~~~
Nadszedł czas na ogłoszenie wyników konkursu, w którym do wygrania była powieść ''Złączeni'' Carol Cassella.
Zanim przejdę do werdyktu
chciałabym wszystkim uczestnikom serdecznie podziękować za udział!
Cieszy mnie, że aż tyle osób zechciało zawalczyć o nagrodę.
Przeszliście samych siebie i trudno mi było wybrać zwycięzcę. Słowa uznania należą się wszystkim bez wyjątku.
Chciałabym jeszcze zaznaczyć, że wybrana przeze mnie osoba nie podała żadnego ''złotego środka'' odnośnie odpowiedzi: kto powinien decydować o życiu lub śmierci pacjenta w stanie wegetatywnym.
Tak naprawdę nie istnieje jedna racjonalna reguła w tej kwestii, wszak wszystko zależy od sytuacji i wielu istotnych czynników.
Niemniej jednak, Book Worm swoją nietypową wypowiedzią przyprawiła mnie o dreszcze i skłoniła do jeszcze większej refleksji, dlatego do niej powędruje nagroda.
/
źr. foto |
Leżę.
Zapach szpitala.
Piiiip…
Piiiip….
Piiiip…
Dźwięk aparatury.
‘A więc jestem w szpitalu, bingo!’ Przebłyski świadomości i strzępki wspomnień pojawiają się w mojej głowie.
Jadę samochodem z żoną.
Tir.
Jej krzyk.
A potem ciemność i pustka.
‘Zaraz, zaraz, ktoś otwiera drzwi.’ Kroki i dźwięk jakby coś sunęło po podłodze. ‘Tylko czemu do cholery nie mogę się ruszyć?!’
Dwie osoby.
Rozpoznaję ten głos. Próbuję się wyrwać, ale kołdra nie chce ustąpić. Chcę krzyczeć: ‘Kochanie, moja śliczna żono! Jesteś tu żeby mnie odwiedzić, chcę Cię dotknąć, przytulić… Tu i teraz! JUŻ! Strasznie się cieszę, że cię…’, jednak mój głos słyszę tylko ja.
- Panie doktorze, to była taka trudna decyzja… Nigdy sobie tego nie wybaczę! – Szloch. – Ale to już tyle trwa… ponad 3 lata! Nie mam pieniędzy, rodziny, nikogo, kto by się nami zajął i ten durny wózek… sam Pan widzi!
Kolejny wybuch spazmatycznego płaczu. I to cholerne: piiiiip…. piiiip… piiip…
- Chciałabym się tylko pożegnać… proszę nas zostawić.
Słyszę kroki wychodzącego lekarza. Wokół nadal ciemność i pustka. Czuję jak żona łapie mnie za rękę, całuje usta… Czuje jej łzy spływające po moim policzku, nosie, czole.
- Kocham cię…- szepcze.
Zdaje sobie sprawę że to ostatnie ‘kocham cię’ w moim życiu. Wysilam wszystkie mięśnie, chcę krzyczeć, wrzeszczeć, próbuję się szarpać. Nic. Chcę płakać, ale nawet te pieprzone łzy odmawiają posłuszeństwa. Jak w tych snach, kiedy ktoś nas goni a my nie możemy uciec. ‘Tak, tak to musi być sen, bardzo zły sen!’.
Znów słyszę kroki.
Dwie osoby.
Głos lekarza i ktoś jeszcze.
Zbliżają się…
Damskie perfumy, delikatne i dźwięk tych śmiesznych drewnianych butów odbijający się od szpitalnej podłogi.
‘Ehe… to pielęgniarka.’
Nagle trzask, pstryk.
Cisza.
Duszę się.
‘Błagam! NIE! Pozwólcie mi żyć! Błagaaaaaam!‘
Piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiip.
Zapach szpitala.
Piiiip…
Piiiip….
Piiiip…
Dźwięk aparatury.
‘A więc jestem w szpitalu, bingo!’ Przebłyski świadomości i strzępki wspomnień pojawiają się w mojej głowie.
Jadę samochodem z żoną.
Tir.
Jej krzyk.
A potem ciemność i pustka.
‘Zaraz, zaraz, ktoś otwiera drzwi.’ Kroki i dźwięk jakby coś sunęło po podłodze. ‘Tylko czemu do cholery nie mogę się ruszyć?!’
Dwie osoby.
Rozpoznaję ten głos. Próbuję się wyrwać, ale kołdra nie chce ustąpić. Chcę krzyczeć: ‘Kochanie, moja śliczna żono! Jesteś tu żeby mnie odwiedzić, chcę Cię dotknąć, przytulić… Tu i teraz! JUŻ! Strasznie się cieszę, że cię…’, jednak mój głos słyszę tylko ja.
- Panie doktorze, to była taka trudna decyzja… Nigdy sobie tego nie wybaczę! – Szloch. – Ale to już tyle trwa… ponad 3 lata! Nie mam pieniędzy, rodziny, nikogo, kto by się nami zajął i ten durny wózek… sam Pan widzi!
Kolejny wybuch spazmatycznego płaczu. I to cholerne: piiiiip…. piiiip… piiip…
- Chciałabym się tylko pożegnać… proszę nas zostawić.
Słyszę kroki wychodzącego lekarza. Wokół nadal ciemność i pustka. Czuję jak żona łapie mnie za rękę, całuje usta… Czuje jej łzy spływające po moim policzku, nosie, czole.
- Kocham cię…- szepcze.
Zdaje sobie sprawę że to ostatnie ‘kocham cię’ w moim życiu. Wysilam wszystkie mięśnie, chcę krzyczeć, wrzeszczeć, próbuję się szarpać. Nic. Chcę płakać, ale nawet te pieprzone łzy odmawiają posłuszeństwa. Jak w tych snach, kiedy ktoś nas goni a my nie możemy uciec. ‘Tak, tak to musi być sen, bardzo zły sen!’.
Znów słyszę kroki.
Dwie osoby.
Głos lekarza i ktoś jeszcze.
Zbliżają się…
Damskie perfumy, delikatne i dźwięk tych śmiesznych drewnianych butów odbijający się od szpitalnej podłogi.
‘Ehe… to pielęgniarka.’
Nagle trzask, pstryk.
Cisza.
Duszę się.
‘Błagam! NIE! Pozwólcie mi żyć! Błagaaaaaam!‘
Piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiip.
Niech decyduje Bóg.
Przełknęłam ślinę... raz, drugi...
OdpowiedzUsuńSzok!
Ile można zdziałać krótkim tekstem!?
Wow aż mam dreszcze. Zasłużyła sobie dziewczyna. Brawa mnie może uda się w konkursie na innym blogu do którego też się zgłosiłam.
OdpowiedzUsuńNiesamowity tekst. Nie dziwię się wygrał. Gratuluję Book Worm!
OdpowiedzUsuńNie dość, że mam łzy w oczach, to jeszcze gule w gardle i ciarki na plecach.
OdpowiedzUsuńBez wątpienia, ten tekst daje do myślenia. Gratuluję wygranej :)
Piękny tekst. Aż musiałam łzy powstrzymywać. Gratuluje Book Worm.
OdpowiedzUsuńGratulacje, nagroda zasłużona ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję:)
OdpowiedzUsuńjolantamurawska8@wp.pl
Zasłużona nagroda. Wypowiedź Book Worm wbiła mnie w fotel...
OdpowiedzUsuńMoje gratulacje. Uwielbiam konkursy z praca twóczą w tle.
OdpowiedzUsuńhttp://kruczegniazdo94.blogspot.com
O kurcze... świetny tekst... Również jestem zdania, że nie mamy prawa decydować o ludzkim życiu..
OdpowiedzUsuńGratuluję i wygrana w pełni zasłużona :)
OdpowiedzUsuńWow aż dostałam gęsiej skórki... Gratuluję wygranej, w pełni zasłużonej z resztą :)
OdpowiedzUsuńŁał, zwycięska praca wbiła mnie w fotel! Gratuluję pomysłu i wykonania!
OdpowiedzUsuńDziękuję uprzejmie za słowa uznania, okropnie cieszę się z wygranej i mam nadzieję, że zmierzymy się w kolejnych konkursach :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGratuluję, piękna odpowiedź.
OdpowiedzUsuńWielkie, wielkie gratulacje. Zasłużona nagroda :)
OdpowiedzUsuńGratulacje :) Poruszający, niezwykły tekst.
OdpowiedzUsuńŚwietnie przedstawiła to, gratuluję :)
OdpowiedzUsuńGratuluję i ja!
OdpowiedzUsuńBrak mi słów... Łzy cisną się do oczu... Gratuluję Book Worm. Proszę, pisz, pisz.
OdpowiedzUsuńGratuluję! Faktycznie, wstrząsające i z tej perspektywy to jest straszne wyjście.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Świetny tekst, nagroda w pełni zasłużona :)
OdpowiedzUsuń