Moi drodzy,
nadszedł czas na ogłoszenie wyników konkursu, gdzie do zdobycia była książka ''Wstyd'' Rachel Van Dyken objęta moim patronatem medialnym.
nadszedł czas na ogłoszenie wyników konkursu, gdzie do zdobycia była książka ''Wstyd'' Rachel Van Dyken objęta moim patronatem medialnym.
Dziękuję Wam za całkiem liczny udział w konkursie. Wiem z własnego doświadczenia, że niełatwo jest mówić/pisać o swoich pechowych wpadkach. Dlatego wszystkim bez wyjątku gratuluję odwagi.
Tym razem nie miałam problemów z wyborem dwójki zwycięzców.
Wypowiedzi Katarzyny Piecuch oraz Zażenowanej niemal od razu pobudziły moją wyobraźnię i wywołały uśmiech na mojej twarzy:)
~~~
Katarzyna Piecuch
Pochodzę z rodziny, gdzie wszyscy mają mniejsze lub większe kłopoty ze
wzrokiem. Oczywiście, ta wada nie mogła ominąć również mnie, co sprawia,
że okulary muszę nosić od czasów pierwszej klasy szkoły podstawowej. Co
prawda, częściowa ślepota czasem się przydaje, ale zazwyczaj jest
powodem różnego rodzaju dziwnych sytuacji. Największego wstydu najadłam
się chyba w poprzednim roku szkolnym...
W moim gimnazjum mamy zajęcia prowadzone wyłącznie w języku angielskim z tak zwanym native speakerem. Jest on wiecznie uśmiechniętym i dosyć brzuchatym, siwym anglikiem, z którym zazwyczaj można się całkiem łatwo dogadać. Naszą tradycją jest mówienie do niego na korytarzu Good morning lub Good afternoon - w zależności od pory dnia.
W moim gimnazjum mamy zajęcia prowadzone wyłącznie w języku angielskim z tak zwanym native speakerem. Jest on wiecznie uśmiechniętym i dosyć brzuchatym, siwym anglikiem, z którym zazwyczaj można się całkiem łatwo dogadać. Naszą tradycją jest mówienie do niego na korytarzu Good morning lub Good afternoon - w zależności od pory dnia.
Może lepiej używać tutaj języka polskiego? |
Pewnego dnia razem z moją przyjaciółką stałam
przy automacie ze słodyczami i swobodnie gawędziłyśmy sobie o różnych
babskich głupotach. Nagle widzę nauczyciela, który wspinał się właśnie
po schodach. Zauważam siwe włosy i zamiast porządnie się zastanowić,
wołam na cały korytarz "Good afternoon! How are you". W tym momencie
cały korytarz na chwilę zamiera, a potem wszyscy świadkowie zdarzenia
wybuchają śmiechem. Patrzę na nich zdziwiona i myślę, że chyba mają
poważny problem ze sobą i z powściąganiem swoich emocji, kiedy zauważam,
że moja przyjaciółka ciągnie mnie za ramię i wskazuje na osobę, do
której z takim zaangażowaniem wołałam. Okazało się, że to wcale nie był
native, a nauczyciel z Edukacji dla Bezpieczeństwa, z którym jeszcze
nigdy nie miałam zajęć. Jest on legendą w całej szkole - w znacznej
części przygłuchawy, ze stopniem majora i w starszym wieku. Miałam
nadzieję, że chociaż on nie usłyszał mojego powitania, ale niestety
musiałam przeżyć gorzkie rozczarowanie. W tym momencie bowiem powiedział
"I'm fine. Thank you", a potem dorzucił "Może jednak lepiej używać
tutaj języka polskiego?". Miałam wrażenie, że spalę się ze wstydu, a
uczniowie na korytarzu tarzali się po podłodze ze śmiechu. Do dzisiaj
wspominając to wydarzenie mam ochotę się śmiać, wtedy jednak myślałam,
że zapadnę się pod ziemię. Na szczęście wyniosłam z tego całego zajścia
przydatną nauczkę - nie witaj nikogo, zanim nie zobaczysz kim on jest :)
(◠‿◠)
Zażenowana
Ile to już razy chowałam twarz za włosami, aby nikt nie zauważył moich policzków zabarwionych na czerwono ze wstydu. Kiedyś byłam na Festiwalu Kolorów. Wszyscy obsmarowani różnymi pyłami, ale szczęśliwi. Ja za w czasu się przygotowałam i kupiłam w sklepie wilgotne ściereczki higieniczne...przynajmniej tak myślałam. Kiedy zaczęłam je rozdawać, ludzie zaśmiali się i pochwalili mnie za dobry żart. Nie wiedziałam o co chodzi, do póki nie spojrzałam na opakowanie. Wtedy okazało się, że zaszczyciłam wszystkich ściereczkami do mebli, cóż zdarza się :)
Zorganizowałam mojej przyjaciółce idealny wieczór panieński, a przynajmniej tak miał wyglądać, ale wyszło nieco inaczej. Z racji tego że to ja starałam się wszystko zorganizować, to każdy szczegół miał być dopięty na ostatni guzik. Tak więc zebrałyśmy się z dziewczynami w moim mieszkaniu, było jedzenie, zabawy i oczywiście wino. Bez niego ani rusz :D No więc alkohol już krążył w naszych żyłach, a niespodzianka wieczoru jeszcze nie przybyła. Za plecami przyszłej panny młodej, zamówiłyśmy tancerza, którego Pani Młoda miała zapamiętać na długo. Oczywiście znów ja musiałam sprawę załatwić. Umówiliśmy się, że przyjedzie w stroju, ale jakim, tego nie powiedział. Gdy usłyszałam dzwonek, ruszyłam do drzwi przekonana, że to on. I faktycznie, pojawił się w drzwiach przebrany za... strażaka. Zdębiałam, nie wiedziałam, co powiedzieć, ale z racji tego, że już szumiało mi lekko w głowie po prostu uśmiechnęłam się jak idiotka i chichotałam. Był przystojny, bardzo przystojny.
Rafał Maślak w stroju strażaka :) |
Dalej się uśmiechałam, a on stał. W końcu pociągnęłam go za rękę i powiedziałam jakąś głupotę, nie pamiętam jaką dokładnie. Rozmawialiśmy chwilę i powiem jedno: byłam pełna podziwu dla faceta, ani razu nie wyszedł z roli, chociaż próbowałam go przekonać. Staliśmy przy drzwiach, a on ciągle nalegał, bym opuściła budynek. W pewnym momencie zaczęłam mu nawet trochę wierzyć, jednak przyszła Kasia z salonu (znajoma) i zaciągnęła nas do środka.
- Ale z niego ciacho - powiedziała - będzie co oglądać.
Facet poszedł z nami, nie zdążyłyśmy nawet włączyć muzyki, gdy znowu poprosił o opuszczenie budynku. Podszedł do przyszłej Panny Młodej, a my wszystkie zapiszczałyśmy pewne, że to już. Nagle zadzwonił mój telefon, no więc odebrałam.
Dzwonił nasz tancerz, powiedział, że przeprasza za to, że nie mógł przyjechać. Opadła mi szczęka. Gdy wróciłam, starałam się to uporządkować sytuację.
Jak się okazało, ten facet był prawdziwym strażakiem i faktycznie musiałyśmy opuścić budynek. Do dziś pamiętam, jak się ze mnie śmiały dziewczyny, z jakim pośpiechem uciekałyśmy z mieszkania i ten pełen politowania i rozbawienia wzrok strażaka. Cały blok się o tym dowiedział i nie tylko. Nadal nie mogę przeboleć jaką idiotkę z siebie zrobiłam, ale nie ma tego złego, bo od tamtego dnia strażak stał się moim strażakiem :) Nieraz mi to wypomina, ale nie ma tego złego, w końcu zakończenie było szczęśliwe, a i wieczór panieński niezapomniany.
Gratulacje!!!
W pełni zasłużone gratulacje :)
OdpowiedzUsuńOj się ubawiłam z tego strażaka. Gratulacje dla obu pań.
OdpowiedzUsuńWielkie gratulacje. Należało się dziewczynom!
OdpowiedzUsuńGratulacje ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję wygranej :)
OdpowiedzUsuńGratuluję!
OdpowiedzUsuńGratulacje:)
OdpowiedzUsuńTak bardzo gratuluję!
OdpowiedzUsuńNagroda zasłużona!!! :D
Gratulacje!
OdpowiedzUsuńGratulacje;)
OdpowiedzUsuńGratuacje!
OdpowiedzUsuńGratuluję :))
OdpowiedzUsuńGratulację:)
OdpowiedzUsuńZupełnie się nie dziwię, że wybrałaś te odpowiedzi ;) Gratuluję ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za wyróżnienie, bo w ogóle się tego nie spodziewałam przy takiej konkurencji :) A druga historia jest naprawdę świetna i prawie doprowadziła mnie do płaczu ze śmiechu ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję wszystkim i jeszcze raz dziękuję!
Pozdrawiam ciepło
Gratulacje! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję :)
OdpowiedzUsuńGratulacje! Historia strażaka mistrzostwo!
OdpowiedzUsuńObie sytuacje niebywale mnie rozbawiły! Świetne. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Druga historia najlepsza :) Gratuluję.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za wyróżnienie, tak bardzo się cieszę! A Rafał Maślak idealnie pasuje do tej roli XD Miło wiedzieć, że moja wpadka tak się spodobała, choć kiedy sobie to wszystko przypominam, nadal chcę się zapaść pod ziemię...A adres już wysyłam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Zażenowana
Gratulacje! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję :)
OdpowiedzUsuń