Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

niedziela, 28 listopada 2021

FRAGMENT POWIEŚCI: "Pustkowia spokoju" Anna Fobia 🐾🐺


Moi Drodzy,

6 grudnia swoją premierę będzie miała powieść "Pustkowia spokoju" Anny Fobii. Serdecznie zachęcam do zapoznania się z tym tytułem. Na zachętę mam dla Was krótki fragment powieści.

🐾🐾🐾🐺

Drobne iskry ciepłego ognia tańczyły w kominku, niszcząc w popiół gorzkie słowa niespełnionej obietnicy. Młoda kobieta przyglądała się gorącym płomieniom i zastanawiał, co zrobiła w życiu źle. Starła z policzków resztki łez i obiecała sobie, że już nigdy nie pokocha. Nie zdawała sobie jednak sprawy, że złamie dane sobie słowo szybciej niż byłaby sobie, to w stanie wyobrazić. Los bowiem miał dla niej inne plany, chciał podarować jej miłość tak piękną i prawdziwą, jakiej nigdy dotąd nie doznała.

Podarła ostatnią stronę listu od mężczyzny, dla którego poświęciła wszystko, a on zostawił ją i odnalazł szczęście u boku innej kobiety. Wrzuciła podarte kawałki do kominka, a potem przysiadła na miękkiej kanapie, otulając się już tylko puszystym kocem zamiast jego ciepłymi ramionami. Gdy emocje powoli opadały, a wraz z nimi gasł ogień w kominku, usłyszała ciche łkanie wyrywające ją z letargu, w którym trwała. Szybko rozwarła spuchnięte powieki i nasłuchiwała, czy oby się nie przesłyszała. Wyplątała się z koca i na bosaka ruszyła do okna, próbując ominąć skrzypiące stare deski na podłodze; te, które on obiecał naprawić. Zerknęła przez szybę, ale w ciemnościach Alaski ciężko było cokolwiek zobaczyć, nie docierały do niej już również żadne dźwięki. Ziewnęła ze zmęczenia i pokiwała z zażenowaniem głową, pomyślała, że głosy musiały jej się chyba przyśnić. Odwróciła się w kierunku wąskiego holu i ruszyła do sypialni. Pragnęła zasnąć i już nigdy się nie obudzić. Po chwili jednak przystanęła. Znowu to usłyszała i tym razem była już pewna, że to nie mogły być omany. Ciche łkanie przerodziło się w głośny płacz, który przygłuszało głośne wycie wilków. Zadrżała ze strachu. W panice podbiegła do drewnianej, starej skrzyni stojącej tuż przy drzwiach wejściowych i wyjęła z niej strzelbę, którą sprawdzała codziennie. Dom kobiety oddalony był kilometry od najbliższej wioski i musiała się jakoś bronić przed dzikimi zwierzętami. Włożyła na stopy ciepłe śniegowce ze skóry renifera i w samej koszulce wyszła na drewniane patio. Próbowała dostrzec cokolwiek w spowitym w mroku lesie. Coś poruszyło się w pobliskich krzakach, a płacz nabrał smutnego tonu, sprawiając, że pomimo strachu krążącego w całym jej ciele, czuła, że musi coś zrobić. Sięgnęła po małą latarkę, wiszącą na haku obok schodów i uderzyła nią kilka razy w barierkę, modląc się, aby zadziałała. Wiedziała, że jej chłopak miał zmienić w niej wczoraj baterie, ale się nie pojawił, wysłał tylko list, oświadczając, że odchodzi.

Wycie wilków przycichło i zmieniło się w ciche ujadanie, a potem w szczekanie.

Ile mogło ich być? — pomyślała, a potem krzyknęła i prawie upadła, gdy światło z latarki oślepiło jej oczy. Wycie przerodziło się w warczenie, czuła, że wilki chcą ją zaatakować. Wycelowała latarkę w kierunku dochodzących dźwięków i zadrżała, gdy jasność odbiła się w białych ślepiach dwóch potężnych wilków. Ostre kły wystawały im z pysków, a nosy marszczyły się przy każdym oddechu. Nogi  pod nią się ugięły, a lawina strachu wstrząsnęła jej ciałem. Wiedziała jednak, że nie może uciec, bo tuż za zwierzętami na śniegowej poduszce leżało małe, zmarznięte niemowlę.

Tylko krążąca w żyłach adrenalina dodała jej odwagi. Rzuciła na śnieg latarkę i szybko odbezpieczyła strzelbę. Oddała w niebo jeden strzał. Siła pocisku była tak gwałtowna, że upadła z krzykiem na ziemię. Wilki ucichły, płacz dziecka również, ale nie spowodowało to, że zwierzęta uciekły. W świetle latarki, na wpół przykrytej śniegiem zobaczyła dwa cienie wilków, zbliżające się w jej kierunku. Próbowała przeczołgać się na łokciach do drzwi, ale bestie były szybsze. Dopadły ją. Przykryła twarz dłońmi, czując zbliżającą się śmierć.

— Dostanę to, o co niedawno poprosiłam — wyszeptała. — Śmierć — załkała. Ale jej nie dostała. Poczuła za to zimne nosy, poruszające się po jej nagiej skórze nóg, a potem po policzkach. Wilki wąchały ją i lizały, ale żaden nie ruszył jej zębami. Zaskoczona odsłoniła twarz i zobaczyła jak zwierzęta powoli się oddalają. Jeden z wilków podniósł pyskiem latarkę i rzucił ją obok dwóch małych stworzeń. Potem zerknęły jej przelotnie w oczy i uciekł w las. Kobieta, podniosła się, spojrzała w świetlistą łunę i zobaczyła młodego wilczka, wtulającego się w małego ludzkiego chłopczyka; w dziecko, którego sama nigdy nie mogła urodzić.


Skusicie się?

11 komentarzy:

  1. Jak to Ja - Cyrysiu - nie mówię nie. Ale teraz mam co innego do czytania, pozdrawiam , po aktywnym poranku - 24 minuty szybkiego spaceru prawie wkoło całego miasta ;-). A co do fragmentu - wydaje się być ciekawy ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z pewnością ten fragment zachęci wielu czytelników do przeczytania książki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fragment zachęca do przeczytania książki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten fragment zachęca do lektury. Zapisuję sobie tytuł tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Coś dla mojej bliskiej koleżanki, myślę, że ten fragment by ją zachęcił do sięgnięcia po tę książkę. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka zapowiada się ciekawie :D
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. o kurcze ale mega klimat tej powieści:D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapowiada się ciekawie. Poczekam na Twoją opinię.

    OdpowiedzUsuń

Zaglądaj, czytaj, przegryzaj moje słowa, ale wychodząc, zostaw po sobie niezatarty ślad swojej obecności...