwi z różami.
3. Potrafią nas opatulić własnym swetrem, gdy jest nam zimno.
4. Potrafią nieść przez kilka pięter naszą dziesięciokilową paczkę.
5. Potrafią jednym wypowiedzianym żartem przegonić nasze smutki.
6. Potrafią powiedzieć coś w stylu: „Jakie duże uszy? Twoje uszy są świetne!”
7. Potrafią mówić zupełnie co innego, niż myślą.
8. Znoszą dzielnie nasz PMS.
9. Nie zauważają u nas żadnego cellulitu i rozstępów.
10. Przypominają czasem małych rozbawionych chłopców na placu zabaw.
11. Potrafią o nas zabiegać i szaleć na naszym punkcie.
12. Potrafią stanąć w naszej obronie, ryzykując złamanym nosem i siniakami.
13. Nie robią z igły wideł.
14. Potrafią być czuli i kochani.
15. Potrafią wczesnym rankiem zerwać się z łóżka i zrobić nam śniadanie do łóżka.
16. Wściekają się, gdy użyjemy ich maszynki do golenia do depilacji swoich nóg.
17. Potrafią być prawdziwymi dżentelmenami, jeśli chwila tego wymaga.
18. Potrafią wielbić naszą kobiecość i urodę jak starożytne bóstwo.
19. Bywają nieznośnie uparci i zabawni zarazem.
20. Lubią porwać nas do tańca, gdy na parkiecie jest pusto.
21. Zakochują się w nas po uszy.
22. Potrafią cieszyć się ze wszystkiego jak małe dzieci.
23. Można na nich polegać, gdy tego potrzebujemy.
24. Bez względu na ogrom problemu potrafią powiedzieć: „Będzie dobrze!”
25. Spełniają swoje obietnice i dotrzymują słowa.
26. Bywają spontaniczni – w chwili, gdy najmniej się tego spodziewamy.
27. Mają głowy pełne pomysłów, marzeń i planów.
28. Są tak różni od nas, jak my od nich.
I jeszcze wiele innych rzeczy...
Może to nietypowy pogląd, ale nie mogłabym się bez zastrzeżeń podpisać pod tą listą.
Iza jaszczowka
1. Pisanie to dla Pani... lek na całe zło.
2. Mężczyzna powinien być jak... Mężczyzna powinien być przede wszystkim przyjacielem.
3. Moje ulubione książki to… „Mały książę” i „ Sto lat samotności”
Magdalena Sobieszczyk
1. Czy znalazła już Pani swoje wymarzone miejsce na Ziemi i jeśli tak, to czy zdradzi Pani, gdzie się ono mieści?
Mieszkam w Saksonii. Dokładnie w Dreźnie. Czasami myślę, że przez zupełny przypadek znalazłam tam swoje miejsce na ziemi.
2. Pisarka i lekarka, który z tych zawodów sprawia Pani większą przyjemność i dlaczego?
Nie potrafię porównać. Lekarz to zawód. Pisarstwo to pasja.
Emilka Z
1. Czy wierzy Pani w niebo i życie pozagrobowe? Czy tytuł książki jest przewrotny, czy jednak mówi o Pani przekonaniach?
Proszę przeczytać „Nie ma nieba”.
2. Czy miała Pani chwile zwątpienia w pisaniu tej książki? Czy był taki czas, że chciała Pani ją wyrzucić do kosza?
Ta książka była we mnie już od dawna. Czasami myślę, że może nie powinnam jej była napisać, że może ona wzbudzić mnóstwo kontrowersji i emocji, zmusić do niechcianych przemyśleń. Ta powieść pokazuje świat jakby z innej strony. Opowiada o miłości nieoczekiwanej. Nie mam pojęcia, jakie będą losy tej książki. Tego nikt nie wie. Może stanie się bestsellerem, a może nikt po nią nie sięgnie. Dedykuję ją wszystkim pacjentom, czyli nam wszystkim. Każdy z nas kiedyś był, jest albo będzie pacjentem. Czekam niecierpliwie na premierę tej książki. Czekam na wrażenia czytelników. Nie chciałam jej nigdy wyrzucić do kosza. Pisząc ją, z każdą stroną czułam się coraz lepiej.
3. Jaki jest Pani stosunek do bezdomności zwierząt? Czy adoptowałaby Pani takiego zwierzaka bądź przygarnęła takiego z ulicy?
Kocham zwierzęta. Miałam psy , koty, króliki… Mam konia. Uważam , że każdy z czworonogów zasługuje na dom i przyjaźń.
Oliwia Dzierżyńska
Zastanawiałam się nad napisaniem książki, tylko zawsze wydawało mi się, że jestem za młoda. Obudziło się we mnie wiele niepewności, no bo czy ktokolwiek chciałby czytać książkę nastoletniej dziewczyny?
1. Czy miała Pani kiedyś jakieś nieprzyjemności związane ze swoim wiekiem (np. w miłości)?
Nie, nie miałam. W każdym razie tego nie pamiętam.
2. Jak Pani sądzi, czy nastolatka może napisać dobrą książkę? Czy jest to z góry zdane na niepowodzenie, czy może ta „młodzieńczość” może być sukcesem?
Nastolatka może napisać cudowną książkę. Jestem tego pewna. Myślę, że nastolatka potrafiłaby trafić w gusta i potrzeby czytelnicze swoich rówieśników.
Ola Janczak
1. Czy czuje Pani, że swoją twórczością leczy dusze, czy jest to Pani cel?
Marzę o tym, aby moje książki leczyły dusze, pomagały przezwyciężać przeciwności losu, powodowały burze emocji, pokazywały świat pełen uczuć, napawały nadzieją, zapadały na długo w pamięci…
2. Czy pomaganie jest sensem życia?
Mojego tak. Jestem lekarzem Kocham ludzi. Lubię się czuć potrzebna.
3. Czym jest dla Pani cierpienie?
W równej mierze dolegliwością ciała, co i dolegliwością duszy.
Ania Wolniak
1. Uwielbiam książki Mojej Babci i Mamy! Moja Mama zawsze zachęca mnie do ich przeczytania. Często widzę, jak Babcia i Mama czytają. To dzięki NIM i ja kocham książki i znam ich moc :) Czy Pani pasją do czytania i zamiłowaniem do nauki „zaraziła” się od najbliższych czy sama Pani to odkryła?
Miałam szczęście trafić na cudownych nauczycieli. Miałam wyjątkowego polonistę, który nie tylko uczył literatury, ale potrafił pasją do czytania zarazić całą moją klasę.
2. Często zdarza mi się, że kupuję książkę dzięki rekomendacji znanej osobistości: aktorki, dziennikarki czy innej pisarki. Przyznam, że jeszcze nigdy nie zawiodłam się i dzięki temu nasza domowa biblioteczka rozrasta się w błyskawicznym tempie. Czyje rekomendacje na stronie tytułowej Pani książek byłyby dla Pani satysfakcjonujące?
Każdego, kto pokochał moje książki.
3. Jest Pani autorką już 4 powieści. Z którą książką jest Pani najbardziej związana? Z której jest Pani najbardziej dumna? Która książka przyniosła Pani najwięcej spełnienia? A przy pisaniu której odczuwała Pani najwięcej zadowolenia i radości z pisania? Dlaczego?
Lubię wszystkie moje powieści. W każdej z nich jest cząstka mnie samej. Każda jest inna. Najbardziej magiczna jest chyba powieści „Déjà vu”, najbardziej osobista „Nie ma nieba”.
Edyta Chmura
1. Jeśli nie ma nieba tam, gdzie się go spodziewamy po śmierci, to może jest ono gdzieś na ziemi?
Kocha Pani podróże, więc może potrafi Pani wskazać, gdzie znajduje się „niebo na ziemi”?
Myślę, że w każdym z nas jest trochę nieba.
2. Myśląc o Polsce, za czym najbardziej Pani tęskni i w jakich momentach ta tęsknota najmocniej doskwiera? Może jest to związane z jakimś miłym wspomnieniem?
Najbardziej brak mi spontaniczności. Tęsknię za nią. Mieszkam w Saksonii. Tu wszystko planuje się z góry. Wszystko jest poukładane, uporządkowane, przewidywalne i nudne.
3. Obserwując Pani aktywność na facebooku czy za pośrednictwem poczty wnioskuję, że jest Pani bardzo otwarta na relacje z czytelnikami. Czy czyjeś słowa szczególnie zapadły Pani w pamięć i umocniły przekonanie, że warto pisać? A może było jakieś wydarzenie na spotkaniach autorskich, o którym chętnie Pani opowiada?
Tych miłych słów, budujących recenzji, sympatycznych uwag było już wiele. Z wypiekami na twarzy czytam każdą uwagę, każdą recenzję. Cieszę się z każdego nowego czytelnika. Każda uwaga jest dla mnie cenna, każdy mail tak samo ważny.
Gosia Pawlaczyk
1. Na pewno doskonale włada Pani językiem niemieckim. Ja niestety nie umiem przekonać się do nauki tego języka. Mimo że próbowałam się uczyć, słuchałam niemieckiego radia, czytałam książki w oryginale, to nic... Nawet zapisałam się na kurs języka niemieckiego, ale po miesiącu zrezygnowałam. Proszę mi doradzić, jak powinnam się uczyć tego języka, jak zapamiętać końcówki przymiotników, rodzajników.
Te końcówki przymiotników, rodzajniki, rekcja czasowników, idiomy i zwroty nauczą się z czasem same. Trzeba próbować mówić po niemiecku i jak najbardziej rozbudowywać swoje słownictwo. Na początku robiłam sobie fiszki. Teraz można kupić już gotowe fiszki. Miałam je w każdej kieszeni, w torebce, w samochodzie… Od kilkunastu do kilkudziesięciu słówek dziennie. Po miesiącach były tych słówek już tysiące. Po roku to, co mówiłam, zaczęło coraz bardziej przypominać to, co chciałam powiedzieć.
2. Jakie niemieckie tradycje można przenieść do Polski? Mnie np. bardzo się podoba, że dzieci rozpoczynające szkołę dostają słodycze. Chętnie wprowadziłabym taki zwyczaj w Polsce :) Ale już w ogóle nie umiem zrozumieć, że Niemcy jedzą podczas Wigilii sałatkę ziemniaczaną i smażoną białą kiełbasę ;)
Ja też tego nie rozumiem i co roku przeżywam swoje zdziwienie od początku. Mają parę miłych zwyczajów . Pierwszym z nich jest Bescherung, czyli obdarowywanie się prezentami w grudniu, dziękowanie sobie za miniony rok, pisanie listów noworocznych…
Kiedy zaczynam pisać nową powieść, to gdzieś we mnie w środku jest już cała ta nowa historia, gdzieś we mnie żyją już jej bohaterowie, istnieje już tytuł książki. Na stronie www.jolantakosowska.pl zamieszczam zwykle fragmenty pisanych książek, opatrując je roboczym tytułem. Czasami roboczy tytuł ulega zmianie.
Alina Szymczak
1. Dużo Pani podróżuje. Ja również kocham wycieczki, i piesze, i rowerowe. Głównie po Polsce, kocham polskie góry. Jakie podróże planuje Pani w najbliższym czasie? I dlaczego akurat tam?
Wiosną byłam w Toskanii. Tam będzie osadzona akcja mojej kolejnej powieści. Obecnie jestem w Chorwacji. Kocham ten kraj. Mam tu przyjaciół, znajomych. Jest tu wiele miejsc, w które lubię wracać. Nie bez przyczyny akcja mojej debiutanckiej powieści „Niepamięć” rozgrywa się w Chorwacji.
2. Uwielbiam operę, teatr, galerie sztuki. Od czasów liceum postanowiłam sobie, że będę regularnie brała udział w wydarzeniach kulturalnych. Który rodzaj kultury lubi Pani najbardziej? U mnie od paru lat jest to opera.
Kocham teatr i koncerty fortepianowe. Mieszkam w Saksonii. Saksonia to państwo zamków i pałaców. Lubię odwiedzać galerie, zwiedzać stare zamczyska, podziwiać pałace, zagubić się wśród fontann w barokowych ogrodach…
3. Po studiach medycznych lekarz powinien się specjalizować. Przeczytałam, że Pani posiada 3 specjalizacje – w jakich dziedzinach medycyny? W której specjalizacji czuje się Pani najlepiej?
W Dreźnie pracuję jako specjalista medycyny ogólnej, lekarz domowy. W tym czuję się najlepiej. Mam szansę być towarzyszem przez wiele lat. Przewodnikiem i partnerem w walce o zdrowie. Poza medycyną rodzinną posiadam specjalizację z medycyny ogólnej i pediatrii.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziękuję serdecznie Jolancie Kosowskiej za poświęcenie swojego czasu oraz za udzielenie Nam niezwykle interesującego wywiadu.
Składam także gorące podziękowania wszystkim, którzy wzięli udział w konkursie i zadali pytania.
Nagrodę w postaci książki ''Nie ma nieba'' otrzymują:
Wojtek Q
Bogdan N.
Magdalena Sz L
Gratuluje zwycięzcom i pozdrawiam!!!
cyrysia
Świetny wywiad, autorka przemiła. ;) Czytałam już kilka książek tej autorki i kiedyś z pewnością sięgnę po kolejną ;)
OdpowiedzUsuńAleż długi i ciekawy wywiad nam wyszedł! Gratuluję zwycięzcom (aż 2 panów!)!!!
OdpowiedzUsuńGratuluję. Bardzo ciekawy wywiad.
OdpowiedzUsuńRewelacyjny wywiad. Wyrazy uznania i podziwu dla pani Jolanty Kosowskiej! Jeszcze bardziej wzrósł moj apetyt na książkę:)
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad, bardzo przyjemnie się go czyta :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie ~Nataliaaa
happy1forever.blogspot.com
Z ogromną przyjemnością przeczytam "Nie ma nieba". Ciekawie się zapowiada ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję zwycięzcom! Przyjemnej lektury ;)
nie znam autorki niestety, może pora nadrobić :)
OdpowiedzUsuńAutorka jest niezwykle miłą osobą. Już jakiś czas temu miałam okazję się o tym przekonać i oczywiście zapoznać z jej twórczością :) Gratuluję naprawdę ciekawego wywiadu. ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad :) Mój podziw i szacunek do autorki powiększył się. Gratuluję zwycięzcom.
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemny wywiad. Gratuluję.
OdpowiedzUsuńWspaniały wywiad Cyrysiu :) Nie znam autorki, ani jej książek, ale biorę udział w konkursie na facebooku, może mi się uda i wtedy szybciej przeczytam? Byłoby pięknie :) Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńWyrazy uznania i podziwu i szacunku dla pani Jolanty Kosowskiej. Gratuluję
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wywiad. Ciekawe pytania i interesujące odpowiedzi. Przeczytałem z przyjemnością i bardzo dziękuję.
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad :). Niestety nie znam jeszcze książek autorki. Muszę to jak najszybciej zmienić :).
OdpowiedzUsuńfajnie że marzenie o koniu zostało spełnione u pisarki:D
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad, gratuluję i pozwolę sobie zapożyczyć linka :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, będzie mi bardzo miło :)
UsuńCiekawy wywiad, a książkę mam na oku.
OdpowiedzUsuńNaprawdę fajnie czyta się się twoje wywiady. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń