Białe róże dla Matyldy
Magdalena Zimniak
Wydawnictwo: Prozami
Data wydania: 23 października
Ilość stron: 296
Ocena: 6-/6
Jak daleko można się posunąć w manipulacji własnym umysłem, żeby zdobyć czyjąś uwagę i miłość? Spróbujemy się tego dowiedzieć na przykładzie powieści ''Białe róże dla Matyldy'' Magdaleny Zimniak.
Po nagłej śmierci rodziców Beata bezskutecznie próbuje dojść do wewnętrznej równowagi. Na szczęście nie jest sama ze swoim cierpieniem.Wspiera ją mąż Konrad i siostra matki, ciotka Matylda, która w dniu pogrzebu na skutek stresu i złego odżywiania trafia do szpitalu. Ale to nie koniec hiobowych wydarzeń. Wkrótce pojawiają się śledczy, którzy na podstawie pewnych poszlak sugerują, że to było zaplanowane morderstwo. Beata próbuje na własną rękę dociec, kto i dlaczego zabił jej najbliższych. W poszukiwaniu prawdy niespodziewanie pomaga jej przypadkiem znaleziony pamiętnik ciotki Matyldy, który kładzie się cieniem na przeszłość całej rodziny. Zaskoczona dziewczyna odkrywa, że całe jej dotychczasowe życie było jedną wielką farsą. Jakie sekrety i tajemnice kryją się w intymnych zapiskach cioci Matyldy? I kto ponosi winę za rodzinną tragedię?
Magdalena Zimniak to jedna z moich ulubionych pisarek. Jest autorką powieści ''Szlak'' (2008), ''Willa'' (2010, nominacja do nagrody Srebrny Kałamarz i wyróżnienie jury w konkursie Najlepsza Książka na Jesień na portalu literackim granice.pl), ''Pokój Marty'' (2012) oraz ''Jezioro cierni'' (nagroda Czytelniczek w kategorii Pióro). Pisuje też opowiadania, które ukazywały się w Akancie i Magazynie Fantastycznym. Jest laureatką konkursu na opowiadanie kryminalne ogłoszonego przez agencję literacką Pal Twins i Związek Literatów Polskich (opowiadanie ''Zapach róż'') oraz laureatką konkursu wydawnictwa Replika na opowiadanie erotyczne (''Wstydliwy Sekret''). Jej twórczość stanowi gwarancję niezapomnianych chwil i wielkich emocji.
Ta powieść to czytelnicza bomba dla osób o mocnych nerwach. Już sam początek zaczyna się intrygująco. Znalezione dowody wskazują, że tragiczny wypadek samochodowy rodziców Beaty najprawdopodobniej został zaaranżowany. Zszokowana tą informacją dziewczyna rozpoczyna śledztwo na własną rękę. Wkrótce odkrywa, że im dalej w las, tym więcej … wilków. Niespodziewanie na jaw wychodzą błędy i grzechy jej najbliższych. Nawet Konrad skrywa mroczną przeszłość. Ale największym zaskoczeniem są prywatne zapiski ciotki Matyldy, która dotychczas jawiła się jako ciepła i pełna łagodności wdowa, wsłuchana w potrzeby innych ludzi. Tymczasem wpisy z pamiętnika pokazują zgoła odmienny obraz. To potwór w ludzkiej skórze i diabeł wcielony. Niejeden socjopata mógłby pobierać od niej lekcje. Czytałam, ogarnięta coraz większą grozą. Do czego zdolny jest człowiek, aby być zauważonym, ważnym i docenionym? Czy można jednocześnie kogoś kochać i boleśnie ranić? Pisarka odsłania przed czytelnikami psychikę osoby chorej na zespół Munchausena (inaczej zaburzenie pozorowane). To stan, polegający na celowej symulacji rozmaitych dolegliwości, gdzie świadomie pogarsza się stan swojego zdrowia lub powoduje uszkodzenia ciała. Głównym celem takiego zachowania jest sprowokowanie lekarzy do leczenia chorego na ''nieprawdziwą chorobę''. Ciężko przyjąć mi do wiadomości, że człowiek z takimi zaburzeniami potrafi tak podstępnie sterować wszystkimi dokoła.To jest tak szokujące, że aż niewiarygodne. Przygotujcie się na mocne doznania!
Bardzo ciekawie jest także poprowadzone śledztwo w sprawie morderstwa rodziców Beaty. Policja ustala szczegóły zajścia wypadku, przesłuchuje świadków, ma jakiś trop, ale na razie wstrzymuje Nas przed ujawnianiem szczegółów. Rodzą się pytania, wątpliwości, podejrzenia. Autorka stworzyła znakomitą intrygę kryminalną. Wprawdzie dość szybko domyśliłam się, kim jest sprawca całego zamieszania, ale i tak wiele rzeczy mnie zaskoczyło.
Jestem pod ogromnym wrażeniem nie tylko fabuły, ale przede wszystkim stylu autorki, bo napisała tę powieść lekkim, przejrzystym, plastycznym językiem, z niezwykłą starannością i dbałością o detale. Historia dzieje się w dwóch płaszczyznach, retrospekcje przeplatają się z bieżącymi wydarzeniami. Dzięki czemu mamy dokładny wgląd w nastoletnie, potem dorosłe życie Matyldy, równocześnie obserwujemy prywatne dochodzenie Beaty i jej wewnętrzne przemyślenia, rozterki, dylematy, wątpliwości. Jeżeli chodzi o tempo akcji jest dość miarowe, ale wciąga niczym ruchome piaski. Największy plus należy się jednak za pogłębione analizy charakterologiczne bohaterów. Pani Magdalena po raz kolejny ujawnia swój talent do wnikania w ludzką psychikę i kreślenia żywych, złożonych, niejednoznacznych postaci, o wiarygodnych motywacjach. Potrafi równolegle wzbudzić sympatię, współczucie, litość, szok, wstręt, gniew, złość, oburzenie, a nawet... przerażenie. Jedynie zakończenie niezbyt przypadło mi do gustu, (liczyłam na inne rozwiązanie sprawy), ale to już kwestia indywidualnych upodobań. Na koniec wspomnę jeszcze o subtelnej, klimatycznej okładce, która służy jako zasłona dymna przed porażającą zawartością tej książki. Dlatego nie ulegajcie pozorom!
To przejmująca, głęboka, chwilami straszna powieść o zawiłych koligacjach rodzinnych, upadku wartości moralnych, destruktywnej sile miłości i jej niszczącym płomieniu balansującym między euforią, a bólem. W moim mniemaniu jeden z lepszych utworów obyczajowych, jakie ostatnio przeczytałam. Porusza, zaskakuje, wstrząsa do głębi i nie daje spokoju. Koniecznie musicie przeczytać!!!
***
Oficjalna strona M. Zimniak: klik
Zwiastun książki: klik
Fan Page książki na Facebooku: klik
Wydawnictwo Prozami.
Czekam na tę książkę z niecierpliwością, ale chyba ktoś o mnie zapomniał ;) Mimo wszystko wiem, że z przyjemnością przeczytam, a Ty tylko mnie w tym utwierdziłaś. czułam, że Twoja recenzja będzie maksymalnie przekonująca. Zauważyłaś, że Prozami robi ostatnio lepsze okładki? Ta bardzo mi się podoba. Chociaż trudno odgadnąć, że skrywa kryminalną treść ;)
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieję, że niebawem i do Ciebie dotrą ''Białe róże dla Matyldy'' i co najważniejsze, będziesz w pełni usatysfakcjonowana ich ''zawartością''.
UsuńA odnośnie okładki, rzeczywiście jest bardzo dobra, choć mogłaby być odrobinę mroczniejsza.
Zawsze mnie zadziwia to, jak potrafisz zachęcić do lektury rodzimych autorów nawet takich niedowiarków jak ja :)
OdpowiedzUsuńOgromnie się z tego powodu cieszę :)))
UsuńJestem przekonana, że nie będziesz zawiedziona niniejszą lekturą.
Już pierwsze zdanie w recenzji, przekonało mnie do przeczytania tej książki. ;-) Mam nadzieję, że trafi w moje ręce. :P
OdpowiedzUsuńBardzo zachęcasz, więc skuszę się:)
OdpowiedzUsuńTy to masz szczęście, znajdować takie perełki!
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać!
Ogromnie się cieszę, że książka przypadła Ci do gustu. Trochę się bałam, że moje wrażenia były nad wyraz, ale teraz już wiem, że nie przesadziłam :-)
OdpowiedzUsuńMnie w tej historii wszystko się podobało, nawet zakończenie, chociaż malutkie "ale" też miałam, mimo to uważam, że to jedna z lepszych powieści obyczajowych. Szkoda tylko, że ta okładka jest tak bardzo myląca. Teraz czytam "Jezioro cierni" i też bardzo mi się podoba. Oj, chyba zostanę wierną fanką tej autorki :-)
W żadnym wypadku Twoje wrażenia nie są nad wyraz. Ta książka rzeczywiście ma taką wielką moc oddziaływania. Na samą myśl o niej mam nerwy jak postronki.
UsuńA ''Jezioro cierni'' też czytałam i jestem zachwycona. Mam nadzieję, że zostaniesz wierną fanką autorki, bo ja już nią jestem od bardzo dawna:)
Naprawdę świetna okładka, która przyciąga wzrok, a do tego tak świetna zachęcająca recenzja.
OdpowiedzUsuńTo już wiem, skąd ten minus przy 6. Jakoś do tej pory nie przeczytałam żadnej powieści tej autorki.
OdpowiedzUsuńBardzo wysoko oceniłaś tę pozycję, co jest znakiem, że warto po nią sięgać. Polecę mojej koleżance, bo sam byłbym znudzony książką.
OdpowiedzUsuńDaję ci moje słowo, że nie będziesz znudzony ''Białymi różami Matyldy''. Przeciwnie. Będziesz kipiał ze złości i miał ochotę wyrzucić tę książkę przez okno. Ale nie zrobisz tego, bo ta historia ''uwięzi'' Twoją uwagę aż do finalnego zakończenia. Przekonaj się o tym osobiście.
UsuńJestem ciekawa, jak to było z tym rzekomo zaplanowanym morderstwem. Z chęcią poznam tę fascynującą opowieść.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic autorki, ale chętnie ja poznam :D
OdpowiedzUsuńJa już lekturę 1 książki autorki mam za sobą i pamiętam, że bardzo mnie poruszyła. Podejrzewam, iż z tą będzie podobnie.
OdpowiedzUsuńCudna okładka. Ale książką jak na razie nie jestem zainteresowana ;).
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com/
Po takiej recenzji to poznanie tej powieści jest dla mnie koniecznością :) Uwielbiam takie historie, w której najbliżsi głównego bohatera skrywają mroczne tajemnice. Jestem bardzo ciekawa, co też ta ciotka Matylda uknuła. Na pewno postaram się niedługo zdobyć tę książkę.
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko "Pokój Marty" i pamiętam, że klimat był właśnie taki trochę przerażający. Bardzo bym chciała poznać inne książki autorki, zwłaszcza tę, ale póki co w bibliotece nie ma.
OdpowiedzUsuń'Pokój Marty'' cudowny, ale ''Białe róże'' o wiele bardzie emocjonujące. Polecam gorąco!
UsuńMam ochotę na tę książkę. Nawet próbowałam ją wygrać na pewnym portalu, ale mi się nie udało. Cóż... Muszę poczekać, aż ją znajdę w bibliotece. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam taką konstrukcję fabularną. Tajemnice śledztwo i retrospekcje. Tak, to powieść dla mnie.
OdpowiedzUsuńNie znam autorki, ale widzę, że muszę to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńNigdy wcześniej nie miałam okazji czytać żadnej książki autorki. Piszesz w samych superlatywach, więc na pewno przeczytam ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńPS Mój blog działa pod nowym adresem, wpadnij pojawiła się nowa recenzja.
Z całego serca polecam twórczość Pani Magdy. Jestem przekonana, że nie będziesz zawiedziona.
Usuńps. podaj mi link do swojego bloga, bo stary jest niedostępny i nie wiem, pod jakim teraz adresem figurujesz?
Jakim cudem znajdujesz czas na czytanie tych wszystkich książek w takim tempie?
OdpowiedzUsuńNo właśnie, okładka całkowicie mnie wyprowadziła w las. Sądziłam, że przeczytam recenzję o ciepłej, subtelnej, lukrowanej historyjce. Zadziwiłaś mnie!
Sama nie wiem, jak to się dzieję, że pochłaniam w tak ekspresowym tempie tyle książek :) To jakieś czary chyba :))
UsuńA okładka ''Białych róż...'' faktycznie wprowadza nieco w błąd. Moim zdaniem jest piękna, ale za mało odzwierciedla jej mroczną tematykę.
Taka rekomendacja nie może pozostać bez echa
OdpowiedzUsuńOkładka jest świetna i czuję się zainteresowana :) Zapisuję tytuł :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie powinnam przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńWydawnictwo Prozami jak zwykle zaserwowało przepiękną okładkę, trochę jednak mylącą, ale mnie to w żadnym wypadku nie przeszkadza:) Twoja jedna z ulubionych rodzimych autorek, a ja jeszcze nie znam jej twórczości? Muszę, po prostu muszę mieć tę książkę:)
OdpowiedzUsuńOkładka nie do końca jest myląca. Grafik po prostu odzwierciedlił ''piękniejszą'' odsłonę jej zawartości.
UsuńW każdym razie gorąco polecam- satysfakcja gwarantowana.
Nie spodziewałabym się, że tutaj będzie taka mroczna i wstrząsająca fabuła, hmm.. jak znajdę na nią czas to poszukam.
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiada się bardzo interesująco. Lubię takie trochę mroczne powieści, więc może jeśli uporam się z nauką i potężnym stosem to sięgnę, zwłaszcza, że polskich autorów czytałam raczej niewiele poza Kosikiem i takimi klasykami jak Makuszyński. I widzę, że czas najwyższy to nadrobić :) Bardzo zachęcająca recenzja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Ja na szczęście mój potężny stos ogarnęłam i teraz zostały mi pojedyncze, przypadkowe egzemplarze od znajomych.
UsuńNie znam twórczości Kosika i chyba raczej nie poznam, bo nie jestem zwolenniczką science fiction, o klasyce nie wspomnę (bo za nią to już w ogóle nie przepadam). Osobiście najchętniej czytuje powieści obyczajowe, romanse, kryminały, thrillery, paranormal romanse i erotyki :)))
Wracając jednak do sedna sprawy, polecam gorąco ''Białe róże...''. Przekonasz się, że to naprawdę fenomenalna lektura.
Mroczna historia, nie wiem czy do końca dla mnie ale jak mówisz że koniecznie musimy przeczytać, to jej poszukam.
OdpowiedzUsuńAle mi narobiłaś chęci na tę książkę:) muszę ją kiedyś upolować:)
OdpowiedzUsuńMam w planach, a wszystkie recenzje kuszą
OdpowiedzUsuńZapowiada się intrygująco !!!
OdpowiedzUsuńHa, aż trzy wykrzykniki polecające tę książkę! Duże emocje:)
OdpowiedzUsuńZazwyczaj nie lubię stawiać wykrzykników, bo to wielce nieprofesjonalne, ale przy lekturze tej książki, nie mogłam się oprzeć, bo tak wielkie emocje mną targały :))
UsuńKurczę, rzeczywiście ta okładka to zasłona dymna! Szczerze mówiąc, po takiej ślicznej, subtelnej kolorystyce spodziewałam się jakiegoś słodkiego romansu, albo uroczej powieści obyczajowej o jakiejś pokrzywdzonej kobiecie i gromadce jej dzieci, a tu proszę! Strasznie ciekawi mnie ten element przedstawienia bohaterki chorej na zespół Munchausena i jej toku rozumowania. Myślę, że i mnie ta pozycja mogłaby się spodobać, także zapisuję sobie tytuł z nadzieją, że będzie mi dane go poznać. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Zapewniam cię, że historia ciotki Matyldy jest daleka od romansu (chociaż wątek miłosny przebija się w tle). Tutaj fabuła podąża w całkiem innym, bardziej szaleńczym kierunku. Mam nadzieję, że niebawem go poznasz. Tylko przygotuj się na mocne doznania...
UsuńWow! Ciekawe! Muszę się jeszcze nad tym tytułem zastanowić, ale brzmi naprawdę dobrze :)
OdpowiedzUsuńEhhh, kolejny tytuł, który za wcześnie spisałam na straty, jak dobrze, że mam Ciebie i uświadamiasz mi moje pomyłki. ;) Z pewnością przeczytam!
OdpowiedzUsuńpo prostu uwielbiam jak piszesz z taką pasją o książkach! niby nie moje klimaty, ale serce jakoś się do niej wyrywa ;D
OdpowiedzUsuńTa książka musi trafić w moje ręce :))
OdpowiedzUsuń