1.W czym szuka Pani inspiracji do pisania?
Dziękuję za to pytanie – mogłam przygotowując odpowiedź trochę się sobie samej przyjrzeć. Inspirację znajduję w najdziwniejszych miejscach, dlatego staram się prowadzić ciągły nasłuch, że tak to określę. Jestem przy tym dość wścibska, dopytuję ludzi o motywacje, o dokładny przebieg historii, przepisy kulinarne, imiona psów, dosłownie o wszystko, co mnie interesuje. Bywa, że mówią, bywa, że się irytują. Przyglądam się też, czasem całkiem natarczywie, napotkanym ludziom. To też po części wina tego, że jestem malarzem – potrafię się ordynarnie gapić bez żadnych hamulców. Moja inspiracja rozpoczyna się właśnie od obserwacji.
2. Czy lubi Pani internetowe blogi o książkach?
Bardzo lubię. Cieszy mnie, że jest ich coraz więcej, co daje nadzieję, że czytanie będzie coraz popularniejsze. Uważam przełamanie monopolu krytyków na wypowiadanie się w sprawach literatury za bardzo pozytywne zjawisko – Internet pozwala każdemu wyrazić swoją opinię, a w różnorodności interpretacji chociażby mojej książki tkwi swego rodzaju bogactwo. Mam też nadzieję, że chociaż niektórzy z blogerów, których bardzo cenię za wysoką jakość tekstów, dobre oko, cięte zdania, świetny warsztat, zdecydują się i napiszą własne powieści. Bardzo na to czekam.
Anne18
1. Dlaczego akurat pisanie książek? Czy było to marzenie z dzieciństwa ?
Nie, w dzieciństwie marzyłam o tym, aby być księżniczką i móc jeść marynowane grzybki – tego nie mi nie było wolno, ponieważ byłam poważnie chora. Od czasu do czasu zmieniałam pragnienie grzybków na pociąg do czekolady, której smak z powodu alergii poznałam dopiero jako osoba dorosła. Pisałam tak po prostu, bo pisałam. Wtedy jeszcze pisało się ręcznie listy, kartki pocztowe, popularne były szkolne pamiętniki i zeszyty myśli. Pisanie było dla mnie zwyczajne, niczym mycie się czy spacerowanie z jamnikiem, dlatego pewnie nie przywiązywałam do niego aż takiej wagi. Poza tym wobec braku możliwości jedzenia czekolady wszystko stawało się nieważne. Dopiero dzisiaj, teraz, pisanie nabrało innego znaczenia, ponieważ zaczęłam publikować. Czyli komunikować się za pomocą książek ze światem.
Agatha Ch.
1. Czym się pani kieruje wybierając książkę dla siebie?
Trudne pytanie, bo kierują mną niestety odruchy kompulsywne. Zawsze, ale to zawsze będąc na zakupach, po jajka czy po chleb, odwiedzam księgarnię i zazwyczaj znajduję coś ciekawego. Bardzo często robię zakupy na podstawie recenzji – jest dobra, idę, biorę. I równie często kupuję to, co widziałam u kogoś w ręce. Jest to więc chyba rodzaj natrętnego zachowania. Najgorsze jest w tym to, że potrafię komuś zaglądać przez ramię to książki. Nałóg. Do tego wypytuję o opinie. Muszę się tego oduczyć.
2. Jaki jest pani ulubiony gatunek?
Lubię wszystko, naprawdę. Nie ma rzeczy, której nie przeczytam.
Anna Kozak
1.Jaka jest Pani ulubiona książka, którą mogłaby Pani polecić swoim czytelnikom?
Oczywiście, z przyjemnością, Vikram Chandra, „Święte gry”. Na razie nikt jej nie przebił.
2.Jak pośród tylu zainteresowań i rodziny znajduje Pani czas na czytanie książek?
Czas znajduje się sam, bo po prostu muszę czytać. Nie wyobrażam sobie wieczoru bez choćby kilku stron lektury. Zasypianie bez książki zdarza mi się sporadycznie.
Varia czyta
1. Poeta mówi "miej serce i patrzaj w serce", skąd u wrażliwej kobiety, wzięła się potrzeba stworzenia tak mrocznej fabuły?
Bardzo trafny i ciekawy cytat, wydaje się wyświechtany, ale dla mnie ma ogromne znaczenie, dziękuję za niego. W mojej książce chciałam wypowiedzieć się, czy raczej nawiązać z czytelnikiem dialog, w tematach bardzo dla mnie ważnych. Chciałam się z nimi zmierzyć i zająć stanowisko w sprawie chociażby przemocy wobec dzieci, obojętności na ludzki los, choroby psychicznej. Potrzebowałam zabrać głos.
2. Czy przeżyła Pani kiedyś sen na jawie, albo któryś ze snów się potem spełnił?
Nie, nie wierzę w sny, horoskopy czy wróżby.
3. W mediach można się spotkać ze stwierdzenie, że Katowice są dusznym miastem, pełnym ciemnych zaułków i biedy. Skąd pomysł umiejscowienia akcji właśnie w tym miejscu? Przeczucie, złe doświadczenie, czy wręcz przeciwnie, sympatia do miasta i wewnętrzna inspiracja?
Istotnie, Katowice często są w ten sposób przedstawiane, choć może nie zawsze słusznie, ponieważ znajduje się tam także wiele pięknych miejsc. Tak jest chyba w każdym mieście – interesujące kamieniczki sąsiadują z nowoczesnymi paskudztwami, ale nie o tym chciałam mówić. W książce bardziej niż o samo miasto chodziło mi o „Tysiąclecie”, osiedle, jakich w Polsce wiele. Naliczyłam ich prowadząc badania do książki kilkadziesiąt. Typowe osiedle i odrapane bloki, typowe miasto, typowa rodzina, nic specjalnego. Historia jakich wiele: matka pije, dziecko jest zaniedbane. Hanki, Sabiny, można spotkać wszędzie. To chciałam podkreślić, osadzając akcję właśnie na „Tysiącleciu”. A że wybrałam Katowice? Znam je, stąd taka decyzja, z resztą po części również wynikająca z tego, że nie jest to miasto cenione za urok czy ciekawą architekturę – tu wykorzystałam właśnie stereotypowy obraz „duszno, smrodliwie, biednie”. Jeśli uraziłam mieszkańców, przepraszam. Naprawdę nie miałam takich intencji.
Kinga
1. Jakie jest Pani największe marzenie związanie z książkami?
Chciałabym dostać literackiego Nobla. Mierzę jak zwykle wysoko, bo tak mnie uczył dziadek. W ostateczności zadowolę się po prostu kolejną dobrą książką na koncie. Natomiast marzyć trzeba w skali makro, tak sądzę. „Z grubej rury” jak mawiał dziadek.
2. Kto pierwszy czyta ukończoną przez Panią książkę?
Mój mąż. Jest moim redaktorem.
3. Czym się Pani kieruje przy wyborze książki do czytania i dlaczego?
Jak mówiłam wcześniej impulsem. Pisząc często wracam do lektur już mi znanych, kiedy potrzebuję przypomnieć sobie pewne rozwiązania czy styl.
Bacha85
1. Gdyby z różnych względów musiała Pani z czegoś zrezygnować, to łatwiej byłoby się rozstać z malarstwem, czy literaturą?
Myślę, że łatwiej pożegnałabym się z literaturą, dlatego, że uważam, że mam w tej dziedzinie pewne sukcesy – myślę to o dobrych recenzjach, o ciekawej książce, natomiast w dziedzinie malarstwa żadnych osiągnięć nie zanotowałam. Być może wszystko jeszcze przede mną.
Aleksnadra
1. Jak narodził się pomysł na książkę tak kontrowersyjną i tak pełną przemocy?
Pomysł wyrósł na gruncie powtarzających się snów i ludzkiej wiary w to, że niosą ze sobą jakąś informację o przyszłości. W tym miejscu tkwią korzenie powieści. Zaczęłam od snów i na bazie tego motywu zaczęłam konstruować opowieść, skręcając ku ważnym dla mnie tematom. Przemoc… Przemoc jest wszędzie, wszechobecna i wieczna niczym trawa. Przechodzimy obok niej obojętnie, jest normą we współczesnym świecie. Książka jest po prostu jego odbiciem, przynajmniej miała nim być w zamierzeniu. Pisząc chciałam zaprotestować przeciwko takiemu światu.
2. Czy chciałaby Pani poznać datę swojej śmierci?
Nie, ta wiedza jest mi zbędna. Jest dobrze, tak jak jest.
Dorota
1.Czy spotkała się Pani z problemem przemocy rodziców wobec dzieci w jakiejś znanej Pani rodzinie, może w bliskim sąsiedztwie i czy powieść „Zapomnij patrząc na słońce” powstała z inspiracji prawdziwymi zdarzeniami?
Świetne pytanie, które daje mi okazję do ponownego zabrania głosu w ważnej dla mnie sprawie. Z problemem przemocy w rodzinie spotykam się można powiedzieć notorycznie. Wystarczy przeglądnąć doniesienia prasowe z zeszłego tygodnia. Moja powieść to po prostu przetworzona codzienność, ta sama, która nas otacza. I nie chodzi mi tu tylko o drastyczne przejawy znęcania się nad dziećmi, ale także o przysłowiowy „klapsik”, który darzę gorącą nienawiścią. Wystarczy przejść się po mieście, aby go spotkać. Inny problem to bieda czy głód, którego doświadczają dzieci. Wbrew pozorom niemały odsetek najmłodszych żyje poniżej socjalnego minimum. Bieda, głód, to jedno. Brak perspektyw na zmianę stanu rzeczy – to drugie. Hanka z mojej powieści to postać nakreślona dosyć mocno, poważnie doświadczana przez los, z którym nie walczy. Nie walczy, bo nie ma jak, podobnie jak dzieci z rodzin, którym się szczęści nieco mniej. To miałam na każąc bohaterce poddawać się wydarzeniom. Chyba nieco odbiegam od pytania, a nie chcę, aby pozostało gdzieś poczucie, że błądzę. Więc krótko: tak, jako dziecko z blokowiska zetknęłam się z przemocą, nie raz, i nie dwa razy i to zostało we mnie, głównie z tego powodu, że tej przemocy nikt się nie przeciwstawiał. Dlatego też napisałam „Zapomnij patrząc na słońce”.
2.Czy pamięta Pani swój najbardziej przerażający sen (może nawet powtarzający się) i czy mogłaby go Pani opowiedzieć?
Nie pamiętam koszmarów, ale jeden, jedyny piękny sen. Byłam w nim bardzo smutna i płakałam. I kiedy tak siedziałam i płakałam, przyszła do mnie bardzo kochana osoba. Ważna dla mnie, bardzo bliska. Poradziła mi, abym przestała się smucić. „Nie płacz już, nie warto” powiedziała i odbiegła. Staram się trzymać tej rady.
3.Zajmuje się Pani różnymi dziedzinami sztuki: malarstwem, fotografią, muzyką oraz tworzeniem prozy i poezji. Za pomocą której z tych dziedzin wyraża Pani siebie najpełniej?
Ciekawe pytanie, siedzę i siedzę i myślę. Lubię takie jak to mówię „kamyczki”. Mały kamyczek, a uwiera, trzeba się pochylić nad nim. Każda z tych dziedzin ma swoją specyfikę, w tym sensie, że pozwala na mniej lub bardziej bezpośrednie porozumienie z odbiorcą. Weźmy obraz. Tu mogę działać kolorem, kompozycją. Fotografia natomiast pozwala uchwycić elementy, których malarstwo nie odda, choćby dlatego, że w swej naturze jest nieco niedokładne, nie ma też możliwości cyfrowej obróbki obrazu. Przenoszę się więc na inną płaszczyznę porozumienia, na której najbardziej liczy się to, co przedstawia zdjęcie. Literatura to znowu inna forma, nie ma obrazu, nie ma kolorów, tylko słowa, z których tworzę świat.
Dla mnie jako artysty bardzo ważne jest porozumienie się z tym, kto odbiera moje dzieło. To chyba najważniejsze kryterium. Oceniając według niego różne dziedziny, którymi się zajmuję, powiem, że literatura pozwala mi najpełniej wyrazić siebie, ponieważ dzięki niej mam możliwość nawiązania dyskusji z czytelnikiem. A to prowadzi u mnie do przewartościowania pewnych poglądów, dzięki temu docieram do obszarów, o których wcześniej nie myślałam. Tak, stawiam na literaturę.
Thrish NeedLove
1. Skąd w pani tyle pasji: muzyka, fotografia, malarstwo oraz pisanie? Starcza pani natchnienia i czasu na to wszystko?
Nie wiem dlaczego jakaś cząstka natchnienia trafiła się akurat mnie, ale jestem wdzięczna czy to przypadkowi, czy komuś, kto o tym decydował. Potrzeba tworzenia towarzyszy mi od zawsze i chociaż czasem mnie irytuje, prowadzi na manowce, nie chciałabym być inna. Ta potrzeba jest silniejsza ode mnie, więc czas znajduje się sam. Muszę go mieć, bo potrzebuję tworzyć. Może raczej „chcę tworzyć”. Bardzo chcę. Nie umiem tego wyjaśnić jakoś bardziej składnie. Jeżeli mogę jeszcze wtrącić pewną dygresję: uważam, że potrzeba tworzenia jest w każdym z nas. Potrzebuje tylko odpowiednich warunków, aby wykiełkować i przyjąć dogodną formę, nieważne, czy to będzie lepienie z gliny, czy haft, czy malowanie na szkle. Każda forma sztuki jest ważna.
2. Posiada pani słodkiego psiaka. Jestem ciekawa jak się wabi oraz jaki ma pani stosunek do zwierząt?
Pies… Wabi się Snoop, jak Snoop Dogg. Nosi obrożę z łańcuszka i ma szelmowski wyraz pyska. Jest piekielnie inteligentny i kompletnie niegroźny.
Zwierzęta uwielbiam, tak po prostu. Od małego miałam z nimi kontakt, w szczycie w naszym domu zamieszkiwało osiem różnych zwierzaków, w tym kawka, którą tato znalazł w ogrodzie. Wypadła z gniazda, więc ją przygarnęliśmy. Uważam, że obcowanie z innymi stworzeniami bardzo wzbogaca. Choćby uczy cierpliwości, poszukiwania możliwości porozumienia się. I pozwala doświadczyć takiej czystej, bezwarunkowej miłości. Bo Snoop przykładowo kocha mnie niezależnie od tego, czy mam dobre recenzje czy złe.
3. W swoich książkach stwarza pani mroczne i tajemnicze historie. Czy osobiście spotkało kiedyś panią coś takiego czy to wszystko wytwory pani wyobraźni?
Książka to w całości fikcja, jednak użyłam w niej miejsc i przedmiotów faktycznych. Najlepiej potrafią je zidentyfikować moi bliscy. Przykładowo skarpę nad rzeką, do której skacze Janusz, namierzyła moja kuzynka. Byłyśmy na zakolu rzeki wielokrotnie, zna je, od razu zauważyła, że to „nasze miejsce”. W tym sensie książka jest więc prawdziwa. Prawdziwe są też emocje, którymi ją naładowałam. Inaczej byłaby niewiarygodna, tak sądzę. Wiem, co to strach przykładowo, doświadczam go, ale z innych niż Hanka powodów. Sam strach jest więc mój, ale pochodzi z innego źródła. Nie wiem, czy wyrażam się jasno…
Bartek Grabowski
1. Czy pisząc książkę, miewała Pani chwilę zwątpienia, że książka nie jest zbyt dobra albo, że nie uda się Pani jej skończyć?
Na szczęście nie, ponieważ pisałam ją bardzo szybko i nie zdążyłam zacząć wątpić. To przyszło potem, a najgorzej było po premierze, kiedy czekałam na pierwsze recenzje, oczekując kubła zimnej wody.
2. Zajmuje się Pani wieloma dziedzinami sztuki, są to zajęcia bardzo czasochłonne. Jak znajduję Pani czas dla rodziny?
Bez problemu. Często z resztą zajmujemy się tworzeniem czegoś wspólnie, pracujemy razem nad obrazami, razem zastanawiamy się nad fabułą, o ile fabuła nadaje się dla dzieci. Większość mojego czasu poświęcam rodzinie, odkładając na później pisanie czy malowanie. Rodzina jest najważniejsza, wiem, to brzmi strasznie egzaltowanie, jakoś staromodnie, ale bez mojej rodziny nie byłoby niczego. Wszystko byłoby nieważne. Nie miałabym z kim cieszyć się sukcesami – nikt nie cieszy się tak głośno jak dzieci. Nie miałabym też z kim rozpaczać po kolejnej odmowie czy przegranym konkursie – tylko oni potrafią powiedzieć, że jury było przekupione i wszystko z góry ustawione i nikt się nie zna, a ja jestem genialna. Jako artystka zginęłabym bez nich. Potrzebuję ich, więc mam dla nich czas.
3. Czy jako dziecko chciała być Pani pisarką?
Nie, jak wspominałam wcześniej chciałam być księżniczką. Taką prawdziwą, z diademem i w różowej sukni. Niestety miałam okulary z zaklejoną lewą soczewką i byłam nieśmiała. Taki ktoś nie nadaje się na królewnę, więc być może dlatego to pisanie?
Anna
1. Czy w dzisiejszej Polsce malarstwo pozwoliłoby utrzymać rodzinę?
Wierzę, że tak. Pojawia się coraz więcej inicjatyw w tym zakresie, coraz więcej galerii, malarstwo zyskuje na znaczeniu. Poza tym myślę, że jeżeli w czymś jest się dobrym, to z tego będą zyski, może nie od razu ogromne, ale będą.
2. Jak ma imię pani potomstwo i skąd pomysł na imię?
Tu niestety nie odpowiadam, bo rodzina to coś mojego, czego nie pokazuję na zewnątrz. Mogę za to powiedzieć, że sama mam aż trzy imiona, nie lubię zdrobnienia „Kasia”, wolę majestatyczną „Katarzynę”. Gdybym mogła wybrać sobie imię, byłoby to „Wiktoria”.
3. Czy kiedykolwiek była pani w zakładzie psychiatrycznym pacjent/odwiedzający?
Nie, nie byłam, pisząc powieść posiłkowałam się fachową literaturą i pomocą kolegów i koleżanek po fachu, czyli pisarzy. Wspólnie dysponujemy ogromną wiedzą, wystarczy rzucić pytanie na forum, a odpowiedź się znajdzie.
kwiatusia
1. Czy po wydaniu książki "Za firewallem" oraz tomu poezji "Zawodowa królowa" Pani życie się zmieniło? Jakie są plusy i minusy bycia autorką?
Zmieniło się, ale tych zmian nie widać na zewnątrz. Czuję się po prostu lepiej, czuję się pewniejsza i dałam sobie w końcu prawo bycia taką, jaką jestem: roztargnioną, ciekawską. Przestałam wstydzić się tego, że jestem malarką, pisarką. Nie ukrywam tego, a kiedyś ukrywałam. I tak jest lepiej.
2. Jeśli Pani książka "Zapomnij patrząc na słońce" miałaby zostać wydana w formie audiobooka i miałaby Pani możliwość wyboru czytającego – kto by to był?
Gdyby mogło tak być, chciałabym, aby książkę przeczytała Tanita Tikaram. Ale ona nie mówi po polsku… Skoro jednak puszczamy wodze fantazji, to Tanita. Ma piękny głos. Jeśli nie ona, to Lana del Rey.
3. Zaczęły się wakacje więc proszę nam zdradzić jakie są Pani plany urlopowe? Czy jest jakieś miejsce do którego lubi Pani wracać?
Pozdrawiam serdecznie,
Wiele jest takich miejsc, a lubię zwłaszcza te, w których byłam razem z bliskimi. Uwielbiam Bałtyk. Pewnie w tym roku znowu tam pojedziemy, mimo wysokich cen, niepewnej pogody i kłopotów z zakwaterowaniem. Bałtyk to Bałtyk. Dorsz to dorsz, nawet mrożony.
Dizzy
1. Kiedy Pani zaczęła swoją przygodę z pisaniem? Czy rozpoczęło ją jakieś konkretne wydarzenie, czy zwyczajnie obudziła się Pani z przeświadczeniem, że "to jest to!" i chwyciwszy pióro, zaczęła Pani pisać? :)
Zaczęłam pisać jako dziecko. Początkowo pamiętniki, jakieś opowiadania, wierszyki. Ale myśl „chcę napisać książkę” pojawiała się dopiero po trzydziestce. Przypadkiem trafiłam wtedy na artykuł, mówiący o kursach kreatywnego pisania. Zapisałam się, trafiłam na fenomenalną Magdę Wleklik, która potrafiła wyłapać w moich tekstach te fragmenty, te zdania, które potem, z czasem, zdecydowały o stylu, w jakim piszę. Dostałam do ręki konkretne narzędzia pisarskie i wyposażona w nie przystąpiłam do pierwszej powieści. Ukaże się wiosną przyszłego roku. „Zapomnij patrząc na słońce” to właściwie moja trzecia książka.
2. Czy miała Pani kiedyś jakąś zabawną historię, związaną ze swoją "sławą"? Może rozpoznał Panią jakiś przechodzień i natychmiast poprosił o autograf na dłoni/zeszycie/klacie (niepotrzebne skreślić)?
Nie, na szczęście nie. Jestem z jednej strony ciekawska, z drugiej nieśmiała, pewnie taki objaw zainteresowania wprawiłby mnie w kompletny stupor.
3. Jakie jest Pani motto życiowe? Czy ma Pani jakiś sprawdzony sposób na życie, który mógłby pomóc początkującym artystom?
Odpowiadaj „tak” na każdą propozycję. To moje główne motto, reszta to pewne wariacje na ten temat. Jeżeli natomiast chodzi o radę dla młodych artystów… Myślę, że bardzo ważne jest posiadanie mentora. Miałam to szczęście, że i malując, i pisząc, miałam obok osoby, które uważam za autorytet i które były mi życzliwe, z którymi udało mi się nawiązać pewną głębszą więź. Warto poszukać kogoś takiego, tak sądzę.
alicjamagdalena
1. Jakie ma Pani porady dla młodych pisarzy, którzy mają chwile zwątpienia podczas pisania książek?
Mam radę, którą dał mi mój znajomy pisarz z Madrytu. „Pisz, ale nie popadaj w desperację”. Dokładnie to powtórzę. Słowa to tworzywo, a tworzywo poddaje się artyście, prędzej czy później. Chciałabym też przytoczyć słowa Vincenta van Gogha. To ważne słowa, które działają kojąco. „…Wielu malarzy boi się białego płótna, ale białe płótno boi się malarza z prawdziwym temperamentem, malarza, który potrafi przełamać owo fascynujące ~nic nie potrafisz~. Takie życie jako takie z reguły pokazuje człowiekowi tylko tę białą stronę, nieskończenie nic nie mówiącą, deprymuje swoją beznadziejnością, bo nic na niej nie ma, jak na białym płótnie malarskim. Ale choć życie wydaje się nic nie mówiące, czcze, umarłe, to jednak człowiek obdarzony wiarą, energią i gorącym sercem, człowiek, który wie swoje, nie tak prędko da się wystrychnąć na dudka". A pisarze? Nie mogą się bać białej kartki.
2. ,,Zapomnij patrząc na słońce" ma bardzo przyciągającą, magnetyzującą okładkę. Czy brała Pani udział w jej projektowaniu? Jest Pani zadowolona z efektu końcowego? Przyznam szczerze, że oprawa mnie zahipnotyzowała (i z tego co wyczytałam u innych blogerek - nie tylko mnie).
Nie miałam udziału w tym projekcie, ale efekt jest moim zdaniem piorunujący i dokładnie taki, jakiego oczekiwałam. Genialna synteza tego, o czym można przeczytać w książce.
3. Czy jest już pomysł na następną książkę??
Oczywiście, jest już nawet sto pięćdziesiąt stron. Ale zanim, jesienią ukaże się zbiór moich opowiadań, a na wiosnę powieść, która – mogę się założyć o wszystko – bardzo zaskoczy.
Zuzia
1. Czy jest jakiś gatunek literacki, którego pani nie podejmie?
Nie wykluczam niczego, ale zdrowy rozsądek podpowiada mi, że warto byłoby się doszkolić, choćby z zakresu gatunków dramatycznych. Mam nadzieję, że zdążę jeszcze wszystkiego spróbować, zanim…
2. Gdyby ktoś teraz wynalazł wehikuł czasu, w której epoce literackiej Pani chciałaby się znaleźć?
Wehikuł czasu to woda na mój młyn. Chciałabym taki mieć, zawsze o tym marzyłam. Jeżeli chodzi o literaturę, to nie chciałabym się cofać, ale chciałabym wybrać się dajmy na to pięćdziesiąt czy sto lat w przód i sprawdzić, co się wtedy będzie działo w sztuce. Myślę, że czeka nas wiele ciekawostek, choćby wymuszanych przez ciągły postęp technologiczny. Książki dostosowane do danej osoby? W ogóle zanik książek na rzecz przekazu multimedialnego? Chciałabym wiedzieć, dokąd zmierzamy jako artyści.
3. Czy Pani kiedykolwiek czytając powieść innego autora pomyślała - BRAVO! nie napisałabym tego lepiej?
Oczywiście, jakby dobrze się zastanowić, to w zasadzie co chwilę przelatują mi przez głowę podobne myśli. Każdy autor ma w sobie to coś, czego mu zazdroszczę. Ciekawe, czy inni zazdroszczą mnie?
nieidentyczna
1. W "Zapomnij..." to mężczyzna nie potrafi przeciwstawić się żonie oraz jej destrukcyjnym zachowaniom. To dość nietypowe, przecież przyjęło się, że to mężczyzna jest tym złym. Skąd więc u pani taka zamiana ról?
Jak słusznie Pani zauważa przyjęło się, że krzywdzą mężczyźni. Jest to jednak opinia nie do końca odpowiadająca prawdzie. Nie dalej jak wczoraj oglądałam program, traktujący o przemocy kobiet wobec mężczyzn. Dowiedziałam się z niego, że prawo Kalifornii jeszcze niedawno stanowiło, iż ofiarą przemocy domowej może być wyłącznie kobieta. Tymczasem realizator programu dotarł do mężów, maltretowanych przez żony, do tych, którym prawo odmawiało z racji płci obrony. Wszyscy dręczeni przez małżonki mężowie podnosili problem tego, że będąc płci męskiej z góry traktowani są jako agresorzy, nie jako ofiary. Tymczasem kobiety często są równie okrutne, jak mężczyźni. Dokładnie o tym chciałam powiedzieć w książce. A przy okazji znowu zadać pytanie o to, co jest dobre, a co złe? W mojej powieści nic nie jest czarne lub białe, czyniąc Sabinę „tą złą” chciałam znowu zapytać, czy to, co sądzimy, jest zgodne z rzeczywistością. Kobieta to łagodność, delikatność. Czy faktycznie? A może pod uśmiechem i miłą aparycją kryją się złe myśli? Złe intencje?
Jędrzej44
1. Jeśli podróż do jakiegoś kraju, to gdzie?
Do Japonii. Interesuję się japońskimi sztukami walki, chciałabym dotrzeć do ich korzeni. Poza tym ciekawi mnie sama kultura, miałam z nią niewielką styczność, ale zdążyła mnie zafascynować. Słyszałam, że w Japonii jest podobno niezwykle czysto, a ja chciałabym znaleźć się w miejscu, w którym ludzie dbają o wspólną przestrzeń.
2. Czy, będąc pisarzem w Polsce, da się wyżyć tylko i wyłącznie z pisania książek?
Wierzę, że tak, ale jeszcze nie jestem na tym etapie. Tak jak mówiłam nieco wcześniej, nadal wierzę, że jeżeli jest się w czymś dobrym, to sukces przyjdzie. Trzeba tylko cierpliwie pracować.
3. Inspiruje Panią jakiś inny pisarz?
Wielu, bardzo wielu. U każdego potrafię znaleźć bardzo interesujące rozwiązania, ciekawie zastosowane słowa, porównania. Każda książka coś ze sobą niesie. Żeby wskazać kogoś ulubionego, pewien wzorzec, wymienię Margaret Atwood.
Asymaka
1. Na pewno trudno jest napisać taką książkę, tak pełną emocji, strachu, lęku?
Paradoksalnie nie, pisanie było nawet proste. Natomiast bardzo trudno mi teraz czytać to, co napisałam dosłownie rok temu. Niechętnie sięgam do tekstu i rozumiem opinie recenzentów, mówiące o tym, że powieść trzeba czytać z przerwami. Dziwne, boję się własnych emocji.
2. Skąd wziął się pomysł na napisanie "Zapomnij patrząc na słońce"?
Trochę wcześniej wspominałam o motywie powtarzających się snów i wiary w to, że niosą ze sobą informację o naszej przyszłości. Chciałabym tutaj dodać coś, o czym wyżej zapomniałam, a mianowicie kilka zdań na temat tego, jak rujnująca może być wiara w przepowiednie. Hanka podąża za krukiem nawet nie zastanawiając się, czy czyni słusznie czy nie. „Lecimy?” pyta kruk, a dziewczyna zawsze niemal odpowiada twierdząco. Ściga coś, czym mami ją ptak. Podobnie jest z przepowiedniami. Można się w nich zagubić, stracić z oczu to, co naprawdę ważne. To też istotny problem, który był jednym z głównych, jakie chciałam poruszyć w książce.
3. Nie znam Pani twórczości, jak zachęciłaby mnie Pani do tego, bym z chęcią sięgnęła po Pani książkę?
Sądząc po ciekawych pytaniach nie mogę rzucić pustego sloganu. Może zapytam. Czy wybierzesz się ze mną w podróż? Ze mną i moją książką? Możemy nie wrócić w miejsce, z którego zaczynaliśmy.
invisible
1. Czy będąc w stresowych sytuacjach, znajdując się w kłopotach lub mając problemy, zdaje się nie do rozwiązania, sięga Pani po książki, a może oddaje się Pani jakiejś dyscyplinie sportowej, by załagodzić negatywne myśli?
Jestem sportowcem, obecnie już na emeryturze. Już w dzieciństwie, kiedy zaczynałam treningi, zostałam w jakiś sposób uwarunkowana i rozładowuję stres głównie poprzez sport. Albo biegam do upadłego, albo ćwiczę z workiem bokserskim. Pierwsza metoda jest czasochłonna, druga – szybka i skuteczna. Często też maluję, po prostu, bez planu, bez wcześniejszego przygotowania, żeby poczuć zapach farby, żeby robić coś, co umiem. Kiedy wykonuję znajome czynności, uspokajam się.
2. Czy kiedykolwiek przeżycia bohaterów jakiejś książki miały znaczący wpływ na Pani życie osobiste?
Bardzo długo zastanawiałam się nad odpowiedzią. Pamiętam wiele lektur, nawet tych z dzieciństwa. Bardzo płakałam czytając „Naszą szkapę”, ale czy ta lektura zmieniła mnie? Chyba nie. Moja mama mówi, że jestem kotem, który chodzi własnymi drogami. Coś w tym jest. Obserwuję, analizuję i wybieram niezależnie. Ciężko mnie skłonić do czegokolwiek. Pewnie dlatego mimo, że niektóre książki były fantastyczne, nie zmieniły mnie. A może zmieniły w sposób, którego jeszcze sobie nie uświadamiam. Nie wiem. Będę się baczniej sobie przyglądać.
3.Co, według Pani, jest sensem istnienia każdego człowieka?
Moim sensem istnienia jest interakcja z innymi ludźmi. Nie chodzi mi przy tym o wywieranie ogromnego wpływu na ich losy, przewodzenie im czy takie tam wielkie rzeczy. Stawiam na codzienne kontakty: przepuszczam w kolejce panie z dziećmi, staruszkom przytrzymuję drzwi, uśmiecham się do stażystek-fryzjerek, proste sprawy. To mój sens. Jak jest z sensem innych? Nie wiem. Każdy musi poszukać swojego.
Zatopiony...
1. Co przedstawiał by obraz, gdyby zdecydowała się Pani namalować któreś z wydarzeń opisanych w "Zapomnij patrząc na słońce" i czym kierowała by się Pani przy wyborze?
Proszę sobie wyobrazić, że zaczęłam go już malować. Nie jest to wydarzenie, ale portret, portret Hanki. Przedstawia ją w stroju świętej czy Matki Boskiej. W dłoniach postać trzyma pewne symboliczne przedmioty, pojawiają się one również w tle. Całość zaplanowałam w delikatnie nasyconych barwach: róż, turkus, żółć, zieleń, w stylu starych oleodruków. Wybrałam tę postać i pracuję nad tym obrazem, ponieważ chciałabym, aby kiedyś, być może, jakieś wznowienie książki miało taką okładkę.
2. Ktoś kiedyś powiedział, że aby stworzyć wiarygodnego bohatera trzeba się nim stać. Jak powstają Pani bohaterowie?
Zaczynam od wyboru imienia. Nazwisko to sprawa drugorzędna, ale też nadaję je na początku. Potem nadaję bohaterowi pewne podstawowe cechy fizyczne, przeszukując pamięć i dobierając elementy pożyczone od ludzi, których spotkałam czy znam. Następnie decyduję, w jaki sposób postać wypowiada się i przy okazji określam jej charakter. Czy jest wylewna czy zamknięta w sobie? Powściągliwa czy wręcz przeciwnie? Nawet jeżeli w fabule nie występuje rodzina bohatera, opisuję ją w notesie. Matka, ojciec, siostra, pies. To ważne, w jakim kontekście dorastał bohater. Umieszczam go w odpowiednim mieszkaniu, dekoruję jego ściany, kupuję postaci odpowiednie meble. Samochód, buty, sukienki, piżamy. Jakie kwiaty lubi, co jada, na co jest uczulona. Pies, rybki? Czy dobrze znosi upały? To musi być kompletny człowiek, nie można pominąć niczego. To moja metoda, opisać wszystko, dosłownie każdy aspekt życia mojej postaci. I co ważne: dbam w spójność. Pewnych cech nie można łączyć, bo czytelnik tego nie zaakceptuje. W naszych głowach tkwią pewne sądy o ludziach, pewne schematy poznawcze, nie można ich ignorować. Przykładowo spokojny księgowy raczej nie będzie występował w koncertach karaoke. Albo może i będzie, ale jeśli tak, to musi mieć uzasadnienie w fabule. Spójność bohatera, to dla mnie sprawa kluczowa. Dlatego tyle to trwa, zanim wszyscy zostaną opracowani.
3. (uzupełnienie drugiego) Trzyma ich Pani na uwięzi twardo i "wyłącza", kiedy odchodzi od klawiatury , czy zdarza im się przejąć kontrolę i na dłużej zagnieździć się w świadomości?
Nie, tu panuje absolutna dyktatura. Postaci to moje narzędzia, nie mogą się panoszyć. Ja nawet nie mam do nich stosunku emocjonalnego. Nie mogę sobie na to pozwolić, bo oni muszą słuchać, tylko wtedy przemówią jak trzeba do czytelnika.
ilsa
1) Moje pytanie dotyczy interpretacji postaci kruka w "Zapomnij patrząc na słońce": Czy postać kruka, zadania, które daje Hance i jej mamie mają swoje źródło w mistyce babilońskiej? (Adept mistyki musiał przejść przez siedem stopni uświadomienia) czy to właśnie było dla Pani inspiracją? Jeśli mój trop jest błędny to chciałbym się koniecznie dowiedzieć czego symbolem był kruk i skąd się wziął w Pani wyobraźni.
Świetny trop. Ale dodam, że konstruując tę postać czerpałam też z literatury, z malarstwa. Kruk to symbol bardzo bogaty, dlatego zdecydowałam się właśnie na niego. W powieści nie chciałam czytelnikom niczego narzucać, po prostu podałam temat, któremu potrzebny był wieloznaczny, mocny symbol. Stał się nim kruk. On jednocześnie wszystko wyjaśnia i gmatwa.
Michał Wilk
1. A kim ta królowa więc jest? Tak z zawodu...
Jestem starszym analitykiem programistą – to bardzo ładnie wygląda na wizytówce. Tłumacząc na ludzki język można powiedzieć, że jestem informatykiem.
niebieskoczerwona morda
1. Jaka jest pani ulubiona kanapka?
Z fast foodu? To z Burger Kinga, Whopper. Straszne świństwo, ale i tak jem. A takie domowe to chyba chleb z miodem. Ogólnie nie wybrzydzam, jako dziecko byłam z powodu choroby na ścisłej diecie i nadrabiam. Zjem po prostu wszystko co jest potencjalnie jadalne.
2. Zniszczyła pani kiedykolwiek jakąś książkę?
Nie, ale miałam ochotę podrzeć na strzępy „Analizę matematyczną”. Niestety pani w czytelni cały czas na mnie patrzyła.
martucha180
1) Jak to jest z Pani talentem pisarskim – odziedziczony, nabyty, a może 2 w 1?
Nie mam pojęcia. Sądząc po tym, czym zajmują się moje kuzynki, kuzyni, wujowie, dziadkowie i tak dalej, gdzieś w genach musimy mieć coś „artystycznego”. Głosuję więc, że otrzymałam to w spadku, a więc muszę się z talentem odpowiednio obchodzić – to dziedzictwo.
2) Kiedy poczuła Pani zew literek i jak to wyglądało?
Pisałam od dziecka, ale pomysł na książkę, jak wspominałam, pojawił się dopiero po trzydziestce. Żałuję, że tak późno i jestem wdzięczna losowi, że nie aż tak późno.
3) Każdego pisarza kiedyś dopada niemoc twórcza. Co Pani robi, aby przyjaciółka Wena zechciała do Pani wrócić i szeptać na uszko kolejne słowa, zdania, rozdziały?
Nie doświadczyłam jeszcze w życiu pisarskim sytuacji kryzysu twórczego, natomiast mam za sobą poważny kryzys malarski. Przez prawie dwa lata nie namalowałam ani jednego obrazu, nie zrobiłam ani jednego rysunku, nie miałam ani jednego pomysłu. Czułam się jak wrak, denerwowałam się, spaliłam kilka starszych prac na kompoście w akcie jakiegoś odwetu, w charakterze ofiary przebłagalnej, nie wiem czego. Kompletna desperacja, nie wiem po co, bo potem mi przeszło, tak po prostu. Dzisiaj nie obawiam się podobnej sytuacji, bo już ją przeżyłam, pewnie dlatego na razie wszystko ze mną w porządku i spokojnie sobie piszę. Gdyby kryzys nadszedł, przeczekałabym. Nie ma dla mnie innej rady. Z pewnością niczego bym już nie paliła ani nie przeklinała świata za to, że nie zsyła natchnienia. Pewnie to ma też związek z tym, że jestem starsza i nie tak narwana jak kiedyś.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Serdecznie dziękuję Katarzynie Mlek za wspaniały wywiad.
Nagrodę w postaci książki ,,Zapomnij patrząc na słońce'' otrzymuje: Zatopiony...
Gratuluje!
Dziękuję również wszystkim pozostałym uczestnikom za udział w konkursowej zabawie.
Dziękuję za wyczerpujące odpowiedzi i oczywiście za książkę - przeczytam, jak tylko przyjdzie!
OdpowiedzUsuńCiekawy wywiad wyszedł :)
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad z tego powstał. :)
OdpowiedzUsuńNiektóre pytania i odpowiedzi naprawdę są ciekawe. Gratuluję dla zwycięzcy!
OdpowiedzUsuńRównież gratuluję zwycięzcy i muszę przyznać, że powstał świetny wywiad :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyszedł ten wywiad :)
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad, bardzo dobre pytania i ciekawe odpowiedzi!
OdpowiedzUsuńGratuluję wywiadu. Dowiedziałam się sporo ciekawych rzeczy... Przede wszystkim zaciekawiła mnie książka, która dzieje się w biednej dzielnicy Katowic... Znam Katowice, chętnie skonfrontuję wrażenia. Uwielbiam książkę Vikrama Chandry, świetny wybór ulubionej lektury...
OdpowiedzUsuńNiektóre pytania były naprawdę ciekawe. Zazdroszczę szczęśliwcowi, który dostanie książkę. On jest dopiero przed lekturą, a ja już po... Nawet nie wiem co go czeka.
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący wywiad. Pani Katarzyna została obsypana wieloma ciekawymi, trudnymi pytaniami:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odpowiedź na moje pytania. Życzę powodzenia!
OdpowiedzUsuńFantastyczny wywiad wam wyszedł. Z przyjemnością przeczytałam.
OdpowiedzUsuńWspaniały wywiad, chyba czas sięgnąć po książkę :).
OdpowiedzUsuńDużo pytań, ale wywiad jak zawsze świetny!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wywiad :)
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad :)
OdpowiedzUsuńLubię te Twoje wywiady :)) Świetne pytania i jeszcze lepsze odpowiedzi :))))
OdpowiedzUsuńCiekawy wywiad :) Gratulacje :)
OdpowiedzUsuńNiesamowicie wszechstronna artystka...
OdpowiedzUsuńCiekawy wywiad! Gratuluję :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę ciekawy wywiad, sporo interesujących pytań i mądre odpowiedzi. Podziwiam pisarkę za wszechstronność i za wspaniałą powieść "Zapomnij patrząc na słońce", którą miałam przyjemność przeczytać. Bardzo mi się podobają słowa o marzeniach w skali makro...
OdpowiedzUsuńAch, ale się naczytałam! Uwielbiam wywiady z autorami. Pozwalają poznać bliżej osobę znaną na właściwie tylko z okładki książki. Do tego zachęciło mnie to do zapoznania się z twórczością autorki :)
OdpowiedzUsuńAch, ale się naczytałam! Uwielbiam wywiady z autorami. Pozwalają poznać bliżej osobę znaną na właściwie tylko z okładki książki. Do tego zachęciło mnie to do zapoznania się z twórczością autorki :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle wspaniały wywiad Ci wyszedł, gratuluję:)
OdpowiedzUsuńJakiż długaśny ten wywiad!
OdpowiedzUsuńGratuluję, super wywiad!
Gratulacje! Bardzo ciekawe pytania, a najciekawsze Zatopionego i uważam, ze w pełni zasłużył na nagrodę. :)
OdpowiedzUsuńSuper wywiad, świetne pytania i odpowiedzi, miło się czytało :)
OdpowiedzUsuńwow :o jestem mile zaskoczona, że ten wywiad aż tak dobrze wyszedł
OdpowiedzUsuń