Uwielbiam naszą rodzimą literaturę, co zresztą widać po wpisach na moim blogu. Chętnie odkrywam także nowych autorów, którzy niejednokrotnie zaskakują mnie czymś pozytywnym. Dlatego ucieszyłam się, gdy dostałam propozycję zrecenzowania ''Przeznaczenia'' – najnowszej książki Małgorzaty Brodzik. Jestem już po lekturze i mogę napisać, że nie żałuję ani minuty spędzonej na jej czytanie. Wprawdzie mam kilka drobnych uwag, jednak nie zmienia to faktu, że całokształt oceniam całkiem wysoko. Świetnie sprawdzi się jako odskocznia od rzeczywistości, a przy okazji dostarczy wiele emocji i refleksji.
Co w fabule piszczy? Nie od dziś wiadomo, że życie pisze różne scenariusze. Niekiedy dobre, innym razem złe. Na własnej skórze przekonała się o tym Anastazja Kwiatkowska, która w dniu swojego ślubu zostaje okrutnie zraniona przez męża i przyjaciółkę. To jednak nie koniec nieszczęść. Niebawem spotyka ją jeszcze dotkliwszy cios od losu. Pogrążona w rozpaczy i samotności zaczyna tracić wszelką wiarę w to, że kiedykolwiek uda jej się jeszcze zaznać szczęścia. Tymczasem przeznaczenie ma wobec niej niezwykle śmiałe plany. Pytanie tylko, czy pójdzie za głosem serca, czy już na zawsze zamknie się w kokonie smutnych wspomnień?
Dostałam w swoje ręce ciekawą opowieść, która przykrywką banalnego romansu kryje w sobie wiele nietuzinkowych myśl, cennych uwag i wartościowych przesłanek. Autorka w sposób naturalny, bez niepotrzebnych upiększeń i wyolbrzymień opowiada o zdradzie ukochanych osób i stracie tego, co najcenniejsze, o żałobie i powrocie do normalności, o ponownym otwieraniu się na drugiego człowieka i wybaczaniu doznanych krzywd. Nienachalnie pokazuje, jak otrząsnąć po życiowym upadku, wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski i powrócić na właściwe tory. Tym samym uzmysławia, że nie warto nieustannie o wszystko się zamartwiać, zwłaszcza o to, na co nie mamy żadnego wpływu. Trzeba ciągle iść do przodu, nawet wtedy, gdy wiatr sypie piaskiem w oczy. Wszak po każdej burzy w końcu wychodzi słońce.
>> O pewnych rzeczach się nie zapomina, bez względu na to, ile minie czasu. Rana po jakimś czasie staje się tylko blizną, ale w większości przypadków pozostaje z nami do końca życia. Sęk w tym, aby nauczyć się z nią żyć i nie pozwolić, by przeszłość miała wpływ na przyszłość. <<
Książka nie byłaby tak dobra, gdyby nie perfekcyjnie nakreślone portrety bohaterów. Są niezwykle wyraziści, realistyczni, a przy tym zróżnicowani pod względem charakterologicznym. Wśród ich prym wiedzie Anastazja - typowa "dziewczyna z sąsiedztwa", która ma wspaniałego mężczyznę, troskliwych rodziców i oddaną przyjaciółkę. Niestety zostaje mocno skrzywdzona przez dwoje najbliższych jej osób. Jak w takiej sytuacji odzyskać utracone zaufanie do drugiego człowieka? Czy to w ogóle możliwe? Przekonajcie się sami. Odpowiednią ilość uwagi poświęcono także Pawłowi, mężowi Anastazji. W pewnym sensie było mi go żal, ponieważ przez jeden nieprzemyślany czyn zaprzepaścił wszystko, co się dla niego naprawdę liczyło. To straszne, jak łatwo stać się ofiarą manipulacji. Lecz kiedy ma się w swoim otoczeniu takie ''koleżanki'', jak Paula – niczego nie można być pewnym. Krótko mówiąc, każda postać wnosi coś do treści, nikt nie jest zbędnym statystą.
Podoba mi się styl pisania Małgorzaty Brodzik. Posiada wyjątkowo ''lekkie pióro'', potoczyście prowadzi narrację i kreśli przy tym sugestywne opisy miejsc i osób. Aczkolwiek nie przypadły mi do gustu tzw. przeskoki czasowe. Zdecydowanie wolę śledzić wydarzenia według chronologicznego porządku. I mam takie nieodparte wrażenie, że od momentu powstania wątku z Marcinem – akcja toczy się, jak dla mnie, za szybko, miejscami zbyt pobieżnie. Lecz jak wiadomo – to, co dla jednych może stanowić wadę, dla innych będzie zaletą. Generalnie jestem zadowolona, ponieważ otrzymałam wciągającą obyczajówkę z nutą dramatu i subtelnej erotyki. I choć można przeczytać ją w jeden wieczór, to skłania do zadumy na znacznie dłużej.
Podsumowując: "Przeznaczenie'' to niezwykle autentyczna i przejmująca historia, która może się przytrafić każdemu z nas. Nie tylko wzrusza i uczy doceniać chwilę, ale także podnosi na duchu, pokazując, jak zrzucić z pleców bagaż złych doświadczeń i dać sobie szansę na lepsze jutro. Zapraszam wszystkich zainteresowanych. Naprawdę warto.
>> Każde doświadczenie jest po coś. Każda relacja wnosi coś do naszego świata i kształtuje naszą osobowość. Grunt to wyciągnąć z tego wnioski, iść dalej przed siebie i nie przegapić momentu, w którym ta odpowiednia osoba puka do naszych drzwi. <<
Mam nadzieję, że będzie mi dane przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie jestem przekonana do tej powieści.
UsuńŚwietna recenzja Cyrysiu. Ja jednak do końca nie jestem przekonany - takich opowieści naokoło jest bardzo wiele . Pozdrawiam serdecznie ;-)
OdpowiedzUsuńLubię takie nietuzinkowe mysli pod banalną otoczką. Czuję się zachęcona.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa książka, a tytuł sprawia że z chęcią ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńhttps://redamancyy.blogspot.com/
Zapowiada się naprawdę ciekawie :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że to jedna z tych historii, która może przytrafić się każdemu z nas.
OdpowiedzUsuńKsiążka mnie zaciekawiła :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ciekawa jestem tej książki :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kiedyś uda mi się przeczytać tę książkę 😉
OdpowiedzUsuńNa pewno kiedyś dotrę do tej nowości. Śliczna recenzja.
OdpowiedzUsuńNa razie nie. Mam wiele innych planów czytelniczych.
OdpowiedzUsuńLubię wyrazistych bohaterów w książkach, do tego fabuła brzmi całkiem dobrze 😊
OdpowiedzUsuń