Przez niego zginę~~ * ~~
K.A. Tucker
Wydawnictwo: Filia
tytuł oryginału: He Will be My Ruin
data wydania: 24 sierpnia 2016
liczba stron: 508
Ocena: 4+/6
Dwudziestoośmioletnia Maggie Sparkes przyjeżdża do Nowego Jorku, by spakować rzeczy przyjaciółki, która popełniła samobójstwo. Policja zgromadziła mocne dowody. Twierdzą, że Celine połknęła całe opakowanie środków psychotropowych, popiła je wódką i już się nie obudziła. W szkatułce ukrytej w mieszkaniu przyjaciółki Maggie odkrywa jednak coś, co stawia wiele niewygodnych pytań. Musi dowiedzieć się czegoś o tajemniczym mężczyźnie, którego Celine kochała, chociaż miał stać się przyczyną jej zguby.
Szukając informacji, Maggie odkrywa nieznane fakty z prywatnego życia przyjaciółki. Przypadkowo stawia się także na celowniku mordercy, który nie cofnie się przed niczym, by jego zbrodnie nie wyszły na jaw.
K.A. Tucker to kanadyjska pisarka urodzona w małym mieście niedaleko Ontario. Pierwszą książkę napisała w wieku sześciu lat - z pomocą zaprzyjaźnionej bibliotekarki i pudełka kredek. Jest bibliofilką, lubiącą czytać książki bardzo różnorodnych gatunków - począwszy od fantasy, po literaturę z gatunku chick lit. Obecnie mieszka w niewielkim miasteczku koło Toronto z mężem, dwiema córkami i stadkiem czworonogów. Tworzy powieści współczesne z gatunku Young Adult. Książka K.A. Tucker "Cztery sekundy do stracenia" została nominowana w Plebiscycie Książka Roku 2015 lubimyczytać.pl w kategorii Literatura obyczajowa i romans.
Sięgając po „Przez niego zginę”, byłam przekonana, że to kolejna historia o dwójce młodych ludzi borykających się z różnymi problemami. Tymczasem autorka odeszła od znanych schematów, do których mnie przyzwyczaiła, serwując kawał dobrze napisanej powieści z elementami kryminału i maleńką szczyptą thrillera. Niestety, ta zmiana nie przypadła mi zbytnio do gustu. Zdecydowanie bardziej wolę ,,Dziesięć płytkich oddechów’’ i jej dwutomową kontynuację. Nie zmienia to jednak faktu, że powieść prezentuje niezwykle wysoki poziom i posiada wiele zalet, które z pewnością docenią najbardziej wymagający czytelnicy.
Sam pomysł na fabułę zaskakuje swoją złożonością i tematyczną głębią. Poznajemy Maggie, która przyjeżdża z Etiopii do Nowego Jorku, aby posprzątać mieszkanie po swojej zmarłej przyjaciółce Celine. Przytłaczające fakty świadczą o tym, że to było samobójstwo, jednak Maggie zdaje się nie przyjmować tego do wiadomości. Sytuacja robi się coraz bardziej niejasna, gdy przypadkowo znajduje zdjęcie nagiego mężczyzny z dziwną adnotacją:
Wiedziona złym przeczuciem, postanawia wszcząć śledztwo na własną rękę. Pomaga jej w tym wynajęty detektyw, haker oraz Ruby - urocza staruszka, autorka kryminałów. Niebawem dziewczyna przekonuje się, że czasem lepiej niektóre sprawy zostawić nierozwiązane…
Autorka całkiem umiejętnie kluczy, podrzuca fałszywe tropy, wodzi za nos. Grono podejrzanych jest mocno ograniczone, mimo to nic nie układa się tak, jak powinno. Na światło dzienne wychodzą coraz to nowe fakty, które wprowadzają jeszcze większy mętlik w głowie i wywołują istną gonitwę myśli. Nie lada gratka dla miłośników zagadek. Aczkolwiek jeśli chodzi o mnie, to niemal od razu domyśliłam się, kto jest sprawcą całego zamieszanie. I chociaż pisarka próbowała sprytnie zamydlić mi oczy, nie dałam się omamić twardo obstawiając przy swojej teorii. Jestem ciekawa, czy w Waszym przypadku będzie podobnie.
Nie będę owijać w bawełnę i napiszę wprost - mniej więcej do połowy książki odczuwałam lekkie znużenie, bez zapału przewracałam kolejne strony. Uważam, że niektóre fragmenty były niepotrzebnie rozwleczone, a niektóre wydają się całkowicie zbędne. Jedynie spotkania Maggie z mężczyzną ze zdjęcia potęgowały we mnie napięcie. Z zainteresowaniem czytałam także wplecione w tekst retrospekcje Celine, które przybliżają nam jej przeszłość. Cała reszta nie budzi aż tak wielkich emocji.
Mam również zastrzeżenia odnośnie bohaterów. Chociaż są wyraziście nakreśleni, to jednak nie potrafiłam zżyć się z nimi i śledzić z przejęciem ich losów. Czegoś mi zabrakło. Jakieś przysłowiowej nici sympatii. Mam tu oczywiście na myśli Maggie. Doceniam, że mimo swojego bogactwa, nie popadła w snobizm i w poczucie wyższości. Wprost przeciwnie. Całe swoje życie poświęciła na prowadzenie organizacji charytatywnej, czynnie pomagając najbardziej potrzebującym. Jednakże w wielu momentach zachowywała się zachowywała się irracjonalnie, jakby wiążąc pętlę na własnej szyi. Natomiast postacie drugoplanowe przyciągają swoją zagadkową osobowością, lecz w moim odczuciu zostali potraktowani nieco lakonicznie. Może i wyolbrzymiam, ale nic na to nie poradzę, że czuję niedosyt.
Jedno trzeba przyznać. K.A. Tucker posiada znakomity styl pisania. Sprawnie operuje bogatym słownictwem i niezwykle umiejętnie tworzy plastyczne opisy. Dodatkowy plus daje też za nieprzewidywalność rozwoju wątków. Nigdy nie wiadomo, co za chwilę się wydarzy. Tajemnice, podejrzliwość, egoizm, duma, miłość, zdrada, żądza pieniądza, pasja do antyków, niebezpieczeństwo - wszystko to zgrabnie miesza się ze sobą, prowadząc do nieoczekiwanego finału. W ogólnym rozrachunku książka okazała się interesującą lekturą, choć bez upragnionego efektu „wow”.
Podsumowując. Intrygująca i zaskakująca literatura z dreszczykiem. Stopniowo wciąga w swój enigmatyczny świat, wznieca niepokój i zmusza do intelektualnej gimnastyki. Sprawdź, czy jesteś gotowy na niezapomniane wrażenia?
Szukając informacji, Maggie odkrywa nieznane fakty z prywatnego życia przyjaciółki. Przypadkowo stawia się także na celowniku mordercy, który nie cofnie się przed niczym, by jego zbrodnie nie wyszły na jaw.
K.A. Tucker to kanadyjska pisarka urodzona w małym mieście niedaleko Ontario. Pierwszą książkę napisała w wieku sześciu lat - z pomocą zaprzyjaźnionej bibliotekarki i pudełka kredek. Jest bibliofilką, lubiącą czytać książki bardzo różnorodnych gatunków - począwszy od fantasy, po literaturę z gatunku chick lit. Obecnie mieszka w niewielkim miasteczku koło Toronto z mężem, dwiema córkami i stadkiem czworonogów. Tworzy powieści współczesne z gatunku Young Adult. Książka K.A. Tucker "Cztery sekundy do stracenia" została nominowana w Plebiscycie Książka Roku 2015 lubimyczytać.pl w kategorii Literatura obyczajowa i romans.
Sięgając po „Przez niego zginę”, byłam przekonana, że to kolejna historia o dwójce młodych ludzi borykających się z różnymi problemami. Tymczasem autorka odeszła od znanych schematów, do których mnie przyzwyczaiła, serwując kawał dobrze napisanej powieści z elementami kryminału i maleńką szczyptą thrillera. Niestety, ta zmiana nie przypadła mi zbytnio do gustu. Zdecydowanie bardziej wolę ,,Dziesięć płytkich oddechów’’ i jej dwutomową kontynuację. Nie zmienia to jednak faktu, że powieść prezentuje niezwykle wysoki poziom i posiada wiele zalet, które z pewnością docenią najbardziej wymagający czytelnicy.
Sam pomysł na fabułę zaskakuje swoją złożonością i tematyczną głębią. Poznajemy Maggie, która przyjeżdża z Etiopii do Nowego Jorku, aby posprzątać mieszkanie po swojej zmarłej przyjaciółce Celine. Przytłaczające fakty świadczą o tym, że to było samobójstwo, jednak Maggie zdaje się nie przyjmować tego do wiadomości. Sytuacja robi się coraz bardziej niejasna, gdy przypadkowo znajduje zdjęcie nagiego mężczyzny z dziwną adnotacją:
,,Ten mężczyzna był moim zbawieniem. Teraz przez niego zginę.’’
Wiedziona złym przeczuciem, postanawia wszcząć śledztwo na własną rękę. Pomaga jej w tym wynajęty detektyw, haker oraz Ruby - urocza staruszka, autorka kryminałów. Niebawem dziewczyna przekonuje się, że czasem lepiej niektóre sprawy zostawić nierozwiązane…
Autorka całkiem umiejętnie kluczy, podrzuca fałszywe tropy, wodzi za nos. Grono podejrzanych jest mocno ograniczone, mimo to nic nie układa się tak, jak powinno. Na światło dzienne wychodzą coraz to nowe fakty, które wprowadzają jeszcze większy mętlik w głowie i wywołują istną gonitwę myśli. Nie lada gratka dla miłośników zagadek. Aczkolwiek jeśli chodzi o mnie, to niemal od razu domyśliłam się, kto jest sprawcą całego zamieszanie. I chociaż pisarka próbowała sprytnie zamydlić mi oczy, nie dałam się omamić twardo obstawiając przy swojej teorii. Jestem ciekawa, czy w Waszym przypadku będzie podobnie.
Nie będę owijać w bawełnę i napiszę wprost - mniej więcej do połowy książki odczuwałam lekkie znużenie, bez zapału przewracałam kolejne strony. Uważam, że niektóre fragmenty były niepotrzebnie rozwleczone, a niektóre wydają się całkowicie zbędne. Jedynie spotkania Maggie z mężczyzną ze zdjęcia potęgowały we mnie napięcie. Z zainteresowaniem czytałam także wplecione w tekst retrospekcje Celine, które przybliżają nam jej przeszłość. Cała reszta nie budzi aż tak wielkich emocji.
Mam również zastrzeżenia odnośnie bohaterów. Chociaż są wyraziście nakreśleni, to jednak nie potrafiłam zżyć się z nimi i śledzić z przejęciem ich losów. Czegoś mi zabrakło. Jakieś przysłowiowej nici sympatii. Mam tu oczywiście na myśli Maggie. Doceniam, że mimo swojego bogactwa, nie popadła w snobizm i w poczucie wyższości. Wprost przeciwnie. Całe swoje życie poświęciła na prowadzenie organizacji charytatywnej, czynnie pomagając najbardziej potrzebującym. Jednakże w wielu momentach zachowywała się zachowywała się irracjonalnie, jakby wiążąc pętlę na własnej szyi. Natomiast postacie drugoplanowe przyciągają swoją zagadkową osobowością, lecz w moim odczuciu zostali potraktowani nieco lakonicznie. Może i wyolbrzymiam, ale nic na to nie poradzę, że czuję niedosyt.
Jedno trzeba przyznać. K.A. Tucker posiada znakomity styl pisania. Sprawnie operuje bogatym słownictwem i niezwykle umiejętnie tworzy plastyczne opisy. Dodatkowy plus daje też za nieprzewidywalność rozwoju wątków. Nigdy nie wiadomo, co za chwilę się wydarzy. Tajemnice, podejrzliwość, egoizm, duma, miłość, zdrada, żądza pieniądza, pasja do antyków, niebezpieczeństwo - wszystko to zgrabnie miesza się ze sobą, prowadząc do nieoczekiwanego finału. W ogólnym rozrachunku książka okazała się interesującą lekturą, choć bez upragnionego efektu „wow”.
Podsumowując. Intrygująca i zaskakująca literatura z dreszczykiem. Stopniowo wciąga w swój enigmatyczny świat, wznieca niepokój i zmusza do intelektualnej gimnastyki. Sprawdź, czy jesteś gotowy na niezapomniane wrażenia?
myslę że te klimaty ksiażkowe wpasowują się w moje;D
OdpowiedzUsuńSkoro jest i kryminał, i thriller, to jestem na tak :) może mnie wciągnie nieco bardziej :)
OdpowiedzUsuńKompletnie nie jestem przekonana do twórczości autorki, więc chyba spasuję ;)
OdpowiedzUsuń,,Dziesięć płytkich oddechów’’ to jedyna książka autorki, która przeczytałam i przyznaję, że bardzo dobrze wspominam tę historię. Nie czytałam kontynuacji, a szkoda... Boje stoszke tej nudy, o której piszesz, ale nie mówię nie...:)
OdpowiedzUsuńFajnie, że autorka tak wodzi czytelnika za nos. Jestem na tak.
OdpowiedzUsuńCzytałam dwie inne książki autorki i podobały mi się, więc i tę chętnie poznam :)
OdpowiedzUsuńPlanuję przeczytać za jakiś czas tę powieść.
OdpowiedzUsuńOj nie czytałam :)
OdpowiedzUsuńKryminałom na razie podziękuję ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, blog zmienił się nie do poznania. Chętnie dowiem się, co o tej przemianie myślisz: http://nieperfekcyjna-panienka.blogspot.com/2016/09/zaminy-zmiany-zmiany.html
Zainteresowałaś mnie tą książką :)
OdpowiedzUsuńMoże polecę ją siostrze.
OdpowiedzUsuńcoś dla mnie. Lubię tę autorkę, myślę że mnie nie zawiedzie.
OdpowiedzUsuńAHh, Tucker nie ważne, co napisze będę to czytać. Jak na osobę nie lubiącą czytać kryminałów to ten mi przypadł do gustu, mroczniejsza strona Tucker :) Podobała mi się ta książka, wszystkie zwroty akcji i wytłumaczenie, bardzo dobrze opisała całą sytuacje i wydarzenia, które do tego doprowadziły :)
OdpowiedzUsuńLektura idealna dla mnie, lubię takie kryminalne zagadki do rozwiązania. Niestety nigdy wcześniej nie zetknęłam się z autorką.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://tamczytam.blogspot.com
Kryminał z nutą thrillera? Mogłabym być na tak, ale skoro wspominasz o rozwleczonych fragmentach, to nie wiem, czy się skuszę.
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam już w czytniku - bardzo mnie ciekawi ten wątek sensacyjno-kryminalny, a jako że bardzo lubię serię "Dziesięć płytkich oddechów", to jestem dobrej myśli ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
Na razie odpuszczam. Nie do konca jestem przekonana co do fabuły i sportretowania bohaterów.
OdpowiedzUsuńZaciekawił mnie wątek kryminalny więc porozglądam się za tą książką, mimo, że w portretach bohaterów czujesz niedosyt.
OdpowiedzUsuńZ tą panią zapoznawać się miałam szmat czasu temu - może w końcu nadarzy się ku temu okazja :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! :)
Myślę, że mogłaby mi się spodobać, gdybym dała jej szasnę.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony brzmi naprawdę ciekawie, a z drugiej nie jestem do niej przekonana. Lubię kryminały, ale raczej te nieprzewidywalne i z naprawdę wyrazistymi postaciami. Myślę, że na moje pierwsze spotkanie z K. A Tucker wybiorę którąś z poprzednich jej powieści, a na tą skuszę się w bliżej nieokreślonej przyszłości :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Chętnie po nią sięgnę i powiem tyle: przez nią zbankrutuję (znaczy się przez Cyrysię) ;)
OdpowiedzUsuńMam na półce pierwszą książkę autorki, więc jeśli mi się spodoba, sięgnę po więcej, chociaż skoro ta historia różni się od wcześniejszego dorobku pisarki to może niezależnie od wrażeń, zdecyduję się ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńMam ogromną ochotę na tą pozycję odkąd zobaczyłam ją w zapowiedziach :)
OdpowiedzUsuńA ja się właśnie cieszę, że tym razem autorka sięgnęła po trochę inne klimaty i bardzo chętnie zapoznam się z tym tytułem, bo już od dawna mam na niego ochotę. Ale będę miała na uwadze wady, które zauważyłaś. ;)
OdpowiedzUsuń