Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje życie nie ma sensu, że jest pozbawione wartości. To nieprawda. Ludzie, którzy to mówią, starają się leczyć własne rany, raniąc innych. Im to nie pomoże. Tobie, jeśli na to pozwolisz, może zaszkodzić. [Marcin Kaczmarczyk] ❤

wtorek, 26 kwietnia 2022

Wywiad z Katarzyną Zawodnik

Delishya

Nie bała się Pani zaszufladkowania pisząc pierwszą książkę o kobietach dla kobiet? A może to był świadomy wybór, definiujący przyszłe dzieła?

Nie sądzę, by była to literatura kobieca. Czytelnicy obojga płci czytają (choć fakt, kładą akcenty na różne rzeczy). Myślę, że gdyby ktoś przeczytał fragment, to nawet nie wiedząc, że książkę napisała kobieta, po stylu pisania odgadłby to, ale nie jest tak, że tylko kobiety są domyślnymi czytelnikami. Jestem debiutantką i dopiero szukam własnego literackiego głosu. Myślę, że trudno w ogóle szufladkować debiutantów.

martucha180 - NAGRODA

Czym dla Pani jest SŁOWO?

Trudne pytanie. Bezcennym przedmiotem codziennego użytku. Klejnotem do obróbki. Wyzwaniem i zabawą. Czasem tak długo odtwarzam w głowie jakieś słowo, aż staje się tylko dźwiękiem, jak gdyby z obcego języka. Wtedy okazuje się, że słowo oznaczające coś pospolitego brzmi melodyjnie i mogłoby być na przykład imieniem albo nazwą jakiejś obcej krainy. Weźmy choćby słowo „frustracja”. Nic dobrego, ale gdy wypowiedzieć je ze dwadzieścia pięć razy, to sama melodia tego słowa brzmi ładnie i mogłaby być to nazwa własna, np. wyspy lub jakiegoś dania. Bo czym różni się lasagne albo focaccia od frustracji? Frustracja z pesto i oliwkami. W lipcu lecimy z rodziną na Frustrację, a jesienią na Maderę. Dlaczego nie?

Co było dla Pani najtrudniejsze w pracy nad powieścią?

Zdecydowanie wymyślanie, co ma się zdarzyć dalej. Połączenie kluczowych momentów wątkami, które je scalą. Już nigdy nic nie napiszę bez uprzedniego sporządzenia planu.

Iwona N

Jakie przesłanie Pani towarzyszyło podczas pisania tej książki? Jaki cel chciała Pani osiągnąć? 

Najpierw nie myślałam o przesłaniu. Chciałam po prostu napisać historię o człowieku i robocie. Przesłanie przychodziło do mnie wraz z biegiem fabuły, z kolejnymi pomysłami. Moim celem było zapewnienie czytelnikom niebanalnej rozrywki, ale i danie do myślenia. Chciałam w nienachalny sposób, tak, by nie odstraszyć osób o odmiennych poglądach, zasygnalizować, dokąd prowadzą zmiany społeczne, które widzimy już teraz. Bo wiele zjawisk ukazanych w mojej książce to wynik efektu nożyc, czyli coraz szerszego zakresu tych zjawisk, które zaczynają się już dziś.

Czy łatwiej się Pani tworzyło postacie kobiece czy męskie?

Nie umiem powiedzieć. Wyzwania związane z postaciami wiązały się nie tyle z ich płcią, ile z charakterem i funkcją w fabule. Zauważyłam, że moi mężczyźni w większości są dość mało męscy. Jeszcze nie wiem, dlaczego takich ich właśnie napisałam. Uważam, że najlepiej wyszła mi postać Olgi, najtrudniej pracowało mi się nad Olivią, najłatwiej chyba nad bliźniakami.

Ania

Czy to, iż jest Pani niewidoma wpłynęło na Pani twórczość? W jaki sposób?

Z pewnością. To, jakie sprawy mnie interesują i jakich tematów dotykam, z tym się wiąże. Uważam, że gdybym była widząca, byłabym innym człowiekiem, więc i twórczość byłaby inna. Poza tym kwestia opisów. Musiałam mocniej się postarać, żeby opisy uruchamiały wyobraźnię wizualną czytelników. Czasem szukałam w internecie informacji, jaki coś ma kolor, choćby szerszenie albo jaśmin.  Czytałam także artykuły o mowie ciała, żeby opisać gesty. Niewidomi, którzy nigdy nie widzieli, niemalże nie gestykulują, więc nie wiedzą, co dzieje się z rękami, głową, poszczególnymi elementami twarzy, gdy wyraża się jakąś emocję. Najłatwiej było z opisami ludzi – to nie sprawiało mi problemu – najtrudniej z opisami górnego świata. Pomaga w tym czytanie wielu książek.

sw882656

Na ile ta "bezużyteczna wiedza", jak ją Pani nazywa, znajduje odbicie w Pani powieści? 

W powieści umieściłam np. informację o tym, że noworodki oddychają, pracując przeponą, a potem zatraca się tę umiejętność i wokaliści słono płacą, by ktoś z powrotem ich tego nauczył. Nie ma to znaczenia dla fabuły, ale jest bonusem. Imię jednej z bohaterek, Bibi, oznacza ciocia po indonezyjsku, babcia w suahili. Pasuje to do jej charakteru. Nie pamiętam, czy jest jeszcze coś podobnego. To są drobiazgi dodające fabule barw. Wiele elementów fabuły w ogóle dodaje się dla ozdoby i ożywienia, a nie dla sensu.

Skąd tak młoda kobieta czerpie pomysł na fabułę dojrzałej jednak powieści?

Jestem refleksyjna z natury i lubię obserwować. Książki, rozmowy, różne zdarzenia, które się dzieją strzępy tego wszystkiego składają się na moją fabułę. Powiedziałabym o sobie, że lubię myśleć, stawiać pytania. I lubię też szukać na nie konkretnych odpowiedzi, bo jestem osobą o mocno sprecyzowanym światopoglądzie, choć staram się z szacunkiem patrzeć na inność. Z pewnością to zasługa rodziców i wielu ludzi, których spotkałam w życiu. Ze mną dorośli zawsze chcieli rozmawiać i nauczono mnie, że to sposób na życie, szukanie mądrości i prawdy. Mam też szczęście przyjaźnić się z mądrymi i wyjątkowymi ludźmi, dzięki którym się rozwijam.

karolina.dylag

Czy doświadczenia z młodszych lat odzwierciedliła Pani w jakiś sposób w swojej książce? 

Nie odwoływałam się do żadnych konkretnych wydarzeń z mojego życia. Pewnie coś by się znalazło, ale to raczej doświadczenia wspólne wszystkim, jak choćby kompleksy nastolatki. Na pewno gdybym napisała tę książkę przed pojawieniem się na świecie moich bratanic, to nawet gdyby pomysł był ten sam, realizacja byłaby inna. A więc nie tyle odzwierciedlam w książce moje doświadczenia, ile one wpływają na to, jak opisuję pewne rzeczy. Ale to przecież truizm i każdy autor tak robi. Natomiast mogę powiedzieć, że książka powstawała na etapie mojego życia, gdy zastanawiałam się, jak chcę, by ono wyglądało pod względem życia rodzinnego. Myślę, że jakieś odpryski tych przemyśleń i poszukiwań się pojawiają.

Kiedy odkryła Pani powołanie pisarskie i jak zareagowali na nie Pani najbliżsi?

Od dziecka próbowałam pisać. Pierwszą moją próbą literacką była „Zwariowana klasa”, którą zaczęłam pisać chyba w czwartej klasie po przeczytaniu „Rekreacji Mikołajka”. Gdy panowała moda na pokemony, pisałam jakieś przygody w tym stylu. Gdy czytałam Siesicką  i Musierowicz, próbowałam pisać o nastolatkach, ekscentrycznych dziadkach i dojrzewaniu. Po przeczytaniu książek „O chłopcu, który szukał domu” i „Razmus i włóczęga” pisałam coś o dziewczynkach z domu dziecka, które rozumieją mowę zwierząt. Nasze dziecięce zabawy z bratem w dużej mierze polegały na tym, że wymyślaliśmy różne historie, czerpiąc z tego, co czytaliśmy. Na studiach napisałam ze dwa czy trzy wiersze.

Od szkoły średniej prowadziłam blogi, gdzie najpierw, o zgrozo, wywnętrzałam się w internecie, czego na szczęście poniechałam i potem już tylko opisywałam zabawne wydarzenia, których byłam świadkiem. Ten humorystyczny blog był naprawdę udany i miał jakichś stałych czytelników. 

Napisałam kilka opowiadań, a raczej mikropowieści, których nigdzie nie udało mi się opublikować, ale może kiedyś je rozszerzę. „Zapisz zmiany” też zaczęło się od mikropowieści, by potem się rozrosnąć.

W tych pisarskich próbach zawsze miałam wsparcie. Jestem wdzięczna moim rodzicom za to, że czegokolwiek próbowałam w życiu, cieszyli się tym i wierzyli w powodzenie, więc swobodnie mogłam szukać swoich talentów. Oczywiście bardzo stresujące jest dla mnie pokazywanie komukolwiek swojej twórczości, więc wiele z tych rzeczy było tylko do szuflady. Teraz również cała rodzina cieszy się, że wydałam powieść. Wszyscy kupili, nawet ci, którzy na co dzień nie czytają książek. Zawsze też znajdowali się pierwsi czytelnicy: czy to brat i bratowa, czy przyjaciele.

W imieniu Autorki dziękuję wszystkim Czytelnikom za udział w tworzeniu powyższego wywiadu. 

Ja również dziękuję Pani Katarzynie Zawodnik za obecność na łamach mojego bloga i za niezwykle interesujący wywiad.

Laureatom wyróżnionych pytań serdecznie gratuluję i czekam na maila wraz z podaniem swoich danych adresowych do przekazania nagrody.

Pozdrawiam Was Wszystkich Serdecznie,
Cyrysia

14 komentarzy:

  1. Gratki dla laureatki.
    A co do wywiadu. Mało męscy mężczyźni co raz bardziej zalewają świat i może będzie potrzebny robot do przysłowiowego odkręcenia słoika 😉

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyjemnie czytało się ten wywiad :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawy wywiad :) Dzięki niemu można lepiej poznać autorkę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny wywiad, gratuluję i pozdrawiam :-) .

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam z dużą ciekawością. Super wywiad. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. autorka bardzo interesująca osóbka;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Z największą przyjemnością skuszę się na książkę autorki. Bardzo ciekawy wywiad.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział w konkursie. Serdecznie dziękuję, Pani Cyrysiu, za takie działania promocyjne. Dla autora, a pewnie debiutanta zwłaszcza, to bardzo cenne.

    OdpowiedzUsuń
  9. bardzo ciekawe pytania i jeszcze ciekawsze odpowiedzi :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo dobrze czytało się ten tekst. Ciekawe pytania i niebanalne odpowiedzi. :) Znam książkę Autorki i bardzo mi się podobała.

    OdpowiedzUsuń

Zaglądaj, czytaj, przegryzaj moje słowa, ale wychodząc, zostaw po sobie niezatarty ślad swojej obecności...