Poświęcenie
Wydawnictwo: Szósty Zmysł
Data wydania: 2018-07-11
Liczba stron: 446
Ocena: 9/10
Historia, która połamie Twoje serce na milion kawałków!
Najlepsze rzeczy w życiu nie przychodzą łatwo, ale warte są POŚWIĘCENIA
Moje życie zmieniło się na zawsze, kiedy zmarł mój mąż. Zostało mi tylko zmiażdżone serce, sterta rachunków i nasza córka, Everleigh. Nie chcę polegać na nikim, a już zwłaszcza nie na Crew Gentrym. Był moją pierwszą miłością i facetem, który prawie mnie zniszczył. Człowiekiem, który zawodził zawsze, gdy go potrzebowałam. Ale kiedy tragedia uderza po raz drugi, Crew może okazać się moją jedyną nadzieją.
Moje życie zmieniło się na zawsze, kiedy zmarł mój brat. Zostało mi tylko poczucie winy, sterta błędów i niewiele więcej. Opiekuję się Julią Gentry, wdową po moim bracie oraz ich córką. Wiem, że nie chce mojej pomocy, ale i tak ją dostaje. Jestem jej to winien. Kiedy nadchodzi kolejna katastrofa, staję przed szansą, by wszystko naprawić. Muszę to zrobić! I dla tej sprawy jestem gotów POŚWIĘCIĆ wszystko. [opis wydawcy]
Adriana Locke – bestsellerowa autorka z list USA Today i Amazon. Żyje i oddycha książkami. Po latach obsesyjnych związków z niegrzecznymi chłopcami stworzonymi przez innych autorów, Adriana w końcu stworzyła własnych. Mieszka w Środkowo-Zachodnich Stanach Zjednoczonych ze swoim mężem, czterema synami i dwoma psami. Większość czasu spędza na zabawie z dziećmi, piciu kawy i gotowaniu. Gdy pogoda dopisze, możesz spotkać ją na spacerze z cukierkami w kieszeni.
Wydawnictwo Szósty Zmysł od niedawna funkcjonuje na naszym rynku, mimo to zbiera bardzo pozytywnie opinie. Książki, które wydają są nie tylko ciekawe i zaskakujące, ale także pełne autentycznych i żywych emocji. Nie inaczej jest w przypadku ''Poświęcenia''. Ta powieść poruszyła moje najczulsze struny i sprowokowała do wielu refleksji. To coś więcej niż kolejna sztampowa historyjka o uczuciu, które spada niespodziewanie, jak grom z jasnego nieba. Autorka odsłania przed nami piękny obraz bezinteresownej troski o dobro innych ludzi. Pokazuje, że miłość ma różne oblicza i posiada ogromną, uzdrawiającą moc. Jestem pod niesamowitym wrażeniem.
Poznajemy Julię Getry – młodą wdowę, matkę kilkuletniej córeczki Everleigh. Kobieta ledwo wiąże koniec z końcem i gdyby nie pomoc Crewa Gentryego (brata jej nieżyjącego męża) – mogłoby być naprawdę ciężko. Niestety los zdaje się nie być jej przychylny. Julia niespodziewanie musi zmierzyć się z nowym dramatem. Czy znajdzie w sobie wystarczająco dużo energii do walki z przeciwnościami? A może po raz kolejny doświadczy poczucia straty? Pewna jest tylko niepewność.
Nie spodziewałam się aż tak nieszablonowej lektury. Autorka początkowo skupia się na cieniach samotnego macierzyństwa oraz na ukazaniu żalu, pokrzywdzenia, poczucia winy, złości, frustracji i zagubienia, które wynika z nieprzemyślanych, emocjonalnych decyzji. Okazuje się, że za śmierć męża Juli poniekąd odpowiada jego brat – Crew. Prowadzi to do napiętej relacji między młodą wdową a jej szwagrem. Jedynie przez wzgląd na dziecko starają się zachowywać pozory normalności. Tylko czy na dłuższą metę da radę tak funkcjonować?
''Ostatecznie to jego wina, że zostałam wdową. To on nie potrafił zapanować nad swoim życiem, przez co jego brat – a mój mąż – zginął. To on jest powodem, przez który nasze życia zostały wywrócone do góry nogami i nie zasłużył na lekkie traktowanie.''
Ten wątek boleśnie uświadamia, że jeden pochopny krok może pociągnąć za sobą poważne konsekwencje, i że łatwo złamać czyjeś zaufanie, za to odzyskać – dużo, dużo trudniej. Mimo to pielęgnowanie w sobie destrukcyjnych uczuć, zwłaszcza nienawiści, nie popłaca. Bo choć nie jest łatwo pogodzić się z kimś, kto swym zachowaniem głęboko nas zranił, to jednak warto dla samego siebie spróbować wybaczyć swojemu winowajcy. Wszak nikt nie jest idealny. Każdy z nas zasługuje na drugą szansę.
Gdzieś na półmetku fabuły sprawy zaczynają przybierać zupełnie innego, nieplanowanego charakteru. Na Julię spada wielkie nieszczęście. Każdy dzień to wyścig z czasem. Dawne urazy idą w niepamięć. Teraz najważniejsze, aby połączyć siły i pokonać niewidzialnego wroga. Jak zakończy się ta historia? Będzie happy end czy łzy smutku?
''Cała ta sytuacja zmieniła mnie. (…) Stare urazy i rany nie mają znaczenia. Myślenie o tym, co sądzą o tobie inni, wydaje się głupie, gdy walczysz ze śmiercią. Jedyne, co się liczy, to życie chwilą i bycie szczęśliwym tak bardzo, jak tylko się da.(…) Walczyłem i poświęcałem wszystko ze złych powodów. Nie rozumiałem, co tak naprawdę się liczy. Miałaś rację. W życiu liczą się proste rzeczy. Teraz wiem to chyba lepiej niż ktokolwiek inny.''
Pisarka wystawia naszą równowagę emocjonalną na wielką próbę. Z właściwą sobie wrażliwością udowadnia nam, że miłość ma niezwykłą wartość. Pod jej wpływem ludzie są zdolni do największej ofiarności. To dzięki niej rzeczy uważane powszechnie za niemożliwe stają się możliwe. Jednocześnie uczy wiary, cierpliwości, pokory i nowego spojrzenia na otaczający nas świat. Pokazuje, jak cieszyć się każdą chwilą w obliczu nieuniknionego oraz jak doceniać proste przyjemności i nie tracić pogody ducha. To ważna lekcja dla każdego człowieka.
''Nauczyłam się cieszyć każdym dniem tak, jakby był ostatnim. Nauczyłam się, że życie daje ci w kość, że od niego zależy, kto przy tobie zostaje, a kto odchodzi. Tobie pozostaje nauczyć się radzić sobie z tym i znaleźć wyjście.''
Głównym motorem napędowym powieści są genialnie wykreowani bohaterowie. Wyraziści, wiarygodni i ludzcy, jakby istnieli naprawdę. Mają swoje zalety i wady, pragnienia i słabości, dzięki temu łatwiej jest zrozumieć ich problemy, zżyć się z nimi, a z niektórymi – nawet identyfikować. Moją największą sympatię zyskał Crew – gorący przystojniak, który pod wpływem pewnych wydarzeń przechodzi głęboką, wewnętrzną metamorfozę. Niegdyś prowadził rozrywkowy tryb życia, brał udział w walkach bokserskich i nie stronił od przygodnego seksu, a teraz przeistacza się w odpowiedzialnego opiekuna i głowę rodziny. Także Julia budzi podziw swoją postawą. Mimo iż od najmłodszych lat życie jej nie rozpieszcza, to jednak nie poddaje się, stawiając czoła wszelkim wyzwaniom. Polubiłam także małoletnią Everlight. To niezwykle urocza, szalenie błyskotliwa, jak również pełna niesamowitego hartu ducha oraz niegasnącego optymizmu, dziewczynka. Generalnie każda z postaci wnosi coś od siebie i uzupełnia pozostałe.
W książce pojawia się także aspekt uczuciowy, jednakże nie przytłacza on swoją melodramatyczną wymową i rozmachem, spychając wszystko inne na boczny tor. Przeciwnie. Bardzo subtelnie i z wyczuciem został wkomponowany w całość, nadając jej unikatowego charakteru. Crew był kiedyś pierwszą miłością Julii, lecz przez własną głupotę wszystko zniszczył. Teraz jednak chciałby odbudować łączącą ich dawniej więź. Pytanie tylko – czy da się wzniecić nadwątlone relacje? A może nie warto wchodzić dwa razy do tej samej rzeki? Tego już musicie dowiedzieć się sami.
''Podejmuję kolejne pieprzone decyzje, ale to nic nie daje. Powstają z tego tylko kolejne problemy.''
Nie sposób nie docenić lekkiego stylu pisania pani Adriany Locke. Z dużą łatwością i swobodą posługuje się prostym językiem, umiejętnie stosuje tryb narracji naprzemiennej - pierwszoosobowej i sprawnie stopniuje niepokój oraz napięcie związane z oczekiwaniem na to, co może nadejść. Wielki plus należy się też wartkie tempo akcji. Nie ma mowy o monotonii. Cały czas coś się dzieje. Szok miesza się z niedowierzaniem, rozpacz z nadzieją, a determinacja z koniecznością bolesnego poświęcenia. Jedyne czego mi tu zabrakło to więcej dantejskich scen walk na ringu. To jednak drobnostka, która ma znikomy wpływ na mój całościowy odbiór. Dlatego z wielką niecierpliwością wyczekuję kolejnej publikacji autorki zatytułowanej ,,Zapisane w bliznach''. Jestem pewna, że się nie zawiodę.
Podsumowując: ''Poświęcenie'' to przejmująca powieść o przebaczaniu, drugich szansach, niezłomności, niegasnącej nadziei i heroicznej walce o szczęście. Wstrząsa, wzrusza, pozostawia ślad w duszy i nade wszystko daje do zrozumienia, że nic, co jest coś wartościowe, nie przychodzi łatwo. Osiągnięcie każdego celu wymaga wiele wyrzeczeń i ciężkiej pracy. Dlatego nigdy nie wolno się zatrzymywać, lecz odważnie iść naprzód. Bo stojąc w miejscu niczego nie osiągniemy.
''Kiedy wydaje wam się, że nie pokonacie stojącej wam na drodze przeszkody, idźcie przed siebie. Bo nieważne, jak źle to wygląda, zawsze możecie wygrać. Zawsze starczy wam sił. Musicie tylko w to uwierzyć.''
Serdecznie polecam. Satysfakcja gwarantowana!
Gratuluję patronatu :-)
OdpowiedzUsuńTak patrzę na tą okładkę i gdzieś ją już widziałam... kojarzysz Revveed Samanthy Towle?
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetna recenzja - gratuluję patronatu:D
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Serdecznie gratuluję patronatu !
OdpowiedzUsuńStrasznie chcę przeczytać tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuńJakoś mnie do niej nie ciągnie, ale gratulacje patronatu ;)
OdpowiedzUsuńPiękna powieść :) Gratuluję patronatu :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś skuszę się na tę lekturę.
OdpowiedzUsuńTrzeba będzie znaleźć czas na lekturę :)
OdpowiedzUsuńCzytałam. Bardzo mi się podobała, zwłaszcza, że faktycznie nie jest szablonowa i nie opiera się tylko na romansie.
OdpowiedzUsuńOstatni cytat świetny!
OdpowiedzUsuńMyślę, że książka by mi się spodobała. Zapowiada się wiele emocji i życiowych sytuacji :)
OdpowiedzUsuńMuszę te książkę koniecznie przeczytać :)
OdpowiedzUsuń