Druga strona szczęścia
Seré Prince Halverson
tłumaczenie: Alina Siewior-Kuś
tytuł oryginału: The Underside of Joy
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
data wydania: 23 maja 2013
liczba stron: 376
ocena: 5-/6
Mówi się, że matka jest tylko jedna, ale wyobraźmy sobie, że kobieta rodzi dziecko i zostawia je na pastwę losu. Później to maleństwo ma drugą przybraną mamusię, która kocha je całym sercem, lecz nieoczekiwanie po kilku latach swoich rodzicielskich praw domaga się biologiczna matka. Zaczyna się walka o opiekę. Teraz jest dylemat. Która z nich powinna wychowywać bezbronną istotkę? Ta, co urodziła i dała geny, czy ta, która wychowała i pokochała jak swoje własne? Wybór wydaje się być jednoznaczny, ale, czy aby na pewno? Seré Prince Halverson, w swojej debiutanckiej powieści ,,Druga strona szczęścia’’ kierując się dobrem dzieci pokazuje, czym tak naprawdę jest rodzina.
Dotychczasowe życie Elli Beene było jednym, wielkim pasmem rozczarowań. Pewnego dnia jej sytuacja ulega jednak diametralnej zmianie. Dziewczyna poznaje Joego Capozzi, młodego fotografa, ojca trzyletniej Annie i kilkumiesięcznego Zacha. Przy bliższym poznaniu dowiaduje się, że mężczyzna samotnie wychowuje swoje pociechy, ponieważ była żona Paige będąc w głębokiej depresji poporodowej nie potrafiła sprostać nowym wymaganiom rodzicielskim. Elli od dawna marzyła o potomstwie, dlatego wspólnie z Joe całym sercem angażuje się w opiekę nad jego dziećmi. Sielanka nie trwa jednak długo. Po trzech latach ukochany małżonek nieoczekiwanie ginie w tragicznym wypadku. Zrozpaczona wdowa musi od teraz sama radzić sobie ze wszystkimi trudnościami losu. To jednak nie koniec kłopotów. Pojawia się Paige, która ponownie chce brać czynny udział w życiu swoich dzieci. Zaczyna się dramatyczna walka o opiekę nad nimi. Jak zakończy się ta sprawa? Czy w tej sytuacji istnieje jakieś dobre rozwiązanie?
Niekiedy życie potrafi pisać zaskakujące scenariusze. Najlepszym na to dowodem są perypetie Elli i jej najbliższych. Kobieta musiała stanąć przed wielkim dylematem moralnym i społecznym. Wszystkie dowody wskazywały na to, że dzieci powinny być pod jej ,,skrzydłami’’, lecz pewne odkryte informacje rzutują cień na całą sprawę. Tutaj nic nie jest czarne albo białe, bo to nie komiks z szarej gazety, tylko prawdziwe życie. Sposób postępowania obu matek nieustanie się zmieniał wraz z rozwojem poszczególnych wydarzeń. Nie mogłam się zdecydować czyją stronę obrać. Niejednokrotnie czułam się niczym Król Salomon, który nie potrafi przedsięwziąć właściwej decyzji. Uwzględniając potrzeby wszystkich nie da się podjąć konkretnych działań jednocześnie przy tym nikogo nie raniąc. Autorka poruszyła bardzo trudny i bolesny temat, ale przedstawiała go w niezwykle subtelny, delikatny sposób. Ciężko jest z dystansem patrzeć na krzywdę dzieci, które najpierw muszą radzić sobie ze śmiercią ojca, zaś potem lawirować między dwiema ukochanymi osobami- panią mamą i mamusią. W niektórych momentach wzruszenie ściskało mnie za gardło. Seré Prince Halverson pokazuje jednak, że z każdej, nawet pozornie patowej sytuacji istnieje jakieś rozsądne wyjście. Jakie? O tym musicie dowiedzieć się sami.
,,Druga strona szczęścia’’, to bardzo piękna, wzruszająca i mądra historia, która bez trudu znalazłaby swoje odzwierciedlenie w rzeczywistym świecie. Tutaj niemal każdy wątek aż iskrzy od nadmiaru emocji. Jestem pełna uznania dla twórczości autorki. Stworzyła trudną i zarazem niebywale życiową powieść o skomplikowanych urokach macierzyństwa, radzeniu sobie z żałobą, podejmowaniu konkretnych decyzji, sile rodzinnych więzi i walce o własne szczęście. W prosty i rzeczowy sposób uświadamia nam, że ,,najprawdziwsze szczęście unosi się na powierzchni kryjącego się pod nim smutku. Wszyscy musimy się na nią przebić, wydając okrzyki naszych przodków, z ich DNA, kolorem oczu i bliznami. Z ich chwałą i wstydem. Wszystko to należy do nich i do nas. To druga strona radości’’.
Zapraszam do lektury.
***
Wydawnictwo Prószyński i S-ka.
Po takiej recenzji, zaraz jak tylko ją zobaczę, to kupię! :>
OdpowiedzUsuńKsiążka ma szansę przypaść mi do gustu. Lubię takie życiowe historie. Sama na wiem, jakbym postąpiła. Dobro dziecka jest najważniejsze, ale w jakich kryteriach się je ocenia? Duża odpowiedzialność, naprawdę...
OdpowiedzUsuńA książkę z chęcią przeczytam. Podoba mi się też ta stonowana okładka. Jak najbardziej w moim stylu.
Również nie wiem, jak rozstrzygałabym ten spór pomiędzy obiema matkami. Wybór był naprawdę szalenie trudny i stawka wysoka, gdyż dobro dzieci jest najważniejsze. Na szczęście nie ja musiałam podejmować taką decyzję:-)
UsuńZapraszam do lektury.
Ech, okropna sytuacja...
OdpowiedzUsuńLubię, a jednocześnie nie lubię takich książek, boję się emocji z nimi związanych, ale na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńTaka książka na pewno budzi wiele emocji i dlatego chętnie po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńtakie historie niestety są częste... ja ich nie czytam, za bardzo przesiąknięte są smutkiem...
OdpowiedzUsuńTematyka książki jest mi bardzo bliska. Na pewno sięgne po ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńKsiążka stoi na półce i czeka na przeczytanie - nie mogę doczekać się już lektury!
OdpowiedzUsuńLubię książki, które wywołują we mnie dużo emocji, więc po tą też sięgnę
OdpowiedzUsuńZ pewnością przeczytam kiedyś tę książkę. Lubię takie historie, ale nie czytam ich często.
OdpowiedzUsuńTa książka wydaje się być warta poznania.
OdpowiedzUsuńNiekiedy życie potrafi pisać zaskakujące scenariusze. - To zdanie z Twojej recenzji jest jak najbardziej prawdziwe. :)
Ta historia do mnie przemawia by się z nią zapoznać.
OdpowiedzUsuńPomysł na fabułę naprawdę mocny i zmuszający do przemyśleń. |Widzę, że Prószyński ostatnimi czasy lubuje się w wydawaniu trudnych książek obyczajowo-psychologicznych. To dobrze, bo na ten tytuł nabrałam autentycznej ochoty :)
OdpowiedzUsuńKsiążka już za mną:)
OdpowiedzUsuńŚwietny cytat na zakończenie wybrałaś, książkę mam w planach :)
OdpowiedzUsuńMoże mi się spodobać, muszę się za nią rozejrzeć :)
OdpowiedzUsuńMądrze napisałaś, bardzo dojrzale i zachęcająco.
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, że kolejna książka z Prószyńskiego trzyma poziom:)
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie zdecydowanie przyjmuję zaproszenie. Zbieram pytania do wywiadu z Cathy Glass. Śmiało zadaj swoje.
OdpowiedzUsuńPytanie już zdałam do pani Glass. Jak jeszcze mi się coś przypomni, to napiszę.
UsuńWcześniej książka mnie nie zainteresowała, ale przedstawiłaś ją bardzo ciekawie. Chętnie przeczytam i dowiem się jak zakończyła się ta książka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Musze ją mieć, książka idealnie trafia w moje gusta czytelnicze. Problematyka, jak najbardziej budzi ciekawość. Twoja recenzja w pełni mnie zaintrygowała, a że pieniążki pojawiły się na moim koncie, więc czas je spożytkować na coś wartego uwagi;)
OdpowiedzUsuńEmocje - to one piszą najlepsze historie! :) To dla mnie najlepsza rekomendacja.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie muszę ją przeczytać! Ciężko jest decydować o tym z kim powinny być dzieci, dlatego niesamowicie jestem ciekawa tej książki!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałabym , fajnie to napisałaś:))
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja:) W wolnym czasie rozejrzę się za tą książką, choć tego typu historie zazwyczaj mnie jakoś nie interesują :)
OdpowiedzUsuńM.
MUSZĘ przeczytać :)
OdpowiedzUsuńDoprawdy bardzo chcę ją przeczytać!
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie i to bardzo! Muszę się rozejrzeć za tą książką.
OdpowiedzUsuńMam przeczucie, że ta książka będzie mi się podobać, jest w niej coś przyciągającego. Jestem też ciekawa jak autorka rozwiązała ten konflikt między matkami.
OdpowiedzUsuńNiezapomniana Mieczysława Ćwiklińska, kiedy pytano ją o jej ojca, mówiła, że "rodzicem/ojcem nie jest ten, kto spłodził, ale ten, kto wychował". Ta przedwojenna aktorka nigdy nie znała swojego biologicznego ojca, natomiast obowiązki rodzicielskie wziął na siebie zupełnie obcy jej człowiek. Myślę, że tą maksymą powinniśmy się kierować przy przyznawaniu praw rodzicielskich. Bo wielokrotnie jest tak, że biologiczny rodzic bardziej skrzywdzi niż ten przybrany.
OdpowiedzUsuńBardzo mądre słowa powiedziała Mieczysława Ćwiklińska i w pełni ją popieram, niemniej jednak w przypadku biologicznej matki -Paige sprawa przedstawia się nieco bardziej skomplikowanie. Na jaw wychodzi wiele różnych informacji, które stawiają Paige w całkiem innym świetle, dlatego najpierw zachęcam poznać dogłębniej całą historię ,,Drugiej strony szczęścia'' a potem spróbuj obrać czyjąś ze stron, choć myślę, że to nie będzie takie proste. Przynajmniej w moim przypadku tak nie było, ale za to autorka świetnie przedstawiła końcowe rozwiązanie i brawa jej za to.
UsuńWow! muszę koniecznie przeczytać :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie życiowe tematy, więc bardzo chętnie przeczytałabym. Jestem nią strasznie zaciekawiona, zwłaszcza, że trafia w moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie historie, muszę koniecznie przeczytać :)
OdpowiedzUsuńKsiążka zdecydowanie w moim stylu. Na pewno sięgnę po nią, niech tylko gdzieś ją dorwę! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie trudne historie, dlatego chętnie sięgnę po tę powieść:)
OdpowiedzUsuńNa temat takiej historii można tylko teoretyzować. Dla mnie matka, która zostawia dziecko, to nie matka, ale czy myślałabym tak samo, gdyby taka historia dotyczyła także mnie?
OdpowiedzUsuńJa myślałam podobnie, jak ty, że kobieta, która zostawia dziecko nie ma potem do niego żadnych praw, ale nie zapominajmy o tym, że w przypadku Paige chorowała ona na ciężką depresję poporodową, która jest skomplikowaną chorobą. Również potem na światło dzienne wychodzą inne sprawy, które powodują, że nasze początkowe myślenie zmienia się o 180 stopni. Zapraszam do lektury, to przekonasz się o tym sama.
Usuń
OdpowiedzUsuńPiękna recenzja Cyrysiu:)
Właśnie w tym przypadku trzeba pamiętać o tym, że Paige była chora. Na świecie jest jednak duża ilość zdrowych matek, które potrafią z dnia na dzień zostawić dzieci i uciec. Takiego postępowania nie jestem w stanie zrozumieć.
Trudna historia, na pewno kontrowersyjna. Najbardziej przekonałaś mnie tym stwierdzeniem, że to nie komiks, że w tej książce nic nie jest po prostu czarne lub białe, tak jak w życiu. Świat rysuje się w setkach odcieni szarości. Pewnie długo nie będę potrafiła rozsądzić, po czyjej stronie leży racja. Chociaż nie wiem czy można mówić o czyjejś racji. To dzieci. Ich życie. Przyszłość. I może się potoczyć na tyle różnych sposobów...
OdpowiedzUsuńPo takiej recenzji trudno pozostać obojętnym
OdpowiedzUsuńZdecydowanie trudno mi sobie wyobrazić dobre wyjście z tak trudnej sytuacji i mam wrażenie, że również czułabym ulgę, że to nie ja muszę podejmować takie decyzje .
OdpowiedzUsuń